stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Moon   #kulistyzajebisty
22 października 2020 18:07
madelennn, a skąd wiesz, ze boi się, ze zabiorą mu kompana w stajni/na padoku?
madelennn
Wychodzi na to, że przez te 3 lata razem w pojęciu Twojego konia spadłaś w hierarchii poniżej stada. A to dla Ciebie zła wiadomość, bo teraz będziesz musiała koniowi zrewolucjonizować światopogląd. I to w taki sposób, by Twoja osoba i Twoje prośby do niego były ważniejsze niż jego dyskomfort spowodowany brakiem stada. Ty musisz stać się najważniejszym członkiem "stada", tak by koń skupiał się na Tobie i swojej pracy.

Tak na serio, to ciężko coś poradzić nie widząc jak Ty i koń na co dzień się zachowujecie. Polecam znaleźć dobrego behawiorystę/trenera, ale nie jakiegoś "kowboja" zza stodoły, tylko najlepiej osobę specjalizującą się w pracy z końmi problematycznymi i młodymi. Bez naturalsowych sztuczek i z rzetelną wiedzą.

Z jakiego regionu jesteś? Może ktoś z forum będzie w stanie doradzić jakiegoś fachowca.
madelennn, Ciężko powiedzieć. Nie wiem czy jest ktoś, kto zna odpowiedź na Twoje pytanie. Ile on ma lat? Raczej nie wyjeżdżaliście nigdzie przez te 3 lata?


koń ma teraz 12 lat. nie, nigdzie nie wyjeżdżaliśmy. nie było takiej potrzeby, w zawodach nie startujemy, a przyczepy tez nie mamy. dlatego tez podróż mogła być dla niego stresująca po takim czasie
madelennn
Wychodzi na to, że przez te 3 lata razem w pojęciu Twojego konia spadłaś w hierarchii poniżej stada. A to dla Ciebie zła wiadomość, bo teraz będziesz musiała koniowi zrewolucjonizować światopogląd. I to w taki sposób, by Twoja osoba i Twoje prośby do niego były ważniejsze niż jego dyskomfort spowodowany brakiem stada. Ty musisz stać się najważniejszym członkiem "stada", tak by koń skupiał się na Tobie i swojej pracy.

Tak na serio, to ciężko coś poradzić nie widząc jak Ty i koń na co dzień się zachowujecie. Polecam znaleźć dobrego behawiorystę/trenera, ale nie jakiegoś "kowboja" zza stodoły, tylko najlepiej osobę specjalizującą się w pracy z końmi problematycznymi i młodymi. Bez naturalsowych sztuczek i z rzetelną wiedzą.

Z jakiego regionu jesteś? Może ktoś z forum będzie w stanie doradzić jakiegoś fachowca.


Dziękuje za odpowiedz, jestem za granicą niestety.
On przez te 3 lata nie przejmował się stadem, dopiero teraz po zmianie stajni zaczął się bardzo obchodzić innymi końmi.  Przez te 3 lata ja byłam jego „stadem” jeśli można to tak ująć.
I tak jak piszesz, zawsze skupiał się na mnie i robił to co o niego proszę.
Jest to ogólnie ciężki koń jeśli się go nie zna ale wobec mnie zawsze był bezproblemowy, nie pozwalał sobie na wszystko. Ale jak wyszedł z przyczepy w tej nowej stajni, stał się innym koniem. od miesiąca go nie poznaje...
madelennn, a skąd wiesz, ze boi się, ze zabiorą mu kompana w stajni/na padoku?


bo jest bardzo widoczne to, że jest zestresowany. ale gdy jest wieczór to już go to nie stresuje bo wie, ze o tej porze żaden koń i tak już nie wychodzi na paddock.

Bardzo proszę o używanie opcji EDYTUJ! Nie piszemy posta pod postem!
Viss Mod

[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Nieprzeczytany DALEJ regulamin!
madelennn, Visenna dobrze mówi, zgadzam się z jej postem generalnie.

Tak jeszcze dodam - to raczej nie tak, że Ty byłaś jego stadem tj. owszem, pewnie Cię znał, rozpoznawał, ale tak bardzo przyzwyczaił się do stajni oraz stada w stajni (koniom może robić różnicę zmiana sąsiada w boksie obok.... Pewnie nie przejmował się stadem, bo gdzieś je tam "widział", czuł, miał w pamięci, że ono gdzieś tam "jest".
Stado to nie tylko końska ekipa na padoku - to także końscy sąsiedzi z boksu obok, konie towarzyszące na treningu.... Serio, znam przypadki koni, które "zaprzyjaźniły się" ze sobą wychodząc razem na jazdy - po prostu codziennie widziały się na jeździe, stępowały obok siebie, mijały się w kłusie, w galopie, czasem się powąchały).
Przyzwyczaił się pewnie do "ogólnej atmosfery" w stajni, do jej rutyny, zapachów, drobnych rytuałów, osób opiekujących się końmi.....

No i teraz nagle wyrwałaś go z bezpiecznego środowiska i przeniosłaś w zupełnie nieznane, gdzie ma tylko Ciebie - osobę, którą najprawdopodobniej nie traktuje "serio". Ale nie martw się, bo to bardzo częste wśród prywatnych właścicieli koni 😉 Czasem konie bardziej poważają stajennych, trenerów, opiekunów... niż swoich "właściwych" właścicieli.
Teraz bezpieczeństwo zostało zabrane. Polecam nawiązać współpracę z jakimś ogarniętym trenerem-behawiorystą, który wam wdroży sensowną pracę.
U nas robota jest remedium na całe zło, serio. Przy każdej zmianie stajni (a było ich trochę, niestety), brałam swoje konie pod siodło w nowym miejscu praktycznie od razu. Nie ma wiecznego oglądania wszystkich kątów, spacerów i B. wie czego jeszcze. Przechodzimy do systemu, który koń zna, czyli pod siodło i jazda na luzaku, na rozluźnienie. W przypadku mojego starszego konia działa to tak dobrze, że aż sama się dziwię.  🤔 Nawet jeśli wsiądę na zestresowanego konia (bo zawody, bo wyjazd), to koń po jeździe robi się rozluźniony, spokojny, odnajduje swoje "Zen" 😉, że "aha, rabotajemy, nic się nie zmieniło, okej, czuję się z tobą bezpiecznie i już jest mi fajnie".... ale do tego trzeba mieć najpierw ustaloną hierachię w relacji i być "oparciem" dla swojego konia (tak, tak, brzmi to tak górnolotnie, że zaraz odlecę, ale moim zdaniem, tak to działa).
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
23 października 2020 07:42
Jeszcze jedno, czy on ma w nowej stajni stały dostęp do siana/trawy? Bo znam przypadek, gdzie koń po zmianie stajni "zwariował", a okazało się że po prostu był stale głodny :/
madelennn

Patrząc na Twoje wypowiedzi widać, że pojęcie o koniach masz raczej oględne.

Mogę się założyć, że Twój koń w poprzedniej stajni żył jak ON chciał, a TY dostosowałaś wszystko do jego machnięcia ogonem. Świadczy o tym zdanie, że koń jest ciężki i problemowy. Nauczyłaś się "sobie radzić" z JaśniepanemKoniem. W nowej stajni poszło to tylko dalej, bo teraz już totalnie nie masz posłuchu jak on walczy o hierarchię w nowym stadzie.

Nie jednego takiego przekonanego o swojej pozycji zakapiora już miałam. Uwierz mi, bacik do prowadzenia i łańcuszek już w momencie opuszczania stada może sprawić, że koń magicznie skupi się na tobie. Mogą to być też końskie cukierki i owies w żłobie. Można też konia ściągać kilka razy dziennie na żarcie, czyszczenie i szybki powrót do stada, żeby zobaczył, że bez stada może być przyjemnie w stajni też.

Który sposób zadziała na Twojego konia? Nie wiadomo, bo nie potrafisz dokładnie opisać historii swojego konia i jego zachowania. A to oznacza, że nie mamy jak podać Ci szybkiej i łatwej recepty której od nas oczekujesz. Druga sprawa, że raczej na trzyletnią dominację konia macającego leszcza nie ma błyskawicznego lekarstwa.

Stąd jedyna sensowna rada - koński behawiorysta. Mamy tu koniarzy z całego świata, podaj kraj/region gdzie mieszkasz. Może będziemy w stanie kogoś polecić.
Bo niestety, patrząc na Twoją sytuację i opisy ich - nie masz pojęcia o pojęciu odnośnie behawioryzmu koni.
madelennn, twoja interpretacja zachowania konia jako "boi sie, ze zabiora mu towarzystwo" to spora dawka antropomorfizacji. Konie nie mysla tak abstrakcyjnie jak " u Siwego w boksie jest czlowiek, to pewnie go zabierze na jazde i ja zostane sam, omujbosze to bedzie dramat!" 😉 Kon intelektualnie to gora poziom dwuletniego dziecka i tak abstrakcyjny zwiazek przyczynowo-skutkowy to widziec moze wlasciciel, a nie sam kon.

Z twojego pierwszego posta wynika, ze przede wszystkim kon nie chce byc w stajni - ani sam, ani z innymi konmi. Podlaczam sie do pytania zembrii, stajnia spelnia warunki jesli chodzi o dostep do objetosciowki, przestrzen etc?  Piszesz o padoku - tam jest jakas trawa/siano, cos, co sprawia ze jest atrakcyjnieszy od stajni (pomijajac konie)?

Jesli faktycznie chodzi o lek separacyjny to z mojego doswiadczenia w malych, zzytych stadach (ktore funkcjonuja jak "prawdziwe" stado, a nie grupa obcych rozbitkow na wspolnym terenie, jak to jest w przecietnym pensjonacie) konie czesto zaczynaja sie kleic, krecic nosem na samotne tereny czy czyszczenie w pustej stajni, bo instynkt stadny ma szanse sie mocniej uaktywnic. I konia trzeba wychowac (tu IMO nic madrego nie idzie powiedziec nie widzac ciebie i konia), a z instynktem stadnym nauczyc zyc - przy czym taki kon czesto nadal bedzie sie w pewnym stopniu stresowal samotnym zamknieciem w stajni, bo taka jego natura.

Btw. miesiac w nowym miejscu to dosc krotko i o ile kon zawsze powinien ogarniac posluszenstwo w obsludze, dla wlasnego i cudzego bezpieczenstwa, o tyle przeprowadzka dla wielu wrazliwych koni jest naprawde bardzo, bardzo stresujacym przezyciem.
Moon   #kulistyzajebisty
23 października 2020 09:30
madelennn, ale to nie dowodzi, że on boi się dokładnie tego, że zabiorą mu kompana, serio. Konie zupełnie inaczej postrzegają rzeczywistość i nie mają złożonego myślenia 😉
Ale to już napisały vissenna i kokosnuss.
Ja predzej stawiam, ze kon jest zestresowany samym pobytem w stajni (tu wybierz dowolne: lek separacyjny, nieodpowiednie warunki/brak zarcia, stres nowego miejsca) a kazde dodatkowe zamieszanie, krecacy sie ludzie etc. tylko sie do tego stresu dokladaja. Nie dlatego, ze zabiora konie, ale dlatego, ze sa po prostu dodatkowym bodzcem dla konia, ktory juz byl w emocjach i nie moze sie przez to wyciszyc.
kokosnuss, szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy koń nie może tak pomyśleć. Swego czasu jeździłam w stajni, gdzie stały w jednym małym budynku 4 konie tworzące jedno stado. Jedna klacz miała hardcorowy lęk separacyjny - tkanie, pocenie się tak, że derkę nawet zimą można było wykręcać jak szmatę, kręcenie się w kółko po boksie, że strach wejść - nie dlatego, że koń jest agresywny, ale jest w amoku i nie widzi NIC. Jak na jazdę szły dwa wałachy to jeszcze spoko, ale jak wyprowadzało się jej ulubionego konia - klacz - na korytarz, żeby ją wyczyścić, to ona momentalnie dostawała tego swojego pierd...ca. Więc jestem w stanie uwierzyć, że ona już wiedziała, że ten koń jest szykowany do wyjścia i ona zaraz ma opcję zostać sama (choć po czasie przestała zostawać i po prostu stała jak posąg na hali jako towarzysz trenera - była wówczas najgrzeczniejszym koniem na świecie).
dziękuje za wszystkie odpowiedzi  :kwiatek: koń nie jest nie posłuszny gdy go zabieram od stada, nie próbuje się wyrywać czy uciekać. co najwyżej zaczyna rżeć. jest całkiem opanowany póki go trzymam, problemem jest gdy chce go przywiązać gdzieś w stajni aby go osiodłać albo gdy się zamknie go w boksie.
być może złe ujęłam słowa i on w boksie stoi bardzo grzecznie, dostają siano 4 razy dziennie. w nocy śpi na leżąco. tez nie reaguje gdy pare koni wyjdzie na paddock. wszystko jest okej póki chociaż jeden koń jest z nim w stajni.
w starej stajni wszystkie konie stały w oddzielnych paddockach, teraz po raz pierwszy stoi razem z innymi końmi w tym samym paddocku. może dlatego tez bardziej się z nimi „zżył” czy jak to ująć
zauważyłam tez ze jest on dużo spokojniejszy gdy na nim jeżdżę, wtedy mogę pójść z nim wszędzie bez żadnego stresu
madelenn, mi się wydaje, że po prostu potrzebuje więcej czasu. Nowe miejsce, nowa stajnia, nowe konie, a miesiąc to nie tak długo. Daj mu po prostu czas 🙂
dea   primum non nocere
23 października 2020 11:56
Przecież skojarzenie, że człowiek, który przychodzi do konia, zaraz go zabierze na jazdę, to nie jest żadna hardcore'owa abstrakcja. Nie róbcie z koni idiotów. Z takich rzeczy to sobie doskonale zdają sprawę. To są schematy, które się powtarzają. Gdyby powiedzieć, że koń spojrzał, że człowiek ma książkę, i pomyślał: "aha, teraz nie przyszedł na jazdę, tylko poczytać sobie w boksie" (bo widział wcześniej czytających ludzi w bibliotece), to by faktycznie była antropomorfizacja. Tutaj był zwyczajny schemat.

Btw 2-3-letnie dziecko też ogarnie schematy na tym poziomie.
Zgoda, ale zeby kon mogl sobie wdrukowac schematy to musza byc powtarzalne i konsekwentne  - przychodzi czlowiek  x razy z kantarem i zabiera na padok, a jak przychodzi z oglowiem, to za kazdym razem zabiera na jazde - a tu niby sytuacja swiezo po przeprowadzce i kon od dnia 1 schizuje. Przynajmniej ja tak opis rozumiem.

Nie da się go normalnie osiodłać gdy jest sam w stajni ale jeśli jakiś inny koń jest z nim dla towarzystwa to i tak wciąż chodzi z nogę na nogę, kręci się, nie chce stać w miejscu bo boi się, ze ten koń sobie pójdzie.

Na przyklad ten fragment osobiscie pachnie mi uczlowieczaniem, bo niby czemu kon mialby sie bac, ze ktos zabierze konia, ktory jest postawiony w stajni tylko do towarzystwa?  Nie widze tam szczegolnego schematu.
powinnam wspomnieć, że stajnia gdzie konie stoją, a budynek gdzie się je siodła, myje itd to dwa oddzielne budynki (które stoją obok siebie). gdy przywiąże go tam gdzie są boksy to jest okej, bo ten drugi koń jest w boksie. ale jak siodłam go tam gdzie powinno się siodłać (czyli w tym drugim budynku) to jest panika. ponieważ wtedy ktoś trzyma tego drugiego konia i tam po prostu stoi dla towarzystwa. ale jak koń ten zacznie sie wiercić to mój koń myśli (a przynajmniej tak mi się wydaje przez jego zachowanie), ze ten koń jest w drodze do wyjścia.
naprawdę  przepraszam jeśli to co pisze to jakiś bałagan, nie jestem dobra w dobieraniu słów gdy coś tłumacze
Ja staram się być elastyczna  w pracy z końmi. Jeżeli mam mlodziaki lub konie nerwowe to staram się, przynajmniej na początku, nie fundowac  im niepotrzebnego stresu. Czyli nie biorę na jazdę, gdy wychodzą  ma padok, tylko daje wyjść z końmi i biorę z padoku. Nie bawię się w godzinne czyszczenie, tylko raz dwa i siodlam. Albo biorę na loznze i siodlam, ale siodlam na placu, żeby już nie lazic, wszystko  mam gotowe i pod ręką. Jak zostawiam konie w boksie, to na chwilę, stopniowo przedłużam, ale to wynika z zaufania i ogarniecia  psychicznego, gotowości do większego obciążenia. Wynika to też z tego że mam kilka koni i nie mam czasu, więc czas poświęcam na rzeczy ważne A reszta "sama" się ogarnia.
Konie są klaustrofobikami z silnym  instynktem  stadnym i nie lubią  stać nieruchomo, A to wszystko, co im fundujemy na co dzień. Trzeba sprawić, żeby koń chciał  stac nieruchomo i najłatwiej jest to osiągnąć  pozwalajac mu na ruch. Koń w ruchu czuje się bezpiecznie.
Jeżeli chodzi o stado, to może warto się umawiać z kimś na te pierwsze jazdy?
Może powinnaś odpuścić sobie prowadzenie konia do innego pomieszczenia, wiązanie go, tylko przynieść siodlo gdzieś blizej  ( nie wiem jaka masz infrastrukture) osiodlac , A tam tylko zachodzić  z koniem na chwilę. Trzeba obserwować i doceniac  małe postępy. I powoli przesuwać granice, aż wrócisz do stanu wyjściowego.
Proszę o poradę..  nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takim koniem.. mam teraz 3.5 latka od 3 dni jest walachem bo stały się niebezpieczny i mnie taranowal i dzisiaj mu się polepszylo i znowu to zrobił..  jak z nim pracować? Boję się że mi coś zrobi. Czy mu to minie jak te hormony z niego zejdą? Nie wiem co robic
Moon   #kulistyzajebisty
26 października 2020 18:36
bo stał się niebezpieczny i mnie taranowal i dzisiaj mu się polepszylo i znowu to zrobił.
polepszyło, w sensie? Po 3 dniach zagoiła się rana kastracyjna? Polepszyło się jego zachowanie? (w sumie nie dziwota, pewnie spokorniał bo był na środkach po zabiegu, jak mniemam...?)
Młody koń w ciągu 3 dni od kastracji nie stanie się nagle pokornym misiem-pysiem, bo to tak nie działa 😉 A są i takie końskie charaktery, którym "ogierzenie się" nigdy nie mija.

I... co byś chciała teraz robić? Jakie masz plany wobec tego konia? Na jakim etapie sama jesteś, ile masz lat doświadczenia w układaniu młodych koni? Czy masz kogoś do pomocy?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 października 2020 18:52
agison7, oddać do pracy doświadczonej osobie.
Ja jeżdżę ponad 11 lat, pracuje z nim z doświadczonym trenerem. Pracowałam z 4 latkami Ale nigdy z takim buntownikiem. Polepszylo mu się na tyle że chyba mniej boli jak ma siłę już dokazywac.
Proszę o poradę..  nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takim koniem.. mam teraz 3.5 latka od 3 dni jest walachem bo stały się niebezpieczny i mnie taranowal i dzisiaj mu się polepszylo i znowu to zrobił..  jak z nim pracować? Boję się że mi coś zrobi. Czy mu to minie jak te hormony z niego zejdą? Nie wiem co robic


To nie hormony, tylko brak szacunku do czlowieka. Zdarzalo mi sie prowadzac ogiery do skoku na fantom a zadnemu do glowy nie przyszlo taranowac czlowieka.
Raczej trener niezbyt ogarniety jest skoro nie umie temu zaradzic. Chyba, ze przychodzi na plac tylko jazde prowadzic.

Musisz znalezc dobrego trenera ktory ustawi Ci konia i pokaze jak z nim postepowac.
Z mojego doświadczenia wynika, że koń sam z siebie nie taranuje człowieka, ponieważ jest z natury zwierzęciem uciekającym, zatem musi być skrajnie zdesperowany/przerażony/źle wychowany/po jakiejś traumie. Jeśli na tym etapie jest niebezpieczny dla człowieka, jak najszybciej szukaj profesjonalisty (nie znaczy przemocowca i agresora, który go złamie i ustawi, zupełnie nie to mam na myśli, żeby było jasne), z całościowym i życzliwym dla konia spojrzeniem na temat, bo z czasem coraz trudniej odrobić zepsutego i niewspółpracującego młodziaka.
[quote author=chan_tales link=topic=7002.msg2949770#msg2949770 date=1603741639]
Z mojego doświadczenia wynika, że koń sam z siebie nie taranuje człowieka, ponieważ jest z natury zwierzęciem uciekającym, zatem musi być skrajnie zdesperowany/przerażony/źle wychowany/po jakiejś traumie. Jeśli na tym etapie jest niebezpieczny dla człowieka, jak najszybciej szukaj profesjonalisty (nie znaczy przemocowca i agresora, który go złamie i ustawi, zupełnie nie to mam na myśli, żeby było jasne), z całościowym i życzliwym dla konia spojrzeniem na temat, bo z czasem coraz trudniej odrobić zepsutego i niewspółpracującego młodziaka.
[/quote]

chan_tales dopisz do swojej listy konie "bąbelki mamuni" które to bardzo często mają swoje mamunie głęboko w poważaniu i potrafią po swojej mamuni wyjść z boksu.

🥂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
27 października 2020 13:24
No ja jednak znałam konia któremu hormony tak waliły na beret, że był niebezpieczny. Przed dojrzewaniem był miłym, grzecznym koniem, 3 miesiące po kastracji wszystko wróciło do normy i był znów sobą, ale ten etap zanim hormony zeszły to był dramat. On był niebezpieczny nawet dla siebie 🙄 wyskoczył kiedyś z boksu na korytarz i na plecy spadł... Żeby go sprowadzic z padoku trzeba było całą drogę zabudować "korytarzem" z czego się dało, lin i koców, żeby nie widział, balotów itp. Nie mówię, że tak jest w tym przypadku, ale że się zdarza faktycznie zalanie mózgu testosteronem 🙄
Koń na co dzień grzeczny w obyciu, haflinger, typ misia - tarana. Mamy dwie drogi wyjścia ze stajni. Gdy nie chce iść z człowiekiem do pracy np. w teren, wspina się i wyrywa wodze. Wieje w kierunku stajni. Szukałam informacji co robić z koniem który wspina się gdy my stoimy na ziemi - niestety ciężko znaleźć konkretne wskazówki. Wszystko co znajduję dotyczy głównie pracy z siodła. Miał ktoś kiedyś taki przypadek? Widać że koń wyczaił że w ten sposób odwlecze o kilka minut swoją pracę, nigdy jednak nie odpuściliśmy i koń zawsze do bramy wyjściowej i tak dojdzie, choćbyśmy go tam zanieść mieli.
Clarice, a wyprowadzany na padok też się wspina?
Clarice
Popros jakiegos chlopa o pomoc ( byle nie laika ). Podepnij lonze do wedzidła ( najlepiej na mostku, lub do zewnetrznego ringu z lonżą przewleczoną przez wewnetrznej. Niech osoba trzymajaca lonze, w momencie kiedy koń zaczyna dębować, lekko popuszcza  lonże, ale caly czas zostajac na kontakcie ( mam na mysli ze lonza nie może wisieć ).  W tym samym czasie 2 osoba z batem stara sie odesłać konia do przodu.  Ważne jest zeby takiego konia, nie trzymać na siłę , tylko popuszczac i przytrzymywać lonże.

Ale ze z doswiadczenia wiem, ze konie tarany czasem nie reaguja na nic, chocbys tego bata użyła konkretnie, więc stosuje tez 2 sposob.

Takie konie mam zawsze na lonży ( wodza jest za krotka, łatwo ja wyrwać ) . Gdyby mi taki koń uciekał od wyjścia, to kazalabym mu wychodzic tyłem. Musisz sie w tym przypadku zaopatrzyć w bat ujezdzeniowy. Czasami samo machanie batem powoduje, ze koń wyjdzie tyłem. Ale czasem musisz tego bata użyc troche na klatke piersiowa( przy czym ja nigdy konia tym batem przy cofaniu nie bije, co najwyzej stukne w klatke. Ale najczesciej wystarczy dobrze uzyc wedzidla, pchajacej reki, lub machania /stukania batem w ziemie ) .

Mozesz tez przy wychodzeniu ze stajni uzyc łańcuszka na nos, przyczepionego do lonży.

Wiem że to wszystko nie brzmi miło, ale to jest niebezpieczny narów i pewnym momencie koń odkryje, że może unikać pracy stajac dęba kiedy Ty jesteś w siodle, a wtedy już robi się mniej śmiesznie.
Najważniejsze jest to, żeby nie dac mu uciec.  Dlatego przyda Ci sie silniejszy chłop pare razy. No i niech mu nikt czasem wędzidłem po zębach nie strzela, bo zrobi się gorzej.

Powodzenia :kwiatek:
vissenna   Turecki niewolnik
04 listopada 2020 21:56
Zeby i siodlo w pierwszej kolejnosci do sprawdzenia.
Kon byc moze pracujac pod siodlem odczuwa jakis bol i dlatego protestuje juz na sama mysl o pojsciu do pracy...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się