kącik skoków

aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
06 listopada 2020 20:03
Meise, mój jak był młody i głupi też niespecjalnie szanował małe przeszkody, technika i chęci takie se, ewentualnie brał na ambicje i wyskakiwał 3 razy to co stało... no ale fakt, nie rozwalał przeszkód. Niemniej, gdy koń się już ujeździ, a przede wszystkim naskacze, to dochodzi do sytuacji odwrotnej - byle popierdółka staje się dla niego poważną przeszkodą... To co opisujesz, to albo sytuacja wybitnie niespotykana albo po prostu "nieujechany" koń. Dlatego też ciężko coś poradzić skoro nie ma filmiku albo skoro nie widać na żywo.

Dla mnie Twój opis wygląda trochę jak pozwalanie koniowi skakać tak jak mu się podoba, na pasażera. Koń skacze tak jak mu się uwidzi. Nie wiem na jakim etapie treningu jesteście, więc ciężko poradzić.

Tak, są konie nieszanujące małych przeszkód, niemniej da się to przepracować. Może nie będzie składał podwozia, ale jeździec ma mu pokazać co ma zrobić z czymś z czym nie wie co ma zrobić.

Jeżeli Twoim celem jest jeździć poniżej metra a koń poniżej metra nie wie co ma robić no to Waszym/trenera celem jest konia tego nauczyć i to nie jest żadna czarna magia.

Zanim bym myślała o szeregach to raczej bym zaczęła od reakcji na pomoce i przejść. Co wcale nie znaczy że jak koń jest robiony ujeżdżeniowo to że zadziała w skokach, bo wielu "ujeżdżeniowców" jednak nie pracuje na skokowym tempie, a wiele koni bardzo dobrze markuje swoje pomysły na życie dopóki jest płasko... więc tak, ujeżdżenie bardzo pomaga w skokach, ale nie oznacza że koń świetny w ujeżdżeniu będzie dobrze skakał albo że będzie tak samo na pomocach, lekki, mięciutki, podstawiony, elastyczny itd jak w jeździe na płasko. 

Później do bólu drągi w każdej możliwej konfiguracji, praca w galopie na drągach, dodania i skrócenia, przejścia, zmiany kierunku i nogi między drągami...

Potem wysokie drągi np. po kole albo ósemkach z celem naczelnym nie skakania tylko pracy nad rytmem, foulą galopu. Jeśli koń się o takie drągi przewraca lub ich w jakikolwiek sposób nie respektuje to nie tylko skakanie powyżej metra będzie po prostu niebezpieczne - to oznacza, że absolutnie nie ma się kontroli nad koniem ani żadnego porozumienia, że koń skacze te metr+ nawykowo, bo chce, bo ma za dużo energii, a nie dlatego że wie czego się od niego oczekuje i to oznacza też że ma bardzo marny galop... I to że rozwija skrzydła przy wyższych przeszkodach oznacza że może, ale jeździec nie potrafi tego wyegzekwować wtedy kiedy tego potrzebuje, a nie wtedy kiedy koniowi się zachce. Jeśli koń z jakichkolweik względów jest "nie do ujechania" w sytuacji jak wyżej - drągi na lonży. Przewraca się o drągi na lonży? Jeśli tak to albo absolutnie nie ma równowagi, nie umie jeszcze galopować, wypada zadem, wpada łopatką albo ewentualnie lonżujący nie potrafi konia poprowadzić... (pomijając kwestie psychiczno-emocjonalne jak np. brak skupienia, ekscytacja, jeśli młody)

Talent talentem, ale cała reszta to po prostu ciężka praca, a skakanie metra w domu nie równa się skakaniu go poza domem, w obcym miejscu, gdzie przeszkodę widzi po raz pierwszy na oczy a za przeszkodą parasolki i inne atrakcje...

Kolejny etap to szeregi z cavaletti, czyli znowu nie skaczemy tylko pilnujemy galopu i rekacji na pomoce, później gdzieś w ramach tego szeregu/linii z cavaletti coś co już wygląda jak przeszkoda, ale nadal niska i tu jest pierwszy moment kiedy koń ma rozróżnić Twoje pomoce od pomocy na ładną foulę od pomocy na ładny skok, do bólu. Dla ułatwienia co skok podwyższać i obniżać, pilnować tempa, zaangażowania, rytmu...

Dopiero jak koń rozróżnia pomoce i jedzie przeszkody z jeźdźcem, a nie z plecakiem, to można myśleć co dalej. Przy czym back to basics będzie ciągle. Co jakiś czas jeżdżenia parkurów trzeba wrócić na niższe przeszkody lub cavaletti właśnie żeby przypomnieć koniowi o co w tym wszystkim chodzi, opanować emocje, przypomnieć pomoce, zaokrąglić, ćwiczyć dystanse... . Niskie przeszkody w jeździe skokowej to trochę takie ujeżdżenie w skokach albo nieodzowna, ale nadal tylko część, ujeżdżenia skokowego, więc jeżdżenie wyżej, pomijając ten etap, może się okazać po jakimś czasie nieskuteczne albo niebezpieczne.

Jako "priming", pojedyncze naskoki - ok, ale jeśli mowa o treningu to jw. się nie obejdzie.
Na koziołkach / drągach pracuje bardzo ładnie, czasem puknie, ale ogólnie jest zupełnie przyjemny do jazdy i uważny. Akurat tak się zdarzyło, że wczoraj na niego wsiadłam i jeździłam samotnie pierwszy raz od dawna i poukładałam koziołki na kłus i galop (co bardzo konia ucieszyło i ożywiło).

Dzięki za ten wpis, trzeba będzie powoli wprowadzać coś do tej jego jazdy po płaskim, żeby mu urozmaicić te treningi 🙂 Mi się z niczym nie spieszy, więc bardzo chętnie pogodzę się z treningiem na drągach i koziołkach.



[quote author=aleqsandra link=topic=18.msg2951489#msg2951489 date=1604611487]
kokosnuss, cudny koń! i zgadzam się, duże gabaryty mają coś z ruskiego czołgu 😉 niemniej z reguły są bardzo przyjemne do jazdy nawet jeśli ciężkozwrotne...


No właśnie tak się zastanawiam jak to jest, że na tych wielkich koniach tak wygodnie i łatwo się skacze? To zależy od amplitudy skoku czy od czego? Czy po prostu miałam szczęście, że trafiłam na wygodnie noszące wielkokonie?

Mój kucykoń jak wywali w górę to czasem się zastanawiam ile my tak naprawdę skakaliśmy i bywa, że tam na górze serce do gardła podchodzi.

[/quote]

Tak jak napisała Perlica na dużych koniach masz świadomość, że z racji wielkości chociażby jest mu łatwiej skoczyć. Natomiast co do przyjemnego skoku - no niekoniecznie 😉 mój "kucyk" jak się odbije, skacze z dużym zapasem, olbrzymim skokiem. Często nie umiem tego ogarnąć i te skoki są fajne, ale trudne do ładnego wysiedzenia.
Meise, nie zaczaiłam. Takie rzeczy to trzeba z trenerem, bo trudno coś doradzić nie widząc tych skoków. Może być, że on nie ogarnia siadania na zadzie i przeszkoda go nie cofa , a Ty masz mało doświadczenia, więc też mu nie pomagasz? A jak jest wyżej to bardziej się interesuje przeszkodą, patrzy na nią to i się cofa? A może po prostu olewa najwyzczajniej?
Amatorsko to z dwojga złego lepiej mieć olewacza, bo z niego łatwo pod okiem dobrego trenera zrobić konia fajnie skaczącego pod amatora, bo raz,że amator zawsze sprawia, że konie nieuważne stają się uważniejsze, a dwa to ciężej zatkać takiego, bo na 120 zrobisz zrzutkę i pojedziesz dalej. Super dokładne konie pod amatorami łatwo się stają stoperami.
aleqsandra, Wcale to nie jest takie niespotykane, powiedziałabym nawet, że wiele koni chodzących wysokie konkursy nie przeszłoby na czysto niższego konkursu.
Nie odważyłabym się też nie widząc konia dawać rad typu np. dużo pracy na drągach, bo drągami też można konia zatkać.
Perlica, aż się zaśmiałam. jakim cudem 70 cm ma "cofać konia i sadzać na zadzie"? Toż cavaletki mają 45/50 cm.

Meise, takie małe z reguły fatalnie się jeździ na młodym/naskakiwanym koniu.
Ale ogólnie aleqsandra dobrze ci radzi.
70cm to samo z siebie wycofa moze kucyka 😉

Dla mnie to brzmi po prostu jak mlody kon bez wiekszego doswiadczenia + niedoswiadczony jezdziec jadacy na pasazera. I o ile na wyzszych przeszkodach kon zaczyna myslec, o tyle na niskich jak nikt mu nie mowi, co dokladnie robic, to robi byle co. Albo na wyzszych sie nakreca i sam wchodzi na tempo, a na niskich brakuje tej dynamiki. IMO najlepsza rada to skakac z kims ogarnietym z ziemi - z samodzielnymi cwiczeniami na kawaletkach czy dragach jest ten problem, ze bedac niedoswiadczonym jezdzcem sie wiekszosci rzeczy nie czuje i nie widzi, wiem po sobie.

[quote author=Meise link=topic=18.msg2951592#msg2951592 date=1604671170]
[quote author=aleqsandra link=topic=18.msg2951489#msg2951489 date=1604611487]
kokosnuss, cudny koń! i zgadzam się, duże gabaryty mają coś z ruskiego czołgu 😉 niemniej z reguły są bardzo przyjemne do jazdy nawet jeśli ciężkozwrotne...


No właśnie tak się zastanawiam jak to jest, że na tych wielkich koniach tak wygodnie i łatwo się skacze? To zależy od amplitudy skoku czy od czego? Czy po prostu miałam szczęście, że trafiłam na wygodnie noszące wielkokonie?

Mój kucykoń jak wywali w górę to czasem się zastanawiam ile my tak naprawdę skakaliśmy i bywa, że tam na górze serce do gardła podchodzi.

[/quote]

Tak jak napisała Perlica na dużych koniach masz świadomość, że z racji wielkości chociażby jest mu łatwiej skoczyć. Natomiast co do przyjemnego skoku - no niekoniecznie 😉 mój "kucyk" jak się odbije, skacze z dużym zapasem, olbrzymim skokiem. Często nie umiem tego ogarnąć i te skoki są fajne, ale trudne do ładnego wysiedzenia.
[/quote]

Jeszcze bym dodala, ze grzmota po takich lotach trudniej pozbierac do kupy przed zakretem, dwie wielkie fule i sciana sie konczy 😉 ergo musi byc lepiej ujezdzony.
halo, zależy od konia, miałam konia który się sam cofał jak wdział cavaletti czy cokolwiek, był super jezdny i sama przyjemność siedzieć na takim. Technicznie i stylowo skakał wszystko.
A teraz mam jego brata, którego 130 nie cofa, bo ma gdzieś siadanie na zadzie i trzeba umieć go usadzić, co mi wychodzi średnio, bo nie umiem.
Edit: wiec ten niższe zrzuci jeśli tylko popelnie minimalny błąd ramieniem itp

Perlica, młodego naskakiwanego??? (ten samocofający się) Dawaj rodowód!
Chicago I Z z matki na Quidam de Revel , polska stadnina  😉 za to nie robił korytarza za młodu wcale  😁
Edit: i czemu naskakiwanego ? Przecież koń omawiany wyżej chodził zawody już zanim został kupiony, albo mieszam?
Koń Meise to 4 czy tam 5 letnie bobo, które dopiero uczy się skakać :P
Hej hej 🙂 do jakiego wieku możliwe jest jeszcze wyciągnięcie konia w górę w skokach? Koń chodził kiedyś N1, ale nie miał szansy wykazać się większymi możliwościami na zawodach. Teraz ma już 12 lat. Ojciec chodził 155 na zero, więc teoretycznie potencjał jest.
mindgame, No ale to zależy od stanu zdrowia,a nie wieku. No i tego w jakim jest stanie w sensie formy obecnie czy chodzi czy nie.
mindgame, to, że ojciec coś chodził znaczy tyle co nic jeśli chodzi o ocenę potencjału konia. Jeżeli zaś chodzi o to czy da się obecnie pociągnąć konia w górę, to zależy to od mnóstwa zmiennych. Kondycji, stanu zdrowia, tego co robi obecnie, jak szybko chciałoby się iść w górę itd. itp.
Perlica, e, jak Quidam to nawet mógł się wycofywać sam ze sie nawet młody 🙂 (ale nie tak surowy jak ten meise)
mindgame, zasadniczo 12 latek dopiero wchodzi w pełnię swoich możliwości. Zakładam zdrowie i brak wyeksploatowania.
Ale tego się nie zrobi na kliknięcie, to trwa, zależnie od obecnej formy konia, czasu od wyższych konkursów, i przyczyn "downgradu".
Oczywiście wiem, że jak ojciec chodził to nie daje żadnej gwarancji, no ale gdyby papier był słabszy to oczekiwania na pewno nie wyższe. Koń bez kontuzji, chodził w tym roku na treningach do 120, teraz trochę niżej, bo sezon byle jaki i brak ciśnienia. No, a downgrad wynika w zasadzie z braku jeźdźca z doświadczeniem, który mógłby konia wyciągnąć wyżej. Zastanawiam się, ćzy jakby trenował zawodowiec to czy koń miałby jeszcze szansę pokazać swój potencjał na zawodach. Ale z tego co mówi Halo, to jeszcze nic straconego 🙂
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
12 listopada 2020 18:07
mindgame, uważa się, że koń jest u szczytu potencjału pomiędzy 10-14 rż. Macie więc jeszcze troszkę czasu pójść dalej (pod wieloma warunkami). Znam też osobiście przypadek, gdzie koń został uznany za takiego, co nie pójdzie więcej niż 120/130 i chyba miał już powyżej 14 lat, ale dzierżawczyni udało się z nim wejść na 140 i niestety właścicielka uznała, że sprzeda konia, bo to ostatni moment kiedy jego wartość wzrosła i przestał być kosztem...
znajoma stwierdziła, że 80% talentu koń dziedziczy po matce, a ojciec to nie jest taki ważny 🙂 Jak to jest z waszych doświadczeń?
mindgame, przecież nie ma na to reguły, ale nie na darmo jest powiedzenie, że hoduje się matkami  😉
To brzmi jak takie standardowe stajenne pier.... gadanie 😁 😉 i IMO nie warto sluchac, talent skokowy (jak i wszystkie inne cechy) konie dziedzicza po obojgu rodzicow. A czasem potomstwo wybitnych rodzicow niekoniecznie samo jest wybitne, inaczej w hodowlach koni sportowych rodziliby sie same konie na poziom 145+.

Zwlaszcza, ze wysokosc startow nie zalezy tylko od talentu (sily/techniki skoku) ale tez zdrowia i - zwlaszcza u koni chodzacych pod amatorami - charakteru. Niejeden zajebiscie silny, techniczny i dokladny, ale wrazliwy kon pod amatorem sie zacial na amen jak przeszkody sie zrobily wyzsze i mniej wybaczajace brak oka.
kokosnuss, ale matka jest niestety ważna i to bardzo, choć owszem zdarzają się klacze tzw."inkubatory" jednak nie za często i mało kto taką odsprzeda.
Jakby tak było, że ogier  tylko, to słabe matki można by kryć ogierami TOP i sukces gwarantowany, a jednak tak nie jest, bo gro koni startujących jest po top ogierze , a jednak nie każdy jest top.
Aczkolwiek wiadomo, że po drodze jest mnóstwo czynników o których piszesz wyżej, jak i odchów , który chyba najbardziej kluczowy dla zdrowia.

Perlica, ale ja sie zgadzam, ze matki sa rownie wazne, jak ojcowie, i krycie byle szkap topowymi ogierami nie gwarantuje niczego. Dobrzy hodowcy uzywaja jakosciowych ogierow tylko na dobrych klaczach. Ale to 80% wplywu matki wydaje mi sie wyssane z palca i smiem w to bardzo powaznie watpic 😉

Tyle ze mindgame z tego co wiem nie zamierza hodowac, a probuje ocenic potencjal skokowy wlasnego (dawno doroslego) konia. I tu mozliwosc szacowania na podstawie rodowodu jest dosc ograniczona IMO, bo konia pod amatorem z reguly nie ogranicza genetyka, a wlasnie amator na grzbiecie (no offence).
Pytanie zadałam już abstrahując od mojego konia 🙂 Zaskoczyło mnie stwierdzenie, że 80% zależy od klaczy. Jak by nie patrzeć to najczęściej rodowód podaje się w formie ojciec i ojciec od strony matki, a nie matka i babka. Więc wydaje mi się, że jednak większość patrzy na płeć męską w rodowodzie, a nie klacze. Ciekawa jestem innych opinii.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
16 listopada 2020 22:16
mindgame, pozwolę sobie pogdybać, bo na hodowli się nie znam i gdyby same osiągnięcia konia były w grze, nieważne z której strony mocy, to nie byłaby to tak trudna dziedzina. Zakładam, że profesjonalni hodowcy patrzą nie tylko na tytuły ogiera, ale na wiele innych cech jak mieszanka genetyczna w linii i dopasowanie do klaczy itd. itp. a hodowle eksperymentalne to sami wiemy jak się kończą (to chyba posadowo było z tymi "odpadami hodowlanymi"?)

Z tym jak są podawane rodowody wydaje mi się, że wiąże się fakt, że jednak klacze ze względu na rozród szybko wypadają lub są odstawiane od sportu, więc często nie są tak znane jak ogiery. Ponadto ogiera można skwantyfikować - może mieć więcej potomstwa niż klacz i w skali tego potomstwa można ocenić jakie cechy wybijają się najbardziej. A z racji, że klacze częściej są rozpatrywane jako potencjał na rozród niż na karierę sportową (każdy rok w sporcie to tak jakby stracony źrebak czyli stracony przychód/prestiż/linia genetyczna) to bardziej patrzy się na ich rodowód/potomstwo niż na osiągnięcia, chociaż ogółem nie są pomijane.

Oczywiście wpływ patriarchatu nie jest bez znaczenia w tym kontekście również, czyli z racji, że większość osób profesjonalnie zajmujących się jeździectwem do bardzo niedawna to byli przede wszystkim mężczyźni to narzucili też swoją perspektywę.
Od matki zależy dużo więcej. Tylko ciut więcej genetycznie (dziedzictwo mitochondrialne), ale i warunki rozwoju w macicy mają znaczenie, i przebieg porodu,
a potem - behawior matki, czego uczy źrebię. Czyli na predyspozycje odsada czy roczniaka matka (dziedziczenie i środowisko) ma wpływ faktycznie tak w 80%.
A dalej to już jest bardzo różnie.
Raz że predyspozycje, które nas interesują nie są nawet porządnie skategoryzowane i wyróżnione, dwa - że z reguły są jakościowe, słabo odziedziczane, wpływ środowiska jest dużo większy.
Trzy - że na talent składa się optymalny układ predyspozycji, cała sieć - więc i mnóstwo zależności. Cztery - że mało który koń trafia w optymalne dla niego warunki.
A jeszcze są wypadki, i przypadki najróżniejsze,
Faktem jest, że więcej jest źrebiąt "skóra ściągnięta z matki" niż "skóra ściągnięta z ojca" (ze wspomnianych matek-inkubatorów).
Czemu zatem taka waga ogierów? Z matematyki. Ze sposobu liczenia o czym wspomniała aleqsandra.
Bo to DA się policzyć, bo o sensownym szacowaniu można mówić przy stawce 200 źrebiąt z podobnych warunków odchowu, a nawet przy embriotransferze matki nie miewają po 200 potomstwa.
No i ogier jest ojcem  kilkuset, nawet tysięcy źrebaków - więc jego statystyczny wpływ na populację, na przyszłe pokolenia - jest potężny.
Bo hodowla nie jest o wyhodowaniu sobie wspaniałego konika dla siebie, tylko jest o postępie hodowlanym  - o czymś w miarę wyliczalnym a pozwalającym szacować przyszłość.
Na bazie nawet przewspaniałej matki - tak rozumianego postępu się nie osiągnie.
Ciekawa sytuacja do badań od jakiegoś czasu jest w Polsce. Bo są ogiery, które mają nawet mniej potomstwa niż niektóre matki.
W takim układzie można nieco porównywać wpływ samicy a samca, i "wyłazi" wartość matek.
No może patrząc jak to wygląda na lokalnym gruncie jak się kryje byle co, byle czym to matka faktycznie ma większe znaczenie (a raczej jak matka znarowiona, chora i wychudzona to wiadomo, że nie będzie z tego dobrego źrebaka)
Ale w normalnych hodowlach gdzie zwierzęta są zadbane i zdrowe, matki są poprawne eksterierowo i behawioralnie to w ogóle nie można tego rozpatrywać w kategoriach ile procent z matki czy z ojca. Ogiery dobiera się pod konkretną klacz wiedząc jakie cechy są przekazywane przez niego i w jego linii i co mogą poprawić u klaczy.
mam pytanie trochę żółtodziobowe. Wczoraj na treningu stał okser o zawrotnej jak dla mnie wysokości 125cm w szeregu gimnastycznym - no nie dało się źle domierzyć. Nie mam doświadczenia na tej wysokości i dopiero uczę swoje ciało jak ma się zachować. I przy tej wysokości poczułam, że żeby nadążyć za koniem muszę wykonać ruch ciałem do przodu. Natomiast po treningu od trenerki dowiedziałam się, że wcale nie mam ruszać ciałem do przodu tylko zostać w półsiadzie nad siodłem, a tylko ręce muszę dać do przodu. Może ktoś opisać mi jak powinno zachowywać się ciało w trakcie skoków 120+ ? Dodam, że czekam na bardziej profesjonalne siodło, może w nim moje odczucia się zmienią.
Moon   #kulistyzajebisty
18 listopada 2020 12:26
mindgame, tak zdroworozsądkowo - powinnaś pozostać w równowadze, opierając się na strzemieniu, czy stoi 30cm kawaletek czy 140 wagon ;-) Plus, otworzyć rękę na tyle ile koń potrzebuje, by zachować elastyczny kontakt z pyskiem. Może "rzuciło Cię" do przodu, bo koń zaatakował mocno okser?

Swoją drogą, podczas naprawdę kozackich skoków na konsultacjach w marcu, dostałam do skoczenia pojedynczą stacjonatę 130 (wiecie... mikra hala, przeszkoda-wagon, najazd dość prosty, ale na mój mózg to już bardzo, bardzo dużo xD) - w sumie to Kulisty tak bosko galopował od zadu, że skoczyłam ją 2 razy i byłam w szoku, że w sumie nie miałam wrażenia jakiegoś wieeeeelkieeeego lotu. Ot galop-galop-galop-hop-galop... ahhh, była to jeździecka eureka  😜 😍
Moon, ja bym w takiej sytuacji krecila wolty w zakrecie az bym nie zobaczyla odleglosci juz przy wyjsciu z zakretu (bo co nty raz widze) niereformowalna jestem 😡

Do okserow jakos umiem dogalopowac, ale pojedyncze stacjonaty zawsze sa dlubane i celowane, chocby tylko 90 cm stalo 🤔wirek:
Moon   #kulistyzajebisty
18 listopada 2020 12:58
kokosnuss, heh, jakbym miała woltować aż bym zobaczyła odległość z zakrętu, to bym chyba do te pory na tej hali kwitła, hahaha :P

Do okserów mam większy respekt i wiem, że tu muuuusi być rytm, a do stacjonat - bywa różnie :P A tu miałam totalne olśnienie, galopowałam krótkim ale podstawionym galopem, koń wcale nie musiał pędzić ani być goniony i posyłany "z łokcia" (cały czas chcę rekompensować brak podstawienia pędzeniem... pędzeniem i wciskaniem, którego Kuli się już boi i które usilnie próbuję w swym czerepie uspokoić  😵 ) żeby dogalopować, płynnie się odbić i skoczyć z zapasem. 😲 😜
Ja to mam problem emocji, jak odległość widzę to mam złe reakcje , więc wolę nie widzieć 😜
Jak jest dalej to zamiast dojechać łydką to ja rzucam bez łydki na wielki skok otwierając rękę  🤦 cxyli najgorsze co można zrobić  🤔wirek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się