Koniec z jeździectwem?

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 listopada 2020 11:06
Pierdzielenie Smoka możecie sobie obejrzeć w milszym wydaniu. Mówią dokładnie to samo, ale śmieszy, a nie irytuje:



To tak w kwestii badań:
„ Pokolenie baby boomers jest bardziej wrażliwe niż Millenialsi – do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu Michigan. W badaniu przeanalizowali zachowania prawie 750 osób w wieku od 13 do 70 lat.


Ludzie z tzw. wyżu demograficznego czyli baby boomers są nie tylko bardziej wrażliwi ale też przejawiają zachowania narcystyczne – twierdzą naukowcy. Dodali, że narcyzm pojawia się  u ludzi z wiekiem i prawdopodobnie jest efektem większej stabilizacji życiowej. Ludzie ci nie lubią też krytyki nawet kiedy jest ona uzasadniona. Naukowcy zauważyli, że osoby posiadające rodziny z czasem siebie stawiają na dalszym miejscu ponieważ wiedzą, że muszą zaopiekować się swoim partnerem i dziećmi. Pokolenie Millenialsów z kolei lepiej potrafi się dostosować do zachodzących zmian. Nie jest ograniczone w zdobywaniu celów. Jednak bardziej pewne siebie jest pokolenie baby boomers. Najnowsze badania zostały opublikowane na łamach „Journal of Psychology and Aging”.”


Tak sobie jeszcze myślę, że.... ludzie się zmieniają. My się zmieniamy. Albo - gdy nagle dojdziemy do czegoś i zobaczymy sprawę "od kuchni", to może się okazać, że trzeba jakoś przewartościować pasję.... tj. nagle się okazuje "szlag, to nie TO o czym marzyłam". Albo "a jednak marzyłam o czymś innym".
Z jednej strony zawody były moim marzeniem, ale po 2-3 dniach siedzenia na owych, miałam jedno wiekie poczucie marnowania czasu....
Zawsze jakieś albo - albo.  :jogin:

Niemniej jednak wszystko zaczyna się od "chcenia". Jak nie ma "chcenia", to nie będzie ciężkiej pracy, samozaparcia i tak dalej.
A czemu miałaś wrażenie marnowania czasu na zawodach? Mówisz o czynnych startach tak?

Ja od siebie jeszcze powiem, że też absolutnie nie chciałabym się zawodowo wiązać z końmi, bo zabiłoby to we mnie pasję prawie na pewno. Każdy sobie może myśleć co chce. Ja chcę mieć dobrze płatną robotę przed kompem (po to też się kształciłam z wypiekami na policzkach, ucząc się pilnie całą szkołę i zdobywając maxymalne noty na studiach...), a konie mają być cudowną odskocznią. Robota przy koniach, nawet jako ten obejżdżacz czy trener to ciężki kawałek chleba. Nieraz trzeba marznąć jak kołek na środku hali, albo smażyć się w słońcu. To też praca czysto fizyczna. Dla mnie przyjemnością jest wyczyścić swojego konia i odpicować go na wysoki połysk, poświęcić mu dużo czasu i uwagi, postać koło niego, poplotkować z innymi pensjonariuszkami i po prostu "paczeć" i podziwiać.

Jakbym miała wyczyścić tych koni więcej, to już bym nie była taka chętna i odprężona. Jako dziecko jarałam się jak pochodnia mając do wyczyszczenia całą stajnię, a potem z radością jeszcze myłam żłoby i robiłam cokolwiek - byleby koło koni. Te czasy minęły bezpowrotnie  😉

Nie mówiąc już o jeździe na większej ilości koni, gdzie mój kręgosłup protestuje przy jednym.

Pasja dla mnie =/= wymarzony zawód. Na pewno nie konie  😉
Meise, No, mówię o startach tj. jadę na zawody jako zawodnik (chociaż nie wiem kto ma więcej stresu - zawodnik czy trener.... 😂 ). Wszystko Zależy, ale generalnie, niezależnie czy jedziesz z kilkoma końmi czy z jednym - konia trzeba rano nakarmić, przespacerować, wystartować, potem znowu nakarmić, przespacerować/ewentualnie tylko przespacerować, wieczorem nakarmić, przespacerować... 😉 Bez luzaka nagle wychodzi na to, że siedzisz tam od rana do wieczora, bo koniem trzeba się zająć. Jasne, że się można dogadać z innymi np. z karmieniem, ale nawet jeśli, to i tak nie przyjeżdżasz tylko na sam start.... I tak przez 3 dni. Potem trzeba wrócić do domu, ogarnąć zabrudzony sprzęt, wyładować konia, ogarnąć konia.... . A, jeszcze się trzeba spakować.
Fajnie mają ci, co jeżdżą wysokie konkursy, to się przynajmniej wyśpią (w miarę)....  😂

No przynajmniej ja nie umiem tak se o, wsadzić konia do boksu i wyciągać go tylko na start. Muszę doglądać co mu się tam dzieje, jak się czuje, czy zjadł, czy nie zjadł etc.
Tzn, nie bywałam co weekend na zawodach, ale na paru jednak byłam i.... i chcę, i nie chcę. Tzn - to wszystko ma swój urok 🙂 Atmosfera, ludzie.... ale w chwili obecnej jakoś straciłam zapał.

edit: wiadomo, da się ogarnąć, da się "zaprząc" kupę ludzi do pomagania na zawodach, nie wiem, luzaków wynająć itd... no ale ja - amator jadący se tą 90tkę, mam kupę ludzi zwoływać do mojego jednego boroka?  😜 Jak mogę to sobie sama ogarnąć przy jednym koniu? Ale oczywiście - da się, jak ktoś chce.
edit2: no i właśnie dlatego miałam takie poczucie straconego czasu.... że siedzę tu cały boży dzień, start mam o, nie wiem, 12:20, to ni przypiął, ni przyłatał, przyjadę do domu będzie 18😲0 - a rano trzeba wstawać... a mogłabym robić milion innych rzeczy.... No, życie to sztuka wyboru 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 listopada 2020 15:13
Nie mówiąc już o jeździe na większej ilości koni, gdzie mój kręgosłup protestuje przy jednym.

Pasja dla mnie =/= wymarzony zawód. Na pewno nie konie  😉


Piąteczka! 😉 Nigdy nie mogłam pojąć, dlaczego ludzie non stop dopytują dlaczego nie zrobię pracy z pasji, jak mogę siedzieć przed kompem tyle godzin kiedy mogłabym robić to co kocham  😲 Nie kumam skąd ten pogląd, że pracę należy "kochać" -> dla mnie jest optymalnie, jeśli praca mnie nie irytuje, daje satysfakcję oraz przynosi pieniądze pozwalające na realizację pasji/marzeń. Fajnie było na studiach dorabiać jako instruktor, ale jednak to studia były w tym czasie tym, co "musiałam". Nie wyobrażam sobie z przymusu iść co rano do stajni (albo robić cokolwiek innego, związanego z jakąkolwiek pasją) ponieważ po pierwsze szybko przestałoby to być pasją, a stało się obowiązkiem, a po drugie - gdzie miejsce na odskocznię po pracy? 😉

Za to żłoby z radością bym umyła, tak w ramach relaksu  😜
Sankaritarina, ja uwielbiam jeździć na zawody, prawda, że cały dzień się tam kręce,ale lubię ten klimat ZO.
Leszno teraz robi ZR po ZO także, na ZR jesteś przespana  🤣
Nie mniej zabiera to cały dzień, a dziś mam zawalony garaż i muszę czyścić i prać, w sumie tyle samo jak miałam 2 konie  😵
Przez te 4 dni mogłam zrobić wiele innego, to prawda.
Stąd ja mam ciągle na zmianę : rzucam, nie rzucam, rzucę jak sprzedam itp.

Praca przy koniach : nigdy. Nic bym nie zarobiła, bo za bardzo bym dbała  😂

Dlatego ja sobie to umyśliłam tak, że będę sobie jeździć na okoliczne zawody (akurat nasz region skokami stoi) i raz w sezonie się wybiorę gdzieś dalej, tyle  🙂
Żeby to wciąż była przyjemność i frajda  😉

Nie widzi mi się spanie po koniowozach i tego typu atrakcje. Tak mi się wydaje... Jakbym miała te 15 lat to bym była zachwycona. Mam 2x tyle i jestem wygodnicka. Tzn pod namiot chętnie pojadę, ale na moich warunkach. W spartańskich warunkach wyciorałam się w Wietnamie na dzikim backpackingu.

Tak, tak, zaraz przyjdzie ktoś i powie, że przecież zawodnicy (ci prawdziwi, pasjonaci, ci co zarabiają krocie na koniach) sypiają w 5*  😀

Tak, tak, zaraz przyjdzie ktoś i powie, że przecież zawodnicy (ci prawdziwi, pasjonaci, ci co zarabiają krocie na koniach) sypiają w 5*  😀



Dobry koniowóz jest lepszy od 5 *  😉 Poza tym ,trudno rozmawiać o pasji uczynieniu pracy z jeździectwa będąc na poziomie 90 cm . Czy wasza praca wymaga kwalifikacji na poziomie  przedszkola ?  😲
Meise, nie sypiają, ale mają koniowozy: fajowskie albo te mniej fajne.
2 lata temu spałam w koniowozie, raz można, ale więcej nie. Zepsuło nam się światło i poszłyśmy spać z kurami, bo co robić po ciemku  🤣 z trenerką, z trenerem to jeszcze  😜 Plecy bolą mnie do dziś.
Mało kto ma koniowóz jak M. Wechta.

Blisko powiadasz? Do Leszna mam godzinę i rano trener mi karmił, który spał w hotelu akurat, ale i tak od 11 do 20 byłam na miejscu: spacer i lonża , umyć nóżki,poprawić boksik, obiadek, koreczki, przytargać siodło z auta, parkur obejrzeć, kilka przejazdów, rozprężenie , starty, zjeba od trenera, analiza filmików w miedzyczasie stępowanie, umyć nogi znowu, rozpleść, wetrzeć, zabrać kupy świeże, kolacja, wyczyścić ochry i popręg, umyć wędzidło, kupić siano i słomę to zapłacić do biura, znaleźć kogoś żeby to wydał ( teraz nie może bo drągi podnosi na parkurze) itp.
Także o 21 byłam w domu codziennie i jeszcze siodło olejowałam, bo mam nowe.

Edit: co do koniowozów mnie obrzydza syf który tam panuje i wszędzie włosy psów... ble
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
16 listopada 2020 17:26
Perlica jak kto dba, taki porządek ma 😉 Mnie nie przeszkadza, spanie w koniowozie. Mam wygodne łóżko (to najważniejsze), lodówka jest, co prawda brakuje prysznica (w poprzedniej pracy było wypasione auto), ale radzimy sobie, bo w ośrodkach do których jeździmy są dostępne prysznice.
Ja za to na zawodach mogłabym być non stop. Wszystko, co wymieniłyście tworzy ten niepowtarzalny klimat, który uwielbiam. Z pracy w Norwegii najlepsze były dwa miesiące spędzone w Holandii na zawodach i spanie w koniowozie waśnie. Dwa miesiące bez ani jednego dnia wolnego, a ja się czułam jak młody bóg, to jest idealne środowisko dla mnie, praca "w domu" mnie bardziej powiedzmy męczy, chociaż to nie jest dobre słowo. Pracy innej niż przy koniach już sobie nie wyobrażam, to w tym się spełniam i nijak nie powoduje wypalenia, a wręcz przeciwnie - im więcej stajni, koni itp. tym lepiej. Tylko ten rok taki nijaki pod względem startowym plus moja zawodniczka miała konie kontuzjowane, ale mam nadzieję, że odbije to sobie w przyszłym roku.
Perlica, Klimat jest fajny, ja rozumiem, że masa ludzi to lubi 🙂
Mnie też w pewnym sensie zawodów brakuje, no tylko właśnie - nieważne czy jedziesz towarzyskie, ZR, ZO = koń jest koniem, musi dostać jeść, pić, przespacerować się, trzeba go osiodłać, przygotować, doglądnąć. Doszłam do wniosku, że najlepiej jechać na zawody z 2-3 końmi = roboty praktycznie tyle samo, ale frajdy więcej i jakoś mniej "poczucia bezsensu" w tym wszystkim. 😁

Meise, Ja tam spałam w jakimś pensjonacie, nie mam koniowozu 😁 Ale pewnie gdybym miała taki se, o, z mini-socjalem tj. łóżkiem, gniazdkiem do czajnika, lodówką i daj B. prysznicem, to bym pewnie spała w koniowozie. Albo ewentualnie bez prysznica, byleby w stajni dało się umyć (wersja na lato). Niektóre potrafią być super-wypaśne i bardzo wygodne.
Tylko mnie w tym wszystkim przyświeca jedna sprawa = indywidualność :P tj. średnio poszłabym na spanie z ekipą w dupnym koniowozie/pod namiotami/w pokoju na 12 osób. Może masz podobnie tj. koniowóz może i byłby do zaakceptowania, ale na Twoich warunkach :P
Tylko teraz, no... mam hype na coś zupełnie innego.
Ja za to na zawodach mogłabym być non stop. Wszystko, co wymieniłyście tworzy ten niepowtarzalny klimat, który uwielbiam. Z pracy w Norwegii najlepsze były dwa miesiące spędzone w Holandii na zawodach i spanie w koniowozie waśnie. Dwa miesiące bez ani jednego dnia wolnego, a ja się czułam jak młody bóg, to jest idealne środowisko dla mnie, praca "w domu" mnie bardziej powiedzmy męczy, chociaż to nie jest dobre słowo. Pracy innej niż przy koniach już sobie nie wyobrażam, to w tym się spełniam i nijak nie powoduje wypalenia, a wręcz przeciwnie - im więcej stajni, koni itp. tym lepiej. Tylko ten rok taki nijaki pod względem startowym plus moja zawodniczka miała konie kontuzjowane, ale mam nadzieję, że odbije to sobie w przyszłym roku.


I to jest pasja. Jeździectwo uprawia parę set tysięcy osób jako hobby , ale pasjonatów którzy z tego żyją jest niewielu  . A jeszcze takich którzy umieją z tego bardzo dobrze żyć , jeszcze mniej  😉
Ja nie wiem, bo co mam żyć z jeździectwa i harować w stajni, jak aktualnie pracuję sobie od 3,5 roku z cieplutkiego domku - czasem szaaalone 2h dziennie, a czasem... 2h tygodniowo  😉

Ja sobie mogę żyć dla jeździectwa, a oprócz tego mieć kilka innych zainteresowań i rozbudowane życie towarzyskie (i kasę na to zarobioną własnoręcznie).

Ja rozumiem, że ktoś np. chce spędzać 24h w stajni, nie rozstawać się z końskim zapachem itd. Naprawdę, i fajnie!

Ale nie uważam, że ja ze swoim podejściem nie jestem pasjonatką, bo przy tym co przeżyłam, przy tych wszystkich wypadkach i naprawdę druzgocących chwilach przy koniach mimo to nie zrezygnowałam i kupiłam swojego ogona.

Nie każdy pasjonat śpi w stajni .  🤣 I nie każdy pasjonat ( w sumie rzadko ) to stajenny , bądź luzak . Najczęściej to jeździec który kocha to co robi a jak jest pasjonatem i realizuje się w swojej pracy , która nieraz niewiele się różni do pracy każdego jednego sportowca. Jak jest dobry i potrafi spieniężyć swoją prace to i stać go zarówno na wypasiony koniowóz jak i dobry hotel którego koszty odpisze sobie od uzyskanych przychodów jak ma własną działalność z nagród lub od sponsora czy pracodawcy. Ludzie którzy żyją z własnej pasji mają na tyle ugruntowana pozycję że nie martwią się o transport . hotel czy inne pierdoły. 😉
Co kto chce. Ja nie chcę.

Meise, Zazdraszczam, też chcę pracować czasem 2h dziennie, czasem 2h tygodniowo. Kiedyś będze mi dane 😉
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
16 listopada 2020 21:17
Każdy może być pasjonatem jeździectwa, ale dla niektórych to jest tak jak smok napisał bardziej hobbystyczne a dla innych jest to sposób na życie. Dla mnie jest to własnie sposób na życie i nie uważam, żebym harowała w stajni. Ja wiem, że dla innych to duży wysiłek, ale ja tego tak nie odbieram. Idę do pracy rano, popołudniu kończę. Mam kiedy odpocząć, mam czas spotkać się ze znajomymi. Wszystko można sobie zorganizować. Tez mam przesilenia jak w każdej innej pracy, wtedy robię sobie wolne, tyle ile potrzebuję. Nikt nikomu nie nakazuje zawodowo robić tego samego, bo świat byłby nudny.
Ja tylko odnosiłam się do tego, że skoro nie pracuję zawodowo przy koniach i nie pragnę robić kariery jako jeździec to nie jestem pasjonatką  😉
Bo uważam się za pasjonatkę, a nawet szajbniętą babę, która odkąd ma swojego konia to 90% myśli w ciągu dnia poświęca jemu. Zdecydowanie za dużo i mam ogromną nadzieję, że w końcu się to unormuje.

Ja podziwiam takie osoby jak Constantia i flygirl, chętnie oglądam ich codzienność chociażby na instagramowych relacjach i trzymam kciuki, żeby zawsze miały tą frajdę i zacięcie, bo to piękne życie jest  🙂

Co nie znaczy, że jest to życie dla każdego koniarza.

edit.
Sankaritarina, słodkie życie na samozatrudnieniu, ma też swoje cienie  😉
busch   Mad god's blessing.
16 listopada 2020 21:48
Na cholere z trollem gadacie dziewczyny 😉


Ja nie jestem wcale taka pewna że smok to troll. Jest naprawdę spora ilość ludzi, która wierzy w złudzenie "sprawiedliwego świata", takie coś musi być psychicznie bardzo komfortowe. Widać przejawy tego wszędzie, czy innym jest mantra że "karma powraca"? Albo obwinianie poszkodowanego (gdybyś tylko ubrała się inaczej i nie prowokowała...)? Jesteśmy tylko łysymi małpami, które potrzebują się czuć bezpiecznie.

Wg smoka jest tak, że jeśli naprawdę się przyłożysz, to ci się uda. A ci, którym się nie udało - po prostu nie przykładali się wystarczająco. Czy to nie piękne? Świat jest sprawiedliwy i nagradza ludzi za dobrą pracę. Jednocześnie takie przekonania są bardzo odporne na obalanie, po pierwsze bo dysonans poznawczy, po drugie bo są bardzo przyjemne psychicznie dla posiadacza, po trzecie - bo nikt nie jest idealny i zawsze można 'przegranemu' wypomnieć, że wszystko byłoby dobrze, gdyby tylko zrobił jeszcze xyz, nie starał się dość, nie był prawdziwym pasjonatem, itp itd.
Najgorsze że jakbyś się nie przykładała to nie masz żadnej gwarancji że ci się uda, i w tym momencie większość rezygnuje  . 90% ludzi chce pewności i stabilizacji ( typ pracownika  ) a niektórzy obierają cel i dążą do niego pomimo wszelkich przeciwności i tacy robią rzeczy o których filozofom się nie śniło ( typ pracodawcy )  🤣 🤣 🤣 🤣 Jak to mawiają , niemożliwe od możliwego odróżnia tylko i wyłącznie stopień determinacji  😁
niemożliwe od możliwego odróżnia tylko i wyłącznie stopień determinacji  😁


I tu się zgodzę, poznałam w swoim życiu kilka tak zdeterminowanych osób, że po prostu musiały odnieść sukces, zbiły majątki, założyły firmy, które są już rozpoznawalne na całym globie i... przypłaciły to zdrowiem fizycznym i psychicznym (te, które znam, na pewno zaraz sypniesz mi z rękawa ludźmi, którzy przeczą tej tezie).

A ci z tzw średniej półki, którzy nie chcieli zawojować świata żyją sobie jak pączuszki w maśle w myśl zasady: zarobić, ale się nie narobić  😉 Nie każdy musi być Elonem Muskiem, serio  😁
Nie uważam, że wszyscy mają równe szanse - bo to oczywiście nie jest prawda. Każdy ma inne warunki wyjściowe, niektórzy mają w życiu trochę szczęścia etc. Ale jak dla mnie nie sposób poniekąd nie zgodzić się ze Smokiem. Dużo ludzi w dorosłym życiu rezygnuje z pewnych marzeń, bo osiągnięcie celu jest trudne, droga mglista i bez gwarancji sukcesu. Ja znam sporo osób, które boją się wychylić mimo, że posiadają jakieś pasje, często też zdolności etc - ale jednak wybierają wygodny etat, pewność zatrudnienia i brak stresu, czy jutro będzie praca czy nie. I takie ich prawo, dużo osób tak wybiera bo woli mieć święty spokój a swoje marzenia realizować gdzieś obok, przynajmniej w jakimś zakresie. Im się jest starszym tym coraz mniej widzi się osób, które rzucają wszystko i oddają się na 100% realizacji swoich marzeń, nawet jeśli jest trudno, jeśli nie ma żadnej gwarancji sukcesu, jeśli jest się często szturchanych przez rodzinę, że w tym wieku to powinno się mieć etat, rodzinę i kredyt na mieszkanie. Ludzie z wiekiem robią się coraz bardziej asekuracyjni, czasem próbują robić coś na boku ale robienie czegoś w okrojonym zakresie godzin nigdy nie da takich efektów jak oddanie się czemuś bez reszty. Mało znam osób, które ryzykują wszystko celem realizacji marzeń - a uważam, że wiele z takich osób mogłoby z czasem osiągnąć duży sukces, jeśli poświeciłyby się bez reszty. Co nie zmienia faktu, że nie każdemu się uda, trzeba mieć po drodze też trochę szczęścia, łeb na karku i niespożyte pokłady optymizmu i planów B, C, D...

Ja np. uwielbiam konie i wszystko wokół nich ale np też nie chciałabym pracować w branży końskiej, nie jest to moim marzeniem. A również uważam się za pasjonata choć nigdy na swojej pasji nie zarobię i nie mam takiej potrzeby.
Tak szczerze to najłatwiej jest do 30 - tki , potem się robi coraz trudniej. I jeszcze trzeba być odważnym  🤣 Dlatego te ponad 90% idzie na etat i nie mają bladego pojęcia  o czym w ogóle toczy się dyskusja
Uf, to ja już po, czuję się usprawiedliwiona  😁  😁
Vanille - To wszystko zależy. Bardzo dobrze znam człowieka który swojego czasu był mega utalentowanym objawieniem jeździeckim z wielkimi sukcesami na miarę Kowalczyka . Ale rodzice mieli inny plan na jego przyszłość i został znanym lekarzem ( Kardiochirurgiem ) Powiedział mi że to była najgorsza decyzja w jego życiu że posłuchał się rodziców i to nie tylko ze względów zawodowych ale i finansowych .  🤣 I to temat sprzed wielu lat . A teraz kiedy jeździectwo stało się sportem komercyjnym to już w ogóle inna bajka . Ale fakt , w początkowym okresie trzeba wsparcia rodziców a tu często jest wielki opór , bo to i czas i chajs i nie wiadomo po co inwestować w fanaberie  , lepiej dziecko beztalencie wysłać na muzykę albo kurs czegoś dziwnego co w mniemaniu rodziców korposzczurów bardziej się przyda , będzie tańsze i mniej absorbujące i z teoretycznie pewną przyszłością  ( schematyczną ).  😉 Czyli milion zmiennych bo wymaga zarówno determinacji dziecka ( nie chwilowej fanaberii ) jak i wsparcia rodziców. ( czasu i kasy )   😉
Patrząc Twoimi kategoriami to ja bym dziecko posłała do szkółki piłkarskiej albo na tenis, tu dopiero są możliwości zarobkowania na pasji  😉 jeździectwo się nie umywa.
Patrząc Twoimi kategoriami to ja bym dziecko posłała do szkółki piłkarskiej albo na tenis, tu dopiero są możliwości zarobkowania na pasji  😉 jeździectwo się nie umywa.


Musi mieć jeszcze talent i chcieć a potem jeszcze się temu poświęcić prawie w całości  , to jest najważniejsze. Już w pierwszym poście pisałem że totalnie nie dotyczy to jeździectwa ,wystarczy czytać  😉 W temat jeździectwo wstaw dowolnie ................. 😉

Vanille - Jest dokładnie tak jak napisałaś . A że nie musisz zarabiać na pasji to bardzo dobrze , każdy ma własny sposób na zarabianie pieniędzy . Dyskusja była jak połączyć pasję z życiem i zarabiać niezłą kasę mając fun z własnej pracy .  😉
busch, powiem inaczej, bardzo trudno jest mi uwierzyc w istnienie doroslego czlowieka, ktory ma tak naiwne podejscie do swiata - ze chciec, to moc, i sukces zalezy od determinacji i odwagi, li i jedynie - i do tego szczeniackie przekonanie, ze celem kazdego konskego pasjonata MUSI byc zostanie przedsiebiorca w branzy jezdzieckiej, i to koniecznie w topce tejze, bo sport jezdziecki na poziomie top to czysta euforia i samorealizacyjny orgazm.

Do tej pory 100% spotkanych przeze mnie ludzi o takiej postawie i identycznych pogladach (minus element konski) to byli moi koledzy z liceum, glownie mlodzi korwinisci i inni anarchokapitalisci z dobrych domow 😉

Latwiej mi wierzyc, ze czlowieka w wolnym czasie cieszy, ze ot tak sobie bez najmniejszego wysilku intelektualnego plecie trzy po trzy i wkleja byle co, a glupie koniareczki sie pienia ze zlosci, nosz to czysta zlosliwa radosc 😉

Co do self made people i mocy przedsiebiorczosci: w ramach mojej pracy rutynowo analizuje m.in. transakcje na rachunkach klientow bankowych od osob fizycznych po miedzynarodowe koncerny, ale w 95% chodzi o klientow biznesowych, do tego mam wglad do kompletnej dokumentacji tychze, od rocznych rozliczen z fiskusem, przez rejestry udzialowcow etc. po bardzo niepubliczne dokumenty z ksiegowosci czy np. wyroki sadowe* Pod katem wylapywania  przedstepczosci finansowej, wiec sledzenie majatkow od A do Z to dosc istotna czesc ukladanki tak w skrocie. Sukces (i majatek) nie bieze sie z determinacji, najlepsi przedsiebiorcy to ci z wlasciwych rodzin, z wlasciwym tlem i koneksjami 🙂 a pierwsza self made person na poziomie powyzej klasy sredniej i nie zaczynajacej w latach 50tych czy 60tych jeszcze musze zobaczyc. Moooze niektorych ludzi zaczynajacych z dobrym timingiem w nowych branzach technologicznych mozna pod to podciagnac jak sie czlowiek uprze.

Za to nawet najbardziej pretekstowy money mule przy osobistym kontakcie czuje sie przedsiebiorca pierwszej wody, a jak 😀 a i przedsiebiorca budujacy biznes dzieki pozyczkom uzyskanym przez network rodziny czuje sie bardzo odwazny i self made. Kiedys self made osiemnastolatka spotkalam zarzadzajacego portfolio kilkuset nieruchomosci, przedsiebiorczy byl niezmiernie. No i nikt nigdy nie czuje sie przestepca czy oszustem, jak nielegalne nie byloby to, czy sie zajmuje. Co najwyzej niektorzy wpadki zaliczaja tudziez inne pomylki. Ludzie potrafia tez miec dziesiatki tysiecy euro dochodow ze sprzedazy crypto bo przeciez maja wolnego rekreacyjnego kompa na crypto mining, albo dostac milion pozyczki na podstawie dochodow ze stypendium studenckiego, nic w swiecie biznesu nie jest za piekne, zeby byc prawdziwe, oh wait 😁 😉

*tlumacze sama siebie z niderlandzkiego na polski i koslawo i niezbyt profesjonalnie mi to wychodzi, ale sens chyba zachowany

No i w kryzysowej pomocy zadluzonym duzo mniej jest samotnych matek pieciorga dzieci, czy jaki tam jest stereotyp biedaka, niz wyzszej klasy sredniej z domem z ogrodem, kilkoma samochodami z gornego segmentu i dresazowym kucykiem dla corki. Z boku wszystko wyglada cudownie i moze ci ludzie tez chrzania w internecie o przepisach na sukces, a na rachunkach golo i karta kredytowa wyczyszczona co miesiac, coby w ogole starczylo na pietrowe oplaty do pierwszego. Ale o tym sie nie mowi znajomym, bo i po co? 🙂


Wracajac do konskiego tematu, koni czyscic i zaplatac NIENAWIDZE mam hipersterylny boks zeby rocznie nie czyscic ani jednej zaklejki 😁 i w zyciu nie naszykowalam osobiscie meszu czy innych cudow na kiju, no i niezmiennie jazde konna lubie duzo, duzo bardziej niz konie w ogole. Prosze uprzejmie o niezzeranie zywcem 🙂 
Gdyby nie chec jezdzenia zawodow, to konia bym w zyciu nie kupila, bo trzymanie konia z zalozenia "na wypady do lasu" mija mi sie z priorytetami, motywacjami i potrzebami zyciowymi. A regionalki sa u nas jednodniowe albo dwudniowe bez noclegow i w porownaniu z wypadami na wspin to czysty relaks, pare godzin aktywnosci w sobote czy niedziele rano i jeszcze zawsze toaleta i ciepe zarcie w zasiegu reki, zyc nie umierac :P

Edit. Meise patrzac realistycznie to najlepiej dzieci donikad nie posylac w imie tworzenia im jedynej slusznej kariery, it can backfire really badly 😉
Bylam takim posylanym dzieckiem i no w sumie w miare opisalam, co z tego wyszlo 😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 listopada 2020 00:04
kokosnuss, jesteś AMLem?

Cóż są ludzie, którzy nabierają się na teksty o kulczykui wierzą we wszystkie wpisy na business insiderze pt „5 nawyków ludzi sukcesu”
Edit. Meise patrzac realistycznie to najlepiej dzieci donikad nie posylac w imie tworzenia im jedynej slusznej kariery, it can backfire really badly 😉
Bylam takim posylanym dzieckiem i no w sumie w miare opisalam, co z tego wyszlo 😁



Właśnie . Dzieci się nie posyła ( wg. własnego uznania ) tylko wspiera ( wg: Ich wyborów )  😉 

Swoją drogą , bardzo ciekawy i rzeczowy punkt widzenie . Przebija z niego wielkie rozgoryczenie ale merytorycznie jest Ok.  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się