stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Zeby i siodlo w pierwszej kolejnosci do sprawdzenia.
Kon byc moze pracujac pod siodlem odczuwa jakis bol i dlatego protestuje juz na sama mysl o pojsciu do pracy...

Dlatego zapytałam, czy na padok też jest taki cyrk, żeby dojść.
Dziękuję za odpowiedzi, spróbuję tych metod przy pracy, chyba że pojawi się inna alternatywa.

Koń na padok wychodzi drugim wyjściem więc nie kojarzy wyjścia na padok z pracą. Spróbuję przez kilka dni chodzić z nim "wyjściem terenowym" bez sprzętu, na kantarze - sprawdzę jego reakcje. Zorganizuję spotkanie z fitterem. Zależy mi przede wszystkim na tym aby był zadowolony, ale jak cymbał trafi mnie w końcu kopytem to nie będzie kolorowo :|

Właśnie, w momencie gdy koń ma ubrane szory i ma iść pracować w bryczce, pójdzie bez problemu. Wtedy nie przejawia żadnych oznak buntu.
dea   primum non nocere
05 listopada 2020 06:15
Właśnie, w momencie gdy koń ma ubrane szory i ma iść pracować w bryczce, pójdzie bez problemu. Wtedy nie przejawia żadnych oznak buntu.

To chyba wyraźnie pokazuje, że coś jest nie tak z jazdą? Plecy, grzbiet, jeździec nie ogarnia... Szukałabym problemów w sobie, choć oczywiście koniowi trzeba dać do zrozumienia, że protestuje się w sposób cywilizowany i niektórych rzeczy się nawet z bólu nie robi.
Clarice, to zanim bym zaczęła tego konia przepychać przez cokolwiek to bym posprawdzała sprzęt i samego konia  🙄
Słuchajcie jak pracować z koniem, który dostaje szału wychodząc na dużą przestrzeń (świeżo zajeżdżony 3,5 latek). W stajni, pod siodłem, w obsłudze miś, bardzo szanujący człowieka, wrażliwy, ale w pełni ogarnialny. Jako, że nie mam w tej chwili towarzystwa w teren poszłam testowo na spacer w ręku - w lesie między drzewami nadal miś pyś, po wyjściu na dużą pustą przestrzeń palą się styki, rodeo, dęby i ogólnie koń ma wielki zawał. Po powrocie w taki bardziej ogarnięty teren (las) bez problemu się uspokaja. Raczej nie chodzi o brak wybiegania (koń całą dobę na padoku z wiatą). Jakieś pomysły/doświadczenia? Pierwszy raz mam taki przypadek.
olq, jeśli 24h na dworze to raczej tam nie biega za dużo. Normalnie lonża przed, tak myślę? Zazwyczaj jest 10/15min głupawki, a potem już się im nie chce 😉
Puma - tak, lonża/praca poprzedzająca spacer też była, koń na pewno jest solidnie wybiegany i w normalnych warunkach typu padok, plac do jazd otoczony lasem itp zachowuje się zupełnie normalnie.
Jeżeli on się boi przestrzeni, to lonża przed spacerem nie pomoże na strach.
Może wyjść w towarzystwie innego konia, spokojnego?
Albo po prostu ćwiczyć wchodzenie na otwartą przestrzeń, zawracanie, wchodzenie, zawracanie do skutku, aż koń ogarnie, że nie dzieje mu się krzywda i nie ma powodu do emocji. Najpierw oczywiście to może być tylko wyjście ma pięć czy dziesięć kroków.
Edit. Inna opcja, ale pod warunkiem, że masz nad nim w miarę kontrolę i pewność, że ci nie ucieknie - pozwolić wybiegać ten strach. Konie nie są głupie, powinien się zorientować w pewnym momencie, że nie ma przed czym uciekać, bo nic się nie dzieje. Niech biega, ile ma lonży, można próbować też przekierować tę energię w coś - zmiany kierunku, zmiany chodów. Tylko ważne, żeby go dodatkowo nie straszyć "sobą" - to nie ma być bieganie za karę, tylko kontrolowane pozwolenie na ucieczkę.
Murat-Gazon dzięki. Narazie robię opcję spokojna praca "w domu" a na koniec spacer na tą wielką łąkę i powrót zanim styki się przepalą.

O wybieganiu się myślałam (myślę, że tyle kontroli mam, żeby mi nie uciekła), ale w obecnym stanie podłoże na łące jest na tyle mokre/śliskie, że boję się jednak kontuzji). O pracy typu zmiany kierunku, kontrola głowy narazie nie myślę (jak wpada w swój stan panika to już niewiele dociera i szkoda szarpaniny). Spokojnego konia do towarzystwa niestety nie mam, jeden kontuzjowany, drugi też młodziak 😉

No nic chciała baba koniczka to się teraz umęczy  🏇 Spróbujemy się doujeździć w kontrolowanych warunkach i może pod siodłem się na tej przestrzeni jakoś ogarnie 🏇
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
06 listopada 2020 09:48
Możesz też chodzić tak po jeździe, zsiadać i dać się trochę na tej łące popaść. Przyzwyczai się do przestrzeni i zbuduje pozytywne skojarzenie. To dzieciak jeszcze, potrzebuje czasu.
Zembria - problem w tym, że o pasieniu się nie ma mowy - to jest ostatnia rzecz, o jakiej ten koń tam myśli 🙁 gdyby się pasła, sprawa byłaby o wiele łatwiejsza🙂 Czasu nam nie brak, to taki młodziak dla mnie więc niczego broń boże nie przyspieszam i nie cisnę. Natomiast z całego groma 3 latków jakie mi się przewinęły przez ręce tylko ten jeden aż tak mocno reaguje na przestrzeń. No nic jak zwykle nie ma pewnie innej recepty niż doktor cierpliwość, czas i ujeżdżenie  :kwiatek:
Zembria - problem w tym, że o pasieniu się nie ma mowy - to jest ostatnia rzecz, o jakiej ten koń tam myśli 🙁 gdyby się pasła, sprawa byłaby o wiele łatwiejsza🙂 Czasu nam nie brak, to taki młodziak dla mnie więc niczego broń boże nie przyspieszam i nie cisnę. Natomiast z całego groma 3 latków jakie mi się przewinęły przez ręce tylko ten jeden aż tak mocno reaguje na przestrzeń. No nic jak zwykle nie ma pewnie innej recepty niż doktor cierpliwość, czas i ujeżdżenie  :kwiatek:


Ja mojego ucząc reakcji na otwartej przestrzeni i ogólnie skupienia często chodziłam na spacery w teren i potem też lonżowałam w terenie.
Tak jak Murat-Gazon napisała- przekierować energię.
Dla mnie nie sztuką jest nie doprowadzać do sytuacji tylko znaleźć wyjście - wiec jak teraz koń sie nauczy po czasie skupiać na tobie to później w tereny będziesz mieć tez bezpieczniejszego konia - bardziej skupionego na tobie niż na tym co by tu zrobić 😀
SparkHope - ciężko jest przekierowywać energię z konia który sadzi dzikie barany i dęby na zmianę mając odłączone myślenie, bynajmniej ja w tym konkretnym przypadku nie umiem 🙁 Mam wprawdzie na tyle kontroli, żeby jednak stępem wrócić w "bezpieczne" miejsce, ale już doprowadzić do uspokojonego/myślącego konia w tym miejscu nie;/
SparkHope - ciężko jest przekierowywać energię z konia który sadzi dzikie barany i dęby na zmianę mając odłączone myślenie, bynajmniej ja w tym konkretnym przypadku nie umiem 🙁 Mam wprawdzie na tyle kontroli, żeby jednak stępem wrócić w "bezpieczne" miejsce, ale już doprowadzić do uspokojonego/myślącego konia w tym miejscu nie;/


A jakbyś spróbowała właśnie na lonży ja trochę ruszyć? Choćby kłusem?
I niech wali te barany az sie wyżyje
Klus koń który idzie nie jest w stanie dębować- na raz- albo biegnie albo staje 🙂
Lonżowanie chwilowo tam nie wchodzi w grę - za śliska trawa w tej chwilli. Tzn kłusem by sobie poradziła, ale ona nie uskutecznia kłusowania 🤔wirek:
A dębować ta konkretna umie prosto lądując z soczystego barana 😉 🥂
No ale poczekam na poprawę podłoża i będziemy próbować i tego, jeśli spokojne krótkie spacery nie pomogą.
olq to próbuj wychodzenia i zawracania, by nie doprowadzać do sytuacji, w których koń już jest w takim stanie emocjonalnym, że leci na oślep i wali barany. Pomiędzy byciem spokojnym a zawieszeniem mózgu i paniką jest cała gama pomniejszych oznak narastania niepokoju, na które powinnaś zareagować i w tym momencie zacząć pracę. Wyszłaś na otwartą przestrzeń dwa kroki - koń się napiął, uniósł głowę i szybciej oddycha? To już jest moment na pracę nad jego strachem, bo widocznie zaczyna się bać po dwóch krokach (a odpala barany załóżmy po dziesięciu). Przepracuj spokój na dwóch krokach, potem na trzech itd., a może się okazać, że problem dziesięciu sam zniknie.
Miałyście kiedyś problemy z samym wsiadaniem? Nie wiem jak sobie z tym poradzić, a problem rośnie, a nie maleje..

Kobyła od zakupu miała duże problemy z wsiadaniem. Zawsze ze schodków, na spokojnie, też przy wsiadaniu nigdy tyłkiem nie klepię. Na początku przesuwała się na zewnątrz zadem i szła do tyłu. Podjęłam x prób oswojenia tematu, wsiadając raz przez pół godziny i chwaląc im dłużej grzecznie stała. Jednak sposób "po dobroci" miał niski progres. Chwilę było lepiej, jak wsiadałam tuż przy płocie, bo kobyłka nie mogła wyjść na zewnątrz.. do czasu. Teraz wchodzi do wewnątrz. I nic, że schodki pod nogami, nic, że zaraz tyłkiem o płot uderzy.. Teraz wsiadam na wariackich papierach. Paciorek zmówiony, noga w strzemię i tak kręcącej się babie na grzbiet przy którymś podejściu ze schodka oddalonego o metr, żeby go nie połamała i przy tym sobie nóg nie poharatała. Ani to bezpieczne, ani przyjemne. Macie jakieś sposoby na takie wybryki?
vissenna   Turecki niewolnik
22 listopada 2020 23:04
Pierwsze co przychodzi do glowy to zmiana siodla. Kon wyraznie protestuje, bo spodziewa sie bolu majac na grzbiecie jezdza. Moze to byc siodlo, zeby, zla jazda jezdzca...
Tu masz rację, miała problem z plecami po źle dopasowanym siodle w hodowli. Ponad dwa miesiące leczone, ostrzykane przeciwzapalnie, nastawiona, wymasowana, nie wykazują bolesności, siodło dopasowane przez siodlarkę. Pewnie uraz w głowie został.. Tylko jak to przepracować  🙄 ?
SparkHope - ciężko jest przekierowywać energię z konia który sadzi dzikie barany i dęby na zmianę mając odłączone myślenie, bynajmniej ja w tym konkretnym przypadku nie umiem 🙁 Mam wprawdzie na tyle kontroli, żeby jednak stępem wrócić w "bezpieczne" miejsce, ale już doprowadzić do uspokojonego/myślącego konia w tym miejscu nie;/



Jak dla mnie sadzenie baranów na zmianę z dębowaniem nie jest jakimś strachem czy niepokojem, a po prostu niesubordynacją... Myślę, że opanowanie tego powinno się zacząć od miejsca w którym koń jest ogarnięty tzn. jakaś lonża, przećwiczenie cofania na lonży, ustępowania, a potem zaraz wycieczka w kierunku w którym najwyraźniej palą się styki... i ostra reakcja na wybryki, czasem podniesiony głos wystarczy, a jak nie, trudno długo lonża i niech się wybryka, wybiega. Dla bezpieczeństwa nie na kantarku... i generalnie tak codziennie, a nawet dwa razy dziennie, aż do zażegnania sytuacji... I nagradzanie - za to, że np. zaczęła reagować na nasz głos. Dzięki systematycznej i konsekwentnej pracy można osiągnąć bardzo dużo.
Tu masz rację, miała problem z plecami po źle dopasowanym siodle w hodowli. Ponad dwa miesiące leczone, ostrzykane przeciwzapalnie, nastawiona, wymasowana, nie wykazują bolesności, siodło dopasowane przez siodlarkę. Pewnie uraz w głowie został.. Tylko jak to przepracować  🙄 ?


Ja bym podeszła jak do surowego konia i przepracowała od początku cały proces wsiadania. Od momentu siodłania włącznie, bo być może koń już tam delikatnie okazuje niepokój?
Przerobiłabym siodłanie, a potem spokojne stanie z siodłem, przy wkładaniu nogi w strzemię, przewieszanie się, wsiadanie i zsiadanie, "jazda" w formie zrobienia kółka stępem itp. Do momentu, aż koń ogarnie, że nie ma się czego bać, bo już nic nie boli. To może potrwać, ale potrzeba dużo cierpliwości, chwalenia, nagradzania i ogólnie bycia spokojnym i miłym dla konia 🙂
Dzika kuna
Zacznij sobie prace od wsiadania w boksie. Jak z zielonym koniem.
Ja sie przewieszam najpierw przez konia, trzymajac wodze. I jesli sie rusza, to zanim usiade staram sie go uspokoic. Daje potem smaczka za spokoj i wsiadam. Nie pozwalam ruszyc od razu, ale tez nie przytrzymuje konia niecierpliwego, dluzej niz 2,3 sekundy.










Murat-Gazon  KaNie Dzięki za rady. Faktycznie popróbuje w boksie i będę starać się przepracować temat jak z młodym koniem.
Zakładając, że faktycznie już zdrowotnie wszystko ok, to ja... pozwalam się koniowi kręcić 😉. Ale na moich warunkach. Tzn. jak się kręci to każę to robić szybciej. Oczywiście z poszanowaniem mojej przestrzeni.
Jak koń jednak chce stanąć to ja każę się kręcić dalej.
Często staje "z wdzięcznością".
To samo widziałam też u Eweliny Zoń, więc nie jakiś mój wymysł.
Ja jeździłam dawno temu na ogierze, który się odsadzał przy wsiadaniu i zawsze był z nim problem. Zrobiłam tak jak Muchozol wyżej, zaczynał się kręcić to presja, presja, presja. Moment się wyleczył. Nie wiem czemu tak robił, może po prostu zniecierpliwiony i wystany (jak to ogier, rzadko wychodził...).

U Dzikiej kuny to brzmi jak bardziej zaawansowany problem. Nie mniej warto czasem spróbować.

Mój koń raz w życiu postanowił się odsadzić przy wsiadaniu, ale że plecy i siodło ma sprawdzone na tip top to jestem przekonana, że po prostu postanowił "spróbować".  Szybko rozwiązałam problem bardzo zdecydowaną reakcją i już nigdy się to nie powtórzyło.
Muchozol, tylko że to raczej jest metoda na konie, które się kręcą na zasadzie "nie bo nie", bo się niecierpliwią, bo mają własny pomysł, bo im się nie chce pracować albo coś w tym stylu. A nie na konia, który się boi. Tą metodą przy koniach, które się boją, możesz sprawę pogorszyć, bo koń będzie się bał nie tylko tego, czego się boi, ale i twojej presji.
Tu masz rację, miała problem z plecami po źle dopasowanym siodle w hodowli. Ponad dwa miesiące leczone, ostrzykane przeciwzapalnie, nastawiona, wymasowana, nie wykazują bolesności, siodło dopasowane przez siodlarkę. Pewnie uraz w głowie został.. Tylko jak to przepracować  🙄 ?


Ja znałam konia który był zajeżdżony w bardzo fatalnie za wąskim siodle, brykał fikał. Później trafił w inne ręce, siodło zostało dopasowane, ale wsiadanie bezpośrednio od razu kończyło się brykaniem - koń pamiętał ból spowodowany siodłem (mimo, że plecy już były OK). Wystarczyło kilka minut przelonżować, żeby zakumał, że siodło jest dobre i nie ma potrzeby zabijać na dzień dobry.

Może tu jest podobny problem? Że koń też pamięta i próbuje uniknąć wsiadania jeźdźca? Tak sobie gdybam... Temu koniczkowi z czasem przeszło, ale był ultra czuły na siodło i dopasowanie przez długi, dłuugi czas.
Dzika kuna ja mam taką kobyłę. Włażenie na Ciebie zadem, jak wsiadasz przy płocie, to próba ucieczki i ogólnie już nieco agresywne zachowanie - w sensie kobyła doskonale wie, jak z Tobą "gadać". Jak na swoją próbowałam wsiadać przy płocie czy narożniku, żeby ograniczyć jej pole manewru, to kończyło się tragicznie i szybko zrezygnowałam, z resztą już na żadnego problemowego konia tak nie wsiadam, bo to proszenie się o kłopoty... osaczony koń ucieka i staje się nieprzewidywalny.

Wsiadanie w boksie pewnie się sprawdza u młodych koni, które "nie kumają czaczy". W tym konkretnym przypadku chyba na to za późno i ryzyko może być za duże.
U nas zadziałała praca na nieograniczonej przestrzeni, dużo cierpliwości i smaczki, tylko takie, na które koń naprawdę czeka. Jak robi krok to cierpliwie idę za nim, BEZ ŻADNEJ PRESJI, bo presja i oganianie konia na kobyły często nie działa, wręcz pogarsza sprawę. Zamiast tego naciskam na strzemię/ciągnę puślisko, jak koń idzie i puszczam, kiedy się zatrzymuje. Jak staje to kładę schodki, wkładam nogę w strzemię, jak się ruszy to trzymam puślisko aż się zatrzyma i procedura od nowa. Jak już wsiądę to koniecznie daję "żeton". I tak to skutku.

Ogólnie clue tej metody to naciskanie/ciagnięcie puśliska jak koń idzie - jeśli ten moment jest dla konia problematyczny, w ten sposób tłumaczysz, że przemieszczanie się nie uwalnia od tego nacisku, wręcz przeciwnie.
Tak jak dziewczyny piszą. Najpierw przepracuj w boksie ze schodkami. Jak masz możliwość wyjechania z boksu na dwór/plac to tak rób. Jak wsiądziesz to naucz na smakołyk.
Na dworze niech ktoś stanie przed koniem bez trzymania bo to konia wkurza i niech pomocnik ma smakołyki. Jak wsiądziesz  daj sama smakołyka z konia.
Konie szybko się uczą że dają coś dobrego 😉

Mój gniady jełop miał od zajazdki 2-3 miechy takiej zabawy. zajazdka poszła jak po maśle za to wsiadanie dramat. Teraz stoi przy schodkach, czeka aż podciągnę popręg, wypije kawę 😉, wsiadam -posąg! koń stoi i spogląda.....jabłko!! Mogę wsiąść w terenie, na placu nie ma problemu...tzn. jest problem bo ma 185cm  🤣  Za to nie potrafię mu jeszcze przetłumaczyć że obcy też mają prawo na niego wsiąść :/  Wystarczy, że mój mąż nie bierze go na spacer przez 2 tyg i koniec po wsiadaniu :/ A robi to z takim spokojem...nie wsiądziesz i koniec!  😵

Kobyłę z tabunu dzicz kudłatą  tak samo nauczyliśmy.
Wielkie dzięki wszystkim za rady. Spróbuję z tym naciskiem na strzemię w boksie, później na ujeżdżalni. W końcu muszę jakoś poskromić temat, bo zaraz zostanie mi spuszczanie się na koński grzbiet z rampy na linie, jak w szpiegowskich filmach  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się