Koronawirus

A ja bym jednak wróciła jeszcze do tego, dlaczego w jednym kraju może się spotkać 5 osób, w drugim 10 a w trzecim dwie. To zależy m.in., jak wspomniała ekhem, od aktywności epidemii. Jeśli przypadków jest dużo, to ryzyko, że wśród 10 osób trafi się zarażona, jest większe. I ogranicza się liczebność spotkań. Jak epidemia przycicha, chorych jest mniej, bezobjawowych/jeszcze-nie-objawowych jest mniej – to można pozwolić sobie na większe zgromadzenie. Bo ryzyko jest mniejsze. Nie zerowe, ale jednak mniejsze. I tak samo ze sklepami, restauracjami itd.
busch   Mad god's blessing.
04 stycznia 2021 19:55
Teodora, nie no jasne, politycy rozważają w odniesieniu do dostępnych danych, nie tylko do swoich celów politycznych. Tym niemniej to jest wszystko bardzo rozmyte i niejasne, więc to tylko potęguje w pewnym sensie arbitralność konkretnych decyzji (czy 5, czy 10 osób).

Np. te dane co do przypadków. Bardzo podejrzane ruchy się działy w okolicach straszenia "narodową kwarantanną", dane ze szczebli lokalnych się nie zgadzały z sumą... więc utajniono dane ze szczebli lokalnych. Jak dla mnie - zaufanie do ilości zachorowań spadło, więc czy politycy wiedzą, na czym stoją, a sprzedają mniej niepokojący wygląd obywatelom? A może nie wiedzą, na czym stoją? A może wałka nie ma? A to się piętruje, bo przecież wielokrotnie podkreśla się, że ludzie też unikają testów jak tylko mogą, bo nie chcą się bujać z sanepidem, bo chcą mieć możliwość wynoszenia śmieci bez pomocy policji, itp. itd. A jeszcze mamy ludzi "bezobjawowych", którzy nawet bez unikania testów nie byliby brani pod uwagę, no chyba że by zorganizowano badania 'statystyczne', a nie 'diagnostyczne', czyli po prostu przebadać statystycznie reprezentatywną losową grupę ludzi, by ekstrapolować na resztę społeczeństwa.

Jedno jest pewne, ilość zgonów w grudniu 2020 to ponad 20 tysięcy więcej niż w gudniu 2019 czy 2018 (53 tys. vs <30K tys.). Więc jest źle. Ale na jedną pewną daną jest tysiąc interpretacji. Może covid, może strach ludzi przed kontaktami z opieką medyczną, a może sama opieka medyczna przeciążona, lub źle zarządzana? I tak do zarzygania. A politycy nie mogą czekać na metaanalizy naukowców 5 lat po końcu pandemii, gdzie już się określi w miarę jasno 'o co chodziło', jak trzeba było zareagować, bo od czekania nic na pewno się nie poprawi. Więc coś tam lepiej lub gorzej rozkminiają. Bez sensu jest w tym szukać takiej kuloodpornej logiki w stylu "a cZeMu AkUrAt 5, a nIE dZIEsiĘĆ osÓb?"
To, że nawigujemy wśród zmiennych i niewiadomych, to rozumiem. I że u nas jest ich więcej niż w niejednym kraju – też.
Bardziej chciałam się odnieść do tych pytań:
Co różni Norweskiego klienta restauracji od Polskiego? Jest dajmy na to restauracja na 4 stoliki, weszło do niej 8 osób, w obu krajach. W PL się zarażą od siebie a w Norwegii nie?
I zwrócić uwagę, że homo sapiens może być ten sam, wirus ten sam – ale różnica może być w tym, ile wirusa krąży sobie po danej społeczności. Jak gdzieś jest masakra*, to ryzyko, że jedna z tych 8 osób będzie zakażona i przekaże wirusa dalej, jest większe.

* Dużo chorych, więc też – proporcjonalnie – dużo chorujących bez objawów, tudzież osób, które jeszcze nie rozwinęły objawów, ale póki co czują się dobrze i wchodzą w interakcje z innym ludźmi.
Teodora, no w tym punkcie racja, zgadzam się.
Tak czy siak nadal twierdzę, że niezbyt nas stać na takie zamykanie wszystkiego, a się zamykamy, a Państwa które na to stać nie korzystają z tego.

To Norwegia była złym przykładem w takim razie, ale już Szwajacaria będzie lepszym, bo mają prawie 2 razy więcej przypadków niż my ( na 1 mln mieszkańców), a tam też można dużo więcej, szkoły funkcjonują. Wjechać do PL ze Szwajcarii możesz na luzie, bez kwarantanny.
Opieka medyczna jest tam bardzo droga ( tzn. zależnie jakie masz ubezpieczenie medyczne), więc tam lepiej nie trafiać do szpitala.

A co ze Szwecją? Takie larum było, że wszyscy tam umrą, że jak można itp. Oni nie mieli obostrzeń, a są jeszcze niżej niż Szwajcarzy.

To nieprawda, ze w Szwecji nie ma restrykcji.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
05 stycznia 2021 07:55
A może chodzi o zwykłą mentalność ludzi? Może w tych krajach, gdzie restrykcje są mniejsze obywatele ich przestrzegają? Może nie ma problemu z tym, żeby w kolejce zachować dystans? Nie ma cyrków z kichaniem na innych czy myciem rąk?

Tak tylko do przemyślenia.
I ja już otrzymałam właśnie swój nanoczip. Bill Gejst jeszcze nie zaczął kierować moim życiem. Ale może lepiej będę unikać dziś kanapek z ogórkiem 😉
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
05 stycznia 2021 09:32

Opieka medyczna jest tam bardzo droga ( tzn. zależnie jakie masz ubezpieczenie medyczne), więc tam lepiej nie trafiać do szpitala.

.

Bez przesady 😉 oczywiscie, ze usługi medyczne i pobyty w szpitalu sa drogie ale podstawowe ubezpieczenie medyczne to wszystko pokrywa. Maksymalne dodatkowe koszty  pacjent sam sobie dopasowuje wybierająca swoją franchise ( miedzy 300-2500 CHF na rok) plus wkład własny 10% od rachunku do maks 700 CHF na rok. To daje maks dodatkowe koszty miedzy 1000 a 3200 CHF na rok. To jest kasa, która zawsze musisz miec na boku, bo wypad do szpitala odrazu tyle conajmniej kosztuje. Ale o tym sie wie przeciez wcześniej.

Ogolnie to szwajcarskie ubezpieczenie jest premium za kasę dyskontowa.
safie, wiesz co, ja trochę mam dość o słuchaniu innej mentalności / inteligencji itp ludzi po przekroczeniu granicy 😉. Serio serio. Że niby ludzie mieszkający np. w takim Zgorzelcu / Goerlitz to kompletnie inni są w zależności od posiadanego paszportu?

Generalnie ludzie jako masa społeczna są dość podobni moim zdaniem - to co powoduje różnice w zachowaniu w takich przypadkach to zaufanie do decyzji wydawanych przez rządzących. Jeśli ludzie widzą, że rząd ich kraju wie co robi, ma wśród doradców najlepszych dostępnych specjalistów, nie robi przekrętów tylko stara się (nawet z błędami) działać racjonalnie a dodatkowo tłumaczy wszystko sensownie swoim obywatelom to Ci ludzie będą realizować zalecenia władz (nawet jeśli to są tylko zalecenia a nie wprowadzane restrykcyjne przepisy).

Oczywiście, że to zaufanie nie weźmie się nagle znikąd - jest budowane latami - niemniej jednak jak ludzie w PL patrzą na to co się dzieje od początku pandemii w naszym kraju - na wiecznie zmieniane (w miarę potrzeb typu wybory) zalecenia i restrykcje, na to ja robi się wały na grube miliony (respiratory, szpital narodowy itp) - to nie mają szans mieć zaufania do rządu i jego zaleceń. Skoro rząd robi wały, zmienia decyzje, bawi się jak w cyrku, posługuje się kłamstwami a na dodatek specjalistów do konsultacji zatrudnili po paru miesiącach -  to nie ma szans, żeby społeczeństwo ufało zaleceniom i się do nich stosowało. Żeby w ogóle jako całość podchodziło poważnie do problemu.
safie, wiesz co, ja trochę mam dość o słuchaniu innej mentalności / inteligencji itp ludzi po przekroczeniu granicy 😉. Serio serio. Że niby ludzie mieszkający np. w takim Zgorzelcu / Goerlitz to kompletnie inni są w zależności od posiadanego paszportu?

A wiesz, że tak? Podczas pierwszej fali obostrzeń byłam w Bogatyni (jest to około 30 minut drogi od czeskiego Liberca). Po czeskiej stronie maski, odstępy w kolejkach, ograniczenie liczby osóbprzebywających jednocześnie wewnątrz sklepów. Przejechałam granicę, weszłam w Bogatyni na stację benzynową i byłam jedyną osobą w maseczce, a pan za mną stał tak blisko, że mało mi na plecy nie wlazł.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 stycznia 2021 09:56
fin a ja z kolei w sierpniu byłam zaskoczona jak wygląda sytuacja w Brnie, tona ludzi w sklepach, tona ludzi w miejskim kąpielisku.. aż wstyd było zakładać maseczkę, bo wszyscy dziwnie patrzyli. Nie odnoszę się do dyskusji w różnicach "za granicą", tak tylko piszę o tej letniej obserwacji 😉
Gienia-Pigwa, nie wiem, tam nie mieszkam, ale mieszka moja siostra od lat i nie przedstawiała tego tak różowo. Zależnie ile pracujesz to możesz różny poziom mieć ubezpieczenia. Teraz już ona ma ok, bo właśnie i szpital i zabiegi, ale wcześniej była w jakiejś innej grupie i tak nie miała. Z większością rzeczy przyjeżdżała jednak do Polski.

safie, to na pewno też ma wpływ.
epk, moim zdaniem niezbyt są podobni, pracuję w bardzo mocno international środowisku i naprawdę Polacy są dość wyjątkowi  😁 ale umieją się świetnie dostoswać jeśli mieszkają za granicą. Skandynawowie są zupełnie inni niż my i będą stosować się zasad z uśmiechem na twarzy, przynajmniej Szwedzi z którymi pracowałam w poprzedniej firmie.


smarcik, w lecie wszystkie obostrzenia były zdjęte (i na jesieni widać było tego konsekwencje). Wydaje mi się, że ludzie byli już tak zmęczeni ostrymi ograniczeniami przez całą wiosnę, że już się im przelało i potrzebowali wyluzować, szczególnie z dziećmi. Natomiast duża część społeczeństwa nadal była ostrożna i unikała miejsc typu kąpieliska. Nad polskim morzem chyba było podobnie w sierpniu 🙂
ale umieją się świetnie dostoswać jeśli mieszkają za granicą.

Chyba jacys inni Polacy 😁 ani expaci, ani magazynierzy z polskich dzielnic dostosowaniem nie powalaja.

Ale nie ludzie na zlotym Zachodzie nie sa zajebistsi, madrzejsi, karniejsi, bardziej swiadomi, blah blah. W marketach wlaza na siebie, w stajni w pomieszczeniach maseczke nosza ze dwie osoby i ogolnie zasady to mamy na papierze 😉, jak jeszcze byly otwarte obiekty sportowe to na panelu byl normalny chillout na kanapach i tlok jak za starych dobrych czasow. Po otwarciu gastro ludzie rzucili sie jak dzicy, a przed zamknieciem wszyscy cisneli do barow etc. zeby jeszcze zdazyc przed lockdownem. Latem ogrodki piwne byly zapakowane na full. Teraz mamy lockdown i ludzie sie stosuja (bo musza!), ale wszyscy sa wku*wieni i maja juz serdecznie dosc.

A, za brak maseczki w sklepie nikt nawet ci nic nie powie, bo nie ma podstawy prawnej, zeby to egzekwowac. Chociaz 99% faktycznie maseczke zaklada.

Edit. Jedyne co, to w NL sie nie chodzi ludziom po domach, klimat jest bardziej w strone anglosaskiego my home is my castle niz polskiej goscinnosci. Wesela na 200 osob czy wielkie rodzinne swietowanie to tez tutaj egzotyczny ewenement. Wiec pewnie w sferze prywatnej sie tak nie zarazamy, bo z lekka aspoleczni jestesmy 🤣 moj chlop nawet z wlasnymi rodzicami zachowuje 1,5m dystansu etc., jak z kims nie spisz w jednym lozku to go nie dotykasz bez wyraznej potrzeby i juz 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 stycznia 2021 10:35
fin nie mam pojęcia jak było nad polskim morzem, nie było mnie tam  😉 za to w brneńskich marketach i księgarniach będąc w maseczce czułam na sobie niespokojne spojrzenia ludzi, tak jakbym była chora. Bez maseczki nie. Koło kąpielisk oczywiście tylko przechodziłam, ale ostrożności tam nie było żadnej. I tak jak napisałaś - na jesieni było widać tego konsekwencje  🙁


W Polsce dotychczas osobiście najbardziej odczułam przestrzeganie.. godzin dla seniorów  😁 niestety to efekt naszego bezsensownego "prawa" ale jakoś czarno widzę tę walkę z pandemią jeśli ktoś jest wyrzucany z pustego sklepu gdy wybije 10😲0, a jednocześnie w komunikacji miejskiej jeździ mnóstwo ludzi bez maseczek  🙁
W Czechach byłyśmy z koleżanką w pierwszy dzień, w który wolno było wejść bez maseczek do sklepów (za nic nie mogę sobie przypomnieć kiedy, jakoś połowa sierpnia) - w każdym razie pojechałyśmy do supermarketu - koleżanka poszła w maseczce bo nic nie wiedziała - ludzie się od niej prawie odsuwali i patrzyli jak na ufo - nie czaiła o co chodzi, dopiero Czesi przy obiedzie powiedzieli, że od dziś nie musiała mieć maseczki i pewnie wszyscy uznali, że jest chora.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 stycznia 2021 11:23
kokosnuss, no zależy pewnie w jakim środowisku sie obracasz, tak miałam bardziej na myśli ludzi z którymi pracuje w korpo, na innych stanowiskach niż magazynier ;-)

Perlica, przeciez pisze, ze ani expaci, ani magazynierzy. Expaci to korpoludki wlasnie.

Mam w moim korpo jedna jedyna laske z PL i no nie, to swietne dostosowanie to nie ten adres 🤣 Jak bylam w firmie z polska spolka corka to standardowym tematem narzekan bylo to, ze z polskim zarzadem ni huhu sie nie idzie dogadac i nie chodzilo tylko o jezyk.
kokosnuss,  my tez mamy oddzial w PL i ja wspolpracuje z naszymi, bo nikt u nas nie chce hehe (jestem jedyna Polka u mnie w firmie w NO)
Tak samo by bylo, gdybysmy mieli w biurze kogos z Wloch - na pewno by musial sam ze swoimi pracowac
kokosnuss, Wiem kto to Expat ;-)
Każdy ma swoje doświadczenia 😉 a i też w każdej organizacji jest inna kultura.
Pracowałam w Szwedzkiej, UK-PL, FR, teraz USA i każda z tych firm jest inna i zatrudnia "inny" rodzaj ludzi.
A ja jeszcze wrócę do tematu ilości dawek w ampułce. Poszukałam informacji na ten temat i oto co znalazłam:

After dilution, vials of Pfizer-BioNTech COVID-19 Vaccine contain up to six doses of 0.3mL. Low dead-volume syringes and/or needles can be used to extract up to six doses from a single vial. If standard syringes and needles are used, there may not be sufficient volume to extract a sixth dose from a single vial. Irrespective of the type of syringe and needle:
• Each dose must contain 0.3 mL of vaccine.
• If the amount of vaccine remaining in the vial cannot provide a full dose of 0.3 mL, discard the vial and content.
• Do not pool excess vaccine from multiple vials.


https://www.fda.gov/media/144413/download

Czyli nie tylko jest to kwestia, że ktoś nabierze więcej i jedna dawka będzie mniejsza, bo nie ma zapasu. Zależy to jeszcze od rodzaju strzykawki i igły. A w dodatku kolejna gwiazda z Min Zdrowia może wpaść na pomysł, żeby robić to, co zabronione w ostatnim punkcie powyższego tekstu. Ten kolega, o którym wspominałam przy okazji poruszenia tego tematu właśnie mówił o mieszaniu tego, co zostało i tworzeniu dodatkowej dawki. Ale mam nadzieję, że mu się pomyliło z sześcioma dawkami zamiast pięcioma. 

A ja chcę tylko powiedzieć, że jest styczeń. Cały listopad i grudzień wszyscy pracownicy oddziału pracują za normalną stawkę. Nikt nie dostał ani grosza nijakiego obiecywanego dodatku ministerialnego. Że już nie wspomnę o 100 %  😜
Obietnice rządu.  😂
epk Czuje sie wywolana do tablicy, bo ja dokladnie stamtad pochodze. TAK. Ludzie z Görlitz i Zgorzelca sa zupelnie inni. Przez cale lata zyli/smy w separacji, ewentualnie ze sztucznie tworzonymi akcjami integracyjnymi, ale jako swiadek i uczestnik zycia teraz juz po obu stronach (studiowalam kiedys w Zittau/Görlitz, zanim pobrnelam jeszcze bardziej na zachod Niemiec) stwierdzam, ze mimo banalnej odleglosci oba narody i obie mentalnosci dzieli i dzielila przepasc.


W kontekscie korony, zdecydowanie na niekorzysc Polakow, bo przyslowiowe "poluznienie gumy w majtach" po polskiej stronie jest wrecz nie do pomyslenia. To samo w przypadku Czech, jak wspomniala fin. Roznica w zachowaniu jest tak ogromna, ze... szkoda gadac.
Melduje ze mama tez zaszczepiona pierwsza dawka we wtorek rano i podobnie jak galopada nie miała żadnych efektów ubocznych, tylko lekki ból w miejscu ukłucia. 😀
Ja za to od wtorku wieczorem miałam objawy grypopodobne - ogólne rozbicie, ból mięśni, osłabienie, uczucie gorączki (nie miałam). Dziś obudziłam się już w dobrym samopoczuciu 🙂 Ból w miejscu wkłucia utrzymuje się, ale już jest o wiele lepiej, bo wczoraj ręka bolała przy unoszeniu.

Galopada, feno, dajcie znać też po drugiej dawce 🙂
Zdrowykoń, czy jesteś w stanie wstawić tu post wynoszący cokolwiek do dyskusji?  🤣

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 stycznia 2021 10:34
galopada_, wtedy musiałby się dokształcić, przeczytać coś, pomysleć, przeanalizowac, więc nie.
Trzeba go ignorować 🙂
Strzyga, ale na plus, że jest go coraz mniej 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się