Co mnie wkurza w jeździectwie?

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 lutego 2021 11:08
karolina_, uważasz, że przy kilkunastu/kilkudziesięciu tysiącach wet wystawi rachunek „usługa weterynaryjna?”. US był miał używanie.
Strzyga, mam takie faktury, na kilka tys. Zależy od kliniki. I wcale nie uważam że to jest szwindel, to po prostu inne podejście które też ma swoje plusy. Jeśli jest ustalona cena za typ zabiegu, to w interesie kliniki jest taka opieka żeby konia szybciej wypisać. Z kolei naliczanie każdej jednej rzeczy jest na pewno bardziej przejrzyste. Temat jak najlepiej ustalać ceny procedur medycznych jest przerabiany u ludzi na pierdylion sposobow, w każdym kraju inaczej - więc nie dziwi mnie że i weci różnie licza
Ale na trochę nie ogarniam o co się kłócicie. Widziałam mnóstwo faktur różnych klinik i wszędzie jest wszystko wyszczególnione. Nawet jakby było tylko „usl. Wet.” to to tez jest dobrze wystawiona faktura i zrzuta na nią by normalnie wypłaciła kasę. Od wetow terenowych dostawałam też rachunki, wystawiałam również jak z nimi jeździłam wiec również filozofia żadna. Na wszystko można wziąć normalny rachunek czy to jest paragon czy faktura imienna - bez różnicy. W tym wszystkim chodzi o to, ze ona tych faktur nie miała. 30 tys miało być na leczenie w klinice, operacje i długie leczenie i rehabilitacje po wyjściu z kliniki, które jest ogromnie kosztowne. Ale go nie było bo koń nie żyje. Wiec wg tego co ten koń miał robione to rachunek wyniósł max 20 tys (w dużym zaokrągleniu). Wiec kuzwa nadal nie ogarniam jak można kolejne 10 zbierać na paliwo!!
Zbierać można, ja bardziej nie rozumiem jak można wpłacać 😀 Ale jak ktoś chce sponsorować paliwo obcej osobie to w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie
Laik nie wie co to za koszty. Może myślą, ze musiała kupować dodatkowo nie wiadomo co.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
13 lutego 2021 13:24
Laik nie wie co to za koszty. Może myślą, ze musiała kupować dodatkowo nie wiadomo co.

Dokładnie. A jak mniemam wszystkie koszty weterynaryjne były pokryte wiec jedyne za co musiała dopłacić od siebie to te nieszczęsne dojazdy, posiłki, może zakwaterowanie gdzieś w okolicy nie wiem... sory ale jeśli ktoś by mi zasponsorował leczenie konia to już bym się cieszyła ze rachunek w tysiącach jest opłacony i z głowy i nie muszę wyciągać oszczędności, a tej jeszcze mało. Od siebie poza rzeczami typu „trening” czy coś tam „ze mną” nic nie wrzuciła, sporo rzeczy na bazarku to było coś od niej ale tak naprawdę od sponsorów. Nie poniosła żadnej straty finansowej poza tymi „niemożliwymi do udokumentowania kosztami” które są niczym w porównaniu do kosztów weterynaryjnych.

Poza tym te hotdogi na stacji i paliwo da się udokumentować bo trzy lata miałam archiwum, rachunki i dziennik kosztów utrzymania auta używanego w jednoosobowej firmie jak byłam freelancerem i używałam auta pół na pół na biznes i użytek prywatny. Wszystko da się udowodnić tylko ona jest taka sprytna ze nie powie ze zbiera na paliwo do terenówki, latte w drodze do kliniki i cholera wie co jeszcze bo wie ze ludzi by to zbulwersowało to raz a dwa ona zbierała na dużo więcej kasy niż to paliwo i kawusie. Jak się nie pokaże paragonów to nikt nie będzie wiedział ile tak naprawdę wydała, a na pewno nie wydała kilka tys na dojazdy od kiedy koń trafił do kliniki. Po prostu jest łatwiej powiedzieć ze są to koszty niemozliwe do udokumentowania i doić. Obrzydliwe ale jeśli ktoś nadal wpłaca jej pieniążki na prywatne konto to mi wcale ich nie szkoda. Szkoda tylko tych ludzi którzy w dobrze wierze wpłacili i przynajmniej ci którzy kasy nie dostaną z powrotem wiedza ze poszło to realnie na weterynarza
Strzyga, mnie rozwalil ten post 😉



Wyludzanie pieniedzy to ciezka praca i wyrzeczenie jak malo co 😁

Ta nowa influencerka to podobny przypadek, bo ona chce i jej pieniadze sie jej naleza i juz  🙄 Sorry ale koszty "niemozliwe do udokumentowania" to cienki kit, kazda klinika wystawi jej chociaz paragon czy fakture za te uslugi wet. wlasnie, stacje paliw tez wystawiaja faktury i paragony, za hotdogi rowniez 🤣
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 lutego 2021 15:14
kokosnuss, zaraz Ci wyślę najrzewniejszy tekst roku 😀

No tak, a utracone marzenia? Swój własny czas? Możliwość zarabiania na influenserstwie?
BARDZO mnie wkurza użytkowanie koni (głównie zarobkowo, ale nie tylko) na takim fatalnym podlożu 😤 😤 😤
I nie mówię tu o wyjeździe w teren po śniegu, ale o tłuczeniu biednymi końmi w trzech chodach po zamarzniętej na kamień, niewybronowanej (wiec wiadomo, że to góry i doliny) i pokrytej często lodem ujeżdżalni 🙄
Jak można być tak bezdusznym i chamskim! Totalnie nie widząc problemu. Hajs się musi zgadzać...

A najbardziej wkurza mnie, że nie ma gdzie tego zgłosić by na prawdę ktoś zadziałał  👿 chyba, że to ja nie wiem gdzie?
Piaffallo
mnie tez. ludziom sie nadal wydaje ze konie to rowery.  🤬
Kopytowe (naturalne) grupy na FB... mentalny dramat, a i z wiedzą często na bakier.
Panny (głównie) po kursikach robiące przepraszam, za sformułowanie kiepskie konie po kiepskich stajniach, gdzie dobry kowal nie dojeżdża ze względu na kiepska klientelę. I tam zdobywające grono nawiedzonych odbiorców.

Poza kwiatkami typu "nic na siłę (w kontekście tego, że koń nie chce nogi podać bo może ma ropę)- najpierw zbuduj więź", to cała masa tępych (tak tu celowe takie sformułowanie) więc jeszcze raz- tępych dzid, które jak mantrę powtarzają slogany typu "wysokie piętki, oś pęcinowo kopytowa" nie umiejąc tak naprawdę spojrzeć na konkretny przypadek. Jak werkować francuza?- ooo to już przerasta szanowne grono specjalistek i będą "piętki zrównywać wysokością" bo na kursie o tym nie było-... bo jak się robiło na uciętej nodze to raczej nie było widać jak koń stoi.
Zero refleksji typu - duży koń- długie linie = duże dźwignie - tu nie wolno zostawić tyłu kopyta "żeby sobie wstał" bo to grozi ochwatem po 2 dobach.

I ta misja jakaś, która je przepełnia - naprawiania i przestawiania koni... bez refleksji jak koń się porusza, że np. super dobrze i w swoim wieku nie potrzebuje przestawiania.

Zero wiedzy w temacie co wolno "wygrzebać w kopycie konia", który stoi w boksie, vs. konia pracującego. ... w ogóle zero wiedzy. Cięcie do jednego mistycznego modelu- bez patrzenia wyżej, choćby na napięcie mięśni zadu po swoich wyczynach.

Większość nie lepsza od kowali-partaczy, z którymi tak zaciekle walczą. Najpierw zafundują powolną rotację KK a potem będą naciągać na klejonki i inne wypełniacze - no bo taka cienka podeszwa - to trzeba zabezpieczać... i idzie równia pochyła.

I o ile jakieś wyryjone arabo konie (#sorrynotsorry) jeszcze jakoś sobie z takimi metodami funkcjonują, bo nikt od tego ruchu w zebraniu nie wymaga to nie widać jak kuleją po takich eksperymentach i popieprzają jak maszyny do szycia, to przy większych koniach (ale nie pogrubianych czy ślązakach) zaczyna się dramat i właśnie efekt śnieżnej kuli.


Musiałam, bo mnie to ostatnio bardzo wkurza.

Wydaje mi się, że głównym problemem jest we wszystkim BRAK POKORY. To co opisuje kotbury oraz te wszystkie pseudo trenerki, osoby ledwo jeżdżące konkursy L oferujące korektę koni czy zajeżdżanie itp itd... To wkurza.
A ja znów obserwuję dziewczyny jeżdżące L, P całkiem przyzwoicie, ale o o pracy z koniem( nie wspominając już o młodym) nie mają żadnego pojęcia. Nie sądzę że startowanie w danej klasie świadczy o  naszym jeździectwie.  Można jeździć na naskakanym koniu i pokonywać parkury .Nie mając przy tym pojęcia o jeździe na elastycznym , poprawnie reagującym na pomoce koniu.I to się niestety na zawodach widzi.
Może nieprecyzyjnie się wyraziłam 😉 ale Ty ładnie doprecyzowalas. Osoby nie mające pojęcia o pracy z koniem oferujące szkolenie. O to mi chodziło 😉
Piaffallo, kotbury, anai, - ja wnioskuję o przycisk "lubię to!' 😉 Choć nie wiem, czy jest co tu lubić...
Nie zgodzę się z tymi kopytami w watkach kopytowych na fb, oprócz oczywiście jakichś tam panien, głos często zabierają dobrzy podkuwacze, np. forumowy olorin669 , Łukasz R. Trzeba tylko wybierać informacje wnoszące coś dla siebie.
Nie wiem o kim mowa jeśli chodzi o te oferty zajeżdżania , nie znam tego co za uszami ma eterowa, skoro mówicie , sporo to pewnie tak jest ale chyba złej pracy z końmi nie można jej zarzucić , wydaje mi się , ze ma ogromne wyczucie i indywidualne podejście  mi osobiście podoba się jej praca z końmi
Nie zgodzę się z tymi kopytami w watkach kopytowych na fb, oprócz oczywiście jakichś tam panien, głos często zabierają dobrzy podkuwacze, np. forumowy olorin669 , Łukasz R. Trzeba tylko wybierać informacje wnoszące coś dla siebie.


Oni tam są jak kropla w morzu, a do tego bardzo oszczędni w dyskusję. Dlaczego?
Ano pewnie także dlatego, że widzą ogólny poziom, i że ciężko coś tłumaczyć online komuś kto nie ma pojęcia o pojęciu.
I zwróć uwagę, że to są podkuwacze akurat.
Znam wiele osób z tutejszego wątku kopytowego, to też głównie dziewczyny po kursach - ale ich stan wiedzy i przede wszystkim chęć doszkalania się są jak z innej planty w porównaniu z ostatnim wysypem "naprawiaczek świata końskiego" na tych grupach.

Sama jestem po kursie i robię swojego konia, ale nie chodzę po necie wypisywać dyrdymały o "naturalnych potrzebach koni", które w naturze piją raz dziennie to nie trzeba się przejmować zamarzającymi poidłami.  😵 I cytują i wypisują takie mądrości i im się kule nie zderzą w mózgownicy, że owszem dzikie konie może i zazwyczaj piją raz dziennie... bo po drodze nie ma więcej rzek i strumieni, to nie ma jak pić czystej (a nie odstanej rzygówy z larwami komarów ). Do tego dzikie konie nie są jeżdżone godzinę dziennie- czyli mają totalnie inne wydatki energetyczne i nie dostają w związku z tymi wydatkami siana pod korek, które muszą naślinić, a do robienia tej śliny potrzebne im dobre nawodnienie. I dzikie konie jak sobie nie popiją i będą osłabione to je kojoty zeżrą i nikt płakać nie będzie, a własnego raczej trochę inaczej się traktuje.
Ale nie "naturalne potrzeby"- konie nie muszą mieć stałego dostępu do wody, derki to ZUO i parę innych pierdół.
A mnie wkurzają takie rzeczy, wręcz do nieprzytomności !
Oczywiście zgadzam się z tym co napisane,  trzeba nie mieć mózgu  żeby taką klacz zaźrebiać, ale Ci co ją uratowali  lepsi nie są, trzymając taką kalekę przy życiu i przyglądając się jej cierpieniu.
Oczywiście hostoria skończyła się tragicznie i dla klaczy i dla źrebięcia.







Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
14 lutego 2021 20:56
kotbury  też mnie dobił ten wpis... juz widzę te przytkane od jedzenia i braku picia konie
To wg tego wpisu mój koń (notabene 24h na dworze) jest jakiś ułomny, bo on nie lubi zimnej wody i jej nie pije, nie rozbija też przerębli... a w taką pogodę sam zdecydował się zostać w boksie, bez przymusu 😉
A już widzę te chore za chwilę konie, które z braku wody nażarły się śniegu
Pati2012 czyli to nie mój starczy ból tyłka jedynie  😎 nieposiadania naturalnego szczęśliwego (na padoku wielkości parkingu przed monopolem, ale najważniejsze, że nie w boksie) konika.

Aż mnie pace swędzą aby tam coś w tym temacie napisać... ale w sumie po co.

Mój kolega z czarnego kontynentu mnie kiedyś "uświadomił", że każdy z nas się rodzi z daną ilością energii na swoją podróż zwaną życiem. Jak się tą energię spożytkuje na pierdoły, to zabraknie na rzeczy ważne. Ten wpis to był taki już mocno critical error tam. Jeszcze dwa i sobie odejdę w pokoju🙂 niech sobie dalej panny przybijają wysokie piętki... piątki znaczy się🙂
Sama jestem po kursie i robię swojego konia, ale nie chodzę po necie wypisywać dyrdymały o "naturalnych potrzebach koni", które w naturze piją raz dziennie to nie trzeba się przejmować zamarzającymi poidłami.
Ale nie "naturalne potrzeby"- konie nie muszą mieć stałego dostępu do wody, derki to ZUO i parę innych pierdół.


Ten wpis mnie wczoraj tak. bardzo. rozj... . Od głosicielki tych pierdół zostałam wywalona z jej grupki wzajemnej adoracji na FB. Bo się znęcam nad koniem derkując go i obcięłam mu grzywę, która jest mu niezbędna do, uwaga... ochrony przed deszczem i owadami. 😀 Jeszcze to owady mogę zrozumieć, chociaż druga strona szyi konia nigdy nie umarła, poza tym ma derkę siatkową (którą zabieram mu jego naturalność, of kors). Ale jak żyję nie widziałam, żeby konie się ustawiały grzywą do deszczu, co najwyżej dupą. 😀
Mam wrażenie, że gro z tych naturalistek facebookowych to są właśnie nauki tej chorej baby, bo jest bardzo medialna facebookowo. Chociaż chyba z tego wszystkiego, co ona ludziom wpiera najbardziej mnie wkur... twierdzenie, że konie instynktownie wiedzą, co im jest potrzebne i zjedzą tylko tyle, ile potrzebują, a jak nie chcą, to znaczyć, że szkodliwe albo nie potrzebują tego. Bo ona swój barek ziołowy uskutecznia i do tego dorobiła sobie taką teorię. -_- Jasne, naturalne konie nie umierają z przejedzenia i zatrucia. I naturalne konie nie potrzebują leków, których nie chcą zeżreć. -_- Ale przecież zapomniałam, konie się leczy ziółkami, a nie lekami (i nie mówię tu o tym, że nie pomagają - pomagają, ale nie leczą)...
Sivrite, kiedyś stałam w pensjonacie z naturalsami. Konia trzymali na noc w boksie i go co rano przyjeżdżali wyprowadzać na padok a wieczorem sprowadzali. W ogóle na tym koniu nie jeździli, bo to zuo przecież. Szkapina dostała pewnego dnia kolki. Wezwali lekarza, dostał rozkurczowe oraz zalecenie trocin i aresztu boksowego. No ale jakże, przecież konik biedny taki. Przyjechali, wypuścili na padok, jeszcze tego samego dnia zszedł chirurgowi na stole bo skrętu dostał jak się zielonej trawy nażarł na chory jeszcze brzuch.

Ja za to dzisiaj postanowiłam się dokształcić co to jest „unboxing” bo nigdy w życiu nie widziałam. Weszłam na vloga Mizerki i obejrzałam całość jak rozpakowywała „paczusię z Końskiej Cukierenki a w paczusi były walentynkowe pączusie w serduszka”. Myślałam, że zwymiotuję. Za stara na to jestem.

Dzisiaj mnie wkurzył post na Horse Vet Corner. Post sprzed jakiegoś czasu ale natrafiłam szukając czegoś innego. Niestety żeby to opisać bez body shamingu się nie obejdzie. Zresztą nie pierwszy to raz kiedy coś takiego mnie dobija. No więc pani daje film i prosi weterynarzy o opinię co jest ortopedyczne nie tak z tylnymi nogami jej konia. Na filmie szkapinka z wielkim westowym siodłem na grzbiecie a na siodle hipopotam. No i po prostu ta szkapinka usiłuje się kurna nie przewrócić pod tym ciężarem. Lekarka napisała stronicowy disclaimer zanim tępej dzidzie dała znać, że koń dźwiga po prostu za duży ciężar. I przypomniało mi się jak ostatnio na jakiejś polskie grupie dziewczyna była zbulwersowana tym, że gdzieś jej powiedzieli, że nie mają dla niej konia, czy ze jest za gruba. Twierdziła, że jest po prostu ubita, ale wysportowana i ma świetną równowagę i na pewno nie obija się po koniu jak chudsza ale niewysportowana osoba. Panna 110 kilo. No coś takiego mnie wkurza, bo ona naprawdę nie rozumie, że na nią plus sprzęt trzeba konia minimum 600 kilo. A i takiego by mi było żal. Bo nawet jak jest tak wysportowana jak rumuńska gimnastyczka, to obciążenie stawów w nogach jest w kilogramach a nie „wysportowaniach”. Rozumiem, że poczuła się brzydko potraktowana, ale wątek idzie dalej i wieszają psy na stajni zamiast dziewczynie napisać, że trochę za duża jest ...
kotbury ale dodam, że w moim wieku, to ja wpisy dziewuszek pomijam, czasem czytam, czasem nie. Jeśli mam pytania to pytam konkretne osoby, a nie kogoś co 5 razy w roku odkrywa nowe prawdy, nie mam czasu na pierdoły
[quote author=kotbury link=topic=885.msg2963922#msg2963922 date=1613335035]
Sama jestem po kursie i robię swojego konia, ale nie chodzę po necie wypisywać dyrdymały o "naturalnych potrzebach koni", które w naturze piją raz dziennie to nie trzeba się przejmować zamarzającymi poidłami.
Ale nie "naturalne potrzeby"- konie nie muszą mieć stałego dostępu do wody, derki to ZUO i parę innych pierdół.


Ten wpis mnie wczoraj tak. bardzo. rozj...
Mam wrażenie, że gro z tych naturalistek facebookowych to są właśnie nauki tej chorej baby, bo jest bardzo medialna facebookowo. Chociaż chyba z tego wszystkiego, co ona ludziom wpiera najbardziej mnie wkur... twierdzenie, że konie instynktownie wiedzą, co im jest potrzebne i zjedzą tylko tyle, ile potrzebują, a jak nie chcą, to znaczyć, że szkodliwe albo nie potrzebują tego. Bo ona swój barek ziołowy uskutecznia i do tego dorobiła sobie taką teorię. -_- Jasne, naturalne konie nie umierają z przejedzenia i zatrucia. I naturalne konie nie potrzebują leków, których nie chcą zeżreć. -_- Ale przecież zapomniałam, konie się leczy ziółkami, a nie lekami (i nie mówię tu o tym, że nie pomagają - pomagają, ale nie leczą)...
[/quote]


Chodzi o Złotego Konia?
Mi się wydaję że trochę przesadzacie...
Co w tym wpisie (może oprócz tego picia, bo konie są różne) było takie wkurzajace?

Nie ze wszystkim się zgadzam, ale fajnie, że komuś się chcę dzielić wiedzą, pokazać inne podejście.
Baaa... Gdyby nie takie wpisy to wiele osób nadal najchętniej zima zamknęłoby swoje konie na 24h w boksie.
Znam osobiście osoby, które nie chcą wypuścić mi konia na dwór, bo pruszy śnieg! Bo przecie serca nie mam, żeby koń przy -2st wychodził na dwór, bo będzie mokry i na pewno umrze na zapalenie płuc...



Edit: literówka
jabooshko Nie, konie nie są różne. Jak koń ma mieć stały dostęp do siana, to musi mieć praktycznie stały dostęp do wody.
To jest wpadanie ze skrajności w skrajność. Z jednej strony są ludzie, którzy w ogóle koni nie wypuszczają, a z drugiej strony tacy nawiedzeni.
Naprawdę, można to wyśrodkować, a nie szerzyć tak samo szkodliwe mity tylko w drugą stronę.
jabooshko Nie, konie nie są różne. Jak koń ma mieć stały dostęp do siana, to musi mieć praktycznie stały dostęp do wody.
To jest wpadanie ze skrajności w skrajność. Z jednej strony są ludzie, którzy w ogóle koni nie wypuszczają, a z drugiej strony tacy nawiedzeni.
Naprawdę, można to wyśrodkować, a nie szerzyć tak samo szkodliwe mity tylko w drugą stronę.


amen 😀
jabooshko Nie, konie nie są różne. Jak koń ma mieć stały dostęp do siana, to musi mieć praktycznie stały dostęp do wody.
To jest wpadanie ze skrajności w skrajność. Z jednej strony są ludzie, którzy w ogóle koni nie wypuszczają, a z drugiej strony tacy nawiedzeni.
Naprawdę, można to wyśrodkować, a nie szerzyć tak samo szkodliwe mity tylko w drugą stronę.


Ale ja się przecież  nie kłócę co do stałego dostępu do wody.
Tylko właśnie w pozostałych kwestiach uważam, że konie są różne i wszystko trzeba interpretować z punktu widzenia własnego konia a nie prawdy objawionej. Konie różnie akceptują temperaturę -  jeden słabo zarast i będzie się trząsł przy mrozach inny nie, inaczej zachowują się na śliskim - moja jest mega ostrożna, ale kolega z boksu obok nie ma problemu dębować na lodzie itp

Mnie zastanawia tylko czy coś innego było w tym wpisie nie tak?
Bo pojechaliście po babce jakby zawsze duby smalone pisała  🤔
Jaboosho, sęk w tym, że ona bardzo dobrze wie, co robi. Każdy szur upycha swoje szurowe teorie pomiędzy akceptowalnymi faktami.
Innym punktem oprócz tego, że konie mają potrzebę picia raz dziennie był tam punkt o tym, że konie są przystosowane do zimna. Jak to ma się do Twojej teorii, że konie są różne? Bo rozmawiałam z nią o tym i koń przestawiający nogi, żeby ustać, bo się tak trząsł, według niej nadal nie powinien być derkowany, bo to nienaturalne.
Leżenie i tarzanie się w śniegu to zdrowy objaw. No też nie do końca, bo może się tarzać w śniegu z powodu kolki, a nie chęci leżenia czy tarzania się w śniegu. A i takiego, co zapalenia płuc dostał, bo był tak szczęśliwy na śnieg znam.
Punkt "konie nie muszą zimą nosić derek"? I to, że potrzebne są one wyłącznie koniom chorym? Rozumiem, że koniom zaskoczonym tym, że po 10 latach jest nagle zima albo koniom starym nie trzeba?

Nie, nie wszystko w tym poście jest złe. Nie napisałam tego. Ale znam autorkę nie od dziś i serio jest naturalsowym szurem. I własnie jeszcze uwielbia się tym szuryzmem dzielić z ludźmi. To, że powie coś sensownego nie umniejsza bezsensowności innych rzeczy.
Tydzień temu na tej samej stronie był wstawiony post o uczeniu koni na smaczki. W praktyce mówiący, że smaczki są niezbędne w treningu koni, dosłownie. Było kilka komentarzy u niej na grupie, że to trochę nie tak, że niektóre zaczynają żebrać, że niektóre są łapczywe, potrafią ugryźć, jak nie dostaną albo nie zrobić zadania póki nie dostaną. Wszystkie te komentarze zostały usunięte, a autorki obrażone, po czym usunięte z grupy. 🙂 No szur.

EDIT: Ktoś w komentarzu napisał, że ciekawe, czy te wszystkie punkty tyczą się też ludzi. xD Gość dla mnie podsumował wszystko. No bo nas też się to tyczy, nie? 😀 No to co siedzicie przed komputerami? 😀
Dance Girl, jak jezdzilam na koniach sekcyjnych to jezdzcy byli obowiazkowo wazeni i na tej podstawie byly przydzielane kuce i konie.  Limit wagowy dla doroslych na duzych koniach to bylo 90kg juz w ciuchach jezdzieckich, oficerkach i z kaskiem na glowie. Wiem, ze sa ciezsi jezdzcy poziomu top, ale dla szkolki, gdzie jezdzcy maja rozne umiejetnosci i nie sa zgrani ze swoimi konmi wydaje mi sie to dosc uczciwa norma. Ale panna 115kg tez miala straszliwe pretensje, ze nie wolno jej bylo jezdzic i ze to przejaw dyskryminacji.

To zawsze sa wrazliwe tematy i jak nie podejsc, tak wszystkim nie idzie dogodzic 🤔 

anai, jak oferuja szkolenie to pol biedy, czesto mistrzowie klasy L na jednym koniu oferuja darmowa loze szydercow 😉

nic na siłę (w kontekście tego, że koń nie chce nogi podać bo może ma ropę)- najpierw zbuduj więź"

A tym to rzygam i mam ochote takim ludziom dac prawdziwie trudnego czy surowego konia zamiast tlustego, leniwego tinkera i pozwolic budowac wiez poprzez oganianie tegoz na trzymetrowym sznurku 🙄

Cale holenderskie konskie forum jest, pardon my french, zasrane takimi "madrosciami" - jak kon nie ma ochoty na jazde, to nie wsiadaj, najpierw zbuduj wiez praca z ziemi, jak kon sie buntuje na X, Y, Z to zsiadz i przepracuj z ziemi. Ruch wymuszony to zuo, tylko paddock paradise i ruch naturalny (ktory w polaczeniu z jakoscia naszego siana oznacza, ze te "naturalnie ruszajace sie" konie sa zwyczajnie co do jednego koszmarnie zapasione i w permanentnym stanie przedochwatowym).

I przypadkiem jest tak, ze im ktos mniej jezdzi i wiecej ogania na naturalsowym sznurku, tym bardziej szydzi i tym bardziej sie wymadrza. Przypadunio, co nie? 😀

Z ludzmi realnie jezdzacymi i startujacymi idzie konstruktywnie porozmawiac o metodach jazdy, o tym, jak pracowac nad swoim dosiadem czy jak reagowac, kiedy w momencie X koni robi Y, a ze strony naturalsow od razu leca komentarze, ze sie nad swoim koniem ordynarnie znecasz, ze nie umiesz jezdzic i juz, wez zsiadz, ze ten kon to przeciez powinien chodzic tak i owak - na przyklad zaczynac prace w jogu w dlugiej i niskiej ramie, bo tak jest dobrze i slusznie - i ku*wa serio, mam takim ludziom dac ciut impulsywnego i elektrycznego konia i zyczyc szczescia w egzekwowaniu tego jogu i tej niskiej ramy, najlepiej przez dlubanie przy wodzach, jak juz zostana wykopani przez sufit to moga mi wyslac kartke 😀

Jakos przypadeczkiem jest tak, ze moja obecna trenerka, ktora sporo koni doprowadzila do poziomu 3* i 4* 🙂 mowi, ze czasem tak juz jest, ze impulsywne i wrazliwe konie sie wkurzaja i brzydko reaguja na nowe wymagania*, nie wolno sie frustrowac tylko cierpliwie i spokojnie robic swoje, bo rzadko kiedy konie robia sie same, a ludzie, ktorzy jednego zimnioka doprowadzili do poziomu kolowania po placu wiedza lepiej, ze trzeba zsiasc i przepracowac z ziemi, a najlepiej to w ogole nie jezdzic, bo biedny konis jest nieszczesliwy 🙄

* moze niechcacy kreuje taki obrazek na forum, ze moj pie*dolniety kon probuje mnie zamordowac 24/7, ale na moje szczescie to nie tak 😁 😉 kon jest 99% czasu grzeczny, posluszny i mozna go chocby jutro zabrac na zawody i miec pewnosc, ze pojdzie dobrze 🙂 ale jak pojawia sie cos nowego w sposobie jazdy w domu (na zawodach to wiadomo, nic nowego sie od konia nie oczekuje) to czasem jest NIE i przepalone styki, i sa bryki pod sufit i inne nieciekawe atrakcje, w sam raz na podniesienie adrenaliny w nudnych czasach lockdownu 🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się