kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

mindgame, ale pol roku to kosmos. Kowal z reguły zostawia maks na kolejne kucie, jeśli się nadają.
xxagaxx, też się zdziwiłam. We wtorek będzie dokładnie 7 mcy. I wtedy już powinien przekuć na nowe.
Czy koń może się tak zasłuchać w jeźdźca, że przestaje dostrzegać rzeczy dookoła?

Podam przykłady:

- koń galopuje pięknie ustawiony, reaguje na dosiad, robi dodania i skrócenia, ale jeżeli jeździec nie da sygnału do skrętu to biegnie w ścianę, albo tak jak dzisiaj - przegalopowuje po schodkach
- koń galopuje pod jeźdźcem, wjeżdża za jego poleceniem na woltę, na której trasie stoi osoba, która wykonała krok w tył - koń galopuje prosto na człowieka, nie zamierza go ominąć, człowiek musi odskoczyć
- koń galopuje w terenie, mimo że jest szeroka ścieżka koń z premedytacją (?) skacze bardzo wysokie, wygięte nad ścieżką drzewko
- koń galopuje na przeszkodę, gdy ktoś decyduje się poprawić kłódki, koń jest w ferworze, nie zamierza się zatrzymać

Czy realne jest, że jest to problem ze wzrokiem? Nigdy nie było najmniejszych przesłanek ku temu. Czy koń może się wyłączyć i mieć problem z jednoczesnym skupieniem na człowieku i otoczeniu?

Meise szczerze? Chyba nie bardzo rozumiem problem. Według mnie prawidłowo jechany na pomocach koń, idzie tak, jak go człowiek prowadzi, jeśli jedziesz prosto na ogrodzenie i nie dajesz sygnału do zakrętu to a) koń przeskoczy (jeśli czuje się na siłach), b) skręci, ale w ostatniej chwili, nie będzie to prawidłowo wyjechany narożnik, c)zatrzyma się. To samo w każdej przytoczonej sytuacji. No bo co? Liczysz że koń pomyśli, "nie będę skakał bo tam ktoś grzebie przy kłódkach"? No nie spotkałam się z takim zachowaniem. Skoro człowiek konia prowadzi na przeszkodę to znaczy że skaczemy, dopóki ewentualnie nie odwoła tej decyzji i go nie zatrzyma.
No ja tu nie widzę problemu...
Wiesz, akurat to, że ktoś się znalazł na lini skoku czy trasie konia było niespodziewane i przypadkowe. Mimo to wydawałoby się, że koń powinien ominąć.

Ale to, że on bez bardzo WYRAŹNEGO sygnału (takiego jak do wolty) nie skręca po skończeniu się długiej ściany mnie niepokoi. Czasem mam wrażenie, że on się wyłącza i nie widzi obiektów wkoło siebie. Dzieje się tak w trakcie jazdy po płaskim. Potrafi się tak skupić, że - tak jak dzisiaj - zaczepił o schodki i uderzył się.

Zastanawiam się, czy to normalne (w końcu człowiek też potrafi się zamyślić i wejść w coś), czy coś co powinnam kiedyś skontrolować/skonsultować. On od zawsze jest trochę inny, potrafi się mocno zamyślić i zapomnieć, że żyje.

Ale mam już kilka odpowiedzi na to, więc oddycham. Widać czasem tak jest, koń też człowiek  😉
Meise, 1. Dążymy do tego aby koń wsłuchiwał się w człowieka i oczekiwał komunikatów od jeźdźca, w różnych konkurencjach w różnych proporcjach, ale zasadniczo - właśnie tak.
To człowiek ma decydować o trasie, chodzie, rytmie, tempie. Dobrze ujeżdżony koń sam z siebie nie powinien zmieniać trasy, rytmu, chodu, tempa. To człowiek ma być głową tego centaura.
Bo to człowiek potrafi przewidywać (w pewnym zakresie0 przyszłość (np. zna konfigurację trasy w terenie). Jednocześnie, na szczęście, koń dysponuje instynktem samozachowawczym (zawodnym przecież), i skierowany na szybę rzadko kiedy ją rozbije. Ale przecież uczy się i tygrysy skakać przez tafle bibuły. Mówi się też: "Taki koń, że w ogień pójdzie i jest to pochwała wierzchowca.
Koń wierzchowy nie jest koniem dzikim, oddaje część ze swoich instynktów pod naszą władzę. Gdyby tego nie robił - nie byłby wierzchowcem, nikt by na nim nie pojeździł.
Co do zasady: rozum jest przynależny ludziom, instynkt - zwierzętom (dyskusyjne, jasne).
2. Konie są różne. Są takie, że skierujesz czołem na drzewo i będzie szedł, aż go drzewo zatrzyma. Są takie, co błyskiem dadzą ci znać, co myślą o tobie jako "liderze".
Są bardzo zachłanne na przestrzeń, skoki - a są pełne rezerwy.
3. Między jeźdźcem a wierzchowcem zawsze zachodzi relacja. Zwykle - dynamiczna. Zagadnienie "kto komu ufa/kto na kogo się zdaje, i kiedy" jest do indywidulanego rozwiązania w kształtowaniu tej relacji. To dość trudna sprawa, i jest przyczyną wielu błędów, a także wielu oczekiwań, że "asmo się zrobi" czy "mieć ciastko i zjeść ciastko".
4. Czego oczekujesz - tak konia ucz. Ma być zdany na ciebie? Nie oczekuj, że cię wyratuje. Masz na nim polegać? Nie oczekuj, że cię w każdym momencie precyzyjnie posłucha.
Zasadniczo w wyczynowym sporcie jeździeckim wierzchowiec musi być precyzyjny i poddawać się dyktatowi jeźdźca (bo jeździec "wie lepiej", a przynajmniej - powinien wiedzieć, np. ile jeszcze jest % trasy krosu i jakie tam czekają przeszkody). Od konia do przejażdżek oczekujemy zwykle czego innego: że będzie "mądry" i np. nie właduje się w bagno, o istnieniu którego jeździec nie ma pojęcia (a koń wywąchał i wyczuł kopytami).
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
14 lutego 2021 15:41
Meise z tym wpadaniem w człowieka i skakaniem przez ludzi to nie wiem czy nie jest to bardziej brak szacunku do człowieka.
Znajomej koń też nie widział problemu przebiec po kimś idąc do stajni, a inny koń skoczył przez siedzących na placu, na cavaletce ludzi podczas treningu...
Meise, kiedyś dawno, dawno temu wsadziłam mojego niejeżdżącego konno męża na mojego konia. Jechał stępem i prowadził ze mną dyskusję o tym, dlaczego ten koń nie skręca w prawo jak się pociągnie prawą wodzę tylko dalej idzie prosto. Ja mu na to wykład o zakręcie, prowadzeniu na zewnętrznej wodzy etc. W tym czasie mój mąż na moim koniu wjechał stępem w ścianę, aż usłyszałam jak koń czołem przywalił.

Od tamtego czasu minęło 25 lat, mój mąż nigdy więcej nie wsiadł na konia bo stwierdził że konie są głupsze od jeży  🤣 Tamtego konia nadal mamy - mój mąż mu to powtarza za każdym razem jak go widzi. A on po prostu tak chodził jak był jechany ... natomiast nigdy, absolutnie nigdy  ten koń nie potrącił człowieka. W przeciwieństwie do mojej kobyły, co się na konia policyjnego nadaje, bo jak pojedziesz to zadepcze i człowieka i psa ... ale to charakter taki.
Koń Meise potrafi zaatakować innego konia będąc pod siodłem, więc chyba taki wsłuchany w człowieka jednak nie jest  🤣
Fokusowa, mój też niektóre konie gdyby mógł to by zaatakował. Kończy się na tym, że jak widzę, że jest nie w humorze i koń jej nie pasuje to idzie na pomocach i dostaje mocniejsze pomoce i jakiś element do zrobienia. Wtedy po prostu mijając tego konia kuli uszy i zgrzyta zębami a ja czuję jak każdy jej mięsień jest napięty. Nic to dla mnie przyjemnego ale wolę tak i jechać dalej niż miałaby być afera. Jak kiedyś była wybitnie nie w humorze to chciała na placu zjeść swojego kumpla z padoku z którym całe życie na trawie stoi.

Ale gdybym ją specjalnie skierowała na człowieka, psa to by weszła bez problemu. Muszę uważać na nasze psy stajenne jak leżą bo jednego kiedyś nie zauważyłam i go zdeptała.

Tylko to nie jest kwestia wsłuchania w człowieka tylko jej charakteru ...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 lutego 2021 07:55
Po moich latach spędzonych jako instruktor, wiem, że konie wejdą we wszystko, człowieka, schodki, stojaki, krzesła, siebie nawzajem.
U mnie zaczęło się takie myślenie za konia jak raz w terenie w galopie się potknął i złożył podwozie, a ja wylądowałam na szyi i cudem wróciłam w siodło, bo koń przy podnoszeniu mocno szarpnął się do góry i mnie wrzucił z powrotem w siedzisko. Strasznie się wtedy przestraszyłam i od tamtej pory patrzyłam na ścieżkę i na każdy najmniejszy korzeń czy nierówność robiłam półparadę, co koń natychmiast nauczył się odczytywać i nigdy później już się nie potknął. Rozszerzyłam to na psy, rowery, dzikie zwierzęta. Koń bardzo dobrze na to reagował, rozumiał że jest to sygnał, żeby być czujnym, ostrożnym.

Po pewnym czasie zaczęłam się zastanawiać, czy aby takim działaniem nie "ubezwłasnowolniłam" trochę tego konia. Bo on teraz liczy tylko na mnie i ja całą jazdę muszę myśleć niejako za niego, nie mogę się wyluzować na koniec i rzucić licki  😉

A może taki koń to ideał konia wierzchowego? Fajnie to halo opisałaś  😉

Fajnie Dance Girl, że podzieliłaś się tą historią z mężem  😁 Domyślam się, że Twoje konie są ujeżdżone lepiej niż przeciętna  🙂

Ja zaczęłam sobie wkręcać, że on nie widzi, ale nie ma absolutnie żadnych przesłanek ku temu. Dopytywałam też, czy koń w ustawieniu ma gorszą widoczność. Ale wychodzi na to, że to taki typ. W terenie jak ktoś skręci do domu to mój koń nie pójdzie za tym koniem, tylko prosto, no bo przecież ja siedząc jak caryca nic nie mówiłam  😉

- koń galopuje pięknie ustawiony, reaguje na dosiad, robi dodania i skrócenia, ale jeżeli jeździec nie da sygnału do skrętu to biegnie w ścianę, albo tak jak dzisiaj - przegalopowuje po schodkach
- koń galopuje pod jeźdźcem, wjeżdża za jego poleceniem na woltę, na której trasie stoi osoba, która wykonała krok w tył - koń galopuje prosto na człowieka, nie zamierza go ominąć, człowiek musi odskoczyć
- koń galopuje w terenie, mimo że jest szeroka ścieżka koń z premedytacją (?) skacze bardzo wysokie, wygięte nad ścieżką drzewko
- koń galopuje na przeszkodę, gdy ktoś decyduje się poprawić kłódki, koń jest w ferworze, nie zamierza się zatrzymać


1) kon sam z siebie nie wyjedzie poprawnego zakretu jak go w zakrecie nie poprowadzisz. Jechany prosto na sciane i zamkniety w pomocach a) dobiegnie do sciany i sie zatrzyma b) uskoczy w ostatniej chwili, co do zakretu w poprawnym wygieciu ma sie nijak. Sprytniejsze konie szkolkowe czesto rutynowo chodza po sladzie i poprawiaja krzywa trajektorie w wykonianiu nieogarnietego jezdzca, ale wlasnie dla tego, ze nie sa na pomocach i sa madrzejsze od swojego plecaka.
2) jak konia naprowadzisz na schodki, to skoczy albo przelezie przez schodki (w zaleznosci od wysokosci takiej "przeszkody"😉.
3) jak kon wylamuje pomoce i sam z siebie skacze przeszkode, na ktora nie zostal naprowadzony, to jest to zwykle nieposluszenstwo (i do tego dosc niebezpieczne)
4) jak konia celowo naprowadzisz na przeszkode z czlowiekiem to jak jest dzielny i posluszny to skoczy (skakanie przez zywe przeszkody tez niektorzy praktykuja). Dla konia przeciez nie jest jasne, co jest "poprawna" przeszkoda, a co nie.
No w sumie to wszystko brzmi jasno i logicznie. Ja jestem pewnie nadal z tyłu głowy na tych moich tuptusiach rekreacyjnych, na których woziłam się latami i nie trzeba było za wiele robić, bo one robiły same  😉

Ważne, że koń widzi  😁  😉
Fokusowa, mój też niektóre konie gdyby mógł to by zaatakował. Kończy się na tym, że jak widzę, że jest nie w humorze i koń jej nie pasuje to idzie na pomocach i dostaje mocniejsze pomoce i jakiś element do zrobienia. Wtedy po prostu mijając tego konia kuli uszy i zgrzyta zębami a ja czuję jak każdy jej mięsień jest napięty. Nic to dla mnie przyjemnego ale wolę tak i jechać dalej niż miałaby być afera. Jak kiedyś była wybitnie nie w humorze to chciała na placu zjeść swojego kumpla z padoku z którym całe życie na trawie stoi.

Ale gdybym ją specjalnie skierowała na człowieka, psa to by weszła bez problemu. Muszę uważać na nasze psy stajenne jak leżą bo jednego kiedyś nie zauważyłam i go zdeptała.

Tylko to nie jest kwestia wsłuchania w człowieka tylko jej charakteru ...


Dance Girl, ale tu nie chodzi o kulenie uszu i zgrzytanie zębami, a o fizyczny atak, gdzie do przemocy doszło. Nie furczenie z odległości jak to co opisujesz.

Meise dla mnie to co opisujesz jest sprzeczne. Raz koń idealny, wsłuchany w człowieka, a raz rzucający się skutecznie na inne konie będąc pod siodłem i mający człowieka głęboko gdzieś. Chyba trochę sama przekłamujesz obraz. No i grunt, że ustaliłaś, że koń widzi po kilku postach na rewolcie  🙄
Wiekszosci koni zdarza sie skulic uszy czy miec zly wyraz pyska przy bliskiej mijance z  nielubianym koniem, dopoki kon nic nie robi poza byciem zlym i spietym to dla mnie nie ma problemu. Nad byciem zlym i spietym (a raczej nad rozluznieniem w sytuacjach stresowych) tez warto pracowac rzecz jasna, ale nie kazdy kon ma taki temperament zeby dalo sie to spiecie przepracowac w 100% 🤔 Za to fizyczny atak jest zachowaniem niebezpiecznym i do korekty i tyle.

Fokusowa, dla mnie wyszkolenie tego konia to od dluzszego czasu najwieksza zagadka r-v 😉
kokosnuss, jakiś czas temu miałam taka sytuację w stajni. Dziewczyna chodzi z kobyłą w ręku po jeździe, ja sobie jeżdżę na mojej. Mijamy się jakby na przekątnych, w pewnym momencie kobyła się zatrzymuje, cofa i lutuje w naszą stronę. A właścicielka zrezygnowanym głosem wykrzykuje imię owej kobyły. 
Ja się zatrzymałam i powiedziałam ze to nie jest zabawne, i takie zachowania należy eliminować i reagować, bo zaraz będzie gorzej.. Natomiast właścicielka stwierdziła, że no co ona może przecież zrobić... rączki opadają.
Nigdy w życiu nie zaatakował innego konia na placu czy hali będąc pod siodłem. NIGDY nie skulił nawet uszu niezależnie jak blisko się mijał z innym koniem  😉 przysięgam na bozię  😉

Natomiast w terenie jest on koniem trudnym i m.in. kąsa/podgryza innego konia, gdy ten za blisko podejdzie, albo zechce się wysforować do przodu.
Dlatego jeżdżę głównie przodem. Z klaczami problemu nie było.

I zaznaczam, dzieje się to tylko w terenie.
xxagaxx, a to ja wlasnie mam pozytywne doswiadczenia 🙂 mamy w stajni dwa konie bardzo agresywne wobec innych koni i przy jezdzie na naszej mikrohali ich wlasciciele ogarniaja na tyle, ze dramat konczy sie skulonymi uszami czy zgrzytaniem zebow. Ale to jest bardzo swiadoma praca i ciagle zajmowania agresora zadaniami, zostawione same sobie te konie potrafia bardzo brzydko atakowac.

Teren rządzi się jak dla mnie nieco innymi prawami, bo jak wszyscy wiemy koń nie rower. I o ile na ujeżdżalni każdy sobie coś robi tak w teren idzie się zwykle w zastępie i tutaj już można zaobserwować dynamikę stada. Konie powielają swoje zachowania wobec innych koni takie jak na padoku. W przypadku niektórych (np. tych niżej w hierarchii) nie chcą mieć ich zbyt blisko siebie. Niektóre mają totalnie wywalone gdzie idą, dla niektórych to jest z jakiegoś powodu ważne. Tu już kwestia jeźdźca - co wygra. Czy niesnaski między końmi, czy jednak to jeździec jest number 1 i mimo innych okoliczności przyrody to on wciąż mówi co i jak. Z moich obserwacji wynika, że nawet te konie podgryzające, kopiące etc da się w jakimś stopniu z tego wyleczyć (bardzo często całkiem). Niektóre w niekomfortowej sytuacji napinają się jak guma w gaciach i zgrzytają zębami ale są w stanie się opanować i nie gryźć, nie kopać w innego konia. Ale tego niestety trzeba pilnować i mnie np mega irytuje, jak ktoś ma kopiącego konia i czeka, że inni będą uważać a jeździec ma wywalone. Oczywiście odstęp trzeba utrzymać ale jak koń zaczyna kopać jak jestem 3 metry od niego a laska sobie galopuje bez żadnej reakcji to ja zaczynam zgrzytać 😉
Ze mnie zaden terenowiec, wiec dla mnie teren jest przedluzeniem placu i obowiazuja mnie i konia te same zasady co na placu. Jak jade z innym koniem to nie ma miejsca na fochy i agresje miedzy konmi i tyle. Najwiekszym problemem bywa zgranie tempa jak do kompletu do mojego polkrewka mam np. kuca czy quartera, i w takim razie zdecydowanie wole jezdzic sama 😉

Wiadomo, ze teren ma byc przyjemnoscia i konie ustawia sie w zastepie tez pod wzgledem sympatii i antypatii 🙂 - bo przyjemniej sie jedzie na koniu poslusznym i rozluznionym niz poslusznym, ale spietym - ale kon, ktory MUSI byc czolowym, bo inaczej ponosi, bryka, wyprzedza, podgryza inne konie etc. to jest moim zdaniem problem szkoleniowy, a nie "ten kon tak ma".
Meise przed chwilą pisałaś, że w terenie jak zrobisz półparadę to koń jest czujny i uważny na dziury, korzenie, psy, rowerzystów itp (na konie już nie działa?). A w kolejnym poście, że jest trudnym koniem w terenie i nie panujesz nad nim w stosunku do innych koni. Nie widzisz sama, że coś tu się nie zgadza? Może gdybyś jechała w zastępie na hali/placu to też by się „zezłościł”?
Serio mnóstwo wypowiadających się osób w wielu wątkach chce Wam pomóc, a Ty sama tą pomoc sabotujesz. Oby nigdy nic złego się nikomu nie stało, ani ludziom ani koniom. 

Dziewczyny jest różnica między szczurzeniem się na inne konie w terenie, a fizycznym atakiem...
kokosnuss, tak powinno być. Ja akurat mam dość duże doświadczenie z końmi jeżdżonymi w zasadzie wyłącznie w teren i pod różnymi osobami, na wielogodzinne wyjazdy - więc na luźnej wodzy etc. Często - nie ma co się oszukiwać - brakuje im podstaw z ujeżdżalni, są narażone na niekonsekwencję w sygnałach lub totalny brak sygnałów - po prostu wiozą coś na plecach idąc ze swoim stadem i podejmują większość decyzji samodzielnie. Ale nawet takie konie zrozumieją, jak się je skarci za kopanie czy gryzienie. Szlag mnie trafia jak ktoś ma problematycznego konia i wszyscy muszą dookoła jechać na spinie, bo jeździec ma wywalone (wszak on kopa od własnego konia nie dostanie). Zdarzały mi się takie sytuacje i o ile rozumiem, że wszyscy musimy mieć oczy dookoła głowy to jednak fajnie, jeśli próbuje się niepożądane zachowania wytępić a nie je potęguje swoim zachowaniem
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 lutego 2021 18:40
Bat ujeżdżeniowy i niestety, jak ktoś nie umie swojego konia wychować, to jakoś się trzeba przed nim bronić.
Ja nie mówię, że zachowanie mojego konia jest w porządku i że to nie jest problem szkoleniowy. Ja nie potrafię go rozwiązać i nie mam na podorędziu osoby, która ma ochotę ryzykować i przejechać ten problem. I mogę to zrozumieć. Więc albo będę na nim jeździć w teren i powoli starać się eliminować zachowania niepożądane, albo nie będę jeździć wcale. Tak naprawdę ja najwięcej ryzykuję w tym wypadku. Dla mnie wyjazdy w teren są wyjątkowo ważne i nie mogłabym się bez nich obejść. Jeżeli właścicielka konia, z którym jeździmy nie ma problemu i nadal chce z nami jeździć, to będę korzystać z jej uprzejmości i tego, że jej koń jest profesorem, który cierpliwie znosi towarzystwo momentami skaczącego jak pająk na nitce gówniarza.
Jutro też jedziemy. Zanim wsiądę uczciwie go polonżuję, żeby nadmiar energii wyparował.
*Mój koń nie kopie pod siodłem.
Meise, ja pisałam tak ogólnie o problematycznych koniach a raczej jeźdźcach, którzy zlewają problem. Nie bierz tego do siebie 🙂 A tak btw możesz napisać jak wygląda taki atak w przypadku Twojego konia? Tzn co konkretnie robi?
Mogę Ci napisać na mess, nie chcę już tego drążyć, bo i tak mi przez forum nikt nie pomoże  😉
Meise nikt nie pomoże, bo Ty nie chcesz tej pomocy.

Serio uważasz, że to Ty najwięcej ryzykujesz, bo dla Ciebie tereny są takie wyjątkowo ważne?? A nie osoba, której koń może zostać uszkodzony przez Twojego? A co jak nie trafi w konia tylko ugryzie na przykład człowieka?? Przerażasz mnie kobieto... 🤔
Meise nikt nie pomoże, bo Ty nie chcesz tej pomocy.


Dziewczyny, ja Was podziwiam, że Wam się jeszcze chce cokolwiek tłumaczyć i dyskutować z Meise. Ja mam wrażenie, że ona pisze po to żeby pisać, a nie wyciągać jakieś wnioski. Sama mówiła, że ma dostęp do fachowców,zawodowców i innych speców.

Także bombelek będzie ujeżdżany przez fachowca i zawodową dresażystkę, a ja pierwsze co zrobię to nauczę go włazić do stawu i zapowiem, że na 30-stke marzy mi się sesja z koniem w tym stawie  😎

Ja tylko w temacie kupowania młodych koni przez niedoświadczonych jeźdźców (konkretnie o skokach mówię), bo też kupiłam dzieciaka a sama uczę się tak naprawdę skakać i spina nam się to bardzo fajnie odkąd mam trenerkę, która DOSKONALE wie co robi.


ale za kilka dni

Ja nie mówię, że zachowanie mojego konia jest w porządku i że to nie jest problem szkoleniowy. Ja nie potrafię go rozwiązać i nie mam na podorędziu osoby, która ma ochotę ryzykować i przejechać ten problem.


No ja pierdzielę to albo rybki albo pipki 🤔


U mnie zaczęło się takie myślenie za konia jak raz w terenie w galopie się potknął i złożył podwozie, a ja wylądowałam na szyi i cudem wróciłam w siodło, bo koń przy podnoszeniu mocno szarpnął się do góry i mnie wrzucił z powrotem w siedzisko. Strasznie się wtedy przestraszyłam i od tamtej pory patrzyłam na ścieżkę i na każdy najmniejszy korzeń czy nierówność robiłam półparadę, co koń natychmiast nauczył się odczytywać i nigdy później już się nie potknął. Rozszerzyłam to na psy, rowery, dzikie zwierzęta. Koń bardzo dobrze na to reagował, rozumiał że jest to sygnał, żeby być czujnym, ostrożnym.


A jaka jest przyjemność z terenu, kiedy trzeba patrzeć cały czas na ścieżkę i myśleć za konia? Wg mnie w terenie koń musi dwie rzeczy: samodzielnie nie zmieniać kierunku i samodzielnie nie zmieniać chodu, a gdzie stawia nogi to jego wybór, bo to jego nogi i on czuje, gdzie się pewnie czuje. I żeby nie było, że tak mówię, bo nie rozumiem, co to znaczy wylądować na końskiej szyi. Też kiedyś mi się w lesie potknął i nagle zobaczyłam przed nosem ziemię. Mimo że generalnie jestem tchórzliwa, wstał tak szybko, że nie zdążyłam się przestraszyć i wydarzenie to wspominam jako ciekawe doświadczenie.
 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się