kącik porad prawnych

Gillian   four letter word
01 czerwca 2020 15:49
Balanga1988, możesz mieć konia X lat bez objawów, użytkować go a w żołądku armagedon.
Czy miał ktoś do czynienia z Kancelarią Signi? Od jakiegoś czasu dostaję dziwne smsy typu: Zawrzyj ugodę i oszczędź kosztów związanych ze skierowaniem sprawy na kolejny etap. Lub: Informujemy, że masz u nas sprawę i próbowaliśmy się już z tobą kontaktować. Jest też podany numer telefonu. Problem w tym, że nie mam pojęcia, czemu nękają mnie smsami. Nie mam żadnych długów, nigdy żadnej umowy na siebie nie miałam (oprócz umowy o wynajem pokoju na studiach, ale tu wiadomo, że jestem na czysto we wszystkim). Abonament telefonu był na mamę, aktualnie korzystam z oferty na kartę. Podobne smsy przychodziły w zeszłym roku (a może i nawet wcześniej, nie wiem, regularnie czyszczę telefon z takich rzeczy), ale teraz w maju dostałam już chyba z 5 wiadomości coraz bardziej nachalnych. Czytałam trochę w internecie na ten temat, ale nic konkretnego nie znalazłam, zazwyczaj ludzie brali jakieś chwilówki, często nikt nie ma długu żadnego. Przy kontakcie telefonicznym też nie chcą udzielać żadnych informacji, a tylko wypytują o dane osobiste, nawet jeśli z tych danych posiadają tylko numer telefonu (ja nie dzwoniłam - to z wyczytanych informacji). Nie chcę tam dzwonić ja, bo nie jestem dobra w takich rozmowach, a czytałam, że w trakcie rozmowy telefonicznej dążą do tego, żeby przyznać się do długu, którego nawet się nie ma. Coś z tym robić? Zignorować? Dowiadywać się? Czy gdybym rzeczywiście miała jakikolwiek windykowany dług (a nie mam na 100%) nie powinnam czasem dostać jakiegoś pisma przez pocztę?

Z jednej strony każą ci się skontaktować telefonicznie, a z drugiej nie chcą żadnych informacji przekazać? Trochę śmiech  😁
Jak dla mnie jakiś bardzo chamski spam z ich strony. Zapytałabym (choćby SMS'em) na jakiej podstawie się z Tobą kontaktują. Jeśli nic to nie da to, poinformuj ich, że nie wyrażasz zgody na przetwarzanie twojego numeru telefonu i mają zaprzestać kontakt.
Witam. Mam pytanie czysto teoretyczne. Czy komornik może zająć mojego konia, którego trzymam w pensjonacie u osoby której grozi zajęcie komornicze stajni?
Alegoriaa, koń nie stanowi własności tej osoby tylko Twoja, wiec nie
Witam. Mam pytanie czysto teoretyczne. Czy komornik może zająć mojego konia, którego trzymam w pensjonacie u osoby której grozi zajęcie komornicze stajni?

Co prawda było to dawno temu ( ok 2007 lub 08r), ale w jednym pensjonacie osoby trzymające tam konie opwiadały mi perypetie z komornikiem i zajęciami. Właścicel stajni miał długi i po przegranym procesie zgłosił się do niego komornik, pensjonariusze musieli w trybie ekspresowym stawić się i udowodnić, że to oni są właścicielami koni, pewnie wystarczyło pokazać umowę kupna - sprzedaży i paszport. Nikomu konia nie zabrano oczywiscie, ale stresu było sporo, zwłaszcza dla osób, które nie mogły bywać w stajni codziennie. No cóż jesli nie chcesz takich atrakcji to może warto przemyśleć zabranie konia do innej stajni wcześniej.
Wyjdzie ze mnie wredna baba.
Mam ziemię rolną, sąsiadka miała przez miedzę do sprzedania ziemię ze starą stodółką i oborą, byłyśmy dogadane, cenę uzgodniłyśmy, ale musiała poczekać bo odziedziczyła i nie minęły lata żeby nie płacić podatku od sprzedaży spadku. Co jakiś czas się dowiadywała czy na pewno kupię. Przez miedzę miała jeszcze 3 sąsiadów rolników, którzy nie byli zainteresowani kupnem (chętnie sprzedaliby swoje pola). I właśnie się dowiedziałam, że sprzedała nierolnikowi. Od nowego sąsiada. W KOWR trzeba podpisać oświadczenie, że żaden rolnik nie był zainteresowany i nie było możliwości sprzedaży rolnikowi. Tyle lat dobrze ze sobą żyłyśmy i nie wiem co jej strzeliło do głowy. Nawet słowem się nie zająknęła. A cena była taka sama jak dla mnie. A teraz ucieka na drugą stronę ulicy i nawet na "dzień dobry" nie odpowiada. I po przemyśleniach, stwierdziłam, że nie daruję i za fałszywe oświadczenie chcę jej narobić smrodu. Da się?
desire   Druhu nieoceniony...
12 czerwca 2020 20:34
Small Bridge, da sie
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 czerwca 2020 20:11
Witam. Mam pytanie czysto teoretyczne. Czy komornik może zająć mojego konia, którego trzymam w pensjonacie u osoby której grozi zajęcie komornicze stajni?


Może zająć konia, a Ty jako wlasiciel bedziesz musiala udowodnić, ze kon jest Twoj i wniesc o wylaczenie spod egzekucji.
domiwa   W poszukiwaniu prawdy, mojej prawdy...
07 września 2020 22:31
Mamy na sali jakiegos notariusza? Prawnika, ktory ogarnia sprawy notarialne? Nie mam już sily i potrzebuje pomocy.  🙁
Jestem po rozmowie z moim weterynarzem.
Dowiedziałam się, że jako obecna właścicielka konia mam prawo dostępu do całej jego dokumentacji medycznej z okresu kiedy nie był jeszcze mój.
Ale mówił, ze z drugiej strony jest prawo zabraniające weterynarzom udostępniania takich info.
I nie wiadomo jak to rozgryźć..

Wiecie jak to wygląda w praktyce?
Mam prawo do wglądu, czy nie ma najmniejszych szans?  👀
według Kodeksu etyki lekarza weterynarii

Art. 28
1.  Tajemnicą  zawodową  objęte  jest  wszystko  o  czym  lekarz  weterynarii  dowiedział  się  w
trakcie wykonywania czynności zawodowych.
2.  Lekarza  weterynarii  oraz  podległy  mu  personel  pomocniczy  obowiązuje  tajemnica
zawodowa. 
Zwolnienie z niej może nastąpić:
za zgodą właściciela lub opiekuna zwierzęcia,
• w przypadku zagrożenia zdrowia publicznego,
• gdy wymagają tego przepisy prawa.

Zwierzę w ciągu swojego życia (w szczególności koń) może mieć kilku "właścicieli" (w cudzysłów bo to tylko quasi własność, nie można być właścicielem zwierzęcia w ujęciu kc) - moim zdaniem każdy z kolejnych "właścicieli" powinien mieć wgląd w dokumentację wstecz, ponieważ jest to oczywiste z punktu widzenia dobra zwierzęcia, jego zdrowia i życia.
Moim zdaniem tak to należy uzasadnić.
Obecna konieczność podjęcia decyzji co do metody leczenia zwierzęcia zależy przecież od historii medycznej pacjenta.
Analogicznie jak u ludzi - lekarz robi wywiad medyczny - jakie leki, na co pacjent uczulony, "czy pani rodziła" itd.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
13 listopada 2020 18:36
Czy ktoś z Was kupował mieszkanie biorąc kredyt hipoteczny i po kilku latach je sprzedał, żeby kupić coś innego?
Potrzebuję porady.
W skrócie opis sytuacji:
Na początku października byliśmy na Hubertusie organizowanym przez nasz klub jeździecki. Sytuacja wydarzyła się, kiedy jechaliśmy dwójkami w zastępie już na powrocie do stajni. Jako że mój koń jest kopiący miałam zawiązaną czerwoną wstążkę w ogon, żeby nikt wątpliwości nie miał. Niestety ktoś z tylu nie wyrobił w pewnym momencie i podjechał mi za blisko. Niestety moja kobyła zareagowała i ktoś za mną dostał kopa tak niefortunnie, że miał złamaną nogę. Wiadomo, emocje itd, oczywiście większość pretensji do mnie. Później jednak sprawa jakoś się rozeszła i wszyscy przyznali rację, że to nie moja wina, bo ja nie miałam wpływu na to, że ktos mi podjeżdża pod tyłek i nie uważa mimo wyraźnego zaznaczenia, że koń kopie.
Po czterech miesiącach od tego wydarzenia odezwała się do mnie dziewczyna, której to mój koń własne złamał wtedy nogę swoim kopniakiem, z pytaniem czy ja mam ubezpieczenie zdrowotne i żebym podała jej jego numer, bo skończyły jej się pieniądze na rehabilitacje.
Nie bardzo wiem, jak ugryźć temat, bo nie wiem o jakie ubezpieczenie chodzi i czy ja faktycznie powinnam odpowiadać za coś takiego, skoro to nie była stricte moja wina?
Co powinnam zrobić w takim przypadku?
Powinnaś nie dać się naciągnąć. Przede wszystkim Twój koń był prawidłowo „oznakowany” poza tym wypadek losowy no i zakładam, że nie podpisywałaś je żadnego oświadczenia. Pewnie Polisy OC konia nie masz.

Nie odpowiadałabym na wiadomości, żeby potem nie było, że się przyznałam do jakiejś wyimaginowanej winy.
Polisy nie mam. Jedynie stajnia ma polisę OC (ona jechała na koniu właśnie klubowym), ale nie wiem, czy ubezpieczalnia będzie taka skora do wypłaty jakichkolwiek odszkodowań, skoro to był ewidentnie jej błąd, ze podjechała za blisko. Czerwoną wstążkę wszyscy widzieli i nawet mam zdjęcia dla potwierdzenia w razie czego. Nic jej nie podpisywałam, a nawet jak rozmawiałam z nią później jakiś miesiąc po wypadku to nie miała żadnych pretensji ze to moja wina, bo „to nie ja zrobiłam tylko koń i mam się nie obwiniać”. Wiec teraz trochę nie ogarniam sytuacji. Z prawnikiem będę rozmawiać dopiero w poniedziałek. Nie wiem jak do tego podejść ani jak wybrnąć. Nie chciałabym żeby to się skończyło jakoś w sądzie czy coś...
Ale w jakim sądzie? Poda cię do sądu w jakiej sprawie? To jest próba naciągnięcia.

Ludzie jak cię straszą to są odważni. Jak powiesz „sprawdzam” to okazuje się, że nagle nie ma problemu. Ktoś jej powiedział, żeby spróbowała to spróbowała. Powinna mieć przez wszystkim swoje ubezpieczenie NNW. Do poniedziałku cię nigdzie nie poda, po prostu nie reaguj na jej wiadomości.

Buduje dom -masa podwykonawców. Jeden z nich od ok 2ms notorycznie wysyla mi sms i @ ze mam my zaplacic za usluge pomiaru. Wypisuje do mnie w porach mocno wieczornych co jest tez upierdliwe. Jako dowod wysyla mi mojego @ w ktorym to prosze o wycene za material oraz usluge pomiaru w przypadku realizacja zlecenia. Na tego @ nigdy nie odpisal, pewnego dnia zadzownil ze on w sumie jest wlasnie w okolicy i czy moze wpasc. Akurat bylam na budowie wiec powiedzialam ze moze podjechac. Finalnie na usluge tego pana sie nie zdecydowalismy a on od tego momentu wysyla mi wiadomosci ze chce ode mnie dosc spora sume pieniedzy.  Ani razu nie poinformowal mnie przed spotkaniem ze jest ono platne.  Rozumiem goscia ze przyjechal ale ja go nawet tam nie zapraszalam -spotkanie wyszlo z jego inicjatywy. Tak tez odpisalam mu na jednego z jego @ o tresci mocno profesjonalnej ; oddaj mi kase

Gdzie moge zasiegnac rady co z tym gosciem zrobic, rzecznik praw konsumenta?
martrix,  skoro jechała na koniu klubowym, to ten klub powinien posiadać jakieś OC, NWW. Tam może się zwrócić z prośbą o pomoc. Jak u mnie na moich koniach nieodpłatnie jeżdżą znajomi to ja wykupuję OC + NWW .

espérer, ja bym odpisała, że kategorycznie nie życzysz sobie nękania, nic od tego pana nie kupiłaś, nie wykonywał dla Ciebie żadnej usługi i dalsze nękanie będzie zgłoszone na policję
espérer, (...) nie wykonywał dla Ciebie żadnej usługi(...)

Abstrahując od tej konkretnej sytuacji
Pomiar to jest usługa 😉 bywają różne polityki firmy - pomiar odpłatny, nie odpłatny, zwrotny w przypadku podjęcia usługi, bezzwrotny. Takie rzeczy zawsze się ustala przy pierwszym kontakcie z firmą usługową.
falletta, wiem, ale należy o tym poinformować.
Bera7 oczywista oczywistość. Ja tylko nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że pomiar nie jest usługą. Z opisu wynika, że facet jest totalnie nieprofesjonalny bo to w jego interesie było poinformować o tym klienta. Jak nie ma na to dowodów to już jego wina i problem. Co więcej, używa broni, która jest przeciwko niemu, bo wykazuje że esperer miała uczciwe zamiary i w tym mailu zawarła pytanie o te nieszczęsne koszta, które on zignorował. Z drugiej zaś strony (to nie jest przytyk a zwrócenie uwagi) aprobując "spontaniczny" pomiar to jest zaproszenie. Sam sobie gościu nie wszedł bez zgody i wiedzy. Wówczas można było się dopytać czy i ile ta usługa jest płatna jeżeli wcześniej nie uzyskało się odpowiedzi. No ale po takim podejściu tegoż Pana ja bym go spuściła na bambus, suma summarum to on nie dopilnował swojego interesu.
falletta, pomiar jest usługą płatną, jeśli zawrze się taką umowę. Jeśli zapraszam do domu niektóre firmy np. z branży OZE to niektórzy twierdzą, że płatny jest audyt energetyczny. Dziękuję takim, bo przeczytać zużycie z rachunku potrafię sama 🙂 . Ale mam też znajomego, który robi ogrodzenia i przez telefon podaje cenę za metr + informuje, że np. przy bramach automatycznych są dodatkowe koszty związane z dodatkową pracą. Jeśli ktoś ma życzenie, żeby zrobił pomiar i wycenę dokładną to taka usługa już kosztuje u niego, bo szkoda mu marnować czas na niezdecydowanych klientów. Przy czym jeśli klient zdecyduje się na jego usługę to koszt pomiaru jest odliczany od usługi jako gratis.
Uczciwe i jasne zasady - tylko tyle, jak  ktoś jest cwaniakiem i w taki sposób robi to smród się za nim ciągnie.
Bera7 Masło maślane bo zasadniczo się rozumiemy i już teraz piszemy o tym samym 😀 "przyczepiłam" się zdania jakoby pomiar nie był żadną usługą z czym się nie zgadzam  :kwiatek: a nie czy płatną, w jakich okolicznościach i kto jaką politykę firmy uprawia - tę kwestię rozwinęłam w pierwszym oraz kolejnym poście 🙂

Facella   Dawna re-volto wróć!
23 lutego 2021 20:34
A on tego pomiaru dokonał? Za Twoją zgodą? Jakaś umowa?
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 lutego 2021 07:57
matrix może pomyśl o ubezpieczeniu, nigdy nie wiesz czy Twój koń nie zrobi szkody. PZU ma OC z tytułu posiadania i użytkowania koni, składki są niskie a zawsze to jakieś zabezpieczenie. Obejmuje szkody materialne i na osobach (bez rodziny).
O ubezpieczeniu już myślałam, tak nawet dla własnego komfortu... sprawa się rozwinęła... laska żąda ode mnie 3000 zwrotu kosztów za rehabilitacje... sama nie wiem jak do tego podejść, ale w sumie z ciekawości nawet chętnie bym poznała jakie orzeczenie wydał by sąd.
Moim zdaniem właściciel jest odpowiedzialny za szkody wyrządzone przez jego zwierzę, a wstążka w ogonie nie zwalnia z tej odpowiedzialności. Wiedząc, co może zrobić Twój koń, powinnaś była jechać jako ostatnia, żeby nikt nie mógł za blisko podjechać. Teraz pozostaje wziąć odpowiedzialność za to, co się stało i cieszyć się, że dziewczyna nie chce więcej, bo po tylu miesiącach rehabilitacji mogłaby pewnie chcieć więcej, nie tylko zwrot kosztów, ale też dodatkowe odszkodowanie.
Dawaj znać, jak się sprawa rozwinie, bo to bardzo ciekawe.
Moim zdaniem właściciel jest odpowiedzialny za szkody wyrządzone przez jego zwierzę, a wstążka w ogonie nie zwalnia z tej odpowiedzialności.

No ale niezachowanie bezpiecznej odległości przy koniach to proszenie się o wypadek. Idąc tym tokiem myślenia można specjalnie pakować się pod czyjegoś konia i później sępić o odszkodowanie.
Teoretycznie można, jak się chce swoje życie narażać. Ja bym swoim nie ryzykowała dla paru PLN.
Poza tym pakowanie się specjalnie i sępienie o odszkodowanie to wyłudzenie, a to jest raczej karalne.
Moim zdaniem właściciel jest odpowiedzialny za szkody wyrządzone przez jego zwierze.

Pod warunkiem, ze udowodni się niedopilnowanie, a jak mogę upilnować konia, kiedy ktos mi w dupe wjeżdża? To tak jakby ktos jechał za konwojem przewożącym niebezpieczny ładunek i przywalił samochodem w przyczepę i miał pretensje ze mu coś „strzeliło” przed nosem...
Po coś jednak ta czerwona wstążka jest.
Wiedząc, co może zrobić Twój koń, powinnaś była jechać jako ostatnia, żeby nikt nie mógł za blisko podjechać.

Po 1. Nie mogłam, bo za końmi w siodłach jechały bryczki, a za bryczkami nie było szans.
Po 2. Idac tym tokiem rozumowania w ostatniej „parze” szło by conajmniej kilkanaście koni, bo kopa zasadzić może kazdy.
I sama jechałam za takim koniem (szedł bodajże w trzeciej parze) a o oznakowanie jeździec się jakoś nie pokusił. Ale mimo tego jakoś nic mi się nie stało, bo ja nad swoim koniem potrafiłam zapanować na tyle żeby te bezpieczna odległość zachować.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się