Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia

Moim zdaniem jeśli ktoś trzyma konia do emeryckiego wieku a wie, że nie będzie utrzymywał 'darmozjada', który nie jest na chodzie i sprzedaje go w momencie, gdy się zepsuł ('do towarzystwa'😉 to coś jest nie halo. Tzn mi się to nie podoba. Jeśli ktoś trzyma konia do ostatniego momentu sprawności i znajdował pieniądze na pensjonat póki można było się na koniu posadzić, a jak koń się popsuł to nagle nie ma kasy na utrzymanie to dla mnie to jest nie fair. Jeśli jazda konna jest dla kogoś tak ważna to powinien zadbać o to wcześniej - puścić konia w świat gdy ma jeszcze naście lat i szukać czegoś młodszego (trochę d*pa jak się komuś koń kontuzjuje dożywotnio w wieku lat nastu).
ALE. Ludzie sprzedają bardzo często konie z powodów finansowych. Wiadomo, że są to konie z pełnego przekroju wiekowego. Jeden jak sytuacja przyciśnie do muru to sprzeda swojego 3latka, drugi 10latka (i te dwie sytuacje będą dla nas ok) a trzeci będzie zmuszony sprzedać swojego 19latka (i tu się zaczną pomruki. a sprzeda go nawet nie po to, by zarobić, a po to, by nie wydawać środków, których się nie ma). Dla mnie mimo wszystko ważna jest motywacja. Nie uważam, że ktoś ma głodzić dzieci i mieszkać pod mostem, byle jego stary koń mógł hasać po zielonych pastwiskach. Brzmi pięknie ale nie zawsze tak się da. Do pewnego momentu można to jakoś ciągnąć ale czasem naprawdę każdy pieniądz obraca się w palcach kilka razy zanim się go wyda i wówczas nie ma nawet na te łąki. I wtedy btw uważam, że lepiej próbować sprzedać nawet za bezcen niż oddawać w jakieś podejrzane miejsca, gdzie koń ostatecznie trafia na drogę w jedną stronę. O czym właściciel dowiaduje się czasem i miesiące później, czego już niejednokrotnie byliśmy świadkami
faith, xxagaxx, stąd, że naprawdę znałam i znam dużo ludzi końskich i nie końskich, którzy mają jak nie rodzinę, to znajomych, sama jestem w tej grupie, pewnie tym się zasugerowałam. 
W temacie, wyskoczyło mi na fb - kolejny koń oddany na emeryturę, który wiadomo jak skończył
https://www.facebook.com/groups/niedlabandytow/permalink/3772501556118772/
Niestety tyle są warte te umowy pt koń nie będzie użytkowany w rekreacji, koń nie zostanie dalej sprzedany etc. To wszystko o czym rozmawiałyśmy w kontekście koni z rekreacji z toporzyska. Takie zastrzeżenia są o kant d potłuc.
Ludzie oddający konie za darmo do jakichś obcych ludzi muszą być bardzo naiwni. Wierzę, że tacy ludzie istnieją. Sama byłam do pewnego momentu bardzo naiwna, nie wierzyłam, jak bardzo można być wyrachowanym. Ale życie dało mi lekcję, że ludzie potrafią zrobić rzeczy, które są tak bezczelne, że nam się w głowie nie mieszczą. A ci ludzie je robią bez zawahania. Szkoda konia no ale... dlatego czasem serio warto sprzedać nawet za te 2-3 tysiące. Wówczas ten interes już tak się nie opłaca. Bo po konia trzeba pojechać, zabrać do domu (tu było to kilkaset km-paliwo). Trzeba jakiś czas karmić. Wówczas sprzedaż do rzeźni robi się nieopłacalna. Dlatego mnie nie bulwersuje jakoś szczególnie, że ktoś za emeryta chce jakieś groszowe pieniądze.
vanille, widzisz, ale za starszego nastolatka nikt nie zapłaci dużo jeśli nie jest to koń najwyższej klasy.
A sprzedaż za grosze może wyglądać tak: ktoś kupi za 2 tysiące, koń sezon czy dwa popracuje - i ten ktoś da go na poniewierkę.
Dlatego niektórzy trzymają konie, póki tylko mogą. Zawsze to kilka lat więcej niezłego życia.
O wszem, sprzedaż za +1 zł więcej od ceny na karmę czyni to przeznaczenie konia 🙁 w miarę nieopłacalnym (niekoniecznie, bo wszak wiemy, że kluczowe są koszty utrzymania),
ale już nie dla następnego właściciela. A sprzedając za 3 tysiące nie ma się, w sposób oczywisty, żadnych gwarancji, że nabywca nie upchnie konia "w dobre ręce" przy pierwszej kontuzji/chorobie.
W niecie pełno ludzi o dobrych sercach, w życiu jakoś mniej.
Nie dziwię się ludziom, że trzymają konie, póki tylko mogą.
Ani nawet tym, którzy, łatwowiernie?, oddają konie na los w sumie do przewidzenia 🙁
Bo to jednak łatwiej niż samemu wydać taki wyrok. Minimum przez jakiś czas można się łudzić.
A jeśli ktoś próbuje sprzedać staruszka, to przecież jest to próba - która nic nie kosztuje? A nuż koń będzie miał szczęście i ktoś naprawdę go pokocha?
halo, temat zdecydowanie nie jest taki prosty. Dlatego też staram się nie oceniać. Ale nie ukrywam, że przy niektórych ogłoszeniach serce zapłacze. Czy w takich sytuacjach, jak wrzuciła wyżej breakawayy. Przyznam szczerze, że trochę mnie dziwi oddawanie konia w ręce osoby, której przeszłość można zweryfikować krótkim researchem na fb. Pani znana od dawna i chyba mająca wytoczone liczne sprawy sądowe. Nie wiem, czy to kwestia braku wiedzy, że taki research da się zrobić czy po prostu zaniedbanie i radość z tego, że ktoś tego konia chce do siebie zabrać? Ciężko powiedzieć. Choć wydaje mi się, że nawet w kwestii wyboru pensjonatu taki research się robi i sprawdza, jakie są opinie, w jakie ręce oddajemy swojego konia (choć przecież będziemy u niego kilka razy w tygodniu a i tak nie chcemy się 'naciąć'. A tu oddajemy konia kilkaset km dalej, gdzie nie będzie żadnego nadzoru i tak zero? nic? żadnego sprawdzenia?) Na pewno współczuję bardzo osobom, które z bazykoni dowiadują się o ostatniej drodze swojego konia ale mam w sobie pewne ambiwalentne uczucia, że jednak czasem po prostu pewne rzeczy da się dość łatwo sprawdzić. A jednak ktoś tego nie robi. Może to to, o czym piszesz. Że ludzie łatwowiernie oddają konie na los do przewidzenia. Że może biorą na siebie to ryzyko z jakiegoś powodu. Tzn że chcą by koń trafił dobrze ale jednak gdzieś z tyłu głowy wiedzą, że tak to się może skończyć.

A jeśli ktoś próbuje sprzedać staruszka, to przecież jest to próba - która nic nie kosztuje? A nuż koń będzie miał szczęście i ktoś naprawdę go pokocha?


Cuda się zdarzają. Pamięta ktoś jeszcze Korala z Kozielskiej ??
Juniorzy na nim startowali a potem poszedł do legijnej rekreacji.
Stary już był. Woził początkujące dzieciaki i lekkich rekreantów.
Oszczędzali go w tym pracowaniu. Super koń, bezpieczny, dużo umiał.
Kupiło go małżeństwo. Koń przestał pracować. Dbali, chuchali, wyprowadzali na spacery i padok.
Dużo miłości w tym ich opiekowaniu było.
Farciarz nie koń. Żeby tak częściej.
Był jeszcze siwy Turek. Koń z konstancińskiej stajni.
Jako staruszka wzięła go do swojej stajni Marzena, która jeździła na nim nastolatką będąc.
Turek dostał u niej dożywocie. Dożył trzydziestu kilku lat
szemrana, na legii był taki koń, duży kasztan. Mieli go pięcioboiści i wiem, że w którymś momencie chcieli się pozbyć bo nie skakał rowów (chcieli zamienić za mojego, ale nie mogliśmy się dogadać). On dużo umiał ujeżdżeniowo. Natomiast koszmarnie łykał, nawet bez podparcia. Kojarzysz tego konia?
Epk
Nie mam pojęcia.
Niewiele miałam wspólnego z końmi z pięcioboju.
One po prostu były w stajni ale w innym korytarzu.
Kojarzę jakieś imiona ale dzisiaj nawet  ich za dobrze nie pamiętam.
Moon   #kulistyzajebisty
24 lutego 2021 06:35
szemrana, no właśnie - ja też znam całkiem sporo takich pięknych emerytur. Z mojej pierwszej szkółki, w której jeździłam, praktycznie 80% koni "mojej kadencji" znalazło spokojne domy na starość wśród koleżanek, które - już jako dorosłe - brały konie, na których się uczyły jako nastolatki, na emeryturę. Naprawdę, życzyłabym sobie, żeby każda szkółka jeździecka miała takich adeptów...

Bo, z kolei, z drugiej strony medalu, znałam też swojego czasu kilka takich koni - naprawdę złotych, dobrych koni, które ewidentnie nie miały szczęścia do ludzi - jako młode zajeżdżane i orane przez "miszczów", jeżdżone byle wyżej i szerzej, potem kupione przez młodzież jeżdżącą z owymi miszczami, by na koniec być dożynanym w pierwszej lepszej szkółce... Wiem, że takie prawo właściciela - że może se sprzedać konia gdziebądź, ale yhm... powtórzę się: niektóre konie wybitnie nie mają szczęścia do ludzi 🙁
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 lutego 2021 06:53
Ja nie wiem co gorsze - „dojeżdżanie” w szkółce po sporcie czy trzy opcje gdy już się „nie nadaje” (eutanazja/hak/zaniechanie leczenia). Moja pierwsza szkółka wybierała to drugie (byłam nieświadomym gówniakiem), kolejna zaś gwarantowała emeryturę - czy to u siebie na łąkach, czy też w wiecznej dzierżawie u kogoś, kto danego konia pokochał. I większość z nich trafiła do niesamowitych ludzi, którzy traktują te konie jak członków rodziny. Są zadbane, wyniuniane, bezpieczne.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
24 lutego 2021 07:35
Są też jednak takie konie, które odstawione od pracy (w dobrej wierze) idą na emeryturę i marnieją na niej w oczach.
Tu na r-v kilka lat temu też któraś z Was pisała, że jej emeryt na łąkach marniał z dnia na dzień więc zabrała go do roboty z powrotem i odżył od razu.
Znajoma miała takiego konia, ogiera, on krył i startował sporo. W tej chwili ten koń jest na pracującej emeryturze (ma 26lat, cały czas jest ogierem) i jeździ go regularnie jeździec rekreacyjny, pan zakochany w nim po uszy. Koń przeżywa swoją chyba trzecią młodość w tej chwili. Facet dba o niego, zapewnia mu urozmaicone zajęcia, koń jest w kondycji i czuje się super. Na emeryturze na łąkach gasł z dnia na dzień z nudów.
Także z tymi końmi też jest bardzo różnie.
Moon   #kulistyzajebisty
24 lutego 2021 08:24
Aleks, oczywiście.
Ale to właśnie, wg mnie, jest najlepsza opcja - oddanie/sprzedaż takiego sportowego seniora komuś, kto będzie sobie jeździł rekreacyjnie do lasu i kochał tego konia za to, że jest - a nie za to, że wyniki robi. Bo tak jak piszesz - konie, które całe życie chodziły w wysokim, czy mniej wysokim sporcie, dane na łąki, na emeryturę, bardzo często marnieją. Uczłowieczając - "czują się niepotrzebne".
Ale, z kolei, mam wrażenie, że konie szkółkowe - pracujące przez lata ciężko w szkółkach, jeśli dać im święty spokój, łąkę i towarzystwo innyh koni - odżywają i regenerują się. Tzw. "doktor czas" działa cuda. Co oczywiście nie jest regułą, żeby nie było.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
24 lutego 2021 10:18
Też tak myślę, że te szkółkowe bardziej doceniają święty spokój.
Mój obecnie 24 latek całe życie chodził, mnie uczył, chodził 1 raz w tyg w szkółce, był w dzierżawie, więc się i na  nim inne osoby uczyły.
Od 4 lat na łąkach i nie zmarnial. Gruby, żywotny, ma towarzystwo innych koni. Ja go oglądam co pół roku, jak siatką z jabłkami nie zaszeleszczę to nawet nie podejdzie  😁 😁
Wszystko zalezy od przypadku. I też jaka stajnia. Mój na spory kontakt z cżłowiekiem bo stajnia na parę koni, więc jest dobrze  "Zaopiekowany"
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
24 lutego 2021 12:10
U nas też ta 23latka na emeryturze, choć startowała, podróżowała bardzo dużo po Europie i tam też startowała, na wsi w niewielkim stadzie się odnalazła. Fakt, że nikt od niej nic nie chce, jest 24/7 na dworze, większość roku na łące, w ogóle jej nie przeszkadza. A mama właścicielki jak wpadnie raz na pół roku (właścicielka za granicą), to jak nie ma gift-u to nawet łba nie podniesie z trawy 🙂 .
W temacie sprzedaży koni wysłużonych chciałabym tylko dopowiedzieć, że też bym uśpiła takiego konia, gdybym mu nie znalazła znajomego domu.
I w Polsce właściciel może uśpić zwierzę bo tak. Inna sprawa, czy weterynarz uśpi. Ja jednak jestem przekonana, że mądry weterynarz z czystym sumieniem uśpiłby dwudziestokilkulatka, jeśli być z nim szczerym. To, jak ludzie traktują konie wiem najlepiej, i to jest naprawdę dobre rozwiązanie. Jakkolwiek to nie brzmi....



Nie wiem skąd masz te informacje, ale w Polsce tak właśnie nie można zrobić. Za to można na zachodzie i jest to powiedzmy dość popularny sposób rozwiązywania problemu 'emerytury'. Akurat jak w koniach nie pracuję, ale moje koleżanki po studiach i w trakcie jeździły do np Danii do klinik i tam normalne było to, że starszy koń, który miałby iść na emeryturę dostawał 5 miesięcy łąk i szedł potem do eutanazji. Tak samo normalną praktyką było usypianie zwierząt po kontuzjach, które nie miały szansy na powrót pod siodło albo kogoś nie było stać na zabieg. Nie oceniam tego, ale u nas tak nie ma.
Ja sama poddałam eutanazji wiele zwierząt (psów i kotów), ale zawsze mam przekonanie, że robię dobrze. Nigdy nie uśpiłabym zwierzęcia, który w mojej opinii ma szanse na leczenie czy zdrowe życie w komforcie. Na szczęście koni nie leczę, więc takich rozterek ja tutaj opisujesz nie mam, bo i nie wiem jakbym się zachowała...

Jeśli chodzi o ubój, to ubój konia towarzyszącego nie jest chyba do końca legalny, ale domyślam się, że nikt na to uwagi nie zwraca.
Cricetidae, sa za takie nieuzasadnione uspienie jakies konsekwencje dla weterynarza? Pomijam kwestie etyczne i pochodne, chodzi mi stricte o aspekt prawny.

Mialam lata temu konia chodzacego na trzech nogach, czwarta podpierajacego sie z doskoku, i wlasnie byly negocjacje z wetem czy uspic. Z obecnej perspektywy dla mnie dziwne i bulwersujace, bo tamten kon akurat na trzech nogach komfort zycia mial marny, szanse na leczenie zadne, i powinien IMO byc uspiony sporo wczesniej.

Na zachodzie szkolki czy sportowcy czesto eutanazji na zyczenie naduzywaja, ale mimo to... no nie mam zdania. Za duzo konskiego cierpienia sie naogladalam, bo konie za zdrowe byly na eutanazje 🤔

Ubojnie u nas przyjmuja konie towarzyszace jak najbardziej legalnie o ile paszport sie zgadza. Na uboj konia prywatnego sie umawia na godzine i jest od razu, jak ktos chce to w obecnosci wlasciciela. Wiem, to wszystko brzmi makabrycznie, ale uboj funkcjonuje tutaj jako normalna alternatywa dla eutanazji.
Siesiepy   Ponczek bez rączek
24 lutego 2021 16:44
kokonuss może pytanie makabryczne, ale nie byłabym sobą jakbym nie spytała.
Potem z takiego ubitego, prywatnego konia można zabrać sobie mięso na własny użytek?
Siesiepy, ja wiem czy makabryczne? Mięso to mięso, co za różnica czy z konia czy ze świnki/krówki.

W Skandynawii wiem, że usypiają konie np. kontuzja ścięgna, cokolwiek mają w rtg, a właścicielie woli kasę z ubezpieczenia to też usypiają.
Psy podobnie, `np. dysplazja operacyjna , to u nas by naprawili, a tam uśpią i kupią nowego.
Szczerze mówiąc wolałabym uśpić swojego chorego i niezdatnego użytku konia niż w akcie szczytu hipokryzji „pozbyć się” go do kogoś na łąkę kogo nie znam bo non stop są takie historie a potem byłe właścicielki, którym się nie chciało płacić za emeryturę wylewają krokodyle łzy.

Gwoli wyjaśnienia - trzymam emeryta na łąkach na spółkę z drugą właścicielką. Płacę grzecznie za jego utrzymanie. Ma ponad 30 lat, jak zacznie być z nim kiepsko to go uśpię żeby go nie męczyć.
Mam w kolejce na emeryturę 18 latka. Na razie tupta w dzierżawie, do której i tak ja dopłacam ale niech tupta.

Uważam, że lepiej jest konia uśpić niż się go pozbyć do zakamuflowanego handlarza i potem łzy ronić, że skończył w rzeźni.
Siesiepy   Ponczek bez rączek
24 lutego 2021 19:54
Perlica dla mnie nie jest makabryczne w żadnym wypadku, ale wiem, że dla niektórych może być. Ja to bym pewnie jeszcze zjadła to mięso, bo lubię...  👀 Zawsze to lepiej niż potem wysłać takie zwłoki do spalarni odpadów.  🤔
kokosnuss, szczerze mówiąc nie sądzę, żeby lekarz mógł mieć z tego powodu problemy prawne. Właściciel zwierzęcia może o nim decydować i podpisując zgodę na eutanazję wie co podpisuje. Musiałby to ktoś zgłosić do Izby - powiedzmy ktoś 'życzliwy' ze stajni, w której się to odbywało, a komu się to rozwiązanie nie spodobało. Ale lekarz zawsze może uargumentować to tak, że koń nie miał szans na komfortowe życie i podać powody, które mogą być przeróżne. Od finansowych zdolności właściciela na leczenie konia przez np duszność, kulawiznę która uniemożliwia mu funkcjonowanie bez bólu.
Z moich obserwacji (małych, bo nie mam zbyt wielu znajomych w końskiej wecie) lekarze hipiatrzy w Pl jakoś się przed eutanazją mocno wzbraniają.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
24 lutego 2021 21:20
Siesiepy zwierzę poddane eutanazji nie może być przeznaczone do spożycia (mowa oczywiście o farmakologicznej eutanazji)
swoją drogą nie pamiętam jak ze strony prawnej wyglądają inne formy eutanazji
Pati2012, pytanie było o mięso po uboju w rzeźni przecież.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
24 lutego 2021 22:09
Perlica łeee  no racja, prosze wybaczyć późna pora i czytanie na tele nie służą ;/
Siesiepy, nie zjadłabyś. Mięso starego konia jest w praktyce niejadalne dla człowieka. W przybliżeniu tak jadalne, jak skórzane podeszwy butów.
Na mięso konsumpcyjne idą w sumie źrebaki rzeźne. 2 lata to już dużo. (Włosi mnie wyszkolili - co i jak)
Ale nie tylko człowiek jada koninę. Konina to cenny składnik pasz mięsnych, w kawałkach czy w proszku.
Zawsze jeszcze pozostaje przeróbka na klej. Z końskich skór są ponoć niezłe rzemienie.
Przecież "utylizacja" nie oznacza, że końskie zwłoki  wkłada się do krematorium czy grzebie.

No i w praktyce niemal żaden wierzchowiec nie nadaje się do spożycia.
Bo niemal każdy dostał w życiu lek, który wyklucza przeznaczenie do spożycia przez ludzi..
Ale tygrysy nie pogardzą. Ani BARFne pieski.
halo, do BARFa to też raczej „human grade” się używa. Ja akurat swoim psom nie podaję koniny, a jak jestem we Włoszech i kupuję bresaolę to dwa razy pytam czy na pewno nie jest z „cavallo”. Prędzej takiego starszego konia na suchą karmę przerobią.
Siesiepy   Ponczek bez rączek
25 lutego 2021 00:35
halo fakt, ze starego bym nie zjadła.  😉 Ale tak czysto teoretycznie... A swoją drogą, poruszyłaś ciekawy wątek tego co się dziele w zakładzie utylizacji. Zawsze w swej naiwności wierzyłam, że leci do pieca.  😂 Faktycznie taka firma może zająć się pozyskiwaniem surowców z konia?
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
25 lutego 2021 01:10
Siesiepy robiłam ostatnio badanie rynku i konina jest czesto składnikiem karm suchych bo w nie i tak leci co popadnie. W te tańsze oczywiście, drozsze daja konkretne mieso. I zaznaczają w składzie ze to jest np. 30% świeżego łososia a nie taki suchy miał z mięsa... żeby to mieso było w ogole haha. Tam leci wszystko z czego użytku nie będzie. Wiec w tych najbardziej tandetnych karmach typu pedigree myśle ze spokojnie koń by się znalazł. Ba, nie myśle - tak było napisane w artykułach o tym co kryje się w sklepowych karmach. A BARFy to jedzą human grade tak jak ktoś już wspomniał, jest jeszcze mieso pośrednie - nie dla człowieka ale dla zwierząt, nie wiem czym to się różni ale znajoma kupuje takie 20kg zmrożona mielonkę/mieszankę mięsa już z dodatkami typu mączka kostna, flaki itd wiec można od razu psu podać po rozmrożeniu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się