kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

U nas to najpewniej wirusowe. Mam nie zaczepiać  😉 Podawać coś na odporność i nie grzebać.

To ja z kolejnym pytaniem  😁

Czy istnieją jakieś pozycje (książki) dot. socjalizowania konia z innymi końmi? Zanim się poddam i pogodzę z tym, że mój koń nie nadaje się do towarzystwa chciałabym zbadać sprawę z każdej możliwej strony. Może są jacyś naturalsi-magicy, z którymi mogłabym się skonsultować?
Meise, jeśli chodzi o naturalsów to możesz się skonsultować np. z wspomnianą już kiedyś Tobie przeze mnie :P Kasią Ściborowską. Ona ma jak dla mnie spoko podejście. Tzn jak koń może to niech chodzi w stadzie. No ale jak nie może to pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Więc akurat tutaj nie będzie twierdzić, że koń to tylko w stadzie 40 innych osobników swojego gatunku bo inaczej będzie nieszczęśliwy.
No właśnie mój research póki co naprowadził mnie na mnóstwo informacji i artykułów dot. relacji człowiek - koń, a nie ma nic na temat koń - koń.

Dziś potwierdziły się najgorsze ( 😉) obawy. Gastroskopia wykazała wyleczenie wrzodów żołądka i odźwiernika do 0 (!). Więc koń czuję się doskonale (co widać pod siodłem i w obejściu) i wyszedł jego wstrętny charakter, a raczej braki w socjalizacji z innymi końmi.

Potrzebuję kogoś, ktoś będzie w stanie ocenić, czy jest możliwość socjalizacji. Bo on się naprawdę beznadziejnie zachowuje. Atakuje dla samego ataku, mimo że kumpel jest mu od dawna podporządkowany... wykazuje agresję wobec wałacha trenerki, którego widzi przez pastucha. Ogólnie wykazuje agresję wobec wszystkich samców.
Na pewno pierwszy tropem jest próba puszczenia go z jakąś klaczą. Jeśli to takie samcze zagrywki to wobec klaczy nie powinien wykazywać agresji.

No i super, że wrzody wyleczone!
Meise nie pocieszę. Myśmy mieli w pensjonacie wałacha, który w ogóle nie tolerował innych samców. Próby łączenia kończyły się bójkami, które sam wywoływał. Z klaczami było w miarę, póki któraś mu się nie postawiła. Nie patrzył wtedy, że baba. Odprawiliśmy go z pensjonatu. Z tego co wiem to chodzi sam.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 marca 2021 06:55
Meise A sprawdziłaś te hormony u niego?
Meise, dołączam do pytania, robiłaś tą krew?
Potrzebuję kogoś, ktoś będzie w stanie ocenić, czy jest możliwość socjalizacji. Bo on się naprawdę beznadziejnie zachowuje.

Meise - Ty masz konie pod domem? Bo na wiele pytań zadanych na forum najszybciej odpowiedziałby właściciel pensjonatu / stajenny / bardziej doświadczona koleżanka / trener... Nie znając konia, sytuacji, warunków chowu nie da się tak na prawdę ocenić czegokolwiek 🙁
Hormonów jeszcze nie robiłam, teraz po gastro będę mu robić krew rozszerzoną i zrobię te hormony.

Gaga, nie mam pod domem, mam w cudownej stajni, gdzie każdy jest mi życzliwy i mogę pytać i rozmawiać o wszystkim. I to też robię. No ale ten temat jest trudny, bo nikt nie chce ryzykować kontuzji u swojego konia i ja to rozumiem. W internecie nie ma za wiele nt socjalizowania koni, więc tym bardziej u nas jedynym rozwiązaniem wydaje się padokowanie w pojedynkę. W sensie no ten temat został poruszony, ja muszę się zgodzić.

Po prostu ciężko mi uwierzyć, że koń który był naprawdę pierdołą i miłą ciapą tak bardzo się zmienił. Przed gastroskopią nogi mi się trzęsły, bo wieszczyłam znaczne pogorszenie, a tu.... czysto. Dr Biazik i Magdzior mogą potwierdzić, że tam mało nie odfrunęłam z radości  😉

Wychodzi jego niefajny charakter względem koni. Wiem, że psy można socjalizować, pytanie czy konie też, czy już za późno w przypadku późno kastrowanego ogiera?

Jeszcze zaznaczę, że na jeździe i w obejściu jest przecudowny, w tym momencie jestem z nim na ciągłej fali i to naprawdę najlepszy czas odkąd go kupiłam.

Tylko zadrą w sercu jest, że będzie musiał chodzić sam. Dlatego szukam rozwiązań, może są gdzieś jakieś pozycje, sama nie wiem. Tonący się brzytwy chwyta.

Nie bardzo wiem jak mialoby to wygladac.
Tzn w sensie - konie sa ze soba na pastwisku przez x godzin.
Ukladaja te relacje same.
Nie bardzo widze opcje zeby czlowiek mogl je jakkolwiek kontrolowac przez caly ten czas non stop...
Jedyna realna opcja jaka tu widze jest to, ze mlody dostanie ostry wpiernicz od silniejszego w stadzie konia i sie ustawi w pozycji nizej.
Ale nie sadze zebys tego chciala 🙂
No właśnie jakby była możliwość - hipotetycznie - że organizuje się proces socjalizacji w stadzie pod kontrolą człowieka, to ja bym się nawet mogła poświęcić i sterczeć te kilka dni i czuwać nad tym. Ale pewnie to tak nie działa, a konie to nie psy...  🙁

Najlepsze by było pewnie stado starszych klaczy, ale u nas są te stada tak wymieszanie, że nie da rady organizować stada osobnego tylko na potrzeby mojego konia i burzyć ład, który trwa od dawna w obu stadach.

On kiedyś uciekał, wycofywał się na każde spojrzenie krzywe. Był bardzo uległy i przez to mógłby się odnaleźć w każdym normalnym stadzie. Możliwe, że po wyleczeniu poczuł się dobrze, czuje się silny i tak się to wszystko odmieniło.

Jak pójdzie sam, to oczywiście będzie miał towarzystwo koni przez ogrodzenie. Ja po prostu miałam w głowie idylle, że na wiosnę będzie sobie biegał w stadzie jak na filmach  🙄 i bardzo, bardzo mi szkoda, że w tym momencie to się nie spełni. Może jestem dziecinna, ale staram się zapewnić moim zwierzakom wszystkim absolutnie najlepsze warunki ever i wierzę, że stado dla konia jest czymś bardzo ważnym i potrzebnym.
Spróbuj z klaczą. U nas w stajni jest walach w wieku 15lat, kastrowany był jako 8latek. Noo niestety nie da się go wypuścić z wałachami. Jest tragedia. Kiedyś stajenny przez przypadek wypuścił go z moim i dobrze, ze ktoś to zobaczył szybko ale i tak porządnie dostał. Próby było wielokrotne. Z kobyłą chodzi regularnie i jest spokój. Chociaż bywały też takie, które mu nie podpasowały.
>(...)
Jak pójdzie sam, to oczywiście będzie miał towarzystwo koni przez ogrodzenie. Ja po prostu miałam w głowie idylle, że na wiosnę będzie sobie biegał w stadzie jak na filmach  icon_rolleyes i bardzo, bardzo mi szkoda, że w tym momencie to się nie spełni. Może jestem dziecinna, ale staram się zapewnić moim zwierzakom wszystkim absolutnie najlepsze warunki ever i wierzę, że stado dla konia jest czymś bardzo ważnym i potrzebnym.


Czasami nie tak, jak nam się wydaje. Tzn, stado jest potrzebne, ale czasami wystarczy, jeśli jest sobie w zasięgu wzroku...

Z resztą:
1) Stado dobrze funkcjonuje jeśli ma odpowiednią ilość miejsca tj. jeśli łazi na ogromnych padokach, gdzie może się dowolnie przegrupowywać, odbiec na bezpieczną odległość etc. Tylko ja tutaj mówię o hektarach(!). To nie działa na małych padokach. Jeśli w danym miejscu na zbyt małej powierzchni wypuścimy zbyt dużą ilość koni (albo chociażby 2 konie, które się nie lubią), to one zazwyczaj zaczynają wykazywać takie niepożądane zachowania.
Jeśli padoki są duże (no, jeszcze nie hektar, ale powiedzmy... pół hektara...?) i trawiaste, a na każdym mamy 2-3 konie, to nawet te "nie-zsocjalizowane" będą miały na tyle swojej przestrzeni, że przestaną się przejmować innymi końmi (wypróbowane)
2) Jeśli nie mamy odpowiedniej ilości miejsca to trzeba kombinować i albo szukać kompanów, którzy się polubią, albo, no niestety, wypuścić konia samego.

Meise, Konie są sprytne. Nie ma takiej opcji, żebyś to Ty "przeprowadziła" jakiś proces socjalizacji z innymi końmi, bo nasze gatunki są zbyt odległe, a jeszcze konie są naprawdę wybitnymi obserwatorami swoich właścicieli. Jeszcze konie potrafią się naprawdę różnie zachowywać w różnych stadach/przy różnych koniach/przy różnych ludziach nawet.

Widziałam tyle różnych konfiguracji padokowo-stadnych, tyle razy uczestniczyłam w formowaniu stad i "stadek", że serio, czasami nie ma co dzielić włosa na czworo, tylko bez emocji przenalizować jakie mamy faktyczne możliwości "lokalowe" i "towarzyskie" - no i jeśli będzie musiał wyjść sam, to niech wyjdzie. Zobaczysz jak on do tego podejdzie.
Najważniejsze, żeby na pobliskich padokach też były inne konie tj. żeby taki koń nie został sam-sam. Dla konia, towarzysze "zza płotu" to też towarzysze.

No i właśnie, najczęściej jednak problem tkwi po prostu w zbyt małej ilości miejsca. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale przy hektarowych pastwiskach nawet największy dominator/agresor odpuści po którymśtam metrze pogoni 😉 Tylko, że tego nie da się wykonać na mniejszych padokach...
czasem zdażają sie aspołeczne typy, któe zdecydowanie lepiej funkcjonują jak chodzą same mając kontakt wzrokowy, czy jak obie strony zechcą paszczowy przez płot. Lepiej tak, niż jakby się miał frustrować i wściekać towarzystwem intruza na padoku (nawet jeśli przestałby być fizycznie agresywny).

Nie wiem jak to wyjaśnić, ale przy hektarowych pastwiskach nawet największy dominator/agresor odpuści po którymśtam metrze pogoni 😉


kiedyś znałąm agenta, (wałach, wykastrowany w wieku jakieś 2,5-3 lata), któremu najwieksze hektary nie przeszkadzały gnębić inne konie non stop, żarcie trawy w ogóle nie było atrakcyjne więc bardzo szybko został odizolowany. Ale to chyba przypadek jeden na milion - konia który po prostu lubił się znęcać nad innymi (+ jako podrostek mordował kurczaki... :ke🙂.
Meise, człowiek nie jest w stanie socjalizować koni. Psy można socjalizować o tyle, że z psem przebywasz cały czas i masz kontrolę nad jego zachowaniem niemal non stop, więc po prostu uczysz je, jakie zachowania wobec innych psów akceptujesz, a jakie nie. Na konia nie możesz wpłynąć w ten sposób, bo nawet jeśli nauczysz go, że przy tobie nie wolno atakować innych koni, to nadal będzie zachowanie przy tobie. Na resztę nie masz wpływu.
Jedyne, co możesz zrobić, to przedstawiać swojemu koniowi różne warianty towarzystwa i liczyć, że kogoś polubi. I tak, jak piszą dziewczyny, jeśli nie mogą to być wałachy, próbuj z klaczami. Ale i tak to koń zadecyduje, czy dane towarzystwo mu odpowiada. Oczywiście im więcej masz możliwości, tym lepiej - większa szansa, że znajdziesz konia, którego polubi, mając do wyboru dziesięć niż dwa.
Na pocieszenie powiem ci, że największą przyjaciółką mojej klaczy jest klacz, która w zasadzie nie akceptuje innych koni (poza tymi ze stada, w którym się urodziła). Jest kopanie, gryzienie, kwiki, agresywne ganianie. Moją wybrała sobie sama na przyjaciółkę. Stoją razem na padoku i są zaprzyjaźnione na śmierć i życie 🙂
Jak reagować w sytuacji gdy koń podczas jazdy szczurzy się na inne konie? I co zrobić w sytuacji, gdy próbuje zaatakować innego konia stępującego obok? Odkąd kobyła dostała wciry od innej klaczy na padoku w stadzie, nienawidzi innych koni. Na padoku gdzie przebywa w parze z innym koniem nie ma problemu, ale pod siodłem szczurzy się na inne konie. Niestety wczoraj miarka się przebrała i klacz próbowała się rzucić z zębami na inną klacz stępującą równolegle. Do kontaktu fizycznego nie doszło, ale nie wiem jak powinnam w takiej sytuacji zareagować?
mindgame, normalnie, skarcić, bo potem robią się z tego wielkie problemy. Pod siodłem jest praca i ty dajesz sygnały, a nie kobyła będzie się bić teraz z innymi, zamiast pracować.
Ostatnio znajomi przez taką właśnie kobyłę ma złamanie otwarte, bo jeździł na swoim grzecznym wałachu, a kobyła pod siodłem cofnęła się i z 2 rur przywaliła w jego konia 1 kopytem, a drugim w jego piszczel.....
mindgame a wcześniej tego problemu nie było? Dawno te wciry dostała? Z twojego opisu wygląda mi, że ona szczurzy się i atakuje ze strachu - czuje się niepewnie, gdy jakiś koń jest za blisko, a ona pod siodłem nie może swobodnie uciec. Ja bym odpuściła, utrzymywała po prostu dystans, zajmowała ją pracą i czekała, aż sama zapomni.
Moja miała bardzo podobnie w stosunku do psów, kiedy w terenie zaatakował nas pies. Rzucała się z zębami na każdego psa, nawet na nasze psy stajenne, które zna od sześciu lat. Pilnowałam dystansu, odwracałam uwagę, żeby nie skupiała się na tym, że czuje się zagrożona, bo jest obok pies, i czekałam, aż samo minie. Minęło.
Wciry dostała dawno bo 2 lata temu. Od tamtej pory się szczurzyła, ale tak jak mówicie zajmowałam ją pracą, skarciłam najwyżej głosem i było ok. Największy problem mam podczas stępowania na luźniej wodzy przed lub po treningu. Teraz hala nas ogranicza, więc siłą rzeczy jeździmy w kilka osób na raz. Moje główne pytanie brzmi konkretnie w jaki sposób należy konia karcić w takiej sytuacji? Wczoraj odciągnęłam jej głowę wodzami, skarciłam głosem i dostała batem za łydką, ale nie wiem czy to była odpowiednia reakcja?
czasem zdażają sie aspołeczne typy, któe zdecydowanie lepiej funkcjonują jak chodzą same mając kontakt wzrokowy, czy jak obie strony zechcą paszczowy przez płot. Lepiej tak, niż jakby się miał frustrować i wściekać towarzystwem intruza na padoku (nawet jeśli przestałby być fizycznie agresywny).
O, to, to.
Też są konie mocno "wycofane". Taki koń też nie będzie zachwycony towarzystwem (jeszcze np. zaczepnym i zabawowym).
Już pomijając, że czasem konie "wycofane", niedobrze się czujące w stadzie, są najzwyczajniej w świecie chore.... albo za stare. Geriatria czasem dużo lepiej się czuje na kwaterze albo w małym stadku rówieśników.

[quote author=Sankaritarina link=topic=1412.msg2967602#msg2967602 date=1615966979]
Nie wiem jak to wyjaśnić, ale przy hektarowych pastwiskach nawet największy dominator/agresor odpuści po którymśtam metrze pogoni 😉


kiedyś znałąm agenta, (wałach, wykastrowany w wieku jakieś 2,5-3 lata), któremu najwieksze hektary nie przeszkadzały gnębić inne konie non stop, żarcie trawy w ogóle nie było atrakcyjne więc bardzo szybko został odizolowany. Ale to chyba przypadek jeden na milion - konia który po prostu lubił się znęcać nad innymi (+ jako podrostek mordował kurczaki... :ke🙂.
[/quote]
Takiego agenta nie znałam... za to znam parę agresorów, które się mocno wyciszyły właśnie na dużych pastwiskach (niektórym chów 24/7 pod wiatą dobrze zrobił). 🙂 Tzn, znałam jednego takiego rzucającego się na wszystko i wszystkich, ale wychodził na osobny padok, więc nie mogłam obserwować zachowania na większym padoku 🙂 ale, no, sparować z jakimkolwiek innym koniem się go nie dało, bo tłukł. Ba, na ludzi też się rzucał. Nie wiem jaka była przeszłość tego konia, ale nie wyglądało to ciekawie...
Tylko to był faktycznie rzadki przypadek. Większość koni jednak aż tak zryta nie była.

mindgame, Musiałabyś wyczaić moment "przed atakiem" (normalny koń nie atakuje na "dzieńdobry", tylko najpierw ostrzega tj. szczurzy się, może pokazać zęby) i wtedy krótkie "Ej!" + wysłanie konia do przodu/zrobienie wolty/no, przeprowadzenie jakiegokolwiek działania "pracowego". Potem to jest takie, no, trochę "po ptakach". Nie wiem jak powinno się karać konia w tej sytuacji, ale pewnie też użyłabym bata - ale tylko w momencie, kiedy ten koń się już faktycznie rzuci... no, ale nie wiem, mnie wystarczało "ej!".
Jeśli problem trwa od 2 lat, to "ej" już teraz pewnie nie wystarczy  😉
To był pierwszy raz że zarzuciła zębami w stronę innego konia. Do tej pory to były tylko uszy po sobie. Swoją drogą, niektórzy to tak jeżdżą, że mnie to też wkur***. Przejeżdżają zbyt blisko albo zaraz przed nosem. Więc w sumie to się nie dziwie, że koń się wkurza. Tak jak pisałam w czasie pracy to nie taki problem, bo praca to praca i nie ma czasu takie akcje.
mindgame, praca dla konia zaczyna się  gdy wchodzisz do boksu/na padok a kończy gdy go zostawiasz.  Step swobodny to też praca.
Zawsze też jesteś odpowiedzialna za konia. Możesz oznaczyć wstążką grzywę. I nie stępować sobie na luziku.
Słuchajcie, mam zagwozdkę.
Moja konina ma dietę pudełkową. Pudełka szykuję na 2-3 dni do przodu, do tego codziennie wieczorem/po południu kiedy jestem w stajni moczę porcję trawokulek
rozdzielam na 2-3 najbliższe posiłki (zależy czy jestem w okolicy posiłku i mogę mu dać sama, czy nie) i dorzucam do pudełek. Teraz nie ma z tym problemu, ale trochę obawiam się, że jak będę tak robić w lato to te mokre trawokulki, dodane do paszy i owsa w pudełkach mimo, że skarmione w 24h, mogą się zakisić. Co z tym fantem? Przesadzam i się nie ukiszą, czy nie przesadzam i taka opcja jest? I jak to rozwiązać?
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
19 marca 2021 13:48
Jak będą upały to 24h może być za długo. Może zostawiaj obok pudełka buteleczkę, żeby obsługa mogła zalać? Tak np. żeby rano zalali porcję na wieczór i odwrotnie? Tyle powinny wytrzymać.
Nie przesadzasz, jest możliwość że bedą się kisić. Ja w lecie, paszę podawaną na mokro przygotowuję wieczorem i zostawiam stajennemu, żeby podał tylko do porannego posiłku.
zembira no właśnie gdybym miała pewność, że zostanie to zrobione jak trzeba (a nie np. zalane i od razu podane) to nie byłoby tematu  😉
Dzięki dziewczyny.
Czyli wychodzi na to, że lepsze wrogiem dobrego i póki mogę to będę mu podawać 1 porcję rozdzieloną na 3 posiłki, a jak się zrobi za ciepło to będzie dostawał do 1 max 2 posiłków  :kwiatek: :kwiatek:

EDIT: literówka
trzymaj w lodówce
Otarcie od czapraka  🙄 (bo jeszcze od tego nie było..) w okolicach lędźwi.
Czymś da się to zamortyzować? Pomijając mattesa podszytego futrem za ponad pół tysia?  🙇
Robić porządny dziubek, żeby czaprak nie dotykał pleców po długości.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się