Kupno konia

_Gaga, , Murat-Gazon, na pewno macie, bo i tacy są.
Mi chodzi bardziej o statystykę : statystycznego zjadacza chleba w PL nie stać na utrzymanie konia , bo mniej ludzi zarabia mniej niż więcej.
A przez to, że przez kilka lat był moment że koń niezły, młody z papierem kosztował mniej niż pies z rodowodem to ludzie kupowali.
Sama kupiłam w tamtym czasie konie , nie byłoby mnie stać kupić obecnie konia ( tzn. takiego za 40-50 to by było), ale za więcej to już nie, bo jednak zawsze biorę pod uwagę, że może się trawić duży wet, jak choćby upierdliwe wrzody, bo pasze miesięcznie plus kuracje przypominające to ogromne koszty przecież.
140 koni ze Zbyszka na licytacje przez komornika wystawione 🤔

Zbyszko, jako klub jeździecki i jako działalność mięsno/wędliniarska zaliczył plajtę. Więc wyprzedawane jest wszystko.
jagoda1966, z tego co widzę w necie to właściciel wraz z synem i otoczeniem najbliższym zostali aresztowani.
W Łodzi jest afera z nimi. Ludzi pozwalniali już kilka miesięcy temu, sklepy firmowe pozamykane na głucho. Strach pomyśleć co się z końmi stanie. Ceny są bardzo niskie.
Perlica nie musisz mi tłumaczyć, że koń to nie królik - mam konie od 30 lat 😉
I owszem patologie są wszędzie, również w ekskluzywnych stajniach, gdzie stoją konie po 100 koła, ale chodzą w siodłach z tyłem lewitującym na kilometry, ale za to z dobrą metką...albo konie jedzące zapleśniałe siano, bo właścicielka zawodniczka nie sprawdza co przywozi handlarz, a stajenny wrzuca co jest - takich przykładów też się naoglądałam dużo.
Nie wolno tak generalizować i już.
Dla przykładu stać mnie na konia za powiedzmy 40 tyś, ale kupiłam za 20 bo w tej chwili tylko taki jest mi potrzebny - nie mam czasu ani ambicji na duży sport, to co to znaczy, ze nie będę o niego dbać, go leczyć i dbać o jego dobrostan? Przepraszam ale takie podejście z Twojej wypowiedzi wyczytałam.
Skoro są na licytacji to zostaną sprzedane i tyle, chyba że nabywając takiego konia można mieć potem problem z prawem własności, skoro toczy się upadłość i jest zapewne kilku właścicieli tych koni obecnie, bo są nimy wierzyciele? Nie mam doświadczenia z licytacjami komorniczymi.
Ceny rzeczywiście są niższe niż za przeciętne szczenię z hodowli Zkwp.

olq bez sensu dyskusja, bo już wyżej napisałam, że nie tyczy się to każdego z osobna, a ogółu i danych statystycznych.
to normalny zjadacz chleba nie może sobie kupić konia za 7 tysięcy? (a nawet poniżej pięciu, ze stadnin państwowych, z superpapierem).
na jakim świecie żyjecie?
Czy to ja jestem "patologia"?
Perlica jeśli dłużnik nie będzie składać zażaleń w trakcie uprawomocnienia się wyniku licytacji, ani później postanowień sądu to pójdzie szybko, na każde postanowienie jest 7 dni chyba na odwołanie. Potem jak zapłacone to prawo własności przechodzi. Chyba wystawili tylko konie będące wyłączną własnością klubu, właściciela. Chodzą słuchy, że co lepsze kąski rozeszły się wcześniej.
Pisząc o cenie raczej chodzi mi o to, że niektóre to w cenie mięsa są wystawione  😕
jagoda1966, nie wiem w jakim wieku i stanie te konie, ale rzuciłam okiem na listę to nie ma za bardzo koni chodzących konkursy, więc na pewno się rozeszły wcześniej, tzn coś tam pojedynczego można znaleźć.
to normalny zjadacz chleba nie może sobie kupić konia za 7 tysięcy? (a nawet poniżej pięciu, ze stadnin państwowych, z superpapierem).

Nie może. A jak już ktoś sobie kupi hucuła lub konika polskiego za 3-4 tysiące, to jest kompletna patologia. Nie ma na świecie zadbanych hucułów i koników polskich, za tanie są.
https://licytacje.komornik.pl/Notice/Details/529677?fbclid=IwAR266O-hX56HXreYJ5MxPWt8FbACArfZ-J48NSnkold7uicUMykoiS9AvvU
część koni znana w regionie i na zawodach ogólnopolskich, część z czempionatów, pochodzenie do wyszukania w bazie pzhk.
Ceny żenująco niskie jako wywoławcze:/
Może ktoś coś znajdzie dla siebie.
Prawda jest taka, ze to wszystko kwestia człowieka. Jak człowiek ma wiedzę i empatię to nawet jak konia dostał za darmo, a na klinikę będzie musiał pożyczyć to nie pozwoli żeby jego zwierze cierpiało. A są tacy, dla których konie to lans i na czapraki jest a na weta nie ma. Juz pomijam ile z tych koni za milijony wychodzi tylko na treningi. Dla mnie to jest patologia. A twierdzenia Perlicy są dla mnie mega krzywdzące i od czapy. I od razu mi sie nasuwa przykład Robaczek M (przepraszam jeśli pokręciłam nick) która ze swoim kucykiem, na którego pewnie nawet nigdy nie wsiądzie i ktory nie kosztował raczej Bóg wie ile (może sie mylę) jedzie do kliniki na drugi koniec Polski i trzęsie sie nad nim jak nad czempionem wartym miliony. To jest wszystko kwestia charakteru i wrażliwości. Jak ktoś ma zwierzaka w D to i kasa nie pomoże.
asiaj, kochana to i tak się ciesz, że weta zdążyłaś odwołać. Wcześniej dziewczyna pisała, że już miała dwa konie przebadane od jednego człowieka i po badaniach nagle 20 tysięcy więcej. Kasa na weta wywalona i co dalej? Ludzie są niepoważni.

Z wielu osób wyłazi pazerność i próbują konie naprawdę nieszczególnie ciekawe opychać za duże pieniądze, podpinając się pod obecną sytuację na rynku. No ale jeśli kupców znajdują to kto im zabroni


Zgadzam się z tobą w 100% !!! Pazerność na kasę. Wiele koni kupcow znajduje więc teraz żniwa mają.
I teraz do Zbyszko przyjedzie handlarz, który ma gotówkę i sobie kupi co chce. A potem sprzeda za ile chce. A zwykły człowiek nie ma miejsca, żeby sobie kilka koni na dalszy handel wstawić 🙂 Bo w tych cenach to można kilka i co podpasuje zostawić, a resztę sprzedać.
Ja z kolei szukam ślązaczki: gniadej, max 165 w kłębie, a moda jest albo na siwe, albo na malowane kare i wszystko powyżej 170, bo do programu ochrony rasy muszą być niższe. Nie chcę do programu, po prostu niska jestem. Nawet jak znajduję niezłą gniadą to źrebna... zimnokrwistym....



Small Bridge, wpisz sie do grupy na Fb "konie śląskie". Tam dużo hodowców, którzy nie wystawiają nawet swoich koni tylko jak ktoś spyta to napiszą, ze akurat coś takiego maja. Łatwiej tam znaleźć konie spoza ogłoszeń
Jestem na tej grupie, właśnie mi messengera zasypały wiadomości, same kare albo siwe, były fajne gniade, ale jak były to nie mogłam pojechać i kupić, a teraz nie ma. I czy tylko w ślązakach teraz jest tak dziwnie, że dużo koni ma anulowane pochodzenie, tzn ich matki mają wykreślonego ojca, bo się nie zgadza i nagle klacz z księgi głównej robi się wstępna...

Co do licytacji to obejrzałam sobie podstawę do operatu szacunkowego, ach te książki do zootechniki z lat 80 i 90tych  😜 
Taka Found Dream to warta grzechu chyba? A najlepsze są konie, których "brak na stanie"  👀
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2968223#msg2968223 date=1616499805]
to normalny zjadacz chleba nie może sobie kupić konia za 7 tysięcy? (a nawet poniżej pięciu, ze stadnin państwowych, z superpapierem).

Nie może. A jak już ktoś sobie kupi hucuła lub konika polskiego za 3-4 tysiące, to jest kompletna patologia. Nie ma na świecie zadbanych hucułów i koników polskich, za tanie są.

[/quote]
Mam kn za dwa patyki. Wybór rasy nieprzypadkowy, niepodyktowany warunkami finansowymi. Pomimo że aktualnie obsługa jego grozi urwaniem ręki, nie oddam go. Codziennie jest czesany i głaskany, stoi na torfie, codziennie wybieram bobki osobiście, golę gwiazdy na dupsku. Wet potwierdził że jest to jedyny kn którego zna, który przed kupnem miał robiony TUV. Pod siodłem chodzi lepiej niż jakikolwiek koń na którym do tej pory miałam okazję siedzieć.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2968223#msg2968223 date=1616499805]
to normalny zjadacz chleba nie może sobie kupić konia za 7 tysięcy? (a nawet poniżej pięciu, ze stadnin państwowych, z superpapierem).

Nie może. A jak już ktoś sobie kupi hucuła lub konika polskiego za 3-4 tysiące, to jest kompletna patologia. Nie ma na świecie zadbanych hucułów i koników polskich, za tanie są.

[/quote]

Nie przesadzajmy. Ale w tym co Pierlica pisała też jest trochę racji. Mieszkam teraz w takim regionie że konie pochowane po szopach, niewychodzace z nich w ogóle chyba że do kupca, z nierobionymi kopytami to wcale nierzadki widok. Na pytanie po co takiemu koń pada odpowiedź że no 4 tysiące za odsadka wielkopolskiego to czemu nie kupić, do zaprzęgu się przyuczy a jak nie to podtuczy na mięso. Dodam że to przyuczanie do zaprzęgu ma być przez kogoś kto się konia boi na uwiazie prowadzic. Niestety zbyt tanie konie smutno kończą.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 marca 2021 22:28
Zgadzam się z tym co pisze karolina_, ba, to nawet nie chodzi o te cztery kafle czy na mieso się sprzeda a raczej o to ze:
- kobyła dotacyjna to będziemy trzepać źrebaki i dotacje, zawsze jakiś pieniądz, a to ze stoi po kolana w gnoju to nieważne
(Btw. Ja rozumiem ze dotacje maja wspierać hodowle naszych rodzimych ras ale taki rozród na bazie który ogier bliżej to tak średnio udoskonalający jest)
- kobyła niedotacyjna, NN, to wtedy kryjemy jakimś skokowym miejscowym ogierem i „do sportu” już się nada (XD)
No i argument nad argumenty: jak to gospodarstwo bez konia. Są gospodarstwa gdzie pomimo traktora czy dwóch nadal ten koń jest. Nie wiem po co, raczej jako ornament. I tez wśród tych osób znajda się tacy co tego konia będą trzymac w oborze z krowa dzieląc jedno okienko, koń kowala nie widział tylko wszystko sobie samemu a jak koń ma robaki to może wtedy weta zobaczy. Ja nie sadze żeby to się dało jakimiś zaporowymi cenami zastopować, bo wtedy będzie jeszcze więcej tego w/w rozrodu żeby nasprzedawać źrebaków. Tak samo się zrobiło teraz z cenami psów - rodowodowe poszły w górę bo jest popyt, a i te z burka i kocurka teraz kosztują tyle co rodowodowy niedawno. I się sprzedają, wysyp pseudohodowli tez jest.

Jak wszystko, konie drożeją. Sport coraz popularniejszy. Jest popyt wiec nie wiem czemu się dziwić ze ceny rosna. Tez pamietam gdzie za 20-30tys można było taaaaka furę kupić, jeszcze pamietam jak mojego profesora ze szkółki sprzedawali za całe 2700 a jego młodszego kolegę za 4500 ... no i tylko co z tego jak zarobki generalnie były relatywnie niższe niż teraz i te kwoty w sumie byłyby chyba podobne biorąc pod uwagę dzisiejsze zarobki.
karolina_, wiadomo, że są jakieś sytuacje patologiczne, nikt nie mówi, że nie. Ale stwierdzenie Perlicy miało zupełnie inny wydźwięk i nie odnosiło się do pana rolnika z zaniedbaną szkapiną w szopie tylko o jeźdźcach z końmi tańszymi od 25tysięcy 😀 Zabrzmiało jakby Perlicę bardzo bolało, że kiedyś to był taki element luksusu a teraz niższa klasa się dorwała i odbiera prestiż 😉
Prawda jest taka, że gdyby nie te konie niższej klasy to by żadnej hodowli nie było. Podobnie się mówi o rzeźni (niestety). Hodowle na masę koni przeciętnych lub poniżej przeciętnej wyprodukują kilka ponadprzeciętnych i niektórym się uda raz na kilka(naście) lat (a niektórym może i nigdy) wyhodować prawdziwą perełkę. Więc nie wiem co by się miało stać z całą resztą, która musi powstać, by na świat mogły przyjść te konie top jakości.
Hodowle na masę koni przeciętnych lub poniżej przeciętnej wyprodukują kilka ponadprzeciętnych i niektórym się uda raz na kilka(naście) lat (a niektórym może i nigdy) wyhodować prawdziwą perełkę. Więc nie wiem co by się miało stać z całą resztą, która musi powstać, by na świat mogły przyjść te konie top jakości.


To jest bardzo ważna kwestia ale trochę osobna od tej dyskusji. Przy ok. 20-30+ matkach, czyli państwowe stadniny i garstka prywatnych, można prowadzić selekcję w każdym roczniku, na zasadzie decyzji co idzie na matkę i ogiera. Przy mniejszych hodowlach trzymanie ogiera to wg mnie bezsens, jak się trafi nadwybitny to lepiej sprzedać dobrze, bo wypromować sensownie mało kto ma możliwości. A klacz bardziej można brakowac (na podstawie wad/niesatysfakcjonującycych cech własnych bądź potem potomstwa) bo selekcjonować przy tylu koniach nie ma jak.

Dlatego wchodzimy powoli w system niemiecki/ holenderski gdzie dany hodowca ma 2-3 klacze, a w ocenie jakości posiadanych klaczy i tego co powielić a co poprawić doborem ogiera pomaga związek. I związek też prowadzi selekcję, dla ogierów bardzo ostra
Bardziej niebezpieczne (od tego pana rolnika) jest to co się dzieje w stajniach "sportowych". I jest to powszechnie akceptowane. Tak ma byc  "bo inaczej sie nie da". Akceptowane i propagowane. Przez re-voltę też.
Tylko koni żal.
dea   primum non nocere
24 marca 2021 05:59
Ciekawe, mamy 5 koni, żaden nie kosztował więcej niż 10 tys (wszystkie mniej). Pieszczoszki wyniuniane, nawet kulawy kaleka, którego mam w darowiźnie (obraziłam go trochę, nie jest kulawy na co dzień, po prostu nie nadaje się do jazdy). Gdybym miała je kupić za 40 tys sztuka, to by mnie nie było stać jednak, a na tego jednego co by mi wystarczyło to by mi właśnie zabrakło kasy na leczenie, bo tyle z grubsza w rezerwie mam. A jak była potrzeba kliniki (dwa razy w ciągu kilkunastu lat) to leciało te kilkanaście tysięcy bez mrugnięcia. Albo kilka tysięcy na lokalne leczenie, to już częściej. Czapraczki mam dwa 🤣
karolina_, no jest to bardzo obszerny temat i można do niego podchodzić na różne sposoby. Rozważając taki model 2-3klacze i krycie tylko wybitnymi i dobranymi pod daną klacz ogierami - i tak się nie uniknie odpadów. Wcześniej jakoś trzeba sprawdzić wybitność tego ogiera w przekazywaniu genów, bo nawet jak ogier super zbudowany i wyniki w sporcie to nie znaczy, że będzie wybitnym reproduktorem. Był kiedyś przykład konia xx, bodajże z Wielkiej Brytanii (za cholerę nie pamiętam imienia), który bodajże w drugiej połowie zeszłego wieku robił furorę na tamtejszych torach. Był nieprzeciętnym sportowcem, wybitnym koniem wyścigowym i został sprzedany za ogromną sumę idącą w miliony gdzie miał kontynuować karierę jako reproduktor. Stanówka oczywiście kosmiczna jeśli idzie o cenę, ale ogier taki dobry to ludzie brali. I bardzo szybko się okazało, że niestety ten wybitny koń nie dał żadnego przynajmniej w połowie tak dobrego potomka. Szybko stanówka zaczęła kosztować grosze a nowi właściciele zostali z paromilionowym zakupem, który nigdy się nie zwrócił. Niestety genetyka (choć możemy się bawić w przewidywanie) to loteria i efekt końcowy jest zawsze zagadką. Z dwóch wybitnych egzemplarzy może wyjść koń przeciętny a z dwóch koni przeciętnych może wyjść koń wybitny. Odcięcie tej drugiej możliwości i nie dopuszczanie do hodowli takich przeciętniaków (ale z zamysłem hodowlanym) jest jak dla mnie dużą stratą. Krycie kilkudziesięciu klaczy w stadninach oczywiście jest obciążone dużym ryzykiem wyhodowania odpadów ale też daje dużo większą możliwość wyhodowania konia top przy zachowaniu różnorodności genetycznej (a nie, że potem co drugi koń danej rasy ma X w rodowodzie). To co mi się wydaje trochę niepokojące, bezmyślne i poniekąd smutne to krycie przeciętnych klaczy bez zamysłu hodowlanego wybitnymi ogierami,co przy obecnej technologii stało się możliwe i proste. Niestety ale fakt, że się zainwestowało w nasienie wybitnego ogiera wcale nie oznacza, że wyhodujemy konia równie wybitnego i że ten zabieg się zwróci. Mam wrażenie, że w dużych hodowlach przechodzą nad ryzykiem wyhodowania konia przeciętnego do porządku dziennego (bo jeden 'złoty strzał' pokryje koszt wyhodowania odpadów), a w tych 2-3 klaczowych będzie większe parcie, żeby wszystkie wyhodowane źrebaki były sprzedane za jak największą kasę, nawet mimo przeciętności. I to ma im zagwarantować ten dobry papier, przynajmniej od strony ojca. Wyjście na zero. To bardzo asekuracyjne podejście i moim zdaniem ograniczające dla hodowli. Na pewno warto by prowadzić ostrzejszą selekcję, przynajmniej w niektórych rasach. Nie wiem jak jest teraz z arabami, ale kiedyś z tego co pamiętam licencje na krycie w obrębie rasy dostawało się od ręki, trzeba było jedynie odbębnić wymaganą papierologię. Nie ważne było co ten ogier sobą reprezentuje. Z tego co pamiętam ostrzejsza selekcja była (jest) jeśli chciało się uzyskać licencje na krycie w innych rasach, wówczas taki ogier musiał się już czymś wykazać (sport, wyścigi etc). Jak wspomniałam nie wiem jak jest teraz, nie wiem jak jest w innych rasach. Ale to jest pewnie jedna z tych spraw, nad którą można by się pochylić.
I przypomniało mi się, jak weterynarz, którego członek rodziny prowadzi bardzo dobrej jakości hodowlę koni w PL sam podczas jednych z zajęć powiedział, że niestety ale chociażby rzeźnia (choć to smutne i można się z tym nie zgadzać) to niezbędny warunek istnienia dobrej jakości hodowli. To pokazuje, że jednak przynajmniej w głowach części hodowców nie ma hodowli bez odpadów. A istnienie popytu na mięso czy takich ludzi, którzy wezmą te konie choćby za grosze i zrobią miejsce dla nowych pozwala od czasu do czasu wyhodować konie ponadprzeciętne, którymi cała reszta będzie cieszyć oczy.

LSW, kto by się tym przejmował. Są dobrze odżywione, zadbane weterynaryjnie i stoją w pięknych stajniach. To, że nie pozwala im się często być koniem i nie mają zabezpieczonych podstawowych potrzeb... kto by się tym przejmował? Na instagramach wygląda zacnie, na pewno zacniej od zakurzonego tyłka na padoku z plackami wygryzionej sierści przez kolegów :P
LSW, w UK mawia się, że najlepiej kupować konie irlandzkie prosto z koniowozu jak właśnie przyjeżdżają z Irlandii od hodowcy, a nie „wyszkolone” przez dilerów zawodników.
W ośrodku w którym trzymam konie ma w dzierżawie dobrych kilka boksów irlandzki zawodnik, skoczek GP. Ma w użytkowaniu tylko boksy, bo pastwiska mu niepotrzebne. Tylko jego konie GP chodzą na malutki piaszczysty padok, a reszta do karuzeli na godzinę dziennie bez zmiany kierunku. Jego jazda na koniach handlowych to codzienna powolna egzekucja, ale zawsze są pozaplatane i mają błyszczące kopytka. Mogłabym tu dużo poopowiadać...

karolina_, wiadomo, że są jakieś sytuacje patologiczne, nikt nie mówi, że nie. Ale stwierdzenie Perlicy miało zupełnie inny wydźwięk i nie odnosiło się do pana rolnika z zaniedbaną szkapiną w szopie tylko o jeźdźcach z końmi tańszymi od 25tysięcy 😀 Zabrzmiało jakby Perlicę bardzo bolało, że kiedyś to był taki element luksusu a teraz niższa klasa się dorwała i odbiera prestiż 😉
Prawda jest taka, że gdyby nie te konie niższej klasy to by żadnej hodowli nie było. Podobnie się mówi o rzeźni (niestety). Hodowle na masę koni przeciętnych lub poniżej przeciętnej wyprodukują kilka ponadprzeciętnych i niektórym się uda raz na kilka(naście) lat (a niektórym może i nigdy) wyhodować prawdziwą perełkę. Więc nie wiem co by się miało stać z całą resztą, która musi powstać, by na świat mogły przyjść te konie top jakości.


vanille, ty chyba nie przeczytałaś wogóle moich postów skoro tak uważasz. To forum o koniach, a nie o ludziach, co mnie obchodzą ludzie , którzy myśląc egoistycznie tylko o sobie jak zawsze poczuli się uraźeni, bo nie są bogaci? Ja też nie jestem bogata, i co z tego? Jestem zwykłym korposzczurem, zarabiam znacznie więcej niż średnia krajowa, a ledwo się dopinam na koniec miesiąca z 1 koniem, bo staram się dbać o niego, bo użytkuję go w bardzo amatorskiem sporcie, dla zabawy.

Też chodzi o konia zamkniętego w szopie na stercie gnoju przez pół roku,jak pisze karolina_,
Też chodzi o hodowcę, ale hodowcę z wiedzą i pasją, bo tylko mądrze hodując można mieć konie zdrowe, zdatne do użytku.

Zdania nie zmienię, koń ( nie kucyk, nie hucuł, nie konik polski) użytkowany pod siodłem, zdrowy ( względnie, bo zdrowych nie ma) powinien kosztować swoje, aby wogóle był sens te konie hodować ( konie nie destrukty).

To jest trochę jak z kupowaniem w dyskontach , kupowanie tam bo tanio, paradoksalnie powoduje zubożenie społeczeństwa jeszcze bardziej, nawet był o tym dokument bardzo przystępnie nakręcony.
Perlica, zdecydowanie nie dojdziemy do porozumienia :P Mnie też nie interesuje ile ktoś wydaje na konia w amatorskim sporcie i czy się ze swoją pensją dopina czy nie, bo większość użytkowników koni nie jest sportowcami (nawet amatorami). Jakby tak się zastanowić czego naprawdę koń potrzebuje i wziąć pod uwagę fakt, że większość osób trzyma konie z dala od dużych miast (co przekłada się na koszty utrzymania) to się okaże, że wcale nie trzeba zarabiać x średnich krajowych żeby pozwolić sobie na tuptanie koniem do lasu. Ludzie żyjący w wielkich miastach i próbujący w dodatku coś startować są chyba trochę odklejeni od tego, jak wygląda to hobby w większości przypadków, czyli daleko od miast/daleko od aren sportowych.
Oczywiście, że koń musi 'coś' kosztować i te ceny rosną wraz z bogaceniem się społeczeństwa, jakimś wyjściem do dyskusji może być to, co pisały dziewczyny z punktu widzenia hodowlanego (koszt stanówki/nasienia, utrzymania klaczy, wet etc). A nie argument (dokładny cytat):  koń dorosły, chodzący pod siodłem nie powinien kosztować mniej jak te 25-30 dlatego, że jeśli są tańsze to kupują je ludzi których nie stać potem na weta, leczenie wrzodów czy pasujące siodło itp i cierpią na tym konie. Jakby fakt, że koń został sprzedany za >25tysięcy z automatu chronił go przed cierpieniem (jak dla mnie to od pewnej kwoty często cierpienie dopiero się zaczyna).
Ja nie daję sobie monopolu na rację, ale po prostu jest to argument z tak zwanej d... i wrzucający ludzi kupujących konie tańsze do wora pt 'nie będzie dbać o konia'. Być może Twoja myśl była inna ale taki jest wydźwięk.
vanille, Każdy ma prawo z mojej wypowiedzi odczytać sobie co chce, a jeśli ktoś poczuł się tym urażony  i wziął to personalnie do siebie to ja na to nic poradzę.
Dla mnie to nie jest argument z d..., bo po prostu wiem ile kosztuje leczenie czego. A  i z kolei patrząć od innej strony to często jest wysuwany argument, że to koń na spacery do lasu to nie potrzebuje wielu rzeczy, bo nie jest sportowy.
We wszystkich grupach posiadaczy koni znajdą się ludzie, którzy o konie dbają i tacy którzy nie dbają, to też jest oczywiste. Chodziło mi bardziej o zwykłą matematykę i podliczenie kosztów utrzymania vs średnia krajowa.
Punkt widzenia hodowlany jest dla mnie oczywisty, przewija się w wielu wątkach, więc nie jest to nowość dla mnie.
Za to dla mnie nowością są posty na grupach fb z pytaniami jak wyżej opisywałam o przewlekłe kulawizny i obrazek nędzy takich koni.
Taka jest moja opnia, Twoja oczywście może być odmienna całkiem.


Vanille, zawsze będzie całe spektrum, jeśli weźmiesz rocznik że stadniny albo rocznik np koni opisanych w han, to będą i całkiem kiepskie (chore, krzywe, itd) i poniżej przeciętnej użytkowo, dużo średnich, dobre i garstka wybitnych - rozkład normalny mniej więcej. I oczywiście, z 2-3 źrebakami rocznie można ta tym rozkładzie trafić gdziekolwiek, najczęściej w konia mniej więcej średniego dla danej populacji. To że średni koń z populacji hanowerskiej będzie ruchowo lepszy niż np średni koń z Janowa to wynik konsekwentnej pracy hodowlanej w tym kierunku przez wiele pokoleń, nie jednostkowego doboru pary rodziców. A to że taki średniak ma cenę 25 tys euro to już patologia rynku...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 marca 2021 10:53
Perlica trochę tak trochę nie. To nie do końca zależy od tego ile hajsu ktos wyda wstępnie na konia tylko jak racjonalnie potrafi zarządzać kosztami stałymi, tzn. czy przemyślał sprawe czy go stać czy nie. Znam z pierwszej ręki przypadek gdzie hajsu było jak lodu, i tak jak mowisz na czapraczek od ES czy customowe siodełko za 25 koła było, bo to do czego ta osoba mogła przyłożyć rękę i korzystać to było opłacone. Ale jeśli coś bezpośrednio nie dawało jej profitu bądź przyjemności, albo chociaż czegoś czym się można było pochwalić - to było w szanownej d... . A były to rzeczy właśnie rzędu koń kulawy czy coś, ale ze to nie koń do wygrywania to uj z tym.

Aha i żaden z tych koni nie kosztował mniej niż 25-30 tys. Po prostu niektórzy faktycznie maja to w d... i zero empatii, i się zgodzę ale to nie ma wiele związku z tym ile kasy wydało na konia. Ludzie o których mowisz i ich problem nie wynika z tego ze za taniego konia kupili tylko zle oszacowali stałe koszty żeby nie mieć na weta. Z mojej obserwacji to dość częsty przypadek i poza jeździectwem. Aczkolwiek tak jak mowie za dużo się naoglądałam ludzi z kasa którzy po prostu byli ignorantami jak wyżej.

PS. Nie próbuje ci niczego udowodnić bo rozumiem skąd wynika twój punkt widzenia, niemniej jednak wydaje mi się ze zakładanie ze każdy kto kupuje konia poniżej 20 tys to niezorganizowany i bezduszny biedak jest słabe. A skąd wiesz może właśnie ktoś uciął 10-20 tys. z zaoszczędzonego 40tys żeby odłożyć na dobre siodło/sprzęt czy na weta w razie czego.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się