COPD

Ale ktoś musiał mieć jajca aby tej metody spróbować i rozpowszechnić 🙂 jak byśmy mieli liczyć na wetów to dalej bym płakała w boksie waląc sterydy.

A ja, że już nie mogę ich dalej walić i skutkiem tego zamiast konia nie będzie...
Ale naprawdę nie boicie się wlewów z dmso? To jest od lat powszechnie stosowany rozpuszczalnik, ale absolutnie nie fo stosowania "wewnątrz ". Używałam go niejednoktornie przez całą magisterkę jak i później na stażu, i jeśli np. Robiliśmy potem zastrzyki zwierzętom to rozpuszczalnik był zmieniany, nigdy nie używało się dmso.
Macie jakiekolwiek linki do publikacji? Chętnie poczytam.
Moj raowiec 25 letni zaraz, od kiedy jest na łące 24h/dobę czasem wymaga podania sterydu przez kilka dni i na tym koniec. Świetnie sobie radzi. Ale jak stal w stajni rozważałam nawet uśpienie bo od sterydu dostal juz grzyba, a lepiej mu nie było...
zzagaxx jak nie do stosowania wewnątrz, jak od lat robi się z niego wlewy, w tym w medycynie ludzkiej również. Tylko trzeba wiedzieć, jak.
Weci robią dość powszechnie, w leczeniu stawów i układu ruchu, a także przy problemach neurologicznych.

edit. Pierwszy z brzegu angielskojęzyczny artykuł o użyciu DMSO dla koni, piszą o podawaniu dożylnym i nawet o użyciu w chorobach płuc:
https://equusmagazine.com/lameness/dmso-for-horses-8468
Murat-Gazon, nie wiem co rozumiesz przez powszechnie, bo znane mi jest z "medycyny alternatywnej" i skutki bywają bardzo różne... Dlatego chętnie poczytam jakies nowe badania, bo to że ja nie znam, nie znaczy że przez ostatnie pare lat się nie zmieniło 😉
Ja os coraz większej liczby znajomych słyszę, że weci podają. Ostatnio wspominała o tym znajoma, której klacz miała podejrzenie urazu rdzenia kręgowego i wet lał w nią wlewy z DMSO. A to tylko jeden przykład.
Murat-Gazon, wybacz, ale "kolejny przykład",  "wiecej znajomych", "inni weci" czy inne tego typu teksty to sobie można włożyć, między bajki 😉 To nie jest żaden dowód, to nie jest żadne rozwianie wątpliwości. Dlatego pytam, czy gdzieś można o tym poczytać?

na szybko wygooglowałam, to nagłówki z pubmedu dokładnie potwierdzają to co mówię: super poprawia wchłanianie przez skórę, wykorzystuje się jako wlew do pęcherza który po paru minutach wylewa się tym samy cewnikiem, bardzo dory krioprotektant i..... używany w medycynie alternatywnej --> wiele powikłan i skutków śmiertelnych, brak badań. Ale to są dość stare artykuły, stąd, no może coś nowego?
Gillian jak Alexander Fleming wynalazł przez przypadek penicylinę to też były osoby co mówiły - debil będzie pleśnią leczył.  🤣 🤣
Znowu to samo...  🙄

xxagaxx nie na wszystko są badania, a czy to znaczy, że jak na coś badań nie ma, to nie działa?
Ja przeczytałam trochę literatury, trochę artykułów (w tym "altmedowych" też), porozmawiałam z kilkoma osobami, skonsultowałam z wetem, na podstawie tego wszystkiego uznałam, że to działa i jest bezpieczne, a przynajmniej na tyle bezpieczne, żeby spróbować.
Nie potrzebuję do tego uniwersyteckich badań klinicznych.

A dosadnie i szczerze rzecz biorąc - mając konia w takim stanie, to choćbym się nawet pomyliła i coś miałoby jej się stać, to wolę, żeby się stało, bo próbowałam jej pomóc, niż dlatego, że nic nie zrobiłam.
Gillian   four letter word
09 kwietnia 2021 13:45
Nie no ja generalnie rozumiem obawy bo sama absolutnie nie chciałam podawać bez obecności lekarza weterynarii, w razie gdyby coś miało się wydarzyć. Ale nic się nie wydarzyło. Wolę spróbować niż nie spróbować. Co się gorszego może wydarzyć niż powolna śmierć przez uduszenie w wyniku zaostrzenia rao? Najwyżej szybka w wyniku wstrząsu po dmso. To już nie wiem co lepsze 😉
Murat-Gazon, nie wiem co rozumiesz przez powszechnie, bo znane mi jest z "medycyny alternatywnej" i skutki bywają bardzo różne... Dlatego chętnie poczytam jakies nowe badania, bo to że ja nie znam, nie znaczy że przez ostatnie pare lat się nie zmieniło 😉

http://eurovet.up.wroc.pl/index.php/raporty-program-2013-14/weterynaria/244-ataksja
xxagaxx
Nie przytoczę Ci żadnych badań naukowych, bo zwyczajnie nie szukałam, ale podam przykład "z podwórka".
U mojego własnego prywatnego konia w momencie wystąpienia pierwszych objawów neurologicznych przy herpesie (nie, nie teraz, jakieś 4 lata temu) na pierwszy ogień poszły wlewy z DMSO. Wlewy wykonywał weterynarz (taki konwencjonalny) z własnej woli, bez ingerencji "nieweterynarza". Koń się momentalnie ustabilizował i możliwe było dalsze leczenie zwane konwencjonalnym. Także zakładam, że jak ze wszystkim - dawka czyni truciznę.
I Twój argument, który powtarzasz: DMSO to rozpuszczalnik... woda też 😉 jak wypijesz za dużo w za krótkim czasie (ergo, nie dobierzesz sposobu podania, który zarzucasz wlewom DMSO) - umrzesz, podasz dożylnie - umrzesz.

Nie jestem z żadnej frakcji skrajnej, ani w jedną, ani w drugą stronę, jednak jeśli mam opcję spróbować czegoś co w najgorszym wypadku nie pomoże, a ma dużą szansę powodzenia, to why not?
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
09 kwietnia 2021 14:00
To ja mam jeszcze o DMSO w weterynarii.
http://www.medycynawet.edu.pl/images/stories/pdf/digital/1972/197203158162.pdf
[[a]]http://www.vetpol.org.pl/dmdocuments/ZW%202011_05%20%2004.pdf[[a]] - leczenie choroby podstawowej, podaje się wlewy z DMSO
http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.agro-694f36a0-5b5d-4039-88af-b12a54a613c3 - tu wzmianka o zastosowanie przy herpesie neurologicznym (trzeba pobrać - pełne teksty)
trzeba pogrzebać, ale jest trochę przykładów zastosowań wlewów z DMSO.
Murat-Gazon, Tak, w 99% to znaczy, że nie działa. Na wszystko, co udało się udowodnić działanie takowe badania sa. I zapewne jest 1% czegoś, co działa Ale jeszcze nie wiemy, i badania będą, tylko jeszcze chwilę.

ptyśmiętowy, ja nie wiem, może ja nie po polsku pisze. Chciałabym o tym poczytać. Jak zwykły człowiek, chciałabym zrozumieć działanie, na czym się to opiera. Nie "przykład z podwórka".
"I Twój argument, który powtarzasz: DMSO to rozpuszczalnik... woda też wink" To tak na poważnie? Serio słyszałaś o tym, że coś za bardzo rozrzedzone wodą spowodowało śmierć? Albo o skutkach ubocznych wody podanej pacjentowi?I nie, nie mówimy tutaj nawet o przedawkowaniu, bo zalecona dawka DMSO może wywołać skutki uboczne, i to się cześto zdarza (np. podrażnienia skóry, nudności itp) 😵 😵 😵 😵 😵 😵

Aleks dzięki  :kwiatek:
Powiem wam jestem zadowolony, ludzie zaczynają czytać, interesować się tematem to bardzo dobrze.
Siedzę w stajni, piję kawę, patrzy na mnie koń, który w tamtym roku poskładany, trzeba było robic, teraz patrzy i sam pewnie w szoku że nic się nie dzieje.  😀
A Trusia spędzi pół dnia na pisaniu, a mogła by pić kawę, bo mieszka nie daleko. 😀

Xxagaxx żeby zrozumieć jak działa i dlaczego można by książkę napisać, może nie jestem za bardzo ogarnięty  😉 mi wyszukanie tego i zrozumienie, zajęło kilka miesięcy, przeczytane z 10 książek, dziesiątki prac z całego świata, obejrzane konferencje lekarzy, też o ludzkim pochp, i parę godzin rozmów z profesorami między innymi z Piwet Puławy. Polecam.
Zdrowykoń, nie, nie potrzeba az tyle, żeby jako właściciel konia zrozumieć dlaczego ludzie idą w tę stronę, jak działa i jakie może mieć skutki (i te pozytywne i te negatywne). Czytanie nie boli. Ale praktycznie wszystko, co ma znaczenia będzie opublikowane po angielsku, więc pewnie będzie to dla ludzi przeszkodą jakąś.

I ja naprawdę nie rozumiem waszego zdziwienia, z jednego z artykułów, które tu zostały podlinkowane:

"Yet DMSO's route to acceptance in equine veterinary care has been far more circuitous than that of most therapeutic substances. For starters, it was developed not in a pharmaceutical laboratory but from the industrial wastes of paper manufacturing. Initially, it was considered a potential miracle drug: "My first experiences with DMSO were in the 1960s," says Barney Fleming, DVM, of Custer, South Dakota. "At that time it was considered something magic and everyone wanted to stick their finger in it." But within a few years, the use of DMSO ceased entirely, in the wake of safety concerns. In the decades since, especially after it was approved for use in horses in 1970, DMSO has gradually gained renewed acceptance."

Także, DMSO, wrócił do łask, stosunkowo niedawno, więc nic dziwnego że ludzie szukają i dziwią się że to jednak bezpieczne.
Wracam od weta od małych zwierząt, który operował mi wcześniej kota, zostawiłem dmso u niego jak dostawał kot.
Robi różne operacje, też po wypadkach. Mówi jak się super goją po tym dmso. 😀 Do standardowego leczenia dołożyła dmso i super efekty.
Tak się też uczy wetów spróbował raz na prośbę, teraz sam stosuje. W klinice jest tam 4 wetów już się przeszkolili  😀. Umówieni jesteśmy na pogaduche  😉 na kolejne tematy. 
BASZNIA   mleczna i deserowa
10 kwietnia 2021 13:31
Murat-Gazon, jasna sprawa, też odczulałam konia z niską szansą na powodzenie, rozumiem Cię.
Jak również resztę z Was, dziewczyny.
Co do leczenia nie przez weta to mam zdanie jednoznaczne, ale każdy ma wolny wybór.
Gniadata   my own true love
10 kwietnia 2021 16:31
trusia,  weci robią wlewy ale np ode mnie dowiadują się, że działa to również na rao jeśli dorzucimy perhydrol. Ja się śmieję, że będziemy pisać doktorat na moim przypadku 😉


A tak już abstrahujac od wszystkiego innego, skąd bierzecie ten perhydrol? Jaka jest gwarancja ze nie jest czymś zanieczyszczony? 😉
Gillian   four letter word
10 kwietnia 2021 17:17
Ze sprawdzonego miejsca - Envolab 🙂
Ale ktoś musiał mieć jajca aby tej metody spróbować i rozpowszechnić 🙂 jak byśmy mieli liczyć na wetów to dalej bym płakała w boksie waląc sterydy.


Może wobec tego nie powinno to się nazywać "metoda Zdrowegokonia", ale "jajca Zdrowegokonia"?    🤣
Gillian   four letter word
11 kwietnia 2021 19:38
Nazwij to jak chcesz. Ja to nazywam "moja ostatnia deska ratunku".
Gillian powinno tu być "lubię to".
trusia szalenie śmieszne, naprawdę. Nie życzę ci, żebyś stanęła kiedyś w sytuacji, kiedy patrzysz, jak twój koń powoli umiera, a ty nie wiesz, jak mu pomóc, bo wszystkie standardowe metody już wypróbowałaś i nie działają albo powodują skutki uboczne, które i tak tego konia zabiją, tyle że będzie to inny sposób śmierci. Ale oczywiście, łatwo heheszkować z ludzi, którzy próbują wszystkiego, żeby swojego konia uratować, jak również z ludzi, którzy tym ratującym pomagają. To takie zabawne jest, he he he.

Gillian   four letter word
11 kwietnia 2021 21:12
Trusia, specjalnie dla Ciebie na dobranoc mój koń z przedwczoraj.
https://youtube.com/shorts/9sdMLeazZH8?feature=share
https://youtube.com/shorts/j7V6sbWv6kE?feature=share


Ja doszłam do ściany z leczeniem. Jestem na takim etapie, że gdyby ktoś kazał mi moczyć koniowi końcówkę ogona w roztworze acetonu to zrobiłabym to bez szukania źródeł naukowych czy aprobaty weta. Podam mu cokolwiek, jeśli ma pomóc. Koń ma dopiero 18 lat...  Wiem jak wyglądają rao-wce leczone tradycyjnie, widziałam jak umierają konie z uduszenia do końca kłute sterydami. Nie zamierzam oglądać takich obrazków z moim ukochanym koniem.
[quote author=Gillian link=topic=138.msg2970413#msg2970413 date=1617966900]
Ale ktoś musiał mieć jajca aby tej metody spróbować i rozpowszechnić 🙂 jak byśmy mieli liczyć na wetów to dalej bym płakała w boksie waląc sterydy.


Może wobec tego nie powinno to się nazywać "metoda Zdrowegokonia", ale "jajca Zdrowegokonia"?     🤣
[/quote]
Oj Trusia, Trusia  🤣
Zastanawiam się czy ty masz pojęcie co to za choroba?  😉
Już nie jedna była tu taka co mówiła, wystarcza ziółka, konia na łąkę, czasmi steryd a po jakimś czasie, co zrobić, bo sterydy już nie działają  😉. Wiesz co często takie osoby piszą? Wet który leczył jak koń doszedł do niewydolność i przestały działać sterydy, przyjeżdża podaje steryd, zostawia na zapas i przestaje odbierać telefon.
W takim stanie jak już nic nie działa często dostaje wiadomości co zrobi, proszę o pomoc.

Jesteś taka mądra, może chcesz Ty pomagać takim koniom.
Np: "Witam,
Czy zechcialby mi Pan pomoc? Mam dwa konie, ktorym w zasadzie juz nikt nie chce pomoc.... Kobyla............................ i 20sto latek z wrzodami, egzema, hs i rao. Jesli znajdzie Pan chwile i bedzie mial chec cos doradzic, bede wdzieczna.

Pozdrawiam"
"Dzień dobry piszę ponieważ jest Pan, ostatnią moją deską ratunku.Już nie mam siły smutek.6 lat temu kupiłam 5 letnią zdrową kobyłę.......... ,po 2 latach zaczęła odchrząkiwać- weci nic nie widzieli ,3 lata temu duszności ,leki parowane siano ,testy uczuleniowe (wszystkie pyłki ) .Od marca  do lipca koszmar-2x dziennie inhalacje nacl ze sterydem w przypadkach spastycznych ataków (40 oddechów ) steryd im lub iv.Rok temu jak zaczęły się duszności wdrożono leczenie prednizolonem -po tygodniu ochwat .Jeszcze z niego wychodzimy a już się zaczyna smutek.Mamy zlecenie od weta zacząć inhalacje z nacl + dexaven.Boję się.. "

Chcesz wysłać Ci nr  telefonu,  chętnie Ci wyślę, tylko im pomóż. OK.
Ja mogę to olać, mój koń jest zdrowy, grosza na tym nie zarabiam, często dokładam, chcesz się zamienić?
Trusia..To może też mam mojego konia filmik puścić, który jak ledwo zaczęło pylić to już pełno gluta ma w nosie i sapie po pół godz pracy, a 2tyg temu nawet podczas1.5 h treningu wymagającego bez problemu dawala rade! A nie mam jak wyciąć wkolo wszystkich brzoz i innych palących gówien...Teraz tez siedzę, szukam, czytam, myślę  w kolko co mam robić, jak jej pomóc, bo rok temu było podobnie i prawie się udusiła na spacerze do lasu! Człowiek szuka stajni, warunków dla takich koni i dupa! Chcialam inwestować w boks angielski ale brzoz za dużo i tak kutwa w kolko a kon ma ledwo 16lat i spory potencjał i co?? Pol roku mam leczyć jak pyli, a potem pol roku wracać do sił, bo ją tak wykańczają wziewy.
Teraz myślę czy wywiezienie konia na wielkie połacie łąk gdzie malo drzew alergizujacych coś da, czy jej pomoże ale wszędzie daleko i boje się, że nie będę miala jak jej pomóc na czas i badz tu człowieku mądry..a walczymy z tą chorobą już 8lat i tez człowiek po prostu nie ma już siły, pomysłów i często tez pieniędzy, bo co nie zrobi to źle.. a i jeszcze dookola słyszy, że same problemy z takimi konmi, że bez sensu działać inwestować i milion "życzliwych" osób, "mega znawców" co Ci powiedzą, że to Twoja wina że kon tak ma i po cholere mieć takiego konia...a i miło by było gdyby z koniem były tylko problemy z rao.. a są też kolki, kontuzje..ale coz, tak bywa z konmi i ja będę walczyć ile się da i jak tylko się da, bo dla mnie kon jest jak członek rodziny ale nie raz człowiek już nie wie co robić by koniowi było dobrze..
Gillian   four letter word
12 kwietnia 2021 09:20
Ja myślę, że wiem o co chodzi. Że to nie zarejestrowana metoda leczenia, że tak naprawdę nie jest to żadna metoda, że nie wiadomo kto ile czego zleca i na jakiej podstawie, skąd wiadomo ile czego podać. I stąd kontrowersje... Które doskonale rozumiem. Wahałam się dłuuugo. Odwlekałam w czasie. A, jeszcze nie bo syrop zadziałał. A, jeszcze nie bo przestał kaszleć. A, jeszcze nie bo nie ma tragedii. Tragedia stała się przez noc, wieczorem zostawiałam konia w dobrej formie a następnego dnia nie wiedziałam czy wstanie. I co ja mam do stracenia...
Z każdej strony tylko "dobre rady" wywal na łąki, wywal na padok, mocz siano, przestaw na trociny, zesraj się... Ojej jaki biedny konik, już sobie chyba nie poskaczesz... Jakby to było najważniejsze  😜
Taaaa, i "dawaj ziółka". Takie, śmakie, owakie, jak to nie działają, u mojego konia zadziałały, więc niemożliwe, żeby u twojego nie.
No jakoś psiamać nie.
Dokładnie Gullian..rob to to tamto i sramto i rzesza znawców Ci konia wyleczy badz się dziwi, że jeszcze walczysz..teraz to skoki szport szport i hejaaaa byle wyżej i byle jak..
Wywali się na łąki a jak ktoś nie ma pojęcia to i tak to g...da.., bo podanie koniowi zle siano, nie zauważy, że coś się dzieje, nie da znać i po koniu a ludzie naprawdę maja teraz też problem z komunikacją a potem się słyszy że raowce to problemowce..
A jednemu laki pomogą, a innemu nie, bo tez gro koni znam co na łąkach było im źle dlatego pepna diagnostykatez jest bardzo ważna..
Najlepsze jak mówisz że np brzoza już pyli to Ci mowia ze nawet liści nie ma a tabele pylen jasno pokazują..eh i byle wytrwać, robic swoje..
Nie urodził się też co by każdemu dogodził ALE ja sobie potem mogę w oczy spojrzeć i powiedzieć że Próbowałam ile się tylko da pomóc koniowi i tyle..a cała reszta niech kaktusy hoduje jeśli nie rozumie..
jak czytam że ludzie sa podli, w  domyśle będą chcieli zaszkodzić tym którzy robią wlewy i odebrać im prawo wykonywania zawodu to mnie śmiech ogarnia 🙂


Nie wiem jak w weterynaryjnym kurwidołku ale w ludziowym dokładnie tak jest. Nasza polska essesmańska izba lekarska tak dokładnie robi. Odbiera prawo zawodu lekarzom, którzy wybierają tą metodę zamiast innych. Nie dziwi mnie to po organizacji, której członkowie mają tak długa listę wypłat od koncernów, a jak im się zarzuci konflikt interesów i zażąda ujawnienia źródęł dochodu to wytaczają ludziom procesy. No i ostatnie wzywanie przed komisję lekarską lekarzy, którzy podpisali list w sprawie sprzecznych z nauką sposobów postępowania z covidem (tak, tylko napisali i podpisali list!) powinno dać do myślenia jak działają kartele medyczne w krajach byłego bloku wschodniego. szantaż, szykanowanie i zastraszanie.


Trusia- szukasz dziury w całym ale nie znajdziesz.
Nie wiem jak mam ci jaśniej napisać. Spróbuję. Ogólne schematy postępowania są opisane w literaturze. Dlaczego ktoś ci tutaj tego nie podaje na tacy? Bo kur..a nikomu się nie chce przeklejać całych działów z książek... także dlatego, że to jest trochę złodziejstwo. Zapłać za artykuł medyczny, kup literaturę - to jest fair.

Dlaczego na re-volcie nazwano to metodą Zdrowego konia? Bo pierwszy o tym psiał tu i, że zadziałało i, że da namiary na veta, który stosuje - ale był non stop nazywany foliarzem. Może dlatego.

Dlaczego poza tym, że są schematy potrzebny jest vet, który kuma? Bo każdy wlew nawet z soli fizjologicznej musi robić ktoś kto kuma. Choćby dlatego, że skutki przewodnienia są dużo gorsze niż skutki odwodnienia (to jest za darmo na Viki- poczytaj to zrozumiesz).
To vet określa ile - na podstawie wywiadu czy np. innych badań. Musi wiedzieć czy np. u konia dobrze działają nery - żeby taką terapie udźwignął. Musi wiedzieć ile koń waży, na co innego choruje itd. I mając te dane musi zrobić dostosowanie schematu.
I tyle. Dlatego nikt ci tutaj nie podaje gotowej formułki.


Dlaczego wielu wetów się tego nie tyka?
A dlaczego 99% vetów gdy diagnozuje konia kulawego od ręki to nie powie "Jezu człowieku, naucz się jeździć i nie męcz tego zwierzęcia" tylko pomruczy coś w stylu "więcej jazdy w dole dla pleców" i "ostrzykamy bo tam są zwyrodnienia"?
To jest dokładnie ten sam case - bo na właścicielach, którym się każe nauczyć jeździć się nie zarabia, a na rtg, ostrzykiwaniach, rezonasach i scyntygrafiach się zarabia. I zawsze coś wyjdzie w obrazie... a, że to nie ma związku z wadą ruchu/kulawizną to już pal sześć. Przecież nikt nie chce słyszeć, że to on jest przyczyną zwyrodnienia w stawie swojego konia.
I fizjo-sryzjo, ostrzykiwania pomogą zawsze- na jakiś czas. A potem równia pochyła. I znow fizjo i znów badania i znów ostrzykiwania... I kasa się kręci.

A takie wlewy, co kosztują frytki i raz zrobione i spokój forever, albo porzypominajka raz na rok - ni ma w tym kasy...
Wiele osób nie chce podejmować tego tematu (wlaścieli) z wetem bo nie chcą do siebie dopuścić faktu, że w sumie to jak sięgną pamięcia to od dawna wiedzieli, że jest taka możliwość, ale to wypierali z siebie. I teraz jak sobie uświadomią, że już 3 lata temu ich zwierz mógł być zdrowy, to to wyparcie jest jeszcze silniejsze.
Jeżeli dmso nie jest zarejestrowane do podawania dożylnego u koni, to weterynarze pewnie najbardziej boją się ewentualnych pozwów. I tu nie chodzi o to, że właściciel by chciał podać bo w to mocno wierzy. Przecież jak zwierzę padnie, pochoruje się, zostanie kaleką, to przecież właściciel nie powie lekarzowi "oj, nic się nie dzieje, trudno", tylko pędem poleci zgłosić weta do Izby Weterynaryjnej. Może tutaj jest problem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się