Kupno konia

kokosnuss, 1000 Euro było już z treningami:
Liczylam stajnie z dobrym zapleczem, moje treningi, treningi konia w dni, kiedy mnie nie bedzie, kowala, podstawowego weta, ubezpieczenie, tak pi razy drzwi, ale prawie plowa tej kwoty to sama stajnia.
Narazie jeszcze liczę na znalezienie konia do współdzierżawy.
kokosnuss, ja liczę moje realia, a nie wierzę, że benzyna czy stajnia jest tańsza w Holandii, no bez przesady ...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
21 kwietnia 2021 21:33
kokosnuss czasem jest to po prostu spowodowane regionem oraz sama stajnia. Znam stajnie gdzie maja i jedna i druga hale, trenera na miejscu (i podobnym poziomie), kilka ujezdzalni i od ch... pastwisk a i tak jeden pensjo jest 1100 funtow a drugi 600. Sa mniej wiecej kilka mil od siebie i imho oferuja podobne uslugi. Podstawowe zarcie, opieka full time, moga konia jezdzic pracownicy w cenie jesli wlasciciel nie dojedzie.

Jedyne co ich rozni to klientela - w pierwszej staly m.in. koniki zony obrzydliwie bogatego goscia, ona sama pomimo tego ze konie ma 15 lat to nie potrafi osiodlac... bo po co. Luzacy to zrobia za nia - wiec nigdy sie nie nauczyla. Nawet derki nie zalozy - a uwierz mi, probowala.

W drugiej stajni z kolei owszem tez to zrobia ale wlasciciele maja jednak wieksze pojecie o koniu i jak prosisz zeby kupili derke siatkowa to nie musisz tlumaczyc po co i na co jakbys prace dyplomowa obraniala.

Ceny po prostu wynikaja z tego w kogo jest dana stajnia wycelowana i gdzie, wiadomo ze w fajnym pensjonacie pod Warszawa mozna spokojnie brac ok 2 tys za pensjonat. Nie znam Wawy na tyle zeby powiedziec czy sa jakies “bananowe dzielnice” ale jakby byla to tam jeszcze te cene mozna podkrecic.
Perlica, benzyna kosztuje kolo 1,65 za litr, moj samochod pali 6,4/100, do stajni mam 10km. 10*2*30= 600 km miesiecznie 6*6,4*1,65= 63,36. Wczesniej mialam +/- 30km i wychodzilo realnie kolo 250 zamiast 190 wg wyliczen, bo mialam szrotowaty samochod i czasem bylam w stajni dwa razy dziennie (DIY).

Nie wiem co w tym dziwnego 🤷

A ceny stajni mozna sobie zguglowac, benzyny tez. Nawet fakture za pensjonat moge tu wstawic jak kogos to az tak obchodzi.

Ale troche nie rozumiem tematu w ogole, dla jednego kon zeby mial sens kosztuje x, a dla drugiego wlasny kon ma sens jak kosztuje y, bo takie rzeczy jak trener ktory wsiadzie czy standard pensjonatu to kwestia preferencji i celow a nie jakies sztywne wytyczne 🙂 Dopoki kon ma zarcie, padok, inne konie i opieke wet to niech sobie kazdy konia ma jak mu pasuje i placi tyle, ile uzna za stosowne.
kokosnuss, dla mnie po prostu szokiem jest to,że można mieć 10 km do stajni , to znacznie zmniejsza koszty, bo nigdy mi się coś takiego nie przytrafiło,ale mieszkam w mieście. U nas stajnie są za miastem jednak i to dość sporo.
Poza torem wyścigowym, który jest w mieście.
Mój Baleron przez pewien czas (moja niedyspozycja) stał w pensjonatach z opcją treningów, w jednej było to 900zł + treningi, średnio wychodziło 2700 + kowal + pasza. Nie było szału jeśli chodzi o rozwój konia.
Później udało mi się przenieść kobyłę do super stajni ujeżdżeniowej w innym województwie.
Opcja pensjonat z treningami kosztował mnie 2500zł/mc + pasza + kowal.
Kobyła zrobiła tam niesamowity progres (ze mnie dupa nie jeździec)

Obecnie mam kobyłę u siebie, koszt utrzymania znikomy ale koszt ew treningu masakra 140zł w górę XD
Śmiem twierdzić że taniej wyjdzie wywiezienie do stajni ujeżdżeniowej, po odsadzeniu źrebaka, niż nieudolne próby dłubania w domu.

Co do progresu jeździeckiego - popieram Faith - dużo koni + dużo godzin = progres
I są miejsca w PL gdzie można pojeździć na naprawdę dobrych koniach i naprawdę skorzystać.
Perlica, 10-15km to juz za miastem, bo zalezy mi na pastwiskach, najblizsza stajnie z hala mam 200m od domu, ale w zyciu tam konia nie postawie 😅 a mieszkam w zasiegu sieci metra Hagi, bardziej miejsko w tym smutnym kraju sie nie da.

W promieniu 20km stajni jest liczba trzycyfrowa i 30km to juz daleko strasznie i egzotyczny wymysl. Uroki Zuid-Holland, co druga dzialka na polderze to stajnia 😉

W ogole benzyna zre czesto duzo bardziej niz czysto konskie koszta, wiec jak stajnia i zawody, treningi wyjazdowe etc sa blisko to ma sie gigantyczna oszczednosc! Z perspektywy czasu patrzac sens jest miec konia do max 20-25km od domu, dalej robi sie drogo (bo jak na dojazdy nie ma czasu to ktos inny musi konia ruszyc etc a to tez czesto kosztuje).
kokosnuss, podliczyłam i wyszło mi twoich wydatków... 820 euro. Bez paszy, suplementów, szczepień, kosztów zawodów i transportu na zawody. Owszem, już z treningami. Bez stałych wydatków na sprzęt, smary etc. Bez np. dentysty. A Polska, w wielu lokalizacjach jest droższa. Gdy się uczciwie prowadzi zeszyt - to włosy mogą dęba stawać Tu 5 euro, tam 10, ówdzie tylko 50 - ojtam.
kokosnuss, ja sobie doskonale zdaję sprawę, że koszty, które podałam są bardzo wysokie i można wydawać na konia mniej niż połowę tego 1000 Euro i zarówno koń jak i jeździec będą szczęśliwi.
To, co podałam to jest to, czego życzyłabym sobie dla mnie i mojego konia, niezależnie od tego, czy będzie skakał 100 czy 150 cm.
Każdy decyduje sam, co dla niego najlepsze, jakie ma priorytety i na co może i chce sobie pozwolić.
Briliante, ale rozumiem, mozna wydawac 300 i latac samemu z widlami 😉 mozna wydawac 1000 i przychodzic pojezdzic kilka razy w tygodniu i miec zrobionego konia w stajni ze zlotymi klamkami.

Ja sie wymiksowuje z dyskusji bo mam moze malo popularne poglady w polaczeniu z koniem specjalnej troski, a nie chce mi sie po raz enty udowadniac ze nie jestem wielbladem 🙂 i zaraz znowu wyjdzie ze moj kon niechybnie stoi na lancuchu w szopie i zre kartofle 🙄 skoro nie dostaje supli, ma jeden kantar i nawet nie umie stac w normalnym boksie etc. Do wlasnych wydatkow i zycia mam podobnie minimalistyczne podejscie i mi pasuje 🙂

I są miejsca w PL gdzie można pojeździć na naprawdę dobrych koniach i naprawdę skorzystać.

Iskra de Baleron, możesz podać przykład takich miejsc?
kamcia665, Golden Dream, Lewada
Brzozki kolo Szczecina 🙂
domiwa   W poszukiwaniu prawdy, mojej prawdy...
22 kwietnia 2021 21:30
domiwa, pomijajac sposob jazdy to ten kon nie stepuje w ogole i nie dokracza, sztywny plecami jest okrutnie we wszystkich chodach, a przodami tlucze w ziemie od palca, bo w ogole nie prostuje nadgarstkow (bolesny tyl kopyta?). Ogolnie ten wzorzec ruchu to "ala" i watpie zeby przeszedl badanie kliniczne przy kupnie.
domiwa, trzeba by zbadać tego konia,ale jak na xx to mi się ten koń podoba.
Na pewno jest szczery.
domiwa, mnie się nie podoba. Zgadzam się z opinię Kokosnuss. W skokach płaski i mam wrażenie, że tył spada za przeszkodą. Chyba nie ma zbyt wiele siły bo skacze wszystko z tempa. W ogłoszeniu napisano, że "dobry TUV", więc pewnie nie czysty. Ja bym nie zainteresowała się tym koniem, ale zależy kto czego szuka.
mindgame, to jest xx, trochę inaczej się patrzy na te konie.
Ten koń przede wszystkim ma coś lędżwiami, ale może starczy strzyknąć i będzie ok.
W takim przedziale cenowym nie kupisz konia robiącego wow.
Skacze akurat bardzo szczerze i mnie sie podoba, ale serio 30K za kulawego konia...?
kamcia665, Golden Dream, Lewada
Brzozki kolo Szczecina 🙂

szkoda że nie Mazowsze 😉 ale w Szczecinie też czasem bywam więc jest to cenna informacja
Hej,
Czy kupując konia, podpisywaliście jakąś umowę przedwstępną, przy pierwszych oględzinach, przed zamówieniem TUVa? Wolałbym jakoś uniknąć sytuacji, że zamówię albo nawet wykonam TUV, a w międzyczasie koń zostanie sprzedany komuś, kto się na niego wcześniej zdecyduje. Ma ktoś jakiś prosty wzór umowy, która zostanie sfinalizowana, jeśli TUV będzie ok? Wystarczy takie rzeczy uzgodnić słownie? Czy ludzie preferują jednak jakąś formę pisemną? Zawsze uważałem się za ufną osobę, nigdy nie zostałem oszukany, wierzę ludziom - ale nie wiem, czy to dobre podejście?

No i druga kwestia. Czy poproszenie sprzedającego o polecenie weterynarza do wykonania TUVa jest dobrym pomysłem? Czy rodzi to jakieś zagrożenie konfliktu interesów i lepiej poszukać weterynarza na własną rękę? Czy kojarzycie może jakichś weterynarzy w okolic Kielc, Radomia, mających w miarę krótkie terminy na TUV?
Można podpisać taka umowę. Jest to jak najbardziej słuszne podejście. Myśle, ze wzór nie jest potrzebny. Wystarczy podac dane stron, ze strona kupująca pokrywa koszty badania tuv i w razie zadowalającego wyniku sprzedający zobowiązuje sie do sprzedaży konia w/w osobie.

Co do weta to moim zdaniem warto popytać ludzi, nawet tu na forum jest dużo informacji. Możesz tez zapytać w wątku albo o weterynarzach albo w wątkach regionalnych. Pytanie sprzedawcy... wiesz, weci w sumie pracują na swoją opinie i raczej nie powinno im zależeć na splamianiu jej dla sympatii np. Klienta czy kolegi. Ale nigdy do końca nie wiadomo. Ja wybierałam wetow polecanych właśnie na forum i byłam zadowolona. Ale niestety nie te rejony wiec konkretnych nazwisk nie podam
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
23 kwietnia 2021 22:24
rad wiadomo, sprzedający to obcy człowiek, ale jakby wzbudzał myśli o podpisaniu przedwstępnej to bym konia nie kupiła. Bo jak teraz się boję to kij wie co zataja, a TUV nie wszystko może wykazać.
Mi sprzedający powiedział "badajcie ile chcecie i jak chcecie, ale na swój koszt; terminowo się dostosuję". Weta proponował, zeby wziac swojego. Wszystko jasno i klarownie, ta transakcja to dla mnie wzór kupna konia.
Muchozol2, ogólnie się z Tobą zgadzam. Ja jestem na przykład bardzo ufna. Ale oszuści miewają to do siebie, że nie mają tego wypisanego na czole i często są mili. Ktoś tu już opisywał swoją sytuację z TUV, gdzie niemal doszło właśnie do tego, że konie przebadane a sprzedający się wycofuje. Myślę, że jak żadna ze stron nie ma niecnych zamiarów to podpisanie papierka nikomu nie będzie przeszkadzać. Jedyne co bym zrobiła jako sprzedający to dała jakieś ramy czasowe na wykonanie badania, żeby nie było, że mam x zainteresowanych ale ktoś mi wstrzymuje sprzedaż bo nie jest w stanie umówić weta w miarę szybkim czasie.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
23 kwietnia 2021 23:08
Prawda, zgadzam się, że to nie powinien być problem.
Bardziej mi chodziło - jeśli już jakiś sprzedający wzbudza myśl o podpisaniu papierka, to warto rozważyc czy w ogóle brać od niego konia 🙂. A podpisać można i od zaufanego.
vanille, a ja bym takiej umowy nie podpisała, bo co jak zrobię Tuv i odpukać doznam kontuzji, która na pół roku wyłączy mnie z jazdy ? Mimo,że koń się podoba to pewnie byś wtedy nie kupiła?
Generalnie grzecznościowo jest tak, że ludzie robią tuv to się umawia,że decyzja do dnia x i już. Nie biorą , to wtedy pokazuje konia kolejnym.
Perlica, mam na myśli głównie zabezpieczenie kupującego. Trochę kiepsko wyłożyć kilka tysi na badanie a na koniec koń jedzie do kogoś innego. To jest ryzyko podejmowane przez osobę, która płaci za badanie nie swojego konia. Dziewczyny opisywały tu podobne próby zagrywki ze strony sprzedawcy. Jeśli nie zechcesz kupić mimo wykonanego TUV to Twoja sprawa. Tak naprawdę nie masz obowiązku informować sprzedającego z jakiego powodu go nie bierzesz po wykonaniu badania. Mogło Ci coś nie przypasować (co nie wyklucza konia z użytkowania ale np. dla Ciebie jest ryzykowne, albo potrzebujesz konia do sportu i jakaś wada będąca ok w rekreacji wyklucza konia z mocniejszego użytkowania). Sprzedawca nie ryzykuje niczym poza stratą czasu. Kupujący ryzykuje kilka tysięcy.
Jak wspomniałam ja mam zaufanie do ludzi choć różnie na tym wychodzę. Ale nie jest dla mnie dziwne po usłyszanych historiach, że ktoś może chcieć podpisać taką umowę.

EDIT: Nie wiem czy bym nie kupiła biorąc pod uwagę, że mam konia, na którym nie jeżdżę i jeszcze trochę nie pojeżdżę :P
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
23 kwietnia 2021 23:35
Nie wiem czy bym nie kupiła biorąc pod uwagę, że mam konia, na którym nie jeżdżę i jeszcze trochę nie pojeżdżę :P
vanille, no ja kupiłam, 2,5 roku temu prawie 2,5 latka i nadal nie jeżdżę :P. Kupiłam za dla mnie normalną sumę, ale dla znajomych "o panie, toż sporo taniej mogłaś kupić". TUV przeszedł śpiewająco wg wtedy zaufanego weta. Dziś jest prawie pół ślepy, ma wrzody (spowodowane leczeniem oka) i kawałek odkruszonej kości biodrowej co spowodowało bolesność kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Kość biodrowa była taka w momencie kupna, wet nie zauważył.
Koń jest pod okiem innego weta-fizjo i daje to spore efekty. I tak bym kupiła wiedząc co przyniesie przyszłość. Mamy szansę na użytkowanie konia zgodnie z naszymi oczekiwaniami, ale musimy zainwestować teraz i pilnowac później (wet, masaże itp.).
Ale rozumiem, że nie każdy by na to poszedł, mimo że koń by nadrabiał charakterem niedostatki z nadwyżką. Ale to ryzyko TUVu - kupisz ideał, a potem wszystko się może posypać 😉.
vanille, rozumiem zamysł, ale tak jak opisujesz robi tylko handlarz,że sprzeda komuś innemu konia po tuv. Tak się nie robi po prostu, jest to umowa dżentelmeńska czy jak to nazwać nie wiem.
Chyba,że sprzedaje konia za 30 , a przychodzi wariat i mówi daje 60 i zabieram, wtedy każdy sprzeda i uczciwie oddaje za tuv.
Perlica, dla mnie też się tak nie robi. Zwłaszcza jeśli chce się zadbać o reputację, klienci wracają lub polecają innym. Więc warto dotrzymywać słowa. I ja szczerze bym nie pomyślała, że da się coś takiego odwalić ale jak się okazuje da się. Kiedyś słowo miało większe znaczenie. Dzisiaj dla wielu ludzi wciąż ma, ale wystarczy, że trafi się na tego jednego, któremu to wisi.

Muchozol2, o matko, to miałaś jakieś straszne przygody 😲 mam nadzieję, że limit nieszczęść został wyczerpany, przynajmniej na najbliższe lata.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się