Koronawirus

busch pewnych rzeczy nie rozumiem, i do nich należy to podejście wielu lekarzy. O co tu chodzi? Czy oni przywykli do uzyskiwania wiedzy, ale wyrywkowej? Np. coś takiego co pisałam twierdziła pewna starsza lekarka (emerytka, dyżury) - że jej już nic nie ruszy. I jej nie ruszyło. Ale syna już nie ma 🙁 Czy też lekarzom chodzi o to, że cały proces nie jest zgodny z wszystkimi regułami racjonalnej medycyny (bo nie jest 🙁)? Gwoli ścisłości, to nie jest też zgodny z prawem. Bo układ jest taki, że same firmy nie odżegnują się, oficjalnie, od tego, że nadal trzeba rzecz traktować w kategoriach eksperymentu. Prawo mówi, że przeprowadzający eksperyment nie może się zrzec odpowiedzialności. To są fakty, tyle że nie bardzo jest inne wyjście. Cały glob stanął wobec wyzwania pojawienia się i rozpowszechnienia wirusa dla niektórych śmiertelnego, opornego na leczenie, powodującego paraliż całych systemów ochrony zdrowia. Jakiekolwiek remedium musi być "ekstraordynaryjne" lub go nie będzie 🙁 Szczepionki (czy terapie) swoją robotę robią nieźle, inaczej przekroczylibyśmy wizje z najczarniejszych snów, bo liczby są nieubłagane.
busch   Mad god's blessing.
25 maja 2021 17:25
Niedawno czytałam taką książkę "Metoda czarnej skrzynki", która generalnie porównywała sposoby radzenia sobie z błędami w branży lotniczej i w branży medycznej. Autor dawał dosyć przekonujące argumenty na to, że w opiece medycznej uczy się ludzi już od studiów do zatajania błędów za wszelką cenę, przed sobą, przed swoim miejscem pracy i przed innymi lekarzami. Z jednej strony jest to zrozumiałe, ja jako korposzczur wiem że nawet gdy chodzi 'tylko' o złamanie jakiejś arbitralnej procedury, kończące się jakimś protokołem który nic nie zmieni, to ludzie mają silną niechęć do przyznawania się do błędów i trzeba z tym aktywnie walczyć od samej góry insytucji. A co dopiero jak Twój błąd może dosłownie kosztować ludzkie życie i narazić Cię na ostracyzm.

Tym niemniej - błędy zamiatane pod dywan w skali instytucjonalnej to poważny problem, bo nikt się na nich nie uczy (może co najwyżej nauczy się ta osoba, która ten błąd akurat popełniła), nikt nie może zmienić na ich podstawie procedur czy wymagań dotyczących sprzętu, szkolenia itp. itd. Branża lotnicza jest ekstremalnie skupiona na tworzeniu środowiska, w którym każdy błąd się zgłasza i dzięki temu stanowi chyba najbezpieczniejszy środek lokomocji - przy podrywaniu wielkiej maszyny w powietrze!!! Ponadto autor przekonywał, że kiedy lekarz powie prawdę, to paradoksalnie ludzie częściej wybaczają, godzą się z sytuacją i nie pozywają tego lekarza w sądzie (nawet w hardkorowych przypadkach, on np. opowiadał o historii że zdrowa matka dwójki dzieci poddała się prostej operacji nosa, ale podczas prób intubacji lekarz tak się zafiksował na udrażnianiu górnych dróg, że zamiast zrobić w którymś momencie tracheotomię, to pozostawił pacjentkę niedotlenioną do momentu śmierci mózgu).

Może ci wszyscy lekarze mają świadomość jak bardzo błędy się zamiata pod dywan, więc po prostu nie ufają swoim. A każdy z nas ma ograniczone zdolności przetwarzania faktów, można ogarniać co najwyżej wąską dziedzinę swojej specjalizacji, więc czasami po prostu trzeba zdać się na kogoś innego, kto jest akurat specjalistą w dziedzinie epidemiologii. Nawet w tym wątku są niezliczone przykłady jakichś dziwnych informacyjnych kapiszonów (znacząco mniej odkąd nie ma zdrowegokonia 🤣😉, kto ma czas to wszystko sprawdzać? Pielęgniarka robiąco dużo ponad 40 godzin tygodniowo???

Wydaje mi się też, że rządy powinny wziąć na klatę problem "braku odpowiedzialności". Zrobić coś na kształt sądu szczepionkowego (stworzonego zresztą w USA po tym jak kocopoły Wakefielda się rozprzestrzeniły jak zaraza, więc nawet by nie trzeba było wymyślać na nowo jak się do tego zabrać) z prostym procesem przyznawania odszkodowań i płacić te odszkodowania każdemu dzbanowi, który poda dowody, że stracił na tym że go ręka bolała czy miał inny odczyn poszczepienny nie do zniesienia (jakoś w miarę adekwatnie do szkody oczywiście). Sądzę że wyszłoby dużo taniej, niż kolejne lockdowny bo się ludzie nie chcą szczepić.
To może być tak. Wszystko racja.
mam pytanie do osób które są juz po drugim szczepieniu, kiedy macie zaplanowane nastepne szczepienie ?
Hejka, oj dlugo nie pisalam nic na forum, ale chcialam sie udzielic w tym watku, bo tak sie zadzialo, ze temat covidowy trafil jak piorun w moja najblizsza rodzine. Wczoraj jednak dostalismy pierwsze od 2 tygodni lepsze wiadomosci, wiec skrobne pare zdan o tej trudnej historii.

Wlos mi sie na glowie jezy, sluchajac i czytajac polskiego podejscia do szczepienia/nie szczepienia sie. Serio. To juz chyba lezy w polskiej naturze, ze ludzie probujac zatuszowac swoje wewnetrzne polityczne frustracje i brak wiedzy, brna w jakims dziwnym kierunku negujac to, co wydaje sie oczywiste- szczepienia dzialaja.

Takie podejscie "mnie to nie dotyczy" siegnelo tez mojego szwagra. Lat 32, rosly, zdrowy chlop.Ponad miesiac temu dostalismy wiadomosc, ze on i jego dziewczyna przytargali dziadostwo od...tesciowej, ktora myslala, ze "to tylko przeziebienie", nie chciala sie testowac, bo nalezy do coronasceptykow i pozarazala oboje podczas wizyty. Dziewczyna szwagra przeszla covida w miare ok, choc ja wycielo, natomiast moj szwagier lezy od dwoch tygodni na intensywnej terapii oddzialu neurologii w DE. I nie, nie brak wydolnosci oddechowej byl przyczyna, choc kaszlal okropnie i mial przez kilka dni spadki saturacji. Gdy wszyscy mysleli, ze wszystko bedzie juz lepiej, chlopak zaczal skarzyc sie na bole glowy i zemdlal w lazience. Karetka zabrala go natychmiast do szpitala, gdzie potwierdzono wylew, pocovidowa zakrzepice mozgu, czesciowy paraliz. Przez wiele dni walczono o jego zycie, teraz sytuacja wydaje sie byc optymistyczna, bo jego stan sie na szczescie polepsza i chlopak ma szanse wrocic do zycia i zdrowia po zapewne dlugiej rehabilitacji.

To tak w temacie odpornosci, "nie chce mi sie szczepic" i tym podobnych.

Dla siebie widze jednak korzysc z krajowego scyptycyzmu, bo ze wzgledu na posiadanie polskiego PESELu przysluguje mi szczepienie, na ktore musialabym czekac w Niemczech chyba do konca roku.Za Astre lub Johnsona, jakie moglabym otrzymac odrazu serdecznie podziekuje znajac przebieg ewentualnej zakrzepicy, Wlasnie czekam na telefon i z radoscia dam sobie wstrzyknac to "nasienie szatana" zmieniajace DNA 🤣

Pandurska, przykra historia.
Dlaczego podziękujęsz za AZ czy Johnsonna?
Wg badań to naprawdę łatwiej trafić 6 w totka niż mieć powikłania po AZ czy J.
W USA miliony ludzi wyszczepiono Johnsonem.
mam pytanie do osób które są juz po drugim szczepieniu, kiedy macie zaplanowane nastepne szczepienie ?
blucha,
Jestem po drugim. Nic nie wiem o trzecim...
Przebąkuje się nieoficjalnie o trzecim doszczepieniu za rok Pfizerem ale na razie cisza.
Perlica Wiesz, moj szwagier ma dokladnie to, co moze sie stac po AZ lub Johnsonie to raz. Dwa w Niemczech stroni sie od szczepienia tym preparatami kobiet do 60 r.z.tp dwa. Trzeci a kwestia, to moja historia okolociazowa i teoretyczne tendencje do wystapienia zakrzepicy.
W Norwegii ponad 80% ludzi chce się zaszczepić, niektóre źródła podają nawet 90. Niestety szczepienia idą wolno, bo wycofano AZ, a Johnson nie dopuszczono. Dostawy dwóch pozostałych idą jak krew z nosa.
Pandurska, myślę ze cały ten syf w związku z AZ jest mocno polityczny. Nie zdziwię się, jak okaże się że jest najbardziej skuteczna.
xxagaxx, Anglikom wyszło, że jeśli chodzi o odporność, to w grupie 70+ sprawdza się lepiej od Pfizera.
Oczywiście to nie grupa Pandurskiej 🙂
busch   Mad god's blessing.
26 maja 2021 18:09
<b>Pandurska,</b> przykra historia.<br>
Dlaczego podziękujęsz za AZ czy Johnsonna?<br>
Wg badań to naprawdę łatwiej trafić 6 w totka niż mieć powikłania po AZ czy J.<br>
W USA miliony ludzi wyszczepiono Johnsonem.

Perlica,

Ja generalnie też trochę się obawiam tych zakrzepowych historii i dlatego mając wybór zdecydowałam się na Pfizera. Ale gdybym nie miała żadnego wyboru, to bym brała co dają, bo na pewno covid daje więcej ryzyka na zakrzepy niż AZ albo J.
busch, na wykładzie podowano bardzo czytelnie liczby dotyczące powikłań po AZ.
Wychodzi, że łatwiej wygrać 6 w Lotto.
Ale jeśli ktoś ma stwierdzone jakieś historie zakrzepowe to jak najbardziej rozumiem obawę, wówczas też bym wzięła pewnie Pfizer czy Modernę.
Dziewczyny, moze gdybym nie miala ugruntowanych obaw zwiazanych z przebiegiem mojej ciazy pare lat temu oraz tego, ze lekarze nie wykluczali u mnie tendencji do zakrzepic (!) przez co urodzilam bardzo hipotroficzne dziecko, to olalabym obiegowa opinie. Majac to z tylu glowy oraz zakrzepice (pocovidowa) szwagra wiem, ze jesli mam wybor, to skorzystam z alternatywy.
A co jest złego w wyborze tej, czy innej szczepionki?
Ja mogłam wybierać wszysto oprócz Johnsona i wybrałam Pfitzera, bo ma najlepszy marketing szeptany i tyle... ważne, że jestem zaszczepiona, a czy Astrą czy Pfitzerem - chyba nie ma różnicy dla innych?
Gaga i Gillian moje pytanie odnosiło się do tego ze szczepienie nie jest jedno na całe życie, więc czy macie plan, termin jak to będzie sie dalej odbywało ?
_Gaga, A ktoś pisze, że jest coś złego ? Nikt nic takiego nie napisał.
Perlica, w sumie chyba sobie to sama między wierszami dopisałam. Fakt. Sorki

Gaga i Gillian moje pytanie odnosiło się do tego ze szczepienie nie jest jedno na całe życie, więc czy macie plan, termin jak to będzie sie dalej odbywało ?

blucha, nie ma póki co konkretów ws powtarzalności szczepień. Ja generalnie zamierzam powtarzać szczepienia choćby po to aby sędziować za granicą...
blucha, kochana, nikt nie ogarnia zaszczepienia dwoma dawkami a Ty chcesz plan na całe życie 😀😀😀
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
28 maja 2021 10:06
Ja już po szczepieniu. Trochę bolało samo podawanie szczepionki, ale ja jestem w tym względzie histeryczką. Po 2 godzinach nic nie boli.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
31 maja 2021 04:44
Wlasnie przejeżdża mnie druga dawka Moderny, czuje sie tak koszmarnie, ze nie wiem jak wstanę z łóżka.

Miałam raz grypę, to było straszne. Teraz jest gorzej, bo dodatkowo do calego programu mam migrenę ( ok, u mnie to nie nowość) i okropne mdlosci. Nie śpię cała noc… a taki ciężki tydzień sie za godzine zaczyna. No szlag mnie trafi…

Mimo tego jestem bardzo wdzięczna za to, ze mogłam sie zaszczepić 🙂

Pandurska zrobiłabym na twoim miejscu tak samo i szczepiła sie mRNA w Polsce 🙂 a zachowanie teściowej poniżej zera, jak tak mozna …. Ten chłopak moze bedzie odczuwal do konca zycia skutki tej głupoty.
Ja mam jutro drugą dawkę pfizera. Jest to stresujące, nie wiadomo, czy będę zdychała, czy nie, po pierwszej bolała mnie tylko 2 dni ręka.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
31 maja 2021 18:56
No u mnie koszmar. Nigdy nie byłam tak chora, serio 🙁 jeszcze mam spory odczyn w miejscu wbicia, który mnie swędzi nieziemsko. Boli mnie kazdy mięsień, kazdy staw. Mam gorączkę 38 non stop, nie zeszło za bardzo po pyralginie ( wzięłam na łeb) i serio boje sie nocy.

Ile to moze kurcze trwać?
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 maja 2021 20:25
U mnie sytuacja wyglądała tak: szczepienie po 8, przed 14 zaczęłam czuć ramie, a koło 22 bolało już konkretnie. Noc była straszna, bo akurat na lewym ramieniu sypiam wiec ciagle się budziłam. W sobotę od rana ból ramienia, spuchnięty węzeł chłonny pod pachą i ból stawów plus ogólne zmęczenie. Stawy przestały boleć koło południa. Węzeł sobie dalej dokuczał.
Ogólnie sobotę przespałam. Niedziela była niefajna bo węzeł dalej bolał tak, że ręki nie mogłam luzem przy boku trzymać. Dzisiaj boli tylko ramie w miejscu szczepienia. Węzeł już nie jest spuchnięty i bolący chociaż po zmianie pościeli trochę się odezwał.
Zdecydowanie gorzej czułam się po szczepieniu na żółtaczkę, gdzie od razu poczułam się fatalnie a ramie bolało mnie przez tydzień uniemożliwając funkcjonowanie, do tego miałam gorączkę i ból głowy.
Ja jutro mam pierwszą dawkę Pfizera, liczę ze mnie nie dojedzie, jak miesiąc temu byłam chora... Mam mega stresa...
Gienia-Pigwa spróbuj sobie zażyć hymekromon, powinien ulżyć w bólu.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
01 czerwca 2021 08:10
halo, no wlasnie coś na rozluźnienie mięśni by mi sie przydało, dzisiaj wstałam i sie prawie poryczalam. Wszystko naokoło bioder, taki okrąg jakby, to jest jeden wielki ból. Straszne. Ale przynajmniej gorączka mi zeszła 🙂

NOP jak nic 😉
Dołączam do obolałych po szczepieniu. Temperatura 36,9 (u mnie to bardzo dużo), ból głowy, czuję wszystkie mięśnie, totalne rozkojarzenie i nie mogłam spać od 5.
Szczęśliwie jedna dawka, bo JJ. Oby szybko przeszło...
Gienia Pigwa Wspolczuje objawow 🙁 Bedzie lepiej!

Moj szwagier mial niestety drugi wylew w szpitalu. Operowali go, ale jest jedna noga po drugiej stronie utrzymywany narazie spiaczce. Jestesmy wszyscy totalnie zalamani 🙁

Takze, ja juz wole nawet odczyn poszczepienny, niz takie cos.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się