Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

Pati też polecam Astrę H, ja mam co prawda w hatchbacku ale pali nic, psuć się nie chce, tylko odejścia nie ma, z tym że moja to 1,4. Miałam okazję za to jeździć 1,8 koleżanki z pracy i ta już ucieka spod nogi 😉
<b>Sankaritarina,</b> aaa dopisuje, diesel :p budżet no tak ekhm do 12 tys maks
Pati2012, omg, to nadal szeroooooki wachlarz xD Chcesz duże auto?
Może Octavia? Ewentualnie coś innego z VAG (VW, Seat, Skoda.... Audi to też jest dobra opcja i wcale nie taka nieekonomiczna, ale tu tak jak z Mercedesami i BMW = duża szansa, na trafienie na zajechany egzemplarz, bo te auta są modne)). ... albo Opel. Ekonomiczniej nie będzie. Fiat jeszcze, o.
Też z tym nieśmiertelnym 1.9 TDI trzeba uważać tj. te silniki miały różne wersje i czasem osprzęt jest po prostu kosztowny (albo po prostu samochód ma przejechane milion kilometrów = nie ma siły, osprzęt będzie się psuł).

madmaddie, Mnie się najbardziej podoba jak jadę sobie Kią Picanto 140 km/h na autostradzie, a te wszystkie "duże auta" koniecznie & zawsze MUSZĄ mnie wyprzedzić... Niemniej jednak na trasie też nie czuję się zbyt bezpiecznie, aczkolwiek cieszę się, że to autko ma przyspieszenie, więc da radę "zwiać".

Mnie się najbardziej podoba jak jadę sobie Kią Picanto 140 km/h na autostradzie, a te wszystkie "duże auta" koniecznie &amp; zawsze MUSZĄ mnie wyprzedzić...

Sankaritarina, uwielbiam, zwłaszcza jak biorę się za wyprzedzanie takich 'lepszych' aut to w 80% przypadków nagle kierowcom strzela żyłka sportowca i MUSZĄ przyśpieszyć ile fabryka dała :P
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
03 czerwca 2021 17:41
Post został usunięty przez autora
busch   Mad god's blessing.
04 czerwca 2021 08:47
Dramat, dziś moja yariska po prostu postanowiła w ogóle nie odpalić spod domu, fantastycznie 🤡🤡🤡
A ja się wyłamię i powiem - oddam Astrę H, dopłacę! 😂 Przerobiliśmy sporo aut, ale żadne nie irytowało mnie tak, jak astra. Mam nadzieję, że w cenie nieco wyższej od wartości złomu pójdzie w tym miesiącu, bo nie widzi mi się opłacać kolejnej raty OC, ale jeśli nie, to serio oddam ją na żyletki.
Po stokroć bardziej kocham swoje (drugie już) Polo 2001. Chociaż i tak największą miłością darzę mężowskiego Hyundaia. 😍
Facella   Dawna re-volto wróć!
04 czerwca 2021 11:35
Z ciekawości - co z nią nie tak?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 czerwca 2021 20:56
Aaa, kultura kierowców w tym kraju to inksza inkszość. Ja sobie pyrkam i nie zasuwam. Astra jest ciężka ale nie jakoś szeroka, taka w sam raz.
Ale kochom jak jadę między światłami na dwupasmowce i trzeba mnie wyprzedzić, bym potem ja stała za wyprzedzaczem na światłach, bo ten jest w klubie poszukiwaczy pierwszego biegu :P
Ja kocham moje Polo. Po prostu jestem zakochana na maxa. Kupiłam najprostszą wersję, nie mam klimy ani nawet centralnego, ale mam szyberdach który mnie cieszy, radio które gra i tyle 😁 uwielbiam nim jeździć, uwielbiam to, że wcisnę się w każdy parkingowy zakamarek. Jak na silnik 1.2 to nieźle popierdziela, ale w sumie nie ganiam go tylko spokojnie sobie podróżuję 😜 no i jest niebieski, oszalałam 😍😍😍😍

No dobra, ma jeden minus - wpierdziela olej litrami, muszę przejrzeć mu uszczelki. Za to paliwo... Leję do pełna i omijam stację paliw przez miesiąc, jeżdżąc tak sobie oszczędnie zrobiłam ponad 700km 😜 me gusta!
Z ciekawości - co z nią nie tak?
Facella, Jest Oplem, no... ​
Ople są bardzo popularne w Polsce (a chyba i w Europie), więc szansa na kupno jakiegoś gruza od Janusza jest wysoce prawdopodobna. Upierdliwe jest np. żarcie oleju - występowanie bardzo częste... i czasem jakieś durne "niby-małe" awarie. No i rdza.
Co nie zmienia faktu, że auto nadal wypada ekonomicznie - spalanie niskie, chyba można gazować bez problemów, ceny napraw i części niskie... A całkiem wygodne auto, w miarę ciche...

Otóż to. Rdza żarła go niemal na naszych oczach pomimo zabezpieczenia. Plastiki skrzypiały, a jak przestawały, to tylko dlatego, że odpadły (serio, we wszystkich poprzednich autach łącznie nie odpadło mi tyle plastikowych elementów, co w astrze). Olej jeździł w bagażniku na stałe, bo ciągle trzeba było dolewać. No długo by opowiadać.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
07 czerwca 2021 10:20
Astrę pierwszej generacji niemożebnie żarła rdza, później to poprawili. Moja jest w dobrym stanie - do poprawek, ale to auto z 2001. Tylko było o nie dbane i im dłużej nią jeżdżę, tym bardziej się o tym przekonuję. Stanie pod chmurką nie służy jej. Silnik mi się nieco poci, ale od lutego nie dolewałam oleju. Na jednym baku (wchodzi 50L z hakiem) da się zrobić 1000km. Mam też całkiem nową astrę w rodzinie, jeździ na taksie i też jest super. Więc podejrzewałabym zły egzemplarz, ale to jak z każdym popularnym autem. natomiast jakość plastików w tym moim gruzie jest lepsza niż w nowszej dużo fabii 😉
Za to w nowszym polo mojego wujka totalnie progi zeżarte. Moje zdrowe. Kwestia egzemplarza - bardziej przy używanych autach liczy się historia raczej i stan, niż cokolwiek innego.
Również polecam Astę H. Mam zagazowaną 1.4 i owszem mimo pewnych wad jeździ się nią dość przyjemnie, a przede wszystkim jest to tzw. taniowóz. Przy ekonomicznej jeździe spala mi 7l gazu na 100 - ekonomicznej czyli bez przyspieszania z gazem w podłodze i po trasie tak w okolicach 130 km/h, powyżej spalanie wyraźnie rośnie. Naprawy i części nie są drogie. Szczerze mówiąc to moja Asteroida wizytuje warsztat tylko z powodu spraw eksploatacyjnych, żadna większa awaria jej się nie przytrafiła. Nie ma śladów rdzy, plastiki owszem trochę trzeszczą, nie jest to najlepiej wyciszony samochód świata i przyspieszenie nie zwija asfaltu, ale koszty eksploatacji to wynagradzają.
Moja jest no, powiedzmy sobie szczerze brzydka. Rdza żre, ale miałam tego świadomość przy kupnie, zakładałam ze po długiej przerwie od prowadzenia samochodu nie ma sensu kupować ładnego bo i tak go przerysuję/obstukam itd. Mechanicznie sprawna, nie miałam z nią żadnej poważniejszej usterki, tuż po kupnie wymieniłam akumulator, a jakoś latem lusterko bo ktoś mi je pogruchotał na parkingu. Aaaa, i jeszcze żarówkę w przednim świetle. Też mam 1,4 w gazie, w trasie pali mi 8-9l gazu na 100km, ale ja niestety nie jeżdżę zbyt ekonomicznie. Silnik się poci, ale nie bierze jakoś przesadnie oleju, właśnie wypada mi termin wymiany, mierzę poziom raz w miesiącu. W przyszłym roku chciałabym wymienić już auto na coś mocniejszego, bo w tym jednak trochę brak mi mocy, ale Astrę chyba zostawię na dojechanie młodszemu bratu.
Dodam, że mój egzemplarz łatwego życia nie miał, bo wg papierów jestem piątym właścicielem, ślad po kogucie i przyrost przebiegu w pewnym okresie wskazują, że mógł mieć epizod jako taxi.
Ja nie przepadam za Oplami w ogóle, a już te niższej klasy są dla mnie "kwadratowe" w prowadzeniu. Podchodziłam ze 3 razy do kupna Astry i za każdym razem miałam wrażenie, że się prowadzi jak taczka i nie hamuje. Ale ja przyznaje, że jestem skażona japończykami i francuzami niektórymi a one są po prostu takie jakieś bardziej finezyjne w prowadzeniu i zdecydowanie lepiej hamują 😉. Ale wiem, że znajomi z Astr i Cors są bardzo zadowoleni - właśnie mówią, że to takie bezproblemowe auta generalnie.
Ja przed kupnem swojego jeździłam tylko elkowym yarisem, Fiatem Albeą (niemożebnie się psuł i strasznie nim huśtało w zakrętach) i starym Escortem w kombi (strasznie nisko zawieszony, miałam wrażenie siedzenia na asfalcie, zero mocy, bardzo awaryjny) więc na moje oplowe odczucia może wpływać to, że nie mam porównania do niczego lepszego. Mam też niewielkie oczekiwania, auto ma jeździć, być tanie w eksploatacji i jak najmniej sie psuć 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
07 czerwca 2021 15:54
no też nie ma co się spodziewać fajerwerków po aucie, które ma tak niską cenę wyjściową. O ile psuje się tyle, ile każde inne, nie pali nie wiadomo ile, i części są tanie, to już jest ekstra. Ja też potrzebowałam sporego bagażnika (wiadomo, piesek musi mieć wygodnie) i tu asterix wygrał.
Za to jazdę corollą funkiel nówką prosto z salonu wspominam koszmarnie. Choć ja generalnie miłośnik japońców.
Subaru Forestera strasznie bym chciała, ale pewnie skończy się na kolejnym tanim wozie, tzn. mondeło :P
madmaddie, ja jeżdżę teraz civem kombi i niestety ma dla mnie za mały bagażnik. Dwa psy po 35kg w klatce dzielonej muszą być i teraz te klatki mają takie ciaśniutkie. Zakładam, że za rok oddam civka mężowi a sama będę musiała poszukać czegoś innego tylko jak na razie to z odpowiednio dużymi bagażnikami to wychodzą GrandScenic, jakiś Chrysler i fiat doblo. Już płaczę....
madmaddie   Życie to jednak strata jest
08 czerwca 2021 09:43
Epk, moja szefowa jezdzi Chryslerami (Grand caravan) że względu na wożenie dwóch psów - vario cage się traci w tym aucie, miejsca jest cudownie dużo, wnetrze jakby luksusowe, ale jest to van no, ja bym nie umiała. Dla mnie duże kombi to maks. Jakby nie pies to bym sedana kupiła.
madmaddie, ja lubię duże auta, bez większego problemu wsiadam w dostawczaki nawet te duże. Chryslera boję się ze względu na koszty utrzymania. Prawda jest taka, że japończyki (głównie Honda) przyzwyczaiła mnie do bezawaryjności i niewielkich kosztów napraw.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
08 czerwca 2021 09:59
koszty nie są tragiczne, pytałam, bo znalazłam spoko model, a oni mają fajne automatyczne skrzynie biegów, gdyż rozważam inwalidę next time. Poza tym, że jeden jej się spalił 😅
Jako antyfanka opli proszę o duuuże kciuki, by moja dzisiaj sprzedała się w cholerę.🤣
Czymamy 😁
Poszła w ch*** 🤣

Swoją drogą, to fascynujące, jak ludzie potrafią wydziwiać, kupując auto w cenie roweru. 🙄
Tacy to chyba najbardziej wydziwiają...

No, otóż to, nie ma się co spodziewać nie wiadomo jakich cudów po autach z ekonomicznej półki. Jeździłam Astrą G (a jakaś z końca produkcji) i, no, jakaś wybitnie zachwycona nie byłam.Tj, jedynie przy tankowaniu, bo nie paliła dużo, a i depnąć się dało (1.4). Fotele też nienajgorsze, ale, no, kurde, na dłuższą metę - nie.
Jeździłam chyba wszystkim "ogólno-popularnym" + jednym zabytkiem.... no i jak człowiek się przesiada z jakiejś wybitnej kanapy na takie "zwykłe" auto, to okazuje się, że dużo drobiazgów zaczyna irytować.

Ostatnio sobie wymyśliłam, że kupię drugie auto - takie "jeździdło" tanie. Takie jakieś "z duszą", no... Wygodne...
No i też mi ciężko znaleźć, bo trochę wymyślam. Padło na Nubirę, ale huk w kabinie mnie odstraszył (wprawdzie w aucie, które oglądałam, jest prawdopodobnie coś do roboty, ale jak przystało na starego Koreańczyka [czy Polskiego Koreańczyka...] - i tak będzie głośno przy ponad 100..... ). No, jeszcze jest pomysł Leganzy, ale też jakoś nie wiem.
No - zawsze zostaje W124 - o ile rdza nie zjadła...

Czy jest jakieś źródło, gdzie mogę zgłosić się po wycenę samochodu, który będę sprzedawać? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dokładnej wyceny nie dostanę, ale bym chciała wiedzieć mniej więcej, bo pojęcia żadnego na ten temat nie mam. Jeśli wyceniający specjalizują się w markach, jest to Suzuki.
trusia, nie wiem czy jest takie miejsce, ale najłatwiej wejść na portal z ogłoszeniami i zobaczyć po jakiej cenie wystawiają ludzie.
trusia, najlepiej wejdź na otomoto albo inna gratkę czy nawet olx i zobacz w jakich cenach jest auto z wyposażeniem jak twoje.
Dzięki, tak zrobiłam. Już wiem, czego się trzymać.
Ech - Zafira, którą rzutem na taśmę kupiliśmy tuż przed powiększeniem się rodziny dożywa swoich dni. No i jest dla nas zwyczajnie za ciasna. Jak się włoży do bagażnika wózek, to już na zakupy miejsca nie ma. Trudno i darmo - trzeba się przesiąść do busa. Problem w tym, że busy generalnie trzymają cenę i wygląda na to, że bez najmarniej dwóch dych niczego sensownego się nie znajdzie (w zasadzie to wahamy się pomiędzy VW Transporterem a MB Vito - ale takich, co by na "dzień dobry" nie zaczynać od generalnego remontu, z wymianą skrzyni biegów i silnika na czele...). Ruszył rządowy program dopłat do elektryków i w rozpaczy rozważałem i taki wariant - z tym, że oczywiście nie mam kasy na brakujące 85% (albo więcej) ceny, więc w grę wchodziłby tylko jakiś rodzaj wynajmu lub leasingu. No i tu jest pies pogrzebany: limit kilometrów. Mieszkając na wsi spokojnie i bez żadnych szczególnych wojaży robimy około 500 km tygodniowo - na dojazdach na stację kolejową, do szkoły, do sklepu, itd. Tymczasem praktycznie wszystkie oferty jakie widziałem zawierały się w przedziale od 7500 km na rok (kpina...) do góra 60.000 km (ale wtedy nie rocznie, a za cały okres umowny - też wychodzi skąpo...). Jak by nie kombinować - nic z tego nie będzie. Oczywiście, może się okazać że taki elektryk, z nominalnym zasięgiem ciut powyżej 200 km na jednym ładowaniu (pytanie, czy dałoby się do tego podczepić przyczepę z generatorem i ładować w trakcie jazdy..?) w praktyce nie pozwoli nam jeździć tyle, co jeździmy. Więc nie ma się co przejmować umową, skoro i tak pokona nas technika...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się