Koronawirus

matrix To ja mam druga dawke juz 30.06😬 Podobno pozniej nie beda juz mieli Pfizerow.. Hmm.
Jeśli przybycie infekcji nie daje odporności (a nie daje, to jasne - to wirus podobny do wirusa grypy, a na grypę można chorować dowolną liczbę razy, nawet i kilka razy do roku, jak ktoś ma pecha...), to szczepionka takiej odporności również nie da. Oczywiście - jeśli ktoś nie chorował, to szczepiąc się, zyskuje: szansę (bo nie pewność), że gdy w końcu zarazi się, przejdzie to łagodniej. Tylko tyle i aż tyle. Tak, czy siak - wcześniej czy później większość z nas to przechoruje. My już po - nie było fajnie, ale też bez przesady. Żyjemy i nikt z nas tlenu nie potrzebował. Przeszliśmy, jak się zdaje, odmianę brytyjską. Nijak nas zatem to nie obroni przed przejściem w przyszłości odmiany indyjskiej, brazylijskiej, czy jakiejkolwiek innej: co roku będą powstawały nowe. I tak będziemy sobie z tym żyli, aż pomrzemy.

Jak tysiące pokoleń przed nami. Dla mnie to krzepiąca myśl. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zdecydowana większość przedpiszczyń szczerzy wierzy, albo wierzyła we własną, doczesną nieśmiertelność i rozwianie tego złudzenia stało się powodem do przykrych odczuć. No cóż. Może to kwestia wieku..?
Sorry za może głupie pytanie.... ale czy w obiektach zamkniętych zaszczepionych w pełni nie obowiązuje maseczka/dystans (no bo że zaszczepieni do limitu się nie wliczają to wiem)?
Bo tak patrzę po zdjęciach z niektórych miejsc zamkniętych i widzę, że gro ludzi jest bez maseczek... to się zastanawiam jak jest w końcu... Jest na to jakiś przepis?
efeemeryda   no fate but what we make.
11 czerwca 2021 11:16
jkobus

przechorowanie nie działa tak samo jak szczepienie, nie wytwarza takiej odporności.

Nie chcesz się szczepić to się nie szczep, tylko bądź łaskaw unikać wtedy skupisk ludzi i siania zarazy na tych, którzy ze szczepienia skorzystać nie mogą.
jkobus to nie jest tak jak opisałeś, a wirus znacząco się różni od wirusa grypy. Główny z nim problem to taki, że oszukuje system odporności póki nie jest już niebezpiecznie namnożony. I, tak, większość osobników da sobie z tym radę, ale układ odporności niszcząc wirusa będzie niszczył zaatakowane komórki. Im skuteczniej namnożona infekcja - tym zniszczenia będą większe. "Szczepienia" (to nie jest poprawne nazewnictwo, ale lepszego nie ma) mają na celu dwie rzeczy, w osobniku: oszukać oszukańczą mimikrę wirusa, przygotować wyspecjalizowane fabryki przeciwciał do szybkiego odpalenia produkcji. Tego nie daje przechorowanie. Szczególnie wobec kolejnych mutacji nie daje. W "szczepieniach" nie chodzi o to by nie chorować, chodzi o to by minimalizować zniszczenia. I, nie polegałabym w tym wypadku na naturalnej odporności, skoro wirus wykazuje znaczące podobieństwa do konstrukcji syntetycznych.
halo Twój lęk nie jest moim lękiem. Nie dogadamy się, zresztą - nie czuję potrzeby porozumienia w tej sprawie. Z powodu "walki z Covid" umarł mój Tata. Nie miał Covid. Miał miażdżycę. Nie doczekał wznowienia planowych operacji. Porównując zresztą liczbę zgonów " na Covid" z ogólną liczbą nadwyżkowych, w stosunku do średniej, zgonów w ciągu ostatnich 12 miesięcy widać, że "walka z epidemią" zebrała kilkakrotnie więcej ofiar niż sama epidemia... Taki urok życia w "społeczeństwie postnowoczesnym"...
No nie wiem. Też bym chciała, żeby systemowi ochrony zdrowia już nigdy nie groził paraliż, żeby anestezjolodzy nie byli zajęci przy respiratorach, żeby każdy mógł dostać pomoc na czas.
Nigdy nie byłam zwolenniczką strusiej polityki, że jeśli zamknie się oczy to coś zniknie. Może faktycznie lękamy się czego innego. Ja - ludzkiej (i własnej) głupoty i podłości, własnej bezradności. Ty - chyba tego, przed czym zamykasz oczy.
Gdybyśmy NIC nie zrobili - epidemia skończyłaby się rok temu. Oczywiście - kosztem wielu ofiar. Czy tych ofiar byłoby więcej czy mniej niż naprawdę było, tego się nie dowiemy. Tym niemniej - Covid-19 daleko nie tylko do dżumy czy cholery, ale nawet do grypy hiszpanki. To lajtowy patogen. 100 lat temu pewnie nikt by nawet nie zauważył jego pojawienia się.

Nie robienie NIC było oczywiście niewykonalne. Politycy nie mogli sobie na to pozwolić z obawy przed utratą popularności i, w konsekwencji, władzy. Musieli zatem robić COŚ. Nawet, jeśli nie mieli bladego pojęcia co. Kosztem jest największy skok liczby zgonów od 1945 roku. Nic się ma to nie da już poradzić. Co więcej - należy oczekiwać, że reakcja na każde przyszłe wyzwanie tego rodzaju będzie identyczna. Nikt nigdy nie przyzna się, że nie wie co się dzieje, ani co powinien zrobić. Każdy będzie za wszelką cenę udawał, że kontroluje sytuację i doskonale wie, co robi. NIe ma przy tym najmniejszego znaczenia barwa partyjna czy niuanse systemu politycznego. W skali świata na zignorowanie epidemii zdobyło się raptem kilku zupełnie nieważnych dyktatorów (Łukaszenka, Kim i bodaj prezydent Turkmenistanu) - jak na razie wyglądają na ostatnich Mohikaninów zdrowego rozsądku. Panika i uleganie zupełnie irracjonalnej presji sondażowych słupków wygrały wszędzie indziej...
To sobie wyemigruj do jednego z w/w zdroworozsadkowych krajow 👍

Gdzie rzecz jasna sa wolne media i wolnosc przemieszczania dla ludzi z zewnatrz, w tym dziennikarzy ze zgnilego zachodu, a i rzadowe informacje na temat zgonow czy czegokolwiek innego sa w pelni prawdziwe i godne zaufania. W dyktaturach komunistycznych jak powszechnie wiadomo glod, bieda i marna opieka zdrowotna nie wystepuja, wszak zaden dyktator sie do takowych nigdy nie przyznal 🤷

Jak to szlo z otwartym umyslem i wypadajacym mozgiem...?
Wątpliwej jakości dowcip. No cóż. Ja RÓWNIEŻ szczerze Was nie lubię!
W skali świata na zignorowanie epidemii zdobyło się raptem kilku zupełnie nieważnych dyktatorów (Łukaszenka, Kim i bodaj prezydent Turkmenistanu) - jak na razie wyglądają na ostatnich Mohikaninów zdrowego rozsądku..
jkobus,

To jest strasznie nieuczciwe zagranie z Twojej strony, ponieważ przekreśla jakąkolwiek rzeczową dyskusję 🤐
Kurtyna.
Białoruś. Korea Północna. Zdrowy rozsądek. Spoko, tam nie potrzeba sztucznej pandemii , żeby przeselekcjonować naród. Wystarczy powsadzać wszystkich do wiezień za to, że oddychają w nierównym tempie.

Swoją drogą, Tukrmenistan nie prowadził ŻADNEJ statystyki i ŻADNE dane nie są dostępne publicznie. Nieznana jest liczba zachorowań i liczba zgonów.
Świetny punkt odniesienia i przykład kraju, który nie zrobił nic i świetnie sobie poradził.
A potrafisz na jakichkolwiek statystykach pokazać, który kraj poradził sobie lepiej, a który gorzej..? Moim zdaniem wygląda to tak, że żadne działania jakiegokolwiek rządu nie miały żadnego znaczenia. Epidemia, plus - minus, wszędzie zebrała taki sam owoc. Tylko koszty były różne. Tak jest ZAZWYCZAJ z działaniami rządów. Dlatego mądrzy Chińczycy już 2500 lat temu wymyślili doktrynę wuwei. Niestety - obecnie, jak się okazuje, są już zbyt cywilizowani, żeby samemu ją stosować...
Do osób mieszkających za granicą.
Czy w waszych lokalnych mediach pojawiają się dyskusje odnośnie nowych informacji nt. źródła wirusa, informacji z pozyskanych emaili Fauci'ego, prawdopodobnego współfinansowanie chińskich badań przez Us (możliwe, że również w ramach "gain of power", czyli w zasadzie broni biologicznej), nacisku na wystąpienie do Chin o odszkodowania.
Polskie media są jak śpiąca księżniczka więc cisza (wyłączając nielicznych tzw. niezależnych), we Francji też się dopiero budzą (no ale tam wybory i sporo innych problemów), o Chinach ciekawe informacje to najczęściej w australijskich i indyjskich mediach.
Dziwne, ale zgadzam się z jkobus, . Kto czego nie robił i tak ludzie chorowali, umierali. Jak nie robił nic np. Szwecja to efekt był podobny.
Dawno zrobiłam stosowne wyliczenia. Bo dzięki "Diamond Princess" było czym karmić algorytmy.
W Polsce epidemia "nieleczona" uwinęłaby się w maks 7-8 miesięcy. Przyniosłaby 120 tys. nadprogramowych zgonów - tylko na covid. Trudno oszacować, ile osób umarłoby na skutek zupełnego braku dostępu do operacji. A umieralibyśmy masowo, ponieważ żaden system ochrony zdrowia nie jest z gumy, i nie sposób nagle stworzyć 100 000 anestezjologów, którzy byliby na raz niezbędni. Raczej należałoby założyć, że umarliby wszyscy, którzy w tym czasie mieliby pecha potrzebować uśpienia do operacji ratującej życie. No ale byłoby krótko. Skoro służby Tito potrafiły wykończyć 100 tys. ludzi w ciągu 2 tygodni, to co to jest te 300 000 ofiar (rety, zaledwie mniej niż 1%, o co ta awantura?! <sarkazm>😉, które mielibyśmy (dodając do trupów covidowych znacznie więcej ofiar zupełnego paraliżu ochrony zdrowia)? W trochę ponad pół roku? Phi. W praktyce każda klasa straciłaby jednego ucznia, każda zmiana w fabryczce na 50 pracowników jednego kolegę (tu liczę tylko covidowych) Nie tak dużo przecież <sarkazm>? Racja, że przy większości scenariuszy liczba ofiar epidemii wyglądałaby podobnie, chodziło wyłącznie o spłaszczenie krzywej epidemii, nie "objętości" - bo to niemożliwe. Na dziś ofiar jest tylko ciut mniej niż przewidywany maks, bo weszły sczepienia. A w styczniu(!) 2010 trafnie wyliczyłam, że, co by nie robić, ca 75 tys. zmarłych to maksymalnie optymistyczny scenariusz. I taki się zrealizował, na szczęście. Bo generalnie chodziło o to, że minimalny współczynnik końcowej śmiertelności w warunkach skumulowania epidemii i zapaści ochrony zdrowia urósłby do 4%, mógłby, swobodnie. Policzmy z 30 mln. 1 200 000. No ale krócej by było, i do kina można by chodzić, i na mecze.., Wszak kiedyś umrzeć trzeba, po co tyle ambarasu z tą całą "pandemią"? <sarkazm> A po co duszących się podłączać do respiratorów, jak inni potrzebują, a tu tylko +- co drugi ma szanse? Kiedyś respiratorów nie było, a ludzie też żyli. I umierali. <sarkazm>
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 czerwca 2021 09:19
jkobus, oczywiście, że jesteś. Pojedź sobie do faweli i zobacz jak kraj negujący wirusa sobie poradził. Porozmawiaj z tymi ludźmi, a nie siedź wygodnie w Polsce.

Rozumiem, że przemawia przez ciebie ogromny ból, ale pierdzielisz tak, ze nie da się tego czytać.
Strzyga: nie pojadę do żadnych faweli. Bez szczepienia nikt mnie do samolotu nie wpuści 🙂. Zresztą - argumentum at favelum zamyka wszelką dyskusję. No bo co idzie dobrze w fawelach..??? Inna rzecz, że na tle rozlicznych epidemii trapiących ludzkość w przeszłości - nawet w fawelach Covid to żarcik. Naprawdę. Poczytajcie chociażby Tukidydesa. A plaga, która trapiła Ateny w jego czasach też wcale nie należała do najjadowitszych...

halo: bardzo przykro się czyta to, co piszesz. Nie z powodu treści, tylko z powodu zestawienia treści z nickiem. W innych wątkach jesteś osobą rozsądną, sceptyczną, spoglądającą na życie z dystansem, często z ironią. Tylko w tej jednej sprawie - opuszcza Cię zupełnie rozum i zostają tylko irracjonalne lęki.

Jak słusznie zauważył tow. Josif Wissarionowicz (a wiemy dobrze, że wszystkie jego spostrzeżenia zawsze były słuszne...) - jeden trup, to tragedia. Sto tysięcy trupów - to już wyłącznie statystyka.

Ten brutalny bon mocik ilustruje jedynie w dosadny sposób pewną różnicę kategorialną. Indywidualnie - każdy ma dobre prawo chronić siebie i swoich bliskich jak mu tylko rozum, portfel i okoliczności pozwalają.

Ale polityka państwa to coś zupełnie odmiennego. Państwo, które na ślepo, w panice, nie kalkulując kosztów i efektów miota się od pomysłu do pomysłu, raz zamyka całe branże, to znowu je otwiera, żeby następnego dnia zamknąć - ponosi odpowiedzialność za wszystkie skutki tego działania. Dlatego, kiedy nie wiadomo co robić w skali państwa - najrozsądniej jest po prostu nie robić nic.

Przy czym w tym wypadku "nie robienie nic" oznacza, że pozwalamy wirusowi rozprzestrzeniać się (prawdę powiedziawszy od momentu, gdy opuścił okolice targowiska w Wuhan - i tak nic już nie było w stanie go powstrzymać przed obiegnięciem całego globu...), nie przewracamy do góry nogami niczego (operacje planowe odbywają się zgodnie z planem, nie ma faktycznego zamknięcia placówek zdrowotnych, administracji publicznej, itp.) - a co najwyżej ułatwiamy ludziom, którzy tego chcą, realizację ich indywidualnych pomysłów na ochronę zdrowia. Można też, co nie wymaga wielkich nakładów, izolować najbardziej zagrożonych - pensjonariuszy domów opieki społecznej czy domów seniora.

Podłączanie chorych na Covid pod respiratory i tak było głównie zabiegiem pijarowym - większości z nich nic to nie pomagało, przedłużając tylko agonię.

Covid to pierwsza w dziejach "epidemia pijarowa". Co ciekawe - nie tylko w państwach demokratycznych władze myślały tylko o tym, jak przypodobać się ludowi, a nie o tym, jak radzić sobie z zagrożeniem! Przecież w ogóle nie byłoby całej tej epidemii, gdyby lokalne władze KPCh w Wuhan nie próbowały w końcu 2019 roku tuszować całej sprawy - po to, aby nie psuć nastrojów ludności. Zdaje się, że w konsekwencji towarzysze rozstali się nie tylko ze stanowiskami, ale i z życiem (jak to zwykle bywa po spotkaniu kilku gram rozpędzonego ołowiu z ludzką potylicą...) - ale było już za późno i ich surowe ukaranie RÓWNIEŻ służyło tylko pijarowi. Tym razem władz centralnych w Pekinie... I tak dalej, i tak dalej - każdy chciał "dobrze wypaść", "udowodnić, że wie co robi i panuje nad sytuacją". A jak wyszło..?

No właśnie...
galopada_   małoPolskie ;)
15 czerwca 2021 11:13

Podłączanie chorych na Covid pod respiratory i tak było głównie zabiegiem pijarowym - większości z nich nic to nie pomagało, przedłużając tylko agonię.<br>
<br>


jkobus, gościu, puknij się w głowę i powiedz to moim pacjentom odpiętym od respiratorów i ich rodzinom. Aż się we mnie zagotowalo😡
jkobus to, że państwo nie działa to wiemy nie od dziś i nie ma to żadnego związku z pojawieniem się realnej pandemii. Spontaniczne i niewytłumaczalne ruchy obserwujemy w każdej dziedzinie życia. A za takie brednie już jeden dostał permanentnego bana.
espana, ale jakie brednie?
Gdzie on napisał coś nieprawdziwego?
Trzeba by porównać statystyki zgonów na NIE covid vs lata ubiegłe żeby mieć podstawę do dyskusji.
Być może uratowano więcej osób chorych na covid dzięki respiratorom, ale w tym samym czasie być może więcej zmarło na choroby typu nowotwór bo nie przyjęto ich do lekarza, a jedynie przez telefon spławiono?
To nie są żadne bzdury - lekarze onkolodzy już mówią o tym, że zgonów nie dość że jest więcej z powodów onkologicznych to straszliwie pogorszyła się wykrywalność raka na wczesnym etapie ze względu na brak dostępności do diagnostyki. Żniwo tego dopiero zbierzemy.
Tylko to jest problem "faweli" a nie sensu obostrzen covidowych per se. Argumentum ad favelum znaczy sie jak ktos chce sie poegzaltowac znajomoscia laciny. Polska opieka zdrowotna to fawela byla i dlugo przed covidem. W NL wykonywano w dobie covidu i lockdownu normalne operacje i normalnie mozna bylo pojsc do lekarza pierwszego kontaktu.

Kolega sobie glownie lubi pitolic trzy po trzy i liczy na shock value, no bo Lukaszenka i Kim tacy rozsadni i cytat ze Stalina taki odwazny, lojeju. I respirator przedluzajacy agonie plus Tukidydes jako znawca nowoczesnej epidemiologii xd

Ze reguly lockdownowe bywaja debilne to jedno, ale rzucanie z luznego nadgarstka, ze "a bo az tylu ludzi by nie umarlo" bez danych to bezsens.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 czerwca 2021 13:42
Miałam się nie oddzywać, ale jkobus na miażdżycę umiera rocznie około 60 tys. osób (“Ocena kosztów niewydolności serca w Polsce z perspektywy gospodarki państwa”, Instytut Innowacyjna Gospodarka, raport pod patronatem Pracodawcy RP, s. 5.) - to jeszcze tragedia czy już statystyka?

To, że nasz rząd nie wie co robić to nie tylko w kwestii covid, a praktycznie każdego aspektu, o którym decyduje....
epk, właśnie o nowotworach słyszałam audycję w radiu i był apel onkologa żeby przychodzić i nie czekać bo covid.
busch   Mad god's blessing.
15 czerwca 2021 23:01
jkobus, skąd te informacje że covidowi daleko do grypy hiszpanki? Hiszpanka wg badaczy miała coś około 2%-0.2% śmiertelności zależnie od kraju, czyli tak jakoś w miarę podobnie do tego, co teraz się twierdzi o covidzie.

Jeśli już, to można by twierdzić odwrotnie - covid jest dużo bardziej groźny, ponieważ mamy zgrubsza podobne procenty śmiertelności, a standard życia (higiena, żywienie itd.), a także standard opieki medycznej zmieniły się diametralnie na lepsze. Więc w 1918 roku zdecydowanie by zauważyli covid.

Uważam, że trzeba być szczególnie aroganckim, żeby obserwować cały świat reagujący na covid poza wyjątkami typu Turkmenistan czy Korea Północna i stwierdzić "ja jestem mądrzejszy od nich wszystkich i wszyscy od Chińczyków po USA popełnili błąd".

Niestety nasze państwo jeszcze do tego totalnie skrewiło, bo jest faktem że onkologia będzie dochodzić do siebie po lockdownach bardzo długo i ogólnie chyba wygrywamy w ilości nadprogramowych zgonów ogólnie. Czy dałoby się to zrobić lepiej? A pewnie! Czy dużo lepiej? No nie wiem, lekarze i pielęgnarki nie rozmnażają się przez pączkowanie w 3 miesiące, mamy ogromny problem strukturalny w opiece zdrowotnej, który covid boleśnie obnażył. Plus głupich polityków - ktorzy bez opamiętania edyktami pozbawiali dróg normalnego diagnozowania.
busch, lekarze i pielęgniarki się nie rozmnażają przez pączkowanie - fakt. Ale idiotyczne decyzje polityczne doprowadziły do tego, że w wielu miejscach (tak jak u mnie w gminie) był cyrk kompletny - w przychodni zero przyjęć i wizyt domowych - same teleporady. Za to ci sami lekarze i pielęgniarki prawatnie jak najbardziej przyjmowali standardowo - w swoich gabinetach i jeżdżąc do ludzi. Kogo nie było stać na prywatne wizyty - miał teleporadę. Dobrze, jak wystarczyło. To jest skandal do którego doprowadzili idiotycznymi decyzjami politycy. Pandemia naszym politykom i ich znajomkom pozwoliła na zarobienie kokosów - na wszystkim na czym się dało - od maseczek począwszy, przez respiratory, budowę szpitali tymczasowych i pewnie całe masy spraw, które będą sukcesywnie wyłazić. I gdzieś tą kasę trzeba oszczędzić - a pozostałe poza-pandemiczne obszary służby zdrowia świetnie się do tego nadają. Tu nie chodzi o to, że pandemii nie ma czy, że covid nie jest groźny. Ale o to, że przy tej okazji robi się własne interesy a cierpią na tym faktycznie potrzebujący chorzy ludzie, którzy zostali bez pomocy.
epk a masz jakiś pomysł aby tak nie było? Przy dowolnej opcji politycznej? Masz pomysł na powstrzymanie co bardziej "przedsiębiorczych" przed dbaniem o własny interes i "kręceniem lodów" na "koniunkturze"? Gdy wszyscy wokół trąbią, że tak właśnie trzeba w "liberalnym kapitalizmie"?
1. Arogancja..? Raczej dość oczywista spostrzegawczość. Większość ludzi to głupcy. Łatwo się o tym przekonać, jest to powszechne doświadczenie, a fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu. Demokracja w skuteczny sposób spełnia pragnienia większości. Ergo - demokracja skutecznie spełnia pragnienia głupców. Czy można się dziwić efektom..? Dziwne byłoby, gdyby były lepsze...

2. Grypa hiszpanka, to prawda, uderzyła w populację wygłodzoną i wyczerpaną trudami trzech lat wojny światowej. Przy tym - dużo uboższą, słabiej odżywioną, itd., itp. Tym niemniej, przebiegała znacznie gwałtowniej i dawała zupełnie odmienny efekt od Covid, o czym nawet na Wikipedii można sobie przeczytać. Wśród ofiar "hiszpanki" było nieproporcjonalnie wiele dzieci i osób młodych - Covid tymczasem, zabija głównie osoby starsze i już wcześniej schorowane (i tutaj akurat niczym się nie różni od typowego "przeciętnego" patogenu - znacznie natomiast różni się od różnych tropikalnych paskudztw, które zabijają niemal wszystkich...), zaś u dzieci najczęściej przebiega zupełnie bezobjawowo. Obliczenie śmiertelności hiszpanki jest niemożliwe, gdyż same tylko szacunki liczby globalnej zgonów na hiszpankę różnią się o rząd wielkości (pomiędzy 17 a nawet 100 milionów ofiar). Jednak nawet przy minimalnych wartościach - Covidowi wciąż daleko do takiego efektu w liczbach całkowitych. Choć w międzyczasie populacja globu wzrosła bodaj sześciokrotnie, nieprawdaż..?

3. Skoro Covid zabija głównie osoby starsze i wcześniej już schorowane, to moja teza, iż w roku 1920 byłby infekcją niedostrzegalną, ma się dobrze: takich osób 100 lat temu było w populacji proporcjonalnie znacznie mniej niż jest obecnie. Po prostu - umierali wcześniej na inne choroby i stąd - nie mieliby szans zachorować i umrzeć na Covid. Poniekąd - dlatego Covid tak łagodnie obchodzi się np. z Afryką. To jedyny kontynent, na którym piramida wieku wciąż przypomina tę sprzed 100 lat - z przewagą młodzieży i niewielkim udziałem osób starszych.

4. Teleporady medyczne przejdą chyba na stałe do skarbnicy narodowych memów. Panie doktorze, odczuwam ostry ból w odcinku piersiowym kręgosłupa - To proszę się pomacać i sprawdzić, gdzie dokładnie - Ale ja nie jestem w stanie odwrócić się na bok, a co dopiero macać się po własnych plecach... - Dobrze, to przepiszę panu e-receptę na środki przeciwbólowe... Kurtyna...
kermit   Horses horses everywhere ..
17 czerwca 2021 09:38
Czy trafiliście na jakies opracowania/wyniki/newsy na temat tego czy obecne zgony oraz też obecnie chorzy (na Covid oczywiście) to wyłącznie Ci nie zaszczepieni ?
Ciekawa jestem czy prowadzone są takie statystyki i jakie one są.

Interesują mnie jakies informacje inne niż te, że każdy napisze tu czy go ręka bolała czy nie po szczepionce przez 500 nastęnych stron 😝
Nie słyszałem o żadnych danych natury statystycznej. Znam tylko przypadki pojedyncze, czyli tzw. "anegdotyczne" - które, jak wiadomo, nie dowodzą zupełnie niczego.

Przyjaciółka mojej Żony, lekarka - anastezjolog, oczywiście zaszczepiona, poleciała odstresować się na wycieczkę do Kolumbii. Złapała tam lokalną odmianę Covid, którą przechorowała - szczęśliwie dość lekko, ale to osoba młoda, wysportowana (uprawia alpinistykę) i generalnie zdrowa - już po powrocie do Polski. To jest fakt "anegdotyczny", ale przynajmniej - pewny.

Moja Mama z kolei twierdzi, że jej szkolna przyjaciółka wraz z mężem, oboje 70+, po drugiej dawce szczepionki (nie wiadomo jakiej) złapali Covid - i w ciągu tygodnia, jedno po drugim - zmarli. Może tak było, może zmarli na coś innego. To są opowieści sąsiadek, świadectw zgonu nikt nie widział. W każdym razie, martwi na pewno są, Mama była na pogrzebie.

Również w dalszej rodzinie wśród osób starszych były jakieś podobne przypadki - ale tego już nawet nie będę przytaczał, bo ich wiarygodność jest niesprawdzalna.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się