Kto/co mnie wkurza na co dzień?

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
24 czerwca 2021 13:11
Tu nie chodzi (w moim odczuciu oczywiście) o jakieś plusy, czy minusy posiadania dzieci, jak dla mnie trzeba zwyczajnie ich chcieć. I tyle. Jak ktoś chce, to wszystkie minusy są niczym, jak ktoś nie chce, to nawet stado matek wyliczających jakież to wspaniałe, nie sprawi że się zachce.
U mnie jeszcze dodatkowo zaczął się rozpiernicz, jak kupiłam konia. Wszyscy uznali to za koszmarny mój "wybryk", który odwlecze MOJE macierzyństwo w czasie o nie wiadomo ile.

Jak podjęłam pracę na etat (wcześniej nadal byłam czasowa mimo konia, bo miałam swoją firmę, więc perspektywy na bombelka były) i zaczęłam calutki tydzień wychodzić po 7 rano i wracać po 22, to już zaczęły się przytyki. I tak mnie to wkurzyło, że się odmeldowałam z pewnych znajomości.
Nie wspomnę już o tekstach typu: "jakbyś miała dziecko to nie miałabyś czasu na te konie" (no i kuźwa może dlatego go nie mam?), "nie pasja jest w życiu najważniejsza" (powiedzieli ludzie, którzy NIGDY się niczym nie interesowali, na niczym się nie znają i mają żadne, nudne jak flaki z olejem życie, a frustracja ich zjada), itd. itp.

Ej, nie mogę się udzielać w tym temacie, bo zaraz mi wyjdzie kilka stron A4 przeplatanych brzydkimi słowami.

Poczytam sobie Wasze doświadczenia.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 czerwca 2021 13:28
majek lubię twoje podejście do tematu 😃

zembria amen, nic dodać nic ująć.

Meise jeśli cię to pocieszy to ja takie teksty też słyszałam, od najbliższej rodziny też. Kiedyś mnie to wkurzało a teraz mam to w d… . Mowie im ze za malo koni/piesków/kotków miałam w dzieciństwie to muszę nadrobić teraz. Albo jak poprosiłam rodziców żeby zajęli się kotem to mama że „nie bo to odpowiedzialność”. To powiedzialam ze jak sie kotem nie umie zajac to o czym mowa jak gada kiedy wnuki xD
Mama to mi jeszcze dzieciaki obrzydziła bo była swego czasu przedszkolanką i brała hurtem dzieci znajomych na przechowanie, licząc że ja, wiecznie wkur*wiona nastolatka, pomogę w zajmowaniu się nimi i złapię zajawkę. Podobnie było z gotowaniem „musisz sie nauczyć bo przecież kto bedzie gotował mężowi i dzieciom”. Wyszło totalnie na odwrót. Jak z wieloma innymi tradycyjnie „dziewczęcymi” zajawkami.

Naprawdę polecam mamtowdupizm i kreowanie swojego świata takim jakim sobie tego życzysz a nie inni. Twoje życie ma się tobie podobać a nie innym. Jak ktoś ma z tym problem to najczęściej… ma kompleksy 😃
Moja rodzina akurat spoko, to jego rodzina mnie tak wku**ia 😉 ale masz racje, trzeba mieć to w dupie i żyć po swojemu (co ochoczo czynię). Ja się tam (u teściów) nie zamierzam pojawiać, nikt mi nie ma prawa zaglądać pod kołdrę, bo mnie ugości grillem, bez jaj...
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 czerwca 2021 13:44
Jak ja się cieszę, że mi nikt dupy o dzieci nie truje… idzie nam czwarty rok razem, mieszkamy wspólnie niemal od początku, ja już się matematycznie zaokrąglam do 30 :P z rodziny nikt nie truje, w pracy raz mnie zapytali i ucięłam temat, od tamtej pory spokój. Może za krótko jesteśmy razem żeby było ciśnienie otoczenia na dzieci. A może po prostu ci ludzie jacyś… wyrozumialsi.
Meise, no jak grill bez jaj to już w ogóle zero skrupułów 🤣
Jak powiedziałam mojej mamie, że jestem w ciąży to usłyszałam " Myślałam, że jesteś mądrzejsza". Przy stałym partnerze i tuż przed moją 30. No i spoko, ma prawo tak sądzić i wszystkie uwagi pt "ale chyba nie chcesz już drugiego? " zbywam śmiechem. No bo jak się denerwować na takie szalone uwagi 😜
Roobina no właśnie, nie jesteś w ciąży = źle, jesteś = to też usłyszysz, że źle 🙄

U mnie w rodzinie nikt nie ma dzieci, ani starsi ani młodsi ode mnie. Nie wiem z jakich przyczyn, bo mnie to nie interesuje - ale dzięki temu nikt nie naciska 😁
95% moich bliskich znajomych, z którymi mam stały kontakt nie ma dzieci - ja w ogóle nie mam dzieci w otoczeniu 😅 ostatnio pierwszy raz trzymałam niemowlaka na rękach i sie spociłam z nerwów 🤣

majek szanuję bardzo Twoje podejście 💪
majek, masz zdrowe podejście.
Niestety to co ja obserwuje, choćby na osiedlu to żadne dziecko nie wraca i nie chodzi samo do szkoły. Szkoła niby blisko, a korkuje pół Ołtaszyna, bo każdy dziecko musi pod same drzwi podwieźć , bo jakby przeszło 5m to by nogi mu się zepsuły ;-)
Piszesz już o większych dzieciach, ale do czasu tego wieku kiedy same pójdą do szkoły to trzeba z nimi siedzieć 24h na dobę.
Mnie przeraża, że dzieci są na całe życie, nie ma odwrotu, nie można też ich zostawić w pensjonacie jak konia, bo mieszkają z Tobą non stop 😝
Ja mam jedno dziecko i na dodatek (i całe szczęście 😝😉 już pełnoletnie, samodzielne oraz mieszkające od kilku lat osobno). Syna urodziłam będąc na studiach, mając zaledwie 20 lat - nie był planowanym dzieckiem 🙃.
Był wyjątkowo fajnym dzieciakiem, ale mógłby się przydarzyć z 10 lat później i z kim innym 😉. 13 lat brnęłam przez niełatwe, samotne macierzyństwo. Mogłam liczyć dosłownie tylko na siebie.
Jak już spotkałam swoją właściwą połówkę, to okazało się, że żadne z nas nie marzy o kolejnym potomku, pieluchach, przedszkolu, szkole 🤢 itd. Zgodnie podeszliśmy do tematu, że nam wystarczą dzieci z poprzednich związków. Mamy teraz po czterdzieści kilka lata i obydwoje mamy odchowane dzieci. Wspieramy je w takich już bardziej dorosłych wyborach. BTW bardzo fajni ludzie z nich wyrośli 😍.
Teraz to my przeżywamy drugą młodość i to taką bez presji, bez pośpiechu i z wyborami już bardziej pod nas.
Reasumując: mamy już to całe rodzicielstwo i wychowywanie bardziej za sobą i fajnie. Tęsknić nie będziemy 😉.

Syn i jego dziewczyna mimo, że mieszkają ze sobą juz 4ty rok i myślą o sobie jako o partnerach na całe życie, to kompletnie nie czują potrzeby posiadania dzieci i zapowiadają, że raczej nie będą mieli. No i fajnie. Nie każdy musi. To nie jest obowiązek. Można być szczęśliwym, spełnionym bez dzieci.
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
24 czerwca 2021 19:08
Ja mam pewnie moment kulminacyjny gadania o dzieciach przed sobą, ale od zawsze słyszę na stwierdzenie, że ich nie lubię- "jeszcze ci się odmieni"😑. Jeśli ktoś bardzo chce się dowiedzieć dlaczego, a ja czuję, że żadne tłumaczenie nie ma sensu, to po prostu mówię, że za długo się gotują. Mama też usłyszała, że najbliższe wnuki na jakie może liczyć, to takie z kopytkami 😉
Za to potrafię usłyszeć od swoich rówieśników "kiedy się ustatkuję", bo pracuje pół roku za granicą, pół roku jestem w Polsce (na szczęście te ładniejsze i cieplejsze 😁😉. I ni cholery nie wiem co to zmienia, praca jak praca, tyle że pół roku mogę leżeć do góry grzywką na wersalce w zamian za to, że pół roku tyram jak wół.
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 czerwca 2021 19:55
Nieteść od ponad 20 lat pracuje w trybie 6 tygodni na wyjeździe, 6 w domu. Czasem krócej, czasem dłużej, ale summa summarum pół roku go nie ma. Nikt mi nie powie ze nie jest ustatkowany - jest kapitanem statku 😂
W sumie trochę zazdroszczę ludziom którzy tak bardzo przejmują się życiem innych - muszą nie mieć problemów w swoim.
Perlica, ojtam, musisz miec holenderskie podejscie po prostu - jak dziec dosc duzy, zeby wsiasc na rower, to niech sie wszedzie wozi sam 😜 znajoma z mojej bylej stajni ma czworke dzieci i meza robiacego na statkach, totez codziennie najmlodsze (wowczas kilkumiesieczne) dziecko zostawiala na kocyku w pustym boksie, kilkulatki gdzies ze zwierzyna drobna, a sama szla zajac sie swoim koniem 🤷

Rodzice kontrolujacy i odwozacy to masakra, tez takich mialam i zwialam, bo ilez tak kur.. mozna 🙄

Mnie sie tez juz zaokragla do 30 😮😭 i dzieci poki co bynajmniej nie potrzebuje do szczescia. Drugiego konia kupilam i chce w koncu korzystac z zycia 👌
Moj ojciec ma swoje zycie i lepsze zajecia, niz wypelnianie ramion wnuczetami, a tesciowie umieja zyc z mysla, ze wnuki z tej strony sa ciutke kudlate 😅
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 czerwca 2021 22:30
kokosnuss o to to, też była w stajni taka pani z bobasem, jak szla sobie pojezdzic to zostawiala w wózku przy ujeżdżalni. Jak plakal to podjezdzala i sie śmiała do niego i przestawał ryczeć 😂 także da się i w sumie też nie rozumiem rodziców helikopterów. Też to wszędzie widzę. Mam nawet taki okaz pod ręką.

helcia walnę offtopem ale muszę koniecznie spytać czy Celica w profilowym to twoja 🤣 a jeśli tak to pozdrawiam z moją siódemką 😁 a Adminów proszę o wybaczenie 🙏
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
24 czerwca 2021 23:02
donkeyboy, moja, wymarzona i w trakcie roboty caly czas😀 żeby to takim, az offtopem nie było, to "dlaczego nie kupię po prostu nowego auta, zamiast ładować w to miliony monet" staram się juz nie słyszeć 😅
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
25 czerwca 2021 08:54
<b>donkeyboy,</b> moja, wymarzona i w trakcie roboty caly czas😀 żeby to takim, az offtopem nie było, to "dlaczego nie kupię po prostu nowego auta, zamiast ładować w to miliony monet" staram się juz nie słyszeć 😅
helcia, mnie wlasnie wkurzala na codzien duzo duzo nowsza astra, moj mechanik doradzil mi zmienić na coś starego, dobrej jakosci i co łatwo (tanio) naprawiać 😅 stad “ulubione auto z dzieciństwa” pojawilo sie na podjezdzie
kolebka, ja też nie jestem specjalnie dzieciolubna.

Ale rzeczywiście też zauważyłam taki trend, że jeśli babka zajdzie (nawet z wpadki) i urodzi to w jednym zdaniu jest w stanie ująć jak jest strasznie zmęczona i wypalona i ma depresję poporodową oraz że bardzo poleca posiadanie dzieci, jest to największe szczęście w życiu człowieka i zrób sobie swoje to dopiero zrozumiesz 🙃
Roobina, a co te „nawet z wpadki” to mają być jakieś inne, mniej kochane, czy jak?
Po porodzie ma się wystrzał z hormonów, który powoduje takie, a nie inne zachowania i jest to czysta natura.
Mi osobiście to się nie podobało i na drugie dziecko się nie zdecydowałam. Jedna z nas ma tak a druga inaczej. Jesteśmy różni, ale nie znaczy to, że ktoś jest gorszy.
Ja sama omiijam znajomych z małymi dziećmi bo mnie denerwują wrzaski i bachorów nie lubię, ale w życiu nie przyszło by mi na myśl krytykować cudze nastawienie i emocje w tym kierunku.
Mam nieplanowane dziecko, przez większość czasu również byłam tą per samotną. Mogłabym się rozpisać o cieniach i blaskach takiego combo. Ale to nie zmiana faktu, że to tylko jednostkowy punkt widzenia na podstawie osobistej sytuacji życiowej, mentalnej, finansowej, doświadczeń itd. Oraz tego jak sama postrzegam sytuację w jakiej się znalazłam. Raczej nikt inny 1:1 mieć tak nie będzie.
Dlatego zadziwiające jest dla mnie, jak inni ludzie dają sobie prawo do wywierania presji na projekt dziecko i do stwierdzeń, których my sami nie jesteśmy pewni do póki nam się nie przytrafią.

Jedno jest pewne - dziecko to ogromna zmiana. Odpowiedzialność i decyzyjność już nie tylko za siebie i swoje życie, ale również za życie i wpływ naszych decyzji i zmian na życie małego człowieka. Człowieka, który kiedyś dorośnie i będzie dźwigał bagaż doświadczeń, którym go obdarzymy.
Nie polecam, Nie odradzam.
Na drugie się raczej nie zdecyduje, mimo presji córki 😅
Tu nie chodzi (w moim odczuciu oczywiście) o jakieś plusy, czy minusy posiadania dzieci, jak dla mnie trzeba zwyczajnie ich chcieć. I tyle. Jak ktoś chce, to wszystkie minusy są niczym, jak ktoś nie chce, to nawet stado matek wyliczających jakież to wspaniałe, nie sprawi że się zachce.
zembria,

Ja nie chciałam, a mam i widzę plusy, których nijak bym nie dostrzegła gdybym tego nie przeżyła, choć widzę też minusy.
Minusy mi się wyklarowały niejako. W całym życiu- przebywaniu z dziećmi najbardziej mnie wkur..a, że w tą moją relację wpierdzielają się inni w znaczeniu instytucje czy obywatele 'dobra rada"
Więc my się "wymigaliśmy z systemu". Nie widniejemy w żadnej przychodni i nie chodzimy do szkoły (edukacja domowa). I dopiero gdy mi się tak na solidnie udało z tego wszystkiego wymigać legalnie to dzieci przestały być "problemem" i na więcej rzeczy jest czas. Na konia też.
Tym samym nie jestem otoczona już (bo skapitulowali i nie mają czego mi radzić albo o co się ścigać) ludźmi z tego macierzyńskiego wyścigu szczurów. I to też mi pomogło polubić posiadanie dzieci.
kotbury to też masz rację, ja co prawda nie mam dzieci, ale jest ewidentnie presja na jeden właściwy model wychowania dzieci (i styl życia tak po prawdzie: praca od-do, ślub, dzieci, kredyt na dom itp) . Dziecko ma byc grzeczne, mieć dobre oceny i pasek w szkole i nie wychylać się zza szeregu...echh
A ile ludzi tyle komentarzy, znajome z dziećmi opowiadały ile się nasłuchują rad - a to od rodziny, a to od mężów niestety, a to w pracy... 🙄
Nie masz dzieci - kiedy dziecko ?
Masz jedno - czas na drugie, jednemu jest smutno
Masz dwójkę - pełnia rodziny, no to juz dajcie se siana
Trójka - wspólczuję, pewnie wpadka?
Masz chłopaka/dziewczynkę - to następne musi byc dziewczyna/ chłopczyk do pary 🙄
majek   zwykle sobie żartuję
28 czerwca 2021 13:14
Ja jeszcze dodam, ze mnie strasznie wkurza, jak z wyzszoscia np. kobiety potrafia mowic innym `ja zrezygnowalam z pracy, oddalam sie kompletnie wychowaniu moich dzieci bla bla bla. Odwoze je rano do szkoly, gotuje obiad, odrabiamy razem lekcje`.... Nie wiem, mam sie poczuc gorsza, bo nie sprzatam dzieciom w pokoju jak ich nie ma czy co? i jeszcze jak zakonczy stwierdzeniem `jestem dzisiaj taka zmeczona, musialam zrobic trzy prania`... Ja p***, to co, ona mysli, ze ja jak pracuje 8 godzin albo wiecej to znaczy, ze nie piore, nie gotuje itd? Tak, moje dzieci same chodza na zbiorke harcerska np nie dlatego, ze nie chce mi sie ich odwozic, ale dlatego, zeby ruszyly tylki zza ekranu i pomachaly troche nogami. Nie, nie odrabiamy razem prac domowych. Moge co najwyzej pomoc zaczac, pomoc szukac itd. Prace powinny byc adekwatne do mozliwosci uczniow. Jak nie sa i dzieci nie sa w stanie ich odrobic, to skad nauczyciel ma wiedziec, ze cos nie halo, skoro praca zostala oddana (a zrobil rodzic). Poza tym dzieci maja teraz cala wiedze swiata w smartfonie. Jak potrafia sobie wyszukac na youtubie jak przejsc poziom w jakiejs grze, to rownie dobrze moga sobie znalezc o co chodzi w tym zadaniu z fizyki.
majek, o Majke- jesteś dinozaurem wśród "nowoczesnych rodziców".
Pomyśl sobie jaką ja jestem społecznie wyrodna matką - nie dość, że "nie pracuję" (bo zlecenia z chaty i prowadzenie edukacji w domu to przecież nie praca😉, to też nie sprzątam dzieciom w pokojach, nie prasuję i nie składam im ubrań (same sobie muszą 🙂, syn na treningi wozi się sam (regułkę, jakby się do niego policja dotrąbiła ma wykutą na pamięć). Nie zmywam po nich naczyń i nie wkładam do zmywarki. Często nie robię im śniadań- sami robią dla siebie i dla mnie jak np. mam konferencję od rana. Ba! nie wybieram im ubrań więc czasami się ubiorą no - ekstrawagancko (dyplomatycznie to ujmując) - i sami muszą sobie wtedy poradzić z "opiniami innych" na swój temat. I jestem dumna z mojej córki, że taka "chamska", bo raz jedna "ciocia" ją skomentowała to maluch lat 7 wypalił: "Mi się tak podoba i jestem szczęśliwa w taki sposób".

"Zapytania" rodziny w temacie "kiedy dzieci" są jeszcze poniekąd zrozumiałe. To jest jakaś ciągłość i continuum rodowe. Dalej poczucie spokoju, gwarancji, że świat się zmienia ale podstawowe rzeczy będą.
Ale zapytania "znajomych" czy "dalszej rodziny" to wiadomka, że przytyk. I równie dobrze można na takie coś odpowiedzieć- " A ty, kiedy dieta/fryzjer/kosmetyczka- bo już by się przydało".
Co ciekawe, moja rodzina z żadnej strony się nie dopytuje o dzieci, a obcy ludzie - owszem 🤣 doprawdy nudne to życie muszą wieść... 😉

kotbury a ile Twój syn ma lat, że niby nie może sam na treningi jeździć ? Rozumiem, że jedzie autobusem ?

majek dobrze się Ciebie czyta 💪🌷
W mojej poprzedniej pracy doświadczałam „baby shamingu”. Strach było opowiadać o przyjemnie spędzonym weekendzie, bo takie opowieści były kwitowane stwierdzeniem „fajnie dopóki nie ma dzieci”, jakby prawo do odpoczywania wygasało w momencie rozpoczęcia macierzyństwa. Dużo gorsze były opowieści o wszelkiego rodzaju rozwarciach, pęknięciach, szwach i innych stanach kanału rodnego, oczywiście na głos w porze lunchowej w kuchni. Zapewne odechciałoby mi się dzieci w tamtym momencie gdybym kiedykolwiek planowała 😂
majek   zwykle sobie żartuję
28 czerwca 2021 21:57
wiem, ze jestem dinozaurem... 😒😂



kolebka, dziekuje 🙂
U mnie święty spokój, bo o ile kiedyś faktycznie od jakiejś dalszej rodziny słuchałam "odmieni ci się", tak chyba ich przeżyłam po prostu, bo tu zaraz 32, a mi się nic nie odmienia, wręcz niechęć do bachorów rośnie. I już nikt mi nic nie mówi :P I to mi wmawiali jak byłam sama, a teraz chłop od 5 lat i cichosza 😂 Ale ja też nie cierpię jak mi się ktoś wtrynia z nosem i dosadnie wyrażam niezadowolenie :P
Pocieszę was "inaczej". Od własnej siostry usłyszałam, że co ja tam mogę wiedzieć, nie mam prawa głosu, bo mam tylko 3 dzieci 😀
kamcia665 ooo tak, kocham te porodowe opowiastki 😍 a także o połogu, początkach laktacji, problemach i tak dalej... 😇
To się nazywa zachęcenie do tematu 😂
Mnie to też dopytują kiedy sobie kogoś znajdę (niekoniecznie w kontekście posiadania dzieci). Ludzie nie myślą czy takie pytanie nie jest mocno bolesne. Bo ja np może bym i chciała być z kimś ale mam trudności z zapoznawaniem facetów. Albo zapyta ktoś kiedy dziecko (nie mnie) a druga strona może mieć ogromne trudności z zajściem w ciążę i niekoniecznie chce o tym myśleć i mówić.
kolebka, przechodziłam przez to wszystko, a nadal mnie wzdryga, jak ktoś próbuje poruszyć ze mną te tematy. I najlepsze jest zdziwienie innych matek, że jakim cudem mogę nie chcieć o tym rozmawiać, skoro to takie naturalne i dobrze mi znane. 🤷
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się