Geografia urody - temat dla panów (czy tylko..?)

Moim zdaniem silna psychika jest to coś, co ludzkość straciła en masse, niezależnie od płci. Żyjemy w świecie słabych, nieodpornych, rozmemłanych ludzi nieposiadających charakteru, odwagi cywilnej, przekonań (własnych, a nie spapugowanych bezrefleksyjnie z mediów). A im młodsze pokolenie, tym bardziej to widać. Takie mam obserwacje.
W odniesieniu zaś konkretnie do płci to niestety to są naczynia połączone i jeśli jedna płeć przechodzi kryzys samookreślenia, to pociąga za sobą taki sam kryzys drugiej.

To jeszcze powalczycie 😉 Mija gdzieś między 6 a 9 rokiem. Mniej więcej samoistnie, więc walka z tym, chociaż zrozumiała i uzasadniona, tak naprawdę nie ma większego sensu. Co najwyżej w ramach pokazywania innych wzorców i zasiewania w głowie, by kiedyś dziewczynka mogła do nich wrócić, jak już będzie w stanie 😉


wątek zamknięty
Czyli co - wracamy do "eksperymentu Calhouna"..? Ale żeby to aż tak szybko szło..? Prawdę powiedziawszy, miałem nadzieję, że umrę, zanim taka degeneracja stanie się widoczna gołym okiem...
wątek zamknięty
Jak widać, przy odpowiedniej i zakrojonej na odpowiednią skalę inżynierii społecznej nie trzeba było wiele czasu.
wątek zamknięty
Myślę, że przyczyną tego, że karierę kobiety robią głównie przez urodę jest "upadek rozumu" i silny rozwój zamożnej "klasy średniej".
Przykład z mojego środowiska z lat uczelnianych i po: na uczelni jako panie doktor a dziś osoby "znaczące" w lokalnych politycznych ustawkach pozostawały koleżanki"najładniejsze" onegdaj. Związane ze środowiskiem konkursów na "Miss" i innego szczecińskiego bagienka nowobogackiego. I tak jak wszystkie zawsze były miłe, urocze i przede wszystkim imprezowe, tak nigdy nie postrzegane jako inteligentne... wręcz odwrotnie.
Ale nowootwierane kierunki na lokalnym uniwerku potrzebowały kadry, więc nagle pojawiły się ekspertki od rozmnażania królików czy hodowli roślin, które pierwszy raz na polu były właśnie w ramach praktyk studenckich... swoich już podopiecznych.

Wrażenie mam takie, że to po prostu nowy sposób wyścigu szczurów klasy średniej. I taki sposób rodziców na pchanie córek aby znalazły odpowiedniego męża z kawałkeim awansu społęcznego. Bogate są- są, ładne są- są to jeszcze muszą teraz do kompletu "coś znaczyć" bo bogatych i ładnych w społeczeństwie przybyło.

Mnie za to przeraża in na rzecz. Akceptacja sztuczności i głębokich interwencji skalpelem cz strzykawką, w niektórych środowiskach (i to nie sióstr Godlewskich) stająca się "new normal".
Już nie tylko panie przedłużające swoja seksualną atrakcyjność chodzą z groteskowymi sztucznymi pazurami, sztuczną oprawa oka, wydętymi ustami i wyprasowanym licem ale i panny.
To w ogóle zabawne w kontekście re-volty także, ponieważ sporo lasek tu krzyczących o akceptacji swojego ciała równolegle onegdaj udzielało się w wątkach o poprawianiu urody.

Pamiętam, że do rozpuku rozbawiła mnie kiedyś dyskusja tutaj, w której jedna z bardziej ostrzykanych i "poprawionych" osób oburzała się, że facet się z nią umówił na randkę raz, a potem to już się chciał tylko na sex umawiać, że świnia w związku z tym... To takie zabawne chirurgicznie korygowaćź kształt piersi po to aby były bardziej atrakcyjne dla płci przeciwnej- czyli inwestować kase i zdrowie żeby być "warościowym" pomimo upływającego wieku w świecie prymitywnych instynktów i obrażać się, że płeć przeciwna chce powstały twór "konsumować" wg. własnych, właśnie takich instynktów.
wątek zamknięty
kotbury bo współczesny świat z jednej strony promuje epatowanie seksem przez kobiety i dziewczęta, a z drugiej zabrania mężczyznom to widzieć, a już nie daj Boże na to w jakikolwiek sposób zareagować.
wątek zamknięty
Dobór naturalny tak działa. Mężczyzna, jako istota z definicji prosta (by nie rzec wręcz prymitywna...), reaguje pozytywnie na miły wygląd. Jeśli za tym wyglądem idzie też wspólnota życiowych celów - wszystko kończy się happy endem. Jak nie - kończy się endem, tylko szybciej. Albo wcale się nie zaczyna (i tak jest, w sumie, najzdrowiej).

Z kolei kobieta, jako istota z definicji wyrachowana, rzadko kiedy daje się nabrać na plewy - zatem mężczyzna musi się wykazać stosowną zawartością portfela. Portfel można odziedziczyć albo wypchać sobie samemu - co wymaga sprytu.

Stąd, w warunkach normalnych i stabilnych, rolą mężczyzn jest utrzymanie ludzkiej populacji w zdrowiu i urodzie, a rolą kobiet - zapewnienie odpowiedniego poziomu inteligencji. Obie płcie robią to zupełnie nieświadomie i mimowolnie, ulegając instynktom.

Ocenianie tego zjawiska jest, moim zdaniem, nieco nie na miejscu. Nie da się zmusić kobiet, aby kochały biednych, niezaradnych, nieporadnych i rozlazłych mężczyzn. Tak samo jak nie da się zmusić mężczyzn, aby kochały rozwrzeszczane, agresywne i brzydkie kobiety. Oczywiście - względnie i w zależności od kontekstu. Biedny mężczyzna zawsze może zostać pokochany przez kobietę jeszcze biedniejszą od niego. Zaś wulgarna i agresywna kobieta znaleźć jeszcze wulgarniejszego i jeszcze bardziej agresywnego partnera. Pytanie, czy są to na pewno i bez żadnych wątpliwości akurat te kierunki, w które chcielibyśmy, aby nasz gatunek szedł w przyszłości..?
wątek zamknięty
Oj, nie zgodziłabym się z tym nienabieraniem się na plewy. Zapewne w owych normalnych i stabilnych warunkach było to prostsze, ale obserwując dzisiejsze związki, to całe mnóstwo ludzi płci obojga marnuje pół życia na ciągłym nabieraniu się na plewy.
Tylko to też jest zrozumiałe. Cokolwiek człowiek nie próbowałby sam ze sobą zrobić i jakby nie programował wzorców kulturowych i środowiskowych coraz dalej odbiegających od tego, co jest naturalne dla człowieka jako gatunku, to pozostaje instynkt i natura, a te wciąż działają tak samo. Problem w tym, że to działanie zderza się ze sztucznie wykreowanymi realiami, które kompletnie do niego nie przystają.
Kiedyś rozmawiałyśmy z koleżanką o wojnie, żołnierzach, umieraniu za innych itp. Utkwiły mi w pamięci jej słowa o tym, że nigdy nie chciałaby związać się z mężczyzną, który uważałby, że za cokolwiek i kogokolwiek na świecie warto umrzeć. Zrobiło to na mnie nader duże i nader przygnębiające wrażenie, będąc w swojej istocie absolutnym zaprzeczeniem wartości, na jakich powstawała przez tysiące lat nasza cywilizacja.
wątek zamknięty
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
23 sierpnia 2021 12:53
Moja wyjściowa obserwacja, sprzed lat kilkunastu, w zasadzie potwierdzała to, czego i tak można się było spodziewać: w Warszawie, a w szczególności w jej biznesowo - urzędniczo - uczelnianym centrum, w godzinach pracy, widać było ponadprzeciętną koncentrację urodziwych pań.
jkobus, urodziwych czy wymalowanych (nawet delikatnie, ale byłam w szoku jak mi koleżanka zaczęłą tłumaczyć jak delikatnym makijażem można "wykonturowac" twarz) 😉?
Brat spotykał się z taką piękną kobietą - tak potrafiła się pomalować, że wszyscy myśleli, że jest taka naturalnie. Raz wstał z łóżka przed nią 🤣.
wątek zamknięty
Nie sądzę, aby można było mówić o jakimś masowym "nabieraniu się na plewy". Warunki się zapewne zmieniły, ale ludzie - wcale. Zatem 100 lat temu, 1000 lat temu czy 10.000 lat temu było na świecie tyle samo % "pustaków", "blachar", leni czy pospolitych idiotów (no dobra - być może żyli krócej i częściej umierali bezpotomnie...).

Raczej należy się obawiać oderwania aspiracji od realiów. Mężczyzna, który by nie akceptował innej kobiety niż jakaś księżniczka z bajki - łatwo nie znajdzie sobie pary (w przypadku mężczyzn, zdarza się to rzadko - z tego powodu...). Kobieta poszukująca księcia na siwym koniu może mieć pewne trudności w znalezieniu takowego w Warszawie, Szczecinie czy nawet w czeskiej Pradze. Nie mówiąc o mniejszych miejscowościach.

Druga sprawa to brak woli pokonywania trudności i znoszenia przeciwieństw. Więc gdy tylko jakieś pojawiają się na horyzoncie - jedna ze stron robi w tył zwrot i znika. Z zasady przy tym - nie uprzedzała zawczasu, że tak zrobi, nieprawdaż..? No i to jest chyba to najgłówniejsze nieporozumienie. "Nowoczesna" przysięga małżeńska powinna brzmieć: "będę z Tobą, póki nam będzie dobrze i kolorowo - a potem sobie pójdę". Przynajmniej nikt by nie mógł powiedzieć, że dał się zaskoczyć.

Wreszcie trzecia rzecz, najważniejsza - to brak przymusu. Nie tylko kulturowego czy społecznego. Przede wszystkim - brak wyzwań o charakterze środowiskowym. Jeszcze za zdychającej komuny po prostu OPŁACAŁO SIĘ być w stabilnym związku. Przynajmniej dało się więcej niż jedną kolejkę naraz obskoczyć (a im rodzina liczniejsza, tym zaopatrzenie lepsze - dzięki temu...). Teraz to nie ma najmniejszego znaczenia. Więc - skoro nie trzeba - to po co "się męczyć", nieprawdaż..?

Z tym, że to jest off top tutaj. Z punktu widzenia propagacji genów kwestia tego, czy dzieci są ślubne czy nieślubne, ze stabilnego związku czy z rodziny patchworkowej - jest nieistotna. We Francji notoryczna niestabilność związków uważana jest wręcz za czynnik pronatalistyczny. Bo w nowej konfiguracji parom zdarza się chcieć mieć wspólne dziecko - niezależnie od tych, spłodzonych z poprzednimi partnerami (inna rzecz, że i tak nie osiągają zastępowalności pokoleń i tak - nie ma się zatem czym ekscytować, ot - wymrą trochę później od nas...).
wątek zamknięty
Nie sądzę, aby można było mówić o jakimś masowym "nabieraniu się na plewy". Warunki się zapewne zmieniły, ale ludzie - wcale. Zatem 100 lat temu, 1000 lat temu czy 10.000 lat temu było na świecie tyle samo % "pustaków", "blachar", leni czy pospolitych idiotów (no dobra - być może żyli krócej i częściej umierali bezpotomnie...)..
jkobus,

A ja uważam, że nie było.
To znaczy może było, w sensie czysto statystycznym.
Ale dzieci wychowywano wtedy tak zupełnie inaczej i z tak zupełnie innym założeniem, "po co" ma być to dziecko na świecie i jakie ma być, kiedy dorośnie, że rodziny zupełnie inaczej reagowały, kiedy się orientowały, że trafił im się potomek mało rokujący. Trzeba było go albo gdzieś odizolować (klasztory, zakony, wojsko...), albo jakoś przysposobić jednak do życia w społeczeństwie, w którym by temu społeczeństwu zanadto nie szkodził.
Współcześnie, w świecie apoteozy "bycia, jakim się chce" - jest także dowolność bycia nieprzydatnym pustakiem. Społeczeństwo nie tylko, że tego nie piętnuje, ale wręcz często nagradza za pomocą całego rozbudowanego systemu pomocy społecznej. W każdym razie nie ma z tego powodu specjalnych negatywnych konsekwencji społecznych ani środowiskowych.
wątek zamknięty
Złożona kwestia. W świecie maltuzjańskim, czyli przed rewolucją przemysłową, statystyczny poziom życia był odwrotnie proporcjonalny do jego statystycznej długości. Innymi słowy - im dłużej ludzie żyli (i im więcej ich było), tym żyli nędzniej. Co oczywiście nikogo specjalnie nie radowało. Nie mówi się o tym na lekcjach historii, ale w starożytności śródziemnomorskiej (zaś na Dalekim Wschodzie aż po połowę wieku XIX), rozwiązaniem tego dylematu było masowe dzieciobójstwo. Ludzie ograniczali swoją płodność porzucając na pewną śmierć lub wręcz zabijając swoje dzieci. Dzięki temu sami osiągali wyższy poziom życia (mieli do dyspozycji więcej żywności - albo/i więcej wolnego czasu).

Troszkę się to kłóci z wizją odpowiedzialności i heroicznej walki z przeciwnościami, prawda..?

Dopiero chrześcijaństwo i islam zdołały tę praktykę wykorzenić - nie bez zaciekłej walki trwającej przez wiele wieków i nigdy nie zakończonej pełnym sukcesem.

Rewolucja przemysłowa o tyle zmieniła reguły gry, że produkcja żywności (po raz pierwszy w dziejach ludzkości) zaczęła rosnąć szybciej niż najszybszy możliwy wzrost demograficzny - a im więcej było rąk do pracy, tym rosła szybciej. Stąd mamy eksplozję demograficzną i nigdy wcześniej nie spotykane rodziny z kilkunastoma dziećmi (dożywającymi wieku dorosłego) - w Europie od końca wieku XVIII do początku wieku XX, w Afryce - dzisiaj.

Przy tak "zmasowanej" plenności tylko najbogatszych stać jednak było na to, aby nad wychowaniem potomstwa pochylać się troskliwiej - przy pomocy armii guwernantek czy prywatnych nauczycieli. Większość populacji radziła sobie jak umiała. Lepiej lub gorzej. Z pewnością - nie było ani miejsca, ani czasu na rozpieszczanie dzieci nadmiarem uwagi...

W sumie był to system i tak lepszy niż obecnie. Kiedy dzieci jest bardzo mało - za to poświęca im się nieproporcjonalnie wiele wysiłku i troski. Wysiłek ten zaskakująco często przynosi nieproporcjonalnie kiepskie rezultaty. Trudno tego nie zauważyć. Właśnie chociażby - lawirując w okolicach warszawskiej "patelni", żeby uniknąć rozdeptania przez hordy agresywnej młodzieży...
wątek zamknięty
Cóż. Jeśli chodzi o różnice w wychowywaniu dzieci kiedyś i teraz, to dla mnie idealnie oddaje to stwierdzenie, które już nie pamiętam, gdzie przeczytałam: Dawniej, gdy rodziło się dziecko, proces wychowania polegał na dostosowaniu go do funkcjonowania w świecie, w którym miało żyć. Teraz, gdy rodzi się dziecko, dostosowuje się świat do faktu, że pojawiło się w nim dziecko. I to właśnie powoduje te wszystkie problemy z młodymi ludźmi, którzy wyrastają w przeświadczeniu, że im się wszystko od świata należy, bo świat jest dla nich.
wątek zamknięty
wow. serio? aż 2 kobiety dyskutują tutaj i nie razi Was wsadzanie dziecka w czyjeś poczucie estetyki? Odbieranie mu własnego ja? Małej dziewczynki? Dzieci powinny odkrywać co lubią, jakie kolory, a i pewne upodobania przechodzą z wiekiem.
25 lat żyłam z kompleksami, że za niska, za gruba, za chuda, a włosy nie takie. Ile mi to łez przyniosło, ile problemów z pewnością siebie, jaki stres przy poznawaniu nowych ludzi. Ile razy sobie odmroziłam uszy na nartach jako nastolatka , bo przecież w czapce źle wyglądam Ile razy miałam pęcherze na nogach, bo przecież "jak jesteś niska to przynajmniej ubieraj obcasy".
I wiecie kto takie farmazony potrafi pociskać? http://4.bp.blogspot.com/-ZvgkJEPL8ho/Uarf7VBckFI/AAAAAAAAJks/iy5G3j7ju5I/s400/IMG_2249.jpg (zanalezione w necie) jakiś łysiejący facet z brzuszkiem. I ma prawo nas jeszcze napuszczać na inne kobiety, żeby z nimi rywalizować. Dobre sobie.

EDIT. I najważniejsza rzecz!!! Jako, że jestem atrakcyjna to wielokrotnie otrzymałam oferty pracy, bądź innych korzyści od mężczyzn które zawierały pakiet plus. Czułam się jak gówno, bo miałam wrażenie, że jestem atrakcyjna nie przez swój rozum, czy umiejętności, a przez to, że jestem dobrą dupą. Może dlatego kobiety mają dość strojenia się. Przez obrzydliwą, patriarchalną kulturę.
wątek zamknięty
Przecież właśnie to napisałam - że samo jej przejdzie, bo to typowe dla dziewczynek w tym wieku.
A czy mnie nie razi "wsadzanie dziecka w czyjeś poczucie estetyki" - nie, nie razi mnie. Bo uważam, że wychowanie dzieci polega również na pokazywaniu im, co to jest piękno i co to jest brzydota. A z kolei mnie wychowano według klasycznych zasad, zgodnie z którymi są to kategorie obiektywne - a że jestem córką pary konserwatorów zabytków plus ojciec do tego jest malarzem i wykładowcą historii sztuki i historii cywilizacji, to podstawy do takiego podejścia moi rodzice mieli i ja też mam. Dlatego nie razi mnie uczenie dzieci, co jest estetyczne, a co nie.
wątek zamknięty
Jasne, że można kogoś zapoznawać z kulturą, zachwycić go, mówić co jest/było uważane za piękne. Potem dać wybór. Ktoś kto jest przebrany i nie czuje się w czymś pewnie i tak trąci fałszem i nikt nie uwierzy w jego poczucie estetyki.
wątek zamknięty
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
24 sierpnia 2021 09:10
A później się wszyscy dziwią, że nawet małe dziewczynki mają kompleksy, że dorosłe kobiety przy upałach po 30 stopni gotują się w długich spodniach.
Jak to świetnie pokazuje upiłem jeszcze trzeba zmienić w myśleniu, żeby do niektórych dotarło, że żaden człowiek nie istnieje dla czyjegos poczucia estetyki.
Jak bardzo akcje w stylu #kolanemwoko są potrzebne.
wątek zamknięty
kare_szczescie nieograniczone dawanie wyboru jest moim zdaniem sprzeczne z ideą wychowania dziecka, któremu powinno się możliwość wyboru w wielu kwestiach ograniczać, gdyż nie ma ono jeszcze narzędzi, by tego wyboru dokonać prawidłowo - bo właśnie w procesie wychowania mu tych narzędzi dostarczasz. Nie po to uczysz dziecko, co jest ładne, a co brzydkie, by potem pozwalać mu wybierać brzydkie - póki masz na to jakiś wpływ oczywiście. "Róbta co chceta" nie jest dobrą dewizą w wychowaniu.
wątek zamknięty
Nie będę dawać nieograniczonego wyboru w sprawach etycznych, w sprawach estetycznych niech będzie sobą. Zresztą to co jest brzydkie jest tylko kwestią osobniczą. Moda, historia i sztuka pokazały nam, że wszystko może być piękne.
wątek zamknięty
kare_szczescie no widzisz, według klasycznego podejścia, w jakim mnie wychowano, to nieprawda. Wszystko może być modne, pożądane, atrakcyjne, naśladowane etc. - ale jednocześnie jest albo piękne, albo brzydkie. To jest kategoria obiektywna. To, że coś jest np. modne, nie oznacza, że jest piękne, tylko że jest modne.
wątek zamknięty
Klasycznie piękne są małe penisy 😉 ponoć są oznaką opanowania, powściągliwości i inteligencji. Duże penisy wprost przeciwnie – kojarzone były z barbarzyństwem i skłonnością do kierowania się prostymi instynktami.
wątek zamknięty
Klasycznie piękne ciało człowieka jest proporcjonalne i symetryczne. Ani za dużo, ani za mało nigdzie. Zarówno w przypadku kobiety, jak mężczyzny. 😉
wątek zamknięty
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
24 sierpnia 2021 10:03
Murat-Gazon,, ale który to jest ten klasyczny kanon piękna? Ze starożytności? Średniowiecza? Romantyzmu? Renesansu? Lat 90tych?

To czy ktoś jest proporcjonalny i symetryczny to zależy od genów, zdrowia i chirurgów plastycznych.
wątek zamknięty
safie klasyczny jest klasyczny. Ten, który opiera się na zachowaniu zasad proporcji i symetrii. To nie chodzi o zewnętrzną nadbudowę w stylu mało / dużo ozdób i detali (architektura) czy mały / duży biust 😉 tylko o zachowanie tych reguł. One są w gruncie rzeczy mocno matematyczne, o czym powinien wiedzieć każdy, kto zajmował się kiedyś zasadami rysunku artystycznego i technicznego.

Owszem, zależy od zdrowia i genów (chirurgów plastycznych współcześnie też), i właśnie dlatego nie każdy jest piękny, tylko istnieją też ludzie przeciętni oraz brzydcy. Co jest przy okazji powrotem do tematu wątku 😉
wątek zamknięty
Nie ma nic gorszego, straszniejszego i bardziej traumatycznego niż "wolny wybór". Człowiek jest istotą stadną bardziej niż koń. Dajcie swoim koniom "wolny wybór" - a zobaczycie jak szybko wpędzicie je w narowy, czy wręcz w chorobę. W moim domu żadnego "wolnego wyboru" nie było, nie ma i nie będzie. Póki żyję. Howgh.
wątek zamknięty
Po przeczytaniu fragmentu o czterolatce, która nie może się ubierać jak kosmitka, bo złoto i świecidełka są niegustowne i ona nie będzie miała prawa wyrażać siebie ani teraz, ani w przyszłości, postanowiłam się więcej w tym wątku nie odzywać, bo jego założyciel jest OBRZYDLIWYM człowiekiem.


ale kare_szczescie, mnie też zadziwia, że są tu osoby przyklaskujące tym świństwom.
Odpuść sobie. Tracisz tu tylko czas, niech sobie dalej przyklaskują.
wątek zamknięty
infantil bez przesady. Moi rodzice też decydowali o tym, jakie ubrania będę miała jako dziecko, i jeśli coś nie zyskało ich akceptacji, to tego po prostu mi nie kupili. Każda taka odmowa była mi wyjaśniana, dlaczego danej rzeczy nie dostanę. Żyję, nie zwariowałam, nie czułam ani nie czuję się stłamszona, nie mam problemów z wyrażaniem siebie i samodecyzyjnością.
Popadamy w paranoję. Między puszczeniem dziecka na totalny żywioł a zabranianiem mu kichnięcia bez naszej wiedzy jest szeroki pas dobrej i słusznej kontroli, zwanej właśnie wychowaniem.
wątek zamknięty
infantil, też myślę, że przesadzasz.
A jakby Twoja córka nagle wymyśliła że zdejmie gacie na środku supermarketu, to byś tez pozwoliła jej wyrazić siebie?

Dziwne czasy nastały, zeby małolata miała decydować o tym co się jej kupi do ubrania a co nie?
Mi też mama kupowała ciuchy, kupowała to na co ją było stać i tyle, a to że ja chciałam dżinsy z pewexu to sobie mogłam chcieć.
Finanlnie bardzo dobrze, bo w wakacje w liceum szłam do pracy do stajni i sobie za zarobione pieniądzę kupiłam ciuch jaki chciałam. Nie umarłam od tego i przynajmniej doceniam wartość pieniędzy.
wątek zamknięty
Po pierwsze - no między kolorami ubrań, a zdejmowaniem majtek w sklepie to jest chyba duża przepaść, bo mówimy o dwóch różnych rzeczach 😉 Chodzenie bez majtek jest kwestią wstydu i nauczenia dzieci norm społecznych, z którymi naturalnie się nikt nie rodzi. Małe dziecko nie rozumie, że zdejmowanie majtek jest złe i, sorry, ale nie ma to zbyt wiele wspólnego z wyrażaniem siebie.
To nie jest kwestia pozwalania lub nie, a wytłumaczeniu dziecku dlaczego ludzie chodzą ubrani.

Kolory i modele ubrań to kwestia tego, co nam się podoba. I, uwaga, uwaga, DZIECKO TO CZŁOWIEK. Mały, ale człowiek. Też ma swoje upodobania, rzeczy które preferuje. Dziecko nie jest własnością rodzica i nie rodzi się po to, by być dla rodzica. Ma swoją osobowość. Swój charakter.
I NIE ROBI NICZEGO ZŁEGO ani nie KRZYWDZI NIKOGO tym, że nosi kratkę do kropek, cekiny do świecidełek, falbanki i motylki. Że czasami ubierze się jak kosmita. Bo dzięki temu uczy się decyzyjności, sprawczości. Tak, dla dziecka możliwość wyboru koloru skarpetek jest niesamowicie rozwojowa.

Wiadomo, że rodzice kupują dzieciom ubrania. Że nie każdego na wszystko stać. Ale w dzisiejszych czasach dany model sweterka występuje w 285592 kolorach. I można po prostu dać dziecku wybrać ten, który mu się podoba.
Jak podoba mu się obklejanie plasterkami ciała albo wczepianie sobie spinaczy do prania w ubrania, to też można dać mu to robić. Bo sprawia mu to przyjemność, bo nie robi sobie tym krzywdy, bo się rozwija.

No ale można też nie... 😉

I w moim domu też się nie przelewało. Też kasy nie było. Ale jak miałam fazę na zielony, to nosiłam zielone rajstopy. Bo dlaczego nie? Mama pokazywała mi z czego mogę wybrać i z tego wybierałam. Perlica, argument o wartości pieniądza jest tu trochę z tyłka, bo zupełnie nie na temat. Poszłam do pierwszej pracy w wieku 15 lat, liceum do matury przepracowałam w McDonaldzie i to nie tylko w weekendy, a w tygodniu po szkole. Po maturze się wyprowadziłam i utrzymuję się sama od tego czasu. Na wszystko co mam zapracowałam sama. Wiem jak to jest przeżyć za 10 zł. Za zarobione pieniądze kupowałam szpilki i glany, chodziłam do teatru i na rockowe koncerty, robiłam tatuaże i odkładałam na konto oszczędnościowe. Ale co to ma w ogóle do rzeczy? 😉

Skończyłam. Na inne argumenty i zaczepki odpowiadać już nie będę. Brzydzi mnie ten temat, jak mało który. Po przeczytaniu tych wypocin, głównie jkobusa, ale nie tylko, czuję się brudna.

wątek zamknięty

Mama pokazywała mi z czego mogę wybrać i z tego wybierałam.
<br>

infantil,
No i właśnie o to chodzi. Wybór dziecka jest wyborem w granicach, które ustanawiają dla niego dorośli. Również w takich kwestiach, jak estetyka ubioru, jeśli dla rodzica ma to znaczenie. Dlatego owszem, dałabym córce wybór kilku kolorów sukienek, spomiędzy których mogłaby wybrać - ale nie byłoby pomiędzy nimi różowej sukienki w złote gwiazdki i ze srebrnymi falbankami. Bo jest kiczowata i tandetna. I to, że moja córka mogłaby nie rozumieć, dlaczego tak myślę, nie zmieniałoby w niczym mojej opinii i decyzji.
wątek zamknięty
infantil podziwiam, że tobie się chce. Na prawdę 🙂

Ta dyskusja jest jasnym dowodem na to, że świat pełen jest ludzi, którzy muszą mieć jasno i wyraźnie ułożone ramki. Jak mają myśleć, co mają mówić, w co się ubierać i w ogóle co jest czarne a co białe. Jak jest trochę bardziej kolorowo to się zaczynają gubić i wymyślać jakieś własne interpretacje. A to, że kobieta jak coś osiągnie to tylko dla tego, że ładna. A to, że czterolatka w falbankach to coś czemu trzeba stawiać granice. Stąd kościół katolicki i wszelkie prawicowe twory typu Konfederacja mają się całkiem nieźle. Jest popyt, jest podaż 😉

Co do zasady uważam, że nie ma co walczyć. Należy raczej unikać😉

A i tak na koniec przykład z życia wzięty, a nie czysto teoretyczny😉 Mój osobisty "bąbelek" dostaje do ubrania to co ja mu wyjmę z szafy. Tak jest szybciej i łatwiej. Ale jak powie, że chce jednak strój Spider-Man to pójdzie do przedszkola jako Spider-Man. Bo w sumie czemu nie 😉 Za to jak idziemy przez miasto to staje przed każdym przejściem dla pieszych, czeka na mnie i przechodzi za rękę.

Bo wyobraźcie sobie, że są granice i "granice" 🙂
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.