Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Becia23   Permanent verbal diarrhoea
18 września 2021 20:14
<br>
nawet policjanci wymuszający buzi za nielepienie mandatu..<br>

kotbury,
Hmmm, w ktorym hrabstwie i ile lat temu?
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
18 września 2021 20:18
Rzecz w tym, że nie wiadomo czy nie przeszkadza czy nie widać, że przeszkadza. Mogła myśleć, że hihi i przytakiwanie będzie ok aż jej się ulało.
To trochę jak obwiniać kobietę, że prowokuje mężczyzn chodząc w mini.
Kolega zwyczajnie nie miał prawa rzucać głupich tekstów - po pijaku czy nie, w pracy czy na towarzyskim spotkaniu.
Jeśli go zwolniono to być może w pracy też nie zachowywał się ok. Może te spotkania też były "pracowe" po cześci.
Zaraz, zaraz- przecież nie można kogoś zwolnić z roboty za to, że na prywatnym wyjściu z kolegami i koleżankami z pracy, PO PRACY, zachowywał się niestosownie.
Jakaś naciągana ta historia.
chodzi się na afterki przez 10 lat nie opuszczając ani jednego, wiedząc jak będzie się zachowywał ten kolega po alko

jak się idzie na poza robota party to niestety trzeba się liczyć z tym, że ktoś się uchleje albo ujara i będzie niefajnie

A ten kolega to jest, bo ja wiem, kon albo pies, ze trzeba sie liczyc z tym, ze w sytuacji x zachowa sie krzywdzaco, no bo taka juz jego natura? Biedaczek kurnac, z kontekstu rozumiem, ze chodzi o molestowanie, nie o zarzyganie sedesu, o ile drugie zdarza sie przypadkiem jak wodka wejdzie za mocno o tyle pierwsze juz niekoniecznie 🙄

Dla mnie to jest wlasnie ta szkodliwa mentalnosc, usprawiedliwianie sepow imprezowych i innych przykrych zachowan, no bo facet tak ma (a baba pewnie histeryzuje albo knuje, jak to baba).
pati12318, możesz nie wierzyć, ale tak było.
Muchozol2, w pracy był bardzo profi zawsze, bo trzeźwy.

Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
18 września 2021 23:43
To dziwne, że go zwolnili (choć nie bronię, bo konsekwencje być powinny). Chyba, że jak pisałam - to były spotkania po pracy, ale trzeba być. Znajomy tak miał - teoretycznie po pracy w godzinach wolnych, ale jak nie będzie to np. z automatu nie będzie kierownikiem projektu. Wiem, chore. Ale może to na tej zasadzie działały te spotkania po pracy.
Muchozol2, nie na tej zasadzie. Zwykła popijawa, kto chce to przychodzi, kto nie chce nie musi. Jak byłam młodsza to na nie też chodziłam.

Chodzilo mi o przedstawienie innego punktu widzenia danej sytuacji.
<br>
Dla mnie to jest wlasnie ta szkodliwa mentalnosc, usprawiedliwianie sepow imprezowych i innych przykrych zachowan, no bo facet tak ma (a baba pewnie histeryzuje albo knuje, jak to baba).

kokosnuss, ale wtedy można na takiej imbie jak jest coś nie tak powiedzieć gościowi "spierdalaj" i to nie narusza żadnego służobowego protokołu.🙂 Z historii wynika, że koleś rozumiał i repsektował sens tego słowa.
Śmianie się z sexualnych żarcików a potem nakablowanie nie jest "oj ulało się w końcu koleżance" tylko zachowaniem niedojrzałym.


Becia23 a co za różnica, w którym hrabstwie w kontekście tego, że nie tylko w Polsce? Lancashire akurat.
A w Londynie teksty także policjanta przeszukującego torbę, że taki rozmiar spodni to idealny na sexowny tyłek i czy w "naszym kraju" wszystkie takie z sexownymi tyłkami.
I ja tego nie odbieram w kategorii molestowanie tylko buractwo... albo niezaradność w nawiązywaniu kontaktów z płcią przeciwną.
A wiesz, że na rewizjach osobistych niby babkę ma przeszukiwać kobieta ale często specjalnie są podstawiane lesby... a kolega, który rewizję zarządził stoi w tym samym pokoju..
I to jest nie w Polsce🙂
Mnie to nie wkurza. Obrzydza co najwyżej ale jakoś specjalnie nie szokuje.

Problem bierności w reagowaniu na przemoc sexualną wobec kobiet w Australii jest tak olbrzymi, że rząd wprowadziła kampanie - filmy dla facetów tłumaczące jak powinni się zachować jak widza, że inny facet się źle zachowuje... taka australijska "bo zupa była za słona"... I to dopiero jest społęczęnstwo- patola, w tym kontekście.

Koledzy w latach zamierzchłych (studia) nie raz zebrali w twarz bo reagowali gdy jakiś typ pannę szarpał w lokalu czy na ulicy. Policja szybko zazwyczaj przyjeżdżała i się nie pieprzyła. Więc ja mam inne doświadczenia i nie mam zwyczaju zaraz, że to Polska taka beee.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
19 września 2021 15:49
Śmianie się z sexualnych żarcików a potem nakablowanie nie jest "oj ulało się w końcu koleżance" tylko zachowaniem niedojrzałym.
Myślę, że warto dodać, że jest to Twoja hipoteza, a nie fakt. Nikt z nas nie siedzi w głowie wspomnianej Pani i nie wiemy (i się nie dowiemy) jak było naprawdę.
Poniekąd rozumiem Meise, ponieważ... też tak miałam. Może nie tak chamsko (ciut skuteczniej pilnowałam dystansu? - męczące🙁) ale non stop kolor. Z czasów młodości pamiętam głównie... strach. Że nie dam rady nawiązać żadnej nie-krzywej relacji damsko-męskiej. Najbardziej naturalne, oczywiste relacje szybko zmieniały się w jakiś koszmar. Zapewne były w tym jakieś względy obiektywne (jakieś feromony, loki, czy co) ale głównie subiektywne. Moje. Ponieważ spontanicznie uważałam ludzi (w tym mężczyzn) za "spoko". Ponieważ chciałam się kolegować, przyjaźnić, a "zabawki chłopców" zawsze wydawały mi się ciekawsze (pod "zabawki" podstawić dowolne frapujące zajęcie różne od stereotypowego "gotowania"). Przy takich miłych zajęciach - hej ho! szybko nawiązywały się niewymuszone bliskie relacje. Prosz - młody psycholog, dla którego wykonujemy pomoce do poradni. Prosz - uznany artysta jubiler, którego zafascynowały nasze wytwory na sprzedaż Prosz - jakieś żagle, czy góry czy rowery czy cokolwiek. A piszę "nasze", "my", bo zazwyczaj byłyśmy we dwie lub więcej. Tylko na basenie miałam spokój bo pływałam non stop jak motorówka (też męczące) a potem myk do damskiej szatni. Że nie wspomnę o jakichś imprezach czy... autostopie (fajna sprawa, kiedyś, nie?). Teraz mogę się śmiać, ale upierdliwe to było strasznie. Żadne próby modyfikacji zachowania nie działały. A nie jestem pewna, czy subtelne uporczywe nastawanie na "podź, tu, pódź, utul mą zwierzęcą chuć" jest dużo lepsze od chamskiego 🙁 (trudniej użyć gwiazdkowanego słowa). To ogromnie podrywało moją pewność siebie i... przedsiębiorczość. Czy szerzej - organizowanie sobie życia. Właśnie np. poszukiwanie pracy czy zleceń. Aż zaczęłam podejrzewać, że przyczyną moich trosk jest... amulet 😀 "Przeciwko zranieniu serca", "egipski", który sobie niebacznie kupiłam. Zaczęłam się z tego śmiać i ułożyłam sobie życie. Zyskałam anielski spokój, bo... bardzo konserwatywnie to zabrzmi, ale... moją tarczą stał się mój nie-mąż (wkrótce mąż). A on miał tego typu osobowość, że jemu(!) nikt nie śmiał podskoczyć. Magicznie stałam się (dla wszystkich) nietykalna - zajęta. I spokój. Święty spokój. Owszem, amulet piorunem przekazałam bardziej potrzebującej 😀 Dziś wiem, że to nie amulet był przyczyną, tylko - nadmierna spontaniczność i chęć bliskości jak z kumpelami. Nieodróżnianie kobiet od mężczyzn. Na szczęście znaleźli się tacy przyjaciele - faceci, którzy z wolna i z wyczuciem uzmysłowili mi w czym rzecz: że te same sytuacje dla kobiet i dla mężczyzn wyglądają zupełnie inaczej. Że owszem, kobieta może bez podtekstów całą noc przesiedzieć z kumplem na nocnych pogaduchach sam na sam, ale jeśli myśli, że on (ktokolwiek, byle samiec) nie zacznie w końcu myśleć "tylko o jednym" - to się myli. Od konfiguracji personalnej i kultury osobistej osobnika zależy czy i jak da temu wyraz. A "ich" świat naciska na to, żeby próbowali. Mają(!) próbować. Zaczęłam... szanować mężczyzn i ich - przecież skomplikowane, bynajmniej nie "zwierzęce" emocje. Przestałam ich(!) narażać na niezręczności i "krzywe" sytuacje. Niektóre kobiety "wysysają to z mlekiem matki", takie różne: Oj, szybki zerk na zegarek - kończę, bo jestem umówiona z narzeczonym u jubilera, Przepraszam, kiedy dokończymy tę rozmowę? Inne nie. A teraz będzie brutalna anegdota. Kiedyś w PL niemal nie bywało... dezodorantów. Pojawiły się w końcu (takie za złotówki, nie "bony PKO"). Pojawił się m.in. "Magic", opisany jako zawierający damskie feromony. Uznałyśmy, że to bzdura, i dawaj - testujemy! Najpierw psika się A. Wchodzimy do windy. I tu obecny w windzie facet - zaczyna iść za A. jak słynny skunks z kreskówki, na ślepo niemal. Odbiegłyśmy dalej i ryknęłyśmy śmiechem. Na drugi dzień zmiana - psikam się ja, tym razem nieszczęsna ofiara leci za mną. Śmiechowi nie było końca. Nie mam ni huk pojęcia czy i co w tym było, ale nie zadziałało jak placebo. Zatem, Meise - może zmień perfumy na odstręczjące? 😉 😉
Jkobus w pewnym momencie pisał groźby fizyczne i to było powodem zamknięcia wątku.

Ja rozumiem meise, przeżywałam sporo niefajnych historii z (zazwyczaj) starszymi, bogatszymi facetami. Też zawsze kończyło się podobnie, mój sprzeciw, moja odmowa skutkowała stratą kawałka pracy. Nie miałam komu się poskarżyć bo byłam na własnej działalności.
Doszłam do wniosku, że połączenie wyglądu bardzo młodej i szczupłej ale kobiecej sylwetki z silnym charakterem i radzeniem sobie samej działa jak wabik.
Teraz coraz rzadziej się to zdarza ale też ja się zmieniłam. Nie uśmiecham się w rozmowach z facetami, nie patrzę w oczy, jak mogę to unikam. Jeżeli ktoś stanie zbyt blisko mnie odczuwam silny dyskomfort, nawet jeżeli jest to koleżanka. Podejrzewam, że nie przeszłam tyle co meise, bo największym fizycznym przewinieniem facetów był tylko pocałunek bez mojej zgody. Jednak ilość i częstotliwość zachowań wykraczających poza moją granicę komfortu spowodowała myślenie pt. "dostajesz tę pracę bo jesteś atrakcyjna, a nie dobra w tym co robisz". Zresztą dostałam kilka propozycji "dostaniesz więcej za usługę ekstra", odmowa skutkowała jeszcze większym zaognieniem problemu.
Ha, Halo, kare_szczescie obawiam się, że wcale nie jesteście w większości...

Większość moich "kopro koleżanek" młodszych miała przyjaciół płci męskiej... i co one by dały, aby jak się umawiali do kina czy po kinie pograć na kompie, to aby wydarzyło się coś więcej niż pograć na kompie...
Zastanawiające było to, że miały mało (albo nietrwałe) relacje przyjaźni z innymi kobietami. Taki brak takiego "sisterhood". Niby wszyscy z wszystkimi się przyjaźnią ale realnie każdy każdemu dupę rabie - ot korpo standard. I to było takie typowe, że się po pracy z kolegami szło kupować kiecke... i on nic🙂. I to nie dlatego, że tak dobrze wychowany. Raczej libido na poziomie ujemnym...

Facella   Dawna re-volto wróć!
22 września 2021 13:16
Ja się zawsze raczej trzymam z mężczyznami, szczególnie w pracy, z kobietami ciężko się dogaduję. Może jestem znacznie mniej atrakcyjna niż wy albo bardziej męska w zachowaniu, bo wszystkie relacje są czysto kumpelskie i nigdy nie miałam takich krzywych akcji. Co też strasznie mi przeszkadzało (kumpelskie relacje, nie brak krzywych akcji) w którymś momencie, bo ja chciałam coś więcej, a byłam maksymalnie świetną kumpelą. Jak jeździłam jako przedstawiciel to zdarzały się durne teksty klientów typu „a jak zrobię większe zamówienie to mogę liczyć na coś ekstra od pani?” i nie chodziło tutaj o gratisy od firmy rzecz jasna, ale zawsze szybko i lekko (bez emocji) to ucinałam. Czyli mówiłam „jak zrobi pan większe zamówienie, to możemy dorzucić gratis x lub y, innych <<ekstra>> rzeczy nie przewidujemy w naszej ofercie” w ogóle nie odrywając wzroku od tableta na którym wypisywałam zamówienie… najczęściej po czymś takim więcej nie próbowali. No i często naturalnie ich zbywalam, bo te teksty były na tyle subtelne, ze dopiero pod wieczór do mnie docierało o co chodziło 🤣 mam wrażenie ze jawne oburzenie czy zmieszanie, czy choćby zmiana tonu głosu działa na nich jak płachta na byka - bo kobieta „jak mówi nie to myśli tak”, „lubi być zdobywana” itp. stereotypy.
Zauważyłam tez ze pierścionek choćby wyglądający jak zaręczynowy na palcu na którym nosi się obrączkę działa odstraszająco. Wycofują się gdy zauważają.
No i dyskusja doszla i do punktu, ze jak cie nikt nie molestuje w pracy to po prostu jestes brzydka albo babochlop xd albo nie masz silnego, niezaleznego charakteru widocznie xd




kokosnuss, ale wtedy można na takiej imbie jak jest coś nie tak powiedzieć gościowi "spierdalaj" i to nie narusza żadnego służobowego protokołu.🙂 Z historii wynika, że koleś rozumiał i repsektował sens tego słowa.
Śmianie się z sexualnych żarcików a potem nakablowanie nie jest "oj ulało się w końcu koleżance" tylko zachowaniem niedojrzałym.


Mozna powiedziec spierdalaj, mozna mu przylac, duzo mozna, ale dlaczego w ogole punktem wyjscia jest to, ze kobieta musi sie liczyc z molestowaniem na imprezie i miec bron w zanadrzu, bo kolega to tak juz ma, ze molestuje, taka jego natura? Nie wiem, czy chodzilo o zarciki, ale na miejscu zdarzenia mozna miec x powodow, zeby nie zareagowac, od strachu i szoku zaczynajac, po wstyd i niechec sciagniecia na siebie takich reakcji, jakie widac zgloszenie molestowania w firmie sciaga (a czego zywym dowodem jest ten watek). Zgloszenie po fakcie to tez od razu knucie i wyrachowanie, "bo przeciez wczesniej jej nie przeszkadzalo".
Ergo jedyne akceptowalne rozwiazanie to nie dac sie molestowac (albo przestac byc atrakcyjna). Dla mnie to jest zrzucanie winy na ofiare 🤷
kotbury Nie wiem jak układają się statystyki 🙂, ale wiem, że bywa tak jak piszesz. Znam to z relacji, oczywiście, faceta, korpowyżeracza. Podejrzewam, że tak działa układ desperacja/bezinteresowność. Czyli: jeśli ci zależy - tego nie masz. Chcesz aseksualności - nie masz. Chcesz "szybko, miło, przyjemnie" - nie masz. Chcesz "przy okazji" coś sobie załatwić - nie masz. Chcesz nie być o "to" podejrzewana - nie masz. Gdzie się nie obrócisz...

Libido? A co najskuteczniej tłumi libido? Strach. Obserwacje młodszych pokoleń mam takie, że mężczyźni... boją się. Kobiet. Co takowa może wywinąć. Trudno mi dopatrzyć się spontanicznie powstałych związków. Gdzie nie spojrzę - trwała para powstaje jako skutek dłuższej "bezpiecznej" relacji. Koleżanka ze szkoły, studiów, pracy, treningów - wieloletnia. Sąsiadka, "przyjaciółka kuzynki". Ktoś, kogo można było obserwować przez dłuższy czas. Ten strach jest głębszy niż: "A co, jeśli gumka pęknie???" Mój przyjaciel mawiał, że nikt nie powinien chodzić do łóżka z nikim, z kim nie chciałby mieć dziecka. To też gra jakąś rolę. Paradoksalnie może narażać na niechciane awanse kobiety... życzliwe mężczyznom. Że, w razie W, będzie się dało "sprawę" polubownie rozwiązać. I jest jakoś tak, że typowi zdobywcy/zaliczacze wiedzą, że premiuje odwaga. Posunięta nawet do namolności i "czynów bezprawnych". Bo reszta męskiej konkurencji - boi się. Oczywiste, że taki typ może po całości być tchórzem (i bywa). Ale jego "zadziorność" (przekąs) często jest nagradzana. Wzmocnienie. No i, jak w marketingu: Nie zrażaj się! Widocznie nie twój klient. Twój gdzieś czeka, musisz szerzej rozstawić sieci! Jest grupka "psów na baby" i na to się nic nie poradzi. Była, jest i będzie. Przypomniało mi się, jak wybrałam się na sylwestra do zaprzyjaźnionej grupy filmowców. Impreza skończyła się z hukiem, i to nie fajerwerków, przedwcześnie, gdy gospodyni znalazła męża w małżeńskim łóżku w jednoznacznej sytuacji. "Artystyczna tolerancja" siadła od razu.

Dziś może być jeszcze ciekawiej (bodajbyś żył w ciekawych czasach!), bo masowo dokucza nam alienacja. A niemal wszyscy pożądamy bliskości. Seks skutecznie tworzy złudzenie bliskości. Do tego stopnia, że seksoholicy czują się z reguły bardzo, bardzo samotni. Bo budowanie zdrowej relacji wymaga czasu i wysiłku, jakiego rodzaju by ta relacja nie była. Gdy potrzebę bliskości tłumi dorywczy seks, tego czasu drastycznie brakuje. Brakuje też uważności. A "zaplątać się" - nikt nie lubi. Nikt nie lubi dokładać sobie trosk. Podejrzewam, że powierzchownie "bezproblemowe" kobiety mogą poważnie cierpieć z powodu licznych i namolnych awansów. Gdy na oko widać, że "będą z tobą problemy", sądzę, to można i goło latać w grupie 100 samców.
kotbury i całe szczęście, że nie jesteśmy w większości!!!
Co do Twoich korpo koleżanek: jak chciały, to wystarczyło coś zaproponować, a nie wierzyć, że biedny facet się domyśli. Wszystko można przedyskutować. Dla przykładu- kiedy miałam tak dużo przypadków niefajnych zachowań ze strony facetów, jeden z nich wprost się przyznał, że się zakochał, że nie wie co zrobić, czy ja mogę mu odpowiedzieć czy z tego coś może być. Wtedy szczerze pomyślałam "ale super! porozmawiamy jak ludzie i po problemie, za sam uczucie nie mogę winić". Jak to się skończyło to inna sprawa (o ja młoda, naiwna!), ale takie zachowanie ze strony mężczyzn mi odpowiada.
Inna sprawa, że ja miałam problem ze strony mężczyzn którzy byli około 20 lat ode mnie starsi, z rówieśnikami nie miałam problemu. Teraz po 30stce na szczęście się to uspokoiło albo dlatego, że jestem za stara, albo wszystkie moje techniki odstraszania działają 😉
Tak sobie czytam i piszę, i zarysowała mi się recepta, może ktoś wypróbuje: Jeśli chcesz - trzeba ośmielić ostrożnego faceta; jeśli nie chcesz - wystraszyć "przedsiębiorczego". O, np. coś takiego: Właśnie dzwonił mój kuzyn! Jest świetnym prawnikiem od rozwodów! (oczywiście nie wtedy, gdy namolny chce się rozwieść! 😀)
Ja tylko napiszę, że nie olałam osób, które mnie wspomniały w swoich postach, po prostu nie chciałabym już uczestniczyć w tej dyskusji z powodów osobistych. Natomiast czytam, czytam.
No i dyskusja doszla i do punktu, ze jak cie nikt nie molestuje w pracy to po prostu jestes brzydka albo babochlop xd albo nie masz silnego, niezaleznego charakteru widocznie xd<br>
<br>
<br>
<br>
<br>
Mozna powiedziec spierdalaj, mozna mu przylac, duzo mozna, ale dlaczego w ogole punktem wyjscia jest to, ze kobieta musi sie liczyc z molestowaniem na imprezie i miec bron w zanadrzu, bo kolega to tak juz ma, ze molestuje, taka jego natura? Nie wiem, czy chodzilo o zarciki, ale na miejscu zdarzenia mozna miec x powodow, zeby nie zareagowac, od strachu i szoku zaczynajac, po wstyd i niechec sciagniecia na siebie takich reakcji, jakie widac zgloszenie molestowania w firmie sciaga (a czego zywym dowodem jest ten watek). Zgloszenie po fakcie to tez od razu knucie i wyrachowanie, "bo przeciez wczesniej jej nie przeszkadzalo". <br>
Ergo jedyne akceptowalne rozwiazanie to nie dac sie molestowac (albo przestac byc atrakcyjna). Dla mnie to jest zrzucanie winy na ofiare 🤷

kokosnuss,

I tu sie zgadzam w 100%. Rady typu idz do psychologa bo to ty przyciagasz takich swirow to jest tekst typu: twoja wina bo masz za krotka spodnice albo no wypilas trzy drinki wiec co sie dziwisz.
Masakra.

Nie ma wytlumaczenia dla molestowania i jest to wylacznie wina molestatora a nie ofiary.

Jestem przerazona tymi historiami. Szczerze wpolczuje. Ja bym to zglaszala lub co najmniej reagowala wobec molestatora zeby czul ze nie jest bezkarny. Ale rozumiem ze za cos trzeba zyc.

Bez zglaszania i konsekwencji nie bedzie zadnej zmiany.

Podobnie jak Kokos mieszkam juz kilkanascie lat zagranica.. moze i to ma znaczenie i sie odzwyczailam od kultury gwaltu i ponizajcego jezyka o kobietach.

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
22 września 2021 21:39
Akurat o sobie nie mogę powiedzieć, że jestem atrakcyjna: cycek brak, z twarzy nijaka i nieumalowana (nie umiem i boje się dostać uczulenia). Szefowa mówi, że mam ładne nogi, kolega powiedział, że mam fajny tyłek zaś inny kumpel, że mam ciekawy kolor oczu. Podobnie jak któraś z forumowiczek, chodzę w ciuchach mających w większości ponad 10 lat. Ładniej ubieram się czasem do pracy, ale tam nikt oprócz współpracownic (i czasem petenta) mnie nie widzi. Nie chcę zwracać na siebie uwagi. Nie potrzebuję adoratorów, ani nie czuję potrzeby wykorzystywania ,,wdzięków" do uzyskiwania korzyści.

Poza tym uważam, że chamskie lub dwuznaczne teksty nie powinny mieć miejsca bez względu na to, czy ktoś jest atrakcyjny, czy nie. Bo to przypomina sytuację, jak ofiara gwałtu jest pytana, w co była ubrana, bo pewnie sprowokowała sprawcę, albo może i sama chciała, żeby ktoś ją zgwałcił...
I to doszukiwanie się, że to napewno ofiara ma problemy z głową i powinna coś z tym zrobić, skoro ma niefajne sytuacje... ,,Idź do psychologa/ terapeuty, bo musisz coś przepracować w swojej głowie".

Zaś co do zwolnienia za niestosowne zachowanie po pracy: jakiś czas temu dostaliśmy informację, że mamy godnie reprezentować swoje miejsce pracy. Stąd w mediach społecznościowych nie można wrzucać zdjęć, oznaczeń z imprez z alkoholem, zwracać uwagę, co ,,lubimy", udostępniamy w internecie lub komentujemy. Także można mieć dyscyplinarkę za niestosowne zachowanie poza czasem pracy.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
22 września 2021 22:43
Nie zauważyłam rad typu "bo coś z Tobą jest nie tak", raczej w tonie "żeby łatwiej było żyć w tym nieidealnym świecie". Bo świat nie jest idealny i nie każdy to dobrze znosi.
Mi też było ciężko słuchać "taki przystojny facet to zaraz Cię zostawi/zacznie zdradzać/wymusi inny wygląd". I ten problem przepracowałam u psychologa. Nie dlatego, że to moja wina, że takie teksty padały. Dlatego, żebym się nauczyła je olewać.
Niesprawiedliwe, bo za psychologa powinni mi tamci ludzie płacić 😉. Ale świat tak nie działa.
ekwan Tylko, wiesz, na tej zasadzie - to po co np. kursy samoobrony, skoro nikt nie powinien cię zaatakować, okraść, uderzyć, zgwałcić, zabić... skoro to przestępstwo.
Tylko co to da ofierze, że nie wolno??? Kodeks Karny istnieje nie od dzisiaj, złodzieje nadal istnieją.
Dziś na fejsie, na wezwanie prawnika, toczy się rozmowa pt. kto został oszukany przy kupnie/sprzedaży konia i jak to się potoczyło. I tak np. - wygrany proces to 7 lat. 7 lat.
Kto zaryzykuje 7 lat użerania się za jakieś niewczesne awanse?
Gdy sporo kobiet nawet o zgwałceniu nie informuje policji?

Nie chce ktoś uruchomić kursów "Jak sobie radzić z facetami?" (w trosce o własne bezpieczeństwo: fizyczne, emocjonalne, seksualne, ekonomiczne, towarzyskie)? Wygląda na to, że znalazłyby się uczestniczki.
Albowiem zapobiegać zawsze jest lepiej niż leczyć.
halo, dobrze piszesz.
Ogólnie ciekawy wątek, co wypowiedź to jednak zupełnie inne spojrzenie na podobne sytuację.

Ja jestem za tym,że jednak granice trzeba jasno wyznaczać i tyle.
Nie uważam się za osobę atracyjną obiektywnie, jestem szczupła z bardzo dziewczęcą urodą , ale zupełnie zwykłą i niczym się nie wyróżniam,trudno zapamiętać moją twarz w sumie. Aczkolwiek jestem bardzo prosta, mówię co myślę, nic mnie nie szokuje, mam dystans do wszystkiego.
Nie mniej jednak przez całe moje młodsze życie ( powiedzmy przed ślubem czyli do 35 roku) nie będąc zakochana akurat czy w związku korzystałam sobie z życia jak mi się podobało. Czyli jak mi się jakiś facet spodobał to sobie go wyrywałam i tyle. Owszem zaczepiało mnie wtedy wielu mężczyzn, ale też na pewno wysyłałam wówczas podświadomie jakieś sygnały? Obecnie nie jestem zainteresowana, bo się zestarzałam, mam męża to i w sumie nikt mnie nie zaczepia, mimo, że wyglądam dokładnie tak samo, bo taka sama figura, nawet ciuchy w większości te same.
ekwan, jak niby ludzie wogóle mieli by się poznawać i wchodzić w jakiekolwiek relacje jak nikt by nikogo nie zaczepiał? Przecież jakoś ludzie muszą się "zaczepić", dzieje się to często w pracy także, bo tam spędzamy wielką część swojego życia.
Nie dajmy się zwariować.
Przykład 1 ( lat temu ok15, w mojej pierwszej korpo) :
Wchodzę do pokoju ówczesnego szefa, a jesteśmy po szkoleniu właśnie z molestowania i takich tam pierdół, wtedy była to powiedzmy nowość, istniało tylko w korpo zachodnim. On mówi: " Ładnie pachniesz". Po czym patrzy na mnie i w panice ;" Jezu to było molestowanie?", Ja:"Wiesz co nie wiem? Dla mnie luz, dzięki. Dla mnie to po prostu powiedziałeś po ludzku co myślisz i tyle". Zaczęliśmy się smiać i tyle. Nikt nikogo nie molestował, ale myślę , że osoby bez dystansu mogłyby to odebrać zupełnie inaczej.
Wg myslenia halo to moze niech wszyscy zaczna sie zapisywac na kursy samoobrony i nosic bron zeby byc przygotowan na potencjalnego napastnika. Bo przeciez zawsze moze sie cos wydarzyc. A ofiara musi umiec sie obronic. To jej obowiazek jako ofiary.

Po co mamy prawo, policje, instytucje zajmujace sie molestowaniem, dobre praktyki? No chyba po to zeby molestatorow edukowac a nie po to zeby ta ofiara ciagle musiala myslec jak to sie obronic przed niechcianym zachowaniem. Czujac sie ofiara tym bardziej ciezko wytoczyc dziala przeciwko molestatorowi. Ta sila wezmie sie tylko z postawy pewnosci ze mam prawo wymagac a jak mozna przyjac postawe pewnosci skoro wszyscy wokol tylko sugeruja pomocnie ze idz cos z zrob ze soba bo przyciagasz swirow.

Zdarta plyta z tym ze teraz to juz nawet flirtowac nie mozna ani przygodnego seksu uprawiac.. no bo jak to sie teraz nauczyc ze moze warto pytac druga strone jak daleko chce zajsc w danej relacji/sytuacji? Hmmm jak to zrobic? Latwiej poprostu wsadzic reke w majtki i sie przekonac czy naprawde ta laska nie chce. Przeciez to zepsuje cala radosc flirtu takie upewnianie sie (ironia). no ale flirt to sztuka a nie chamskie teksty o okresie. I ewidentnie molestowanie jest wtedy gdy druga strona daje znaki ze nie jest zainteresowana a ta druga naciera w coraz bardziej chamski sposob. Do flirtu trzeba dwojga i to jest ewidentna roznica. Nie robmy z tych facetow juz takich mlotow ze nie wyczuwaja tej roznicy. Poprostu oni nie lubia slyszec nie. I maja gdzies empatie.
I trzeba im dobitnie tluc ze nic im sie wiecej nie nalezy w zwiazku z tym ze ich fiut swedzi.

To sie nawet dzieje w zwiazkach i napewno kazda z nas ma doswiadczenie jak jej facet uparcie chce nas przekonac do seksu mimo jasnych sygnalow ze nie
mamy ochoty. Czesto lub czasami ulegamy wbrew sobie.

Mental facetow trzeba zmieniac. Poprzez pietnowanie zachowania a nie akceptacje faktu ze faceci tak maja, chca sobie poflirtowac, bo musza plemniki rozsiewac. Nikt innego tego nie zrobi za nas kobiety. Moze oczekujecie ze inny facet bedzie im to tlumaczyl?

Pokutuje slynne nie to znaczy tak i baba sama nie wie czego chce i ze porzadne ruchanko to jej wyprostuje myslenie. Nie jest tak?






ekwan, Zdanie ironiczne o zepsuciu radości z flirtu jest prawdziwe dla mnie, bo na tym polega flirt właśnie.
Poruszyłaś tu ważną kwestię: "molestowanie jest wtedy gdy druga strona daje znaki,że nie jest zainteresowana". Jakie znaki ? Dymne czy co? Po prostu powinna jasno powiedzieć : NIE, a nawet często dodać "zwal sobie kucyka". Rozmawiać trzeba tym samym językiem.
A to, że mężczyźni są nie empatyczni i nie domyślą się wielu rzeczy to akurat prawda, choć oczywiście nie każdy taki jest, ale duża większość. Właśnie róbmy z nich młotów, bo duża wiekszość taka jest.
Przeczysz sama sobie, bo piszesz że trzeba dawać "znaki, sygnały", cokolwiek nimi jest i mogą być odczytane bardzo różnie
Przykład nr2
Zjeżdżam z parkuru, 40 stopni, lato, pić mi się chce. Stoi mój małżonek, skończył nagrywać mi przejazd . Stoi wraz z naszymi znajomymi, ja: "Umieram z pragnienia. Masz wodę?" do męża ( 2m dalej jest stoisko z napojami). Mąż: : "Nie mam".
Pojechałam stępować, bo mam zaschnięte w gardle i już nie ma siły się produkować. Spotykamy się w stajni po stepie, Ja: " Kupiłeś coś do picia?". Mąż : " Przecież nie mówiłaś, że mam kupić" . Kurtyna.

Myślisz, że taki przykładowy facet ( wbrew pozorom jest inteligentny i wrażliwy bardzo, ale na swoim punkcie głównie) pojmie subtelny jest i sygnał? Nie, pojmie jak powiesz konkretnie.

Becia23   Permanent verbal diarrhoea
23 września 2021 14:39
ekwan, Ty na serio myślisz, że gwałciciele gwałcą, bo są niewyedukowani i niewychowani i mylnie myślą, że nie znaczy tak? Na serio myślisz, że nie jest tak, że gwałciciele gwałcą właśnie DLATEGO, że doskonale wiedzą, że kobieta nie chce - ale to jest właśnie tym, co ich podnieca?

Sorry, ale myślenie, że da się ot tak wyeliminować Złych ludzi poprzez "zmienianie mentalu" jest bardzo infantylne.
Najważniejszego nobla w historii ludzkości temu naukowcowi, który odkryje przyczynę bycia złym człowiekiem i wymyśli, jak Złych ludzi wyeliminować ze społeczeństwa na całym świecie.
Źli ludzie są i będą. Naukowcy nie wiedzą, dlaczego - geny, wychowanie, otoczenie, mikstura wszystkiego. Po prostu jakiś procent społeczeństwa od zarania dziejów nie ma zupełnie szacunku ani względu dla innych ludzi i po prostu ROBI CO CHCE. Bo tak, bo ich to podnieca, bo mają w tym interes materialny, bo cokolwiek. Włamią Ci się do domu, do samochodu, okradną, pobiją, będą grozić. Byli i będą gwałciciele, pedofile, ludzie znęcający się nad swoimi partnerami i dziećmi. Będą ludzie, którzy lubią psychicznie znęcać się, zastraszać i bullingować innych. Będą politycy okradający społeczeństwa z milliardów. Będą kłamcy, będą ludzie zdradzający swoich partnerów.

Co możemy zrobić? Dojść do tego, które geny powodują takie tendencje i odtąd mnożyć ludzi tylko poprzez selekcję genetyczną embrionów? Upewnić się, że żadne dziecko na całym świecie nie będzie wychowywane w patologii, przemocy fizycznej/psychicznej/seksualnej, nie będzie świadkiem wojny i mordów? Że nikt nie będzie żył w biedzie, nie będzie narkomanem ani alkoholikiem? Znaleźć lekarstwo na psychopatię, zaburzenia osobowości?

Naprawdę myślisz, że NORMALNI, dobrzy faceci wszyscy myślą, że nie znaczy tak i bez pytania wsadzają Ci rękę w gacie? Czy to tylko jakiś ułamek populacji mężczyzn, którzy tak się zachowują nie dlatego, że są facetami, a dlatego że są Złymi ludźmi?


Akurat każda osoba pracująca w wymiarze sprawiedliwości powie Ci, że zapobieganie i prewencja jest o wiele lepsza, niż myślenie takie jak Twoje. Bo są aż nadto świadomi, że Źli ludzie są i będą i nawet 20 lat za kratkami ich nie zmieni.
Jeśli w ogóle odpowiedzą za swoje zachowanie... gwałty np. są szalenie trudne do udowodnienia bo zwykle dzieją się za zamkniętymi drzwiami, bez monitoringu w miejscu zdarzenia samego gwałtu, sam na sam między ofiarą i gwałcicielem. Jak udowodnić na 100% kto mówi prawdę, jeśli ma się tylko słowo przeciwko słowu? A przecież decyzję, komu wierzyć, wydają ostatecznie ludzie tacy jak ja czy Ty - ława przysięgłych. Wiesz jak szalenie rzadkie jest, że akurat jest monitoring, jak na ulicy gwałciciel siłą dopada i ciągnie ofiarę za fraki, czy monitoring pokazujący, że ofiara była tak pijana, zataczająca się na boki i potykająca się, że na pewno nie mogła świadomie zgodzić się na cokolwiek?

Nie wiem ile masz lat i czy masz dzieci, ale jakbyś miała córkę - jakby skończyła 18 lat i zaczęła chodzić na dyskoteki i po klubach, nie uczulałabyś jej żeby nigdy sama nie chodziła się mocno upijać, ani sama pijana nigdy z nikim nieznanym nie odchodziła od swoich koleżanek?


Przecież ten tekst wysłany do maise o okresie i piersiach jest zwykłym bullingiem i zastraszaniem. To już nie jest sexual harassment, żaden nawet w połowie normalny facet nie myślałby, że takim tekstem wygra sobie drogę do jej majtek. To nie był facet, który był namolny i nie rozumiał nie, to był tyran i osoba lubiąca zastraszać innych. Jemu nie chodziło tyle o seks z nią, co o to, żeby mieć nad nią władzę psychiczną. Domyślam się po wypowiedziach maise, że była podatna na zastraszanie, i po takich tekstach widocznie się go bała. I jemu chodziło o to, a że akurat tak najłatwiej było ją zastraszyć...

A sorry, takimi tyranami i społecznymi psychopatami to są nie tylko faceci. Mi akurat najbardziej życie zniszczyła kobieta. Wyższa ode mnie rangą. Im bardziej jej się stawiałam, tym bardziej się zacietrzewiała i niszczyła moje życie, bo jej chodziło o pokazanie, że ma nade mną władzę i kontrolę. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że gdybym nie miała wtedy mojego partnera, popełniłabym samobójstwo. Byłam kompletnie bezradna, nawet kiedy zostałam przeniesiona do innego oddziału i nie była już moją przełożoną, dalej próbowałą mi zniszczyć moją karierę. Musiałam kompletnie zmienić miejsce pracy.

Na takie osoby nie ma rady. Jesteś bezradna - mają co chcą. Stawiasz się - jak płachta na byka i zrobią wszystko, byle ci pokazać, kto tu rządzi. Nie ma znaczenia, czy facet czy kobieta. Po prostu Zły człowiek.
Nie rozumiem, co ma flirt czy przygodny seks do molestowania? Flirt ma okreslony kontekst (na ten przyklad jakiekolwiek sygnaly ze strony osoby x ze jest osoba y zainteresowana), a przygodny seks jest za zgoda stron (ktora to zgoda moze byc niewerbalna ofc). Napastowanie kobiet pomimo zerowego braku zainteresowania z ich strony to nie jest flirt tak jak zgwalcenie nieprzytomnej od alkoholu dziewczyny nie jest przygodnym seksem 😒

A jak ktos np. zle zinterpretowal sytuacje i mu sie wydawalo, ze zwykle kolezenskie zachowanie ze strony ladnej kobiety to byl element flirtu i poszedl o krok za daleko, nie wiem, w najlepszych intencjach pocalowac probowal czy cos, to empatyczny, zdrowy na umysle czlowiek potrafi przeprosic 🙂

Czy niektorzy tu maja jakis ciezki autyzm (albo uwazaja mezczyzn za osobnikow z wrodzonym ciezkim autyzmem) ze cos takiego jak czytanie sytuacji jest zbyt wysokim wymaganiem? Jak ide do knajpy, klubu, whatever, i swiece blekitnymi oczetami (albo i nie tylko oczetami) w kierunku samca x, to samiec x ma swiete prawo rzucic tekstem z podtekstem. Jak ide do pracy w korpo i wchodze w kims w 100% sluzbowa interakcje to podobny tekst bylby juz nie na miejscu. Tak jak i automatycznie oczekujemy roznych reakcji na nasze (obnazone lub nie) ciala w zaleznosci od sytuacji.

Wyobrazilam sobie mojego szefa (ktory jest facetem po szescdziesiatce) rzucajacego do mnie ( lat 25) tekstem jak ex-szef Perlicy i IMO to jest totalnie nie na miejscu i poza moja strefa komfortu, nope, thanks.


Mental facetow trzeba zmieniac. Poprzez pietnowanie zachowania a nie akceptacje faktu ze faceci tak maja, chca sobie poflirtowac, bo musza plemniki rozsiewac.

ekwan, podejscie "faceci juz tak maja" jest IMO tez mocno obrazliwe dla facetow. Z niektorych wpisow wynika obraz mezczyzn jako oszalalych od hormonow narosli na penisach, ktorych zadna sila nie utrzyma zdala od biustu czy tylka atrakcyjnej samicy, gdyz albowiem atawizm 🤣🤷 totez niewiasty powinny sie doksztalcic, jak sie z tak niebezpiecznym i atawistycznym rodzajem meskim obchodzic xd
<br>

Podobnie jak Kokos mieszkam juz kilkanascie lat zagranica.. moze i to ma znaczenie i sie odzwyczailam od kultury gwaltu i ponizajcego jezyka o kobietach. <br>
<br>

ekwan, tylko widzisz kochana, wielu naprzykrzaczy potrafi być namolna ale nie,że od razu "gwałcą", i zazwyczaj mówią o kobietach pięknie, nie poniżająco.
I "kultura gwałtu" to naprawdę częściej wśród wnuków esesmanów w DE miałam do czynienia jak o azjatkach rozmawiali, z którymi pracowali na wyjazdach ze swoich macierzystych korpo.


Becia23, nie wiem dlaczego sie na mnie tak rzucasz. Moze zle odczytalas moja wypowiedz intwrpretujac ja wylacznie z punktu widzenia policjanta ktory na codzien styka sie z tymi zlymi ludzmi.l i nic na nich nie podziala oprocz aparatu represji.

W zyciu rzadko cos jest tylko biale i tylko czrane. Jest mnostwo ludzi ktorzy sa zle wychowani, malo empatyczni, wychowani danej kulturze ktora usprawiedliwia rozne nieprzyjemne zachowania wobec kobiet i do tych ludzi sie odnosilam mowiac o zmianie mentalu. Czy ten koles z imprezy perlicy to juz zly czowiek? Czy moze jednak wypowiedzenie pracy czegos go nauczy i moze bedzie trzymac jezyk za zebami i rece przy sobie na nastepnej imprezie firmowej albo na dyskotece? Czy trzeba go od razu w kajdanki i do paki?

W Belgii nigdy nie slyszalam zadnego komentarza ze strony budowlancow nt mojego wygladu. Natomiast w Polsce remontujac mieszkanie niejednkrotnie krew mnie zalewala. Z czego to wynika? Moze z tego ze tam rownouprawnienie jest duzo bardziej upowszechnione i chcac nie chcac sie to przelewa na wszystkie sfery zycia i spoleczenstwa. Moze macie inne wytlumaczenie?

Tak, nie wszyscy faceci molestuja. Ale jest duzo factow mowiacych swinskie dowcipy, komentujacych wyglad, namawiajacych na kawe/drinka wielokrotnie itd odbieram to jako molestowanie. Ich tez do paki? Wole im powiedziec ze nie zycze sobie takich wypowiedzi. I moze nastepnym razem sie ugryza w jezyk jesli maja ta empatie.

A co do flirtu to juz pisalam. Nie chodzi o dymne znaki. Jesli ktos nie podejmuje flirtu to znaczy ze nie chce. Czy tak ciezko to zauwazyc? Czy jak sie odwracam plecami do tej osoby a on dalej mnie zagaduje to nie wystarczy zeby pojac ze to jest nie?

Bez generalizowania nie da sie wyrazic opinii. Wiec nie lapmy sie za slowka. Chodzi o facetow ktorych zachowanie jest odbierane jako molestowanie.


ekwan, a jesteś tam długo? W sensie czy znasz język perfect, ale i kulturę perfect i jesteś odbierana jako obywatel pierwszej kategorii?

Z mojego doświadczenia za granicą często doświadczamy mniej różnych rzeczy- także złych bo ze względu na nie bycie "lokalsem" wiele komunikacji pozwarbalnej itd. do nas nie dociera po prostu. Mamy za niskie skile językowe i kulturowe, aby w ogóle ktoś z nami zaczął dialog- także świński.
Jak człowiek kupuje i rozmie prase polityczną danego kraju, ogląda talk showy, chodzi na comedy standy, do teatru - to może o sobie powiedzieć, "że kuma język". Inaczej to niewiele kuma choć mu się wydaje, że przecież widzi i potrafi zinterpretować wszystko bo np."pracuje tam". Gówno prawda niestety🙂

Co do "przymusu" obowiązków małżeńskich... z twojego innego posta - jak dla mnie pojechałaś po temacie, który ja skwituję tak- "jak musisz się oganiać od własnego męża" - to się rozwiedź.
Serio, nie wyobrażam sobie sytuacji, że " nie mam ochoty" na swojego chłopa. Może to kwestia libido.
A już sytuacja- nie mam ochoty i muszę mu to tłumaczyć jest dla mnie naprawdę zaskakująca. ale rozumiem, że ktoś tak ma - tylko przedstawieanie tego jako normę nie jest normalne.

I totalnie neizgadzam się z przyrównywamiem nieumiejetności postawienia od początku jasnych grnaic w relacjach damsko męskich do " była skąpo ubrana to miał prawo". To spłycenie tematu.
Niestety jak ktoś nie umie stawiać granic, bo jest słaby w komunikację.. to jednak polecam pójście do specjalisty. I nie, nie ściągam tu bynajmniej odpowiedzialności z molestatorów. Oni są także słabi w komunikację lub szacunek... ale mają ego na tyle duże, że nie widzą w tym problemu.
I to trochę tak, jak co z tego, że masz pierwszeństwo na pasach, jak auto się nie zatrzyma...
I tak odebrałam wypowiedź Halo. Co z tego, że kultura, postęp cywilizacyjny itd. jest po twojej stronie. Jak chcesz mieć 100% pewności to naucz się bronić sama siebie.

Ja np. mam w dupie, że w Pl broń jest "nielegalna". Co mi po tym, że byłam legalna jak będę martwa. Życie w innych krajach i sytuacje, w których musiałam użyć broni mnie tego nauczyły.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się