Kącik Ujeżdżenia

Skaczę, ale rzadko. Jak już nie mogę wytrzymać. Bo, choć fajnie "rusza" to konie, to później jest parę dni zabawy, by powrócić do precyzji i chętnych reakcji na wyraźny dyktat. Bo jednak swoboda przy skokach jest o niebo większa. A oba są dość niezależne. Z kolei te skoki to takie nic, co mnie nie satysfakcjonuje, ale raz że do większych to już by trzeba regularnie wdrożyć, dwa, że to konie munsztukowe, i przejście na ciągnięcie szyją na zwykłym wędzidle trochę trwa. No, oksera 120/140 to tak z marszu nie polecimy. Skaczemy tak 80/90 cm. Kiedyś skakałam częściej, nie chciałam by zapominały jak się skacze, ale minusy przeważały nad plusami. Co innego podniesione drążki/cavaletti. Te się przydają., szczególnie na kołach. W czasie treningu ujeżdżeniowego nie poskaczę na pewno, bo jestem przeciwna skokom w siodle ujeżdżeniowym, widziałam za dużo, o kilka, niemiłych sytuacji z tego powodu (skok przez stojak 180 w ujeżdżeniówce nie może skończyć się dobrze 🙁). A siodło skokowe zakładam tylko na full relaksowe jazdy. Cavaletki 45/50 cm to sobie można śmigać w ujeżdżeniówce.
Meise "mały" stęp pod jeźdźcem, a duży na lonży brzmi jak "jeszcze mnie bolą te nogi i nie mam siły". Tylko tyle i aż tyle. Ćwicz, ćwicz, ćwicz ale nie wymuszaj i się nie nakręcaj, że musi być.
Meise, - z młodym koniem trzeba się umieć cieszyć z małych rzeczy 😉 W sumie ogólnie przy koniach. Doceniać to, jak się starają, a nie, czy to już wystarczająco profi jest.
karolina_, - jestem tylko rekreantem, ale skaczę. Choć w sumie to oddawałam przyjaciółce do poskakania, bo ja od czasów połamania żeber mam dupościsk i jedynie jakieś mikre cavaletti jeżdżę. Mój koń dobrze na to reaguje, fajnie rozciąga plecy i pracuje zadem. Dodatkowo w sezonie halowym, gdzie nie ma jak jechać na dwór/do lasu, to super mu to robi na głowę, coś innego, świetnie się bawi. Z racji masy i wieku są to podskoczki do 80/90cm, ale są 😉 On to lubi, nie raz jak jeździłam przy rozstawionym parkurze to mu się radar odpalał, często na rzeczy dla niego za duże. Ambicji mu nie mogę odmówić 😂
Tak samo robię galopu kondycyjne, takie na zasadzie tyłek w górę i do przodu. W ujezdzeniowce to co prawda bardziej półstój niż półsiad, ale jakoś daję radę, a jemu takie wygalopowanie do przodu też bywa potrzebne.
To się nazywa u mnie 'fachowo' półstercz �
W odróżnieniu od półleżu 😁
halo, miałam na myśli wysokości które da się przeżyć w ujezdzeniowce. U mnie stoją ostatnio 3 50cm koperty na skok wyskok, koniom się zabawa podoba 🙂 A wysokość taka, że nawet jak mi się 3 latek po skoku zgarbi to nie polecę w kosmos
karolina kiedyś pozwoliłam poskakać w ujeżdżeniówce córce, takie właśnie koperty 50 cm. Nie chciało nam się przesiodłać. Klacz jej ciut zniosła w łuku do stajni, wypadło na stojak - skoczyła stojak 🙁 Córa nie miała szans tego wysiedzieć. Do dziś, a to kilka lat temu było, odzywa jej się naruszona łopatka.
halo, ja bym lotu nad stojakiem chyba w żadnym siodle nie wysiedziała, nie licząc jednej eskapady gdzie musiałam pokazać konia bo nie miał kto, skakałam zawsze do max metra. 😅
halo, - ja właśnie przy takim locie połamałam żebra, skokówka niewiele pomogła 😂
faith, - półleż mnie zaintrygował, czego to fachowe określenie?
keirashara, tego co się robi w kłusie wyciągniętym na wybijającym koniu żeby dożyć do końca przekątnej? Tak zgaduje 🤣
Można, albo w odwrotnym kierunku jak skaczesz circa 18cm i kładziesz się na szyi wizualizując sobie 140cm 😎
Nie no, jak polstercz to wariant polsiadu w ujezdzeniowce, w ktorym sie stoi w strzemionach na pale, to polez jest IMO tym wariantem polsiadu :P (zdjecie z google images)



Az mnie zastanawia, ze ludziom sie czasem udaje cos skoczyc w ujezdzeniowce i sie nie polamac 😅

U nas w kazdym razie nikt na dresazystach nie skacze, stajnie ujezdzeniowe nie maja dragow, stojakow etc. nawet na wyposazeniu.
Tu macie skok w ujeżdżeniówce - co prawda nie spadłam ale niewiele brakowało bo koń zabrał się jakby wagony stały
4AE2D852-20A4-4A01-BA65-5EE6EACD4C6B.jpeg 4AE2D852-20A4-4A01-BA65-5EE6EACD4C6B.jpeg
Moon   #kulistyzajebisty
24 września 2021 19:22
Mnie zawsze zastanawia PO CO ludzie skaczą w ujeżdżeniówkach…? Ani to wygodne ani fajne dla końskich pleców przy jakichś fakapach.
Mi sie ciężko nawet drążki jechało, jak koń postanowił je zaatakować z daleka albo właśnie podskoczył. Przecież to w ogóle swobody ruchu nie ma i ciężko za koniem podążyć elastycznie.
Moon, bo sa z Holandii i w zyciu nawet o innym siodle nie slyszeli xd serio, w niektorych stajniach jak bylam ze skokowka to ludzie obmacywali jakbym UFO przyniosla i sie pytali, czy sie nie boje, ze wypadne z takiego plytkiego siodla jak kon mi bryknie 🤷🤣

A w innych rejonach swiata to nie wiem 😉
Moon, ja bo nie mam innego siodła, a skacze głównie mikre koperty

U nas w kazdym razie nikt na dresazystach nie skacze, stajnie ujezdzeniowe nie maja dragow, stojakow etc. nawet na wyposazeniu.

kokosnuss,
Jak to nie mają drągów? To nie męczą sports dressage top prospects koni ciągłym kłusowaniem po drążkach🙂 i nie rypia im więzadła krzyżowego "bo drążki trzeba jeździć"😲
Hanula w takim to jak cię mogę, ale moje ma Wysoki łęk 😀 Jakikolwiek mistiming plus wysokość - i tylny łęk katapultuje, potężnie.
kotbury gdy konia mają kłus od urodzenia - to nie trzeba. Ale tak - z drążkami trzeba bardzo uważać, także ze względu na międzykostny.
kotbury, halo, to wy z tych dresiarzy co traktują każdy drążek jako zło? Coś można z koniem robić żeby mu mózg zresetować czy galopy w terenie to też zło bo konik może się zepsuć?
Tu macie skok w ujeżdżeniówce - co prawda nie spadłam ale niewiele brakowało bo koń zabrał się jakby wagony stały
4AE2D852-20A4-4A01-BA65-5EE6EACD4C6B.jpeg 4AE2D852-20A4-4A01-BA65-5EE6EACD4C6B.jpeg
<b>kotbury,</b> <b>halo,</b> to wy z tych dresiarzy co traktują każdy drążek jako zło? Coś można z koniem robić żeby mu mózg zresetować czy galopy w terenie to też zło bo konik może się zepsuć?
xxagaxx,
Nie. Ja z tych rekreantów, którzy bardzo konkretnie podchodzą do tego tematu. (Trochę szyderę wyczuwam w twojej wypowiedzi do mnie personalnie. Żeby cię uspokoić, ja jeżdżę mało po placu, a zimę pracuję głównie w terenie bo mamy średnią halę i ogólnie nienawidzę męczyć się w zamknięciu w kółko. Mam świetne łąki dosłownie 100m od stajni w linii prostej i dziki tor motokrosowy = górki do ćwiczeń. O właśnie cały następny ponad tydzień będę pracować w terenie bo są u nas zawody. )
Wracając, niestety nie każdy koń i nie zawsze może (powinien) jeździć drążki.
Szczególnie młode konie nie powinny. Ludziom się wydaje, że ustawią jeden, potem dwa, potem trzy, i że to jest super... A często nie jest. Więzadło krzyżowe nie u każdego konia powinno być obciążane pracą na trzech drążkach z obciążeniem jeźdźca na grzbiecie. Skutki bezmyślnego "zajmowania koniowi głowy" drążkami potrafią być nieodwracalne- bo uszkadzane jest miejsce, w którym ciężko o dobrą diagnostykę, a co dopiero leczenie.

Problem jest fajnie zasygnalizowany i omówiony w książce dr. Marcina Komosy "Anatomia funkcjonalna konia- spotkanie nauki z praktyką".

Niesamowitą "krzywdę" koniom robią netowe profile/ kanały yodupowe, na których promowana jest jazda po drągach w różnych kreatywnych konstelacjach. Niestetey bez wskazówek do dobrej pierwotnej oceny czy dany koń powinien na dragach pracować. Powinien nie znaczy, że potrafi i mu idzie i czujemy jak "lepiej" pracuje.
Także, pozycja Ingrid Klimke sprzed kilku lat o pracy na cavaletti pomimo pięknego wstępu o pracy z młodym koniem pomija bardzo ważny aspekt budowy, działania i obciążeń jakim może być poddawany staw krzyżowow-biodrowy.

Kążdy kto ma konia nawet z lekkim "hunters bump" powinien sobie darować drągi do jeżdżenia - to takie pierwsze przeciwwskazanie.

Jest też trend na fizjoterapeutki polecające pracę po drągach. Moje doświadczenie niedawne... cóż.. szanuję ich wiedzę i praktykę, ale one zanim komuś powiedzą "jeździjcie drążki" powinny stanąć na placu i zobaczyć jak ten koń pod swoim jeźdźcem na tych drągach pracuje. wiele by zmieniło zdanie🙂


kotbury, nie nie pije do ciebie (znam ciebie tylko z podejścia do szczepień :P), piję ogólnie do podejścia ujeżdżeniowców. I wiem zę są wyjątki, ale jakoś bardzo mało 😉 Nie uważam że jeżdżenie bezmyślnie czegokolwiek ma sens, i nie ma znaczenia czy drążek czy wolta.
Próbuje natomiast zrozumieć, jak praca na drągach (od czasu do czasu, czy to na 3 po kolei, czy na 3 w różnych miejscach, ustawionych tak, żeby coś osiągnąć) miałaby być szkodliwa. Skoro potem od tego konia, w ujeżdżeniu wymagamy, zeby te nogi podnosił. Znaczy, może pomijając fakt że jazda konna sama w sobie obciążą zwierzeta i w większości najzdorwsze są luzem na łące 😉 Ale może tę kwestię zostawmy na boku.
kotbury, a ja do Ciebie z prośbą, możesz trochę bardziej rozwinąć temat tego hunters bump i drążków? 🙂
Jprd... taki piękny post wysmażyłam i mi wcieło 😤

W skrócie:

Próbuje natomiast zrozumieć, jak praca na drągach ... miałaby być szkodliwa. Skoro potem od tego konia, w ujeżdżeniu wymagamy, zeby te nogi podnosił.

xxagaxx, to jest trochę definicja niezrozumienia istoty ujeżdzenia. "Podnoszenie nóg" w ruchu to jest impuls. A impuls jest efektem dobrej pracy podstawowej, nie sztuczek na podnoszenie nogi. Impuls nie powstanie jeśli nie rozwiną się mięśnie grzbietu. Wymaganie impulsu (czyli de facto kłusowanie po kilku drągach) bez odpowiedniej muskulatury w grzbiecie obciąży jedyne miejsce gdzie nie ma połączenia stawowego - czyli staw krzyżowow biodrowy.
Bo to nie jest staw, tylko więzadło -zrost. Tam nie ma panewki. Tam dwie kości przylegają do siebie i są obudowane ciasnymi więzadłami. Jak okoliczne mięśnie (także zadu) nie mogą zamortyzować siły amplitudy ruchu na drągu to nawet można koniowi zafundować przemieszczenie się tych stryktur.

Jak koń ma hunters bump to na 99% więzadła ciągną, bo są ponapinane z jakiegoś powodu (naprawdę polecam tą książkę - tam to jest tak super wyjaśnione). więc jak się takim napiętym więzadłom dowali jeszcze amplitudę w pionie... no to jest proszenie się o kłopoty tam.

Jak koń ma słabo związane lędźwie, czy postawę z zadami odstawionymi to także należy się mocno zastanowić czy naprawdę jeżdżenie po drążkach to jest to, co jest mu w tej chwili niezbędne do funkcjonowania na jeździe.

Oczywiście, że praca na drążkach (ok, kawaletkach na najniższym, bo leżące drągi to proszenie się o kłopoty jak nie daj boże nadepnie i pojedzie na drągu noga) może być przydatna ale przeciwskazań jest sporo.

Zanim się zacznie żużlować drążki koń powinien być w stanie jechać poprawne małe wolty w kusie i galopie, łopatki w kłusie, trawersy - czyli taką pracę ciała gdzie bez problemu od własnego ciężaru może obniżyć jedną stronę zadu podstawiając nogę pod kłodę i biorąc na nią swój ciężar. Bo to właśnie taka, a nie inna budowa stawu krzyżowo-biodrowego pozwala na tą rotacjęą I jak koń jest już w stanie taka kalistenikę tą częścią ciała zrobić, to dopiero można mniemać, że jest gotowy na wymuszenie na nim większej pionowej amplitudy, która musi być w sporej części zamortyzowana przez tamten obszar.

Więc w moim odczuciu samozwańcze guru wstawiające do neta obrazki z matejkowskimi freskami układanymi z drągów często pojęcia nie mają jednak wystarczającego.



xxagaxx niczego takiego nie pisałam. Z kotbury średnio się zgadzam. Przy czym trudno wyjaśnić zgodności/nieporozumienia, bo każdy (w tym - autor książki) ma wszak inne wyobrażenia. A drążki można jeździć przeróżnie - w sensie celu i jakości wykonania ćwiczenia, więc nie do końca wiadomo o czym mowa. Pewne jest, że to nie jest "takie nic", że można tu koniowi zafundować za duże obciążenia. Także techniczna jakość pokonywania drążków przez jeźdźców z reguły pozostawia wiele do życzenia.
Gdyby na 100% wziąć zalecenia kotbury - naskakiwalibyśmy 7-latki. Oraz - konie nie są na jedno kopyto. O budowie aparatu ruchu znakomicie decydują względy genetyczne i środowiskowe, i to środowiskowe zaczynając od środowiska macicy matki. Niby to wiemy, ale tak dosadnie dotarło to do mnie niedawno. Że jeden koń ma węższe, a drugi - szersze szpary stawowe. Mają różną elastyczność tkanek, różną grubość chrząstek, różną masę i proporcje włókien mięśni. Różne tendencje do... zadzierania ogona, co też nie jest bez znaczenia. Koni idealnych nie ma, ale standardowy rozsądny trening nie powinien szczególnie przeciążyć konia w miarę poprawnego. Niestety z reguły nie wiemy, który koń jest poprawny, a który ma jakieś malformacje, których skutki znikomo uwidaczniają się w młodym wieku, a Muszą ujawnić się później. Gdybym dziś brała konia w trening, swojego czy cudzego - zrobiłabym solidne badania na dzień dobry, dla siebie, dokładnie przeanalizowała dostępny materiał obrazowy. Żeby wiedzieć jak z koniem pracować, także jak go żywić/suplementować. Konkretnego osobnika.

kotbury - praca na terenach motokrosowych to jest Dopiero obciążenie dla koni, co tam 3 drążki
To ja się jeszcze tak wtrącę, bo kot wspomniała o hunters bump - a ja mam pytanie dot. karpiowatego grzbietu. Zawsze myślałam, że to po prostu wada budowy. Czy taki grzbiet może się zrobić na skutek niewłaściwej pracy? A jeśli tak, to w jaki sposób doprowadza się do tego defektu?
Ogólnie coraz więcej koni widzę z tym karpikiem i zastanawiam się, czy ja tego kiedyś nie zauważałam, czy co... 🤔
Meise, to na pewno karpiowaty grzbiet? Czy złudzenie przy normalnym grzbiecie i horyzontalnym zadzie u koni z dolewem oo? Bo można się tak nabrać na pierwszy rzut oka.

Co do drążków, to jestem a ciężkim szoku co tu piszecie. Ja dragi wykorzystuje często, u młodych koni, bo skłaniają do koordynacji i zwracania uwagi gdzie stawiają nogi. Bardzo też pomagaja w takiej niezauważalnej dla konia (w sensie bez dawania im dużych zagadek) nauce wydłużania i skracania wykroku w kłusie i galopie
Karpiowate grzbiety widzę właśnie u koni ras szlachetnych, ale nie oo - u nich nigdy nie widziałam tego defektu (w sensie u czystego araba, bo już konie z dolewem to zapewne tak). Jest to na pewno karpiowaty grzbiet - to charakterystyczne wybulenie. I zarówno u koni szkółkowych/rekreacyjnych jak i sportowych, wiek też bardzo zróżnicowany. Ja bardzo lubię eksterier i opisywanie koni, dlatego mocno zwracam uwagę na tego typu odchylenia od normy i mam wrażenie, że ostatnio jest jakiś wysyp tych karpików.
I najbardziej mnie zastanawia czy to defekt wrodzony, czy może być też nabyty 🙂
Meise, a mozesz (w innym watku ewentualnie) wrzucic zdjecia grzbietow, ktore uwazasz za karpiowate?

Prawdziwy karp to wrodzona budowa, widoczna juz u zrebiat. Ale kon bez zdrowych miesni grzbietu tez moze wygladac karpiowato 🙂
Chodzi mi o taki grzbiet jak u skarego konia na zdjęciu. Nie mówię o ekstremalnych przypadkach, tylko właśnie tego typu, mniej lub bardziej rzucających się w oczy:

Mam nadzieję, że nie zostanie to potraktowane jak offtop, bo mowa tu o pracy ujeżdżeniowej w kontekście danej wady budowy 🙂

edit. W sumie gniady koń podany jako przykład grzbietu opadającego też ma lekkiego karpia.

Zrzut ekranu 2021-09-27 o 22.49.19.png Zrzut ekranu 2021-09-27 o 22.49.19.png
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się