Zapalenie jelit / IBD u koni

Hej
Nie znalazłam konkretnego wątku, wiec zakładam nowy.
Czy ktoś ma konia ze zdiagnozowanym zapaleniem jelit ? Jak wyglądała diagnoza/objawy/leczenie ?

Jesteśmy po wstępnej diagnozie i jestem przerażona.
Kon zaczął pokazywać częste i delikatne kolki od 3-4 razy w ciągu ostatniego pół roku.
W obrazie usg widać stan zapalny jelit cienkich, zgrubiałe ściany, zwolniona perystaltykę.

Pierwszym co usłyszałam to optymalnie byłoby położyć konia na stół i zrobić laparatomie zwiadowcza i pobrac wycinki do badań. 😓
Tego, ze względu na koszta póki co nie rozważam.

Proszę o wiadomości od osób które miały styczność z ta choroba.
pisz do epk
My jesteśmy w trakcie diagnozowania. Czekamy na wynik biopsji, pobranej podczas gastroskopii.
Objawy: od jakiegoś czasu nawracające kolki, koń chudnie pomimo pobierania paszy, wyraźnie pogorszone samopoczucie. Dużo leży. W gastroskopii brak dramatycznych zmian, a na pewno nie takie, które mógłby by dawać tak mocne objawy bólowe.
Weszliśmy też na leczenie sterydowe, ponieważ stan konia się pogarsza.
Koń je tylko papki, mało a często.
Trzymam mocno kciuki żeby u Was ta diagnoza się nie potwierdziła…
trzeszczki   kto nie miał rudego, ten nie miał najlepszego
04 listopada 2021 13:12
napisałam wiadomość prywatną ale może i tu powinnam

Moja kobyła miała zapalenie jelita cienkiego. Skończyło się operacją i wycięciem odcinka i to była jedyna możliwość.
Operowałam na Służewcu. Można tam rozłożyć płatność na raty. Operacja była w 2013 z tego co pamiętam. Teraz Ruda ma 25 lat i "jelita" nam się nie odzywają ale bardzo bardzo dbam o nie
U nas było to prawdopodobnie pokłosie po oralnych środkach i suplementach przeciwzapalnych

Jak się zaczęło:
Wielogodzinne objawy kolkowe. Brak reakcji na leki. Została przewieziona do szpitala. Kroplówka. Na chwilę było lepiej (kilka godz) ale potem był nawrót. Po otworzeniu okazało się, że to zapalenie jelita.

Szpital na Służewcu uratował mi moją Rudą za co będę im wdzięczna na zawsze.
szerek, Rozumiem, że wycinki macie pobrane z dwunastnicy? Ma wrzody w żołądku?

Mój koń miał przy innej okazji robioną gastro (w lutym 2021) która wyszła czysto. Jest grubiutki, umięśniony i błyszczący. Ostatnio kolkowanie przybrało na sile (średnio raz na miesiąc) więc zaczęliśmy szukać.
U nas zmiany są " w środku konia" w jelitach cienkich, więc pobranie gastroskopowe nie wchodzi w grę.

Zdradź jeszcze kto Was prowadzi? 🙏
Tak, z dwunastnicy.
Wrzodów brak, jedyne co to dwunastnica wyglada patologicznie (weterynarz nazwała to marmurkowatość czy jakoś tak, nie jestem specjalista nie chcę przekręcić, chodzi o kolor ściany, jest różowo żółty)
Prowadzi nas Magdalena Żółkiewicz.

Edit. Dużo chyba też zależy właśnie od przyczyny zapalenia. U nas jest podejrzenie choroby autoimmunologicznej, z którą ciężko walczyć…

Edit. Dużo chyba też zależy właśnie od przyczyny zapalenia. U nas jest podejrzenie choroby autoimmunologicznej, z którą ciężko walczyć…


No właśnie z tą przyczyną to jest ciężko, jakby była łatwa do określenia to można by było wdrożyć konkretne leczenie. Z tego co czytam to trochę wróżenie z fusów i eliminowanie różnych czynników po kolei....
Alaska

Ja miałam podopiecznego z IBD, wersja zapalenia - rozsiane. Diagnozowany laparoskopowo przez dr Biazik.

Generalnie z historii konia było wiadomo, że często kolkował. Tak i u nas było - zaczęło się od kolek, nie dramatycznych, ale regularnych. Najgorsze były okresy przesilenia - stąd pierwsze podejrzenie wrzodów i wdrożona kuracja, na którą nie było odpowiedzi. Nadal pojawiały się częste kolki, pyralgivet leciał prawie jak woda - brak większej reakcji. Dwa lata tak żył, udało nam się wypracować w miarę działający system - jedzenie tylko na mokro i w sumie tylko mesz, w niewielkich ilościach. Było całkiem dobrze, ale już wtedy w eter została rzucona diagnoza "IBD" i opcja diagnozowania laparoskopowo, której koszty nas przeraziły. Pod koniec zeszłego roku mocno zakolkował - podjęta decyzja o leczeniu zapobiegawczym na miejscu. Cztery dni pod kroplówkami, z najsilniejszymi lekami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi - było mu minimalnie lepiej. Czwartego dnia zawieźliśmy do kliniki. Operację przeżył, wybudził się, bez komplikacji. Podczas operacji jelita zostały wypłukane z piasku i pobrany materiał do badań. Po dwóch tygodniach przyszły wyniki - rozsiane IBD, czyli najgorszy z możliwych scenariuszy. Przy następnej kolce wskazanie do eutanazji, które było dla nas nie do przyjęcia - bo jak to tak poddać się bez walki? Do domu pojechaliśmy z rozpisaną terapią sterydami. Po tygodniu pojawiły się silne objawy bólowe, biegunki. Steryd został odstawiony, polepszyło się. Znów spróbowałyśmy wprowadzić steryd - ten sam scenariusz. Ostatecznie koń stał na Sulfasalzynie i miał dietę bezglutenową. Kolki nadal się zdarzały - w styczniu co weekend podejmowałyśmy decyzję o eutanazji, ale ostatecznie następnego dnia koń powracał do żywych. Potem ustabilizował się. I tak aż do wakacji całkiem dobrze sobie radził, miewając sporadycznie lekkie kolki. I w ciągu tego pół roku zaczęłyśmy mieć bardzo mieszane uczucia co do tego czy taka pomoc, stawanie na głowie żeby żył ma jakikolwiek sens, czy to tylko ładnie opakowane znęcanie się nad koniem.
Decyzję podjął za nas sam koń - końcem lata zaczęły się objawy bólowe - polegiwanie, oglądanie na brzuch, chudnięcie. Kilka dni stał na lekach, które przynosiły ulgę. Pewnego dnia poszłam po konia na padok, wcześniej byłam tam pół godziny wcześniej i wszystko było w porządku, wydawało mi się że dzisiaj to nawet bardzo dobrze się czuje! Ale w tej chwili zastałam całego trzęsącego się, spoconego, napiętego, z widocznymi białkami. Chrapy rozdęte, próbujące łapać każdy oddech, dziąsła blade, tętno podchodziło pod 190, bo nie dało się jednoznacznie policzyć. Po konsultacji z lekarzem przez telefon padło podejrzenie krwotoku wewnętrznego. Koń w stanie agonalnym niemalże, bolało tak bardzo, że nie mógł się położyć. Czekaliśmy godzinę na lekarza z podjętą decyzją o eutanazji. Po uśpieniu konia lekarz zrobił wkłucie do otrzewnej, była tam treść żołądkowa, wobec tego najprawdopodobniej stan zapalny tak zmęczył jelito, że doszło do perforacji.

To był najgorszy i najczarniejszy scenariusz jaki mógł się wydarzyć. Z perspektywy czasu żałuję, bardzo żałuję, że wcześniej nie ulżyliśmy temu koniowi, bo źle mi jak pomyślę jakie męczarnie przechodził.

Także z rokowaniem ostrożnie. Nie zamierzam tu straszyć nikogo. Bo być może gdyby koń był wcześniej zdiagnozowany to nie wydarzyło by się to, co się stało.

Natomiast moje osobiste zdanie jest takie: Jeśli jest wyraźne wskazanie do eutanazji od lekarza - podjąć tę decyzję i oszczędzić cierpienia. Nikomu nie życzę takich doświadczeń.
casssia, dziękuję za ten obszerny wpis i bardzo współczuję.
Nie napoiłaś mnie optymizmem...

Pozwolę sobie wysłać jeszcze priv.
Gillian   four letter word
05 listopada 2021 09:44
Moja kobyła z zapaleniem jelit żyła dwa lata od kiedy do mnie przyjechała. Dieta papkowa, półpłynna. Czuła się dobrze oprócz biegunek, które mocno ją osłabiały. Nagle dostała bóli i zmarła w ciągu niecałych 4 godzin, to był najgorszy obraz kolki jaką widziałam w życiu. W sekcji - pęknięcie ściany jelita, ściany jelit mocno pocieniałe. Nie miała szans z tego wyjść.
Nasz wet dopiero będzie w poniedziałek, a zżera mnie ciekawość. Zrobiliśmy wyniki na krew utajoną w kale. Niestety wynik dodatni. Koń nie je za bardzo treściwego podczas zmiany pogody dlatego m.in wysłałam próbkę koopy do laboratorium. W Internecie zdążyłam wyczytać że świadczy to o możliwym nowotworze. Przez telefon nasz lekarz powiedział tylko że może to też świadczyć o zapaleniu jelit.

Zastanawiam się czy zapalenie jelit może objawiać się poprzez krew a brak w tym jakichkolwiek biegunek i kolek?
Ossesmayer, krew utajona świadczy o krwawieniu z układu pokarmowego - od dziąseł do przełyku. Skoro koń słabo je treściwe przy zmianie pogody, to spora szansa, że ma wrzody. Zaczęłabym od gastroskopii.
_Gaga, gastro robione w sierpniu i do dwunastnicy czysta. Wrzody ma zaleczone w zeszłym roku. Tez myślałam że wrzody wróciły ale żołądek, przełyk czyste a akcje z niejedzeniem przy zmianach pogody są cały czas. A więc wykluczając wrzody zapalenie jelit może nie objawiać się biegunkami?
Bo koń akurat kupy ma wzorowe. Po zaleczeniu i wprowadzeniu diety wygląda dobrze, nie chudnie.
Ossesmayer, mój koń przy swoim zapaleniu jelit prawie wcale nie miał biegunki.
Zdarzała się często woda kałowa, ale biegunki jako takie, bardzo epizodycznie.

Po dwóch latach od założenia tego wątku mogę powiedzieć, że mój koń z tego wyszedł.
Od roku bez kolki.
Zdarza się, że widzę, że gorzej się czuje na zmiany pogody w jesienia/zimą/wczesna wiosną.
Poza tym stabilnie.
Zmieniliśmy także stajnię, stoi teraz na wolnym wybiegu, służy mu ta zmiana.
Dzięki za odpowiedź. No u nas ani biegunek, ani wody kałowej, ani kolek. Na brzuchu w takie kiepskie dni jest bolesna bo przy dodawaniu łydki kopie. Jeśli pogoda jest fajna koń złoto. Koopy ładne, w tym roku miała 3 razy pobierane próbki i żadnego kwasnego zapachu, zwarte. Oczywiście czytając Internet wyszło mi że koń ma guzy na jelicie 🤒 i chyba zaczynam sie modlić żeby to było zapalenie jelit.
Hej.
Potrzebuję porady bo już sama nie wiem co robić 🙁
Moj koń od grudnia ma silne napady
kolkowe. Od 23.12 do 10.01 miał robione dwa razy sondę i cztery razy
podawane leki przeciwbólowe i
rozkurczowe. Praktycznie nie robił kupy - ewentualnie po jednym bobku i bardzo mało je. Bardzo też schudł.
W połowie stycznia robione gastro które nie wykazało nic poważnego - lekkie nadzerki i zapiaszczenie . W sumie zapobiegawczo przez miesiąc otrzymywał pastę na wrzody equinor, cały czas od wtedy probiotyk biocell mebio, preparat gastrogel hippovet, oraz pectosyllium i len.
Najdziwniejsze jest to że raz jest dobrze a raz tragicznie. Ogólnie cały luty
przeleżała jakieś 80% dnia i nocy.
W zeszłym tygodniu było znów tragicznie (koń leżał i widać że się męczył) przyjechał inny weterynarz i stwierdził po badaniu rektalnym że koń ma raka prostnicy guz wielkości dużej pieści z naciekami (robił też usg) (był
też mocno zaczopowany i na rękawicy lekarza widać było krew) że nawet operacja raczej nie daje szans (niestety nawet mnie na nią nie stać - konika
mamy w domowej hodowli - to zwykły konik polski) i powiedziała, że czym prędzej powinnam go uspać.
Przez weekend był tylko płacz co dalej
robić. O dziwo po tej wizycie koń zaczął
robić więcej kupy i leżenie zmniejszyło
się do jakichś 50%. Żeby mieć pewność
że na prawdę muszę uspać mojego
kochanego konika (bo ponoć strasznie
się męczy) wezwałam trzy dni temu
kolejnego weterynarza który też ja
zbadał rektalnie, ale twierdzi że żadnego
guza nie czuje ale doszło do perforacji
jelita i zapalenia otrzewnej i że koń
bardzo cierpi i nie ma już nadziei że
nawet w nocy już może zdechnąć.
Wyniki krwi też złe, po trzech tygodniach
widoczne pogorszenie parametrów. Po
badaniu koń faktycznie wyglądał jakby
odchodził ale godzine później wstał i
jakby nic jadł siano i stał w boksie
prawie całą noc. Wczoraj i dziś tak
samo. Robi kupę i leżenie jest na
poziomie 50%
Mam ja uspać w tym tygodniu by się nie męczyła ale na prawdę nie wiem co
robić, bo mam wrażenie że Ona mimo
wszystko chce żyć 🙁 ale lekarze twierdzą, że się męczy, nie ma nadziei i mam jak uspać :'(
Myślałam że może znalazłaby się jakaś fundacja która chciałaby dać jej szanse i spróbować leczyć (ma tylko 10lat), ale wszyscy mi odradzają że jak ją oddam to pójdzie na rzeźnie a tego nie chce 🙁
Czy ktoś miał taki przypadek?
Amatorka, perforacja jelita to mega bolesne, bez operacji i tak padnie.
Post został usunięty przez autora
Perlica, Ale to możliwe że ma perforacje która trwa tydzień?
Możliwe że lekarz się myli?
Koń obecnie stoi, je i robi kupę.
Przy takich bólach przecież by leżał i widaćby było że się męczy?
Amatorka, pewnie możliwe.
Miałam kota ktory miał perforacje, chodziła z tym 8 tygodni, raz było lepiej raz gorzej, ale lekarze się nie poznali.
Dopiero inny lekarz po kolejnym usg natychmiast operował i ledwo przeżyła.
Jeśli atak się powtórzy to ja bym uśpiła, skoro nie decydujesz się na klinikę.
Zawsze możliwe ,że lekarz się myli, przecież każdy popełnia błędy.
Leżenie na 50% nie jest przecież oznaką zdrowia.
Perlica, wiem że nie jest. Chodzi mi o to że bardzo zmalało. Teraz więcej stoi, je i robi kupy niż dwa tygodnie wcześniej dlatego mam taki dylemat z uspaniem🙁
Może zdarzył się jakiś cud?
Amatorka, czy się zdarzył czy nie, potrzebna by była dobra diagnostyka. Jeśli diagnoza pierwotna była na 100% to prowadzi to w jedną stronę z coraz większym cierpieniem. Jeśli nadal nie jesteś pewna to wołać kolejnego weta specjalistę i diagnozować bądź wieźć do kliniki na diagnozę w lepszych warunkach. Objawy nie wyglądają kolorowo, potrzebny ci dobry lekarz, który to porządnie zdiagnozuje.
Amatorka, weź Ty dobrego weta hipiatrę , który porządnie konia przebada. I tak skazujesz konia na kolejne dni i tygodnie cierpienia, więc skoro nie chcesz / nie możesz jechać do klinki - niech ktoś Ci konia przebada na tyle, na ile da radę w terenie. Jeśli potwierdzi zapalenie otrzewnej to uśpij, bo to ból przeokropny...
Wbrew pozorom konie mają wysoki próg bólu i często nie wykazują objawów póki te nie zwalą ich z nóg. Moja ukochana klacz pokazała że "troszkę ją pobolwea brzuch" niedługo przed śmiercią. Nie chcę wiedzieć jak długo męczyła się ze skręconą okrężnicą. Na ratunek było za późno 🙁
Amatorka, Wyciagniecie z prostnicy odrobiny krwi to moze byc przytarta blona sluzowa, palce we krwi to jest prawdopodobnie perforacja, czyli zajebista awaria wymagajaca zawiezienia do kliniki, antybiotykow i operacji.
Dwóch lekarzy badało z czego jeden twierdzi że jest rak, a drugi mówi że nie ma żadnego guza ale jest perforacja jelit.
Według jednego i drugiego lekarza koń do uśpienia bo stan jest ciężki i długo nie pożyje.
O dziwo koń choruje od grudnia, ale najdziwniejsze jest to że z dnia na dzień mam wrażenie że jest lepiej a nie gorzej
bo koń coraz więcej je, robi kup i więcej
stoi zamiast leżeć.
Niestety mieszkam w takim rejonie Polski że na prawdę ciężko o przyjazd jakiegokolwiek lekarza. W zeszłym tygodniu na 15 kontaktów dodzwoniłam się tylko do jednego lekarza 🙁
Amatorka, to spakuj konia do przyczepy i dojedź do lekarza. A jeśli nie masz zamiaru tego konia „drogo leczyć” to skróć jego cierpienia.
Konie się doskonale adaptują do bólu.
Nie wyobrażam sobie 4 miesiące trzymać konia z takimi podejrzeniami, bo „szkoda mi uśpić”. Albo leczysz albo usypiasz, a nie śpisz sobie spokojnie jak zwierzę cierpi…..
Amatorka, obaj weterynarze to specjaliści chorób koni, tak? Czy po prostu weci od dużych zwierząt?
Do mnie , pod Szczecin dojeżdża kowal z Warszawy, czy wet ze Śląska, więc nie wierzę że nikt nie chce dojechać - gdziekolwiek mieszkasz... może podaj obszar i revolta doradzi weta.. (?)
Też sobie nie wyobrażam tylu miesięcy cierpienia konia plus 2 wetów w tym czasie...chociaż diagnozy chyba mało trafne...
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
19 marca 2024 07:51
Amatorka, albo wóz, albo przewóz - opcja 1 decydujesz się na szybką diagnostykę i działanie, lub opcja 2 jeśli koń jest w ciągłej chorobie i bólu... to do rozważenia
uważam, że zawieszenie się między jednym a drugim do niczego nie prowadzi
najszybciej byłoby pojechać do kliniki - tych w kraju i okolicy jest kilka


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się