Kącik Rekreanta (część XIV) 2021

kotbury zbijam piątkę!
Miałam podobny problem ostatnio - bałam się jeździć na moich koniu. Już jadąc do stajni miałam ściśnięty żołądek, bolała mnie głowa i trzęsły mi się ręce 😉 Jak już wsiadłam (a starałam się unikać jak mogłam, wolałam wziąć na lonżę, czy zrzucić winę na pogodę, że pada) to był DRAMAT, bo przez mój lęk i spięcia w ciele, koń był cholernie elektryczny, świrował czy to na placu, czy na łące, czy w terenie. Sztywny, wydygany, zapiep**ający do przodu, niesterowny. Im on bardziej, tym ja bardziej. Ogólnie mieliśmy bardzo ciężkie 3 tygodnie.

A ostatnio poprzestawiałam trochę spraw w głowie, jakoś oswoiłam ten lęk, pogadałam z kilkoma osobami i... ja puściłam, rozluźniłam się, a koń chodzi naprawdę fajnie. Może wiać, padać, mogą skakać jelonki, a Johnny równy i pewny, spokojny. Jak idzie do przodu, to idzie do przodu, a nie wydygany i niespokojny. Na placu i na łące fajnie się rozluźna, a tak okrągłego i płynnego galopu, to chyba nigdy wcześniej nie osiągnęliśmy 😉 MAGIA 😅
wątek zamknięty
A wiecie kiedy mój koń chodzi najlepiej? Jak na słuchawki puszczam sobie z YT muzykę relaksacyjną 🤣🤣 nie zawszę mogę, bo telefon już lichy i nie zawsze stan baterii pozwala i taką zależność zauważyłam 😉 tak a'propo naszej głowy 😉
wątek zamknięty
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
02 grudnia 2021 14:33
To mój w takim razie to "two milion dolar horse" 😅. Nauczył się olewać moje "spłochy" i oceniać sytuację. A że jest nieplochliwy to wygląda to tak, że ja stoję i panikuję, a koń czeka aż się ogarnę.
Uprzedzając - nie wykorzystuje sytuacji, żeby zyskać decyzyjność.
wątek zamknięty
<b>kotbury</b> zbijam piątkę! <br>
Miałam podobny problem ostatnio - bałam się jeździć na moich koniu. Już jadąc do stajni miałam ściśnięty żołądek, bolała mnie głowa i trzęsły mi się ręce 😉 Jak już wsiadłam (a starałam się unikać jak mogłam, wolałam wziąć na lonżę, czy zrzucić winę na pogodę, że pada) to był DRAMAT, bo przez mój lęk i spięcia w ciele, koń był cholernie elektryczny, świrował czy to na placu, czy na łące, czy w terenie. Sztywny, wydygany, zapiep**ający do przodu, niesterowny. Im on bardziej, tym ja bardziej. Ogólnie mieliśmy bardzo ciężkie 3 tygodnie. <br>
<br>
A ostatnio poprzestawiałam trochę spraw w głowie, jakoś oswoiłam ten lęk, pogadałam z kilkoma osobami i... ja puściłam, rozluźniłam się, a koń chodzi naprawdę fajnie. Może wiać, padać, mogą skakać jelonki, a Johnny równy i pewny, spokojny. Jak idzie do przodu, to idzie do przodu, a nie wydygany i niespokojny. Na placu i na łące fajnie się rozluźna, a tak okrągłego i płynnego galopu, to chyba nigdy wcześniej nie osiągnęliśmy 😉 MAGIA 😅

infantil,

Ooo , ja się podłączę. Mój emeryt patrzący jest bardzo... mnie się też udziela , wiec zamiast sie skupic i jechac do przodu to oczekuje magicznego ewenementu płoszenia. Wracamy własnie na rozruch po kontuzji, wiec siwy uwaza ze wszystko jest straszne 😁😅oczywscie matka razem z nim. Ostatnio bylismy na placu zewnetrznym i oczywiscie, tu ktos wyskoczy zza roga, a tu piesek sobie biegnie... Jeszcze jak kolezanka wola czy mi swiatlo zaswiecic to juz myslalam, ze calkiem zejde... Wiec tak sobie po ciemku stepowalismy, ale siwy szedl tak energicznie jak nigdy🦄🦄
wątek zamknięty
A to ja też przerabiałam banie się wszystkiego za mojego konia, jeszcze zanim on to dostrzegł 😜 więc spinałam się, sztywniałam, skracałam wodze, a koń nie kumał o co mi chodzi, więc zaczynał się doszukiwać.
A teraz jedziemy do lasu na luźnej wodzy, ja nie mam czarnych scenariuszy co 2 minuty, więc koń może wreszcie być sobą i sobie dzielnie tupać przed siebie 😉

tak w ogóle, to fajnie przeczytać, że nie jestem jedyna i że więcej osób zmaga się z różnymi strachami nawet na własnych koniach. Jakoś raźniej.
wątek zamknięty
infantil, kiedys jezdzilam konia, ktorego balam sie tak okropnie, ze jak wsiadlam i przy pierwszym klusie zauwazylam, ze byl lekko nieregularny, to zsiadlam z usmiechem na twarzy z ogromna ulga, ze wreszcie mam dobra wymowke i nie musze jezdzic 😉 tak odnosnie zrzucania winy na deszcz i pochodnych

W kazdym razie gratulacje za przelamanie strachu, glowa w jezdziectwie jest mega wazna 🙂


Z ploszeniem akurat sama nie mam problemow, tj. zlewam to i konie zlewaja, jakkolwiek nie tyle to odwaga z moje strony co raczej lekkomyslnosc (eufemistycznie mowiac). W kazdym razie nawet mega wyplosze sobie jezdze bez spiny na otwartym terenie i przy milionie strachow jak gdyby nigdy nic. Ogolnie moja zdolnosc abstrakcyjnego myslenia jest chyba uposledzona, te wszystkie "a co jesli" aktywuja sie w moim mozgu dopiero jak juz dane "jesli" sie stalo np. pod postacia bolesnej gleby w konkretnej sytuacji i dopiero potem zaczynam miec watpliwosci 😅

Za to zeby nie bylo za rozowo. po mojej kontuzji na Dreamy widze, ze mam jakies podswiadome leki przy skokach 😖 glownie odnosnie tego, co sie stanie po przeszkodzie - mimo ze Fly NIC niemilego po przeszkodzie nie robi, no galopuje sobie dalej w wybranym przeze mnie kierunku 😉 ale gdziestam mi siedza dziwne ciemne mysli w glowie. W weekend jedziemy na pierwsze skokowe regionalki od kontuzji Fly, jakies mini LL, i mam stresa jakby o IO chodzilo 🤦
wątek zamknięty
A nie, nie. Tu u mnie jest inaczej.
Ja się jaram, uwielbiam, i nie bałam jakoś za mocno. Ale jak ona jest spięta to grzbiet nie jest mięciutki i ciężko to wysiedzieć żeby mieć top top przyleganie zadka swojego i prowadzenie każdym "półdupkiem" osobno bez konieczności "łyda" (bo na łydę jest elektryk. Powiedzmy, że łyda u nas jest do wyższych elementów).
I na tym sztywnym grzbiecie to za którymś odskokiem mnie wywala z siodła i wtedy to ona ma dramę kompletną.
A wczoraj jakimś magicznym cudem pomimo tych odskoków i szarpnięć mi się udało na maxa zostać w siodle i cały jakikolwiek "power" z siebie spuścić... No i miałam wodze dosłownie w dwóch palcach po chwili.
Takie chwile, żeby mieć na tak fajoskim kontakcie tego konia miewam żadko.
wątek zamknięty
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
02 grudnia 2021 17:46
tak w ogóle, to fajnie przeczytać, że nie jestem jedyna i że więcej osób zmaga się z różnymi strachami nawet na własnych koniach. Jakoś raźniej.
infantil, myślę, że dużo osób się boi (wg moich obserwacji) tylko część ten strach chce ukryć (ale widać spięcie ciała i nerwowe rozglądanie się), część chce zapobiec strachom (trzymany na ryju koń "bo pójdzie").
Ważne, żeby się przed sobą przyznać i pracować nad tym 🙂.
U mnie jeszcze dluuuuuga droga, więc musiałam poszukać konia o specyficznych cechach. Męża koń przy mnie się często płoszy, przy mężu wcale.
Rozkruch w czarnoczarnej derce Caballa Freestyle i nasz niebieski dach od stodoły w tle 😁.
IMG_20211128_094116_670.jpg IMG_20211128_094116_670.jpg
IMG_20211127_145624.jpg IMG_20211127_145624.jpg
wątek zamknięty
Muchozol2, ależ on ma poczciwy pysio
wątek zamknięty
A to ja też przerabiałam banie się wszystkiego za mojego konia, jeszcze zanim on to dostrzegł 😜 więc spinałam się, sztywniałam, skracałam wodze, a koń nie kumał o co mi chodzi, więc zaczynał się doszukiwać.<br>
A teraz jedziemy do lasu na luźnej wodzy, ja nie mam czarnych scenariuszy co 2 minuty, więc koń może wreszcie być sobą i sobie dzielnie tupać przed siebie 😉<br>
<br>
tak w ogóle, to fajnie przeczytać, że nie jestem jedyna i że więcej osób zmaga się z różnymi strachami nawet na własnych koniach. Jakoś raźniej.

infantil,
Własnie tak jest , serio! Staram sie jak moge zamknac moja głowe na tego typu swoje patrzenie, ale czasami to jest silniejsze ode mnie.
Jak juz sie siwens rozrusza to jest całkiem zacnie, ale on lubi sie wystraszyc swojej derki ktora mija x razy podczas biegania, ale no coz ... Albo swojego odbicia w lustrze... Szczegolnie w ladnym galopie, jak czlek jest happy, ze w koncu cos idzie i wyglada too upsik! straszny smok nadchodzi w lustrze i trzeba poodskakiwac sobie. Plus jest taki, ze siwy absolutnie nie bryka 😝😝
wątek zamknięty
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
03 grudnia 2021 09:10
vanille, dziękuję
wątek zamknięty
Post został usunięty przez autora
Dziś kolejna przygoda z serii "ile robi głowa jeźdźca" 😜
Jechaliśmy naszą stałą ścieżką obok pola, która prowadzi do lasu, a tu nagle... stała na niej zaparkowana WIELKA, STRASZNA, POMARAŃCZOWA ciężarówka z dłuugą naczepą, coś w stylu rampy i do tego miała jeszcze STRASZNE wyciągniki. Do tego na drugim końcu pola trwała wycinka brzózek, więc wyła jakaś syrena i pracowały STRASZNE maszyny.
Oczywiście jak Johnny to zobaczył, to stanął jak wryty, a potem stwierdził, że on jednak zawraca i nigdzie nie idzie. I tak kilka razy zaliczyliśmy zawrotki albo cofanie, fukanie, ale podeszłam do wszystkiego ze spokojnem, siedziałam sobie luźno i na luźnej wodzy, pewna łyda do przodu i po kilku próbach mój dzielny koń przemaszerował koło WROGA 😎
A w drodze powrotnej nawet na chwilę się nie zawahał przy wymijaniu tej ciężarówy.
Pewnie dla większości z Was to żadnej sukces, ale dla mnie ogromny, bo jeszcze 3 tygodnie temu bym zsiadła w panice i wróciła do stajni. Albo bym się spięła, złapała go za pysk mocno i wpędziła nas w jeszcze większą panikę. A tu mój spokój i zdecydowanie sprawiły cuda.
No więc JESTEM Z SIEBIE DUMNA (chociaż to nie ten wątek) 😁

Wrzucam jeszcze padokowego Januszka na osłodę wątku 💕
73447A7B-FC60-492A-9EBA-3DAD75B58F92.jpeg 73447A7B-FC60-492A-9EBA-3DAD75B58F92.jpeg
wątek zamknięty
Dziś kolejna przygoda z serii "ile robi głowa jeźdźca" 😜<br>
Jechaliśmy naszą stałą ścieżką obok pola, która prowadzi do lasu, a tu nagle... stała na niej zaparkowana WIELKA, STRASZNA, POMARAŃCZOWA ciężarówka z dłuugą naczepą, coś w stylu rampy i do tego miała jeszcze STRASZNE wyciągniki. Do tego na drugim końcu pola trwała wycinka brzózek, więc wyła jakaś syrena i pracowały STRASZNE maszyny. <br>
Oczywiście jak Johnny to zobaczył, to stanął jak wryty, a potem stwierdził, że on jednak zawraca i nigdzie nie idzie. I tak kilka razy zaliczyliśmy zawrotki albo cofanie, fukanie, ale podeszłam do wszystkiego ze spokojnem, siedziałam sobie luźno i na luźnej wodzy, pewna łyda do przodu i po kilku próbach mój dzielny koń przemaszerował koło WROGA 😎 <br>
A w drodze powrotnej nawet na chwilę się nie zawahał przy wymijaniu tej ciężarówy. <br>
Pewnie dla większości z Was to żadnej sukces, ale dla mnie ogromny, bo jeszcze 3 tygodnie temu bym zsiadła w panice i wróciła do stajni. Albo bym się spięła, złapała go za pysk mocno i wpędziła nas w jeszcze większą panikę. A tu mój spokój i zdecydowanie sprawiły cuda. <br>
No więc JESTEM Z SIEBIE DUMNA (chociaż to nie ten wątek) 😁<br>
<br>
Wrzucam jeszcze padokowego Januszka na osłodę wątku 💕

infantil,
Ja Ciebie doskonale rozumiem! Bo jak z siwensem jechalam na spacer to on sie peniał szumiącej kukurydzy i ja zamiast dac łyde i do przodu to czekałam , ąż coś sie wydarzy. Czasami jak czułam,ze on sie zepnie to ja juz ohoho pierdziele, złaże i do stajni.
Staram sie bardzo pracowac nad soba pod tym kontem i jakiś czas temu udało nam sie pogalopować po polu obok stajni🙂 małymi krokami ale musimy wyjsc na prosta.Ale faktem jest , że to ja panikuje w głowie " co jak odskoczy" , " co jak glebne" ... itp taka mini psychoza 🙁
wątek zamknięty
ssstokroteczkaa, u nas sa normalnie specjalisci oferujacy treningi /coaching / pomoc psycholgiczna dla jezdzcow z problemami na tle strachu, pewnie w Polsce ktos podobne uslugi tez swiadczy, moze warto sie zainteresowac? 🙂


Moj glowny strach terenowy na ten moment to kladka nad autostrada, zawsze mam schize ze a co jak kon sie wystraszy i spontanicznie zeskoczy na dol 😱🤦Ludzie jezdza tak kladka i konie nie wlaczaja bynajmniej trybu kamikadze 😉 ale jak o autostrady chodzi to ja tylko tunelem, pod wiaduktem albo przez skrzyzowanie przed wjazdem, kladki sa IMO dla ludzi o stalowych nerwach.
wątek zamknięty
Ja też mam funkcję wyobrażania sobie x scenariuszy i widzenia strachów za konia. Ale walczę z tym mocno, bo zajeżdżam i jeżdżę młode konie, a nie chcę, żeby mi wyrastały płochliwe i stresujące się, bo one nie maja pojęcia, czemu ten czlowiek na górze tak bez powodu się pospinał jak się nic nie dzieje przecież.

A ostatnio na Synku stępowałam i takie czerwone podmurówki w kącie hali się pojawiły i w stepie coś tam sapał, ale że nie stępuje nigdy po ścianach to nie podchodziłam nawet. Zaczęliśmy kłusować i mi totalnie z głowy wyleciało, że te podmurówki tam są. Przypomniało mi się jak już zsiadłam a cały trening kolo nich normalnie przejeżdżałam i koń nawet nie spojrzał. Także mam niezbity dowód ile robi roboty głowa jeźdźca na młodym koniu.😁
wątek zamknięty
Nie ma plochliwych koni, sa tylko plochliwi ludzie :P

A tak serio to najgorsze sa te realnie plochliwe konie, ale takie bardzo, BARDZO plochliwe, bo wtedy to jest sztuka zeby sie nie dac wciagnac w negatywna spirale bania sie konia, bo kon sie boi, a im bardziej bojacy jest czlowiek tym histeryczniej reaguje kon i kolko sie zamyka.

Z Fly mam tak, ze od czasu naszej jazdy probnej w trakcie gradobicia mam bardzo gleboko zakorzenione przekonanie, ze ten kon sie nie boi niczego i juz.. Czasem sie zastanawiam po cichu, na ile z tego konia taki kozak na jakiego wychodzi a na ile to moje swiete przekonanie czyni cuda 😉

Odnosnie strachow na placu to my mamy pawie na stanie i do tego woliere dla tych pawi na krotkiej scianie placu 🙄 samiec latem lazi luzem po terenie stajni i w sezonie godowym 90% pensjonariuszy jezdzi na hali jak ten cholerny kurczak akurat uprawia zaloty. Paw zeskakujacy z wrzaskiem z dachu woliery i rozkladajacy ogon jest trudny nawet dla dzielnych koni 😑
wątek zamknięty
<b>ssstokroteczkaa,</b> u nas sa normalnie specjalisci oferujacy treningi /coaching / pomoc psycholgiczna dla jezdzcow z problemami na tle strachu, pewnie w Polsce ktos podobne uslugi tez swiadczy, moze warto sie zainteresowac? 🙂 <br>
<br>
<br>
Moj glowny strach terenowy na ten moment to kladka nad autostrada, zawsze mam schize ze a co jak kon sie wystraszy i spontanicznie zeskoczy na dol 😱🤦Ludzie jezdza tak kladka i konie nie wlaczaja bynajmniej trybu kamikadze 😉 ale jak o autostrady chodzi to ja tylko tunelem, pod wiaduktem albo przez skrzyzowanie przed wjazdem, kladki sa IMO dla ludzi o stalowych nerwach.

kokosnuss,
Dzieki pomysle o tym, obecnie czytam ksiazke zwiazana z tematem 🙂 i staram siebie fizycznie ogarnac. 🙂
wątek zamknięty
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
03 grudnia 2021 20:37
U mnie pomogła terapia - ale taka gruntowna, więc temat paniki niejako przy okazji wyszedł. Jeszcze trochę pracy, ale przynajmniej nie biegam w panice, tylko krzyczę że strachu (a i to krótko 🤣😉.
wątek zamknięty
kokosnuss omg, paw to już wyższa szkoła jazdy. Ja dzisiaj jak siedziałam na kobyłce, która dopiero ogarnia, co ten człowiek robi na górze i w ogóle po co on tam, to zleciał prosto w jej szyję wróbel. Ja zawał, a ona nic.🤣
wątek zamknięty
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
03 grudnia 2021 22:16
W temacie posze nią się, nasza ostatnia jazda koło budowy mostu 😉
IMG_20211202_102335_273.jpg IMG_20211202_102335_273.jpg
wątek zamknięty
W temacie posze nią się, nasza ostatnia jazda koło budowy mostu 😉
IMG_20211202_102335_273.jpg IMG_20211202_102335_273.jpg
wątek zamknięty
To dla wyrównania, mój bombproof konik z chorą nóżką zerwał się dziś galopem i urwał się z lonży, zapięcie poszło 🙃 Po czym zabrał się do galopu jeszcze z 4x. BO TAK. Nic absolutnie się nie stało, może auta za halą jeździły, ale jakby no, obok jest droga od zawsze.
Na hali był drugi koń, ma szczęście turbo grzeczny. W życiu nie było mi tak głupio 🤦 Znaczy, nawet się mocno nie szarpnął, po prostu wypadł ten bolec z krętlika, pewie się wyrobił czy coś, zwierz szybko stanął i złapany, ale no... 😫
Także poza poziomem opanowania jeźdźca jest jeszcze poziom energii i dni "czego by się tu spłoszyć" 👀

kokosnuss, - pawie wygrały, też bym chyba spierniczala do lasu lub na halę 🤣
wątek zamknięty
infantil, o bardzo rozumiem takie sukcesy.
... Szczególnie po tym jak 2 lata temu 40 minut wchodziliśmy do wody na krosie🤣


Nie ma plochliwych koni, sa tylko plochliwi ludzie :P <br>

kokosnuss, i tak i nie.
Do mnie właśnie zadzwonił stajenny, że musieli mi konia z padoku ściągnąć, bo tak się płoszył, że się bali, że się rozwali...
wątek zamknięty
Też mi się wydaje, że jest część takich koni, które potrafią olać płochliwość jeźdźca - sama takiego miałam. Zawsze miałam za dużą wyobraźnię i wielkie oczy i potrafiłam się nieźle wystraszyć ja, podczas gdy mój koń szedł sobie olewając moje cyrki. Czasem tylko miałam wrażenie, że całym sobą chce powiedzieć "coś ty matka oczadziała, czego się boisz 😂". Przez 12 lat moich strachów i lęków nic z tego nie przejął. Płoszył się wybitnie rzadko - raczej przytupując niż cokolwiek innego robiąc. 3 razy przez te 12 lat faktycznie się spłoszył porządnie - raz jak mu w lustrze przed nosem jakieś 10m wystrzeliły fajerwerki (poszedł ze mną przez pół hali, drugi raz jak postanowiłam wsiąść z za dużym popręgiem, zsunęłam się wraz z siodłem i leżąc na ziemi zaczęłam się histerycznie śmiać (obleciał plac dookoła 🤣😉 a 3 raz tydzień przed śmiercią jego - nie wyrobił dziecka z pudlem biegającego tam i z powrotem i krzyczącego mu przed nosem. Nigdy nie nauczył się przejmować moich lęków. A miał co 😉
Miał za to jedną przypadłość - zazwyczaj tak raz na kwartał /raz na pół roku - jak tylko posadziłam tyłek w siodło to wiedziałam, że on się musi spłoszyć bo jazdy nie będzie inaczej. Żeby była jakaś normalna jazda trzeba było mu wynaleźć stracha. Czasem prosiłam kogoś, żeby derką machnął - koń się wystraszał, przytupywał, ogromnie ciężko wzdychał i wreszcie można było normalnie jeździć 🤣🤣🤣. Nie wiem co to było, bo na bank nie lęk - ten koń się niewielu rzeczy bał, w sumie nie bardzo sobie mogę przypomnieć coś, co by go przerażało. No, strumyków nie lubił 😉
wątek zamknięty
Pawie, woda a co powiecie na zaspę 😉
Pozwolę sobie wrzucić tu moją przygodę z przed 4 lat. Co roku zimą fejs mi ją przypomina i wciąż mnie bawi:
Zima 2017
Wracałyśmy ze spaceru na którym chcąc nie chcąc oswajałyśmy się z niezliczoną liczbą saren. Kobyła zachowywała się na medal, nawet wtedy gdy duże stado przebiegło nam przed nosem 😀

Wyjeżdżając z lasu na ulicę koń zamarł.
Ponieważ jest tam olbrzymi nieużytek - pole zarośnięte nawłocią - podejrzewałam że wyczuła dziki. Narobiłam hałasu w nadziei że odejdą sobie. Nasłuchuję... cisza jak makiem zasiał, żadnego szelestu, łamanych patyczków, nic.
Iskra jednoznacznie pokazuje że jest bardzo niebezpiecznie. Rozglądam się w koło, nie ma żywego ducha.

Znowu wydziwia, pomyślałam. Bacik itd. Koń idzie, a przynamniej bardzo się stara. Zerka w lewo, jest cała sztywna, tylne nogi zostawia daleko za sobą, w każdej chwili gotowa do ucieczki ratującej życie 😀
Fuka, prycha, potrząsa głową, tupie przednią nogą :P
Cyrk na kółkach 😀 Staram się zachować powagę chociaż ryczę ze śmiechu 😀 😀 😀
Siedzę zachowawczo.

Jeden krok... następny...

Apogeum fukania, prychania, parskania. Wreszcie, rozciągnięta jak guma od gaci, opuszcza głowę wciąż fukając... obwąchuje strasznie niebezpieczną i krwiożerczą, wysoką na pół metra, białą... ZASPĘ
wątek zamknięty
Oj zaspa to potwór... W tym roku jeden z koni bał się jednej zaspy na wjeździe do lasu, na powrocie o niej już nie pamiętał. Ale bał się za każdym razem i bez względu na to w jakiej kolejności jechaliśmy.
wątek zamknięty
-Alvika-   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
05 grudnia 2021 00:11
Co wy wiecie o strachach w terenie... Kukuś potrafił spłoszyć się od własnego pierdnięcia (pardon), po czym jeszcze fukając rozglądał się szukając winowajcy.
😜
wątek zamknięty
... nie straszcie mnie zaspami...
U nas pada to białe gówno z nieba... a ja się dziś nie wyrobię na halę i zostaje mi kros.
wątek zamknięty
Gdy kupiłam Iskrę, chyba 7 lat temu.
Była koniem zepsutym, tępym, zaciągniętym, łapiącym wędzidło w zęby, olewającym łydkę, oddającym od bata i ogólnie wysadzającym ludzi z siodła.
Jako koń inteligentny znalazła swoje metody na ludzi w rekreacji 😉
Jej pokazowym numerami były: stopa i zwrot na zadzie, stopa doprawiona strzałem z zadu, oraz wszelkie ponoszenia w kierunku dowolnym okraszone brykandem.
Spłochy czy to czymś sprowokowane: zwierzyna leśna, pies,człowiek, rower, motor, czy wyimaginowane.
Zajęło trochę czasu żeby przekonała się że mnie nie zgubi.
Potem kolejny czas był potrzebny żeby mieć sterowność i hamulec.
Przełom nastąpił gdy w terenie po naprawdę konkretnym spłoszeniu, gdzie lekko straciłam równowagę, zamiast mi dowalić brykiem lub stopą… ona mnie zagarnęła z powrotem w siodło. 😍

Od tego momentu nie musiałam walczyć o przeżycie 😉
Tylko wyłapywać spłochy za wczasu i temperować.

Przerobiłam kilku trenerów i niestety żaden nie potrafił pokazać temu koniowi miłego prawidłowego kontaktu, albo było wzajemne trzymanie się, albo długa wodza, albo wkopywanie konia na wędzidło.
No tak się fundamentów nie robi.
Musiałam wywieźć kobyłę 300km żeby potraktowano nas poważnie 😉

Wszystko się ujeździ (*cii wiem że bzdura 😅😉
Iskra nadal się płoszy z tym ze tylko zamiera lub tupie, czasem lekko odskoczy.
Czasem w terenie nadmiernie się rozweseli i strzela z zadu.
Lubię te jej odpały bo jest ona, taka jest i to się nigdy nie zmieni.
Na placu wchodzi w tryb praca i daje z siebie 200%
Przy czym ja się nie spinam, no może gdy słyszę motor crossowy w oddali, wtedy faktycznie strzygę z nią uszami 😅
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.