Co mnie wkurza w jeździectwie?

Sasini, hmm
Może specjalizują się w koniach extremalnie odczulonych? 😉
Stado się toleruje, są te które się bardziej lub mniej lubią, nie mówię że nie zdarzają się utarczki, hierarchia jest ustalona i nawet jeśli wchodzi nowy koń do stada to mają na tyle miejsca, że dosyć szybko sprawa jest wyjaśniana. Nie mamy agresywnych koni, wystarczy, że szefo kilka razy pogoni, pokaże gdzie ma nowego i po sprawie. Do wody, do jedzenia, do stajni wchodzą według ustalonego przez nie same porządku. Może my mamy po prostu mądre konie albo pozwoliliśmy im być końmi.
Akurat mój jest nisko w hierarchii i zdarza się że z pastwiska schodzi podrapany. Nie wyobrażam sobie z tego powodu go oddzielać od reszty.
Oddzielany był jeden, właśnie "sportowiec", który był na wakacjach u Nas, chodził z jednym naszym koniem oddzielnie, bo raz że właściciele sobie życzyli, dwa że podkuty a trzy że był agresywny i choć wałach to krył nasze klacze ( dosłownie, w całkowitym tego słowa znaczeniu) nic nie dało tłumaczenie, że może go przebadać bo takie zachowanie nie jest normalne, to nic że dziecko które na nim startowało miało wielkie problemy i pod siodłem z jego zachowaniem ale to tak btw. Nie jestem fanką oddzielania, czy puszczania w małych stadach po 2-3h dziennie skoro całe stado może iść na 10h dziennie i mieć więcej przestrzeni.
Pewnie będę za to zjechana za chwilę, ale nie będę tego ukrywać.

A i owszem jak napisałam wyżej zdarza się, że trzeba któregoś zawinąć czy zaderkować na noc i rano oczywiście jest to ściągane- bez dodatkowych opłat, wystarczy, że powiem że dany koń ma owijki i nie muszę się martwić.
Ale to jest w stanach chorobowych, nie cały czas.
Kaloszkow nie potrzebują wcale a tym bardziej ochraniaczy na padok bo spędzają na nim i po 10h dziennie 🙂🙃
Ba nikt ich w ręku nie wyprowadza czy nie sprowadza, wychodzą, podkreślę, wychodzą nie wybiegają,grzecznie, jeden po drugim.

Dokładnie tak jak napisała Jabooshko - mają miejsce, mają co robić (siano, ostatnio i drzewa powycinkowe), nie muszą się bić o jedzenie czy wodę, stado jest stałe, wiedzą że wychodzą codziennie/prawie codziennie na dobre długie godziny- nie ma wielkich problemów. Jest spokój. Serio, jestem w tej stajni od 8 lat, od roku mam swojego i jesli miałabym kolejnego konia to też go wpuszczę do stada.

Drugi temat czuli filmik z youtube- zastanawiam się czy ci ludzie są serio głupi i się chwalą tym co robią czy wiedzą, że robią źle i puszczają te filmy dla nwm beki, kliknięć ?
Nie rozumiem idei.
keirashara, między koniem, który czegoś wymaga, a przebieraniem całej stajni 3x dziennie bo fanaberia jest subtelna różnica. Inna sprawa, że właściciel konia który nie widzi go na codzien x godzin, a tylko przyjeżdża na moment, nie ma jak zweryfikować rzeczywistej potrzeby zwierzaka - pozostaje albo wgląd w monitoring, jeśli jest (a i tak nie zastąpi wsadzenia ręki pod derkę np.), albo zaufanie do właściciela pensjonatu.

Co do filmu na YT wyżej, to mi całość komentarza wygląda tak, jakby dziewczyna nie chciała robic chłopakowi przykrości, trochę na pograniczu filmu który nie skoczy się na placu 🤦 🤣
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
22 grudnia 2021 00:24
MATRIX69 ja na szczęście nie trafiłam na trudnego konia, bo pewnie bym mówiła że głupi koń, bo koń X już to umie 🤦. Na szczęście zmądrzałam.
Sonika zdradzisz (nawet na PW) co to za miejsce?

Co do filmiku to mam wrażenie, że problem jest przede wszystkim w przyznaniu się, że się nie wie. I chyba kop tego nie zmieni, bo było blisko. A człowieka szkoda - konia oczywiście też. Nie życzę mu żeby dostał kopa, ale po prostu zechciał się uczyć.
karolina_, - ja to wiem 😉 Dlatego napisałam o skrajnościach, że nie ma co popadać.
Bardziej mnie tyka takie podejście "to rekreant, to nie potrzebuje", bo jakby to tak niestety nie działa i do tego się odniosłam. I niestety ogromnie często spotykałam się z tym jako wymówką zwykłych zaniedbań, dlatego to taki mój trigger 😉 Wkurza mnie takie gadanie, takie czasem wywyższanie się, że mój to jest taki dzielny i odporny, nie to co te sportowe. Tymczasem koń jest zwykle albo w sile wieku, dobrze się trzyma, jest zdrowy i faktycznie niewiele potrzebuje (mój tak też ileś lat przeistniał, cudowne czasy 😂😉, albo potrzebuje, ale nikt się nim zbytnio nie przejmuje, bo "on tak ma" i to tylko rekreant. Po prostu to zależy od konia, zdrowia, metabolizmu, psychiki, wieku, a nie magicznej łatki tego, czy to już sport, czy jeszcze rekreacja.

Sonika, - powiem tak, punkt widzenia często zależy od punktu siedzenia 😅 Też miałam takiego wygodnego w utrzymaniu konia, a od jakiegoś czasu jest speszjal i taki zostanie, do końca życia będziemy się bawić w kaloszki, ocieplacze i inne duperele. I wolałabym nie, ale o tym decyduje jego komfort, a nie czy jest na to wystarczająco sportowy.
Jeśli u Was wszystkie zdrowe, odporne i zgodne to serio tylko się cieszyć, bo to wcale nie takie częste 😉
Muchozol2, bo ja po prostu zawsze, od najmłodszych lat lubiłam sobie życie komplikować więc posiadanie swojego konia i pracę z nim też sobie skomplikowałam 😉 Koń był trudny z ziemi bo nie był niczego nauczony, nie miał szacunku do człowieka a do tego był bity i się bał. Konia kupiłam bo mi było szkoda, zobaczyłam ją u handlarza i już był koniec, ten albo żaden inny. No kto się postawi nastolatce 😉 Nie wiem co ja wtedy w głowie miałam. Jedyne co to opinia ludzi mnie nie obchodziła, bo w zasadzie każdy kto widział tego konia to od razu stwierdzał, że głupi, niewychowany, agresywny odpad do utylizacji. Ale ja sama byłam nie lepsza od tego konia i pod swoim adresem cały czas słyszałam takie różne uwagi ( bycie w subkulturze itp. metale nie miali kiedyś ładwo 😂😉 to jakoś to po mnie spływało. Dobrze bo z konia miałam dużo radości ale najpierw trzeba było włożyć dużo pracy, w siebie i konia 🙂

Już żeby nie robić tak całkiem OT to powiem, że wkurza mie Wrocław, wszystkie fajne stajnie gdzie można by pojeździć w jakieś fajne tereny są ode mnie daleko. Na tyle daleko, że wychodzi ok 1 h jazdy w jedną stronę, chciałam się gdzieś zaczepić na stałę i jeździć chociaż te 2x w tyg, ale 2 h w drodze do stajni psuje mi ten plan doszczętnie... Nie cierpię Wrocka...
W temacie wkurzania to moim największym triggerem jest: on tak ma.
Jak to słyszę to mi error wyskakuje taki że mogę bezwiednie komuś lutnąć 😅
Iskra de Baleron, też tak mam 💩 ale żeby szukać problemów w sobie to nie ma komu 🤷
Hmm, może to poza tematem wątku, ale mnie nurtuje.
Po co koniowi kaloszki na padok?
Iskra de Baleron, o totototo
Szczególnie w temacie kulawizny .0245627520171E+34;
Perlica, żeby się nie rozkuł? A bosy ścigający żeby się nie kopał w przody?
a mnie wkurza jak ktoś zna receptę na każdego konia w okolicy, dobrze wie co komu dolega, jak to leczyć i oczywiście inaczej niż robi to właściciel z wetem. Wszystkie konie dookoła to tzw. trupy, a sama nie potrafi dobrze zadbać o własne konie. Po prostu nie znoszę jak ktoś się wpierdziela w cudze sprawy, a co gorsza obgaduje cudze konie za plecami właściciela i tak strasznie wszystkim współczuje. No krew mnie zalewa. Takie osoby mam wrażenie, że żywią się cudzym nieszczęściem i wmawiają innym, że jest tragedia jak wcale tak nie jest. Osoby toksyki.
Perlica, naprawdę nie spotkałaś się do tej pory z koniem potrzebującym kaloszków na padok? Moje wszystkie chodzą, aby podkowy zostały tam gdzie powinny xD
_Gaga,
Szczególnie jak to weterynarz ortopeda mówi, że "tak już ma" i nie jest skłonny podjąć żadnych działań.
Perlica, zeby sie nie rozkul 🙂

Moj szkapson kolo sportu nie stal, ale jak mial podkowy to bez kaloszkow lecialy po tygodniu gora 😉

Mnie wkurzaja obie strony, bo z jednej strony moj kon tak ma 😝 ze duzo na dworze w stadzie stac musi, bo inaczej robi rozpierduche, ale z drugiej strony takie ojtam ojtam podejscie w stylu puszczania koni ze stajni luzem czy derki i kaloszki to ZUO w tym przypadku sie nie sprawdza. Przy puszczaniu luzem "bo nasze konie tak wychodza i sa spokojne" moj koniczek glebnal na plecy skaczac ogrodzenie 😒 na szczescie w obecnej stajni kulturalnie wychodzi w reku.

Moj kon mnie wkurza generalnie, dedykuje mu tego mema 😑

Pytam, bo jestem zdzwiwiona. Raz puszczałam jednego mojego konia w kaloszkach dość dużych aby się nie rozkuł, no ale na logikę kaloszki nie zachodzą przecież za ramię podkowy i nawet na tym forum mi to ktoś z Was uświadomił. Wtedy przestałam zakładać kalosze,bo różnicy nie było ( chyba, że w mojej głowie). Po powrocie do mojego kowala oczywiście problem zniknął i się nie rozkuwał, bo był prawidłowo okuty. Zdarzało się sporadycznie na początku sezonu pastwiskowego, bo wtedy szalał nieprzeciętnie, że się podkowa przesuwała.

Rozumiem zakładanie na jazdę, jak jakiś koń ich potrzebuje naprawdę, bo trening jest wymuszonym ruchem, no ale też nie ma ekstremalnie dużo koni które się ścigają.
mindgame, zmień stajnię, lub podejście. Szkoda zdrowia na przejmowanie się tym, co mówią o Tobie za plecami.

Fokusowa, na szczęście nie spotkałam się z lek wetem, który by zbagatelizował kulawiznę. Chyba, że koń wcześniej zdiagnozowany i np. miał jakieś nieodwracalne zwyrodnienia - wtedy mógł "tak mieć", z tym że najczęściej taki koń nie nadaje się do pracy. A i bywa, że można mu jakoś pomóc (kuciem, ostrzykiwaniem, etc) poprawiając komfort życia.
Mnie "chuchanie" wkurza tylko jeżeli nie jest podyktowane faktycznym dobrem konia tylko powoduje że ten koń ma braki w podstawowych potrzebach li i jedynie ze względu na widzimisię właściciela typu "nie wypuszcze konia na padok bo się zepsuje i nie będę mogła jeździć" (versus akceptowalne "póki co nie puszczam bo koń ma kontuzje/rehabilitowany"😉. Albo, jak już przy padokach jesteśmy, jak ktoś na szalejącego/uszkadzającego się na padoku konia stosuje jedno złote rozwiązanie "a to nie będzie wyłaził" zamiast najpierw zastanowić się czy przypadkiem koń nie szaleje bo wychodzi na gówniana kwaterkę pół metra większą niż boks na której się po prostu nudzi, czy koń na tym padoku ma się czymś zająć, czy stoi z/obok koni które toleruje... Przy czym jakoś dziwnie na problemy treningowe takie osoby mają tysionc pincet sto dziewincet rozwiązań, natomiast kto by się przejmował tak nieistotnym problemem jak koński nieskrępowany ruch w towarzystwie 😒
Wiadomo że z tymi zwierzakami sytuacja zawsze dynamiczna i mniejsze lub większe manipulowanie przy nich jest podyktowane tym co się aktualnie z tym koniem dzieje. Mój na przykład jest #teambarefoot i łazi bez ale jakby na przykład musiał być podkuty korekcyjnie to by te kalosze na giry dostał. Kolejna rzecz która mnie irytuje to właśnie tkwienie w swoich "przekonaniach" bez względu na wszystko, "mój koń to rekreant/naturals to derki nigdy na grzbiet nie dostanie" itepe itede. Zawsze prędzej czy pozniej przy końskich indywidualnych potrzebach trzeba sobie wsadzić głęboko w buty te swoje przekonania i chwała temu kto to zrobi a nie będzie się upieral przy swoim do upadłego.
Mój jak był kuty też musiał wychodzić w kaloszkach, bez nich podkowa (zawsze ta sama noga) nie trzymała się dłużej jak tydzień. Może to kwestia niezbyt dobrego kucia, mogło tak być, teraz jest rozkuty i problem z głowy 😁
_Gaga, na szczęście do mnie nie dochodzą plotki o mnie 🙂 ale jak słyszę, że ten koni taki, a tamten to śmaki. Ten to na pewno ma szpata, a ten wrzody, i że tragedia i dramat to z grzeczności nie opierdzielam, ale fakt muszę chyba zmienić podejście i po prostu olać to pierd******.
_Gaga, no ja niestety aktualnie walczę, operowali nogę, która 3 miesiące po operacji spuchła, grzeje, a w wynikach krwi widać stan zapalny. I wmawiają mi, że „tak już ma”. Nie wiem czy coś skopali czy o co chodzi, że nie chcą w ogóle podjąć jakichkolwiek działań, szukam innego weta do konsultacji, bo on „tak nie ma” i nie zamierzam tak tego zostawić.
Perlica, No jak nie zachodzą jak zachodzą. Ja od razu wiem czy kalosze zostały ubrane czy nie. Puszczanie na padok bez lub właśnie z małymi kończy się brakiem podkowy.
Specjalnie mam zakupione XXL, zeby były do samej ziemi. Wiadomo że na "boczne" ściągnie to ciężko, ale już zadem sobie nie ściągnie.
Koń znajomej wychodzi w zapiętkach i na to kalosze bo sobie już obrał piętkę kilka razy.
Przywiozłam rok temu kobyłę ciężarną, taki trochę elektryk, w nowych miejscach się spala - tak ma mówili.
Minęło trochę czasu, koń dalej to samo a że w ciąży to z diagnostyką lipa.
Derkuj mówili - mniej zużyje na grzanie.
Zmiany nie było, ot mniej jadła.

Po konsultacji z dwoma wetami od wrzodów „w ciemno” przeleczyliśmy a chwilę po wyźrebieniu zrobiłam jej zęby.

W tym sezonie jest spokojny pączek.
W nowych miejscach przeżywa nadal, wgle wszystkie zmiany przeżywa aleeee nie leci z wagi 😎
xxagaxx, jak koń biega to nawet XXL podnoszą się do góry i ramię podkowy się odsłania, bo żeby się nie odsłaniało musiałyby zachodzić pod podeszwę.

Zapiętki to co innego.

Nie będę tu nikogo na siłę przekonywać, byłam po prostu ciekawa dlaczego musi dość spory % osobników.

lhp, Spoko, jasne zdarza się.

Perlica, u nas folblucik kuty na przód chodzi w za dużych kaloszkach gumowych na rzepy. Inaczej ściąga podkowy. Na szczęście kaloszków nie trzeba ściągać i ubierać, chodzi w nich cały czas. Problematyczny koń, który się rozkuwa (ze względu na wady kopyta, budowy, etc, a nie z powodu błędów kowalskich) może rozkuć się też w boksie, zwłaszcza jak sobie sam depcze po podkowach. Kaloszki robią różnicę.
Fokusowa, to współczuję szczerze. I fakt, konie generalnie "tak nie mają"...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
22 grudnia 2021 12:53
Perlica to jeszcze zależy jakie te XXL. Znam taki przypadek gdzie takie zapinane to faktycznie nie robiły mega różnicy, ba, koń pasjonował się w demolowaniu kaloszkow na rzep ale te "wciągane" były dużo lepiej bardzo ładnie zostawały na miejscu i robiły mega różnice na koniu który nie tylko namiętnie ściągał podkowy ale miał kopyta przez to rozdupczone konkretnie

Prawda też była taka że właściciel musiał wypróbować kilka innych marek i rozmiarów żeby znaleźć te idealne które da się jako tako założyć i zdjąć (zwłaszcza jak są ubłocone) a jednocześnie dopasowane i zachodzące za piętkę oraz podkowe żeby spełniały swoje zadanie
Perlica, - mój się obija bokiem podkowy, bo wystaje za obrys kopyta. Bez kaloszków robi sobie siniaki na koronkach i to już mało fajne, a jest ryzyko, że przykopie sobie mocniej w jakimś przypływie emocji. Mógłby być kuty inaczej, ale wtedy z niekorzyścią dla kopyt i ruchu. Z dwojga złego wolę zabawę w kaloszki 😉
Fokusowa, - trzymam kciuki za nogę, strasznie to jest niefajne, jak coś idzie nie tak i ktoś umywa ręce 🙁 Żywy organizm, zawsze jest jakiś %, że nie pyknie, ale wypadałoby jednak się podjąć jakiejś próby poprawy sytuacji, a nie "on tak ma".
feno, - dokładnie o to mi chodziło, podpisuje się 😁
Perlica, jak kon chodzi stepem i spokojnym klusem to duzo za duze kaloszki sie nie podnosza, a konie z niektorymi defektami albo podkute specjalnie np. na przedluzone ramiona sciagaja podkowy nawet w boksie albo w stepie nawet jak sa dobrze okute.

Jak kon sciaga podkowy przy jakichs brykach, galopach i podskokach to kaloszki faktycznie niz nie daja. Tak samo nic nie daja na blocie (sprawdzone) bo kopyto sie zapada w bloto a kaloszek zostaje na wierzchu.
Odnośnie tego co feno mówiła o chuchaniu na konia - kiedyś moja kobyła chodziła tylko z jednym Walaszkiem, bo właśnie pensjonat tak narzucał stado i padoczki były mini. No i.... Właściciele tego wałacha stwierdzili, że teraz na dworze jest błoto i on nie będzie wychodzić na dwór! Dlaczego? Bo on im się ostatnio przed treningiem tak mocno wytarzał, że był cały mokry i brudny i musieli odwołać jazdę! No i tym samym moja kobyła wychodziła tylko na krótko (sama) bo bez kolegi dostawała amby na dworze i sobie mogła coś zrobić od tego stresu... Nie było na to rady, nie mogłam jej połączyć z innymi bo to szkółka, bo się nie znają. itd itp

I właśnie po takich akcjach miałam dość - wreszcie mamy większe stadko, konie od rana do wieczora na dworze z siankiem, jak jeden idzie do roboty to żyją i nie świrują. I kobyla się wreszcie wyciszyła...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się