Co mnie wkurza w jeździectwie?

Perlica, przede wszystkim nie ma co przekonywać koni 😀 Moje chodzą i podkowy się trzymają. wystarczy że kaloszek utonie w błocie czy śniegu i zwykle potem, jak nie wyłapię tego od razu to podkowy brak xD

donkeyboy, dokładnie, ja też już wiem co kupować a co nie.
feno, ale niestety nie każda stajnia ma dla jednego konia do zaoferowania zawsze bezkresną kwaterę nie graniczącą z innymi końmi. Raczej bym powiedziała, że jedyna własna stajnia może mieć takie warunki.
Mój koń się rozwala na padokach dużych w stadzie, na padokach dużych bez stada, na padokach mniejszych, na kwaterkach. wszędzie.
I właśnie niestety ten typ tak ma.
Jestem właśnie po kolejnym USG bo jej wysokość nagle znielubiła kucyka, z którym chodziła przez barierkę już od dłuższego czasu i zaczęła w tęże kopać jak w bemben... I nóżka powiedziała sorki.

Także myślę, że niestety suma fuckupów, która ten koń sobie wykreował spowodowała, że rozważam czy ten koń będzie chodził w ogóle na padok. Bo jest niebezpieczny dla siebie i innych koni. W ogóle, w ogóle. Będzie być może wiódł życie w 4 ścianach za kratami z przerwami na karuzelke i robotę pod moim zadkiem. Bo po to go mam, żeby na nim jeździć.
I choćby skały srały to niestety akurat "ten koń tak ma".

I ma też tak, że nie może nosić ochraniaczy, tylko owijki... taki typ.
kotbury, a miała robioną gastroskopię?
Nie, bo kotbury jest pewna, że to nie wrzody (była na ten temat długa dyskusja w innym wątku).
pati12318, nie dlatego, że jestem pewna tylko dlatego, że do nowego roku czasowo tego nie ogarnę...I pisałam to wtedy w tamtym wątku kilkukrotnie. Nie mam czasu, konik musi poczekać - nie zdechnie, za przeproszeniem przez tydzień.

... a jeśli po badaniu wyjdzie, że nie ma wrzodów to co - zwrócisz kasę ? Bo trochę nie rozumiem tego podjazdu.

A dlaczego myślę, że to nie wrzody (bo myślę, że to nie wrzody, ale sprawdzę dla pewności) - bo nie ma żadnych objawów wrzodowych, poza dominującym charakterem.
Pozycja kobyły dominującej/przewodniczki- jest dziedziczna. Więc taki koń zawsze, ale to zawsze będzie ustawiał inne konie i dostawał pierdolca jak gdzieś obok inny konik zostanie z padoku sprowadzony pierwszy, albo nie daj boże zachowywał się inaczej niż dominantka sobie życzy. taki lajf. To są konie.
kotbury ale jaki podjazd?
Stwierdzenie faktu. Pisałaś w tamtym wątku, że jesteś praktycznie pewna, że nie wrzody.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
22 grudnia 2021 20:58
W temacie wkurzania to moim największym triggerem jest: on tak ma.<br>
Jak to słyszę to mi error wyskakuje taki że mogę bezwiednie komuś lutnąć 😅

To jak to w końcu jest? Mam mało doświadczenia, ale nawet z niego wynika że jeśli znajdziemy czynnik bólowy/stresogenny i go wyeliminujemy to koń przestaje tak mieć. Pytanie czy w ogóle chcemy i w danej sytuacji życiowej jest to priorytetowe 😉.
Facella   Dawna re-volto wróć!
22 grudnia 2021 21:02
kotbury, trochę jakbyś „moją” łaciatą opisywała. Tylko u niej wypracowaliśmy wychodzenie na osobny padok z końmi obok. Bo ona konie musi mieć w zasięgu wzroku, ale nie może mieć w zasięgu kopa, bo je po prostu w którymś momencie masakruje. Chodziła z całym stadem, chodziła z pojedynczymi końmi, dużymi, małymi, wałkami, kobylami, uległymi, dominującymi - przerobilismy każde możliwe połączenie z każdym z koni. I prędzej czy później kończyło się to albo pokopaniem towarzysza, albo kilkugodzinną nieustanną ganianiną. Wychodziła z jednym koniem miesiąc aż nagle jej się coś uwidziało i kolega wrócił na trzech nogach. Łaciata przebadana na wszystkie sposoby, zdrowa, wrzody wykluczone w pierwszej kolejności. Taki charakter. Ludzi tez sobie wybierała i to nie tak ze wolała np. tylko kobiety albo tylko niskie osoby, albo miała z danym człowiekiem jakieś wcześniejsze doświadczenia. Ze mną chodziła jak pies przy nodze, na padoku podchodziła bez wołania, często nawet nie potrzebowałam uwiązu - i tak było od pierwszego razu, nigdy z nią nad tym nie pracowałam w żaden sposób. Z kimś innym potrafiła odwalać cyrk, zapierać się albo wyrywać, nie dawać się w ogóle złapać, albo uciekać od razu po złapaniu. Dla niektórych była zwyczajnie złośliwa, potrafiła ugryźć bez ostrzeżenia, dla mnie była przytulaśnym aniołkiem, spała przy czyszczeniu i siodłaniu - gdzie przy niektórych kopyta latały wszystkie w każdym kierunku i dwóch minut nie była w stanie ustać spokojnie. To koń o bezkompromisowej osobowości, albo cię kocha, albo nienawidzi.
kotbury, nie ma żadnych objawów oprócz padoku? Sama pisałaś, ze jest niestabilna podczas jazd, że miewa bardzo złe dni, że się wścieka.

Zaskakuje mnie Twoje podejście, bo jak tylko ktoś coś powie, że ma jakiś problem, to Ty wynajdujesz 3 gotowe diagnozy, każesz robić rtg, usg, bo „ja kiedyś znałam konia co właśnie w ten sposób okazywał dziurę w międzykostnym/wstaw dowolne”, a sama nie zrobisz gastro, bo nie masz czasu i koń nie zdechnie. I to nie jest kwestia tygodnia, bo tamta rozmowa to już chyba ponad miesiąc temu była.

No ale jak masz konia tylko po to, żeby jeździć to zamknij w boksie, bo przecież od tego też nie zdechnie.

Taki lajf.

Edit: to mnie wkurza w jeździectwie. Ktoś cały czas innym mówi co mają robić, a sam tego nie robi. Wkurza mnie, że ludzie udają, że nie widzą problemu, chociaż wiedzą, że ten problem jest. (To już oddzielnie od tematu kotbury)
<b>Perlica,</b> jak kon chodzi stepem i spokojnym klusem to duzo za duze kaloszki sie nie podnosza, a konie z niektorymi defektami albo podkute specjalnie np. na przedluzone ramiona sciagaja podkowy nawet w boksie albo w stepie nawet jak sa dobrze okute. <br>
<br>
Jak kon sciaga podkowy przy jakichs brykach, galopach i podskokach to kaloszki faktycznie niz nie daja. Tak samo nic nie daja na blocie (sprawdzone) bo kopyto sie zapada w bloto a kaloszek zostaje na wierzchu.

kokosnuss,

Właśnie o to mi chodziło, że ciężko żeby ten kaloszek był tak na miejscu jak koń szaleje. A jak nie szaleje to nie powinien się rozkuwać, jeśli nie jest specjalnym przypadkiem,

Fakt, że podłoże ma wpływ duży, bo na piachu suchym też konie się tak nie rozkuwają jak na błocie czy trawie.

Podsumowując: ja wiem, że są konie co naprawdę kaloszków potrzebują i to jest dla mnie jasne.
Jednak nie chce mi się wierzyć, że tak dużo koni ich potrzebuje czyli patrząc na pensjonat to jakieś 85%.

Perlica, często jest tak, że właściciel potrzebuje kaloszków, bo... tak ma 😉
Muchozol2, gorzej jak czynnikiem stresogennym jest samo to że człowiek śmie coś sobie życzyć.

Ja bym się założyła o dobrą flaszkę, że kobyla Kotbury może jeszcze nie po pierwszym ale po drugim zrebaku odchowanym w stadzie osiągnęłaby prywatne zen. Tyle, że jej zen niekoniecznie byłoby kompatybilne z chodzeniem pod siodłem - bo po drodze byłyby jakieś pogryzienia i grube nogi (bo stado się musi ustawić), i pewnie fazy miłości gdzie nie odejdzie od koni. Plus same kwestie ciąży, porodu i targania (albo zostawiania co jest równie bolesne) źrebaka na jazdy. Ogólnie... Spotkanie jako jeździec z klaczą która z powołania jest "kurą domową" - nastawioną na niezmienne stado i otoczenie - bywa bolesne 😉

Ps. Żeby nie było, nie mam na myśli problemow sezonowo-rujowych, te są zwykle rozwiązywane w dość łatwy sposób
anetakajper   Dolata i spółka
23 grudnia 2021 07:09
kotbury, Moja też nie miała żadnych, ŻADNYCH objawów wrzodowych.
Grzeczny, wesoły koń, z nadmiarem masy. Jest władzą stada "genetycznie" . Nie ma, nie było nikogo ponad nią nawet jak koń jest starszy. I też nie ma opcji, że inny koń pójdzie przed nią do stajni. Tyle że ja mam konie pod swoim domem i dobrze wiem jak księżna reaguje i nie narażam jej na takie stresy.
A u Twojej niestety....nikt nie będzie myślał o Twoim koniu jak przyjeżdża pojeżdzić swojego i musi go ściągnąć z padoku :/ Twoja zostanie na padoku trenując pirdolca :/ I myślę że u niej to jest taki permanentny stres na tym padoku, który mógł spowodować wrzody.
Ochrystusie, już to przerabialiśmy, w innym wątku, serio musimy ponownie?
Będzie chciała, to zrobi gastro, a jak nie, to nie - było już sryliard argumentów i kontrargumentów - wciąż to prywatna decyzja właściciela.
kotbury nie znam twojej klaczy osobiście, więc nie będę teoretyzować. Jedyne co mogę stwierdzić to że z tego co piszesz wyłania się obraz bardzo smutnej relacji jeździec-koń. Jak jest problem to się szuka pomocy u odpowiedniego specjalisty, tak samo jak z weterynarzem. Konsultowałas to z jakimś behawiorysta?
<b>kotbury,</b> nie ma żadnych objawów oprócz padoku? Sama pisałaś, ze jest niestabilna podczas jazd, że miewa bardzo złe dni, że się wścieka.<br>
<br>

Miała okres nakręcania się - nadambitności i jak jej nie pozwolić to się wściekała,
I okres płoszenia się w miarę jazdy powiązany z tą nadambitnościa. I jak się nakręci to miała problem się uspokoić.

Zaskakuje mnie Twoje podejście, bo jak tylko ktoś coś powie, że ma jakiś problem, to Ty wynajdujesz 3 gotowe diagnozy, każesz robić rtg, usg, bo „ja kiedyś znałam konia co właśnie w ten sposób okazywał dziurę w międzykostnym/wstaw dowolne”, a sama nie zrobisz gastro, bo nie masz czasu i koń nie zdechnie. I to nie jest kwestia tygodnia, bo tamta rozmowa to już chyba ponad miesiąc temu była.<br>
<br>
No ale jak masz konia tylko po to, żeby jeździć to zamknij w boksie, bo przecież od tego też nie zdechnie. <br>
Tak i już miesiąc temu mówiłam, że do końca roku nie mam czasu i mogę takie rzeczy dopiero po nowym roku zaplanować.
I właśnie to, co mnie wkurza to takie zaglądanie komuś w życie. Tak, przez miesiąc od "internetowego" podejrzenia wrzodów, nie zdechnie. Szczególnie, że opinia weta w tym zakresie jest inna. Serio. I tak mam konia żeby na nim jeździć. Gdyby miał być koniem niepracującym to by pojechał gdzieś na łąki.
Taki lajf.

Co do międzykostnego - no nie tylko mój koń. Przypominam "aferkę handlową" którą tu się przez re-voltę przytoczyła również, karej kobyły co to trafiła do nas na próbny okres do zakupu. .. I właściciel wiedział, że ma walnięte ścięgno... ale wiedział, że nie każdy to rozpozna🙂


Edit: to mnie wkurza w jeździectwie. Ktoś cały czas innym mówi co mają robić, a sam tego nie robi. Wkurza mnie, że ludzie udają, że nie widzą problemu, chociaż wiedzą, że ten problem jest.

Fokusowa, a mnie wkurza, takie twierdzenie, że każdy koń możę cośtam No nie może, nie każdy.
Takie autokratywne stwierdzenia mnie wkurzają.

feno, serio. tak sobie wyłaniasz obraz.
A jaki smutny obraz "wyłaniasz" tej relacji, bo chętnie się dowiem?

Bo serio nie wiem (ale może nie widzę) co jest smutnego w tym, że koń z gorących linii (w papierach bezpośrednio DeNiro i Hohenstein) jest ambitny i ma wybuchowy temperament. I do tego przy gabarytach, które mu bozia dała (ponad 180 w kłębie) bywa "niewygodny" w obsłudze i nie będzie moim naturalsowym konikiem padokowym od rana do nocki.


Za to jest koniem, na którym moge jechać w teren w nocy (po ciemku) sama, co z resztą jeszcze niedawno (przed mrozami) robiłam. I na łączce w ciemnościach mogłam zrobić zaplanowaną robotę.
I koniem, który sam włazi do przyczepy, itd.
No bardzo smutny obraz.
Dla mnie najsmutniejsze z naszej relacji jest to, że na końcówce roku, co roku, ja mam zawodowy młyn i mogłabym się z wetem na badania umawiać, no nie wiem, może tak na 12 nocy i to nie zawsze gwarantuję, że dojadę.

Ja bym się założyła o dobrą flaszkę, że kobyla <b>Kotbury</b> może jeszcze nie po pierwszym ale po drugim zrebaku odchowanym w stadzie osiągnęłaby prywatne zen. Tyle, że jej zen niekoniecznie byłoby kompatybilne z chodzeniem pod siodłem - bo po drodze byłyby jakieś pogryzienia i grube nogi (bo stado się musi ustawić), i pewnie fazy miłości gdzie nie odejdzie od koni. Plus same kwestie ciąży, porodu i targania (albo zostawiania co jest równie bolesne) źrebaka na jazdy. Ogólnie... Spotkanie jako jeździec z klaczą która z powołania jest "kurą domową" - nastawioną na niezmienne stado i otoczenie - bywa bolesne 😉 <br>
<br>
Ps. Żeby nie było, nie mam na myśli problemow sezonowo-rujowych, te są zwykle rozwiązywane w dość łatwy sposób


karolina_, chyba mam takia kobyle, o ktorej piszesz. W duzym, "naturalnym", stalym stadzie klaczy jesli chodzi o sklad grupy i otoczenie to jest kon - aniol do rany przyloz, bardzo socjalny zwierzak do innych koni ogolnie 🙂 W zwyklym chowie pensjonatowym za to (pare h na padoku na kwaterce w parach i pochodne wariacje) to jest kon wieszajacy die na plotach, mordujacy drobnice podworkowa i generalnie frustrat srednio bezpieczny dla siebie i ludzi 😒 zrebaka nie probowalismy, ale znajac jej podejscie do zycia i koni pewnie to by byl zen i chill out.

Mam konia, zeby jezdzic, i wlasnie dlatego ten kon zyje permanentnie na lakach. Latwiej mi odlawiac kobyle z hektarow z latarka i jezdzic, niz jezdzic jak co drugi dzien kon probuje zabic siebie albo mnie 😉


Tak swoja droga to konie atakujace inne konie bez powodu nie sa dominujace tylko niepewne wlasnie, dominujace konie ustawiaja grupe w 2 minuty i jest spokoj. Wie*dol non stop bo tak to domena koni atakujacych ze strachu.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 grudnia 2021 09:59

I właśnie to, co mnie wkurza to takie zaglądanie komuś w życie. Tak, przez miesiąc od "internetowego" podejrzenia wrzodów, nie zdechnie.
<br>


kotbury, po pierwsze, jeśli to wrzody, to to może się skończyć śmiercią. Po drugie, jeśli to wrzody, to koń „tylko” odczuwa ból. Rozumiem, ze nie takiego jego przeznaczenie i „taki lajf”, nie masz czasu, niech go boli.

Po drugie, sama się szeroko rozpisujesz w internecie na te tematy, snujesz domysły i wypisujesz rady innym.
Jeśli nie chcesz, żeby ci ktoś „zaglądał” do internetowego życia, to sobie załóż bloga i wyłącz komentarze.
kotbury po co ty chcesz kase wydawać na weta ? 🙂 przecież 90 % re-volty WIE że twój koń ma wrzody 🙂 no normalnie e-porady the best.
blucha, tylko zwróć uwagę, ze co drugi post kotbury to właśnie mówienie innym jakie badania mają wykonać, bo ona już wie co danemu koniowi dolega.
A to w ogole stala cecha forow internetowych i nie ma sie co wkurzac, na r-v "w modzie" sa wrzody, jak kon robi cokolwiek niefajnego to ma wrzody i juz, na innym konskim forum, na ktorym siedzie, modne sa akurat problemy z SI i ECVM / problemy w obrebie C6/C7, takze wszystkie narowiste konie maja akurat to 😝

Edit. ale faktycznie kotbury namietnie diagnozuje innym zerwane sciegna xd

W sumie nie wiem, czy to mnie wkurza, ale obserwuje taka tendencje, ze jak kon ma problem z czymkolwiek - jakims cwiczeniem, sytuacja, no nie wiem, nie chce dobrze galopowac albo ploszy sie w terenie dajmy na to - to zaraz wlasciciel i pol stajni leci konia diagnozowac i nikt nie pomysli, ze moze to jednak kwestia jazdy jest. W sensie z jednej strony sa ludzie reagujacy "ten kon tak ma, jest glupi/wredny/dominujacy i dlatego nie chce zrobic x" a z drugiej strony "ten kon tak ma, ma blokady powieziowe/ECVM/krzywa miednice/traume z dziecinstwa i awitaminoze i dlatego nie chce zrobic x". Pierwsi stosuja bat na dupe jako panaceum, drudzy dwie szafy suplementow i piec terapii tygodniowo - a kon np. nie galopuje, bo mu czlowiek wisi na wewnetrznej wodzy 😉
Akurat diagnostyka wrzodów jest bardzo prosta. A jeśli koń te wrzody ma i nie są leczone, to skazany jest na życie w ciągłym bólu. Tak trochę niefajnie. Jazdę na kulawym koniu każdy będzie piętnował i słusznie. Podobnie powinno być w przypadku innego bólu. W Polsce w końcu zaczęto traktować wrzody poważnie, więc moim zdaniem to pożyteczna "moda".
I właśnie to, co mnie wkurza to takie zaglądanie komuś w życie. Tak, przez miesiąc od "internetowego" podejrzenia wrzodów, nie zdechnie.
kotbury ciekawe stwierdzenie osoby, która w co drugim swoim poście tutaj, diagnozuje komuś konia na podstawie jakiegoś randomowego opisu zachowania konia, albo udziela obszernych porad treningowych, jak się danego konia powinno jeździć (i to nie proszona, co innego jak ktoś przychodzi z konkretnym problemem i prosi o porady).

A co do mody na wrzody, to biorąc pod uwagę jak jest to częsta i bolesna choroba u koni, to oby więcej takich modnych trendów.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
23 grudnia 2021 14:21
<b>feno,</b> serio. tak sobie wyłaniasz obraz.<br>
A jaki smutny obraz "wyłaniasz" tej relacji, bo chętnie się dowiem?

Nie jestem feno, ale dla mnie smutne jest to:
Bo serio nie wiem (ale może nie widzę) co jest smutnego w tym, że koń z gorących linii(w papierach bezpośrednio DeNiro i Hohenstein) jest ambitny i ma wybuchowy temperament.
Dla mnie smutna (wkurzająca? żeby nie robić OT) jest "hodowla" koni w takim typie - jeśli wiadomo, że jest duże prawdopodobieństwo wyhodowania konia z trudnym charakterem.
I uprzedzając komentarze o "wybitności" tych koni - dla mnie wybitne nie są. Trudny charakter postrzegam jako wadę taką samą jak krzywe nogi. Na konia patrzę jako całość, a nie "pokrój ok, to koń w porządku".
Facella   Dawna re-volto wróć!
23 grudnia 2021 15:07
Są jeszcze wariaci którzy lubią pierd…te konie i dla nich to będzie czysta przyjemność.
dobrze że Ludger Beerbaum nie czytał re-volty ( zresztą nawet jej wtedy nie było 😅 ) bo nigdy by nie dosiadł Ratiny Z i nie zapisałaby sie ta epokowa klacz w historii jeżdziectwa
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
23 grudnia 2021 16:30
Byli i tacy co nie czytali, a nie przeżyli takich koni.
No i jako miłośnicy koni staramy się zapewnić dobry sprzęt, sprawdzamy czy nie boli, a charakter traktujemy trochę po macoszemu. A psychicznie też może boleć.
U ludzi zaczęło się o tym mówić, więc może warto też poruszyć te kwestie w przypadku innych zwierząt.
Muchozol2, akurat w ukierunkowanej hodowli koni charakter jest bardzo ważny. Koń musi być zdrowo pierdyknięty, aby skakać przeszkody większe od samochodów, machać łapami cyrkowo ku uciesze gawiedzi, galopować 11 km próby terenowej skacząc przeszkody, których sam widok przyprawia o zawał... I już człowieka w tym głowa, aby takie pierdyknięcie odpowiednio ukierunkować. Źle ukierunkowane będzie właśnie powodowało, że koń się będzie w różny sposób spalał.
Kiedyś mi trener powiedział, że wybitne konie są jak genialni ludzie.
A patrząc na wiele biografii tych wybitnych ludzi, no to na pewno nie były najbardziej stabilne emocjonalnie i odporne psychicznie jednostki.
Coś w tym chyba jest.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się