Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Dzięki TRATATA, nie pomyślałam o tych rolniczych.
Dekster, też o nim myślałam, ale trochę odstrasza cena, zwłaszcza że przyczepa to kolejne 4stowy, a bez przyczepy to bez sensu.😉
NowaJa, polecasz jakis konkretny albo na co zwrócić uwagę? Warto mieć z pilotem?
Mi się podoba ten, jest relatywnie duży i ma pompowane koła, ale nie wiem czy będzie ok dla 3latka..
Screenshot_2021-12-28-09-55-45-063_pl.allegro.jpg Screenshot_2021-12-28-09-55-45-063_pl.allegro.jpg
lenalena, my mamy ten:
https://allegro.pl/oferta/duzy-traktor-na-akumulator-john-z-cysterna-2x45w-10898486595
Czy polecam? Długa historia... 😉😉
Wszystko zależy jaki macie budżet 😊
Macie już jakiś pojazd na akumulator?
O, to ten sam co myślałam. Jak go oceniasz?
Budżet 1000-1500 powiedzmy.😀
To będzie pierwszy akumulatorowiec.
lenalena, trochę długo by opowiadać, ale spróbuję w skrócie.
Jeśli to ma być wasz pierwszy pojazd to możecie spróbować, ale ostrzegam że łatwo nie będzie 😉 Po 1. Bateria- no nie trzyma długo, a ładuje się wieki, my już mamy tych akumulatorów ileśnaście, niestety padają bardzo szybko, ale traktor był naszym czwartym pojazdem, więc nie byliśmy zaskoczeni. Teraz syn już się oswoił i ma zamienniki, ale na początku histerie że pojazd padł, były na porządku dziennym 🤦
2.Wykonanie akurat tego modelu pozostawia trochę do życzenia, ale to jednak niższa półka cenowa, nic lepszego się w tych pieniądzach nie kupi.
3. Pytałaś o pilot, one chyba wszystkie go mają. Na początku warto mieć, u nas pierwszy pojazd wszedł jak syn miał 1,5 roku i do skończenia dwóch lat jeździł tylko na pilocie, ciągnik dostał w wieku lat trzech, w momencie kiedy ogarniał już totalnie samodzielne jeżdżenie trzema innymi pojazdami, więc pilot od ciągnika nie był użyty ani razu. Ale dzieci w różnym tempie łapią, więc pilot na początku warto mieć w kieszeni nawet przy starszym.
4. Niestety w tym naszym modelu jest bardzo dużo niepotrzebnej elektroniki, przez którą mam ochotę go wywieźć na najbliższe śmietnisko. Moje dziecko z tych bajerów w ogóle nie korzysta a tam się co rusz coś dzieje 🤷
5. Pedał wymaga regularnego rozbierania i czyszczenia, bo przestaje działać...

Poza tym dziecko ma generalnie radochę, mąż mu zrobił do niego różne maszyny i daje radę. Trzeba też przyznać, że moje dziecko go nie oszczędza, całe lato ciorał go w różnych warunkach całymi dniami (przekładanie akumulatorów już nie jest nam obce 😅😉

Aha! Nie wiem jak z tymi kołami, nasz nie ma pompowanych, a na zdjęciu wygląda tak samo jak nasz🤔
Dzięki bardzo za informacje. Czy ten traktor nie ma daleko od siedzenia do kierownicy? Bo siedzenie nie jest przesuwane chyba. Sięgał 3latek do kierownicy i pedału?
A co najwięcej pozostawia do życzenia w tym modelu?
Znasz w takim razie może coś droższego i lepszego?
Dzięki bardzo jeszcze raz za pomoc.
lenalena, A ile wzrostu ma twój syn? Mój w chwili zakupu miał ok. 95-97 cm i sięgał wszędzie, teraz ma 104cm i już ten ciągnik na wyraźnie mniejszy pod nim wygląda 😉
A jeśli chodzi o wykonanie to właśnie te koła u nas mogłyby być lepsze, są twarde, plastikowe, Maska się telepie, samo jej mocowanie jest kiepskie, tym bardziej że co chwila ją ruszamy, bo przy akumulatorach grzebać trzeba. Długo nam zeszło znalezienie jednej awarii, okazał się nią jakiś spalony bezpiecznik, ten pedał też nie powinien wymagać notorycznego rozbierania raczej...
Lepszej jakości jest na pewno oryginalny John Deere, ale to już chyba kwota rzędu 4-5tys.
lenalena, wczorajsze zdjęcie 😉
IMG_20211227_110358553.jpg IMG_20211227_110358553.jpg
Kurcze rzeczywiście malutki pod Twoim dzieckiem, a to jeden z większych jakie znalazłam. Młody ma właśnie ok 98cm. Będę myśleć dalej. Dziękuję!
Dekster, to jest ten a'la New Holland reklamowany? Znasz może jakieś opinie o nim?
lenalena, no to skoro ma 98cm, to teraz wyglądałby na tym traktorku tak:
IMG_20210605_095601005~2.jpg IMG_20210605_095601005~2.jpg
lenalena, obejrzałam tego co Dekster wrzuciła i wygląda fajnie, na długość jest taki sam jak nasz, ale jest szerszy, nie wiem tylko na ile miejsca w środku się to przekłada bo w naszym koła trochę bardziej schowane, a tu bardziej wystają. Zdecydowanie na plus, za mniej elektroniki w sterowaniu. Szybko się psują te przełączniki, ale one kosztują grosze i łatwo się je wymienia.
Niestety od razu doliczczcie koszt nowych akumulatorów, bo na tych jest napisane, że działa do 1h, czyli realnie po miesiącu będziecie mieć pewnie pół godziny.
Dzięki!
NowaJa pisz pisz bo ten zakup mnie tez nie ominie a bubla szkoda kupować.Nie mam opinii na temat ani tego traktora ani żadnego innego bo wszystkie dzieci mają raczej samochody a moje dziecko myśle,ze traktor jarał by bardziej.
Dekster, generalnie te pojazdy różnią się tylko obudową, zasada działania, i wnętrze jest na tych samych zasadach, nawet dźwięki często te same. Odgłos odpalania w naszym traktorku jest identyczny jak z totalnie innej firmy Audi 😂
Z grubsza napisałam co mi się wydawało najważniejsze, ale jak macie jeszcze jakieś pytania to śmiało. My mamy dwa auta, quada i traktor, każde z innej firmy, więc trochę doświadczenia już nabyłam 🤷😅
A jakie auto byś poleciła?
Dekster, tego jest tyle na rynku, że bardzo trudno doradzić. Jeśli ja miałabym kupować (my kupiliśmy tylko traktor, pozostałe pojazdy syn dostał, albo w prezencie albo w spadku po innych) to na pewno patrzyłabym na jak najmniejszą ilość elektroniki w sterowaniu. Po pierwsze ze względu na baterię, po drugie na awaryjność. Dzieci nie korzystają z tych bajerów a generują one wiele problemów.
Z pewnością mogę polecić to Audi o którym wspomniałam, ale nie mam pojęcia ile kosztowało jako nowe, ile ma lat i z jakiej firmy. Ze względu na jakość wykonania i to jak jeździ, to raczej było z tych ciut droższych. W razie czego mogę spróbować poszukać na nim jakichś znaków mówiących co to za firma, czy model.
Mamy też takie małe, tańsze na pewno, które właśnie dostał na prezent jak miał 1,5 roku. Jeździ nim do teraz po domu, mimo że już ledwo się mieści, ale po domu, po równych podłogach daje radę. Nawet ja do niego raz wsiadłam i przejechałam pare metrów 🤣
Jak to się dzieje, że będąc właścicielka koni i psów, regularnie nie przestrzegam higieny, wyjmuje z ust sierść i piach, dotykam twarzy ,,kupnymi'' rękami i nic, a wystarcza 24 hbz dzieckiem na oddziale i kończy się spektakularna biegunka i wymiotami? Przecież tu wszystko umyte i zdezynfekowane. Czy dzieci są aż tak niehigieniczne?
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
08 stycznia 2022 21:20
Wymioty i biegunka to często objaw tzw. grypy jelitowej, która przenosi się drogą kropelkową. Higiena tu mało pomoże jak przebywamy dłużej z chorą osobą.
shewolf, dzieci przenoszą takie wirusówki, że się w głowie nie mieści. Ja pracując z dziećmi w zamkniętym pomieszczeniu przez rok byłam cały ten rok niemal non stop chora 🤷 i to na takie dziwne choroby, że głowa mała... Podczas gdy wcześniej pracowałam w stajni 9h dziennie nawet na mrozie i przez dwa lata miałam raz katarek...
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
09 stycznia 2022 13:23
NowaJa, to samo miałam (i mój małż) jak nasza młoda poszła do żłobka. Praktycznie nie zdrowieliśmy, jak nie urok to sraczka non stop.
Kurcze mam to samo, pracuje 12 lat w szkole, sądziłam, że co miałam złapać już złapałam ( zwłaszcza, że mieliśmy rodziców wysyłających nam dzieci z biegunką i gorączka) a tu zonk.🤷
Oboje z mężem pracujemy w domu,młody jeszcze nie chodzi do przedszkola i on do tej pory nie miał antybiotyku a my umieramy.Od zeszłego roku co nam przejdzie to już kaszlemy i jak nie jedno to drugie.Wcześniej nie pamietam ,żebym w całym życiu była tyle razy chora co w ostatnim czasie.
Dziewczyny,czytam Was od dawna ,ale dopiero dzisiaj dołączam do rozmowy. Jestem w 7tc ,dzisiaj byłam na USG.Okazuje się,że pęcherzyk jest pofałdowany,nie wygląda tak jak powinien .Zlecono mi zrobienie tydzień po tygodniu bhcg i z wynikami na kolejne USG .Dr powiedziała,że jeśli stężenie gonadotropiny będzie nieskie,nie wzrośnie lub spadnie ,a w międzyczasie nie dojdzie do poronienia ,plus widok na USG będzie niezmienny to nie wróży nic dobrego i to będzie już jakby koniec ciąży.
Sytuacja wygląda tak 50/50 czyli za 2 tyg może być dobrze ,a może nie być...Wszystko zależy od wyników badań.Zdarzaly się pacjentki z podobną sytuacją rodzące zdrowe dzieci.Ale to jest już teraz wszystko w rękach losu.Czy któraś z Was miała podobną sytuację..?Jak to się finalnie skończyło?
Ja miałam taką sytuację w pierwszej ciąży. Na usg w 8tc był widoczny pęcherzyk ale nieprawidłowy.
Po tygodniu nadal był nieprawidłowy, do tego poziom bety spadał w 3 pomiarach co 48h.
Dostałam skierowanie do szpitala na łyżeczkowanie, ale poczytałam trochę na zagranicznych stronach, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo łyżeczkowanie jest inwazyjne i często robią się blizny na macicy.
Dlatego poczekałam aż organizm sam się oczyści.
Trzymam kciuki żeby u Ciebie skończyło się to inaczej.
Niestety jest to bardzo częsta sytuacja i chyba trzeba to wkalkulować w potencjalne ryzyko przy staraniach o dziecko i nie przejmować się jeśli wydarzy się to raz.
Znam bardzo dużo kobiet, które miały taką jednorazową sytuację a potem urodziły zdrowe dzieci.
Wiem, że łatwo się mówi, ale dla psychiki zdrowiej podejść do tego jako do problemu medycznego bez dorabiania emocjonalnej otoczki.
pati12318 też właśnie czytałam o tym,że lepiej aby doszło do samoistnego poronienia.Czytalam równie,że na wczesnym etapie ciąży takie sytuacje to nic nadzwyczajnego. Jak ta procedura wygląda od strony medycznej jeśli nie zdecydujesz się na zabieg?

Z drugiej strony,tak jak powiedziała lekarka..lepiej na wczesnym etapie poronić niż urodzić chore dziecko.Gdyz organizm sam zazwyczaj usuwa pęcherzyki,które nie rozwijają się prawidłowo i mają różnego rodzaju genetyczne błędy.
Ale wiecie,dzisiaj mimo wszystko,mimo logiki itd to poczułam się okropnie..Tyle co zaczęło rosnąć we mnie życie,a już takie informacje.
Logika mówi jedno,serce drugie...
Mąż mówi,że moje zdrowie najważniejsze i trzeba czekać co los przyniesie.
Ulina ja się starałam nie myśleć kompletnie w kategoriach "nowe życie".
Bo skoro to zlepek kilku komórek z jakimś błędem genetycznym,.to daleko temu do "życia".
Bardziej jak jakiś polip czy coś - mnie to bardzo pomagało.
Procedury medycznej niestety nie ma żadnej, bo w naszym pięknym kraju nikt nie dba o psychikę kobiety w takiej sytuacji.
Trafiasz do szpitala na patologię ciąży,.obok leżą Panie z dużym brzuchem, które są przed porodem.
Leżysz tam często kilka dni i albo dostajesz tabletki albo łyżeczkowanie (albo najpierw tabletki a potem łyżeczkowanie).
Dlatego na własne ryzyko zostałam w domu.
Wszystko trwało 2 tygodnie,.dostałam po prostu bardzo obfitej miesiączki.
Potem poszłam na usg sprawdzić czy się wszystko oczyściło.
O kolejną ciążę zaczęłam się starać po następnym cyklu.
Teraz mam prawie 2 letnią córkę i na dniach czekam na syna.
Nigdy więcej mnie taka sytuacja nie spotkała.
pati12318 więc chyba nie pozostaje mi nic innego jak wrzucić na luz,zrobić badania i czekać na to co przyniesie los..
Dziękuję za słowa wsparcia osoby,która przeżyła podobna sytuacje
To naprawdę dużo daje. �
Ulina, trzymaj się cieplutko. Przeżyłam poronienie samoistne w 7-8tyg. niecałe 2,5 roku temu. To była 2ga ciąża (wcześniej urodziłam synka), szczęśliwie obyło się bez szpitala. Teraz mam 9 mieś. córę.
ekuss   Töltem przez życie
31 stycznia 2022 03:53
Hej dziewczyny. Ja może z głupim pytaniem, ale wychowałam się za granicą, więc nie wszystko ogarniam.
Sprawa zapisu dziecka do przedszkola w Polsce (państwowe), dziecko 4 lata.
Mogę zapisać np.w czerwcu? Czy musi być wiosną w tym okresie co są zapisy?
Planuję powrót, a nie wiem kiedy mi się dom sprzeda i czy zjadę w czerwcu, czy sierpniu czy we wrześniu.
Też mam rozkminkę w tym temacie bo chciałabym się wyprowadzić 250 km dalej niż mieszkam teraz, też mam syna w wieku przedszkolnym, na razie nie ma nic dla mnie do kupienia to temat trochę zdechł. Chyba najlepiej skontaktować się z przedszkolem, które nas interesuje i dowiedzieć bezpośrednio w sekretariacie jak to u nich jest. Sporo zależy do ilości dzieci w danym regionie, koleżanka mieszkająca w tych okolicach ( północna granica woj. śląskiego i małopolskiego) opowiadała mi, że jak posyłała starszą córkę do przedszkola to trzy placówki z okolicy same się do niej z ofertą odezwały. Ja we Wrocławiu oczywiście nie miałam takiej opcji ... Generalnie to jakoś w lutym wypełnia się deklaracje o kontynuacji nauczania w danej placówce i na podstawie tego rekrutują kolejne osoby. U mojego syna odeszło już pięcioro dzieci z grupy, natomiast doszedł jeden chłopiec.
Tak sobie myślałam, że jak nie będzie możliwości przeniesienia dziecka w trakcie roku to niestety młody najpierw pójdzie do prywatnego a dopiero później wróci do publicznego przedszkola, ale wiadomo takie rozwiązanie kosztuje....tyle co pensjonat dla konia 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się