Groundwork, Liberty Training i wszystko dookoła.

Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
23 stycznia 2022 19:51
Historie wielu naturalsowych panien, których konie zaczęły je atakować, podgryzać, być agresywne po takiej pracy z ziemi są dość częste niestety.
Jak się nagradza konia za przejawy agresji* (stęp hiszpański, dębowanie) to co się dziwić. Trzeba mieć olbrzymie doświadczenie, żeby nie dać koniowi przejść granicy.
* zastosowałam skrót myślowy, ale chyba jasny
Tamte też jest dla każdego.
Nie jestem profesjonalistą. Ale mylenie tych pojęć mnie wnerwia.

O! Tu przez pierwsze sekundy ten gość robi to, co mi "konia naprawiło";

- zmienia mu "zwrotnicę" 🙂
Ja go uwielbiam. Teraz nam się kontakt urwał bo on już jest w bardzo podeszłym wieku i w covidowej panice jego żona o niego.
Natomiast jeszcze jakiś czas temu byłam mu wdzięczna za korespondencję.
Ogólnie to na końcu tego filmu jest jedna z wieeeelu mega dokładnych książek z precyzyjnymi instrukcjami na temat pracy z ziemi.
Innymi słowy - to wszystko już było, a my tu na forum naszymi dyskusjami nie jesteśmy w stanie nawet "liznąć" tematu.
Osobą bardziej kontaktową, która wskaże literaturę zainteresowanym jest Paul Belasik. podpowie także, co jest przetłumaczne na angielski.

Fajnie pracę z ziemi pokazuje też Anja Berajn.
Muchozol2, ja zrozumiałam. I się zgadzam.

Nagradzanie "krzywienia się konia", czy z siodła czy z ziemi zawsze się mści. Ale to moja opinia.
Widzę ludzi, oganiających konie na halterku bo "kontrola i ustępowanie od nacisku"... a dupa w odwrotnej rotacji. I ćwiczą dwa lata i kule im się nie zderza, że 3 razy robi dobrze, a 3 razy się szczurzy albo próbuje nawiać i tak od dwóch lat. I oni nadal nie wiedzą dlaczego...
I potem kucyk pełną piz.ą wywozi dzieciaka z placu. Po każdej takiej akcji od nowa takie okręcanie tego kuca na halterze na kółku wielkości hula-hop..
Nie wiem kogo mi bardziej szkoda- tego konia czy tych ludzi w sumie...
a jeśli chodzi o podstawy z ziemi, które mogą pomoc z niby niewielkimi problemami to polecam tego pana (ale trzeba ogarniać angielski, pan mówi momentami mało "schludnie"😉

https://www.facebook.com/watch/?v=1138346793330926

https://www.facebook.com/watch/?v=145154214307335
xxagaxx, w tym pierwszym on robi poniekąd dokładnie to, o czym ja pisałam;
tak przestawia tego konia, żeby ten ogarnął swój ruch, ze zmianami kierunku.
Zobaczcie, że na łące, na początku ten koń ma stopę właśnie gdy ma przestawić zgięcie. Nie ogarnia, którą nogę ma postawić. Przednia mu zostaje, boi się tego momentu zmiany równowagi.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
23 stycznia 2022 20:21
Ja mam takie nieodparte wrażenie i w tamtym wątku, w którym zrobił się of top i w tym znowu, że zaczyna być mowa o ludziach, którzy ogarniają na halterku, ale nieprawidłowo bo nie weryfikują tego co robią z ogarniętym, sensownym, mającym pojęcie trenerem. W ten sposób latami tkwią w błędach, których nie widzą, a nawet jak coś tam widzą, że nie halo to nie umieją tego skorygować bo jak, skoro nikt im nie pokazał z sensem.
Nawet jak trafili na jakieś warsztaty, to najczęściej jednak bez konia, a bycie widzem to zupełnie co innego niż jak ktoś sensownie weźmie Cię za rękę (i twojego konia) i pokaże na co zwracać uwagę, czego szukać, co korygować i jak, żeby ta praca miała ręce i nogi i efekty.

Dla mnie praca z ziemi np:

ale żeby tak prowadzić konia trzeba rozbić to na mniejsze elementy, tak by ten koń ogarniał komunikacje i składowe i wtedy dopiero składamy to do kupy w taki obrazek.
Aleks, wspomniana przeze mnie sytuacja- no tam jest trenerka. Córka znanego behawiorysty... I o ile on jest świetny i się zajmuje po prostu korektą narowów itd. i bardzo konkretny... o tyle ona właśnie wybierana bo taka "delikatniejsza dla koników"... I tam jest to naturalsowe 'wykręcanie głowy' itd. I potem takie kwiatki jak z tym kucem.

Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
23 stycznia 2022 21:38
kotbury czy ta trenerka ma okazję zobaczyć, że oni nie kumają, że koń jest odwrócony, że się szczurzy i próbuje nawiać co ostatecznie czyni z dzieciakiem na plecach ? Czy sama ta trenerka popełnia takie fuckup-y, że to ona nie widzi co się dzieje i po każdej takiej akcji okręca tego kuca ?
Jak go okręcają, to on ma tak wymieszane w dupie potem, że człapie jak chcą. Z trenerką też. No i "stoi nieuwiązany" przy siodłaniu i wchodzi do przyczepy i to jest uznawane za sucess story...
Za to potem raz na jakiś czas jak ma niehumorek na pracę to odwala takie miki.
Jest imho tak krzywy, że odbija pyskiem od kontaktu i niejako w obrazie z boku kuleje na przednią nogę. Takie dalsze wyrzucanie jednego przodu.

Więcej się tam nie przypatruję i nie chcę od kiedy usłyszałam teksty o osobowości i pólkulowości...
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
23 stycznia 2022 21:59
Widocznie czas zmienić trenerkę może na ojca trenerki .... , choć pewno nic się w tym kierunku nie zmieni skoro trwa to już tak długo. Szkoda konia.

uszatkowa   Insta: kingaielif
23 stycznia 2022 22:37
Akurat osobowości i półkukowosci traktuję jako ciekawostkę, fajnie jest po kolei przypasowywać konie które znam i moc określić czy są intro/ekstra, prawo czy lewopolkulowe (biorąc pod uwagę, że mówimy o cesze na skali liniowej, a nie jednoznacznym określeniu "strony"). I nie uważam, że to szamańskie niepotrzebne gadki czy rzeczy o których każdy wie i po co to nazywać. Poza tym pomaga mi to w dobieraniu ćwiczeń, sposobach pracy z różnymi końmi itp.
AleksTobie i Twojemu koniowi pomogła praca z ziemi wg Academic Art of riding? Czy generalnie treningi? Bo mam takiego konia jak Twój- kombinuje, szybko się nudzi, jak za dużo emocji to odpala wrotki plus brykanko, wszystko do pyska bierze i memla, szuka sam sobie zajęcia. Dla mnie trudny i już nie wiem w jakim kierunku iść. Próbowałam na początku pracę z ziemi wg PNH ale wydaje mi się, że niewiele to dało a wręcz jest bardziej kombinujący (ale jestem samoukiem więc może to jest powodem) . Tradycyjne treningi ujeżdżeniowe coś tam dają, ale też niewiele. Są dni, że jest fajnie a są dni, że głowa mu się spala i nie mogę do niego dotrzeć.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
24 stycznia 2022 12:46
Mój mąż ma takiego kombinatora. Jak ja coś od niego chcę to kombinuję i mnie szlag trafia i się wkurzam a on stara się to wykorzystać. Mąż jest dużo spokojniejszy i po prostu egzekwuje co trzeba i koń się dużo szybciej ogarnia niż ze mną.
Muchozol2 mój mąż nie zna się na koniach, ale jak Marco miał okres, że wszystko było na "nie" i np wyrywał mi się na lonży to wystarczyło, że mąż wziął lonże ode mnie i koń przestawał kombinować aż tak bardzo. No ale to ja bym się chciała nauczyć jak budować szacunek i respekt. Bo póki co znane mi metody nie działają.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
24 stycznia 2022 15:11
tarisa nie, nie mogę napisać, że Academic Art of Riding był jedyną metodą rozwiązania naszych problemów, ale jest składową, która pozwoliła nam je rozwiązać i stałym elementem obecnych treningów.
Ja po 4 latach regularnych treningów z bardzo dobrą jak cały czas uważam trenerką ujeżdżenia i po szczerej rozmowie z nią, pod koniec 2018 roku poszłam do innej. Poprzednia pomogła mi bardzo jeśli chodzi o moje ciało, ale nie dała rady ogarnąć konia, a co za tym idzie nas jako progresującej pary (lub w ogóle jako pary, bo były dni, że nic się nie dało zrobić, wracaliśmy do punktu wyjścia). Wylądowaliśmy u Justyny Rucińskiej, której zapewne nie muszę przedstawiać, i której metody treningowe nie zatrzymały się na karnym od angażowaniu zadu. W momencie kiedy zaczęliśmy wykorzystywać jego kreatywność, zamiast ją ograniczać, i on to zatrybił, problemy zaczęły rozwiązywać się niejako same. Oczywiście to trwało jak każdy proces, nie odbyło się z dnia na dzień. Widząc jak to wygląda, aktywnie uczestnicząc w całej tej rewolucji, akceptując jej metody treningowe i widząc z jak wielu źródeł czerpie, weszłam w to na nowo, bo kontakt z podstawami naturala miałam dawno wcześniej, ale odeszłam od tego. Ona pociągnęła nas jednak dalej w kierunku Karen Rohlf, Berniego Zambail (nie jestem pewna odmiany nazwiska więc nie piszę), który także skłania się w kierunku klasycznego ujeżdżenia. Współpracował z resztą z Michelem Henriguesem (uczniem i przyjacielem Nuno Oliveiry) czy Bentem Branderupem, który zaś jest bardzo zafiksowany na dawnych mistrzach. A ponieważ Justyna szkoli się z Mariusem Schneiderem, wykorzystuje więc także w swoim treningu elementy Akademic Art of Riding.

Oczywiście, ponieważ mój koń to lewopółkulowy ekstrawertyk 🙂 (nie mam uprzedzeń) według Parellego, nie ma lekko 🙂 jednak wszelkie jego niepożądane zachowania się wyciszyły, a jeśli odpali co zdarza się rzadko już, to jest to do ogarnięcia, a nie jak wcześniej prowadziło do wykolejenia pociągu... także pomógł nam ogólnie sensownie poprowadzony trening, mający na uwadze też potrzeby konia, nie jedna metoda.

Radziłabym Ci znaleźć kogoś na prawdę sensownego (nie trenerkę/trenera w typie tej, o której wspominała kotbury) albo udać się z tym koniem na warsztaty do kogoś takiego. Ja dopiero jak zaczęłam pracować pod okiem Justyny zobaczyłam ile błędów nieświadomie można popełnić pracując np. z ziemi, które mają duży wpływ na ogólny stan sytuacji i w efekcie prowadzą do nieporozumień w komunikacji. Ponieważ mój koń wcześniej praktycznie nie był pracowany z sensem z ziemi, a ja tylko liznęłam lata wcześniej naturala musiałam się sporo douczyć i nauczyć. Z perspektywy czasu uważam, że tamta decyzja była najlepszą jaką mogłam podjąć i zrobiłabym to na pewno jeszcze raz.

Aleks dzięki. Jeżdżę z trenerką w kierunku ujeżdżenia, ale nie ukrywam, że więcej pracujemy z moim drugim koniem. Bo mam z nim bardzo dobrą relację i więcej jesteśmy w stanie zrobić na jeździe. A po drugie w zeszłym roku Marco ciągle coś sobie robił (rany, opychlizny, delikatne kulawizny) i miał przerwy od pracy. U nas posucha jeśli chodzi o trenerów i szkolenia. O Justynie Rucińskiej myślałam, ale póki co wszystkie szkolenia, które mają być są na drugim końcu Polski. Jakaś sensowna praca z ziemi by się nam przydała. Chociaż by zimą kiedy podłoże często nie pozwala na jazdę. A Marco musi coś robić regularnie, bo inaczej go roznosi.
tarisa, ja cię zmartwię (ale to moja opinia):
podłoże do pracy z ziemi powinno być imho tak dobre o ile nawet nie lepsze niż do jazdy.
Zadania "przepracowane na twardym" nie są lekcjami przepracowanymi "na miękkim". To, że się z koniem zmienia miejsce pracy (raz hala, raz ujeżdżalnia, raz łąka itd.) wynika nie z próbowania go tylko w różnych miejscach (i przy innych bodźcach z zewnątrz) ale także aby świadomość ciała rozwijała się na różnych podłożach.

Moim zdaniem koń nie człowiek i nie da rady aby pracował jego mózg bez pracy ciała. Wystarczy spojrzeć na układ nerwowy konia- wielkość mózgowia. Wszystko co z koniem "przepracowujesz" jest w ruchu, czasem w minimalnym czy wręcz tylko w zakresie zmian położenia kręgosłupa i równowagi - ale chodzi o świadomość ciała. No chyba, że ktoś uczy stukania kopytkiem o smaczka - ale to imho tresura, a nie praca z ziemi (i nadal uważam, że to kluczowe aby to odróżniać).
Sorki, za post po postem ale nowe forum tego nie ogarnęło.
Tu fajnie pokazana nauka stepa hiszpańskiego i od razu po co ona ma być:
kotbury konie mam przy domu. Nie mam hali, nie mam ujeżdżalni z podłożem. Mam wydzieloną część do pracy z końmi z trawą. Muszę sobie radzić na tym co mam. Czyli wg Ciebie nawet w stępie nie mogę pracować z ziemi na zamarzniętym podłożu? Nie mówię o grudzie, tylko o równej łące.
tarisa, Czekaj, moment - ta równa łąka jest trawiasta? Można na niej w zimie normalnie jeździć? Ok, może nie skakać, ale normalnie pojeździć?
A ten Marco to młody koń? Jakiej rasy? On się tak regularnie wyrywa i ogólnie Ciebie nie respektuje?

Łąka w miarę równa i trawiasta. Jak są normalne zimy to da się jeździć. Ale jak jest jak w tym roku, że raz odwilż a potem mróz to jest różnie. Bywa, że miejscami jest lód i wtedy z jazdą ciężko. Ale znajde zawsze kawałek na pracę z ziemi. Młody to on już taki nie jest :p ma 8 lat. Matka NN a ojciec appendix quarter, ale quartera w nim nie widać 😅 ani z charakteru ani z wyglądu. Respekt jakiś tam do mnie ma, bo powoli idziemy do przodu, ale robię to trochę na czuja. Wcześniej to często były takie akcje, że się buzował i nie dało się go ogarnąć. Od jakiegoś czasu jest lepiej. Wydaje mi się, że oprócz charakteru to był jeden błąd- konie mam wolnowybiegowo i on nigdy od matki nie był odsadzony. A klacz bardzo go niańczyła. Mój trzeci koń nie mógł go ustawić, bo zaraz matka leciała i go broniła (a nie raz mu się należało). Dopiero jak klacz padła (starsza i niestety choroba ją pokonała) to wtedy Marco zaczął się ogarniać. Regularnie dostaje łomot od drugiego konia, bo jest nie raz taki nieznośny. Nawet kucyk z dwururki go czasem poczęstuje. Jak konie zaczęły go ustawiać to od razu i mi łatwiej się z nim pracuje. Praca z ziemi by mi pomogła, bo czasem nie mam mozliwości wsiąść (podłoże albo nie zdążę dwóch pojeździć). Tylko szkoda, że do Justyny Rucińskiej tak daleko, bo w sumie jej styl do mnie przemawia. Ale może coś innego ogarnę.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
24 stycznia 2022 21:47
tarisa ja choć zgadzam się z kotbury, że podłoże w pracy z ziemi jest ważne to uważam, że jesteś w stanie ocenić gdzie i czy możesz pracować czy nie. Skoro nie masz innej możliwości to trzeba sobie radzić z tym co jest. Poza tym miałaś lekcje on line z Bettiną więc coś robicie już jednak.
Z jakich rejonów jesteś ? Strzelam, że z południa skoro Justyna do Was nie dociera.
Fakt, że zmieniła się sytuacja w stadzie na pewno jest pomocny przy takim koniu.
Jestem z podkarpacia. Z Bettiną miałam dwa razy lekcje online, ale na starych zasadach. Czyli nagrywam moją pracę z koniem, jej posyłam, a potem ona podsyła mi komentarz do tego co nagrałam. Przerwałam z nią lekcje, bo mam słaby internet i ciężko by było zrobić trening tak jak teraz robi czyli od razu się łączymy i daje wskazówki podczas mojej pracy z koniem. Po staremu, żeby kontynuować miałam problem z zaangażowaniem męża do nagrania mnie. A po trzecie pytałam się mojej trenerki co myśli o Academic art of riding, bo w sumie nie wiedziałam czy to dobra droga czy nie. Obejrzała filmiki i powiedziała, że się jej to nie podoba, jak konie się niosą i poruszają. I już całkiem zgłupiałam czy dobrze robię czy nie
Jeszcze tak w kwestii wytłumaczenia. Czytam sobie forum i widziałam, że Aleks miała problem ze swoim koniem, jeździła z trenerem ujeżdżenia, teraz widzę z wpisów, że jest już dobrze, a teraz w tym wątku pisze, że jeszcze ćwiczy wg Acadamic art of riding. Mam podobnego konia, też jeżdżę z instruktorem ujeżdżenia, ale nadal czegoś mi brakuje. Stąd było moje pytanie czy może to praca z ziemi pomogła. Bo nie wiem w jakim kierunku iść. Trenerów u nas mało, szkoleń jak na lekarstwo. Jeśli chodzi o pracę z ziemi to bywa u nas Ratajczcak. I tyle. Szkolenia z Bettiną są w jakimś stopniu dostępne, dzięki opcji online. No, ale przez wątpliwości i to, że nie miałam możliwości kogo się dopytać o te metody, przerwałam. Ale pewnie do nich wrócę. Bo Justyna póki co za daleko. Niestety.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
25 stycznia 2022 10:05
tarisa w tym roku najbliżej podkarpackiego to Justyna będzie w Częstochowie, chyba dwa razy. Jest już nowy kalendarz szkoleń.

Co do tych lekcji on line w czasie rzeczywistym, fajnie wiedzieć, że Bettina robi coś takiego. Ja w lockdown korzystałam z takich lekcji u Justyny, ale teraz już ich nie robi niestety.
Aleks, gdzie znajdę ten kalendarz?
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
25 stycznia 2022 11:38
Do Częstochowy mam ponad 300km. To trochę za daleko (nie mam własnego transportu). Ale widzę, że Justyna będzie też w Lublinie, a do Lublina mam ok 170 km. Więc to jest trochę pocieszające.
tarisa, Hmm... ale coś wam z tej ziemi się chyba udaje? Może warto skupić się na tym czymś (nawet jeśli w praktyce jest to 10 minut i 2 przesunięcia....) i na wiosnę poświęcić więcej czasu i uwagi na pracę pod siodłem? Spalającym się kombinatorom dobrze robi "zwykła", "nudna" praca ujeżdżeniowa po prostu. A dopiero potem Academy Art of Ridind (albo jednocześnie, o).
Staram się coś robić- czasem po prostu lonżuje, czasem coś na wzór zabaw Pnh, czasem trochę ustępowania i łopatek (z ziemi zadów nie umiemy). Raz w tygodniu jadę w teren, ale częściej z dwoma na raz (na spokojnym jadę, ten trudniejszy w ręce) na stępo- kłusa. No i jak się da to coś jeżdżę przy domu na placu. Ale brak mi spójnej koncepcji do pracy z ziemi i trochę mnie to denerwuje. Z siodła bardziej wiem co robić. Fakt, że przy pracy ujeżdżeniowej on mi się uspokaja, ale nie przy jeździe na zasadzie- koła, proste, praca nad rozluźnieniem a potem zaangażowaniem i tak w kółko, bo on szybko mi się nudzi i kombinuje. Tylko urozmaicam chodami bocznymi; czasem drągi. A z ziemi to nie do końca wiem co z nim robić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się