stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Mam pytanie,otóż klacz 4,5 l,wstepnie zajeżdżona, chodzi na lonzy i bez tez powoli. Wszystko raczej ok.Tylko gdy spusci sie ją z lonzy ,zaczyna wariować ,przejdzie moze wzdłuz płotu troche ,a gdy zawracam zaczynają sie dzike galopy,barany i rodeo ogółem do bramy przez którą konie są wypuszczane na padok.Gdy sie czegoś wystraszy ,to nie odskakuje na bok ,tylko leci galopem do bramy zazwyczaj. Na volcie  sie fajnie pracuje ,widać ze chce,ze idze.Ale jak jade po prostej chce zrobić duze koło na maneżu ,togdzies tak w połowie koła automatycznie albo jak sie wystraszy,albo po prostu sama od siebie ,daje barany, dzikie bryki ,zazwyczaj do bramy,albo na srodku bryka.  🤔
Dlatego pytam ,co mam zrobić najlepiej jezeli własnie tak strasznie bryka? , kiedy cały czas dobija do bramy? .Niestety trenerka opusciła nas dwa miechy temu .No ,dlatego pytam 🙂.Bo ogólnie to kobyła jest bez problemowa.Tylko te barany mnie troszke wystraszyły .
Czy ona robi to zawsze w tym samym miejscu czy różnych częściach placu  ❓ ❓
Raczej w róznych miejscach ,tylko jak kółka zaataczam ,to troche luzuje.Jade jade jade i nagle w tył zwrot  i heja do bramy..
Ja nie wiem dokładnie jak pracujesz ze swoją klaczą ile ona chodzi już pod siodłem ,problem jest i to duży .  Nie wiem co Ci doradzić bo wiem za mało ,czy do lonżowania używasz jakiegoś sprzętu czy tylko siodła i ogłowia .

Najlepiej opisz wszystko po kolei całą prace Twoją z klaczą od lonży do końca jazdy .Ja podejrzewam że po tych barankach odstawiłaś ją do stajni .
Nie Monia,własnie nigdy po takich baranach i brykach nie odstawiłam jej do stajni ,jezdziłam dalej ,az znów wyluzowała.Może napisze tak, żadnych innych sprzętów nie używam.A moze powinnam ?..
Od lonży do jazdy: Siodłanie->wyjazd maneż ->lonzowanie w dwie strony zeby zluzowała ->jakies 15 min ,potem wsiadam->znowu na lonzy->nastepnie stęp bez lonży->wokół trenerki zazwyczaj(czyli tak jak na lonzy mniej wiecej w koło-> no i pod płotem staram sie zrobić pełne koło ,ale ta zaczyna znów;/.potem te barany srednio jakos 3-4 razy takie rodeo,po którym nie zeszłam jeszcze nigdy,potem jak bardzo szaleje to przypinamy lonże i zeby wystepowac na lonzy,czasem w ręku-> rosiodłanie ->koniec,trwa to moze jakos 1,5-2h .
Gillian   four letter word
19 lipca 2009 12:12
1,5-2 h to dośc długo...
próbowałyście prowadzenia na lonży po całym obwodzie ujeżdżalni?
Najlepszy sposób na konia histeryka, stającego dęba, ponoszącego, czy brykającego pod siodłem to pstryk w ucho.
Tyle, że trzeba miec niezly refleks ; )
darolga   L'amore è cieco
19 lipca 2009 12:54
Nirvanka

czy kobyła prowadzona przez drugą osobę na lonzy/w ręku przy płocie też tak reaguje?
Jeśli nie - może warto najpierw kłusować ją w ręku (a Ty na grzbiecie) i przyzwyczajać?
Może kobyła myśli, że praca to tylko na kole, a jak wyjadę poza koło, to mam już wolne i heja na padok?

Gillian - ja zrozumiałam, że 1,5 - 2h z siodłaniem i rozsiodłaniem itede... czyli na właściwą pracę wychodzi jakieś... 40 min?

tulipann - przy dębach się zgadzam 🙂 z brykaniem nie próbowałam :P ale mina takiego konia po pstryku - bezcenna: "Co to k... było?!  🤔 "  😁
Gillian   four letter word
19 lipca 2009 12:56
ok, nie wpadłam na to, że ktoś poda czas z siodłaniem i rozsiodłaniem( bo jak to jest istotne?)  😂
darolga   L'amore è cieco
19 lipca 2009 12:59
No nie wiem, tak zrozumiałam 😀
Ale i tak wychodzi więcej niż 40 min... Chyba, że to ja tylko tak długo siodłam :P

więc fakt faktem - może ciut za długo trwa praca z tą kobyłą?
Nie wiem czy długo ,bo zazwyczaj jezdze dwa razy w tyg,a czaasem nawet raz ,jezeli nie ma kogos do pomocy.Wiec chyba jej nie przemęczam?.Pstryczek w ucho 😀,? hmm,a jak z palcatem w takiej sytuacji ?.Bo ja odczuwam ze ona nie dostaje zadnej kary za to ,ze tak robi te barany i ze ponosi ,i sobie pewnie mysli ze: skoro pancia nic nie reaguje to chyba dobrze robie ,wiec bede robic daleeej.  🤔wirek:
Gillian -tak, i idzie normalnie jedynie sie spieszy troche.
Nirvanka żadne kary tu nic nie dadzą po prostu koń się boi i tak reaguje .Każde pociągnięcie za wędzidło albo mocniejsza łydka daje takie skutki że koń ponosi czy bryka .

Moja rada to do lonżowania załóż sprzęt pomocniczy (WYPINACZE) one będą działać na wędzidło i opuść strzemiona żeby obijały boki konia .Wszystkie komendy mów głośno i zmieniaj ton głosu żeby koń wiedział co to jest stęp,kłus i galop .
Jak koń już będzie reagował na komendy to wsiąść na nią i najpierw przejedz 1 koło stępa potem 1 koło kłusa i 1 koło galopu jadąc na niej podawaj jej dalej komendy głosowe i w razie co jak się będzie denerwować to Ją uspokój ewentualnie poklep .

Jeżeli przejedzie wszystkie koła stęp ,kłus i galop to odstaw ją do stajni ,Ja się nie dziwie że ona tak reaguje 2 razy w tygodniu 2 godz. jazdy to dla konia bardzo dużo ,musisz jej dać różnice jak się spisuje to ma wolne wtedy ona zacznie pracować z tobą .
Co jazdę zwiększaj liczbę kółek aż dojdziesz do normalnej jazdy .

Jak sprawdzisz moje rady to się odezwij jak klaczka się spisuje .
Monia-dziekuje za zainteresowanie😉. Wiec jeszcze moge dodać ,ze kobyła troche rozpieszczona jest ..
I troche mnie boli ,to ze ona niby sie boi, bo tak na serio to jeszcze nigdy batem porządnie nie dostała. Ale nie wiadomo jak jest. Zaznaczyłaam juz tez ,że w czasie lonzowania nie ma zadnego problemu ,problem pojawia sie gdy jezdze bez.No i własnie nie potrafie zrobić całego maneżu,bo zawsze w połowie gdzieś,zaczyna.Nie szarpie jej,mam równy kontakt ,staram sie wyczuć kiedy chce znowu szaleć .Tylko wtedy kiedy ponosi, nic na nią nie działa,ani łydka na przód,Nigdy tez jej nie szarpłam kiedy zaczeła pedzić galopem,wtedy ,powiedziałam okeej,chcesz galopować -galopuj,ale niech to bedzie kontrolowane,wiec przegalopowałam troche i łydka i dalej szła,po chwili sie zatrzymała i juz nie chciała galopować ,tak jakby chciała zapytać :co kobieto ?,ja Cie ponosze ,a ty dalej chcesz?,nie starcza Ci? ,I w ten dzien wiecej bryków nie było .Ale na next jazde znow .. 🏇
Ile ona już chodzi pod siodłem  ❓ ❓
Pod jeźdzcem to moze niecały rok, i to w takich odstepach jak pisałam .Mi to wychodzi tak na niecała godzine jazdy,czyli najpierw lonza,jakies cavaletti, no i potem juz bez lonzy ,przeważnie stęp .
Nie cały rok to już bardzo długo Ja myślałam że jakiś miesiąc .

To już twoja kobyłka wie o co chodzi , jak zacznie Ci brykać albo ponosić , potem się uspokoi to weź ją na lonże po lonży z powrotem wsiadaj i tak do skutku aż zrobi to co chcesz i wtedy do stajni .
Po paru takich jazdach będzie wiedziała że trzeba być grzecznym to pójdzie do stajni .

Na lonży ona wie że Ty rządzisz a pod siodłem ona .
Ogólnie zajeżdżenie konia to nie problem, natomiast podjeżdżenie - owszem. Zachowanie klaczy jest całkiem normalne, w sensie, że często się zdarza. Trzeba jeździć regularnie, stawiając coraz większe wymagania i musi to robić jeździec, który nie wystraszy się byle czego. Przydałby się bardzo doświadczony koń - przewodnik.
Coś mi się zdaje, że klacz ma za mało! roboty - w sensie wieku i poświęconego czasu powinna być już dobrze wdrożona do pracy pod siodłem, krótko, ale regularnie!
To chyba nie do końca tak jest, że można z postów ocenic czy ten koń się boi i czy najnormalniej w świecie kombinuje. 🙂
Moja menda Młoda też tak robi, i widzę że jest to kombinatoryka stosowana. Od kiedy to ja zachowuje spokój i "po" dalej jeżdże aż uznam że jazda została zakończona coraz rzadziej chce jej się dupke od ziemi odrywac. Mówie tu o koniu który chodzi zaledwie miesiąc i tak naprawde wymagam tylko ruchu na przod w rytmie.
Rok to sporo, pewne rzeczy powinny by przepracowane, dwa razy w tygodniu to stanowczo za mało.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
20 lipca 2009 13:31
Ja bym zaleciła codzienną jazdę (lekką oczywiście), moze czasem lonże. I zdecydowanie nie zsiadanie, gdy cos sie dzieje, bo klaczy chyba o to chodzi i fiknie, bryknie i dostaje, co chciala. Po opisie trudno stwierdzic, czy tak jest, ale moze byc.

A ja mam pytanie od siebie - co zrobić z koniem, który staje dęba przy wyjeździe poza bramę KJ?

Aby to opisać , trzeba wrócić się jakiś rok, dwa lata wstecz. Wyruszam sobie w teren, kon luźny, spokojny. tereny zazwyczaj były lekkie, był to odpoczynek, a nie robota. Spokojne, bez nerwów, nic złego mojego konia tam nie spotkało. I nagle on sie zatrzymuje, odwraca sie na zadzie i do stajni. moje próby zawrocenia go kończyly sie jego walką ze mną, stawaniem dęba, cofaniem. trochę walki , uspokojenie konia i w koncu pokonanie tego miejsca.

to się czasami zdarzało, czasem nawet nie chciał iśc za innym koniem.

Teraz zaczyna robić takie rzeczy w drodze na łąkę (jakieś 300 metrow od stajni), drogą szytrową, spokojną, oddaloną od dróg publicznych. Raz mi sie zatrzymal i postanowil wrocić i od tamtej pory kombinuje. Ostatnio musiałam zsiąść i po prostu go na tę łąkę zaprowadzić. Spowrotem nie ma problemu.

O CO KAMAN?

Hate me-mówisz o ruchu na przód ,bez lonży ?.Na rudej jezdziłam dosc spory czas na lonży,dopiero od niedawna została 'spuszczona' no i sie zaczeło..bardzo dobrze reaguje na wodze,na łydki średnio wam powiem, jak jezdziłam na lonzy z palcatem ,to uzyłam go raz moze 2 razy jako pomoc i potem szła juz doskonale,wiec go wiecej nie uzywałam,kobyła strasznie mądra jest , tylko jedynie ten problem.Nasuwa mi sie myśl z koniem przewodnikiem, tzn była by to jej matka,tez nasza,tyle ,że nie lubią sie za bradzo.. I nie wiem jak Ruda zareaguje ,bo jeszcze nie chodziła z innym koniem  💡. Dwa razy w tygodniu,dlatego ,że nie zawsze jest ktos do pomocy ,a dwa to oprócz jej jezdze jeszcze inne konie, no i nie zawsze jest czas i miejsca,tyle zeby wszyscy sie zmieścili, najczesciej ruda jest jezdzona w pt i sobote ,jak siostra przyjezdza.No i włąsnie ..ja tez uwazam ,że wiecej roboty by sie jej przydało bo kombinuje strasznie  😲
Nirvankatak o to mi chodzi. Ja starałam się szybko opuścic lonże (właśnie dlatego że najczęściej jestem sama). Jak tylko załapała zatrzymanie, ruszanie i sterownośc to zaczęłyśmy jeździc 'luzem'.
Ale my mówimy tu o koniu który już rok się tak buja bez konkretnej roboty..a im więcej zwierz ma czasu na myślenie tym dziwniejsze rzeczy potrafi wymyślic. 😉 Jeśli naprawde nie ma możliwości żebyś wsiadała sama to w tygodniu porządna praca na lonży (nie ganianie w kólko) i w weekendy jazda.

Aha, jeszcze jedno, z tego co wiem to 'szczypiorowi' pod siodłem ciężko jest iśc po prostej, przeważnie 'tropią węża', ja pracuje na dużym kole i robie po kawałeczku prostego odcinka na każdej jeździe.
opolanka Koniom dość często w ten sposób przejawia się instynkt stadny/stajenny. Miewają jakieś takie "granice", "bariery" - punkty, w których chcą zawrócić do stajni. Niektóre tak mają i już. Wędrując za innymi końmi przełamywać opór jest łatwiej, ale chyba przełamać trzeba  🙁 tzn. nie spotkałam się z innym trwałym rozwiązaniem problemu niż przełamanie takiego oporu. Nie powinno to wystąpić więcej, niż 5 razy, coraz słabiej, o ile jest się konsekwentnym i opór przełamuje. Później ten konkretny jeździec powinien mieć spokój. Ważna uwaga: żeby nie wiem co - nie wolno pozwolić koniowi zawrócić w stronę, w którą próbuje - tzn. próbuje zawrócić w lewo - obracamy w prawo, choćby miały wyjść esy-floresy. Dotyczy to jazdy w ogóle! Nigdy nie wolno pozwolić koniowi kontynuować obrotu/kierunku, który wbrew woli jeźdźca obrał. Dobre opanowanie łopatką do wewnątrz ułatwia wędrówkę przez "trudne" punkty (wygięcie w odwrotną stronę niż koń woli).
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 lipca 2009 07:23
Wiem, że nie wolno pozwolić mu sie obrócić tam, gdzie chce i staram sie tego nie robić (czasem warunki, jak drzewa czy rów nie pozwalają).

moze jest to jakiś instynkt stadny, stajenny. Może uda sie go przelamać. Dziwne, ze za innym koniem tez nie chce iśc dalej (moze nie czuje sie z nim stadem).

Czyli radzisz konsekwentnie przełamywać jego opór?

moze jest to jakiś instynkt stadny, stajenny. Może uda sie go przelamać. Dziwne, ze za innym koniem tez nie chce iśc dalej (moze nie czuje sie z nim stadem).

Czyli radzisz konsekwentnie przełamywać jego opór?



Instynkt stadny jest zupełnie naturalnym u koni- to nic dziwnego , przecież to zwierzęta stadne i w stadzie czuja się najbezpieczniej. 🙂

Jakie miejsce w stadzie zajmuje ten koń , skoro nie chce iść za innym?
Są konie, które nigdy nie będą czołowymi , są z charakteru odważne i ciągnące na czoło  i są takie, które dobrze czują  się tylko za wybranym przez siebie koniem, którego uznają za przewodnika.

Koń , który boi się odłączenia od stada nie ma też zbyt wiele zaufania do jeźdźca.
I dodatkowo , wiąże się to z tym, że w siodle człowiek już nie jest przed koniem, tylko za nim , więc często koń -klej nie ma za kogo schować się.
Ja mam niestety takiego jednego 🤔
Pierwsze wyjazdy w teren samotnie były niezbyt ciekawe , bo koń przerażony i spanikowany.
Stosowałam metodę małych kroków , czyli każdy wyjazd troszkę dalej, zaczynając od wyjazdu tylko kilkanaście metrów od wybiegu.

Były to jazdy w stylu- jeden krok do przodu i trzy do tyłu lub w bok ,jak dalej to wolniutko, a z powrotem jak najszybciej do kuca.
Większośc drogi oczywiście Kuba rżał wołając kuca.

Pozwalałam oczywiście omijać koniowi wszelkie strachy, chodzić bokiem, byle zdobyć następny metr  do przodu 😀
Powoli to szło , choć za każdym razem jechaliśmy trochę dalej.

Trudne miejsca, tzw straszaki, to głaskanie, uspakajanie głosem, chwalenie za każdy krok na drżących nogach.
Z całą pewnością pomagałoby schodzenie i prowadzenia za sobą, ale łąki nie mają górek z których można wsiąsć, więc nie zsiadałam.
Oczywiście cały czas w domu oswajałam konia z różnymi straszakami , pobudzałam jego ciekawość , żeby nabrał pewności siebie , a do mnie zaufania.
Ale nie czuje się dobrze będąc czołowym, choć jest dużo łatwiej niż na początku.

Potem już jeździłyśmy z kucem-Wodzem, więc Kuba choć chrapiący przeraźliwie, za kucem szedł .
Choc trudno to uznać za chowanie się, skoro dużo od niego wyższy 🤣
Przeważnie wisiał nad ramieniem amazonki na kucu, która śmiała się, że czuje śmierć na ramieniu. 🤣

Wódz- kuc idzie sam wszędzie pod jeźdźcem bez najmniejszego oporu i chętnie .

Dopisuję.
W sprawie przełamywania oporu konia w takiej sytuacji.
Ja byłabym bardzo ostrożna w takim postępowaniu, bo to zależy od charakteru konia.

Jeśli koń tak fatalnie znosi rozłąkę , czy samodzielny wyjazd, to ważny jest punkt , który decyduje za przejście do instynktownego, prawopółkulowego zachowania.

Trzeba wyczuć kiedy konia można "popchnąć" dodając mu odwagi, a kiedy takie działanie spowoduje jeszcze większy opór konia.
Ja zresztą nie lubię walczyć z koniem.
Poza tym koń panikarski ma określoną ilość odwagi na jeden raz 😉
Lepiej zakończyć sukcesem , chociaż niewielkim niż nakręcać spiralę , zwłaszcza, że koń też potrafi być dumny  ze swoich sukcesów 🙂

Nirvanka miałam taki sam problem na jeździe kobyłka zaczynała istne rodeo aż mnie wszystko bolało (nie że spadłam) ale z tych podskoków i stawania dęba  wszystko się zmieniło jak ręką odjął jak zaszłam w ciążę klacz porostu miała przerwę 3miesiące bo każdy bał się tej terrorystki wsiadła siostra (jeździec świeży jeździła niewiele ponad pół roku, ale kumata i styl jazdy taki jak mój) koń pokorny jak baranek...może i Twoja kobyła potrzebowałaby takiego kilku miesięcznego spokoju trawka itp..u mnie to było niezamierzone, ale efekt rewalka
patataj   tyle smaku - we fraku
21 lipca 2009 14:39
Mam problem. Mianowicie 22. letni koń po kilku miesiącach wolnego i dobrego karmienia (niskoenergetycznego) oraz pastwiska pod siodłem wariuje. Jest regularnie codziennie "lonżowany bez lonży". Jak chcę wsiadać zaraz po osiodłaniu i wyszykowaniu to są bryki i gleba gwarantowana. Po kilku minutkach biegu luzem nadal się buntuje, ale idzie. Odwala tylko na początku, ew. przy zawahaniach, bo jak już się rozbuja to idzie. Koń ma zaufanie do mnie, znamy się od lat, mamy delikatne wędzidło, dopasowane siodło i podkładkę mattesa, stosunkowo mało żarcia (chyba, że trawa dostarcza dużo energii??). Co wy na to?
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
21 lipca 2009 15:55
guli,
Jakbyś opisywała moją w terenie 🙂 Ona właśnie ma takie sfery bezpieczeństwa- już samo wyjście za pastuch przy stajni prowadzący w teren powoduje u niej wilgotne kupki, nerwy, próby zawrócenia itp.
olcia86-ja sie boje ,ze własnie takim staniem i nic nie robieniem sie pogorszy, bo kobyła miała duzą przerwe po której wróciłysmy do pracy na lonzy, no i nie było słodko na początku,a teraz nie ma zadnego problemu,oprócz tych poniesień ofc ,a mówię o takiej samej przerwie,bo sis zaszła w ciąże i nie mogła juz na niej jezdzić .A teraz świetnie sie dogadujemy . Dlatego nie chce jej odstawiać na łąki ,kobyła ma juz prawie 5 lat rocznikowo, a jej kolezanki 1-2 lata młodsze smigają juz dawno i nie tylko maneż ale i tereny..Ja rozumiem ,że kazdy koń inaczej dorasta ,inaczej sie rozwija ,nie mozna pod jedną kategorię wszystkiego podpiąc ,ale jak widze ,ze wszystkie jadą w teren ,a ona zostaje z źrebakami.. to mi smutno no.
Nirvanka może i masz racje moja kobyła ma 5lat też , obecnie ja jestem w ciąży a siostra ją jeździ... a  na początku zachowywała się jeszcze gorzej jak twoja... a ja wręcz na upór jeździłam w teren bo na menażu szalała jak głupia i to ją zachęciło do jazdy może właśnie lepiej zmienić taktykę i pojeździć jakiś czas w terenie by kojarzyła prace z przyjemnością i relaksem a potem przejść do pracy zasadniczej na menażu, choć uważam że i w terenie można ćwiczyć
opolanka Trzeba sprawdzić, czy "przełamywanie" działa (oczywiście bez brutalności). Jeżeli to taki "typowy" przypadek, to po 100 - 200 m powinien być spokój, ew. do osiągnięcia następnej "strefy". Jeśli opór i strach występują non stop - to przypadek raczej taki jak guli pisała i robota baaardzo ostrożna i stopniowa.
Kiedyś na hubertusa dostałam pod siodło wiekowego już ogiera, który świeżo wrócił do stada z dzierżawy. Jadę sobie spokojnie w stawce, a tu... gdy minęliśmy ostatnią stajnię - nagle istne rodeo! Próby zawracania, cofania, dęby, podbryki - pełen komplet! A reszta koni spokojnie maszeruje dalej! "Zabawa" trwała właśnie ze 100m - a potem - jak ręką odjął  🙂 Koń miód-malina, nigdy takiego miłego i spokojnego huberta nie miałam  😀
patataj Chyba trzeba dobrze grzbiet sprawdzić  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się