Co mnie wkurza w jeździectwie?

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
04 lutego 2022 10:55
Moon, Ja się nie śmieję, bo ja nad przeszkodą mam zawsze taką samą minę, czyli pokazuję zęby jakbym się oparzyła 🤣
Ja zawsze mam wytrzeszcz z rozdziawiona japa, nic tylko fotografowac 🤣 pocieszam sie, ze wszyscy inni tez robia rownie debilne miny :P

Na czworoboku juz w miare ogarniam usmiech od ucha do ucha 😉 ale na skokach to jakos trudniej 😅
Moon   #kulistyzajebisty
04 lutego 2022 11:39
kokosnuss, w skokach za dużo się dzieje w ułamku sekundy 🤣🙈
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
04 lutego 2022 11:50
Dziewczyny, ale rozdziawiona japa jest dobra! Trudniej się spiąć z otwartymi ustami 😉 Spotkałam się nawet z poleceniem wsunięcia języka między zęby, żeby nie spinać żuchwy.
Właśnie chciałam pisać, że ja mam całkiem często zdjęcia z jęzorem między zębami 😅
No i w temacie, to ja tutaj nie mam problemów z upięciem włosów do połowy pleców, bo mam cienkie i proste "sianko", ale za to spiąć żeby mi nic nie wystawało to był dla mnie odwieczny wyczyn. Dalej mi czasem gdzieś coś potrafi odstawać...
Wkurza mnie deszcz i jeszcze więcej deszczu.
Rowy pełne, plac pływa, na zimowym padoku za chwile będzie można sadzić ryż.
E2D1972F-98AA-4104-B41B-385B9A60E639.jpeg E2D1972F-98AA-4104-B41B-385B9A60E639.jpeg
Wracając do siatek i przepisów.
Nie wiem czy to tylko lokalny przepis bo zawodniczki startujące w global champions tour noszą siatki na całą głowę pod kask.
Ja jakiś czas temu dzięki re-volcie odkryłam siatki, a dzięki insta jak robić koka pod taką siatkę.

Siatkę się zakłada nie na sam kok. Musi być na całą głowę pod kaskiem.
Włosy trzeba rękoma zebrać w kitkę i tak jakby złożyć tą kitke na pół i dopiero takie związać gumką. Można też zrobić nisko i luźnego warkocza i nie związywać go gumką na końcu tylko złożyć na pół i w tej połowie związać gumką
Potem zrolować tą kitkę od doły do góry i tak upakować w środek nad ta założoną gumką- jak do koszyka z włosów- zwinąć i upchać w tą nasadę. Na to gumka (do koreczków jak ktoś ma śliskie, ). I na to dopiero siatka- na całą głowę. Zaczynamy od głowy i naciągamy na zrobionego koka. Siatkę z przodu/boku głowy jeśli trzeba mocujemy (pod kaskiem to będzie) krótką wsuwką (najczęściej nie trzeba) a na kok opleciony siatką znowu gumka- może być ozdobna taka- bo to będzie to, co będzie widać.

Żadne warkocze, zwijanie włosów dookoła gumki nie mają szansy się utrzymać.I żadnych innych wsuwek i spinek nie potrzeba jeśli kok jest taki właśnie "upakowywany" a nie okręcany. Naprawdę długie i gęste włosy da radę tak spiąć.
Moon   #kulistyzajebisty
05 lutego 2022 17:59
kotbury, tak się da, oczywiście. Ja nawet z taką siatką na całą głowę, bym moich spiętych kłaków nie upchnęła pod kask, chyba, że wyjęłabym wyściółkę 😂

A siatki na całą głowę zaczęły być „modne” zwłaszcza wśród Amerykanek startujących w GCT, reszta świata podchwyciła 😉
Moon, ja chyba filmik zrobię- bo to instrukcja koczka "na zewnatrz" a nie koczka pod kask.
Ja mam bardzo gęste włosy i mi nie wejdą pod kask. Zawsze miałam albo grubą kitę/warkocz albo robiłam właśnie takie koczki, które się rozwalają.
Odkąd "opanowałam" tą metodę "składania" kitki i wpychania jej do środka jej samej nic mi się nie wywala. Mogę cały dzień tak śmigać, a wieczorem jeszcze jest trud aby to rozpleść.
Facella   Dawna re-volto wróć!
06 lutego 2022 02:00
Nie szkoda Ci włosów na tak ściśnięty kok na codzień?
Facella, nie. To tylko włosy. Z drugiej str. nie zauważyłam, aby im to szkodziło, więc może także dlatego.
Imho, szurające się po tkaninach bardziej się niszczą.
A tak serio zazwyczaj staram się po jeździe rozpuścić, szczególnie ostatnio gdy zmoknę na deszczu- luźniejsze szybciej wyschną, a ja z kolei nie używam suszarki do włosów bo nie lubię🙂
Wkurza? Martwi? Za 'moich' czasów jechało się na cavaliadę żeby zobaczyć idola, jakim jest zawodnik wysokiej klasy. Teraz ustawiają się kolejki na targach, do jeździeckich influenserek...
Nie wiem, czy już jestem taka stara 😉 ale smuci, jak zmieniły się wzorce... 🙁
breakawayy też tego nie rozumiem. Dlaczego ktoś kto po prostu posiada konia, nagrywa filmy, nawet nie jeździ na jakims super poziomie czy nie trenuje z kimś ogólnie szanowanym ani nie wnosi nic wartościowego dla jeździeckiego świata ma takie grono "fanów" ?

Co do Cavaliady to bycie wolontariuszem kiedyś a bycie teraz też się bardzo zmieniło. Juz nie ma takiej atmosfery.
breakawayy, też miałam taką refleksję i niedawno nawet dyskusję z pewnymi osobami, i widzę to teraz inaczej.
Kiedyś sportowcy byli bardziej dostępni. Prawie każdy mógł sobie trenować z "olimpijczykiem" jeśli takowy stacjonował w jego rejonie.
Sama jeździłam w 7 miesiącu ciąży z brzuchem jak arbuz pod okiem Mirka Szłapki, któremu to ani mój stan ani niesportowość mojego konia nie umiejszały zaangażowania wkładanego w treningi.
Innymi słowy- sportowcy byli ludźmi takimi jak "my" tylko lepiej ograniającymi, a nie odległymi celebrytami.
Dziś tą rolę dla młodszych pokoleń pełnią influencerzy. Są po prostu bardziej dostępni, bo sport się sprofesjonalizował i weszła do niego większa kasa i sportowcy nie mają czasu na "budowanie relacji" z kibicami, w takim zakresie jak to dziś się dzieje via. social media.
Więc jeśli media nie robią tego za nich - nie przyjeżdżają z kamerami nagrywać wywiadów, relacje z wyjazdów, ze startów, nie trąbią w gwiazdorską tytkę... to tych osób w potoku jeździeckich newsów, poza tabelą wyników po prostu nie ma.

Prowadzenie prawidłowego, zaangażowanego profilu na Insta to kupa roboty... o tiktoku czy youtubie nie wspominając. Trenując konie, startując, ucząc swoich podopiecznych doba by musiała być z gumy, a ludzie mieć jakieś superpowers nie marnowania jej na sen czy odpoczynek.
Pamiętać też trzeba, że wielu sportowców nie jest tak biegła w technologie jak młodsze pokolenia i no nie nagra sama i nie zmontuje filmu. Zatrudnienie osób od robienia tego często nie wchodzi w grę, ze względu na koszty.

Kolejną kwestią jest to, że kiedyś nie było kamerek w telefonach... i cały syf w domu - uchodził 'sportowcom' na sucho. Dla postronnych na zawodach mogli być nieskazitelni. I tyle. Takie nam zostało zdanie z tamtych lat... a przecież nawet tu niedawno był dyskusja o barowaniu.
U influencerów widzimy patolę, bo oni transmitują wszystko. Od chwili gdy wstają z wyra do chwili gdy się do niego kładą. I jak na 100 filmów, w jednym widać gówno- to się robi gówno burza... I to oczywiście właściwe reagować na niewłaściwe zachowania... Tylko, że to, że jedna z drugą Influencerka ma nie do końca humanitarne podejście do konia nie czyni sporu bardziej kryształowym.
I mam wrażenie, że te młode pokolenia to doskonale rozumieją bo one żyją w świecie instant transmisji. I dla nich ktoś, kto raz zrobił źle, ale to pokazał, a 100 razy robi dobrze jest osobą, z którą bardziej chcą mieć relację, niż "ten starszy Pan co wygrywa"... ale jeździ na takich patentach, że oni dobrze wiedza co się pewnie dzieje w domu.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
06 lutego 2022 16:24
kotbury, prawda, a później jeszcze ktoś zacznie brać przykład z jednej czy drugiej takiej "mądrej"
Ostatnio zabłysnęła jakaś jssshowjumper (?)
Screenshot_2022-02-06-16-22-52-504_com.facebook.katana.jpg Screenshot_2022-02-06-16-22-52-504_com.facebook.katana.jpg
kotbury dzięki za te przemyślenia 🙂
Jakiś czas temu też się nad tym zastanawiałam - czy to nie jest kwestia tego, że taka influencerka jest bardziej w zasięgu normalnego 'Kowalskiego'. Często pokazują życie codzienne, mając swojego konika i być może to jest bardziej osiągalne dla młodych odbiorców, niż sport wyższej rangi, w który trzeba jednak kupę pieniędzy wpakować.
Łatwiej jest wyobrazić sobie, że 'kiedyś i ja będę mieć swojego konika', niż 'kiedyś też będę jeździć na poziomie GP' 🙂.
Mimo wszystko razi mnie po oczach, jak widzę ten szał na targach - kilometrowe kolejki pod stoiskami konkretnych firm, których ambasadorkami są właśnie influenserki (tak, podglądam kilka kont na youtube, w ramach rozrywki :P ).
Dzięki takiej promocji nowe, małe firmy wchodzące na rynek, mogą w bardzo szybki sposób się wybić - toć taka influ przyciągnie masę Klientów 🙂
Jeszcze co do kwestii influenserów (nie tylko jeździeckich), przez to że pokazują oni praktycznie prawie każdą sekundę ze swojego życia, tworzą z widzem pomieszanie bycia idolem i przyjacielem, bo dzieci np mają wrażenie że wszystko wiedzą o tej osobie i odbierają np vlogi tak jakby koleżanka im coś opowiadała.
kotbury, niektórzy sportowcy chyba korzystają z profesjonalnej pomocy, np Simone Pearce jest bardzo aktywna i na fb i na insta, a profil wygląda na mocno dopracowany.
Pati2012, co "zabawniejsze" ten nie padokowany koń dorobił się operacyjnej kontuzji od kopania po ścianach boksu. Dziewczyna do teraz uważa, że nie wychodzenie na padok nie miało z tym nic wspólnego...
breakawayy, ale czy to jest aż tak różne od tego, co było kiedyś? 😉

Jako małolata szkolkowa też byłam zafascynowana starszymi dziewczynami, które miały własnego albo dzierżawionego konia i skakały taaaaaakie przeszkody (czytaj aż 80 cm 😉 ). I podobnie reszta szkolkowej młodzieży... Nie mam pojęcia, kto wtedy był na topie wśród profi zawodników i jak trenował swoje konie, bo to się tak miało do mojego koniarstwa jak opracowanie lotu w kosmos do pracy domowej z matematyki 😅 Tyle że Instagrama nie było, to "influencerki" były znane i podziwiane na poziomie stajni czy miasta, a nie połowy kraju i świata.

kotbury, ale przecież do większości zawodników z topki dalej możesz wbić na trening ot tak z Lkowa szkapa, wiem z pierwszej ręki 🙂 tylko że dla dzieci ze szkółki to dalej lot w kosmos, a influencerka chrzaniaca trzy po trzy o siodlaniu konia jest swoja i opowiada o świecie, który takie szkolkowe dzieciaki znają i rozumieją 🤷

Pati2012, dzizas, na takie tępe dzidy aż mi się same niecenzuralne słowa cisną na usta 😑 niech zgadnę, pewnie miss influencerka ma konie SPORTOWE, bo raz w życiu poszły L i się nie zabiły...? 🤣🤦
Straszne jest takie podejście - karuzela zamiast Padokowania 😐
FB_IMG_1644180067399.jpg FB_IMG_1644180067399.jpg
Moje „gowniarskie” jeździectwo zaczęło się na studiach, wiec cały ten szum z podziwianiem starszych mnie jakoś ominął :p
Podziwianiu influenserek tez nie ogarniam. Zwłaszcza ze niektóre to patologia gorsza niż niejedne rekreacyjne dupoklepy.
Cavaliade od strony wolontariatu tez poznałam. Niestety miło nie wspominam, ale to bardziej jeśli chodzi o stronę „od dooopy strony” (biuro zawodów, obsługa itd.) strasznie nas traktowali niektórzy, jako takich „murzynów od czarnej roboty”.
Od tamtego czasu powiedziałam ze pierdziele. Stać mnie było, żeby sobie kupić te bilety wstępu i nie musieć się stresować jakimiś „vipami”. A na wolontariat zgłosiłam się raczej właśnie z chęci pomocy niż podziwianiu wielkich sportowców, których nawet za bardzo nie znałam.
Taka mała anegdotka. Ja byłam jako łącznik między biurem zawodów a tymi co tam na gorze siedzieli (lat temu 11), ale raz mi się przytrafiło stać jako „bramkarz” na przejściu z rozprezalni na parkur. I wjeżdżał jeden kolo. Polak akurat. I prosił żeby nie wpuszczać kolejnego zanim nie skończy przejazdu, bo koń się płoszy na widok innych koni na parkurze. No wiec ja „strażnik teksasu” stałam i pilnowalam, aż się jakiś nastepny jeździec nie napatoczył - nie znałam człowieka, ani kto to, ani skąd wiec obstawiłam na chybił trafił, ze lepiej będzie pol inglisz walnąć. No i łamanym angielskim tłumacze gościowi „can you wait, because itd bla bla bla” a typ mi na to „Ok, i wait, a nawet poczekam”. Spaliłam buraka, bo się okazało że Skrzyczyńskiego nie rozpoznałam xD
Dziwi mnie, że ktoś jest w stanie tak wprost to pisać i się tego nie wstydzi. Serio, dla mnie ktoś kto w jakimś stopniu interesuje się końmi i uważa, że coś tam o nich wie a jednocześnie wygłasza takie teorie to jest po prostu... No. Akurat to taki temat, że mi się nóż w kieszeni otwiera.
Rudaska8), ooo bardzo dobrze napisane! Esencja tej niezrozumiałej dla starszych pokoleń rzeczywistości.
Skrócenie dystansu i zwroty typu "Kochani". ... no normalnie w życiu nauczycielka nie przychodzi na lekcję i nie zaczyna od "hejka Kochani", jak wchodzę na spotkanie z klientem i siedzi w salce mój zespół to nie walę "Hejka Kochani!"- nawet jak dzień wcześniej do północy przy wódce składaliśmy prezentację.
A tam tak jest. Oglądasz będąc nikim i czujesz się kimś. Nie jesteś oceniany- także dlatego, że zza swojego monitorka czynisz piękniejszym obraz swojej osoby - wyretuszowane albo kradzione focie.
Jak dla mnie to ten fanatyzm influencerski jest żałosnym wołaniem tych młodszych pokoleń o akceptację i bezwarunkową miłość w ich środowiskach. Biedne dzieci, których talenty w postrzeganiu i przeżywaniu świata zostały sprowadzone do ciągłego bycia testowanym standaryzowanymi testami i zbieraniem punktów. Nawet matura z polskiego to już nie pełne wypracowanie do napisania ale jakieś krótsze formy gdzie właśnie forma jest ważniejsza od treści.

karolina_ ale pamiętaj, że jej budżety za jazdę są jak pięść do nosa w porównaniu z zarobkami naszego lokalnego sportu. I to jest tak, że dla niej wiele osób chce za darmoszkę robić foty aby się wybić w końskiej fotografii. Więc sądzę, że w ofertach tworzenia contentu ona może przebierać. Wtedy koszt oddania profilu nawet jakiejś social mediowej agencyjce, czy zatrudnienie freelanca - social media managera to już nie jest tak dużo. Szczególnie jeśli jedynie "rzygasz sobą w eter" a nie, tak jak influencerka musisz mieć lajeczki, kliki i konwersje na strony sponsorów, bo bez sprzedaży produktów dzięki "ty"- nie ma deala dla ciebie.
jabooshko, yyyy aż mi się coś ciśnie na usta 😳 napisałabym chyba tej lasce, że w ogóle to życie jest kontuzyjne...
vanille, mnie też coś trafiło na te teksty o padokowaniu.

W ogóle stajnie, gdzie koni się nie padokuje z zasady działają mi na nerwy, ostatnio gdzieś byłam na zawodach, ośrodek 3 hale i 4 place zewnętrzne, cuda na kiju, koło biura zawódow wisi regulamin padokowania na korytarzu: maksymalnie 15 minut na dobę na konia bo padokow jest kilka - 3 czy 5, coś w ten deseń - a koni ponad setka 🙄

Miałam też niedawno pogawędkę z jakąś losową babką w stajni, gdzie byłam tylko na wyjeździe na weekend, i od słowa do słowa wyszło, ze laska z mojego regionu i też tutaj konie miała. I trzymała je w pensjonacie zupełnie bez padokow "bo to było przy plaży, i na plaży się mogły wybiegać" 🤦 pod siodłem oczywiście na tej plaży. No aż nie wiedziałam, jak to skomentować😐
Hm, nie chciałabym się wymądrzać, bo ja jestem rekreant-amator. Ale wiem od bliskiej osoby, która trzyma konie w stajni sportowej, że te konie NIE SĄ padokowane. Przy czym zaznaczam, że to są prawdziwie sportowe konie, które kosztują dziesiątki i setki tysięcy złotych, które naprawdę startują w poważnych zawodach i uprawiają poważny sport. To nie są, jak już ktoś napisał LL-ki na zawodach regionalnych, ale N, P, C, CC na zawodach o randze ogólnopolskiej i międzynarodowej. Są np na każdej Cavaliadzie, jeżdżą też na zawody zagranicą.
I te konie nie są wypuszczane na padok, bo jak się dowiedziałam, to jest zbyt duże ryzyko.
Przy czym trzeba też zaznaczyć, że te konie są w codziennym, obowiązkowym treningu (oprócz jednego dnia w tygodniu).
EMS, przykre

Ja nie rozumiem, czemu temat padokowania koni jest tak kontrowersyjny? Już nawet wielu zawodników jeżdżących na poziomie światowym pokazuje, że można mieć konia sportowego i wychodzącego.
Dla mnie to jest nie do pomyślenia nie wypuszczać konia, to tak samo jakby nie dawać mu siana bo przecież ma pasze.

Sportowy czy nie, warty 4 tyś czy 400tyś, jaka to jest różnica? Koń jest koń i ma takie same potrzeby. Wiec argumenty, że jest wiele wart, że ryzyko srotototo jest o kant du*y. Tłumaczenie tego kolejny raz w dyskusjach z ludźmi jest tak męczące.
A później się rozwali taki konik w boksie i ojej. No niesamowite, jakbym stała cały dzień na przestrzeni 3m x 3m to też bym szału dostała. Trening czy karuzela nie równa się swobodnemu ruchowi po pastwisku i skubaniu trawy! Jak można tego nie pojmować.

Cholera mnie trafia, przepraszam ale jak widzę, że ten temat wiecznie powraca i są ludzie, którzy nie kumają tego i wciąż uważają, że karuzela to jest super zamiennik pastwiska to trące wiarę w ludzkość. Takie osoby nie powinny mieć nic wspólnego z końmi, skoro nie znają podstaw.
Sasini, Ja stanowiska nie zabieram, bo za mało wiem, żeby się wypowiadać. Ale zwróć uwagę, że zarządzający taką stajnią/końmi/treningami/zawodnikami to nie są ludzie bez wiedzy i doświadczenia. Myślę, że wiedzą dużo więcej niż większość osób na tym forum. I nie sądzę też żeby "czegoś nie pojmowali". Zapewne wszystko doskonale pojmują, ale ważą wszystkie za i przeciw na tej podstawie podejmują taką albo inną decyzję.
Zapewne nie jest to też przypadek odosobniony. Podejrzewam, że to jest po prostu standard. I jeśli ktoś tu czegoś nie pojmuje to raczej ktoś taki jak ja, kto nie ogarnia całości zagadnienia, a nie oni, którzy trenują sportowe konie i świetnych zawodników i osiągają na nich rewelacyjne wyniki.
Dla mnie jak kogoś stać na super konia za ciężkie ojro to stać go też na zrobienie bezpiecznego padoku. W pełni rozumiem nie puszczanie koni sportowych w błoto po pas, ale jak wiele przykładów pokazuje da się zorganizować fajne, bezpieczne padoki. Kurka, są kamery, są specjalne systemy bezpiecznych ogrodzeń, da się zrobić drenaż czy nawet specjalne podłoże na padoku. Można konia puścić po karuzeli, jak już będzie wytuptany, trochę energii zrzuci i się rozgrzeje. Kwestia chęci, nie możliwości.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się