Co mnie wkurza w jeździectwie?

_Gaga, ale oczywiście, że komisarze nic nie są w stanie więcej zrobić, To i tak jest cud, że się ktoś dopatrzył i to pociągnął i te ochry znaleźli.

Mi chodzi o to, że to się w ogóle dzieje.
Myślę że nikt kto konia kisi się tu nie udziela - przynajmniej w tej dyskusji.

Nic mnie tak nie wku.... drażni jak panienki rzygające tęczą, kupujące co rusz nową kolekcję szmat. Wytykające innym nieumiejętność lub niewiedzę... Kiszące swoje konie w boksie.

No strzela mnie i krew zalewa.

Czekam na ten dzień gdy w dobrostanie zostanie czarno na białym napisane że koń MUSI wychodzić.
Psom się udało wydłużyć łańcuchy to może i konie uda się wypuścić z klatek.

Zwyczajnie nie rozumiem jak można 600kg zwierze trzymać non stop na 10m2 (może być i 16 nic to nie zmienia).
Jak pokażą misia w zoo albo lwa to będą płakać i głośno krzyczeć, ale konia w boksie kiszą.
Zwyczajnie nie rozumiem jak można 600kg zwierze trzymać non stop na 10m2 (może być i 16 nic to nie zmienia)

Bo nie powie jak człowiek, że mu tak źle. Bo nie umiera od tego, nadal oddycha, kręci się, żuje siano, łeb podniesie jak się przejdzie obok. Czyli musowo szczęśliwy! Przecież żyje "i nic mu nie jest".
Ludzie łatwo zapominają, że nie każdy koń w bezpośredni sposób okazuje dyskomfort, a niektóre mają w tym wysoki próg. Są takie, co przy długotrwałym zamknięciu rozniosą wszystko w zasięgu z nudy i braku ruchu, ale i takie co pokornie znoszą swój los, cicho, nie uzewnętrzniając samopoczucia. Co nie znaczy, że jest im dobrze i że to się z czasem nie odbije. Po prostu na daną chwilę nie komunikują tego otwarcie.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
08 lutego 2022 20:44
Niestety brak padoków przeszkadza koniom, nie ich ludziom, dla których często to po prostu wygodne. Bo koń zawsze pod ręką, nie trzeba ściągać, nie trzeba nawet za bardzo czyścić, derki nie uwali w błocie itp., stąd nie brakuje stajni gdzie z zasady koni się nie wypuszcza i nikt z tym nie ma problemu.
Dokładnie. Znajoma mnie zapytała jak mam zamiar jeździć sport (marzę o MP w horsemanshipie) trzymając konia wolnowybiegowo, przecież będzie brudny i trzeba będzie wysuszyć. Odpowiedziałam, że normalnie - ściągnę do boksu, wrzucę w derkę i niech schnie, a ja sobie herbatę wypiję. Z wysuszeniem podobnie.
Odpowiedziała, że ona nie ma na to czasu, bo ma za dużo koni do roboty.
Podobna historia z tym, że masuję swoje konie przed i po pracy. Że X (znany trener) nie ma na to czasu.
Ale właśnie - brak czasu X czy Y nie jest argumentem, że robię źle. Świadczy tylko o podejściu i sposobie utrzymania X czy Y.
Już mnie to nawet nie wkurza, więc nie wiem czy się nadaje do wątku 🤣.
patat, a ja tam tej mody nie widzę - owszem, parę lat temu była. Obecnie zdecydowana większość ludzi chce konie padokować - nie wszyscy w stadzie ale nie widzę chęci pozostawiania koni w boksie. Nie tak jak kilka lat temu. Co więcej - na palcach jednej ręki mogę w stajniach w których bywam policzyć konie nie padokowane - w taki czy inny sposób. Serio nie demonizowałabym tak właścicieli koni - dla mnie i moich znajomych problemem jest właśnie brak padokowego zaplecza w stajniach i ogólny brak miejsc, który powoduje, że nie ma jak bojkotować stajni niektórych.
Mi też się wydawało, że ta moda na niepadokowanie 'sportowców' to była z dekadę temu i przeminęła z wiatrem. Jak widać gdzieniegdzie jeszcze się ostała. Oby jak najkrócej. Ja sobie nawet tak na ludzki rozum nie umiem wyobrazić jak przerażająco nudne i frustrujące musi być stanie całymi dniami na powierzchni, gdzie możesz co najwyżej zrobić koło wokół własnej osi. I serio nietrudno mi sobie wyobrazić, że od czegoś takiego dostaje się na łeb.
Z moich obserwacji wynika że najwięcej niepadokowanych koni jest wśród amatorów którym się wydaje że jeżdżą nie wiadomo jaki sport i ich koniom wystarczy karuzela bo na padoku się pobrudzą albo coś sobie zrobią. Wśród światowej czołówki skoczków jednak większość koni wychodzi na padoki. Wiadomo, nie w każdą pogodę i nie na hektary ale w miarę możliwości jak najwięcej. I też mnie wkurza niewypuszczanie bo jednak koń musi pozostać koniem żeby zachować zdrowa psychikę
Dajcie spokój, mój koń obojętnie czy kuty na 2 (zima) czy 4(lato).chodzi na padok, a większość uszkodzeń załatwił sobie w boksie. Tylko kopa dostał w policzek na padoku (dziura na wylot). Zdrowie psychiczne konia wymaga padoku. Koniec kropka.
IMO wiekszosc konskich kontuzji jest treningowych (czy treningowych w polaczeniu z bledami w chowie, kuciu etc).

Na padokach zdarzaja sie hardkorowe wypadki, jasne, ale jednak w wiekszosci tez wynikaja z bledow ludzkich - zle dobranie koni w grupie, kiepskie podloze, niebezpieczne ogrodzenia, za malo przestrzeni, padokowania "na hura" pod luzszym okresie bez padokowania, puszczanie koni luzem z boksow i podstaw podobne.
kokosnuss, tez tak uważam. Większość to my robimy, użytkując, a padok co najwyżej jest wisienką na torcie. Większość, to nie wszystkie 😉
Trochę przypomina to teksty w stylu - nie jeżdżę z koniem w teren, bo się odpala, więc już nigdy nie pojedziemy w teren, więc na bank będzie się odpalał w innym terenie niż na ujeżdżalni 🙃
xxagaxx, oj kontuzji takich 100% przypadkowych, pechowych padokowych tez troche znam - np. kon dostal kopa w twarz ze skutkiem w postaci pekniecia czaszki i utratu oka, brrr, sporo kojarze koni, ktore powaznie sie uszkodzily uciekajac z padoku (wywrotka w skoku czy przegalopowanie centralnie przez ogrodzenie czy zaklinowanie w czyms) az po takie glupie sytuacje, ze kon galopujac wpadl noga w kretowisko i zerwal sciegno w 90% 😐

Ale jednak jak sie polazi po stajniach i po klinikach to wiekszosci koni dolegaja drobne uszkodzenia sciegien, "manie trzeszczek" 😉 i tego typu przypadlosci, nie urazy padokowe jak z horroru. Ergo duzo bardziej boje sie moich niedociagniec jezdzieckich niz padokowania 🙈
<b>kokosnuss,</b> tez tak uważam. Większość to my robimy, użytkując, a padok co najwyżej jest wisienką na torcie. Większość, to nie wszystkie 😉
xxagaxx, ja mam kompletnie przeciwne doświadczenia i spostrzeżenia.

I nie uważam, że te kontuzjogenne błędy padokowe wynikają jedynie z czynnika błędu ludzkiego. ok, może poniekąd wynikają z ludzkiego działania, ale nie da się przewidzieć wszystkich sytuacji. Inaczej każdy koń na padok musiałby wychodzić z dedykowanym mu opiekunem, który by go magicznie uspokajał w sytuacjach, które wywołały poruszenie mogące prowadzić do kontuzji. No nie da się i tyle.
Padokowanie to dobrostan ale niestety tak jak przyczynia się do poprawy mobilności i lepszego funkcjonowania aparatu ruchu tak samo do możliwych kontuzji.

kotbury, no ja dzięki bogu po 15 latach w róznych dużych stajniach widzę, że to niestety my wymagamy obciążeń, które prowadzą do mikrourazów, które w końcu prowadzą do kontuzji. Większość znanych mi koni, padokowanych z głową, mających siano, czy trawę itp, nie dzikują jakoś wybitnie. Naprawdę mało jest koni które uszkodziły się nic nie robiąc, będąc cały dzień na dworze. To ze jest mało, nie oznacza że nie istnieja, bo zaraz mi zaczniecie tłumaczyć ze znacie takiego :P

kokosnuss, no dobra, ale mówimy o kontuzjach czy o wypadkach? Bo no to się chyba zdarza i chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć... Znam konia który sobie miednicę złamał o słupek, znam takiego co miał złamanie kości twarzoczaszki bo poidło :P No ale tak, tez nam konia któremu inny połamał nogę i trzeba było uśpić... Natomiast dla mnie zdecydowanie więcej jest kontuzji typu ścięgno, trzeszczka, wiązadła... itp.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
09 lutego 2022 11:41
Inaczej każdy koń na padok musiałby wychodzić z dedykowanym mu opiekunem, który by go magicznie uspokajał w sytuacjach, które wywołały poruszenie mogące prowadzić do kontuzji.
Albo zrezygnować z hodowli koni, które tego potrzebują 😈.
wg mnie w padokowaniu niebezpieczny moment jest przy sprowadzaniu koni do stajni. Jak jest duże pastwisko to dla każdego miejsce się znajdzie/ ma gdzie uciec. Ale jak jest czas sprowadzania do stajni to konie tłoczą się przy wyjściu i wtedy może dochodzić do różnych ekscesów.
xxagaxx, chyba rozmawiamy o wszystkim, i o kontuzjach i o wypadkach i o urazach ogolnie 😉

Zgoda, ze kontuzje typu jakies zapalenie/trafione wiezadlo/sciegno/zwyrodnienie/costam troche nie calkiem tak to domena treningu, nie padokow. Dlatego mowie, ze wlasne umiejetnosci jezdzieckie mnie bola bardziej, niz padokowanie :P
mindgame, jedne się tłoczą, inne wręcz przeciwnie🙂
mindgame, - nie prawda. Mój koń kiedyś został zmasakrowany przez innego, stłukł go tak, że miał łeb jak dwa, na tylnej nodze prawie nie było skóry, noga jak baniak, nakostniak, liczne ślady ugryzień i kopnięć. Na dużym padoku. Jak zobaczyłam, to nie wiedziałam czy płakać, czy iść mordować.
Fakt, że tamten koń był zwyczajnie popier.... I jeszcze dwa inne tak załatwił, zanim właściciel pensjonatu w końcu go odseparował całkiem od innych. Na ludzi też się rzucał. Od początku mówiłam, że będzie tragedia, bo nie zachowuje się normalnie, szkoda, że mój koń musiał być tego dowodem.
Tak, wyjątek od reguły, ale to nie jest niemożliwe. Koń mamci dostał bardzo niefajnego kopa chodząc na 10ha łąki w 8 koni 😉

Tak w temacie, to absolutnie wszystkie kontuzję mojego konia przytargał sobie z padoku. Za spory % odpowiadało grząskie, gliniaste błoto, dlatego nie jestem fanką puszczania w błoto. Jedyna, którą mógł zaliczyć na treningu to pierwszy raz międzykostny, ale tego też nie jestem pewna, bo wyszło jakoś w listopadzie... przy sporym błocie na padokach 😉 W okolicy ZG niestety ziemia jest często z gliną, to się robi na prawdę paskudnie śizgie.
mindgame, moje konie stoją w kolejce wg hierarchii. Nie ma bójek ani przepychanek bo każdy swoje miejsce zna.
Czasem zdarzy się że wypłoszony bażant je nakręci. Pobiegają 5 minut w kółko i znowu stoją w kolejce.
Koniom potrzeba tak samo bodźców jak każdemu innemu zwierzęciu. Nawet „głupie stanie na kwaterce” wietrzy głowę.
I da się nawet Top fury za kupę kasy wietrzyć.
Tylko płot ma wtedy 1,8 metra i 5 rzędów czegoś z prądem.
Da się.
keirashara, jasne, że jak jeden koń chce drugiemu wlać to zawsze znajdzie jakiś kąt skąd nie ma ucieczki. Mój koń też tak oberwał bo został wepchnięty na ogrodzenie i wielkie pastwisko nie wiele pomogło. Ale tak to sobie wyobrażam, że jak koń nie ma już ucieczki, bo zostanie zagoniony do kąta, albo właśnie jak przy sprowadzaniu, zaczynają się tłoczyć, to jest to świetnie miejsce żeby jeden drugiemu mógł wprać jak chce. Po tamtym ekscesie, mój koń chodził na mniejsze pastwisko (wcale nie małe) z 1 kolegą i to rozwiązało temat agresji innych koni. Co oczywiście nie jest rozwiązaniem na inne przypadkowe kontuzje.
keirashara, śmiem zaryzykować odważne stwierdzenie, że wszystkie konie trzymane w niewoli są pierd..te w pewien sposób.
Żaden wolny wybieg nie da po prostu możliwości budowania takiego stada i wynikających z tego funkcji jak życie na wolności, z nieograniczonym dostępem do przestrzeni, drapieżnikami, koniecznością rozmnażania się, szukania pokarmu, wody, znajdowania miejsca na nocleg itd.
Konie użytkowe, są przede wszystkim bezdennie głupie - bo nigdy w życiu nie musiały myśleć, co im się opłaca. A zawsze przede wszystkim opłaca się żyć bez uszczerbku na zdrowiu, żeby cię cokolwiek nie zżarło. mają instynkt ucieczki ale nie kumają po co. Na wolności nie ma wałachów namolnych bez sensu i nikt nikomu nie sprzedaje kopa "bo tak" akurat się zachciało. Każde działanie jest realnie po coś, a nie na zasadzie "idć stond bo ja mam być pierwsza".
Hierarchia u kobył jest dziedziczna. Przewodniczka stada rodzi przewodniczki itd. Samce są potrzebne do obrony stada, nie do nękania jego członków z nudów, bo nie ma przed czym bronić. samce hierarchię wywalczają- selekcja na najlepszego obrońcę. I tyle.
Jak jakiś członek stada obowiązków nie wypełnia- bo to nie chodzi i żadne "akceptowanie hierarchii" tylko o robotę realną - to jest delegowany won, niech go wilcy zeżrą nicnieroba.

A nasze "biedne" koniki nie muszą robić nic. Nada. "Pilnowanie" hierarchii jest bezsensowym aktem czystej schizofrenii bo zdobyta "pozycja" nie niesie za sobą posiadania zajęcia i obowiązków.

Do tego konie wolnożyjące są jak Orki - tworzą klany, a raczej można powiedzieć "nacje". Zaczyna się podejrzewać, że nie ma czegoś takiego jak "uniwersalny język" którym się porozumiewają. Konie z innych części globu "gadają" innym językiem i mają inne "zwyczaje w stadzie" (kulturę?).
A nasze? Wychowywane bez matek (bo realnie szybko oddzielane) w sztucznym świecie bez ogierów (bez stada, bo kobyły na padoku ze źrebakami to nie stado, to grupa), podziału na wiek (który normalnie nie istnieje ).
Tworzone przez człowieka warunki chowu i hodowli to jak taki zakład karny. Bo konie od małego tak trzymane są pozbawione zdrowych relacji z przedstawicielami gatunki i wyrastają no na takich właśnie dzikich chuliganów, albo jednostki głęboko chore psychicznie.

Więc myślenie o sobie, że jak się wypuszcza na te kilka h na padok dziennie, to jest się bohaterem i takim dobrym człowiekiem bo dobro naszego konika dla nas takie ważne to jest taki sam poziom hipokryzji jak wcześniejsza dyskusja o mleku/mięsie.
Fajnie- rozprostuja kości, wyprodukują vit D... ale z ich dobrostanem ma to gówno wspólnego.

kotbury, - nie no, to był wybitnie agresywny osobnik. On nie dominował, on tłukł for fun. Koń uciekał, ustępował, on tłukł/atakował/osaczał dalej. Na ludzi też się rzucał, strach było iść po konia na padok.
Dla mnie zwyczajnie zwierzak ze skrzywioną psychą i nie powinien chodzić w stadzie z innymi. Niech se ogląda inne przez płot, bez ryzyka takich ataków. W pompie mam jego uczucia, kiedy na szali stoi życie i zdrowie innych.

Co do wolności, to ten... konie są udomowione od dawna. Tak, mają pewien instynkt i potrzeby, ale to nie dzikie mustangi już. Nie widzę też za bardzo opcji powrotu do tego co było kiedyś, wszystko to będą półśrodki.
Są niby dzikie koniki polskie w jakiejś tam puszczy... no i nie wiem, czy takie szczęśliwe. Z resztą, to wszystko są nasze interpretację, żaden koń dotąd się nie wypowiedział co woli. Możemy tylko wnioskować z ich obserwacji 😉
Plus no, mało kto ma konie, bo mu zalega na koncie za dużo. Większość z nas utrzymuje je żeby jeździć, hodować czy czerpać jakieś inne osobiste korzyści, więc zawsze to będzie kompromis. Sama staram się po prostu zapewnić swojemu koniu możliwie najlepsze, dostosowane do niego warunki (no bo tu znowu, są konie totalnie potrzebujące dziczy, łąk i stada, a mój to ciapciuś i on woli padoczek z jednym kumplem, a jak pada to chętnie ucieknie do boksu. Może też jest skrzywiony, ale siłą go nawracać nie zamierzam).
Staram się kupować jajka wyłącznie wiejskie, od takich kur, co je widziałam drepczące po podwórku lub jak muszę kupić w sklepie to przepłacam za ekologiczne zerówki. Jem mięso, ale też staram się je ograniczać, jeśli mogę kupuję również z dobrych gospodarstw. Jestem ze wsi i pamiętam kaczkobicie, byłam na polowaniach, wiem, że cyc z kurczaka nie pojawia się na tace sam - choć trawją badania nad mięsem z probówki i nie mialabym oporów jeśc takiego stworzonego w laboratorium. Pije mleko, tu znowu, moja mama bardzo długo kupowała od szczęśliwej wiejskiej krówki, nawet zdarzyło mi się ją miziać. Niestety krówce się umarło, a Pani Gospodyni już nie ma siły brać kolejnej, bo to na lata. Nie jest idealnie, jest to mój świadomy wybór. Nie uważam tego, za hipokryzję. Myślę, że lepiej jak sporo osób bedzie się starać i ograniczać, niż jak dwie czy trzy pójdą na full. Gdzie to też nie jest czarno-białe, bo choćby masowa produkcja avocado również nie wychodzi zbyt dobrze dla środowiska 😉 Plus czynnik ekonomiczny (wege jest droższe, eko jajka/mięso/mleko są droższe) i dostępność.
kotbury, trochę odleciałaś 😀
Mam stado 5 dorosłych klaczy + 1 dwulatkę i 2 roczniaki.
Wg ciebie to nie jest stado.
Moje konie w sezonie pastwiskowym są 24h na łące.

Jedna z kobyl i dwulatka są strażnikami - sprawdzają wszystko, kota, psa, spacerowiczów, nie ważne co się pojawi w polu widzenia jest uważnie obserwowane a jeśli wlazło na teren to podejdą sprawdzić, intruza przegonią.
Całe stado na zmiany pilnowało źrebiąt gdy były małe, zawsze któraś dorosła klacz stała nad śpiącym maluchem a matka w tym czasie się pasła, źrebięta kładły się zawsze blisko siebie.
Iskra prowadzi do wodopoju - woda jest tylko w jednym miejscu i musza łazić by się napić, jeśli stado nie pójdzie to woła i czeka aż przyjdą.
Liderka jest niezbyt bystra 😅 ale bardzo odważna i pierwsza wychodzi na nowy teren i robi obieg kontrolny, chroni źrebaki przed złymi ciotkami, pilnuje by nie było sprzeczek.

Także świat ma wiele odcieni szarości.

Edit: dwulatka jest córka ostatniej w stadzie! Sama zaś zajmuje drugą pozycje po liderce i broni bardzo zarówno matki jak i połsiostry.
kotbury, konie hodowane od stuleci przez człowieka mają tyle wspólnego z dzikimi końmi, co buldożek francuski z wilkiem, więc - rzeczywiście - odleciałaś 😉 A jako zwierzęta stadne - potrzebują stada. Nie stada rozumianego dziko, czyli ogier, harem klaczy i przychówek, ale grupy innych zwierząt z którymi koń wchodzi w interakcje. Mizia się, gania, odgania muchy z nosa, porży, potarga za kantar...
keirashara, bardzo mądre i wyważone słowa w całej tej dyskusji.
Świat się zmienił bezpowrotnie. Nigdy nie wrócimy do tego co było.
Możemy, a nawet powinniśmy starać się małymi krokami ograniczać nasz wpływ na środowisko, ale nie oszukujmy się - człowiek, jego dobrobyt i wygoda zawsze będą na pierwszym miejscu.
Facella   Dawna re-volto wróć!
09 lutego 2022 16:23

Więc myślenie o sobie, że jak się wypuszcza na te kilka h na padok dziennie, to jest się bohaterem i takim dobrym człowiekiem bo dobro naszego konika dla nas takie ważne to jest taki sam poziom hipokryzji jak wcześniejsza dyskusja o mleku/mięsie.<br>
Fajnie- rozprostuja kości, wyprodukują vit D... ale z ich dobrostanem ma to gówno wspólnego.<br>
<br>

kotbury, czyli lepiej zamknąć w boksie?

Jeździectwo nie jest i nigdy nie będzie naturalne.
A skoro, jak sama to stwierdziłaś, konie są bezdennie głupie i nie wiedzą po co im ta hierarchia, to chyba już bez różnicy, czy stado jest sztucznie dobrane - skoro i tak nie ma to znaczenia.
W temacie koni chodzacych w sporcie trzymanych wolnowybiegowo... sama znam przypadek, gdzie dziewczyna wybrała się z takim "koniem autodestrukcja" na zawody, jako że chowany w stadzie, to gdzieniegdzie jakieś ryski miał (właściwie to nie jedną, ale no zależy tutaj dużo od konkretnego egzemplarza, jak dużo afer w stadzie kręci) 😉 została wezwana na sędziówkę i musiała się srogo tłumaczyć dlaczego jej koń wygląda jak wygląda... 🙃
Więc, nie chcę powiedzieć że rozumiem, ale jeśli taka osoba jest oskarżana o coś (no przecież na sędziowke nie chodzi się żeby ci pogratulowali...), inni to widzą, to serio zaczynam rozumieć dlaczego ludzie swoich koni chodzacych MP nie chca wypuszczac stadami... mimo że moja dzicz kudłata kręci się w swoim towarzystwie, z ta różnicą że jak mam konia z wydartą sierścią, to najwyżej sama zobaczę co znowu nawywijał, a nie będę przesłuchiwana w związku z podejrzeniem jakiegoś znęcania się...
Aninna, nie słyszałam żeby sędziowie wzywali do sędziowki jeśli kon ma ubytki sierści czy jakieś stare rany, już zagojone. Krew to inna historia.

Ja bym nie trzymała konia chodzącego regularnie wolnowybiegowo w sezonie zimowym, czyli w Polsce przez pół roku bo nie wyobrażam sobie nie golić i trenować na hali. Nie wyobrażam sobie również startów na hali, gdzie np. Taka nasza sopocka jest grzana...
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
09 lutego 2022 20:14
xxagaxx, my planujemy nie golić i mieć halę i konie wolnowybiegowo. Ale w zimie raczej jeździmy bardzo spokojnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się