Co mnie wkurza w jeździectwie?

A ja się chciałam pochwalić, że przez ten wątek pojechałam wczoraj kobyłą w okolicę strasznego rowku i udało się go w końcu przejechać - metodą, koń jak zwykle zobaczył rowek, uznał, że rowek jest straszny i tam nie wejdzie, zaczął się cofać, wlazł zadem w drzewo, zdziwił się i z własnej woli przeszedł przez rowek (którego za pomocą żadnej metody nie dało się przejechać przez kilka tygodni prób) 🤦 także ten - konia nie zrozumiesz 👽 Jedna wkurzająca rzecz mniej
olq, majstersztyk! Użyłaś bata zrobionego z gałęzi bez ułamania jej z drzewa 🤣🤣🤣
😎
Albo muru 😉 takie zarycie zadem w nieustępujące drzewo to gruby argument 😉
Do tego "z ziemi/z góry" dodałabym jeszcze jedno przemyślenie. Człowiek stojący twardo na... ziemi właśnie, też zwykle czuje się pewniej. Nie obawia się upadku czy utraty równowagi, najwyżej puści lonżę/uwiąz/wodze. A w siodle to, jak sami wiemy, bardzo różnie może być.

SzalonaBibi, ja tam sie koni bardziej boje z ziemi akurat 🙈

Pomijajam jakies hardkorowe przypadki, celowo walace sie na plecy z debowania itp. Przy zwyklym uskoczeniu w bok czy zwrocie o 180 stopni "bo straszno" z siodla jest IMO duzo milej, przyjemniej i mniej urazowo. Siedzac tylkiem na koniu, mogac go zamknac w pomocach z obu stron, ma sie 100x wiecej kontroli niz trzymajac to samo poltonowe bydle na sznurku. Zwlaszcza jak opcja "puscic sznurek" jest srednio atrakcyjna ze wzgledu na otwarty teren 😉
kokosnuss, o to to!!!
Malutki "skok w bok" jak siedzę na koniu to po prostu nieprzyjemne szarpnięcie, z ziemi ryzyko połamania stopy.

Co do "niewidzenia różnicy" pomiędzy popychaniem a pokazywaniem. Cóż, ja widzę tą różnicę tak, że są okresy w końskim życiu, gdzie koń nie ma równowagi i uczy się "żyć" z ludźmi w taki sposób, że ma nie uciekać na ślepo na wszystko co uzna sam za niebezpieczne i trzeba mu dąć 'chwilkę" aby sobie przeprocesował... ale przychodzi moment, że koń ma iść tam gdzie mu każą, takim tempem, gdzie mu każą, z tej nogi, z której mu każą i z takim zaangażowaniem jak mu każą. I czasem trzeba bardzo obrazowo wyjaśnić, że nie ma innej drogi i tempa- niż to zadane przez jeźdźca.

Mnie tego,że są sytuacje, gdzie nie ma miłości i bat na dupę ważniejszy niż cokolwiek nauczyły wyjazdy w teren z Fordonu do Myślęcinka i przekraczanie szosy tamtejszej.
I tak, zawsze trzeba dać koniowi czas, żeby był gotowy na dane zadania. Oczywiście, ale gdy się ich nie podejmie, nie będzie wiadomo czy jest gotowy.
Iskra de Baleron, te porównania niby ok, ale jednak nie do końca 😉 bo na dziecku ani innym człowieku nie zamierzamy jeździć, na koniu już tak. Więc jednak według mnie bardzo istotny jest fakt, żeby koń nauczył się pokonywać strachy z człowiekiem "za sobą" czyli na plecach. Z punktu widzenia użytkowania konia pod siodłem jest to ważniejsze niż pokazywanie i przekonywanie konia z ziemi.
Nie wyobrażam sobie schodzić z konia w terenie, tylko po to żeby go przekonywać do jakichś strachów 🤔
olq Bardzo ładny przykład wygaszania negatywnego (czyli biernego). Ty zrobiłaś "nic" (oprócz ekspozycji na wraży rowek), konia spotkał dyskomfort "z tyłu" większy niż oczekiwany "z przodu". W związku z tym koń wygasił niepożądaną reakcję, czyli odmowę ruchu.

Iskra de Baleron Hm, a kiedy nauczysz się szybciej ogarniać równowagę na rowerze? Gdy mama/tata powie: Jedź za mną!? Czy gdy powie: Jedź! Ja cię trzymam!?

Nie bardzo mi się chciało, ale teraz poczułam się zobligowana do napisania więcej o spontanicznym cofaniu. Nie znam jeźdźca, który by to lubił. Gdy nasz stary kurs instruktorski prowadził Andrzej Orłoś (ekipa była głównie z ZT ogierów), było jedno pytanie, które chcieliśmy zadać wszyscy, i zadaliśmy: Co robić, gdy koń spontanicznie a uparcie cofa? Orłoś zalecił: A niech cofa! Cofnie 200 m i albo mu przejdzie, albo na coś trafi - i ruszy do przodu. Z początku mu uwierzyłam, i tak próbowałam. A potem się okazało, że to bardzo głupi pomysł. Bo koń w oporze polegającym na cofaniu - nie bardzo patrzy gdzie cofa. Potrafi cofnąć w urwisko, potrafi pod jadącego TIRa 🙁 A jeśli napotka drzewo czy mur - potrafi cofać dalej! Wcierając jeźdźca w nieustępliwy obiekt 🙁 Ze względu na powyższe takie cofanie uważam za najgorszy, skrajnie niebezpieczny narów. Tym bardziej, że saltem na plecy też potrafi się kończyć. Sama wypraktykowałam trzy sposoby, które działają, a który - zależy od konfiguracji otoczenia. 1. Cofać (biernie - koń cofa) ale... po wolcie. Tego żaden koń nie lubi - cofania w kontrolowanym wygięciu. 2. Zwrot na przodzie - i niech cofa w drugą stronę. Zwrot na przodzie - znowu, Zwrot na przodzie - znowu. Itd. Za każdym razem przesuwając odcinek cofania bliżej wyjściowego punktu oporu. Aż koń minie zadnimi kopytami ten punkt. Wtedy się obraca znowu - i jedzie dalej jakby nigdy nic. 3. Wymusić ruch do przodu, ale nie wprost, nawet pod kątem prawie 90 st., byle bez cofania. I przesuwać się do przodu trawersując/halsując. Zygzakiem.
Może ja jestem przewrażliwiona bo miałam styczność z duża ilością siłowych rozwiązań zalecanych przez trenerów które były beznadziejne. W najlepszym wypadku koń tkwił w miejscu bez progresu, bez przepracowania i bez ustąpienia problemu (uwalenie na rękę, łapanie wędzidła, wożenie). W najgorszym problem eskalował.
Koń zbyt leniwy na bunty został przez trenera „przejedz to” nauczony właśnie takiego cofania a na kopy (tzw łydka z powierza) zaczął reagować wspinaniem. Do perfekcji opanował łapanie wędzidła z lewej i wkurwiony odbijał na bata…
A dałam konia tylko lekko ciężkiego z prośbą o pokazanie mu prawidłowego kontaktu bo mam martwicę w łapach i daje się wciągnąć w grę ty trzymasz ja trzymam…

Ja nie twierdzę że konia trzeba jedynie pozytywnie wzmacniać ale żeby tylko „kopać się z koniem” czyli przepychać go trzeba mieć świetny timing i wiedzieć kiedy pchać a kiedy odpuscic i pochwalic.
Bardzo wiele osób tego nie ma i idzie w zaparte przez co problem eskaluje problem.

Wiec tak jak nie należy z cała stanowczością polecać metod pozytywnych tak samo nie piszcie nie znosząc sprzeciwu ze bat na dupę wszystko rozwiąże.
Moj koń komuś kto by mu walnął z tylu wysadził by z dwururki prosto w głowę…

Potem czyta te wasze pomysły na baty i ostrogi jakaś osoba w czarnej trenerskiej dupie jak ja i jeszcze wymyśli zeby bez pomocy kogoś kumatego działać. Walnie na plecy z koniem i co wtedy?
Iskra de Baleron, jeśli dobrze rozumiem, to te baty i ostrogi to skrót myślowy - stopniowanie pomocy. Konie uwielbiają grę - albo w "ja ciągnę ty trzymasz" albo w ja "ja zwalniam ty co krok poganiasz". I na pewno kop po braku reakcji na łydkę jest lepszy niż przepychanie co krok - potem takie przepychane co krok konie maja dodatkowe odmiany pod ostrogami
karolina_, tylko że te skróty rozumieją osoby które mają wiedzę i doświadczenie.
Ktoś kto pracuje z końmi używa haseł dla siebie i jemu podobnych świetnie zrozumiałych z całym ich kontekstem.
Ktoś kto nie ma profesjonalnego zaplecza trenerskiego czyta wprost.
W stopniowaniu pomocy tez ważne jest wyczucie i jedni to mają a inni muszą się nauczyć pod okiem fachowca.
Widziałam dużo agresywnych koni stworzonych przez agresywnych amatorów. Równie dużo bezczelnych i niebezpiecznych w następstwie jedynie pozytywnego zachęcania.

Kiedyś Baleron na presję odpowiadał agresją, tak go nauczyli, odrobienie tego to był długotrwały proces i mix wychowania batem i uprzejmością.
Hrabina w stresie szła po człowieku (bo wiatr,listek, piesek), pierwsza myśl - spacer z batem… a na bata szła jeszcze bardziej wyłączając się całkowicie, nauczenie z utrwaleniem 14 letniej gorącej kobyły kulturalnego zachowania zajęło 3 miesiące i wymagało myślenia poza schematem.
Inna kobyła czasami nie daje się złapać, jak wywrzesz presję to już wgle nie złapiesz bo się zaczyna irracjonalnie bać, trzeba ochłonąć, poczekać, pochwalić choćby za kontakt wzrokowy, uspokoi się i przyjdzie.

Różne konie, różne metody. Nie ma jednej słusznej.
Baleron ostatecznie trafił do Golden Dream.
Był zadowolony, wychowany, bardzo chętny i miły do jazdy.

Think out of the box.

Edit: uczulenie na łydkę przez kopa tez nie sprawdza się na każdym koniu, lepiej używać docelowej delikatnej łydki i bata zaraz za nią, niż kopać konia, bo te mniej wrażliwe tępią się jeszcze bardziej.
Iskra de Baleron, na pewno na każdego trzeba znaleźć sposób. Tak czy inaczej na pewno nie da się konia uwrażliwić na łydkę przykładając nadal tak samo łydkę ani odwiesić pozwalając wisieć na wodzy - jak człowiek nic nie zmieni to nic się nie zmieni na lepsze.
karolina_, zgadza się, been there done that.
Na wieszanie się rozwiązaniem nie jest mocniejsze kiełzno 😉
A na stępienie łydki coraz mocniejsza też nie u każdego konia zadziała.
Nevermind   Tertium non datur
28 lutego 2022 08:57
Czy tylko mnie denerwuje wysyp kont/stron edukacyjnych? Nie mam problemu z tym, że ludzie chcą edukować siebie i innych, tylko z faktem, że większość tych edukujących samemu jest dopiero na początku nauki i z takiego poziomu próbuje uczyć innych. Stąd raz powiedzą rzecz mądrą, raz głupotę, a raz coś co jest prawdą, ale ujmą to w taki sposób, że już prawdziwe nie jest .-.
Już nie mówiąc o tym, że wszystkie konta mówią jednym głosem, więc jak już robią błąd, to wspólnie
Nevermind szczególnie teraz, gdy szerzona jest niebezpieczna dezinformacja. Nagle każdy jest ekspertem i gada na pewniaka coś co gdzieś usłyszał albo przeczytał dwa słowa.
Głupi tik tok jest dobrym przykładem, co chwilę jakaś nowa twarz a gadająca te same głupoty
Mnie doprowadza do szału, że się biorą za ziołolecznictwo i tematy karmienia koni bazując jedynie na doświadczeniu posiadania swoich dwóch. Robią z tego webinar i jeszcze ciągną kasę od ludzi bo inne influencerki je polecają. Ok.. nikomu nie bronię płacić za te webinary jeśli ma ochotę ale kim te osoby są? Co te webinary im dadzą? Ktoś sobie wpisuje w CV webinary ?

A jest też takie konto na Instagramie gdzie dziewczyna hejtuje jeździectwo brutalne. No i spoko, fajnie. Po kursie behawiorysty koni na pewno wie wszystko i każdy rozum zjadła żeby oceniać każdy jeden wypadek w internecie udostępniony że koń schował się za wędzidło albo został szarpnięty. Rozumiem, że dziewczyna albo nie wsiada żeby nie krzywdzić albo jedynie na cordeo z podkładka amortyzująca pod dupą
O kim mówisz z tym brutalnym jeździectwem?
W ogóle nooo, szukanie edukacji na instagramie to tak średnio na jeża, aczkolwiek ludzie widzą, że ma to branie, więc dzieciaki sobie robią kopiuj wklej random wpisów z neta i tak sobie robią publikę. Inne, jakieś starsze, to zrobią jedną, drugą dramę piętnującą kogoś modnego i cyk, też wpadają followersi. Byle mieć widownię :P
Ostatnio widziałam Webinar o ziołach gdzie prowadziła go osoba "z końmi od 10 lat" "uczennica technikum wet" "uczestniczka wielu webinarow" i tak pomyślałam że jestem z końmi dłużej, też sporo czytałam i oglądałam w różnych językach, opiekuje się nacodzien 14 końmi to chyba się marnuje bo powinnam webinary prowadzić z moja wiedzą 😆

dar chyba wiem o kimś mówisz bo sama ta osobę obserwuje. Dość mocno się wyraża, ale też tak jak mało kto ma odwagę. Pokazuje faktycznie urywki, sekundy ale w większości prawdziwe, wtedy kiedy naprawdę widać po koniu ból, brak komfortu i widać czym jest spowodowane np. rolkur
Sonika, - u każdego jeźdźca idzie tak wyrwać kadr czy sekundy z filmu, że będzie to wyglądało źle. Szczególnie, jak pracuje z młodszymi i słabiej ujeżdżonymi końmi. Nie znam osoby, ale dla mnie to tylko wywoływanie gównoburzy i prowokacja.
Nie wiem jak po kilku sekundowym filmiku można rozróżnić, czy to rolkur, czy trudniejszy do jazdy koń z tendencją do chowania się. Wiem za to, że 99% jeźdźców idzie w ciągu jednej jazdy zrobić fatalne i fantastyczne zdjęcie.
Nie wiem o kim mowa i chyba nawet nie chcę wiedzieć. Webinary to dla mnie w większości okropny rak.
Nevermind   Tertium non datur
02 marca 2022 22:38
A jest też takie konto na Instagramie gdzie dziewczyna hejtuje jeździectwo brutalne. No i spoko, fajnie. Po kursie behawiorysty koni na pewno wie wszystko i każdy rozum zjadła żeby oceniać każdy jeden wypadek w internecie udostępniony że koń schował się za wędzidło albo został szarpnięty. dar, Chodzi może o JofEV? Bo jeśli tak to o nią właśnie chodziło mi z tym początkiem edukacji. Zaczęła się szkolić w tym kierunku i super, nawet fajnie, że się tym dzieli, ale ma straszną tendencję do dopowiadania sobie i ma błędny tok myślenia
Mnie doprowadza do szału, że się biorą za ziołolecznictwo i tematy karmienia koni bazując jedynie na doświadczeniu posiadania swoich dwóch Mnie ogólnie wkurza, że większość takich edukujących posiadała właśnie dwa czy jednego konia i próbują na ich podstawie opisać wszystkie konie. widać czym jest spowodowane np. rolkur Sonika, Akurat odnośnie rollkuru problem jest taki, że ludzie zaczęli nazywać tak dosłownie wszystko.
Na zagranicznych kontach edukacyjnych spotkałam się wręcz z użyciem słowa hyperflexion (słowo równoznaczne rollkurowi wg oficjalnych definicji fei) gdy powinno być overbend (przesadne wygięcie) a także z pokazaniem typowego wysokiego przeganaszowania jako przykładu rollkuru. Plus upieranie się, że Valegro był rollowany, tylko akurat autor posta nie umie znaleźć tego konkretnego zdjęcia 🙃
Nie popieram używania tego pojęcia, bo większość ludzi po prostu nie wie, co to, ale wystarczy powiedzieć rollkur i już jeździec jest wcieleniem zła
Wyjaśniając chodziło mi bardziej o to że dzięki pokazywaniu takich zdjęć ćwiczy się oko, często laików lub rekreantow, jak wygląda spięty koń, jak wygląda gdy coś go boli. Nie jest łatwo to wyłapać
Sonika, początkujący to powinni ćwiczyć oko jak wygląda kulawy koń.

Jak ja ćwiczę (sobą- swoje sporty) to zanim dojdę do tego, że w danym ruchu mam i rozluźnienie i precyzję i równowagę i siłę to mijają tygodnie/miesiące, a do niektórych rzeczy nawet lata pracy brzydkiej, w spięciu i czasem na granicy bólu.
Nie da się konia ujeździć do wysokiego zebrania nie egzekwując zebrania czasami. I po drodzę będzie siłowo (przejechać łydką przez rękę, kopnąć w dupę żeby zad ze śladu zlazł itd.), będzie brzydko z napięciem (skrócić ramę także wodzami aby koń nie pływał pomiędzy pomocami, i nie jest ważne że przeganaszowany i spięty- teraz tłumaczymy respekt na pomoce go zmykające, zaakceptuje to dostanie luz od razu).
I tak łatwo jest z kilku sekund czy nawet minut czy całych sesji takich "przejściowych"- zrobić taki właśnie źle rozumiany materiał.
Z tą brutalną jazdą chodzi mi głównie o tą dziewczynę. Zero edukacji pt. jak uzyskać coś prawidłowo, jak zrobić by było dobrze, szukać pomocy, rozwiązanie problemu. Ciągle gnojenie za młode konie, za użycie bata, za rollkur. I są rzeczy z którymi się zgadzam ale forma mnie mocno wkur.. ciągle coś się nie podoba i tak 34 relacje do przerzucenia jakby znalazła sobie po prostu zajęcie w domu siedząc i się nudząc. Lubię konie, chętnie wsiadam na konie ale ja też popełniam błędy i można mnie hejtowac za niestabilna rękę i kontakt i zrobić mi beznadziejne zdjęcie. O tym że nie należy się wypowiadać nad jazdą kto jeździ znacznie lepiej już dawno wiem, że można. Że mamy prawo zwracać uwagę ale właśnie w tym problem ze tu się bierze behawiorystka koni która nie widzę żeby wstawiała dużo ze swojej jazdy. W ogóle ona wsiada? Wiadomo, że ktoś kto prowadzi ten Instagram ma władzę nad tym co wrzuca ale na Boga.. taka nieomylna jest? Irytuje mnie te parędziesiąt slajdów i wrzucanie komentarzy na relacje ze ktoś się z nią zgadza lub nie. Mam ją bo zdarza się coś co mi otwiera oczy na różne perspektywy ale dużo bardziej lubię konto które obecnie uczy pokazując zdjęcia które siodło jest dobrze/źle dopasowane i mam zaraz po tym odpowiedzi.

kontury, no właśnie ja kieruje się zasadą że przede wszystkim bezpiecznie. To osoba która prowadzi mi zajęcia wie jak reaguje koń i jak ten koń się czuje. Wiadomo, nie można przeginać ale jeśli koń robi mnie w balona i dostaje podpowiedź żeby strzelić batem w zad to zwykle to robię chyba, że czuje że ja coś faktycznie nie domagam. Ale ja też jeżdżę i mam trochę doświadczenia z tymi końmi. Nie siedzę w tym 3 lata a i tak mam problemy z oceną czy koń jest kulawy a jeśli to na którą konkretnie nogę.
Jakiś czas temu miałam kryzys jeździectwa że w ogóle nie należy wsiadać. Po co? Żeby kręcić się w kółko albo pojechać w teren dla własnej fanaberii? A jestem w ogóle pewna czy ten koń tego chce czy ja mu tylko kazałam to zrobić bo jak nie to bat w dupę i idziesz dziadu.. może faktycznie są konie co życzą sobie tylko padoku i mają gdzieś jazdę dla uszczęśliwiania ludzi. No bo czy znacie konia który powiedział że faktycznie chce to robić? Powiedzcie proszę że nie zeswirowalam i Wy czasem też macie ochotę zrezygnować bo posiadanie własnego konia chyba nie zmniejsza kryzysów jeździeckich?

Na drugim zdjęciu udostępniam coś co teraz mnie załamało. Tyle lat z końmi, tyłu trenerów w których wierzyłam. Jeżdżę jak ten czerwony obrazek. Zawsze miałam intencje jak zielony a "top" jeźdźcy ze stajni właśnie zawsze jeździli tak jak czerwony.
Screenshot_2022-03-03-18-43-39-312_com.instagram.android.jpg Screenshot_2022-03-03-18-43-39-312_com.instagram.android.jpg
Screenshot_2022-03-03-18-18-05-307_com.instagram.android.jpg Screenshot_2022-03-03-18-18-05-307_com.instagram.android.jpg
dar, ja mam podobne zdanie. Tzn że nie wszystkie konie nadają się do pracy pod siodłem. Może inaczej - anatomicznie nic im nie jest ale nie widać w nich chęci współpracy z człowiekiem i funu z jazdy albo chociaż z pewnych rodzajów aktywności. Ja do tej pory pamiętam jak zdawałam na hucule odznake PTTK, gdzie była próba terenowa i później jakieś elementy na ujeżdżalni. Koń, na którym zdawałam w terenie był wspaniały. Energiczny, do przodu, bardzo współpracujący. Mogłam z nim na luźnej wodzy zrobić wszystko co było przewidziane w programie bez najmniejszego oporu czy problemu. Koń dynamit (pozytywnie). Kiedy tylko skierowaliśmy się na teren ujeżdżalni - blokada. Koń nie chce iść nawet stępem, zaklusowanie kosztowało mnie wiele cierpliwości i czasu. Szczerze mówiąc nie miałam nawet sumienia przyłożyć mu bata bo by mi chyba ręka uschła - koń był po kilku latach w rekreacji i ewidentnie po prostu nie lubił pracy na ujeżdżalni i pewnie miał z nią też niezbyt przyjemne wspomnienia. Uważam, że tak jak każdy z nas ma swoje preferencje co do jazdy - jeden skoki, inny rajdy a jeszcze inny praca z ziemi tak i konie mają swoje preferencje. Oczywiście można próbować robić skoczka z nielota i może się okazać, że fizycznie idzie mu to całkiem nieźle ale jeśli brakuje smykałki to może się okazać, że będzie to kosztować i konia i jeźdźca niepotrzebna ilość.enerfii, frustracji etc. Być może taki koń z treningiem polubi to co mu proponujemy i też fizycznie będzie sobie lepiej z tym radził co spowoduje mniejszy opór lub jego brak ale to takie fifty - fifty. Dlatego najlepiej dobrać sobie konia, który ma podobne preferencje do naszych. To po prostu ułatwia życie obu stronom.
Myślę, że wiele osób, które miały okazję więcej czasu spędzić w rekreacji doszły kiedyś do tej ściany pt 'czy jazda konna jest w ogóle ok' bo niestety rekreacja rządzi się pewnymi prawami i w wielu miejscach wiele rzeczy dla koni nie jest lub nie było ok kiedy miałyśmy swoje początki. W moich wspomnieniach klasyka jest siłowanie się z koniem, próby zaklusowania czasem przez pół jazdy i ogólnie radzenie sobie z różnego rodzaju buntami. Może początkowo człowiek myśli, że tak po prostu wygląda jazda konna i tak trzeba ale z czasem kiedy człowiek się uczy i wie, że konie ogólnie są zwierzętami współpracującymi a brak tej współpracy może byś spowodowany dyskomfortem, bólem etc no to zaczyna się myślenie i coraz mniejsza przyjemność z jazdy, zwłaszcza w sytuacjach gdzie ma się niewielki wpływ na dobrostan konia. Dlatego też wiele osób po jakimś czasie decyduje się na dzierżawę lub własnego konia. Przynajmniej taki był powód moich dzierżaw a potem kupienia konia. Po prostu jeśli dalej chciałam być przy koniach to nie widziałam już dla siebie innej drogi
Moim zdaniem to tak właśnie działa - większość tych osób ewoluujących w "specjalistów" albo nie miała nigdy styczności z prawidłowym jeździectwem, albo im nie szło.
Powstaje wtedy dysonans poznawczy - z jednej strony chcą obcować z końmi, chcą ich obecności w swoim życiu, z drugiej czują, że to co widzą nie jest w porządku, lub że czegoś nie potrafią, jest zbyt trudne/kosztowne/boją się/cokolwiek innego.
I tacy ludzie szukają alternatyw, na przykład narobienia sobie przeróżnych kursów, uprawnień przez internet, zabawy w naturale, jak ich stać to kupią sobie konia i będą "po swojemu", nie musząc się przejmować niczyimi opiniami.
Niestety sami wiecie, że dużo prościej mieć styczność ze złym jeździectwem niż prawidłowym. Chude konie bez mięśni w szkółkach, obolałe i sztywne, w niedopasowanym sprzęcie. Konie, które wywijając się od dolegliwości bólowych dostają łatkę "tak mających" i nadal się na nich jeździ jakby nigdy nic. Takie obrazki mam nieprzyjemność pamiętać jeszcze z dzieciństwa, gdy zaczynałam jeździć "za stodołą" i bynajmniej nie jest to relikt przeszłości. Szczerze mówiąc nie dziwi mnie, że u wrażliwszych osób to powoduje bunt, niechęć do jeździectwa, to znaczy że mają empatię wobec zwierząt. Gorsi są dla mnie ludzie negujący że cokolwiek się dzieje, którym nie przeszkadza wsiadać na takie konie i liczy się dla nich nie więcej niż wożenie czterech liter. A bywa, że drudzy gnoją pierwszych w lokalnym środowisku, co jeszcze bardziej zniechęca i obrzydza jeździectwo.
Niestety to nasza rzeczywistość kreuje przeróżnych tiktokowych znawców, naturalsów i innych poszukiwaczy alternatyw, niekoniecznie dobrych dla koni. Te osoby może po prostu uciekły ze środowiska, które budziło w nich opór. To nie oznacza, że to co robią jest mądre, dobre - wielu ludziom brakuje pokory, ogólnie.

Sama miałam kryzys "czy konie to lubią", ale wieki temu, zanim nie zrozumiałam jak ważny jest dla samopoczucia konia jego dobrostan fizyczny, a na ten nieoceniony wpływ ma zdrowy ruch. Zbudowanie odpowiednich mięśni, rozciągnięcie, rozluźnienie. Regularna, prawidłowa praca, żywy ruch do przodu, w równowadze i zaangażowaniu. Jest to dużo ważniejsze dla konia, bardziej mu służy niż najszczersze wyrazy miłości, całuski, magiczne linki, jakieś kolejne levele i jazda na wiecznie rzuconej witce, bez wymagania wygięcia, zaangażowania, rozluźnienia grzbietu - bo to niby "okrutne" i konik nie lubi. Może w danej chwili nie jest mu jakoś szczególnie cukierkowo, ale na pewno czuje się dobrze gdy nic go nie boli i ma harmonijne rozwinięte ciało, zaspokojoną potrzebę ruchu.
Piszę to już drugi raz bo wszystko mi się usunęło ale to może i dobrze bo będzie pewnie w skrócie.

To jest typowy żal post do wszystkich moich Trenerów i trenerów. Do tych co chcieli mnie czegoś nauczyć i wierzyli, we mnie i do tych co mieli w dupie moją edukację i inkasowali pieniądze.
Jeżdżę ok 15 lat. Może troszkę więcej ale wstyd się chyba przyznać. Znalazłam kilka zdjęć z mojego złotego okresu jeździectwa i same oceńcie ile tam jest rzeczy złych i ile zadowolonych wyrazów pyska. Oczywiście, że ja nie miałam sobie wtedy nic do zarzucenia bo wreszcie mi szło, wreszcie wydawało mi się, że do mnie dotarło i coś tam więcej rozumiałam. I tak naprawdę to wcale tak dawno temu nie było.


No i oczywiście, że najlepiej wg mnie jest dzierżawić. Tylko właśnie - u mnie problem jest regularności. Mam po za końmi też inne priorytety, które z pewnością dla niektórych mogą wydawać się banalne.
Można gonić za marzeniami i wydawać całą kasę na swojego lub nieswojego konia, można mieć tyle zaparcia by wydawać na treningi całą dniówkę w pracy i jeździć regularnie a jak słyszałam to żeby mieć postępy to trzeba min. 3-4 razy w tygodniu.

Mnie po prostu na tą chwilę i w przeszłości nie było stać. Ale wciąż uważam, że lepiej mieć dzierżawionego konia/układ lub cokolwiek a konia własnego nie posiadać. Zawsze z tego układu można wyjść i mimo wszystko wychodzi zwykle taniej niż własny. Kompromis to to, że nie rządzisz. Mi to nie przeszkadzało.

Był taki moment że mogłam jeździć za darmo ale sama. To też mi coś dało bo czym dłużej jeździłam tym bardziej się stabilizowalam w siodle. Był czas że mogłam jeździć odrabiając jazdy ale 50km w jedną stronę dojazd.


Myślę, że zdjęcia poniżej to osoba, która kocha konie i uczucie które towarzyszy gdy siedzi w siodle. Że zawsze o tym marzyła ale.. no po prostu bez talentu. No nie każdy go ma, po prostu.
Screenshot_2022-03-03-20-51-07-888_com.facebook.katana.jpg Screenshot_2022-03-03-20-51-07-888_com.facebook.katana.jpg
Screenshot_2022-03-03-20-50-52-348_com.facebook.katana.jpg Screenshot_2022-03-03-20-50-52-348_com.facebook.katana.jpg
Screenshot_2022-03-03-20-49-37-967_com.facebook.katana.jpg Screenshot_2022-03-03-20-49-37-967_com.facebook.katana.jpg
Screenshot_2022-03-03-20-48-04-916_com.miui.gallery.jpg Screenshot_2022-03-03-20-48-04-916_com.miui.gallery.jpg
A moze warto zatrzymac sie, i popatrzeć oczami konia? Bo kon widzi czlowieka, ogółem. I wszystkie jego doświadczenia sa "wypadkowa" jaka postrzega i dla jakiej odpowiada w styczności z usredniona postacią ludzka?
Nevermind   Tertium non datur
04 marca 2022 02:08
Jeśli chodzi o journeyofequivet to dokładnie o niej mówiłam, sama jest na początku edukacji behawioralnej i mogę się założyć, że za jakieś 10 lat jej poglądy na wiele spraw będą zupełnie inne. Akurat dla ćwiczenia oka o wiele bardziej polecam konpulpet, bo JofEV o jeździe nie ma niestety nie wiadomo jakiego pojęcia, nieraz przyłapałam ją na tłumaczeniu rzeczy, których sama do końca nie rozumie. Jako źródło wiedzy niestety JofEV nie polecam, bo tak jak mówiłam wcześniej - dużo przekręca, dopowiada sobie i ma dość dziwny tok rozumowania. No i fajnie, że mówi o takich rzeczach jak siłowe działanie czy trzymanie konia w boksie, ale zgadzam się, że często przesadza przy wskazywaniu nieprawidłowości na czyichś filmach, zdjęciach itp.
Mam ją bo zdarza się coś co mi otwiera oczy na różne perspektywy ale dużo bardziej lubię konto które obecnie uczy pokazując zdjęcia które siodło jest dobrze/źle dopasowane i mam zaraz po tym odpowiedzi. Też lubię to konto, zwłaszcza, że ostatnio autorka zaczęła opierać się głównie na badaniach (przedtem w postach też zdarzały się jej potknięcia).

Ogółem taki jest problem z edukacją na instagramie, zawsze pojawia się jest jakiś spory błąd (nie byle błąd - spory, podkreślam), nieważne czy polskie konto czy zagraniczne. Już nie mówiąc o krążących w internecie obrazkach, z których 3/4 jest dezinformacyjne, a nie informacyjne.

Jeśli chodzi o rekreację to wkurza mnie to ciągłe gadanie na nią, każde edukacyjne konto wspomina, że w szkółkach to uczą tego, konie są w dyskomforcie, przepycha się je siłowo... Kurczę, łatwo jest mówić, niech się taki jeden z drugim weźmie za poprawienie jakości rekreacji. Szkółki są jednak potrzebne do kształtowania początkujących jeźdźców. Jestem ciekawa jak taki mądrala jeden z drugim zapanuje nad formą nie dwóch, nie czterech, a kilkunastu koni. Jak sprawi, że bez używania dyskomfortu będą bezpiecznie woziły osoby z umiejętnościami worka kartofli. Obecnie jeżdżę w dwóch stajniach, w obu jest rekreacja i obie zaczynały z wizją arkadyjskiego obrazu, super zdrowych, prawidłowo umięśnionych koni z radością noszących na grzbiecie początkujących adeptów jeździectwa. I oba miejsca mają dobrą rekreację z zadbanymi końmi i instruktorami próbującymi uczyć prawidłowych podstaw oraz do szacunku do konia - ale mimo to wiele elementów pasuje do opisów tych złych szkółek, które to nie wiadomo co. Bo spróbowały być idealne i okazało się, że się nie da. Jak ktoś ma pomysł, to zapraszam, przyjdźcie, naprawcie. Ale gadanie z boku mnie wkurza.

dar, Na jednym blogu wyczytałam takie zdanie (oczywiście cytuję niedokładnie, ale sens pozostał): Dlaczego skupiasz się na pysku konia, a nie pomyślisz o reszcie jego ciała?
No właśnie, skąd u nas taka tendencja do czepiania się ustawienia głowy, kiedy koń ma jeszcze grzbiet, nogi, szyję..? To też jest coś, co strasznie mnie irytuje w kontach edukacyjnych - nAjwAŻniejSzy jesT pIoN jAk KoŃ jESt zA PiOneM tO TrAgEDijA. NOo bOo badania wskazują na negatywny wpływ przeganaszowania na konia.
Pomijając już fakt, że z różnych powodów wątpię w wiarygodność tych badań, to istnieją też przecież badania dotyczące chociażby jazdy z opuszczonym grzbietem. Czyżby wszyscy zapomnieli, że siedzimy na tym grzbiecie? Osobiście wolę zobaczyć nawet konia za pionem, ale prawidłowo używającego swojego ciała, angażującego grzbiet i zad, przenoszącego ciężar na tylne nogi, niż konia jeżdżonego przed pionem, ale uwalonego na przodzie, z opuszczonym grzbietem i zadem niewspółpracującym z resztą. Dużo bardziej niż na pion lubię patrzeć na pracę mięśni szyi i tego czy ,,łączy się" z resztą czy jedzie sobie jakby ,,oddzielnie".
Swoją drogą w niektórych stajniach jest możliwość jazd na koniach sportowych, czasem wręcz każdy jeździec jest przypisany do konkretnego konia, na którym trenuje i startuje. Albo czasem jest możliwość treningu na prywatnych koniach trenera. Może warto poszukać czegoś takiego, zamiast zastanawiać się pomiędzy szkółką a dzierżawą?
Nevermind   Tertium non datur
04 marca 2022 02:21
Post został usunięty przez autora
Nevermind   Tertium non datur
04 marca 2022 02:23
Nie mogę już edytować, ale chciałam dać jeszcze przykład dezinformującego obrazka. Wiele osób go pokazuje, a potem jeźdźcy uważają, że behind the bit i behind the vertical to to samo, ba, on the bit to dla nich to samo co in the vertical a above the bit = in front of the vertical :> Wierzcie lub nie, ale spotkałam naprawdę sporo osób tak ,,wyedukowanych" przez dokładnie ten jeden obrazek
P.S. Nie, koń na dolnym obrazku nie jest za wędzidłem.
moj_ulubiony_obrazek.jpg moj_ulubiony_obrazek.jpg
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się