kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 marca 2022 11:42
EMS, trzeba konia uwrażliwić na pomoce, bo ciagle dziabanie tylko go przytępia.
EMS, trzeba nauczyć samego isc w przód. Da się, nawet największe leniwce w treningu idzie nauczyć się nieść a nie tylko hamować.
to już chyba lepiej użyć z głową bacika zamiast dziabać ciągle łydką...tak mi się zdaje
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
17 marca 2022 12:56
halo właśnie, mnie się też wydaje, że naturalnie jest w siądź, dodatkowo i działanie dosiadu można zsynchronizować. Jednak gdy weźmiemy pod uwagę, że mamy zadziałać na wewnętrzną tylną nogę, żeby wkroczyła głębiej pod kłodę, to akurat przy anglezowanie na prawidłową nogę, wewnętrzny tył porusza się do tylu, gdy siadamy, a zaczyna poruszać się do przodu jak wstajemy. Dlatego się tak zakreciłam.

Na posty o dziabaniu co krok nie będę odpisywać, bo akurat moją rozkmina jest z innego etapu jeździectwa i porusza inny problem. Działanie łydki w kłusie nie ogranicza się tylko do popedzanie leniwego konika 😉
ElMadziarra, Jednak gdy weźmiemy pod uwagę, że mamy zadziałać na wewnętrzną tylną nogę, żeby wkroczyła głębiej pod kłodę, to akurat przy anglezowanie na prawidłową nogę, wewnętrzny tył porusza się do tylu, gdy siadamy, a zaczyna poruszać się do przodu jak wstajemy.
Sama sobie odpowiedziałaś - działasz wtedy kiedy jest potrzeba, niezależnie od tego czy wstajesz czy siadasz 😉

Na posty o dziabaniu co krok nie będę odpisywać, bo akurat moją rozkmina jest z innego etapu jeździectwa i porusza inny problem. Działanie łydki w kłusie nie ogranicza się tylko do popedzanie leniwego konika 😉
Zadałaś pytanie w taki sposób że nikt kto cię nie zna osobiście, nie mógł zgadnąć o co pytasz.

Facella   Dawna re-volto wróć!
17 marca 2022 13:49
<br>
<b>Facella,</b> a co w robić w przypadku konia, który "gaśnie". Jak go inaczej popędzić/rozpędzić jeśli nie ciągłym dziabaniem?

EMS, no właśnie przestać dziabać. To koń ma trzymać tempo, nie Ty.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
17 marca 2022 13:57
Iskra ale halo i NowaJa jakoś nie miały problemu ze zrozumieniem pytania w którym momencie działamy łydką w kłusie anglezowanym. Reszta dopopowiedziała sobie do pytania co chciała, żeby odpowiedzieć co wiedzą.

W ogóle nie odpowiedziałam sobie na pytanie i dalej mam mętlik, bo skoro naturalnie i zgodnie z biomechaniką jest zadziałać przy siądź i tak większość uczy, to problem działania na wewnętrzny tył pozostaje. Nie piszę o sytuacja nagłej potrzeby tylko o zaplanowany celowym działaniu.

Jeśli chcesz zrobić dodania w galopie, to gdy cię uczą jak zadziałać łydką i działasz zgodnie ze sztuką to działasz na wewnętrzny tył. Jeśli masz zrobić ustępowanie, to też uczą cię jak i kiedy zadziałać łydką, żeby wewnętrzny tył poszedł w przód i w bok. Itd, idt. A przy anglezowaniu ... pult. Znam tylko jedną trenerkę, która uczy działać w staniu, bo, jak tłumaczy - działasz na wewnętrzny tył i stabilizujesz siebie, gdy odrywasz się od siodła. Próbowałam, ale jakoś tak nienaturalnie mi się w ten sposób jechało. Niebiomechanicznie, jak to halo ujęła. A może to tylko kwestia nawyku.

A problem mi wylazł, gdy sama komuś tłumaczyłam świadome, zgodne ze sztuką działanie łydki na wewnętrzną zadnią nogę, po co, na co, dlaczego, jak i kiedy. No i na anglezowanym się spultałam.
ElMadziarra, mnie to tłumaczono tak, że jak siadasz to koń wewnętrzny tył wstawia pod siebie i jak wtedy zadziałasz łydką, to koń się mocniej odepchnie.
ElMadziarra, mi ten problem wylazł gdy byłam w czasie rekonwalescencji i nie mogłam jeździć w pełnym siadzie.
Oddzielenie działania łydki od fazy anglezowania początkowo było trudne, bo siadając zginamy nogi i zwłaszcza osoby początkujące dają łydkę nieświadomie.
Jeśli ktoś już umie trzymać łydkę przyłożoną swobodnie do boków konia, bez kleszczenia i majtania, to i dawanie łydki w momencie wstawania ogarnie.

Bardzo mi wtedy pomogły ciężkie strzemiona, które pomagały pozostać całej nodze swobodnie wypuszczonej.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
17 marca 2022 14:39
NowaJa jeżeli siadamy dociążając zewnętrzny przód do "do podłoża", to tym samym dociążamy wewnętrzny tył, potem ruch całego konia w przód powoduje, że omawiana para nóg "idzie w tył". Oderwanie od ziemi i ruch w przód zewnętrznego przodu i wewnetrznego tyłu zaczyna się, gdy już nie mamy tyłka w siodle. Czyli chcąc zadziałać świadomie łydką na wewnętrzny tył musimy dać łydkę w momencie wstawania. Lub anglezować nieprawidłowo na wewnętrzną 😉
Iskra czyli w większości ludzie są źle uczeni? Ja serio znam tylko jedną laskę, która uczy tak, jak my tu rozumujemy. I nigdzie w necie nie znalazłam takiej retrospekcji na czynniki pierwsze. Za to najczęściej porady, że aby wydłużyć wykrok to przy siadaniu należy dać łydkę i zadziałać dosiadem pozostając na kontakcie.
<b>EMS,</b> trzeba nauczyć samego isc w przód. Da się, nawet największe leniwce w treningu idzie nauczyć się nieść a nie tylko hamować.
Dziewczyny, nie mam własnego konia i nie planuję mieć. Jeżdżę na szkółkowych. Uczę się jeździć i jeżdżę na wszystkim co mi w danym momencie i w danym miejscu przydzielą. A wiadomo, że konie, zwłaszcza szkółkowe, są przeróżne. Ja ich trenować nie będę ale muszę sobie na nich poradzić. Wiem jak wstrzymać konia rwącego do przodu - z tym potrafię sobie poradzić. Ale jak mogę popędzić gasnącego szkółkowego konia bez dziabania?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 marca 2022 15:34
EMS, mówiąc szczerze, jazda na totalnych trupach, którzy trzeba wiecznie zmuszać do ruchu, mija się z celem. Nie jest to przyjemne ani dla Ciebie, ani dla nich. Zwłaszcza, ze nie można zdiagnozować dlaczego tak się dzieje i jak zareagować. Nie masz w okolicy miejsca, gdzie konie są bardziej chętne do pracy?
ElMadziarra miałam ten sam problem zawsze. Pamiętam, że na samiuteńkim początku jak uczyłam się jeździć dawałam łydkę wstając/będąc w górze przy anglezowaniu i mnie w rekreacji zgasili, że mam dawać siedząc, więc się przestawiłam. Po latach miałam treningi z genialną dziewczyną na jej prywatnym koniu, żaden szał, ale solidnie jeżdżąca i się doszkalająca. Mówiła, że powinno się dawać w staniu, że nauczyła ją tego sędzia FEI wkkw, a też zawsze znała tylko opcję w siodle. Tłumaczyła to tak, że koń przyspiesza, bo jest odciążony, jest mu ciężej przyspieszyć, jak siedzimy w siodle - stąd łydkę daje się, gdy jesteśmy w górze. Chwilę mi zajęło przestawienie się na inny nawyk, ale efekty były lepsze, konie zdecydowanie lepiej reagowały, bo sobie porównywałam.
Chyba najprościej jest wypróbować samemu jak dobrze reagujący na pomoce (w sensie dobrze zrobiony, niestępiony) koń reaguje, która z opcji jest skuteczniejsza. 😉

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam anatomicznie szczerze mówiąc, ale też nie mam możliwości za bardzo popodglądać, bo chwilowo niestety mam dłuższą przerwę od koni. I zaznaczam, że jestem zwyczajnym rekreantem, mówię tylko o tym, z czym sama się spotkałam i co u mnie konkretnie się zmieniało w związku z pytaniem ElMadziarry, które moim zdaniem notabene jest bardzo zasadne i wbrew pozorom jak widać nie tak oczywiste. :P
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
17 marca 2022 20:43
Dreamer113 odciążenie grzbietu rzeczywiście jest dobrym argumentem. Kolejnym argumentem na to, żeby stanąć po stronie opcji "w stój".

EMS na każdym koniu łatwiej się jeździ, gdy robimy to prawidłowo. Na szkółkowym rekreancie też musisz zacząć od rytmu w danym chodzie, który osiągasz działając łydką. Jeśli masz już rytm to go pilnujesz, gdy go tracisz korygujesz łydką oczywiście. Trudno jednak jechać na koniu, który wymaga korekty co krok. Wtedy zaczyna się tzw dziabanie i wpadasz w błędne koło. Ty próbujesz wycisnąć każdy krok, a koń olewa łydkę. Więc jeżeli koń nie reaguje na korygującą łydkę, to trzeba wzmocnić pomoce. Nie w sensie wzmocnienia łydki, tylko w sensie zadziałania bacikiem razem z łydką. Bat ma zadziałać raz a konkretnie, żeby nie wkręcić się znów w dziabanie batem. Trzeba być jednak przygotowanym, że koń na takie wzmocnienie odpowie konkretnym wystrzeleniem do przodu, nawet nieplanowanym galopem i nie może zostać za to ukarany. Nie może nadziać się na wędzidło, nie może dostać tyłkiem po plerach, bo nasza korekta weźmie w łeb. Dlatego sensowni instruktorzy chcą, żeby początkujący jeźdźcy korygowali konie. Zadaniem instruktora jest uwrażliwienie na łydkę, gdy konia uczniowie popsują.

Należy sobie też przede wszystkim postawić pytanie, czemu ten koń tego rytmu nie trzyma. Czy problem jest po stronie konia - nie chce, a może nie umie, bo nieujeżdżony, bo ma niedopasowany sprzęt i go boli, bo zdrowie szwankuje, bo nie ma już siły, itd, itp. Czy też problem jest po stronie człowieka - bo ten nie umie i/lub koniowi przeszkadza.
ElMadziarra argumentem za tym, że łydki zamykają się przy siadaniu jest to - że tak robią 🙂 Im lepszy jeździec tym jego pomoce są bardziej naturalne, mniej widoczne. Jeździec tworzy całość z wierzchowcem, włącza się w ruch, poniekąd surfuje na fali.
Odciążenie grzbietu jest kontrargumentem wobec opcji "w stój" bo sama optująca napisała, że "koń przyspiesza" a na tym nam nie zależy, zależy nam na wydłużeniu wykroku. A o to w kłusie anglezowanym zdecydowanie łatwiej wydłużając zewnętrzny bok konia niż skracając wewnętrzny. Podstawianie wewnętrznej zadniej jest ważne przy zbieraniu, a kłus anglezowany nie służy zbieraniu konia, nie w tym celu jest stosowany. Zadaniem kłusa anglezowanego jest rytmiczne odprężenie konia, naturalne wydłużenie jego kroków (a raczej likwidacja skrócenia ze sztywności) i oszczędzanie kręgosłupa konia gdy koń jeszcze sztywny. Trochę inaczej może być gdy koń zawsze jest miękki jak masło i rytmiczny z natury (a coraz więcej takich koni) ale wtedy, na logikę, idea anglezowania się gubi, aż by się prosiło o chwilę jazdy w półsiadzie/dosiadze odciążającym. Ale nie wiem, bo jeszcze nie siedziałam na takim koniu, którego nie trzeba by było rozluźnić, tylko widzę, że takie konie (na oko) bywają.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
18 marca 2022 06:48
halo wiedziałam, że na Ciebie można liczyć i znów wywrócisz wszystko do góry nogami, gdy się człowiekowi wydaje, że już wie.
Często na początku musimy przyspieszać, jeśli koń sam z siebie nie idzie rytmicznym kłusem, tylko truchta. Potem rzeczywiście rozluźniamy i wydłużamy w rytmie. Ale impuls też łatwiej wyegzekwować działając precyzyjnie na wewnętrzną zadnią.

Ja się serio zaczynam zastanawiać, czy naturalnie rozkładam nogi, gdy wstaję, czy gdy siadam. Czy po prostu robię tak, jak mnie uczono i jak mi weszło w nawyk. Dla mnie naturalne są pomoce klasyczne i jadąc na westowym koniu stosując westowe pomoce aż słyszę jak mi zgrzyta. Za to westowiec może to samo stwierdzić o pomocach klasycznych. Niektórzy serfują na lewą bo są goofy, a reszta na prawą. Przestaw ich nagle i też będzie zgrzyt.
ElMadziarra, a mi obecna Pani Trener wywróciła jeździectwo do góry nogami ucząc, że niezależnie od chodu używamy łydki tylko wtedy, kiedy zadnia noga po tej samej stronie idzie pod kłodę - bo tylko wtedy jesteśmy w stanie na nią wpłynąć i ją przestawić - głębiej na wprost czy po przekątnej - i użycie tej łydki ma sens. Zaś używanie łydki, kiedy koń nie jest w stanie z tym nic zrobić, tylko go zatyka. Reasumując - wewnętrzną łydkę w anglezowaniu przykładamy wstając. I tylko wewnętrzną, bo jak widać zewnętrzną przeciwnie - używamy jak siadamy.
Morał tego taki, że nie dość, że trzeba używać łydek niezależnie od dosiadu, to jeszcze niezależnie od siebie. I rzeczywiście po wielu jeźdźcach GP i ich pomocach np. w piaffie to widać - że łydki działają naprzemiennie, nie równocześnie.
Biomechanika ruchu jeźdźca to jak dla mnie żaden argument, bo koń to nie kanapa, żeby na nim wygodnie siedzieć. Od momentu zaangażowania nóg w dosiadzie problem uniezależnienia łydek od dosiadu samoistnie znika. A skuteczność użycia łydek w kłusie anglezowanym nie powinna maleć. Dosiadu tak, ale nie łydek. Realnie im więcej jeździmy kłusem anglezowanym na niekorzyść ćwiczebnego, tym lepiej dla konia.

<br>
Należy sobie też przede wszystkim postawić pytanie, czemu ten koń tego rytmu nie trzyma. Czy problem jest po stronie konia - nie chce, a może nie umie, bo nieujeżdżony, bo ma niedopasowany sprzęt i go boli, bo zdrowie szwankuje, bo nie ma już siły, itd, itp. Czy też problem jest po stronie człowieka - bo ten nie umie i/lub koniowi przeszkadza.


ElMadziarra, w szkółkach problem zawsze (prawie) jest po stronie człowieka. Gdzieś się trzeba nauczyć. I w takiej szkółce zawsze jest koń, który idzie "łatwo" i są te trudniejsze, ale dobry jeździec pojedzie na każdym. Zresztą nawet po sobie to widzę. Ja się z jakimś koniem męczę, szarpię, generalnie koń ma mnie w 4 literach, a potem wsiada na niego mała dziewusia (sorki za określenie, ale dokładnie 11-14 letnie dziewczynki o chudych nóżkach i dupkach jeżdżą u nas w stajni 😍😉 i koń pędzi pod nią jak złoto, a ja mogę tylko się przyglądać i zachodzić w głowę co ja do cholerki robię nie tak 😲 😂.
No ale wiadomo, swoje dupogodziny trzeba w siodle wysiedzieć, a w moim wieku to postęp jest już wolniejszy. I tak się cieszę, że jakiś jest 🙂
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
18 marca 2022 11:07
lilid czyli tak jak w stępie ... i w sumie galopie. Wow
A konia to nie "buja" w tym kłusie? Chyba zależy od wyczucia i delikatnego użycia łydki, prawda?
EMS, jako posiadaczka konia leniwca, powiem Ci, że na takie konie często najlepiej działa brak nudy. One się często zawieszają jak się nic nie dzieje, ale w szkółce,to ja nie wiem na ile sama możesz decydować co robisz podczas jazdy. Jeśli możesz, to trzeba tłuc przejścia, wolty, zmiany kierunku, wydłużenia kroku, skracanie, wężyki, ustępowania, potem coraz trudniejsze elementy, ale i na łatwych się da. Tylko musi się coś dziać, żeby koń nie miał czasu na zwiechę, żeby miał jakieś zadanie i żeby był uważny na to co od niego chcesz, plus to Ty musisz dokładnie wiedzieć co i kiedy chcesz zrobić. Tu nie ma mowy o "a może przy kolejnym słupku, bo przy tym już nie ruszy". Nie, one muszą wiedzieć, że jesteś zdecydowana - moja jak mam gorszy dzień fizycznie lub za dużo na głowie, to od razu próbuje się migać od roboty, ale śmieję się, że to jest koń stworzony do jeżdżenia programów - wjeżdżasz na linię środkową, zatrzymujesz się i wtedy magicznie włącza się TEN guzik. Zapewne dlatego, że obie jesteśmy wtedy skupione na literkach, na dokładności, na tu-i-teraz, zamiast a-może-za-chwilę 😉 No i przy koniach leniwcach wbrew pozorom kluczowa jest też delikatna ręka, żeby nie zabić ani grama tego ruchu naprzód.
ElMadziarra, hmm dwie sprawy. Po pierwsze nie używamy łydki cały czas, powtarzalnie (chyba, że siedzimy na sztywnym grzbiecie i właśnie chcemy go takim delikatnym podawaniem z łydki na łydkę trochę rozbujać). Po drugie jakby nie było, zawsze mamy dwie nogi, nie jedną 😅 i nawet jeśli w danym momencie łydka „nie działa” - w sensie nie daje sygnału do napięcia mięśni, to nadal spływa po boku konia jak kołderka obciążeniowa i stabilizuje tego kabana, na którym siedzisz. Ogólnie dobry pasywny dosiad ujeżdżeniowy, na długiej nodze, gdzie ciężar ciała jeźdźca spływa do pięt, sam z siebie zamyka kłodę w bezpiecznym pudełku i zapobiega nadmiernemu pływaniu na boki.
Generalnie chodzi o to PO CO używa się łydki. Dopiero potem jak i kiedy. Zatem lillid też dobrze prawi, bo kłus wcale nie jest chodem w pełni symetrycznym.
Zgadza się, zadziałanie wewnętrzną na wewnętrzną zadnią - buduje impuls. Tylko kolejność "zdarzeń" przebiega wg piramidy ujeżdżenia, gdzie impuls następuje po akceptacji kontaktu, w teorii i praktyce - buduje się go w pełnym siadzie. Oczywiście są triki, jak nauka piaffu czy pasażu w anglezowaniu (a tu bez sensu anglezować "naturalnie"😉 a rezultaty takiego nieoczywistego postępowania też są nieoczywiste. Ale chyba nie rozmawiamy o tym etapie
Co do zasady - najpierw trzeba obudzić w koniu spontaniczną dążność do przodu luźnym, obszernym, rytmicznym krokiem. Potem z tego korzystamy zmierzając do zebrania, samoniesienia i prefekcyjnego wyprostowania. każdy koń rusza się tym swobodniej, im jeździec mniej zaburza równowagę całego układu. Żadne pobudzanie łydką, odciążanie, pobudzanie ciekawości etc. nie pomoże, jeśli koń jest osłabiony fizycznie czy zesztywniały ze strachu (o utratę równowagi, często). Jeźdźcom często się myli, bo koń "over tempo" ma lepszą równowagę, jest zatem pewniejszy siebie i swobodniejszy. Ale nie o to chodzi w jeździectwie.
Hej czy brzoza nadaje się na gryzak dla konia?
Tak. 🙂
maluda, ok, dzięki 🙂
Czy przy obecnych temperaturach bede musiała zapakować konie w derki po ogoleniu (nie całego konia- szyja, klatka piersiowa)? Mam kucyki mamuty, w dzień zapowiadają po 16 stopni, one codziennie coś robią, po 30 minutach spaceru już teraz są lekko przypocone. Cały dzień stoją na padoku, na noc idą do boksów angielskich.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 marca 2022 11:45
Nie były wcześniej golonkę? To tak
RobaczekM, ja bym ogoliła na 5-6mm i puściła bez derek 😉 sama też chcę tak zrobić z konikiem polskim, a warunki identyczne, cały dzień na dworze na noc w boksach angielskich.
Z racji tego, że FB przypomniał mi dawne końskie dzieje, mam takie pytanie:
- otóż sytuacja wyglądała tak, że w stajni były organizowane HZO w skokach; w związku z czym, przed rozpoczęciem konkursów czyli o 6 rano jeździłam swojego konia na małej hali (akurat był w trakcie rozruchu, więc to było szalone 30min pod siodłem). Byłam sama, ja jedyna.
Przyszła pani komisarz zawodów i dostałam opiernicz za brak kasku, miałam zsiąść i tenże kask ubrać.

I pytanie mam takie - czy komisarze zawodów mogą wydawać takie dyspozycje osobom, które nie są zawodnikami a po prostu pensjonariuszami danego ośrodka...?
kolebka, tak. Przepisy PZJ dotyczące kasków obowiązują wszystkie osoby poruszające się na terenie zawodów bez względu na to, czy w tych zawodach startują, czy nie. Powód jest prosty: każdy może sobie wjechać rano na teren wykorzystywany jako rozprężalnia, bez kasku, w zabronionym sprzęcie itp. i informować komisarzy, że on nie startuje... każdy = również startujący zawodnik. Komisarz nie zna wszystkich możliwych zawodników...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się