KOTY

Śmierdziel się polecą bardzo, ale przy nim nir ma za dużo biegania. Raczej tulenie i kopanie ewentualnie 😅
Wrzucam przykład Toperza, który też jest chonky boy, nie bardzo idzie coś z tym zrobić. Je w zasadzie tyle co siostra i waży 2x tyle co ona. Widocznie ma metabolizm po madce 🤷😂
20220327_114100.jpg 20220327_114100.jpg
Strzyga, a czemu ona ma taką miednicę? Miała jakiś wypadek?
Jak to się stało?

To ja nie pomogę, nigdy mi się nie trafił gruby kot akurat.

Śmierdziel u mnie już leży i się kurzy, intersował tylko Rzenka, ale wiadomo, że teraz wygrywa ze wszystkim ogród, bo tam można złowić żywego śmierdziela :-)
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 marca 2022 13:25
Perlica, nie wiem, „zaadoptowałam” ją z hodowli jak miała 4 lata, niby nic nigdy nie miała, potem się okazało, ze miała przednią łapkę złamaną. Ciężko to nagrać jak biegnie, ale się postaram.

Szukałam kociego fizjo w 3 mieście, ale nie ma, są tylko psi, moj ludzki mówi, ze z kotami się nie da, bo musza współpracować. Psy da się jeszcze ogarnąć, kotow nie.

Strzyga, pytałaś w TKW? wydaje mi się że pokazywali kiedyś na fejsie fizjooterapię kota
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
30 marca 2022 13:58

Szukałam kociego fizjo w 3 mieście, ale nie ma, są tylko psi, moj ludzki mówi, ze z kotami się nie da, bo musza współpracować. Psy da się jeszcze ogarnąć, kotow nie. <br>
<br>

Strzyga, tak tylko od siebie dorzucę, że z tego co wiem, da się pracować z kotami. Sama chodzę "rekreacyjnie" do fizjo z psem, ale tuż przed nami zajęcia ma właśnie kot i prowadzące nie mogą się go nachwalić 😉
Strzyga, u mnie w przychodni ortopedycznej tez jest fizjo kocie, ale nie wiem co oni robią z kotami.
Pewnie powodzenie takich zajęc zależy od charakteru kota, bo pewnie są takie co się nadają i takie co nie.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
30 marca 2022 17:24
kursy są jako zoofizjoterapeuta małych zwierząt. Czyli zarówno psy i koty się ogarnia 😉
Myślę że znalezienie w PL kogoś kto się tylko kotami zajmuje będzie graniczyło z cudem. I myślę, że lepszy dobry fizjo niż żadne 😀 nawet takie które 99% obsługują psy a ten procent reszty to koty
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 kwietnia 2022 14:49
Nie wiem czy coś widać z tego jak ten polamaniec biega. Przy czym nie wyglada, żeby sprawiało jej to duży ból, chętnie się bawi, biega i wygłupia. Ale nie skacze

Możecie polecić automatyczne podajniki karmy dla kota? Chętnie kupię coś sprawdzonego, żeby kot mógł w wyjątkowej, awaryjnej sytuacji zostać dobę-1,5 doby, gdy akurat nikt nie może podejść. Woda nie jest problemem, a karmy na zapas nie mogę zostawić bo się przejada.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
27 kwietnia 2022 16:56
lenalena, ja używam catmate c200 i jak do tej pory (tfu tfu) niezawodnie działa. W zestawie też jest wkład chłodzący a timer można nastawić do 48h. C200 ma dwie miski i klapki działają niezależnie od siebie.
Donkeyboy, super, dzięki!!
@lenalena, ja mam (ale to na karmę suchą tylko), karmnik Eyenimal. Duży pojemnik na karmę, programujesz sobie sama pory podawania posiłku oraz ile wagowo karmnik ma go wysypać i już 🙂 Kociska nawet na 3 dni mogę zostawić i mam pewność, że zjedzą
Dzięki! To mam jakieś tropy. Dwa koty to bezpieczniej pewnie 2 osobne pomieszczenia i 2 maszyny, żeby każdy spokojnie zjadł, nie?
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
29 kwietnia 2022 01:23
lenalena, moje dwie jedzą z jednego automatu, nie mają i nigdy nie miały problemu jeść obok siebie ale na początku je uczyliśmy że jedna je z lewej a druga z prawej. Na początku też było tak że dawaliśmy jednej takie mokre którego druga nie lubi. Suche też preferują inne i też stoi po "ich" stronie podajnika.

Faktem jest że nigdy się o żarcie nie biły i jak jedna drugiej nosa wsadzi w miskę to nie ma krzyku, ale nie ma tak że jedna druga wygoni. Ba, one w sumie nawet chętniej jedzą razem niż samopas. No i pomimo że tam jedna drugiej dokończy czasem posiłek to zwykle przy następnym karmieniu się to wyrównuje i ta co zatankowała wcześniej pod korek zostawi żarcie tej drugiej i tak to się kręci.

Ale jak masz koty gdzie jest definitywnie alfa i beta to takie coś może nie wyjść i wtedy faktycznie osobno najlepiej.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 kwietnia 2022 14:32
Czego używacie na kamień? Melu ma już tylko 2 trzonowe.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 kwietnia 2022 14:41
Strzyga, wet nam polecił szczoteczkę do zębów dla niemowlaków. Na razie przyzwyczajamy stopniowo wiec z samą wodą.
U mnie też dwa koty, a ten automat ma o tyle fajną szeroką miskę, że jedzą obydwoje obok siebie i żadnych spięć nie ma 🙂 Jedyne co im rozdzielam, to mokre na dwie miseczki
Słuchajcie, czy mogę jakoś pomóc starszemu kocurowi, który z racji wieku widzi coś tam tylko z daleka, traci słuch? Mam wrażenie, że ma początki kociej demencji, do tego wzrok i słuch, czasami kręci się w kółko i nie wie co ze sobą zrobić. W nocy zdarza mu się wokalizować, chodzi po mieszkaniu jakby nie mógł się w nim odnaleźć. Jak się go weźmie do łóżka i przytuli to zasypia. Do tego mieszka z dwoma innymi kotami i czasami dochodzi do konfliktów, bo on w nie włazi, nie słyszy syczenia, nie widzi, że wchodzi w innego kota. Ehhh, nie jestem gotowa na jego starość 😖
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
30 kwietnia 2022 22:36
Fokusowa, dla psów jest canergy i karsivan, ale nie wiem czy są odpowiedniki dla kotów, to pytanie do lek weta
Minął tydzień więc mogę wreszcie opowiedzieć co spotkało mojego kochanego Koreczka. Wcześniej dostałabym wielotygodniowego bana albo musiałabym wykropkować całość.

W zeszły piątek kotek zjadł kolację i jak zwykle w cieplejsze dni, poszedł na dwór. Rano woła mnie mąż i mówi, że usłyszał przeraźliwy koci płacz pod oknem sypialni i przynosi mi kota z brudną, mega wielką raną wyszarpaną na grzbiecie nad łopatką.
Szybkie wstępne oględziny - nawet nie będę tego czyścić, w samochód i do weta. Szczególnie, że na szyi też było coś brudno-ziemisto-czarnego co wyglądało jak skaleczenie. Do mojej zaufanej lecznicy mam prawie 100 km, zadzwoniłam uprzedzić, że będę i jedziemy. Po drodze kot trochę popłakiwał, sporo przysypiał. Jak spał patrzyłam czy jeszcze żyje.
W lecznicy kot na stół, oglądamy. Wet mówi, że trudno uwierzyć, że to świeża rana. Mówię, że na pewno, bo wieczorem Korki był normalnie na kolacji. Pobieramy krew na badania, idzie kroplówka i przeciwbólowe w żyłę. Temperatura niska, kładziemy na macie grzewczej, owijamy kocykiem. Morfologia wykazuje silne odwodnienie, reszta (jak na taki stan) w miarę ok, biochemia niezła.
Zastanawiamy się jak to mogło powstać. Robimy RTG, coś zaczyna świtać. Pan doktor idzie zadzwonić skonsultować. Wraca, ogląda ranę ponownie, wącha...
I mówi, że już wie - KOT ZOSTAŁ POSTRZELONY!!!
Po ogoleniu dokładnie widać małą rankę wlotową i wielki wyrwany kawał u góry. Kręgosłup na wierzchu. Początkowo mam asystować przy zabiegu, ale nie czuję się najlepiej więc dostaję polecenie jechania do domu. Przypominam, że jest sobota, zaczyna się długi majowy weekend. W lecznicy ruch jakby wszyscy nagle przypomnieli sobie o szczepieniach, kupnie karmy, przycięciu pazurków itp.
Operacja odbywa się po zamknięciu, trwa blisko 2 godziny, z czego prawie godzina na samo czyszczenie rany.
Kot nadal jest w stanie krytycznym, zostaje w szpitalu. Przeżył narkozę, jeśli przeżyje do rana jego szanse wzrosną, ale później też dużo się może wydarzyć.
Z racji miejsca zamieszkania podejrzewam strzał z broni myśliwskiej. Wet mówi, że to robił "fachowiec", strzelał, żeby zabić.

Dzisiaj jestem trochę spokojniejsza, mogę o tym mówić. Korki jutro wraca do domu, już w trzeciej dobie próbował chodzić, w czwartej spacerował po lecznicy.
Ogromne miał szczęście, kula o włos ominęła aortę i tchawicę.
Nie wiem jakim trzeba być zwyrodnialcem, żeby do ufnego, bezbronnego zwierzęcia strzelać jak do żywej tarczy. I jeszcze zostawić je, żeby dogorywało gdzieś samo.
Mąż zaczyna prywatne śledztwo, ale nie wiadomo czy dowie się kto to mógł być.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 maja 2022 22:17
SzalonaBibi, bardzo mi przykro, że to się stało 🙁 niestety koty wychodzące same są łatwym celem i dla dzikich zwierząt i dla samochodów i dla zwyrodnialcow 🙁

Trzymam kciuki za Korkiego i niech będzie szczęśliwym kotem niewychodzacym 🙂
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
05 maja 2022 22:50
SzalonaBibi, ale postrzelony z wiatrówki czy broni palnej?
Jeśli to drugie to grubsza sprawa.... :/ ale byłoby pewnie łatwiej ustalić potencjalnego sprawcę
Współczuję i życzę kotu zdrowia
Strzyga, ja sobie zdaję z tego sprawę. Tylko kot niewychodzący wydaje mi się takim nie do końca kotem. Co to za życie w więzieniu, nawet najlepiej wyposażonym.
I to chyba nie na teraz dyskusja - każda ze stron ma swoje argumenty i nie się co nimi przerzucać.

Pati2012, z palnej. Tylko nie wiadomo czy rejestrowanej. Poza tym zajęliśmy się ratowaniem życia a nie kombinowaniem z badaniami balistycznymi. Mamy tylko zdjęcia rany.

Na razie kolega będzie musiał rekonwalescencję przejść w domu. I nie wiem jak my to wszyscy zniesiemy. On już kategorycznie domaga się wyjścia. A jest kotem wychodzącym od zawsze, urodził się w oborze.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
06 maja 2022 08:30
SzalonaBibi, bardzo przykro mi słyszeć co się stało twojemu kitku. To jest okropne. Mam nadzieję że już będzie tylko lepiej.

A co do postrzelenia - zgłoś to na policję. Za takie strzelanie (nawet z wiatrówki) można dostać nawet rok więzienia (znęcanie się nad zwierzętami). Pamiętam jak ktoś zastrzelił konia i policja miała bardzo dobry wgląd na to co robili ci którzy byli z lokalnego kółka myśliwskiego. Może sprawcy nie znajdą (znając życie to nie byłby priorytet na liście lokalnej policji ale kto wie) ale ktoś się dwa razy zastanowi zanim taki durny pomysł przyjdzie mu do głowy żeby do kota strzelać.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2022 09:52
SzalonaBibi, nie chce Cię namawiać, ani przekonywać! Każdy jest odpowiedzialny za swoje zwierze. tylko koty to zwierzęta terytorialne na szczęście. Dla nich to nie wiezienie, a terytorium, Mel ma wszystko pootwierane i nie wyjdzie. Konie trzymamy w boksach, na padokach, a to zwierzęta, które pokonywały dziesiątki kilometrów dziennie. I żyją 🙂 jeśli coś bym miała luzem puszczać, bo instynkt, to konia 🙂

Kot, który ma zapewnione odpowiednie warunki w domu (drapaki, miejsca do wskakiwania i obserwowania, ilość jakościowej zabawy), będzie w domu zupełnie szczęśliwy. I bezpieczny 🙂

Strzyga, w mieszkaniu to się łatwo mówi nie wypuszczaj 😉 Ja mam u rodziców 3 koty które przyniosłam + nowy młody który po prostu przyszedł. Mają w domu kuwety, drapaki, zimą bardzo dużo czasu spędzają w domu. Ale robi się ciepło, rodzice siedzą na tarasie, w domu ciepło, balkony pootwierane. Nie wyobrażam sobie żeby to jeszcze obudowywać jakąś siatką? Pilnować żeby kot nie wyskoczył? Ale do ulicy daleko, w okolicy głównie domki i pola, więc zwierzaki są stosunkowo bezpieczne. Bazyl skończy we wrześniu 16 lat...

Ja bym kota nie wypuszczała bo mieszkam w centrum miasta. A że mam mało miejsca i nie chce siatkować balkonu to go po prostu nie mam.
efeemeryda   no fate but what we make.
06 maja 2022 12:11
Kiedyś byłam zwolennikiem wyłącznie niewypuszczania kotów i w dalszym ciągu nie wyobrażam sobie mieć kota wychodzącego, ale rozumiem już drugą stronę i to, że świat nie jest czarno biały.
Czasem zdarzają się przypadki gdy nie ma wyjścia.
Kilka lat temu miałam w pracy przypadek kocura z notorycznym zapaleniem pęcherza, nie pomogła dieta, nie pomógł behawiorysta ani leki psychotropowe. Kocur był dwukrotnie operowany, miał wyszytą cewkę i nie zliczę ile razy był cewnikowany. Nie pomagało nic, wisiało nad nim widmo eutanazji i wiecie co ?
Zaczął wychodzić... i wszystkie jego problemy zniknęły.
Może dla kogoś to brzmi jak legenda, ale słyszałam trochę takich historii od kolegów po fachu, gdy nie pomagało nic, aż do wyjścia na zewnątrz.

Gdybym miała ogród pewnie próbowałabym zrobić bezpieczne ogrodzenie, ale wiem, że to trudne i kosztowne, a przez to nie zawsze możliwe.
Mój P. ze swoją misją ratowania zwierzątek tek przyniósł rodzicom kota. Miks dachowo-bengalski, musiał zmienić lokal asap, bo demolował mieszkanie wcześniejszego własciciela. Dom też demolował na początku. Dopiero jak został kotem wychodzącym, to znormalniał. O ile za normalność można uznać szarpanie gigantycznej wierzby jak jakaś dzika puma i wyskakiwanie na psicę z krzaków w ogródku 😂 Psica lata po piłkę omijając szerokim łukiem krzaki. Nie, żeby była 2x większa.
Żadna ilość zabaw i stymulacji w domu mu nie wystarczała. Mimo, że kot ma już swoje lata to dalej musi się wydzikować na dworze.
Także tak, czasem się nie da 🤷 Nasze dwa nie wychodzą, z resztą jeden jest taką chonky pierdołą, że dziś zapadł ciężkim dupskiem swój karton do spania i trzeba go było ratować, bo nie umiał wyjść 🤣
Do niedawna było u nas bezpiecznie jeśli chodzi o wypuszczanie. Wiadomo, wypadki zdarzyć się mogą, ale nikt krzywdy nie robił, raczej uważał, żeby nie potrącić samochodem.
Wszyscy na wsi mają koty wychodzące, jakby nie one, myszy i szczury żywcem by nas zeżarły.
Ten kot od zawsze wychodził, ma 9 lat. Dla niego zamknięcie na czas rekonwalescencji będzie trudne. Moim zdaniem, ograniczenie wolności zwierzęciu, które jej posmakowało jest znęcaniem się.
Co do zgłaszania gdzieś zastanawiam się poważnie. Ja nawet myślałam o prokuraturze. Mocno się jednak boję. Nie, nie o siebie, ja sobie poradzę. Ale mam inne zwierzęta i nie chciałabym, żeby ktoś "poczęstował" mojego psa czy konie czymś szkodliwym. Albo podpalił mi stodołę. Zanim się na wsi wejdzie w konflikt z sąsiadem trzeba się poważnie zastanowić nad konsekwencjami.
Do tego ja już pewnie zawsze będę tu nowa/obca. Mieszkamy tu zaledwie od 10 lat a większość ludzi we wsi od kilku pokoleń. Jak do tej pory z nikim nie mam na pieńku, z najbliższymi "przez miedzę" się dogadujemy, jak trzeba to pomożemy/pomogą.
keirashara O! To, to dokladnie o moim kocie! Tez celuje w jakis mix z begalem moze w drugim pokoleniu. Dostalismy Samsona z drugiej reki, bo wlasciciele sobie nie radzili z jego energia mimo stymulacji wszelakich. U nas ma raj na ziemi i moze sie wyszalec np.skaczac dobrowolnie na trampolinie lub jezdza na zjezdzalni (!) lub co tam sobie wymysli. Znaja go chyba wszyscy sasiedzi, ale tak pozytywne, bo nie robi szkod, tylko kaze sie zabawiac. Nie ma szans trzymania go w domu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się