Odkopuję.
Może ktoś się spotkał z czymś takim, konsultowałam z kilkoma wetami ale nie ma żadnej jasności w sprawie. Koń ma spuchnięte ganasze, zaczęło się latem, wtedy miał zbadaną krew (wynik wyszedł super), dostał steryd i niby opuchlizna zniknęła. W zeszłym tygodniu, w piątek spuchła mu lewa część , tzn. lewy ganasz tak że nie mogłam dopiąć kantara. W sobotę lekko zeszło ale znowu wczoraj nabrało, kantar dopięłam ale w miejscu gdzie przechodził pasek zostało wgniecenie jak w cieście. Jakie badania ewentualnie radzilibyście zrobić? USG? Moja wet twierdzi stanowczo, że to nie jest zapalenie ślinianek, bo opuchlizna jest stricte samego ganasza a nie okolicy za ganaszem, tak samo nie są to worki powietrzne, które też są umiejscowione w innym miejscu niż ta opuchlizna. Druga wet, z którą konsultowałam z kolei twierdzi, że to właśnie prawdopodobnie zapalenie ślinianek. Ręce mi opadają i nie mam już pomysłu co robić. Dodam, że poza tym koń je normalnie, pije, nie gorączkuje, zachowuje się zupełnie normalnie.