Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
01 września 2022 12:07
Moje grzeszne marzenie spożywcze: paczką mleka w proszku jedzonego łyżeczką na sucho i co jakiś czas łyżka masła orzechowego z nerkowców lub innego, koniecznie słodzonego.
Pod choinkę se zjem. 😎

tunrida,


O to ja mam wszelkie karmele, nugaty, krówki, toffi 😁
„Ja najbardziej ze słodyczy lubię schabowe” xD
-Alvika-   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
01 września 2022 18:32
Podziwiam was i trzymam kciuki!
Ja powinnam się zabrać za odchudzanie, za ruch, za dietę - ale jeszcze najwidoczniej w mózgu tego nie poukładałam.
Zmieniłam świadomie pracę na taką w cholerę stresującą, więc sama sobie tymi nerwami kłody pod nogi rzucam, bo przeżywam ją bardzo. Często nie mam też fizycznie czasu coś zjeść, a z rana i tak nic nie przełknę (od zawsze tak mam), więc jadę 3/4 dnia na kawie lub wodzie/herbacie. A po pracy jem małe "byle co", albo dalej nic, bo głód dawno minął, więc wybitnie głupie to. Plus jest taki, że zobojętniały mi smaki - mogę zjeść wszystko i będzie git. Kiedyś życia bez czekolady nie widziałam, teraz czekolada nie wzbudza już szału.
Od października raz w tygodniu wrócę na basen, ale to malutko. Na siłownię, bieganie/trucht, rower - już nie liczę. Ortopeda zabronił i miał rację. Kilka razy próbowałam na nielegalu się więcej poruszać i... no nie. Rozpieprzyłam sobie kręgosłup, biodra, kolana, to teraz mam za swoje. Zwykły spacer z psami po 3-5km kończę zazwyczaj zaryczana z bólu.

Ważę teraz więcej niż po pierwszej czy drugiej ciąży, 15-17kg do zrzucenia i najzwyczajniej nie idzie, nie ma jak. A fizycznie ciężko mi z tym nadmiarem.
Jak to sobie w głowie poukładać, żeby przynajmniej zacząć?
Ja się tylko zamelduję, że jestem, trzymam się, biegam, jeżdżę rowerem, ćwiczę. Jestem chuda i z sześciopakiem jak na 44 latkę całkiem ok. Też walczę ze swoimi demonami rzucania się na słodycze/chipsy jak mam dzieci pokładzone już, ale wagę trzymam. Zauważyłam jednak, że po ostatnich urodzinach zaczął mi się pojawiać cellulitis dosłownie od samego zapachu ciastka, czy cukierka, i ciało nie jest już takie suche jak dawniej, no ale trzeba się z tym pogodzić i cisnąć dalej. Miałam kilkumiesięczną, fascynująca przygodę z treningiem stricte siłowym z trenerem personalnym, uwielbiałam dźwiganie czegokolwiek w jakikolwiek sposób na sztandze, no ale niestety kasa się skończyła. Kiedyś może bogato wyjdę za mąż, to do tego wrócę hehe. A niedostatek ekonomiczny ma też ten plus, że w większości przypadków jeżdżę do miasta rowerem wioząc dziecko z tyłu, zamiast autem, czasami więc kończę dzień jak minitriathlonistka - pobiegane 10km i potem jeszcze kolejne 10 rowerem, bo czegoś tam do obiadu zabrakło 😆 Minusem rowera są uda szersze niż dupa (mi przynajmniej tak się rozbudowują, czego nienawidzę). No ale.
Gratki dla wszystkich walczących o duża stawkę!
Ja Was czytam i kibicuję każdemu w zmaganiach. Od dwóch lat wagę trzymam, tylko z ruchu same spacery zostały. Ale rowery wrócą jak tylko się ogarnę pracowo.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
01 września 2022 22:24
O, ja od wtorku zaczynam naukę pływania 😀

Wróciłam niedawno z zajęć, byłam na brazylijskich pośladkach, gdzie była zajezdnia (ale bosko 😍😉 a zaraz po nich miał być pilates.
Prowadząca widziałam pierwszy raz, miała sto lat i z pilatesu zrobiła kardio płaski brzuch. Nie było fajnie.
Jak ja bym chciała mieć choć trochę motywacji do takich „zajęć”… i w sumie czasu też. Ale może po urlopie uda się pozbierać.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 września 2022 08:21
Ja w trakcie śniadania 😁
Dzisiaj z aktywności tylko rower w domu, bo idę w gości i musiałam odwołać mój pilates 🙄
20220902_081951.jpg 20220902_081951.jpg
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 września 2022 09:40
ja po owsiance, dziś z aktywności las z psami, sprzątanie, wieczorem jakiś hiit. Nie zaplanowałam obiadu, ale chyba będzie schabowy wegański.
Ja wczoraj super. Utrzymałam minus energetyczny mimo że korciło żeby iść do automatu w pracy po słodycze. Wygrałam.
Zaraz będę jeść. Powinnam ryz z serkiem wiejskim, ale jestem mega głodna (jeszcze jadę z pracy) i chyba nie dotrwam zanim się ugotuje. Zjem kanapki
Ja po wczorajszych perturbacjach żołądkowych muszę spasować swój detoks sokowy, bo chyba bym nie była w stanie funkcjonować. Zjadłam śniadanie normalne, ale bez jakichś wielkich odstępstw od normy (rogal z masłem). Na drugie śniadanie, podwieczorek i kolację mam soki. Na obiad makaron z kaparami, ale porcja mała, bo podzieliłam sobie pudełko na dziś i wczoraj.
Odpaliłam dziś swój ostatni zakup, czyli wyciskarkę wolnoobrotową i zrobiłam sobie na próbę sok własnoręcznie (jabłko, banan, granat). Myślałam, że będzie tego trochę więcej, ale wyszło jakoś około szklanki. Nie mam cierpliwości na takie "atrakcje", więc nie wiem, czy nie wrócę do pudełek po urlopie. O.o jestem takim leniwcem, że żulę czasu na przygotowywanie posiłków. Fast food mnie chyba zgubił.
Też by mi się nie chciało wyciskać soków. Jeszcze dla dziecka, to tak. Ale dla siebie? A w życiu.
Ja tam w ogóle nie wierzę w żadne owoce i warzywa teraz. Wszystko podlane chemią, z małą ilością wartości i witamin. Jem te warzywa i owoce bo błonnik, dobrze po tym się załatwiam no i mało kcal mają a zapchają brzuch.
Ale witaminy,mikro i makro elementy uzupełniam tabletkami.
Wyciskając sok pozbywamy się błonnika i załatwiania się. Soki moim zdaniem są przereklamowane.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 września 2022 10:47
madmaddie, strona sponsorowana jest mało miarodajna, jak dla mnie. Ile ludzi, tyle opinii. Póki co jeszcze mam własny rozum i rozsądek i jeśli czuję, że "to nie to" to się nie katuję za wszelką cenę.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 września 2022 11:06
martrix, Nienażartych akurat polecam, bo się opierają na nauce, a nie własnych przekonaniach.
Jest jeszcze Tadeusz Sowiński i Damian Parol.
Soki Parol ostatnio rozbił na czynniki pierwsze
https://www.damianparol.com/czy-soki-sa-zdrowe/
madmaddie, być może, co nie zmienia faktu, że właśnie na sokach i na Dąbrowskiej udało mi się zrzucić najwięcej i póki co udaje mi się utrzymać wagę.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 września 2022 11:26
Nie byłabym w stanie wytrzymać cały dzień na sokach.
Dużo pije, wczoraj 3700ml, ale tylko płyny w ciągu dnia... nie dałabym rady.
Ja też! Mnie nawet wkurzały diety pudełkowe, bo tam zwykle na drugie śniadanie serwowali shake. Musiałam dojadać. Ja się płynem nie najem.
A co do detoxów. Też w to nie wierzę. Co to ma być detox?? Chyba zwykłe wyczyszczenie przewodu pokarmowego. Ale po co???
Głodówka kilkutygodniowa jakiś sens by miała, patrząc z perspektywy większych zmian w organizmie. Już abstrahując czy to zdrowe czy nie. Kilka tygodni jest w stanie zmienić funkcjonowanie różnych procesów, narządów w naszym organizmie.
Ale te reklamowane detoksy na kilka dni? Nie "kupuję" tego. Starczy łykać środek przeczyszczający typu jakiś olej rycynowy i też ci jelita z rzekomych złogów oczyści.
Dla mnie sensownie brzmi jedynie zdrowe odżywianie wprowadzone długoterminowo. Długoterminowo, wytrwale, upierdliwie i cierpliwie. I aktywność fizyczna. I niewielki systematyczny minus energetyczny. I tyle.

Ale tak jak napisałam wcześniej. Każdy musi znaleźć własną drogę. I przejść różne etapy. I popełniać różne błędy. I nauczyć się na nich samemu co jest dla niego najlepsze
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 września 2022 13:52
z takimi dietami jest jeden główny problem, i to bardzo duży - nie pomagają w zakresie edukacji żywieniowej. Nie uczą komponować posiłków pod względem makro i sytości. Jeśli ktoś wychodzi z otyłości czy nadwagi to taka wiedza będzie kluczowa, by funkcjonować do końca życia bez wracania do zbędnych kilogramów.
Gdzieś czytałam, że 90% osób wraca do pierwotnej wagi (mogę kłamać, nie pamiętam dokładnej liczby, ale większość). To mniejsza szansa na schudnięcie z sukcesem niż wyleczenie nowotworu (zależy jakiego, wiadomo). Ale takie porównanie wpływa na wyobraźnię.
Jeśli ktoś funkcjonuje w rygorze diety eliminacyjnej, albo się objada, to kolejna dieta eliminacyjna nie jest rozwiązaniem. Tu potrzebny jest dobry specjalista, który to ogarnie/powolna zmiana podejścia samemu. Tak, by bycie szczupłym zostało na zawsze, a nie było wykańczającą walką, którą przegramy, jak w życiu będzie do dupy i nie będziemy mieć sił walczyć z dietą.
Abstrahuję tu oczywiście od matrix. Wkleiłam linki, bo uważam, że poszerzanie wiedzy z zakresu żywienia w świecie w którym w jednym posiłku łatwo jest przekroczyć dzienne zapotrzebowanie na kalorie jest bardzo potrzebne.

Ja właśnie zeżarłam miskę lekkich owocków i skyr, bo nie mam natchnienia na obiad na razie. Skończę pracę, wyspaceruję psy i pewnie coś zjem. prawie pół kilo żarcia za 300kcal, lubię to i na razie jestem najedzona. Jeszcze kawka bez mleka.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 września 2022 14:20
Problem chyba jest w tym, że nawet nie będąc na diecie mało kto robi obiad prawidłowo go bilansując. 😉

Ja naukowcem nie jestem, ale osobiście uważam, że drastyczna dieta albo taka stawiająca np na samo bialko/tłuszcz... no to nie jest jakiś trafiony pomysł.
W życiu jest tak, że raz się zblinansuje a raz nie. Z różnych powodów. Ale ważne jest by wiedzieć że trzeba to robić, by umieć to zrobić.
Ja nie zawsze bilansuję posiłki, bo po prostu życie mi pokazało że nie muszę. Pilnuję bilansu dobowego. Żeby tego białka było ile trzeba. Bo jego muszę pilnować, zwłaszcza jeśli chcę dbać o większe mięśnie. Ale kiedy zaczynamy przygodę z żywieniem warto bilansować wszystkie posiłki. Żeby się nauczyć i mieć lepsze efekty
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 września 2022 15:47
W życiu jest tak, że raz się zblinansuje a raz nie. Z różnych powodów. Ale ważne jest by wiedzieć że trzeba to robić, by umieć to zrobić.
Ja nie zawsze bilansuję posiłki, bo po prostu życie mi pokazało że nie muszę. Pilnuję bilansu dobowego. Żeby tego białka było ile trzeba. Bo jego muszę pilnować, zwłaszcza jeśli chcę dbać o większe mięśnie. Ale kiedy zaczynamy przygodę z żywieniem warto bilansować wszystkie posiłki. Żeby się nauczyć i mieć lepsze efekty

no pewnie, ale żeby ogarnąć co nam pasuje, musimy z czegoś wyjść. Zresztą, dobrze zbilansowany i zaplanowany posiłek to lepsze poczucie sytości.
jak np. (sorry za znów odniesienie się do chłopaków) ten manewr 😅
https://www.facebook.com/damian.parol/posts/2591227530996982?_rdr

Mnie chodzi o to, że jak się nauczymy, to wtedy jest łatwo i lżej. Wiem, że jak nie ogarnę za dobrze posiłków to wtedy opierdzielę tabliczkę czekolady. A jak sobie wrzucę dobre jedzenie i np. batonik za 200kcal (żaden fit, zwykły czekoladowy) to wtedy jest ok.
Inaczej jem zanim wyjdę w góry, inaczej na home office.
Jeden lepiej się czuje na śniadaniu białkowo-tłuszczowym, inny na owsiance i to jest totalnie ok, trzeba sobie potestować, zobaczyć i dopasować pod siebie. Ale trzeba mieć rozeznanie w makro, kaloriach i ogólnej wiedzy dietetycznej.

U mnie np. od zawsze najlepiej sprawdza się dieta bliska dash. Raz, że bardzo mi smakuje, dwa, że super się na niej czuję. Śródziemnomorska by mi nie podeszła. Ale nie trzymam się na 100%, tylko pościągałam sobie jadłospisy i dopasowuję pod siebie, bo brakuje mi inspiracji do posiłków ostatnio.
A tak btw to na stronie nfz są darmowe diety. Nienajgorsze 🙂
Muszę jednak przyznać że takie diety kilkudniowe czy to coś jak te sokowe, czy sztuczne zastępcze żywienie gdzie jesz tylko gotowe saszetki, zdawało u mnie egzamin jako diety wprowadzające do diety. Takie aby "zaskoczyć" albo "skurczyć żołądek". Ale tylko tyle od nich oczekiwałam. Żeby były takim wstępem, zanim tak naprawdę ogarnę właściwą dietę
tunrida, - miałam podobnie. Jako wstęp to mi działało, takie bardzo, bardzo mocne obcięcie na kilka dni, tydzień maks.

Po sobie widzę, że jak jem z lepszym rozkładem makro to jem mniej, nie ciągnie mnie do podżerania wieczorem. Znaczy wiadomo, czasem mam ochotę na coś, ale nie jest to takie silne, daje się zastąpić arbuzem czy czymś takim. Jak się nie daje, to sobie zjem. Generalnie staram się jest 80/20 i w głowie pi razy drzwi pilnować kaloryczności. Nie jestem z tych co będą wszystko ważyć, a jak dwa tygodnie chodzi za mną burger to zjem burgera. Jak mam urodziny to zjem tort. Dzień bez kawy z mlekiem to dla mnie dzień stracony i być musi. Staram się jeść więcej warzyw, bo one mają niską gęstość kaloryczną. Chudy nabiał, jak mięsko to pieczone/grillowane, nie smażone w panierce i tłuszczu.
Do ruchu chce wrócić, nawet nie ze względu na wagę, a to, że nie lubię być flaczkiem 😅 Mam taką sylwetkę, że nigdy nie będę drobna i szczuplutka, ale lubię siebie wysportowaną. Poprzednia praca i kontuzja konia trochę mi ruch uniemożliwiała, ale zmieniłam pracę, zwierz już ok, mam czas. W końcu się wysypiam (jak byłam niewyspana to nadrabiałam wpierniczaniem). Po lekach przestałam puchnąć jak popaprana (a weź się ruszaj, jak nawet skarpetki bezszwowe Cię bolą, bo są, stanik wtedy to dzieło szatana), to też mi się bardziej chce.
Mam swój cel, byłam tam, wiem w jakim zakresie czuję się najlepiej i chce do niego wrócić, na spokojnie 🙂 Nie muszę nigdzie zdarzyć, bardziej zależy mi na długotrwałym efekcie.
Ja wczoraj dałam dupy. Dziś jadę ze ZDROWYM żarciem i dobrym rozkładem makro. Miłego weekendu
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 września 2022 13:09
Ja wczoraj pojechałam do znajomej w odwiedziny i ona wie, że uwielbiam jej kuchnia i zawsze szykuje dla mnie obiad i coś słodkiego 🙄
Dałam sir namówić na ten obiad i skończyłam jakimiś 2500 kcal, ale to nadal 3 razy mniej niż kiedyś.
I już wiem, że totalnie mi nie służy takie jedzenie, bo brzuszek był napakowany za bardzo 😐
Ja wczoraj wieczorem skusiłam się na leczo od mamy, ale z racji, że to był piątek to wyjadłam tylko same warzywka i pieczarki :P
A dzisiaj byłam u kolegi i zjadłam dwa pryncypałki. Poza tym nie jest źle. Daję radę zamknąć się w sojej normie 1600 kcal.
Stwierdzam tylko, że muszę sobie dołożyć jakieś 15 minut ćwiczeń w domu na brzuch, bo trochę mało atrakcyjny jest.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 września 2022 14:10
Leczo! Kocham leczo! Leczo można w każdych ilościach 😁


Ręce które leczo!
Ja robię tak chude i niskokaloryczne leczo, że nikt go nie chce jeść. Nawet ja 🤣
-Alvika-   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
04 września 2022 07:29
Ja robię tak chude i niskokaloryczne leczo, że nikt go nie chce jeść. Nawet ja 🤣
tunrida, przepis!!! 😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się