Co mnie wkurza w jeździectwie?

weia, podziwiam, że potrafisz przewidzieć każde wyłamanie 😉
Nie mówię że można przewidzieć każde konkretne wyłamanie 😉 Po prostu mówię, że możliwość wyłamania zawsze istnieje. Tak że jest to scenariusz który powinniśmy rozważyć, mieć na niego odpowiedź. To stoi w przeciwieństwie do wielu innych sytuacji, które potrafią nam zgotować dzieci i konie, a na które nie wpadlibyśmy nigdy 😀
weia, fajnie że masz konia z którym masz relację i znacie się od podszewki.
Jednak zajmując się końmi „zarobkowo” nie masz tej komfortowej sytuacji. Dostajesz konia którego musisz ogarnąć tu i teraz z powodów o których i sama wiesz i które wymieniane tu były wielokrotnie.
Większość koni unika dyskomfortu i czasem nawet jednorazowa ostra reprymenda załatwia temat. Jednakże koń to koń i nigdy nie jest przewidywalny w 100%
Roczniak chodzący na dwóch nogach nie ma braków w wychowaniu, wydarzyło się coś co spowodowało że tak zareagował, to że „miał powód” nic nie zmienia bo na końcu uwiązu jestem ja i ja nie akceptuję koni na dwóch nogach. Może się trząść, oglądać, walnąc kupę ale ma być 4 nogami na ziemi obok mnie.
Itp itd

Rozmowa z tobą była ciekawa do momentu gdy stwierdziłaś że klaps to nie bicie. Tym się dla mnie zdyskredytowałaś 🙂
Reszta argumentów zajeżdża mi takim akademickim filozofowaniem.
Nevermind   Tertium non datur
14 września 2022 19:51
patat, ElMadziarra, Iskra de Baleron, Gdzie konkretnie weia mówiła o r+, magicznej więzi z koniem i ogólnym pląsaniu po tęczy? Bo ja akurat tego nie zauważyłam 🙃
Nevermind, adwokacie nadworny 😉
Nic nie pisałam o r+ ani o pląsaniu.
Napisała że od 18 lat jeździ i ma swojego konia który to ma 22 lata.
Zakładam że znają się dłużej niż 3 miesiące 😉
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
14 września 2022 20:18
Ja pisałam o r+ kontra przemoc w aspekcie wychowania konia. Wg mnie koń musi być wychowany, ale metody mogą być różne, efekt musi być ten sam - wychowany bezpieczny koń.
Nic nie pisałam o magicznej więzi tylko o tworzeniu więzi z koniem. No ja jakoś przywiązuje się do koni z którymi mam dużo do czynienia i mam nadzieję, że one też są w jakiś sposób do mnie przywiązane i po końsku mnie lubią.
Pląsanie po tęczy w sensie harmonia, miłość i peace w przypadku, gdy koń jest wychowany i bezwzględnie posłuszny to już se można pląsać, wcześniej jest to niebezpieczne. Ja nie odnosiłam się bezpisrednio do słów wei
Iskra de Baleron
Okej, weźmy już na tapetę tego roczniaka.

Okaże się że któreś z tych stwierdzeń jest prawdziwe. Dokładnie jedno z nich, reszta jest fałszywa:
1) roczniaki zazwyczaj nie stają dęba - ten konkretny roczniak jest wyjątkiem
2) wiele roczniaków staje dęba i wtedy trzeba je bić
3) wiele roczniaków staje dęba i wtedy nie trzeba ich bić
4) wiele roczniaków staje dęba i wtedy nie trzeba ich bić, ale coś w tej sytuacji sprawiło, że jednak trzeba - ta sytuacja jest wyjątkiem

Które?

Pierwsze prowadzi nas do wniosku, że ten konkretny koń jest szczególnie trudny.
Drugie do tego, że konie wychowuje się biciem.
Trzecie mówi, że tego roczniaka jednak nie trzeba było bić, za to że stanął dęba i to człowiek popełnił błąd.
Czwarte do pytania, co takiego sprawiło, że akurat ta sytuacja była niebezpieczna, i jak można było jej uniknąć. A może mieliśmy konia szczególnie trudnego? Jeśli nie można było, a koń jest normalny, być może mamy po prostu rzadką sytuację szczególną, o takich też była mowa.

Oczywiście tylko jeden z tych wniosków jest prawdziwy.

Tak czy tak, w zależności od tego który z czterech warunków początkowych był prawdziwy, mamy jeden z następujących wniosków:
albo konie wychowuje się biciem - wtedy mamy problem
albo człowiek popełnił błąd
albo sytuacja lub koń są szczególne - o takich też już mówiliśmy - że są sytuacje szczególne, których nigdy do końca nie przewidzimy, oraz szczególnie trudne konie, które swoim zachowaniem sprawiają niebezpieczeństwo i takie powinniśmy eliminować z hodowli, bo przecież nie chcemy koni szczególnie niebezpiecznych

I teraz jeszcze tak - ja tutaj przez bicie koni, mówię o sytuacjach, które uważamy za złe. To jest uproszczenie. Jeśli mówisz o sytuacji, która nie budzi Twojego wewnętrznego sprzeciwu, to ok. O takich sytuacjach nie mówię. To jest możemy pomówić, ale wtedy po prostu pokiwamy głowami, że to jest okej, i tyle.
A to czy to co robimy jest złe, każdy musi ocenić sam przed sobą.


Rozmowa z tobą była ciekawa do momentu gdy stwierdziłaś że klaps to nie bicie. Tym się dla mnie zdyskredytowałaś 🙂
Klaps nie jest biciem, w znaczeniu o którym mówię.
Słownikowo jest biciem. Tak samo jak uderzenie konia, żeby zabić bąka. No jest. Ale zupełnie nie to mam na myśli mówiąc o biciu koni. Przydałoby się więcej słów 😉

Reszta argumentów zajeżdża mi takim akademickim filozofowaniem.
Ja tam lubię czasem pofilozofować. Ciekawe ćwiczenie umysłowe 😉
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
14 września 2022 22:31
weia, zupełnie serio (bo tu pada dużo ironii, ta wypowiedź nie jest ironiczna) - naprawdę gratuluję logiki i klasy z jaką się wypowiadasz! Bardzo bardzo rzadko to widzę u internautów.
Widać że musiałaś odebrać staranne wykształcenie w tej kwestii. I pozytywnie zazdroszczę 🙂.

Co do roczniakow - pisałam o tym charakterniku (akurat półtora roczniaku) co przywalił mężowi w plecy? Niby skrajna sytuacja, której nikt tu nie chce i usprawiedliwia bicie. A jednak dało się z niej wyjść bez bicia. A koń to wtedy ogierek z twardym charakterem i chyba nie ulega wątpliwości, że achał-tekińce są końmi gorącymi.
Muchozol2 , dziękuję 🙂
weia, żadne z 4 stwierdzeń nie jest prawdziwe, bo puknięcie konia batem nie jest biciem - patrz klepnięcie w celu zabicia bąka.
Jak już wspomniałaś gdyby roczniaka bic to by stracił zaufanie i był jeszcze trudniejszy.
Patrząc na powyższe warunki stwierdzam że 90% sytuacji gdy trzeba konia bić jest wyjątkiem.
Omawiany przejazd również może być wyjątkiem: wszystkie przeszkody poza rowem koń pokonuje chętnie i luźno a jeździec jedzie przyjaźnie. Tylko rów powoduje co powoduje, zatem jest wyjątkiem.
weia, żadne z 4 stwierdzeń nie jest prawdziwe, bo puknięcie konia batem nie jest biciem - patrz klepnięcie w celu zabicia bąka.
Że też w odpowiedzi zacytuję sama siebie:
I teraz jeszcze tak - ja tutaj przez bicie koni, mówię o sytuacjach, które uważamy za złe. To jest uproszczenie. Jeśli mówisz o sytuacji, która nie budzi Twojego wewnętrznego sprzeciwu, to ok. O takich sytuacjach nie mówię. To jest możemy pomówić, ale wtedy po prostu pokiwamy głowami, że to jest okej, i tyle.
A to czy to co robimy jest złe, każdy musi ocenić sam przed sobą.

Więc ten przypadek się stosuje. Możemy więc pokiwać głowami, że wszystko jest okej. I tyle.

Mówiąc o biciu odnosiłam się do konkretnego filmiku, na którym przedstawiono działanie, które wzbudza wewnętrzny sprzeciw mój i innych osób. Do takich sytuacji się odnoszę.
To czy sytuacja, którą przedstawiasz wzbudziłaby wewnętrzny sprzeciw innych osób - nie wiem, nie możemy tego ocenić bez nagrania czy świadków. Opieram się więc o Twoją ocenę moralną, i kiwam głową, że wszystko jest w porządku.

Patrząc na powyższe warunki stwierdzam że 90% sytuacji gdy trzeba konia bić jest wyjątkiem.
Omawiany przejazd również może być wyjątkiem: wszystkie przeszkody poza rowem koń pokonuje chętnie i luźno a jeździec jedzie przyjaźnie. Tylko rów powoduje co powoduje, zatem jest wyjątkiem.


Mówiłam o rzadkich, trudnych do przewidzenia sytuacjach, w kontekście tego co mówiono wcześniej - że nie wszystko przewidzimy. Wyłamywanie koni na zawodach nie jest czymś szczególnie rzadkim ogólnie - na każdych zawodach zobaczymy pewnie kilka takich przypadków. Jest też czymś czego każdy skoczek doświadczył.
Iskra de Baleron, docelowo taka bazową kulturę to chcesz wprowadzić od pierwszych dni życia, jak jeszcze konia nie trzeba w ogóle traktować awersyjnie bo można go przesunąć (ale to tak max 2 tygodnie, zależy jak nabiera masy). Podstawa - konia dotykamy wszędzie (ja poza miejscem gdzie przylega łydka, celowo) i uczymy że człowiek się nie przesunie - jak ściana, drzewo, wybierz dowolne. Nie i koniec. Na tym etapie to jest bezpieczne i taki źrebak w końcu pójdzie okrężną drogą. Ok, to nie znaczy że będzie potem różowo, bo mam jeden egzemplarz który jak się nie podoba to atakuje przodem, i tu jak się spodziewam konfliktowej sytuacji to jest i bat i łańcuch wkoło nosa, ale przynajmniej zakodujesz szybko że nie można się przepychać po ludziach, co tak dużo klaczy hodowlanych wychowanych na łąkach z małym kontaktem i niezbyt pracowanych ma w zwyczaju.

Tak samo na próby podgryzania od razu odpycham stanowczo, potem już nie próbują. Można mnie po końsku miziac (skubać delikatnie wargami za ciuchy, dawac się drapać po różnych miejscach co wiąże się z obracaniem się nie w kontekście uciekania od łapania), ale nic ponadto. Mają inne obiekty do masażu dziąseł jak zęby rosną.

Ps. Podnoszenie nóg też od dnia zero, tylko najpierw w dwie osoby żeby maluch nie skojarzył podnoszenia nóg z utrata równowagi i się nie wystraszył. Ktoś musi stabilizować, a druga osoba podnosić nogi.
karolina_, ale że mi tłumaczysz? 😀
"Wbije kij w mrowisko".. dawno mnie nic tak nie rozbawiło.. w nic nie wbijesz, nic nie zmienisz, bo choćbyś bardzo chciała póki istnieje jeździectwo i sport, to życie nie wygląda jakbyśmy sobie wymarzyli.
Owszem, wraz ze wzrostem świadomości eliminuje się coraz częściej patologię, ale znowu, nie o niej tu mówimy. W 99% szkółek odbywa się "wieksza" patologia niż w wysokim sporcie. Ale przecież, tego się nie ogląda na clip my horse i się tym gownoburzy w sm nie zrobi.

Widać ze juz większość głosów rozsądku na rv odpadła z tej dyskusji. Podziwiam, że reszcie się jeszcze chce 😉
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
15 września 2022 09:18
Muchozol
"Co do roczniakow - pisałam o tym charakterniku (akurat półtora roczniaku) co przywalił mężowi w plecy? Niby skrajna sytuacja, której nikt tu nie chce i usprawiedliwia bicie. A jednak dało się z niej wyjść bez bicia. A koń to wtedy ogierek z twardym charakterem i chyba nie ulega wątpliwości, że achał-tekińce są końmi gorącymi."
Wcześniej pisałaś, że miałaś ochotę obedrzeć Tadzika ze skóry. Może twój mąż stwierdził, że w tym momencie to Ty jesteś problemem i emocje, którymi konia bombardujesz, a nie sam koń. Trudno wymagać od młodego, wrażliwego i gorącego konia, żeby już umiał znieczulić się na przekaz emocjonalny. To zaprawione w bojach rekreanty nie zawsze potrafią. Mąż Ciebie odesłał, konia uspokoił i jak ten się wyciszył przepracował co było do przepracowania. Po co miał go bić i przekazywać mu jeszcze więcej złych emocji. Koń był, z tego co pisałaś, na lonżowniku, czyli w miejscu bezpiecznym, więc żadne da się, tylko tak było trzeba.
Dlatego uważam, że konie powinni wychowywać ludzie, którzy zdobyli w tym temacie wiedzę i doświadczenie, a oprócz tego posiadają wrodzony odpowiedni charakter i opanowanie.

weia zaczęłaś od tego, że bicie koni jest złe, że sprawianie bólu jest niemoralne. Teraz już doszłaś do tego, że bicie, które powoduje nasz moralny sprzeciw jest złe. Czyli co, jeśli Skrzyczyński nie poczuł moralnego sprzeciwu sprzedając Komboyowi 3 szybkie, to wszystko w porządku?
Mi zawsze jest przykro, gdy muszę uderzyć konia, czy to z ziemi, czy z siodła, zawsze źle się czuję, gdy muszę sprawić mu ból, czy to przy pielęgnacji, czy zakładając łańcuszek, bo konio nie daje się prowadzić i wyrywa mi rękę z barku. A jest mi nie tylko przykro, ale czuję frustrację i złość na ludzi, gdy jestem zmuszona zadziałać ostro tylko dlatego, że jakiś jełop nie przerobił z koniem lekcji wychowawczej, gdy był na to czas i miejsce.

weia wbrew temu co głosisz wyłamanie nie jest normalnym przewidywalnym zachowaniem konia. Koń gotowy na zawody w danej klasie z jeźdźcem gotowym na zawody w danej klasie idzie parkur bez problemu. Im wyższa klasa zawodów, tym wyłamania rzadsze, bo to już idą klasowe konie pod klasowymi jeźdźcami. Wbrew pozorom nieliczne wyłamania, to często błąd jeźdźca. Wtedy, w takiej sytuacji, 3 szybkie za wyłamanie to patola, którą trzeba piętnować, bo jeździec nie ma prawa karać konia za swoje nieudacznictwo. Tylko, że takie sytuacje to raczej w niższych klasach i/lub w niższych rangą zawodach, w amatorce. W tych konkursach, które już idą w TV takich zachowań nie odnotowałam.

Źle się stało, że te baciory na tyłek musiały pójść. Źle się stało dla konia, dla Skrzyczyńskiego i dla wizerunku sportu jeździeckiego. Nie chcemy takich obrazków na zawodach oglądać. Miejsce na przepracowanie problemów jest w domu, na spokojnie. Dlatego przepisy mówią, że taką parę trzeba zdyskwalifikować, co też się stało. Shit happens nawet najlepszym. Nie wiem, co doprowadziło do takiego finału, czy P. Jarek dał się namówić na - przepchnij go, czy też sam przykozaczył - ja go przepchnę, czy też zupełnie co innego zaważyło, że wystartował w ten dzień w tym konkursie na tym koniu. Jakiś ciąg przyczynowo skutkowy doprowadził do tego, że koń na rowie wyłamał i przestał odpowiadać na sygnały jeźdźca. Skrzytczek musiał konia szybko opanować i ustawić z powrotem na pomoce, wokół przeszkody, inne konie, ludzie - mogło być niebezpiecznie. Nie mam pojęcia po co miałby wydawać oświadczenie i co w tym oświadczeniu mógłby napisać - shit happens?
ElMadziarra, - "lubię to". Szczególnie odnośnie frustracji i oświadczenia. Dodałabym jeszcze, że czasem w domu już problem ogarniesz, a jedziesz na zawody, jest inna atmosfera, dużo koni, ludzi, muzyka, nerwy i koń pali styki. Też shit happens. Dlatego zawody to zawsze taki sprawdzian.
ElMadziarra
weia zaczęłaś od tego, że bicie koni jest złe, że sprawianie bólu jest niemoralne
Nie do końca. Mówiłam o tym, że patrząc na to co mówicie, jeździectwo związane jest z biciem koni, i że jeśli uznamy że bicie koni jest złe, musimy też uznać że jeździectwo jest złe, jeśli uznamy te argumenty które w dyskusji padły (tak było trzeba) za prawdziwe.

Może przyjdzie ktoś kto ma inne metody, i powie że tak nie trzeba, może nie.

Od początku przyznawałam natomiast, że moralność jest względna i to co uznajemy za złe zależy od naszej wrażliwości 😉

Jeśli ktoś nie czuje moralnego sprzeciwu robiąc coś, a inni czują - to wtedy powstają spory, które w demokracji często kończą się wygraną większości. Niezależnie od tego czy nam się to podoba czy nie, niezależnie od tego czy demokracja nam się podoba czy nie i niezależnie od tego co myślimy o innych ludziach 😉

weia wbrew temu co głosisz wyłamanie nie jest normalnym przewidywalnym zachowaniem konia
Nie mówię że jest zachowaniem normalnym. Ale jeśli możliwe jest że koń nie skoczy przez przeszkodę, to znaczy że możliwe jest, że wyłamie - bo innych możliwości niż skakać albo wyłamać, nie ma. Konie wyłamują i wyłamywać będą. Przepisy przewidują wyłamanie, bo jest możliwe. I tak dalej.
Pomijając już fakt, że w przypadku tego konia zdaje się że znany jest problem, że koń boi się rowów.
weia, strasznie kręcisz kota ogonem.
Iskra de Baleron , jakiś kontrargument?
Widzę, że Ty głównie skupiłaś się na tym co jest, a co nie jest biciem, co wcale nie było moim pierwotnym zamiarem, i to ten wątek jak dla mnie jest dygresją (ten ze słownikową analizą co to znaczy bić)
weia, kontrargument na co? O czym jest ta dyskusja? O tym, że doprowadzisz do zakazu jazdy konnej? Czy o tym że wsadzasz gdzieś kije?
Dla mnie Twoje poglądy są totalnie odklejone. Masz do nich prawo, jednak bylibyśmy wdzięczni - przynajmniej ja - za przyhamowanie w dyskusji o niczym i dzieleniu włosa na czworo. Nie przekonasz koniarzy do zakazu użytkowania koni. Chcesz głosić prawdy objawione - poszukaj forum "zielonych", lub pisz na FP Tary - ma podobny poziom odklejenia...
weia, ale Twoja teza, że sport jest winny konieczności stosowania silnej awersji w stosunku do konia, więc żeby wyeliminować konieczność stosowania silnej awersji trzeba zakazać sportu i hodowli koni sportowych, nie jest prawdziwa. Winnymi za konieczność zastosowania w pewnych przypadkach mocnej korekty są ludzie, którzy nie mają odpowiedniej wiedzy i umiejętności aby wychować i wyszkolić swojego konia. I ucząc się popełniają błędy ucząc konie głupot. Co potem skutukuje tym, że ktoś musi naprawiać te błędy i dopiero wtedy często trzeba zastosować mocne działanie, którego byśmy nie chcieli widzieć, ponieważ niepożądane zachowanie staje się zbyt mocno ugruntowane i aby je wygasić trzeba zastosowanie mocną karę (kara adekwatna do sytuacji i odpowiednio dobrana do danego osobnika). Czyli takim sytuacjom jesteśmy, w mniejszym czy większym stopniu, winni my- ja, Ty, każdy z nas, bo każdy się uczy/ł i popełnia/ł błędy. Teraz powiesz, że w takim razie zakażmy całkowicie jeździectwa. Tylko to wszystko rozciąga się na całe nasze życie i na wszystkie relacje, w których bierze udział druga istota oraz wychowanie. Czyli nie tylko koń, ale i pies, pierwsze dziecko itd.
Myślę, że żebyś rozwiała swoje teoretyczno- filozoficzne wątpliwości musisz sama popracować z większą liczbą zwierząt. Tezy masz już postawione. Teraz brakuje Ci badań aby je potwierdzić czy obalić. Każdy na forum odpowiada Ci z perspektywy swoich doświadczeń. Widać, że to ciągle za mało. Więc może teraz sama musisz zdobyć większe doświadczenie, aby samemu się odnaleźć w tym wszystkim.
_Gaga
Jest to Twoja opinia, do której masz prawo.
A ja mam prawo wypowiadać się na publicznym forum. Jeśli ktoś chce zakończyć dyskusję, wystarczy nie odpowiadać. Lub zmienić temat 🙂
Jaki cel ma dyskusja, z osobami, które przedstawiają podobne poglądy? Dla mnie oznacza to tylko zamykanie się na poglądy innych 😉

tarisa
Mam szczerą nadzieję, że jest jak mówisz. Teza powstała w oparciu o wypowiedzi innych osób - że tego konia nikt nie musiał skrzywdzić wcześniej, że sportowe konie są gorące i że takie odpały są normalne, oraz że tak było trzeba.
Jeśli któreś z założeń jest fałszywe, to wnioskowanie nie zachodzi.
Moich teoretyczno - filozoficznych wątpliwości nie zamierzam jednak rozwiazywać sama - bo nie zamierzam pakować się w sport. Ze względu na moje filozoficzne wątpliwości co do moralności tegoż również
A jak jest w istocie, cóż, przyszłość myślę, że pokaże 😉
weia, ty jesteś zamknięta na poglądy innych.
Ciągle usilnie forsujesz swoją wersję jako prawdę najmojszą a pozostałe kwitujesz "pokiwamy głowami"
Rozmowa z tobą jest jałowa, kręcisz się w kółko.
Dajesz wybór albo myślisz jak ja - wtedy o czym mamy gadać, albo się nie zgadzamy to pokiwajmy głowami.
Do tego całość opiera się na twojej subiektywnej skali bicia.

Więc całość jest na starcie typowym trupem i laniem wody.

Pozdrawiam i wracam do koni 😀
A ty się dalej doktoryzuj 😀
Iskra de Baleron
Kiedy brakuje logicznych argumentów, zaczyna się mówienie, "bo on jest głupi" 😉

Dajesz wybór albo myślisz jak ja - wtedy o czym mamy gadać, albo się nie zgadzamy to pokiwajmy głowami.
No nie, albo myślisz jak ja, to pokiwamy głowami, albo myślisz inaczej, to porozmawiajmy. Ale skoro mówimy o biciu koni, a Ty mówisz, że nie bijesz koni i podajesz sytuacje, w których nie bijesz koni, to o czym tu rozmawiać? 😉
weia, nie powiedziałam że jesteś głupia, raczej uparta.
A o logice to wgle nie mówmy bo tak jak już napisałam nie da się rozmawiać racjonalnie jeśli tylko ty wyznaczasz co jest a co nie jest biciem, wyjątkiem itp.
Tak, uczepiłam się tego, bo jakby bez ustalenia co jest a co nie jest nie ma podstaw do rozmowy.
Najpierw należy dać ramy i punkty odniesienia.
Jeśli to są twoje subiektywne odnośniki to wybacz ale rozmowa mija się z celem.

Bat jest biciem ale klaps nie jest biciem, mimo że wg źródeł klaps jest biciem, no ale nie jest bo nie.

Wyłamanie tylko na rowie nie jest wyjątkiem.

Opieramy się tylko na tym co widzimy w tej części filmu, ale jednak nie bo ten koń już kiedyś wyłamywał więc jednak patrzymy szerzej.
Zatem powinnaś obejrzeć 1h 40min przejazdów i wyliczyć ile było wyłamań, w tym i ile na rowie oraz ile z tego zakończyło się batem. Wtedy możemy ustalić kiedy mają miejsce wyjątki... a nie wtedy kiedy ty uważasz że są lub ich nie ma.

Teoria od życia różni się dynamiką.

Na szczęście prawo uwzględnia zarówno wyjątki jak i całą resztę okoliczności i nie jest czarno-białe.
No chyba że u talibów 😅

Pozdrawiam, nie mam na takie dywagacje czasu 🙂
weia, na co mają być te argumenty? Na Twoje wyssane z palca tezy, z którymi raczej nikt się nie zgadza? Wiele osób próbowało Ci wytłumaczyć jak szeroko rozumiane jeździectwo wygląda w praktyce - Ty nadal tkwisz przy swoich teoriach, przy czym kompletnie nie zamierzasz nic sprawdzać. Piszesz aby pisać - bo masz czas, bo próbujesz nas umoralniać...
Podsumowując Twoje teorie - skłoniły one mnie - koniarza - JEDYNIE do tego, że trzeba uważać, bo ludzie bywają tak bardzo odklejeni, że żaden argument ich nie przekona... totalnie żaden.
Też wracam do pracy, nic tu po mnie 😉
Bat jest biciem ale klaps nie jest biciem, mimo że wg źródeł klaps jest biciem, no ale nie jest bo nie.
Nie wydaje mi się, żebym powiedziała, że klaps nie jest biciem. Powiedziałam na pewno że klepanie nie jest biciem, nie rozumiejąc, że klapsa masz na myśli mówiąc o "liściu" (bo liść mi się skojarzył z uderzeniem w twarz, albo klepaniem właśnie)

Ale jako, że nie odrzucam wszystkich form przemocy, nie o klapsach była ta tyrada.

Czego nie chcemy widzieć w jeździectwie? To zawsze będzie subiektywne. Jeśli ktoś akceptuje takie obrazki w jeździectwie, to akceptuje. Jeśli ktoś nam mówi, że musimy je zaakceptować, mimo, że wydają nam się złe, to z tym mam problem.
weia,
No nie, albo myślisz jak ja, to pokiwamy głowami, albo myślisz inaczej, to porozmawiajmy. Ale skoro mówimy o biciu koni, a Ty mówisz, że nie bijesz koni i podajesz sytuacje, w których nie bijesz koni, to o czym tu rozmawiać? 😉


I teraz jeszcze tak - ja tutaj przez bicie koni, mówię o sytuacjach, które uważamy* za złe. To jest uproszczenie. Jeśli mówisz o sytuacji, która nie budzi Twojego wewnętrznego sprzeciwu, to ok. O takich sytuacjach nie mówię. To jest możemy pomówić, ale wtedy po prostu pokiwamy głowami, że to jest okej, i tyle.

* ty uważasz - nie "my uważamy" ponieważ nie przyjmujesz nikogo innego argumentów. Cały czas niejako bronisz swoich tez.

Klaps nie jest biciem, w znaczeniu o którym mówię.
Słownikowo jest biciem. Tak samo jak uderzenie konia, żeby zabić bąka. No jest. Ale zupełnie nie to mam na myśli mówiąc o biciu koni.

Nie ma czegoś takiego jak "w znaczeniu o którym mówię"
Po to słowa mają znaczenie żebyśmy się tego trzymali.
* ty uważasz - nie "my uważamy" ponieważ nie przyjmujesz nikogo innego argumentów. Cały czas niejako bronisz swoich tez.

O podanym filmiku nie tylko ja powiedziałam, że nie podoba mi się ta sytuacja, i że nie chcemy widzieć czegoś takiego w jeździectwie.

Nie ma czegoś takiego jak "w znaczeniu o którym mówię"
Po to słowa mają znaczenie żebyśmy się tego trzymali.

Ah, ale co zrobić kiedy brakuje słów? 😉
żeby nie było, nie tylko ja tego tak używam, z wikipedii:
"Słowo klaps może na poziomie językowym stanowić eufemizm zastępujący wyrazy uderzenie, czy bicie. W tym kontekście bicie i uderzanie zarezerwowane jest raczej dla aktów przemocy, natomiast klaps określać ma metodę wychowawczą wynikającą z miłości opiekunów i troski o małoletniego (swoistą przeciwwagę całusa), a nie formę przemocy"

O podanym filmiku nie tylko ja powiedziałam, że nie podoba mi się ta sytuacja, i że nie chcemy widzieć czegoś takiego w jeździectwie.


weia, ale nikt poza Tobą nie głosi że powinniśmy przestać hodować sportowe konie i w ogóle zrezygnować ze sportu...

Mnie też się ten obrazek nie bardzo podobał. Wiele obrazków w sporcie nie bardzo mi się podoba, ale nie wyobrażam sobie branży jeździeckiej bez sportu - amatorskiego i zawodowego.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 września 2022 10:49
weia, a co byś zrobiła TY w takiej sytuacji jak na filmiku?
Czy skreśliłabyś konia, bo ma problem z jednym typem przeszkody?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się