Kissing spines czyli stykające się wyrostki kolczyste

korsik- wydumalas juz cos? 😉
tez przerabialam ten temat. Ale nie chcialam ostrzykiwac.

Kobylka miala chyba z 5 zabiegow osteopaty w ciagu sezonu. Dostalysmy fajne cwiczenia - podnoszenie kopystka kregoslupa i sklony po jezdzi (tylko jak kon jest rozciagniety!!). Musze jezdzic naprawde 6 razy w tygodniu, bo inaczej wraca kulawizna itp.

Moja osteopatka - z ogromnym dosiwadczeniem - mowila, ze czambon jest ok, ale generalnie jazda westernowa wciaz jest "w dole", dlatego musialam zaczac wiecej i bardziej intensywnie jezdzic.

Polecam dobrego osteopate - naprawde!!

Po zabiegach u mnie zniknela: kulawizna, bolesnosc miesni, zapalenie barku i nie wrocily do dzis 🙂
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
31 marca 2009 20:47
Karolass a mogłabyś napisać na czym polega ćwiczenie
podnoszenie kopystka kregoslupa
?
[quote author=korsik link=topic=4545.msg215442#msg215442 date=1238354576]
Będzie trzeba zrobić koniowi zastrzyki (bo nie ma praktycznie mięśni pleców), w plecy, nie wiem dokładnie o co chodzi ale chyba znieczulające (?) do tego koń musi być na wsparciu sterydowym żeby te mięśnie odbudować, żeby nosił siodło, jeźdźca na mięśniech a nie na kręgosłupie.

ja rozumiem tę wypowiedź w ten sposób, ze:
- trzeba znieczulic koniowi plecy (domyslam się, ze to będą zastrzyki między kręgi), bo jest jakiś problem/choroba, które powodują ból, przez co utrudniaja/uniemozliwiają prawidłową/jakąkolwiek pracę z koenim
- kon nie ma umięsnionych plecow - pewnie ma taki "wywalony w powietrze" kregosłup
- sterydy/wspomaganie sterydowe - podawane celem przyspieszenia rozbudowy muskulatury - zeby kon w czsie kiedy będzie znieczulony budował mięśnie, bo jak zbuduje muskulature, to istnieje szansa, ze nie beda konieczne kolejne znieczulenia (mięśnie odciążą i będą chorniły kręgosłup)

tak ja to rozumiem.

Wracając do tematu, skąd bierze się ta choroba? wet mówił, że może być to spowodowane zbyt krótkimi rozgrzewkami w przeszłości, tylko tym?

w przypadkach które ja widziałam, gdzie zalecane było ostrzykiwanie + budowa muskulatury powodem problemów z kregosłupem było źle dopasowane siodło.
Z przypadków skrajnych - nowe siodlo na prawie 10 tys PLN (dopasowywane przez autoryzowany serwis producenta tej marki) zalatwilo w kilka miesięcy koniowi tak kregosłup, że trzeba było go znieczulić, tak bolały go plecy...
[/quote]

trochę pomieszłam, ale o to mi chodziło!

piglet, ten koń na tym patencie chodził 2 razy

byłam tak zabiegana, ze nawet nie zauważyłam, ze odpisałyście w tym wątku.. więc do Pani Kuleszy nie zadzwoniłam

robił to weterynarz Henklewski, koń ma plecy w fatalnym stanie, więc nie wiem czy było inne wyjście.

zalecenia mam takie:

po ostrzykiwaniu koń nie wychodzi na padok przez 2 tyg., już po 3 dniach mam wsiadać i stępować w dole, po kilku dniach zaczynać kłus w dole, później kavaletki też w dole i lonża, także w dole
do tego dostaje "more muscle" i kwas hialurinowy.
Po miesiącu mam zacząć wcierać jej w plecy przed jazdą coś rozgrzewającego, po jeździe coś relaksującego, do tego wet zalecił:
basen, masaże i solarium, nie mam pojęcia jak mam to wykombinować... 🙁
miałam propozycję skorzystania z usług dobrego kręgarza ale byłby po świętach więc wet odradził, moze kiedy indziej skorzystam.

jak na razie szukam jakiegoś masarzysty, w DIY ktoś sam robił solarium, poczytam może uda się coś zrobić, ale z basenem/jeziorkiem nie ma szans... 🙁

wet mówił ze zależy od konia czasem robi ostrzykiwana co 3,6 czy 12 miesięcy, trochę się zdziwiłam, więc chcę jaknajlepiej pracować z koniem żeby nie było to potrzebne (chyba musiałabym wygrać w totolotka żeby fundować koniowi coś takiego co 3 mies.)

ostrzykiwana była różnymi preparatami (wet mieszał kilka) przed zabiegiem koń się uginał mocno, po zabiegu już prawie nie. zobaczymy jak długo utrzyma się ten stan i jak szybko odbudujemy mięśnie. a potem oczywiście jeszcze dopasowanie siodła.
zalezy jaki odcinek musisz podniesc. Ja podnosilam taki nietypowy. Wyczuwasz mostek (taka 🤔zparka" pomiedzy przednimi nogami. Wbijasz tam kulturalnie kopystke i przejezdzasz w te i we wte. Kon robi koci grzbiet :-)
caroline   siwek złotogrzywek :)
31 marca 2009 20:56
tudzież przykładasz w tym miejscu dłoń zwiniętą w pięść (knykciami w stronę mostka) i mocno naciskasz - efekt ten sam 😉

Henklewski jest najlepszy w naszym województwie, moją wyciagnął z bardzo powaznej kontuzji i nie ma po niej śladu. Myslę, że można na nim polegac jesli zdecydował się na ostrzykiwanie to musiało być konieczne, bo on nie  z takich co będzie coś takiego robił dopóki nie jest to naprawde konieczne.
Branka, mnie tez mial H. ostrzykiwac... Ale osteopata pomogl!

Jednak uwazam doktora Henklewskiego za wybitnego
No tak ale weź pod uwagę, że koń korsik ma swoje lata. Osteopata na pewno by pomógł, ale na ile? I w jakim czasie? No ale w każdym razie jest po zabiegu, może można było wziąć osteopatę, ale teraz to już gdybanie 🙂 rzeczywiście trzeba się rozejrzeć za jakims masażystą w miarę możlliwości dla kobyłki..
Henklewskiego szczerze podziwiam, dobrze że to on prowadzi konia 🙂 oczywiście nikt nie jest bogiem i doskonałoscią, ale na pewno to jeden z lepszych wetów w kraju.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
03 kwietnia 2009 08:44
zalezy jaki odcinek musisz podniesc. Ja podnosilam taki nietypowy. Wyczuwasz mostek (taka 🤔zparka" pomiedzy przednimi nogami. Wbijasz tam kulturalnie kopystke i przejezdzasz w te i we wte. Kon robi koci grzbiet :-)
tudzież przykładasz w tym miejscu dłoń zwiniętą w pięść (knykciami w stronę mostka) i mocno naciskasz - efekt ten sam 😉


lub przejeżdżasz kopystką pod brzuchem wzdłuż takiej białej linii. lub wzdłuż kręgosłupa, trochę obok.

Odkopuję 😉
Czy ktoś dysponuje może zdjęciami poglądowymi, gdzie widać grzbiet konia bez kissing spines, podejrzanego o kissing spines i w końcu - z kissing spines ? Mam wielką ochotę się dokształcić, a kiepskawo u mnie z angielskim. :kwiatek:
takie:



?

jak sie nie otworzą to wpisz adres (z właściwości zdjecia) w wyszukiwarke
Zdjęcia się otworzyły, dziękuję Korsik :kwiatek:
Te już sobie zapisałam. Masz może jeszcze jakieś zdjęcie nierentgenowskie mogące świadczyć o kissing spines?
zwykłe zdjecie placów?
postaram się zrobić jak będę z aparatem w stajni
Nie chce robic OT, ale...ktos sie wypowiadal na NIE , jesli chodzi o ostrzykiwanie...a ja sie wypowiem na TAK

Po pierwsze - konie sie ostrzykuje nie tylko w przypadku kissing spines( moj kon nie ma kissing spines, a plecy ostrzykiwane miala i..uwazam ze bardzo slusznie)
Po drugie..to raczej nie ma duzo wspolnego ze srodkami przeciwbolowymi - bol w przypadku kissing spines jest wywolany przez ocieranie sie jednego kregu o drugi, ale kon moze tez miec np. zapalenie miesni i td ..wokol kregoslupa i wtedy bol jest wywoalany zapaleniem,...a w mieszance tych lekow sa srodki przeciwzapalne.
Dlaczego nie sa one podawane np. dozylnie albo w formie doustnej?? Poniewaz musza dzialac dlugo, a inna forma podawania bylaby obciazeniem dla konskiej watroby(m.in)
Po nastepne...problemy z grzbietem moga tez byc spowodowane np. wadliwa budowa, badz..jakims urazem z mlodosci( moj kon np.ma zwyrodnienie po prawej stronie odcinka ledzwiowo krzyzowego..skad ma? byc moze sie przewrocil na padoku jak nyl maly i nikt nie zwrocil uwagi, ze kon np kulal..a z zapalenia zrobilo sie zwyrodnienie..albo ktos ja udezyl lopata po zadzie??..nie wiem...wiem, ze przez to kon nie obciazal w rownomierny sposob wszystkich 4 konczyn i chodzil z glowa do gory, co w efekcie przyczynilo sie do niewyrobienia miesni na kregoslupie..a w efekcie...zapalenia rownez od siodla( i nie dlatego ze siodlo bylo zle, ale dlatego, ze siodlo nie mialo sie na czym opierac po obu stronach kregoslupa..)
A to wszystko wyszlo tylko na USG..i w takim wypDKU OSTRZYKIWANIE to bylo najlepsze wyjscie..plus preparaty na miesnie, aminokasy, platki ryzowe i praca na gogue..bo inne rodzaje pracy czy pomocy kon mial centralnie w d!..teraz..po 1,5 miesiaca od ostrzykiwania i 3 tygodniach pracy pod siodlem..i duzej kwocie wydanych pieniedzy oraz nieprzespanych nocach, wreszcie widze efekty - na 2/3 dlugosci kregoslup schowal sie po skore i obrosl miesniami.................wiec mysle, ze kolejny zabieg nie bedzie potrzebny...a ten nie nazwalabym pieniedzmi wyrzuconymi w bloto.
Wyrostki kolczyste zaczynają się u koni całować najczęściej z powodu niewłaściwego użytkowania, szczególnie w młodym wieku.
Jeżdżąc konno zawsze należy mieć na uwadze, że kręgosłup konia kończy swój rozwój dopiero około 5-go roku życia. Wcześniej spora część elementów nie jest jeszcze w pełni ukształtowana (skostnienie takie jakie powinno być), a co za tym idzie może mieć problem z udźwignięciem pewnych zadań stawianych przed końmi.
Do najbardziej obciążających kręgosłup młodego konia zadań, które mogą owocować w przyszłości stykaniem się wyrostków kolczystych należą niewłaściwe pod względem wysokości skoki. W "piersi" niech się uderzą ci, którzy puszczając młode konie w korytarz ustawiają im przeszkody "na wyczyn" - bo trzeba konia sprawdzić, bo jak nie strąca to znaczy, że może tyle skakać! Nie mając jak widać bladego pojęcia o anatomii koni, nie wiedzą, że u koni tył przenosi napęd na kręgosłup nie tyle na zasadzie przekładni, co na zasadzie wała, który uderza w długi trzon jakim jest kręgosłup (pisze w maksymalnym uproszczeniu i próbuje wytłumaczyć zasadę działania, tak aby mógł ja zrozumieć każdy).
Jeżeli trzonek (kręgosłup) jest prosty (prawidłowe ustawienie, rozluźnienie) to mechanizm działa bez zrzutu pomimo tego, że nie wszystkie elementy są już wystarczająco skostniałe. Jeśli natomiast trzonek jest w skrzywieniu, wygięciu (zbyt wysoki skok, do tego jeszcze nieumiejętnym w tym wieku baskil) to wał uderzając w ten trzonek powoduje mikrourazy, wypaczenia części miękkich, które potem owocują właśnie głównie stykaniem się wyrostków kolczystych. Przy skokach dochodzi do tego siła spowodowana prędkością i impetem lądowania!

Jeżeli widzicie ogłoszenia o sprzedaży koni gdzie 2,5 - 3 latki walą w korytarzu przeszkody sporo ponad 80cm, tylko po to, że jakiś kretyn chce na siłę sprzedać konia z "niesamowite predyspozycje do skoków", to już wiecie, że ten koń może mieć w przyszłości zdrowotne problemy z pokazaniem swoich "predyspozycji" w tej dyscyplinie.
Skoki w korytarzu dla małolatów tak, ale w postaci niskich szeregów gimnastycznych, nigdy stacjonaty i oksery zbyt wysokie.
Dużą (negatywną) rolę przy tym schorzeniu odgrywa także zbyt mocne i zbyt długie ganaszowanie koni, które jeszcze nie są w stanie się podstawić (bo są zbyt młode, aby ich tylne nogi były w stanie wykonać taką pracę).  O ile praca w zebraniu owocuje zaokrąglonym kręgosłupem i rozwojem odpowiednich mięśni, o tyle przesadne ganaszowanie młodych koni może owocować napięciami kręgosłupa, jego nadwyrężeniem, a  także  w przyszłości stykaniem się wyrostków kolczystych. ten mechanizm jest rewelacyjnie opisany w książce "gdyby konie mogły krzyczeć", która naprawdę gorąco polecam, wszystkim, dla których nie bez znaczenia jest stan pleców ich konia.
kotbury - w pelni sie z Toba zgadzam( w moim poscie mialam na mysli to, ze ostrzykiwanie nie jest zalecane tylko na kissing spines..ktore jest chyba powazniejsza przypadloscia, niz zwyrodnienie na odcinki kilku cm..bo takie zwyrodnienie, zrekompensowane odpowiednia muskolatura nie przeszkadza pozniej konisiowi w dalszej pracy)

a tak z mojej strony, polecam : http://www.sustainabledressage.com/  - dluzsza lektura, ale naprawde warto..i wbrew pozorom nie jest to stronka o ujezdzniu.. 🤣
chciałabym opisać nasz przypadek i poprosić o przemyślenia lub rady....

Koń zdiagnozowane miał rok temu kissingi: 3-4 piersiowy i prawie kissingi 4-5 piersiowy, diagnoza przypadkowa bo szukaliśmy z wetem różnych rzeczy aby zdiagnozować problemy z łopatką - finalnie zerwany przyczep mięśnia. Koń był w bardzo regularnym treningu wcześniej i specjalnie plecy - poza jakimiś sporadycznymi przypadkami - nie dawały w żaden sposób o sobie znać. Niestety po zerwaniu przyczepu miał pół roku przerwy. Jakiś czas temu przewróciliśmy się razem na cavaletkach i plecy dały poważnie o sobie znać. Miał być ostrzykany ale poprosiłam weta o czas - masażami i treningiem próbowałam plecy wyprowadzić do dobrego stanu. Udał się 😀 obyło się bez ostrzykiwania. Teraz jednak problem znowu powrócił bez specjalnej przyczyny. Jednego dnia było ok, drugiego mega tkliwość w plecach - nic nie zmieniłam w treningu, nic takiego jak upadek się nie wydarzyło. I nie wiem co robić. Czy może być tak że nie nabudował jeszcze po tej przerwie takiej masy mięśniowej która trzymałaby ten kręgosłup w dobrym stanie? Czy jednak kissingi dają o sobie z wiekiem coraz bardziej znać? Mam w planach jeszcze sprawdzić siodło - choć było szyte na miarę oraz wezwać Olgę Kuleszę żeby doradziła co to może być i czy to kissingi czy coś innego. Koń ma 12 lat. 
Wracając do ostrzykiwania pleców. Ostatnio spotkałam się z środkiem z USA, czymś nowoczesnym. Piszę coś, ponieważ staram się znaleźć jakiekolwiek informacje na ten temat o jego niezawodności. Czy ktoś z Was spotkał się z cudownym środkiem z USA?
Ktoś operował kss? -tak to się operuje uprzedzając pytania
https://thehorse.com/1116134/equine-kissing-spines-gene-found/

Znaleziono gen odpowiadający za Kissing'a
Orientuje się ktoś jakie są koszty operowania kss ?
Epikea, Chyba jedmak nie znaleziono:
"Odkryty allel nie jest jednak przyczyną "całowania kolców". To tylko jeden z wielu czynników związanych z rozwojem choroby, obejmujących ćwiczenia, umiejętności i wagę jeźdźca, sprzęt i kondycję jeździecką, siłę mięśni tułowia, pozycję głowy i szyi, urazy i kulawiznę, powiedział Lafayette".
___wik___, najlepiej wyślij RTG do kliniki i spytaj. Operacja jest zarezerwowana dla ciężkich i objawowych przypadków, jakiś pojedynczych zawężonych przestrzeni które nie dają objawów nie robia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się