Kącik WEGE :-)

Heh, może czas spróbować zastąpić czymś ser, mleko ograniczyłam np. do kawy używam roślinnych zamienników i jakoś leci, z serów jednak trudniej zrezygnować, a po swojej cerze widzę, że nie jedzenie produktów mlecznych mi służy... chyba mam jakąś małą alergię.
Ja lubię gotować i w weekendy nie mam z tym problemu, ale w tygodniu czasami brakuje mi czasu i mogę jedynie coś odgrzać, w mojej diecie odchudzającej ważnym czynnikiem jest to, że nie jem po 18, daje to u mnie dobre efekty, ale w dni robocze ogranicza czas na gotowanie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 lutego 2022 17:03
Wiem co czujesz, ja tez największy problem miałam z serem. Uwielbiam ser, kocham go, a taki ciągnący to w ogóle niebo w gębie.
Umilam sobie życie właśnie płatkami i plastrami weganskim do kanapek.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 lutego 2022 17:36
MATRIX69, ja lubię: harirę, chili sin carne, zupę kowbojską z jadłonomii. Mam to na dwa - trzy dni (tzn. odkąd inni domownicy odkryli że bez mięsa się da, to na mniej). Przygotowuje się szybko, a lepsze na drugi dzień nawet. Często też mam pomrożone pierożki - z soczewicą z przepisu Weganona (turawskie, turowskie?), ciasto spokojnie wychodzi na mące 50% pełnoziarnistej, dorzucisz jakieś warzywo do pogryzienia i masz pełnowartościowy obiad. Zajrzyj też do Dietetyków Nienażartych, często mają fajne, szybkie wege pomysły.
jack Ban permanentny
07 marca 2022 07:48
Post został usunięty przez moderatora
Za ten post użytkownik otrzymał: Ban permanentny
Komentarz moderatora: Spam
MATRIX69 u mnie sprawdza się gar jakiegoś wege gulaszu, chilli sin carne, curry tak samo super się odgrzewa i może stać dobre kilka dni 😉 w weekendy jak mam czas to robię kotlety/pulpety warzywne, piekę i mrożę, zawsze coś jest na czarną godzinę. Tak samo pierogi, ale akurat ich nie chce mi sie lepić więc mam jakies dobre ze sklepu w razie W 😁
Zupy z soczewicy, zupa meksykańska to też samo dobro 😍

a ser jest życiem, niestety wege zamienniki są dla mnie totalnie fuj 🙄
Czyli przyszedłeś do wątku dla wegetarian, żeby ich obrażać? 😉


Swoją drogą, może mniej drastycznie, ale ja jako osoba wege nie wyobrażam sobie być w związku z osobą jedzącą mięso.
Nie mam nic do osób, które mięso jedzą i nie mam misji zbawiania świata, ale czysto technicznie to by nie zadziałało. Wspólne jedzenie jest ważnym spoiwem relacji, kuchnia bardzo łączy. Nie gotowałabym nic mięsnego, a kocham gotować. Nie dogadałabym się na tym tle. Więc taki ban na mężczyzn nakłada się poniekąd naturalnie.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
23 września 2022 08:50
infantil, mi to nie przeszkadza, ale np z rudym bym się nie umówiła, pewnie warzywa rzuciły mi się na mozg xdxd

Spoko, ja się pewnie zaraz dowiem, że to ze mną nikt by nie chciał być, bo bym go truła jarzynkami 😜

Mi nie przeszkadza, że ktoś je mięso, ale w związku by nie zagrało, bo ja kocham gotować, przygotowywać wspólne kolacyjki po pracy, robić niemężowi lunchboxy do roboty i tak dalej. No, po prostu jedzenie w relacji jest dla mnie zbyt ważne 😁
infantil, mi to nie przeszkadza, ale np z rudym bym się nie umówiła, pewnie warzywa rzuciły mi się na mozg xdxd

madmaddie,

Dokładniej marchewka. Na dynie to się sezon dopiero zaczyna 😋

Doradźcie proszę: jakieś strony z przepisami, książki papierowe, wasze pomysły, może inne źródła. Proste przepisy na bezmięsne obiady mi potrzebne. Jajka i nabiał są ok jeśli ser nie jest z podpuszczki zwierzęcej.
Dziecko mi narzuciło takie ograniczenia. Pasuje mi to, dzięki temu z mężem jemy duuużo mniej mięsa. Tylko już nie wiem co wymyślać. Nie lubię i nie umiem gotować więc samodzielne kombinowanie nie zawsze dobrze wychodzi.
Curry wszelakie! Są bardzo proste i pycha! Ja robiłam z brokułem, cukinią, tofu i orzechami, albo dynia - nerkowce - tofu. Syte i przepyszne!

Teraz jestem na wegańskich pudełkach i często jest jakaś kasza z warzywami po prostu. Pieczarki (albo grzyby, w końcu sezon jest) pieczone i do tego kasza, jakaś surówka. Albo kiedyś robiłam jednogarnkowe - cieciorka z papryką i ziemniakami w kostkę, wszystko razem gotowane, doprawione papryką, może być na ostro.
Obserwuję też kilku dietetyków czy też sportowców wege i oni wrzucają czasem swoje obiady - można się zainspirować.Np Vegenerat biegowy 🙂 A ze stron to oczywiście jadłonomia, na kwestii smaku jest sporo.
SzalonaBibi, - chilli sin carne, nagotujesz gar i spokój na dwa/trzy dni 😜 Leczo. Pierogi z owocami lub z warzywami (kapusta/grzyby, pieczarki, szpinak i ziemniaki). Pyzy ze śliwkami. Makaron z pesto, pestkami dyni i pomidorkami cherry. Zupy wszelkiego rodzaju, po prostu bulion robisz warzywny.
@infantil, skoro jako osoba wege nie wyobrażasz sobie bycia w związku z osobą jedzącą mięso, to ja tego nie rozumiem. Można przygotować posiłek w dwóch wersjach, wystarczy chcieć. I nie jest powiedziane, że w takim związku tylko ty musisz je przygotowywać. Jedzenie jest ważnym spoiwem relacji, kuchnia bardzo łączy, ale właśnie: kuchnia, a nie rodzaje posiłków. Bardziej moim zdaniem łączy wspólne ich przygotowywanie (możesz przy tym mięsa nie dotykać) i jedzenie, niż określone menu.

Jeśli ktoś światopogląd "wege" stawia wyżej od relacji z drugim człowiekiem i uogólniając to mówi o "banie na mężczyzn nakładanym poniekąd naturalnie", to nadaje się do organizacji PETA, jak najbardziej 😀

I żeby było jeszcze jaśniej: szanuję decyzję drugiego człowieka o nie jedzeniu mięsa. Nic mi do tego, co kto je ale oczekuję, że ten drugi człowiek będzie miał analogiczny stosunek do jedzących mięso. Natomiast jak zaczyna nietoleracyjnie p...lić o karaniu za mięsożerność, to powtórzę: warzywka mu się na głowę rzuciły.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
24 września 2022 12:55
adreskontaktowy, a jak ktoś się nie umawia z osobami które są blond, bo mu nie pasują to to też jest dyskryminacja? Abstrahuję od PETA, nie lubię ich, ale kwestia tego co dla kogoś jest w związku akceptowalne no jest delikatna. I durniejsze rzeczy decydują o tym czy się ktoś podoba czy nie.
Można przygotować posiłek w dwóch wersjach, wystarczy chcieć.
Można też nie chcieć.

Jeśli ktoś światopogląd "wege" stawia wyżej od relacji z drugim człowiekiem i uogólniając to mówi o "banie na mężczyzn nakładanym poniekąd naturalnie", to nadaje się do organizacji PETA, jak najbardziej 😀
Ludzie są różni, jednym coś przeszkadza, innym nie.

I żeby było jeszcze jaśniej: szanuję decyzję drugiego człowieka o nie jedzeniu mięsa. Nic mi do tego, co kto je ale oczekuję, że ten drugi człowiek będzie miał analogiczny stosunek do jedzących mięso. Natomiast jak zaczyna nietoleracyjnie p...lić o karaniu za mięsożerność, to powtórzę: warzywka mu się na głowę rzuciły.
Każdy ma swój powód, żeby być wege, i każdy ma swoje poglądy na ten temat. Szanowanie czyjegoś prawa do jedzenia mięsa nie oznacza jeszcze, że mamy chcieć się zapisać na związek z osobą, która to robi. Tak samo jak ja szanuję czyjeś prawo, żeby zostać zawodowym marynarzem albo przeprowadzić się do szałasu w dżungli, ale nie chcę być w związku z taką osobą, bo wiem, że nasze style życia za bardzo się rozjeżdżają.
Hmmm. Nie jem mięsa również ze względów etycznych. Przecież nie będę kupowała mięsa, żeby je komuś przygotować, skoro jestem przeciwniczką przemysłu mięsnego.
Wiele rzeczy stawiam „ponad” relację. Np. światopogląd. Bycie katolikiem, bycie faszystą, bycie myśliwym, wędkarzem itd. też byłoby dla mnie przeszkodą 🙂

Jest mi wszystko jedno, co jedzą inni ludzie, nie promuję bycia wege, nie jestem wege terrorystką.
Ale chcę żyć w zgodzie ze sobą, więc chcę też, by mój związek taki był.

Nie jestem wege, ale w pełni rozumiem to, że ktoś będąc nie chce być w związku z osobą jedzącą mięso.
Sama też nigdy nie zaakceptowałabym wielu cech, poglądów u partnera. Np. jakby chciał posiadać dzieci, czy był religijny. To nie warzywka się na mózg rzuciły, każdy człowiek ma prawo do swoich poglądów i życia w zgodzie z nimi. Bardziej bym powiedziała, że jakiegoś samca-alfa odwłok piecze, bo ktoś śmie go z góry skreślać 🙃
Nie jestem wege, chociaż rzadko jem mięso. Nie lubię się określać - prawdopodobnie nie jest gotowa na to żeby zupełnie zrezygnować z jedzenia mięsa. Duża przyjemność sprawia mi gotowanie bezmięsnych zamienników mięsnych dań. Mój partner jest zdecydowanie mięsożercą. Mało tego - jest myśliwym. Ale podobno lubi moja kuchnie. A jeśli chce zjeść coś innego to je. Kiedy mi wystarczy fasolka szparagowa z bułka tarta a on potrzebuje do tego schabowego to nie widzę problemu żeby przygotować dwie inne wersje obiadu.
Jednocześnie są tematy w których się mijamy i pracuję nad sobą żeby go nie krytykować. Nie rozumiem zamiłowania do polowania ale wiem jak działa mechanizm - wychowanie w kulturze wielopokoleniowej tradycji.
On musiał zaakceptować ze nie pójdę na randkę na polowanie i nie zjem niczego co zastrzelił a ja staram się nie wyzywać go od morderców 😉
A tak totalnie serio - jeśli ktos nie akceptuje spożywania mięsa, sam tego nie robi i głęboko wierzy w ta ideę to nie dziwie się ze nie wyobraża sobie życia z kim kto odżywia się tradycyjnie.
Saklawia, akurat mięso dziczyzny jest zdrowsze niż to co mamy w sklepach. Nie ma hormonów antybiotyków, dłużej rośnie, nie odżywia się chemią. Zależy z jakich powodów nie jesz mięsa tak naprawdę, ale jeśli jadasz jakiekolwiek to ja bym na twoim miejscu jadła dziczyznę właśnie. Oczywiście nie namawiam, nie oceniam, szanuję twój wybór 🙂 Sama nie lubię zabijania zwierząt, ale nie przeszłam na bycie wege na dłużej niż kilka miesięcy nigdy.
Saklawia, - dla mnie też dziczyzna to najlepsze mięsko. Nie dość, że zdrowsze niż z przemysłowej hodowli, to taki dzik śmiga sobie po lasku i żyje całkiem spoko, nie w zatłoczonym chlewiku. Dobry myśliwy położy jednym strzałem za ucho, więc nie cierpi, pyk i nie ma.
Generalnie ja np. nie mam problemu z tym, że zwierzę jest zabijane na pokarm, mam trochę problem z jego ciulowym życiem przed tym faktem.
Zgadzam się z tym ze dziczyzna jest zdrowsza. Bardziej odstrasza mnie wyobrażenie całej sceny polowania.
Nie jem mięsa za często bo jakoś rzadko mam na to ochotę. Może moj organizm nie potrzebuje go codziennie. Kiedyś czytałam o wpływie grupy krwi na to czy potrzebujemy zjadać więcej mięsa czy warzyw ale niedokończane jestem do tej teorii przekonana.
Nie na to tez nic wspólnego z sposobem odżywiania się w domu rodzinnym - jestem totalnym przeciwieństwem mojej mamy czy brata w tym temacie 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
07 października 2022 17:49
Saklawia, dieta zgodna z grupą krwi to bzdura z lat 90 😉
Hah poinformuje rodzinkę 😅 odbiore im ta wymówkę
Ja jestem wege, mąż nie - ale dzięki mnie ograniczył ilość mięsa w diecie, odkrył nowe smaki i teraz sam zajada się wegańskim pad thai z tofu 😀 Obiady przygotowujemy sobie osobno, głównie z uwagi na inne smaki i zapotrzebowanie, ale przez jakiś czas gotowałam dla nas obojga i nie było problemu - po prostu nie przygotowywałam nic z mięsem 😉

Jeżeli stary narzucałby mi swój sposób żywienia albo szydziłby, że nie jem mięsa, jem trawę itp to na pewno nie bylibyśmy razem. Wszystko zależy od nastawienia każdej osoby w związku 🙂
Ja podobnie jak kolebka, z moim jestem 9 lat ponad (wege jestem z 10-11) lat, on sportowiec-mięsożerca, ja wege.
Kiedyś robiliśmy obiady tak, że podstawa wege, a dorabiał sobie coś mięsnego. Raz na pół roku zrobił się całkiem wege chciał sprawdzić jakie będzie miał wyniki badań. Obecnie przez ten cały czas ograniczał mięso i teraz zdarzy mu się raz na jakiś czas - jak jest na mieście ze znajomymi lub idziemy w gości i jest tam mięso - ale też nie zawsze. Zakochał się w żarciu wege i zawsze zgłasza się jako wege na np. weselach. Zajada szynki wege i inne gyrosy... 😀

Ale zawsze dostaje info, że jak zeżre mięso to się z nim nie całuję. 😂
Kochane - żegnam się z wami i z kącikiem.
U mnie ze względów zdrowotnych musiałam pożegnać wszystkie (jakiekolwiek) rośliny w diecie, a na samej wodzie to jednak ciężko dłużej żyć.

Dziwnie mi bo mentalnie się nie przestawiłam i mam takie fazy, że gdzież jestem to jak ktoś jest vege to bym przybiła piątkę i "me too"...

Wszystkim powodzenia w ich żywieniowej podróży, jakakolwiek by nie była.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
19 października 2022 12:55
Jakie są Wasze ulubione marynaty do tofu? Ja jem w sumie w formie klopsów bądź dodatku w zupie, ale chciałabym dawać tez na kanapki. Dawno nie marynowałam 🙂

Przy okazji podzielę się moja ulubioną wege zupą:
Na talerzu ukladamy: ulubiony makaron (u mnie soba, kocham), ulubione drobno krojone warzywa, namoczone wakame, tofu pokrojone w kostkę, koniecznie szczypior, i polewamy olejem sezamowym.
Opcja bardzo szybka: gotujemy wodę w czajniku, w kubku rozpuszczamy łyżkę miso (ja korzystam z miso dashi, ale ma dodatek ryby, jest też najlepsze w smaku), zalewamy talerz.
Opcja szybka: robimy ekspresowy bulion: suszone pomidory nie z oleju, glony, kostka warzywna, zdejmujemy z ognia, dodajemy miso (ja daje ok 2lyzki na litr), sos sojowy, zalewamy talerz.
Dobre na złe dni 🙂 w czasach gdy chodziłam do biura pakowałam skladniki, brałam trochę pasty i w pracy zalewałam. Polecam 😍
20221019_124643.jpg 20221019_124643.jpg
madmaddie, nie odpowiem jaką marynatę, ale może nie wszyscy jeszcze sprawdzili, że najlepiej chłonie płyny tofu zamrożone, odmrożone i odciśnięte. Więc tak przy okazji.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
19 października 2022 23:25
Teodora, nie miałam pojęcia, wrzucę do zamrażalki, dzięki!
Zgadza się, struktura robi się bardziej porowata dzięki zamrożeniu🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się