Żmije

adreskontaktowy, przykre (dla mnie ) to co piszesz...
Na tej samej zasadzie walczymy o przetrwanie wilka, rysia itd.... bo ludzki strach wygrywa z rozumem.
Z mojej strony nie jest to strach przed gadami, tylko chęć spokoju i komfortu w granicach swojej posesji. W lesie żmij może być na tony, nic mi do tego, a jak pójdę na grzyby, to będę uważał. U siebie jednak nie zamierzam żyć w stanie ciągłej czujności.

Pewnie zaraz zrobi ci się jeszcze bardziej przykro po tym, co teraz powiem: taki sam stosunek mam np. do dzików. To prawdziwa plaga, której nie da się w żaden sposób zniechęcić do włażenia tam, gdzie nie powinny. Więc jestem na dobrej drodze do nabycia uprawnień do odstrzału. Nie zamierzam polować w lesie, zamierzam po prostu dbać o swoje.
adreskontaktowy, dziki nie są pod ochroną... i są smaczne🙂
Za to są o wiele bardziej szkodliwe 🙂 I jako żywe, i jako martwe (jeśli ich mięso nie zostanie przebadane) 😀

A czy węże nie są smaczne ? Jedź do Tajlandii, spróbuj 🙂




adreskontaktowy, nie mam badań na temat tego, co mi robi zjadanie węża, ale dziczyznę (z dzika) mogę jeść od czasu do czasu. Nielegalny (niebadanych źródeł) nie biorę pod uwagę.

Chciałabym zeżreć bizona🙂 ale niemrożonych nie ma u nas, a Żubry pod ochroną... czyli musiały być smaczne.
"Niebadany" i "nielegalny" to nie są synonimy. Nielegalnych w naszym popierniczonym świecie jest mnóstwo najnormalniejszych rzeczy pod słońcem - na przykład pieczenie kiełbasek na ognisku mniej niż 100m od domu. Chętnie zjem nielegalną, ale zbadaną dziczyznę. A mięsa ze zwierzyny płowej na szczęście w ogóle nie trzeba badać. Jak bizon - nie mam pojęcia, ale z autopsji mogę Ci śmiało polecić łosia. Pycha !

No ale odbiegliśmy (odpełzliśmy ?) od gadziego tematu przewodniego...
.
adreskontaktowy, ja po 10 latach vege wróciłam do jedzenia mięsa więc mi teraz każdy temat w tym kierunku zbacza🙂 Sorry🙂
Po 10 latach ?! Chapeau bas ! Witaj z powrotem w świecie ludzi normalnych 😉
adreskontaktowy, nie jestem "normalna"- jestem teraz wyłącznym mięsożerca. Żywię się tylko mięsem. Zero roślin, listków, ziarenek, mąki, cukru, miodu, warzyw, owoców, olei roślinnych itd.
Jem tylko mięso przeżuwaczy (głównie krowie), sporadycznie świnie i ryby, trochę jajek (ale jak jem jajka to np. 5 na raz). Piję, wyłącznie wodę a doprawiam wyłącznie solą. Dużo soli. I tyle.
a jaki jest powód takich skrajności ? jeśli można wiedzieć ?
blucha, odkrycie iż jestem bilogicznie wyłącznym mięsożercą, i że (pomimo tego co mi ględzili lekarze) to właśnie rośliny (wszystkie) mi szkodzą. Po tygodniu wyleczone wszystkie RZS'y (wszystkie stawy), po miesiącu nerki, i sporo innych. Buzia jak dupa niemowlaka, zredukowane zmarszczki (nie wierzyłam, a jednak).
Nie spamuję tutaj. Jak ktoś chce więcej szczegółów to chodźmy na priv.

Po 10 latach ?! Chapeau bas ! Witaj z powrotem w świecie ludzi normalnych 😉
adreskontaktowy,

Wow… serio? 😒 słabo słabo…
Dlaczego "słabo" ? Mam prawo do swojego zdania. Żaden przepis nie nakazuje mi hołubić wegetarian. A "politycznej poprawności" nie cierpię.
Masz prawo do swojego zdania ale miło by było gdybyś szanował innych ludzi. Sugerowanie, że ktoś nie jest normalny bo nie je mięsa jest chamskie i prostackie.
Mogę być dla ciebie chamem i prostakiem, mnie tam zajedno. Natomiast nikt mi nie powie, że narzucam innym mięsożerność. Niestety nie można tego powiedzieć o wegeoszołomach, co to najchętniej jedzenia mięsa zakazaliby prawnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się