stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Perlica,
Wiesz ja nie przeczę że on coś może mieć. Ale raczej nie bedziemy tego szukać, bo nie ma szczegolnie jak. Znałam w Schocko takie konie jak on. W sumie wszystkie skończyły w jeden sposob... .
KaNie a były ze sobą w jakiś sposób spokrewnione ? bo słyszałam o ,,szurniętych,, liniach
w zasadzie szkoda konia, ale życie ludzkie ważniejsze
KaNie, jasne, ja rozumiem. Też bym nie szukała, bo i po co, nic to nie zmieni. Mnie to ciekawi z punktu widzenia społecznego tylko ( końskiego społeczeństwa czy wpływu czynników ludzkich) , tak samo jak mnie zawsze ciekawią historię o seryjnych mordercach ( na zasadzie co się zadziało, że tak się wydarzyło czy to tylko choroba, czy podatność na konkretne czynniki itp).

blucha,
Nie. Ale on jest z ostro szurnietej Linii. To Jazz x Romanov.
Mam konia w wieku 35 lat, który jest w mojej stajni od 23. Do Polski przyjechal jak miał 5 i stał w stajni ach w których z pewnością nikt się nad nim nie znęcal. Ma fobie na lekarzy i kowali, a poza tym jest idealnie grzeczny. Chodzi w rekreacji pod dziećmi i bez problemu daje im nogi. Kowala i zawody medyczne rozpoznaje nawet jak są to obcy i "po cywilnemu". Nigdy nie był i nie będzie leczony. Kopyta ma robione raz na 3 miesiące i nieraz kowale o rywali a kopie celnie. Zdarzało się, że nie robiliśmy mu tylnych kopyt. Na szczęście róg rośnie mu wolno. Do trzydziestki żaden lekarz nie podjął się zrobienia mu zębów. Dopiero zrobiła mu wetka, która uczyła się na nim jeździć i 15 lat stacjonowala u mnie w stajni. Potrzebna była potrójna dawka. Konie krzywdę pamiętają długo.
Mam konia w wieku 35 lat, który jest w mojej stajni od 23. Do Polski przyjechal jak miał 5 i stał w stajni ach w których z pewnością nikt się nad nim nie znęcal. Ma fobie na lekarzy i kowali, a poza tym jest idealnie grzeczny. Chodzi w rekreacji pod dziećmi i bez problemu daje im nogi. Kowala i zawody medyczne rozpoznaje nawet jak są to obcy i "po cywilnemu". Nigdy nie był i nie będzie leczony. Kopyta ma robione raz na 3 miesiące i nieraz kowale obrywali a kopie celnie. Zdarzało się, że nie robiliśmy mu tylnych kopyt. Na szczęście róg rośnie mu wolno. Do trzydziestki żaden lekarz nie podjął się zrobienia mu zębów. Dopiero zrobiła mu wetka, która uczyła się na nim jeździć i 15 lat stacjonowala u mnie w stajni. Potrzebna była potrójna dawka. Konie krzywdę pamiętają długo.
Sposoby na kompletną ambe przy wsiadaniu? No nie da się, wsiadam w kłusie wkoło schodków i od razu ruszam kłusem łapiąc strzemiona po drodze. Próby przytrzymania do wsiadania kończą się debowaniem, próby wsiadania w rogu kończą się debowaniem nad płotem, wiadro żarcia przed nosem kończy się wywalonym wiadrem i podeptaniem osoby która je trzyma. Nie wsiądę w boksie, nie ma opcji - szukam pomysłów na wsiadanie na placu do wypróbowania w trybie pilnym, bo muszę oddać miękkie buty i sztyblety naraz do kaletnika i wsiadać w sztywnych, dziś było wesoło.
karolina_, za mało danych. Co to za koń: wiek, co robi, jak ze zdrowiem i sprzętem (w sensie dopasowania). Jak zachowuje się pod siodłem. Jak podczas obsługi? Deptanie człowieka to pierwsza lampka, która się zapala w podstawach wychowania... 🙁
Inaczej odrabia się jeśli znarowiony, inaczej gdy się boi, inaczej jeśli coś boli/ bolało, etc.
_Gaga, trzylatka, niedawno zajeżdżona, tzn wiosna, ale odpadło jej dużo czasu pod siodłem, ze względu na odkleszczowke a potem na to, że zrebnej klaczy nie brałam jak były 2 miesiące upałów, więc ma niewiele doświadczenia pod siodłem. Nie pokazuje żadnej kulawizny ani bólu, siodło leży w miarę ok, trochę lata na boki (to tłuścioch bez kłębu, musiałabym jej sprawić forgurt), minimalnie leci do tyłu (ale narazie z tym nic nie będziemy robić, bo to minimalna korekta która może nie będzie potrzebna jak na wiosnę źrebak jej wyssie parę nadprogramowych kg). To nie było tyle deptanie celowe co pójście piecem do przodu, nie patrząc na człowieka, ona ma w ogóle problem z ustaniem w miejscu na placu, a opcja ganiania aż się zmęczy odpada, bo spokój jest dopiero pod koniec pracy a godzinę nie będzie chodzić. To jest w ogóle typ konia który ciśnie do przodu, gotuje się, o stepie na kontakcie narazie można zapomnieć. Próby rozwijania prędkości kosmicznych pod siodłem zdusiłam w zarodku, ale z wsiadaniem brakuje mi pomysłów.
A zębów nie wymienia?
karolina_, polecam kanał na YT Steve Young Horsemanship, koles duzo ma filmów o wsiadaniu. Ja sama miałam problem po jednej akcji ze labo z kimś albo zastawiałam się w rogu a i tak wystrzeliwałam klusem. Zaczęłam pracę nad tym z ziemi, po w sumie 3 dniach kon stal przy wsiadaniu.
KaNie, wymienia wymienia, wylądowała na mięciutkiej gumowej sztandze i luźnym nachrapniku (tyle żeby nie mogła otworzyć ryja, przełożyc jezyka i pójść piecem w razie czego). Chcielibyśmy ja doprowadzić do względnego ładu w sensie posłuszeństwa i już odstawić od pracy, jest w 5mcu ciąży
Karolina - raczej chyba się na szybko nie da, jeśli aż taka amba. Raczej odpuścić wsiadanie a skupić się na nauczeniu etapów - stania przy schodkach, stania przy schodkach z człowiekiem na nie wchodzących, staniem jak sczłowiek łapie wodze, jak opuszcza strzemię itd..I na pewno do sprawdzenia zdrowie i dopasowanie sprzętu - źle dopasowane siodło potrafi doprowadzić do takiej amby.
olq, siodło było sprawdzane, jest do przyjęcia.

xxagaxx, jakiś konkretny film stamtąd się dobrze sprawdził?
karolina_,
Ja nigdy nie mam sumienia wsiadać jak wymieniaja zeby i są nerwowe. Ból w ryju jest taki sam, bez wzgledu na to co wsadzasz do niego.
KaNie, no właśnie mnie zastanawia czy to od tego, wilczaki usunięte, RTG szczęki bez niespodzianek - tyle co sama wymiana zębów, miałaś aż takie reakcje na samą wymianę?
karolina_, powiem ci ze ja go systematycznie oglądam i nie wiem czy teraz pamiętam w którym przepracowywał ten problem. On z każdym koniem pracuje tak samo (wiadomo ze podejście się rozni, ale sam sposób jest niezmienny). Generalnie żeby mieć efekt należy chwile koniowi poświęcić i przepracować podstawowe zasady szanowania przestrzeni i reagowania na nas.

Sądząc po tytule tu znajdziesz

Oraz tu


xxagaxx, dzięki. Poświęcenie czasu nie jest problemem, nigdzie się nam nie spieszy - liczyłam co prawda na jakiś trick albo na to, że ktoś mi powie że coś pominęłam oczywistego - ale przewinęło się tu to co już sprawdziliśmy, siodło, zęby, przygotowanie do zajazdki etapami. Może się pokusze o kontrolę dentysty znowu, bo już raz jej mleczak utknął i kaleczył policzek, niby wszystkie lecące zostały mleczaki były wyrwane, ale w tym wieku to się dynamicznie może zmieniać. Tylko tu to jest balans między potencjalnie niepotrzebna sedacja (a już miała w tej ciąży raz robione zęby na sedacji) a tym że coś faktycznie siedzi w zębach, dlatego chciałbym najpierw spróbować mądrych sposobów innych ludzi 😉 gdyby nie była zrebna to po prostu byśmy wezwali dentyste, przycpali i sprawdzili na wszelki wypadek
karolina_,
Mega dużo sytuacji miałam właśnie z 3 latkami i zębami. Najbardziej jak sie mleczak rusza, a dziąsło jest czerwone. Dlatego jak nie muszę to 3 latków nie zajeżdżam. I jak wymieniają zęby to robily mi się ze spokojnych misiów brykajace, albo nerwowe przy czyszczeniu, albo takie ktore nie chcą stać przy czyszczeniu, wsiadaniu etc, nie dające się złapać na pastwisku, pomimo że wcześniej nie było problemu. Te cierpliwsze pokazywały tylko problem na kontakcie, lub nie chciały iść do przodu. Ja 3 latka w czasie wymiany zebów od razu skreślam z listy. Nawet nie lonżuję, zeby nie robić ucisku na dłowe i pysk kantarem czy kawecanem. Jak z jakiegoś powodu muszę go ruszyc z siodlem, to puszczam luzem po hali.

2 sprawa jest taka, że nie ma według mnie sensu jeździć na obolałym w pysku 3 latku, bo to go niczego nie uczy. Ani nie uczy się chodzić poprawnie na kontakcie, ani nie uczy się rozluźnić.
Źrebna 3 latka to niestety na łąkę , nie do zajazdki. Jak pisze KaNie, zęby mogą doskwierać mega mocno. Ponadto różnie klacze się czują w ciąży.
Odtawiłabym do czasu odsadzenia, bo rzeczywiście można konia totalnie znarowić.
karolina_, wszystko zalezy od przypadku, ale akurat to co robi ten gosć, nazwałabym trikiem. Ale tak jak dziewczyny piszą, ciąża tutaj nie pomaga, natomiast te metody są stosunkowo proste więc nie powinnas zaszkodzić.
_Gaga, KaNie, ok, ja sie nie spotkałam z aż takim cyrkiem na wymianę zębów (o ile nie było przy okazji stanów zapalnych, jakiś zatrzymanych mleczakow itd.). Myśle że to można dość prosto sprawdzić czy to kwestia zębów. Jest tak, no to sens pracy z nią aż nie wymieni jest zerowy.
karolina_, ja też się nie spotkałam z taką reakcją, choć 3 latków zajeżdziłam w swoim życiu jakieś myślę ponad 200.
Będąc Toba popróbowałabym to ci sugeruje xxagaxx, bo takie wbrew pozorom proste rzeczy często dają bardzo dobre i szybkie dość efekty.

Ja jako, że konie sportowe moje przyszło mi zajeżdżać samemu, bez trzymaczy to sobie ogarniam całkiem niezgodnie ze sztuką czyli na cuksa. Daję już siedząc, więc moje konie stoją jak słupy soli bo wiedzą że będzie cuksik ;-)
No ale na Twój to juz za późno na niunie, bo coś poszło nie tak skoro tak rusza, w takiej panice, że może podeptać trzymacza. Ale to się zdarzyło pierwszy raz teraz?jak wsiadałaś wcześniej czyli na wiosnę?
karolina_ na pokazie Monty Robertsa był taki przypadek, po 15-20 minutach wsiadali na niego bez problemu, bez trzymania, skontaktuj sie może z Magdą Stanik, jest instruktorem metody Robertsa
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
17 października 2022 12:53
Perlica, ja swoje też nauczyłam "na cuksa", z jedną kobyłę się 15 lat męczyłam przy wsiadaniu zanim zaczęłam stosować cuksy. Drugą już od młodego tak uczyłam i może jest to nieco upierdliwe ale nikomu nie wyrządza krzywdy, nawet jak ktoś się gramoli i wsiąść nie umie to koń cierpliwie czeka.
to jest już mega komfortowa sytuacja jak się da na cuksy. A co jak koń ma w d jedzenie?
Dobra praca z ziemi, odpowiednie reakcje, nie trzeba koła wymyślać na nowo, wystarczy naprawdę zmienić parę rzeczy i zwracać uwagę na inne i okazuje się ze konie same wchodzą do przyczepy, stoją przy wsiadaniu czy się ustawią pod schodki same. Kiedyś też stosowałam same żarcie, aż sie trafił koń, który ma w dupie cuksy. Może by się udało na wiadro meszu :P ale wystarczy że się lekko zdenerwuje i zapomina o jedzeniu.
Perlica, my też dajemy po wsiadaniu smaczka, na nią to nie działa bo złapie go w locie albo nie. U niej to nie jest panika, to jest bieganie w kółko i opór na próby przytrzymania. To samo bylo jak już się wsiadlo i to samo bylo na lonzy - ciśnięcie do przodu i gotowanie przy próbie przytrzymania. Zatrzymania jako takie wypracowałam na podwójnej lonży, bo z siodła to nie było za bezpieczne. Pod siodłem ogarnęłam kontrolę tempa, doszliśmy już do tego etapu, że łapie nawet że step jest odpoczynkiem dla niej i przestaje powoli caplowac, ale najpierw musi się wybiegać... Najlepsze jest to, że ten koń ma wolny wybieg 24/7 i tam zamiast biegać stoi i żre.

Blucha spróbuję najpierw te metody z filmu, jak nie to mamy dwóch dobrych naturalsowych magików lokalnie, to w sumie jest pomysł
bo jeśli reszta towarzystwa nie biega to i ona nie będzie, miałam taką, żeby pod deklem sie nie gotowało to w sezonie, raz w tygodniu puszczałam SAMĄ na duży padok , wybiegała sie, wybrykała i mokra jak ściera, szczęśliwa wracała do reszty, gdzie ponownie stała lub snuła sie noga za nogą, bez tego ,,spuszczenia pary,, to i pod siodłem chciała tylko gnać 🙂
blucha, może to jest metoda, ona ma na łące 6 letnia koleżankę, też w pierwszej ciąży, z którą czasem pobiegają, ale pozostałe klacze to raczej matrony. Puszczaliśmy kiedyś na plac przed jazdą, ale szmacila się straszliwie.
Ja mam konia niereagującego na cukierki (pluje nimi jak lama z obrzydzeniem jak się wciska do paszczy), który był wiercidupą przy wsiadaniu. Zaczeło się niewinnie, a po 3 jazdach już nie byłam w stanie wsiąść.
I mi wtedy pomógł kolega... "przemocą celową". Jak podniósł nogę do góry w stronę strzemienia, a kobyła zrobiła krok w przód to dostała z otwartej ręki w słabiznę solidnie, plus od razu została wycofana do tyłu ordynarnie.
Kilka takich akcji i przepracowaliśmy problem. Ale równocześnie koń był uczony, że nie może zrobić ani kroku gdy ja nie pozwalam. Przy prowadzaniu, chodzeniu ma się zatrzymywać gdy ja staję i nie wolno się obrócić, zrobić pół kroczka czy cokolwiek. Jakiekolwiek odstępstwo od tej reguły było karane dotkliwie.

Taką dyscyplinę muszę trzymać do dziś bo gdy tylko "dam palec to weźmie rękę".Taki typ.
Zdarza jej się idąc ze mną spłoszyć i będzie caplować, fukać, wierzgać, dęba stawać ale ja mogę już teraz iść obok i przysłowiową fajkę palić bo wiem, że poza ta ekspresją emocji nie będą one wymierzone we mnie.
Gdy widzę, że emocje eskalują robię "niewygodę" i kręcę nią bączki, żeby się nóżki krzyżowały i zmieniały strony. Ogarnięcie siebie, co by się nie wywalić bardzo potrafi zrobić gradację tego, na czym się konik teraz ma skoncentrować.
Bywa to męczące ale jest skuteczne. Niestety nadal nie jest to koń do prowadzenia dla laika.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się