stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

kotbury, ja dziś właśnie przeszkolilam z tego co było na filmie, co prawda poszłam po łańcuch bo albo deptała tyłami schodki albo szła piecem do wyjścia na samym kantarze sznurkowym, ale po 10 minutach stała przy schodkach nie reagując na dotykanie ani podnoszenie nogi. Przemoc celowa u trzylatka to raczej ostateczność, łatwo jest konia wystraszyc ruchu na górze. Ten koń nie umie się wyciszyc psychicznie na treningu, do tego jeszcze jak większość młodziaków testuje czy na pewno nie da się uciec z placu albo walnąć mnie o glebę i jednak nie pracować. A to jest wielkie bydle i zaskakująco niereaktywne na przemoc, moja dominująca klacz może ją gryźć do woli, i tak będzie podlazic i kombinować czy ma coś do żarcia. A przy tym reaguje na pomyślenie że chcesz dać łydkę 😅
kotbury, to nie jest „przepracowanie” problemu tylko złamanie konia, żeby bał się kary bardziej niż wsiadania.. panikująca 3 latka jak dostanie wciry jakie opisujesz raczej nie skończy jako miły konik do jazdy…
karolina_, daj znać czy cokolwiek pomogło


Ogólnie są konie którym można spuści "przysłowiowy " wypierdol i działa, ale niestety zwykle nie. Moja kobyla ostatnio zrobila cyrk przy wsiadaniu, bo mój M. Za długo zamykał ją i sobie jednak wyszla. Więc stwierdziła że ona już to jednak nie wejdzie. To faktycznie dostala z uwiazu dwa razy po dupie i siedziala w środku. Ale tu po prostu był foch, kon wiedział co ma zrobić dokładnie.
xxagaxx, dam. Narazie wygląda że działa, ale zobaczymy jak będzie z siodłem na grzbiecie, dzisiaj dzień wolny, tylko przyprowadziłam na 10 minut na plac i stawiałam przy schodkach. Jednocześnie spróbujemy wykluczyć zęby jako przyczynę. Wolałabym miec jasność, bo jeśli zęby to będę w przyszłym roku kryć znowu żeby wymieniła w całości przed dalszą praca, jeśli nie to po odsadzeniu zrebaka idzie do roboty pod test dla klaczy, ona ma spokojnie szansę na premie.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
18 października 2022 09:42
kotbury, to nie jest „przepracowanie” problemu tylko złamanie konia, żeby bał się kary bardziej niż wsiadania.. panikująca 3 latka jak dostanie wciry jakie opisujesz raczej nie skończy jako miły konik do jazdy…
Fokusowa,

Ja także uważam, że to o czym kotbury pisała to nie jest sposób na przepracowanie problemu ani przepracowany problem. W jej wypadku efekt jest jakiś, i skoro wystarcza kotbury to ok. Jednak sama wspomina, że bywa to meczące. Poza tym ta "ekspresja emocji", którą prezentuje koń za plecami to jest znamienne dla koni, które nie radzą sobie z własnymi emocjami i to też jest sygnał, że problem z tym jest i też nie został przepracowany. Wiem o czym piszę bo miałam podobny. Reasumując, moim zdaniem pomimo, że efekt został jakiś tam osiągnięty nie jest to metoda dla młodego konia.


Fokusowa,
Fokusowa,

Ja także uważam, że to o czym kotbury pisała to nie jest sposób na przepracowanie problemu ani przepracowany problem. W jej wypadku efekt jest jakiś, i skoro wystarcza kotbury to ok. Jednak sama wspomina, że bywa to meczące. Poza tym ta "ekspresja emocji", którą prezentuje koń za plecami to jest znamienne dla koni, które nie radzą sobie z własnymi emocjami i to też jest sygnał, że problem z tym jest i też nie został przepracowany. Wiem o czym piszę bo miałam podobny. Reasumując, moim zdaniem pomimo, że efekt został jakiś tam osiągnięty nie jest to metoda dla młodego konia.


Aleks, nie wiem jak to napisać żeby nikogo nie urazić. Jak ktoś ma inne pomysły jak konik ma zrozumieć swoje emocje i je ogarnąć to niech tak konika szkoli... o ile mu życie miłe. Ja nie jestem "końskim psychologiem" i nie chcę być. Koń ma być koniem na padoku itd. ale ma być bezwzględnie posłuszny= bezpieczny w pracy. Wiadomo, że od młodego konia nie będziemy wymagać "dużo" takiego posłuszeństwa bo nie jest w stanie na tyle uwagi skoncentrować. Chodzenie na uwiązie to też praca. Żeby nie było jej "za dużo" nawet to trzeba zaplanować rozsądnie.
Dla mnie postawienie wyraźnej granicy- co wolno, a czego nie- i nie uczestniczenie w emocjach konika jest doskonałym przepracowaniem problemu. Emocje mojego konia zmieniają się w zależności od wielu czynników- np. czy przed rują, czy w rui czy po🙂.
Nie uważam, że moje uczestniczenie w PMS'ach mojej kobyły jest "konieczne do przepracowania problemu".🙂
Aktualnie mogę wsiąść wszędzie i ze wszystkiego. Ja mogę i osoby umiejętne w konie też. Dla mnie to jest przepracownaie problemu. wsiadam sobie z kłód, ławek, galeryjek dla publiczności, rurek ogrodzneia itd. Specjalnie i wszędzie w różnych miejscach.
Laicy nie, bo koń jest dominujący i potrzebuje obok osoby, która wie co robi, a nie bojącej się, wycofanej.

Męczące to bywa dlatego, że jak mi jakaś nastolatka miałaby pomóc w prowadzaniu do karuzeli podczas np. mojego urlopu to się może okazać, że jak się sfefra to za chwilę to koń ją będzie do karuzeli prowadził.
Nie zgadzam się też z uogólnieniem, że koń ma "szanować człowieka"... Owszem, ma. problem w tym, że dla wielu koni każdy "ludź" to inny "ludź", z którym sobie zawsze od zera ustawiają (próbują) relacje. Więc musiałabym każdemu "in advance" dać kilkutygodniowe szkolenie ze stawiania granic.

Specjalnie napisałam w poście o "przemocy" w cudzysłowie. Dla mnie strzelenie z liścia, podniesienie głosu czy uporczywe wycofanie konie to nie przemoc. To czasami konieczne bardzo wyraźne spowodowanie niewygody. jak ktoś /coś wcześniej niedouczył, niedowymagał.

Reasumując - nie jestem fanką "pozytywnego wzmocnienia zawsze i wszędzie"- bo można trafić na konia, który ma je w zadku i latami się bujać. Czasem jets potrzebne wzmocnienie negatywne. Zwłaszacza przy panikarzach, które w emocjach nie widzą naszego "pozytywnego wzmacniania".

kotbury, Twoje podejście do koni już od dawna jest jasne, nie musisz uporczywie go przedstawiać w każdym wątku. Dla Ciebie koń to sprzęt, ma działać i tyle. No nie dla wszystkich tak jest i nie każdy koń będzie procentował przy takim traktowaniu.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
18 października 2022 11:29
kotbury, spoko luz, mnie nie uraziłaś, zdaje sobie sprawę, że nie da się nie używać presji czy samych wzmocnień pozytywnych, zwłaszcza że konie tego typu są końmi trudnymi, a dodatkowo konie tego typu do odpracowania są jeszcze trudniejsze. Nie miej po to by funkcjonowanie z takim koniem nie było/bywało uciążliwe i niebezpieczne dla innych warto się nad tym bardziej pochylić, ale trzeba czuć potrzebę. Jeśli Ty nie czujesz takiej to w porządku.
Fokusowa, kompletnie odwrotnie właśnie.
Ale koń ma być koniem - czyli w relacji ze mną to "ja dowodzę" bo gdy koń przejmuje inicjatywę potrafi być niebezpiecznie.
Konie sięgają po przejmowanie inicjatywy małymi kroczkami. To np. obrócenie się w stronę interesującego wydarzenia gdy idą na uwiązie. To także ruszenie o kroczek bliżej trawy gdy stoimy i z kimś gadamy. Jeden kroczek. Ale jak wolno jeden to za chwilę wolno wszystkie kroczki. I w takiej sytuacji nie ma miejsc ana "pozytywne wzmocnienie", bo 90% koni ma w tyłku, że jak po kroczku staną to je "pochwalimy"- bo to jest wtedy pozytywne wzmocnienie nieposłuszeństwa.
Jeżeli uda się postawić kalrowne granice w takich mini, mini sytuacyjkach to również większość koni nie sięga po przejmowanie inicjatywy w innych sytuacjach. ale są takie konie, które zawsze sięgają. I zawsze granice muszą być wyraźne i wszędzie stawiane i w każdej sutuacji egzekwowane i przepracowane.
Są konie, które jak się podporządkuja ustępowaniu od nacisku 'w bok" z ziemi to będa pięknie reagowały na łydkę przesuwającą. I takie, które ni hu, hu i trzeba z siodła całą lekcję przepracować... i często do niej wracać.
BTW- dawanie łydki to dopóki koń nie jest na guziki tip top, to zawsze jest praca poprzez negatywne wzmocnienie niejako.

Ja tak piszę bo bardzo, ale to bardzo często widzę konie rozpuszczone sakramencko, gdzie otoczenie nie widzi problemu albo przyczyn problemu. Bo nie kuma, że np. to, że koń przy czyszczeniu sobie zrobił trzy kroczki jest przyczyną tego, że uporczywie spływa przy najeździe na przeszkodę.

kotbury, ja Twoje podejście rozumiem - koń ma działać i do każdego trzeba dobrać taki zestaw wymagań i sposobów żeby działał. I umieć odróżnić stres od prób dominacji, a to jest mega trudne, tak samo jak odróżnianie pod siodłem chamówy od bólu, jeśli nie ma oczywistych objawów że konia coś boli. I wymaga poznania trochę konia, u młodych zaczynających pracę, świeżo dostanych w trening, albo obcych to jest w ogóle ciężki temat. Niestety konie które przewlekle nie działają co by się nie robiło, to tak jak już KaNie pisała, kończą kiepsko.
Fokusowa, bo po to jest koń żeby działał i krzywdy nikomu nie robił.
Konie komunikują się ze sobą bardzo wyraźnie i konkretnie, w momencie gdy nie działa sygnał delikatny w ruch idą zęby/kopyta.
Dokładnie. Ja swoim też czasem poślę 3szybkie na d.pę i nie uważam, że traktuję je, jak sprzęt. Koń ma być bezpieczny dla mnie, dla stajennego, dla trenera, dla stajennych dziewczyn. U mnie nie ma opcji, że koń jest tylko dla doświadczonego koniarza - ma szanować człowieka, iść na uwiązie,w karuzeli, biegać na lonży i mi i stajennym nastolatkom. Ok, nie każdy toto ujedzie, ale obsługowo ma być dla każdego, nawet jeśli czasem muszę o tym przypomnieć kuksańcem (od lat nie muszę, ale bywało że trzeba było).
W stajni jest jeden, młody łogr którego prowadzają tylko dorośli. Pozostałe ogony są obsługiwalne przez każdego - od dorosłego chłopa po filigranową 10 latkę...
To nie o to chodzi, żeby konia lać za każdym razem jak się gdzieś spojrzy. Taki koń szybko byłby ultra niebezpieczny gdy tylko by wyczuwał, że ma przewagę. Konie akurat w "kary" są bardzo mądre i wiele z nich "niesprawiedliwe" użycie siły pomści w mgnieniu oka.
Klasyczny tego przykład to gdy na zrobionego konia wsadzimy laika, który zagalopować będzie chciał siermiężną łydą... i w podziękowaniu dostanie wystrzał celowy z dwururki i spojrzenie przekręconego łba z wymową "to było pierwsze ostrzeżenie!'.

Chodzi o to, że często ostatnio pojawiają się na różnych fb/insta grupach behawiorystycznych porady, które można podsumować, że: bojący się koń, który ma poczucie, że to on decyduje jest zostawiany samemu sobie w celu żeby się może sam przyzwyczaił i to będzie to mityczne budowanie relacji.

I potem się biorą konie, które nie przejdą przez coś tam/obok czegoś z uczepioną uwiązu osobą, która również sterczy i liczy, że swoją biernością zbuduje relacje... albo smaczkami podawanymi jako "pozytywne wzmocnienie".

Mignąl mi gdzieś niedawno durny filmik instruktażowy "jak odzwyczaić konia od ciagnięcia do trawy" czy coś w tym stylu, gdzie realnie laska pozwalała tą trawę żreć, ale jak koń przestawał i robił kroczek w jej stronę z trawy to cukierek do gęby, że pozytywne wzmocnienie. ... I nie widzi dziewczę paradoksu, że to jest wzmacnianie porzychodzenia... a co gdy chcę żeby trawy nie żarł ale chcę na niej pozostać, nie chcę z niej z koniem schodzić? A co gdy np. mam iść z koniem (po trawie bo tylko taki mam teren do dyspozycji), który ma mieć głowdówkę/ jest ultra głodny po jakimś zabiegu - sytuacja, że nie może jeść a ma iść i nie mogę dać smaczka/ jest głodny i naprawdę naprawdę chce tej trawy bardziej niż smaczka?
Takimi filmikami - dobrymi radami jest piekło wybrukowane. Bo to są film osób bez doświadczenia z końmi. Mało miały sytuacji różnych, których wystąpienie sobie mogą wyobrazić. Dlatego to są rady, które owszem działają ale w świecie idealnym - bez np. kolek itd.

Dla mnie w ogóle idea "budowania relacji" z końmi urasta często w internetach poza jej realne granice. Roztaczane są jakieś równoważniki pojęć "przyjaźń" i "miłość".
... zapominając, że gatunkowo o to trochę trudno. Szczególnie w warunkach niewoli, odosobnienia, ograniczania przestrzeni ruchu- czyli w warunkach użytkowania koni.
Często korzyści, które chce uzyskać koń są interpretowane jako właśnie takie uczucia przyjaźni czy wręcz miłości jeżeli są powtarzalne.
Przykład:
moja kobyła uwielbia być drapana. Szczególnie gdy stoi w boksie. Wg. niej "człowieki" jak wchodzą do boksu to służą do usługiwania jej. Są od podawani żarcia, sprzątania i właśnie drapania ( w tej kolejności dokładnie). Więc jak kilka dni temu wieszałam jej siatkę i weszła do nas znajoma (młoda) to została szturchnięta nosem "drap". No i drapała, bo jej się to podobało. A jak przestawała drapać to znów była szturchana. I nie ma to nic wspólnego z przyjaźnią - to konia odbiór sytuacji, że ma mu być dobrze... bo gdyby mnie w boksie nie było, a osobniczka by przestała głaskać, to by została użarta bezczelnie,co by jej wyjaśnić, że przestaje się drapać gdy koń decyduje, że mu wystarczy.
Tego zachowania by zapewne już nie interpretowano jako przyjaźń... a to ciągle to samo zachowanie konia - proszenie o drapanie (tylko o różnym natężeniu).

Przestroga jest taka, żeby uważać na "przyjaźnie" z końmi, bo koń nie umie się przyjaźnić z człowiekiem zazwyczaj jak z człowiekiem, tylko jak koń z innym koniem. A człowiek może pożałować bycia traktowanym jak drugi koń przez konia.


Tak samo widzę bardzo dużo złego w ostatnio modnych "zabawach" z końmi na padokach z piłkami dużymi dmuchanymi itd. Bo zapomina się w nich, że te "zabawy" muszą być traktowane jak praca konia. Czyli prowadzone najlepiej w innych miejscach/okolicznościach w których koń ewidentnie jest tylko "koniem z innymi końmi"- czyli ma BEZWZGLĘDNY czas wolny. Może jeśli ktoś ma konia 24h na przydomowym padoku to takie zabawy są sposobem na nudę, pobudzanie kreatywności- uczenia szukania akceptowalnych przez nas rozwiązań.
Ale jak ktoś ma konia w pensjonatowej stajni, który wychodzi tylko na kilka h i bywa zestresowany ilością innych relacji na padoku, to branie go na ten sam padok i robienie mu tego typu "zagadek" jako "wypoczynek od pracy pod siodłem" jest idiotyczne i często produkuje konie chamskie w obsłudze... bo się za mocno "zaprzyjaźniają".
Update

Metoda pt. ruszać koniem jak się wierci z filmu od xxagaxx, która też mi opisywała Muchozol na priv działa. Jeszcze mój mąż musi się odważyć nią ruszyc jak ja się przewieszam i osiągniemy zen 😅

Co do zębów, temat odpadł. Reakcja na Hackamore jest jeszcze gorsza niż na zwykłe ogłowie. Rzuca łbem jak opętana - to mnie skusiło żeby założyć micklem, bo może to reakcja na nachrapnik (który w hacku jest podobny). No i na micklemie jak na 3 latka jest przyzwoicie, może ma jakiś mało typowy przebieg nerwów twarzowych. Mam nadzieję że nie postanowi mnie na tym zostawić na glebie bo to ładne nowe ogłowie innego mojego konia.
Hackamore niekoniecznie musi wykluczać zeby.
Miałam taki przypadek że bolał cały pysk przy zmianie zębów i jedno wielkie nie.
I tak szczerze mówiąc jak mi się wyrzyna 8ka to też wyje do księżyca i nie ma mowy o żadnej współpracy i boli cała morda jak szalona 😉
Nie mówię of Kors że to koniecznie musi być ten przypadek 🙂
faith, tylko tu kontrola dentystyczna była, zęby zrobione, RTG szczęki też, bez dziwnych rzeczy, nie ma też problemów z jedzeniem - a na samą wymianę takich reakcji jak tu w życiu nie widziałam, a trochę młodych koni zajezdzilam
Update

Metoda pt. ruszać koniem jak się wierci z filmu od xxagaxx, która też mi opisywała Muchozol na priv działa. Jeszcze mój mąż musi się odważyć nią ruszyc jak ja się przewieszam i osiągniemy zen 😅
.

karolina_,
Bardzo lubię metody „kowbojskie” (uogólnienie)
Uratowały moje zdrowie i na 90% życie Balerona odchamiając tego potwora.

Cieszę się że jest coraz więcej propagatorów tych metod wśród klasyków.

To z pozoru śmieszne przestawianie zadnich nóg przynosi super efekty.
kotbury, mądrego miło posłuchać � ja mam problem bo moi koledzy po internetowych kursach, z ,, miłości'' do konia z którym razem pracujemy pozwalają mu jest trawę gdzie chce i kiedy chce, a jak nie ma trawy to robią za szmaty do wycierania pyska ( czyli koń się o nich wyciera głową, a oni to chwalą jeszcze). Ehh później koń zdziwiony, że ze mną się nie da tak ...
Iskra de Baleron, nie uważam że to jest śmieszne, tylko ja tego nie ogarniam - widziałam albo konie już bardzo fajnie przygotowane metodami z naturala do pokazów (siadające, kładące się, wskakujace na platformy itp.), albo bezsensowne machanie linka z którego nic nie wynika. Nie bardzo wiem jakie kowbojskie metody zastosować i nie bardzo wiem jak je poprawnie zastosować.
karolina_, to nie są metody kowbojskie , a język koni po prostu.
Jak ktoś nie wie jak lepiej się za to nie zabierać, bo można pogorszyć.
Perlica, język koni w sensie nie wchodzenia w naszą przestrzeń (co potem się łatwo wykorzystuje do nauki cofania), nauki ustępowania od nacisku - ok. Na to, że patologicznie wiercącego się konia można spróbować wiercić bardziej bym nie wpadła. Tym bardziej, że nie wyłapaliśmy tego wsiadania w ogóle jako problemu behawioralnego na początku - ten koń od urodzenia bardzo bał się czegokolwiek gwałtownie zbliżającego się do grzbietu, od wody z myjki po derkę (którą miała zakładaną okazyjnie jak była chora), każda z tych rzeczy wymagała dużo pracy i na ten strach spisałam początkowe problemy przy wsiadaniu, więc wsiadałam powoli, za każdym razem z przewieszenia się, z nogą nisko żeby jej nie widziała nad plecami, dużo chwaląc. Generalnie to jednak wcale nie był strach, co pokazała konkretnie jak zeszło mi o kilka sekund dłużej niż zawze przez sztywne buty a przy tym dużo bardziej ostrożnie żeby czasem gdzieś butem nie zaczepić bo niezbyt zegniesz kolana w tym.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
19 października 2022 08:26
Na to, że patologicznie wiercącego się konia można spróbować wiercić bardziej bym nie wpadła.
karolina_,

To się nazywa odwrotną/odwróconą psychologią i nie jest to żadna nowość w treningu koni. Bardzo skuteczna z resztą.
No pan z filmu bardzo często mówi, że konia ciężko jest zmusić a jeśli się uda jest to zwykle krótka droga. I cały pic polega na tym, aby sprawić że nasz pomysł staje się pomysłem konia. Czyli wiercisz się, to się wierć, aż zobaczysz, ze fajniej jest stać. Podobnie koleś uczy wchodzenia do przyczepy. Koń pracuje poza przyczepą, podczas wchodzenia cały czas mu "przeszkadzamy" w spokoju, spokój jest w przyczepie. I te konie naprawdę dosc szybko kumają co się im opłaca i same się pakują bo tam nikt nic od nich nie chce.
Na tym samym przecież polega trening wierzchowy, czy nawet nauka prowadzania na uwiązie. Jak jest coś nie tak - stosuje się niewygodę. Jak koń nie odpowiada na łydkę - dostaje batem za łydką. Jak nie chce dać się złapać - ganiamy go, póki nie stwierdzi, że lepiej jednak podejść, niż latać jak debil. Jak nie stoi przy wsiadaniu (kręci się), to skłaniamy do łażenia z łopatką na zewnątrz aby ogarnął, że lepiej / wygodniej jednak stać, itd. Serio to taka podstawa podstaw przy nie znarowionych koniach. Ze znarowionymi czasem trzeba działać niekonwencjonalnie...
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
19 października 2022 09:57
Metoda odwróconej psychologi polega na próbie wywarcia wpływu na konia poprzez poproszenie go o zrobienie czegoś przeciwnego do tego, co próbuje się uzyskać znaczy przykład z wierceniem jest dobry; wiercisz się to się wierć bardziej, ponosisz to ponoś bardziej, biegnij szybciej i dalej (na to trzeba mieć miejsce), uciekasz i nie chcesz się dać złapać to uciekaj bardziej (dobrze tu nie mieć hektarów pastwisk 😉 ). Przykład z przyczepą czy inne z oferowaniem wygody i niewygody (praca w siodle, łydka) to już są inne techniki opierające się na zasadzie np. proszę, nie chcesz wejść do przyczepy ? to będziesz pracować poza nią (niewygoda), jeśli wejdziesz do przyczepy masz spokój (wygoda) . Nie odchodzisz od łydki/nacisku to wzmacniamy sygnał (niewygoda), odchodzisz (wygoda). Jeśli by się chciało odwrotną psychologie zastosować w pracy w przyczepie to raczej w sytuacji kiedy koń się z niej lub z trapu ciągle cofa, wtedy my cofamy go bardziej, aż w końcu on nijako przeciwstawia się nam i wpada na swój pomysł, że jednak on wchodzi (idzie do przodu) . Tak to działa i nie jest dla wszystkich koni, raczej tych bardziej pewnych siebie, które lubią same podejmować własne decyzje, nie dla tych, które się tego mogę wystraszyć. Dlatego trzeba umiejętnie określić z czym mamy do czynienia czy z koniem strachliwym czy z koniem pewnym siebie, który z objawów bania się/popadanie w histerie zrobił sobie strategie na nas 😉 .
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
19 października 2022 10:15
Dam przykład z własnego podwórka (już nie mogę edytować):
Mam konia, który sobie zrobił z popadania w obłęd/uciekania od pomocy strategie na mnie. Odwalał taki cyrk np podczas wyjazdu na szkolenie bo musi pracować na hali, na której kilka razy w roku ma okazję być więc jak nie był na niej pół roku to jest to okazja żeby zwariować i spróbować pokazać mi środkowy palec 😉 . Co ja więc robię, popadam w obłęd z nim tylko bardziej 🙂 . W tej chwili oczekiwanie na jego uspokojenie się (znaczy jego pomysł) czekam do 5 min w warunkach wyjazdowych i czas się ten cały czas skraca, ale pierwsze podejście do tej metody i przepracowanie tego zajęło mi 4 dni (obóz treningowy). Przez te 4 dni koń próbował forsować różne swoje inne pomysły, nie ten aby się uspokoić, w końcu wpadł na to (przeciwstawił się szaleństwu proponując uspokojenie) i teraz nie mam z tym problemu bo jego niepożądane zachowanie zanika, a w razie W mam szybka i skuteczną strategię. Zaznaczam jednak, że to nie jest dobra metoda dla wszystkich koni, konie mniej pewne siebie mogą się tego po prostu wystraszyć i osiągniemy efekt zupełnie inny od zamierzonego.
karolina_, to nie są metody kowbojskie , a język koni po prostu.
Jak ktoś nie wie jak lepiej się za to nie zabierać, bo można pogorszyć.

Perlica, no to cały czas próbuję trochę powiedzieć.
Gdy nie udaje nam się zarządzać ruchem (np. wyegzekwować stanie) to warto wyegzekwować ruch, w który koń zaangażuje mózg- bo musi myśleć- bo ma 4 nogi nie dwie i jak tylko coś nie jest "pierwszym wygodnym rodzajem chodu" to wymaga od konia naprawdę myślenia i ogarniania równowagi.
To dlatego łopatki, trawersy, renwersy to ćwiczenia "z drugiej części edukacji".

To samo robi ten Australijczyk co się osadził w Holandii... zapomniałam jak mu tam. Po prostu kręci koniem na dłuugim uwiązie raz dupą kółeczko w lewo i zmiana kieruneczku po przekątnej i prawo - taka ósemeczka.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
19 października 2022 10:31
Jeszcze doprecyzuje:
- popadłam z nim obłęd tylko większy tzn. zalałam go pomocami, zaczęłam wiercić się w siodle, ruszać nogami itd z boku wyglądało to może dziwnie, ale jeśli coś wygląda bez sensu, a działa to ma sens.
- pierwsza próba zajęła 4 dni tzn 4 sesje treningowe przez cztery kolejne dni. Oczywiście nie zostawiałam konia w obłędzie, ale z każdym kolejnym dniem jego proponowany obłęd był mniejszy i rozluźnienie po którym można było zając się czymś innym przychodziło szybciej. Miałam jednak świadomość, że to jeszcze nie jest dokładnie to (ten pomysł, który on zaproponuje, a na który czekam). To tak żeby nie było wątpliwości. Koniec 😉 .
kotbury, ale ja Ciebie rozumiem doskonale.
A teraz już całkiem bardziej, bo mam konia jakiego nie trafiłam nigdy, czyli mega dominującą klacz.
Jakoś ja ogarnęłam metodami klasycznymi, ale ostatnio udało mi się że przyjechał do niej słynny pan Witek i jego jedna sesja to o niebo lepiej z chodzeniem w ręku, bo z tym ja mam największy problem i głównie stajenni.
Na niej lepiej siedzieć niż ją prowadzić.
kotbury, chodzi ci o gościa od TRTmethod?

Kiedyś był jeszcze Anderson, tylko on jest hmm bardziej agresywny w pracy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się