KOTY

donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
05 września 2022 10:48
keirashara, o z łapkami u mnie podobnie. No i wąchać też można.

A z dziwnych zachowań to czy tylko mój kot lubi ... pachy?

Najlepiej takie włochate 🙈🙈🙈 a jak mój facet pójdzie na siłownię i się spoci to już w ogóle miłość i szal jak z tym szczurem z zooplusa. (może dlatego preferuje się przytulać do mojego faceta a nie do mnie 😂😂😂😉

Nie wiem na czym polega ten fenomen - wprawdzie wiem że walerianke i szczura z zooplusa uwielbia ale aż takich pach włochatych i śmierdzących to mój stary nie ma 🤣
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 września 2022 14:07
Doris uwielbiała wylizywać uszy. Miłośniczką pach mojego męża jest Dzidka. Ale to totalna córeczka tatusia. Do kibla nie może pójść, bo już kontrola stoi pod drzwiami.

Wąchać można wszystkie, całować, dawać z czachy. Dodatkowo Ogryzek uwielbia masaż łapek. Oczywiście najlepiej w wykonaniu tatusia. Do tego świetnie gra w siatkówkę. Rzucamy piłeczkę, a on wyskakuje do bloku lub odbija do nas. Dzidka aportuje.
donkeyboy, - u nas łapki są dotykalne podczas miąchania i tulenia, ale jak leżą na swoim drapaczku to nie wolno tykać.
Lanka_Cathar, - u nas Kicia jest Pana Kicią, ale jak idę się walnąć z książką na mój fotelo-worek to z radością go zdradza i przychodzi się tulić 😎 Sprzedajne małe futro. Za to jak P. nie wpuści do łazienki jak sie myje to jest kwik, a jak tylko wstaje to zajmuje moje miejsce w łóżeczku.

Za to oba kochają spać na naszych rzeczach. Kicia szczególnie na takich noszonych, pachnących, Toperz preferuje czyste w szafie (musiałam zrobić zasieki, bo otwiera gad).
No i mebelki na balkon to chyba im kupiliśmy. Proszę nie oceniać bajzlu, balkon jest in progress 😅 Zwykle siedzą na stole, Kici też się zdarzyło mieć ze mną randkę z winem (poszłam sobie poczytać na balkonik, a ta od razu się zjawiła i wiernie towarzyszyła).
20220905_100925.jpg 20220905_100925.jpg
20220813_195357.jpg 20220813_195357.jpg
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 września 2022 22:46
Keirashara, u nas tatuś wychodzi do roboty/na imprezę/do sklepu i blokers po 3 sekundach już leży pod drzwiami i czeka. I blokuje dostęp do kuwet. A po powrocie jest mru, miau i na rączki. Jak kładziemy się spać, to góra 5 minut i z salonu już jest sygnał, że śmierdziel został upolowany i tatuś leci pochwalić córcię. 😂 Ale my ogólnie mamy pierdolca. Na biurku leży podusia, obok miseczka z chrupkami, laptop i kocyk. Na stole podusia, itd.
Mój kot aportuje, ale... tak jak chce. Oznajmia mi przyniesienie piłki głośnym mrauczeniem. Wtedy gdy ją rzucę, potrafi przynieść jeszcze kilka razy, aż się znudzi. Albo wcale.

Z dziwnych zachowań, to topi tę gumową piłeczkę w swojej misce z wodą. Albo wrzuca nam do zlewu. Zdarza się, że budzę się z tą piłką w łóżku i jestem pewna, że przynosi ją w nocy. Potrafi kilka miesięcy nie wrzucać piłki do wody, ale zawsze jej się to przypomina. I każdą ukradzioną chusteczkę do nosa leci utopić.

Takie to dziwne zwierzę 😅.
Znam koty które nie lubią zbliżania do nich twarzy, ale znam też takie które wręcz uwielbiają się kłaść przy człowieku jak czapka i można je całować w brzuch. Nie ma reguły.
Post został usunięty przez moderatora
Za ten post użytkownik otrzymał: Ban 3 dni
Komentarz moderatora: reklama
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 października 2022 20:22
Czy ktoś chciałby przygarnąć 5-letną MCO? Właścicielka zmarła nagle. Kocica jest zachipowana, szuka domu. Spadkobierczynie mają astmę. Telefon kontaktowy mogę podać na priv.
Ja chciałam napisać, że nie przypuszczałam, że kocia przebiegłość jest tak zaawansowana w konstrukcji.
Nasz kot jest kontuzjowany... leży i miauczy z bólu i ogólnie kaleka i szpital w chacie.
Jedzonko pancia leci robić - jajeczko z masełkiem (przysmak) i karmi widelcem - bo nie może chodzić, kiepsko mu siedzieć i nie je nic innego. Do kuwetki pancia nosi.
... nagle moje dzieci wychodzą na dwór- i mój nie wstający cały czas kot, zeskakuje z posłania na 3 nogach, kuśtyka do drzwi tarasowych otwartych i drze jape na progu.
Dzieci przybiegają - biora kota na ręce i sadzają na tarasie a same idą się bawić na trawnik. Ale następuje ponowne darcie japy kociej - do skutku... czyli wyniesienia kotu na środek trawnika fotela i położenie go na nim.
... czekam aż jaśnie Pan dopnie swego o każe sobie świątynię wybudować...
kotbury, 😅

Mojemu zwyrodnialcowi odezwały się ostatnio zwyrodnienia (pewnie źle skoczył czy coś...) i ledwo łaził, ale nie przeszkadzało mu to w żebraniu, wskakiwaniu na blat w poszukiwaniu czegokolwiek do jedzenia (oczywiście nie bezpośrednio na blat, bo teraz to na 40-50 cm jest w stanie wskoczyć jak go boli). Tu nie było ojojoj biedny kitku, tylko kitku opanuj się i nie próbuj wskakiwać tam gdzie nie dasz rady bo ci się pogorszy 🙄
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
14 października 2022 08:30
kotbury, ja taki sprytny scenariusz przerabiam z moimi jak wyjeżdżam i zostają same. Zwykle wybrzydzają przy jedzeniu, pani ma tu stać na czatach czy jakieś strachy nie idą (wystarczy że ktoś pierdnie w innym pokoju jak jedzą czasem i jest wielkie poruszenie). Albo wymuszają jakiegoś smaczka żeby im położyć - popatrzą, obwachaja danie główne, pójdą, a że mi zależy żeby nie leżało i nie śmierdziało to przecież sypne smaczkiem... Jedna z nich to zawsze była wybrzydzająca, druga się chyba od niej nauczyła bo kiedyś to wciągała jak odkurzacz co w miskę wpadło.

No i powiem tak - jak petsiterka przychodzi do nich jak nas nie ma to problemu z żarciem nie ma. Ona nawet nie wie że wybrzydzają. Jedna to podobno nawet się ekscytuje jak micha wjeżdża xD

Albo ja jakaś jestem nieobrotna albo te koty to spryciarze są.
donkeyboy, to jest sytuacja u mnie w domu, matka karmicielka plus ojciec, który no.. nie przejmuje się za bardzo. Matki nie ma, zostają z tatą, jedzą wszystko co wleci do miski. Wraca moja mama, i okazuje się że jedne saszetki są dla Tośki, bo ona tylko mięsne i tylko w Sosie, dla panów to przywozi mięsko, ale wolą wołowinę od indyka... stoją 4 miski i w każdej coś innego...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
14 października 2022 13:13
xxagaxx, hahahahahaha czyli widzę że nie tylko mnie koty ustawily. U mnie już norma jest że jedna ma saszete taka na rano, a ta inna puszkę rano... Ale było gorzej wczesniej. Teraz to myślę że część zarcia można byłoby ujednolicic ale jeszcze trochę zalega w pudłach 🤣

Też czasem mam ciężki dzień i nie mam ochoty stać i się prosić żeby jadła (jedna czy druga) i po prostu zostawiam im michy - nie chcesz to nie jedz. One też czekają czasem na suchary, bo zwyczajnie mokre żarcie dostają wieczorem a suche jak idę spać. Jak kolacja nie zjedzona to wtedy po prostu nie daje suchara. Jak miski puste to dopiero daje.

Wiadomo też kotów się nie głodzi ale jak przez noc bęben pusty i burczy to zwykle rano miski z niechciana kolacja są czyste. Jestem ciekawa czy mogłabym się w ten sposób "odtresować" z dosmaczania 🤣
Spoko, moje też mają niewolników. Co prawda z żarciem jest ok (był moment problem, jak coś Feringa poszalała z jakością puszek, ale już wrócili na wlasciwe tory - próbowaliśmy innych, ale tako se to wyszło), za to kuweta musi być nieskazitelna, inaczej jest sik pod prysznic. Jaśnie Pan Toperz nie wejdzie do takiej kuwety, gdzie jest nasiurane na brzegu, albo co gorsza leży kupa. Nie i koniec.
W dodatku zrobiło się chłodniej i kochaj kotki. Tul, miziaj, nie pracuj tylko zajmij się kotem. Ostatnio musiałam oddać Kici kawałek kocyka spod którego pracowałam, bo ona MUSI ze mną, najlepiej na mojej głowie. Wieczorem mnie paskud mały zagania na mój worek do czytania, bo tam się najlepiej nyna. Na moich kolankach, w kocyku. Drze pape jak nienormalna, a ostatnio poganiała mnie wzrokiem z korytarza i potem wchodziła na ten worek pokazując mi co mam zrobić 😂 No cóż, przynajmniej miłe to, grzeje i purczy na kolankach. Kaloryfery nie grzeją, to mały termoforek na wieczór jak znalazł 😉
No i jest wielki kociokwik o to, że za zimno na swobodne krążenie między mieszkaniem i balkonem, najlepiej drzwi obrotowe zamontować. Bo one chcą na dwór, ale jak odkryją, że rano mimo słoneczka jest z 7 stopni, to jednak chcą do domu, ale potem znowu na dwór i znowu do domu...
20221012_134235.jpg 20221012_134235.jpg
Ja straciłam od urlopu (kocisko przyzwyczaiło się, że jestem 24/7 w domu) przywilej samotnego korzystania z łazienki. I nie w stylu: "Ty idziesz, to i ja pójdę", tylko "WPUŚĆ MNIE MAMA, MUSZĘ, BO SIĘ UDUSZĘ". Drze to się, jak nie wpuszczę to po wyjściu patrzy miną zbitego psa. Musi wejść i musi pilnować, nie ma innej opcji, bo rozniesie pół mieszkania. Nie ma problemu z moim wychodzeniem do pracy, nie ma żadnych lęków separacyjnych, ale łazienka jest wspólna. Koniec kropka 😂 Rozsiada się w zlewie i nie obchodzi ją już nic.
image0.jpeg image0.jpeg
image2.jpeg image2.jpeg
lazuryt00, te dłonie więźniarki 🤣🤣🤣
Jeden z moich 3 kotów też tak ma, zawsze musi ze mną do łazienki😝
To Wy w ogóle macie prawo próbować zamknąć drzwi do łazienki? 😅
Miałam, ale już nie mam.
Mój kot jest z Nami od 16 lat. Z początku chodziła za innymi Domownikami. Ja byłam "be". Ale przyszedł taki dzień, że jak już się przyczepiła do mnie to... tak zostało. I tak właśnie, straciłam prawo do zamykania łazienki.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
15 października 2022 21:35
Diabełek rzucał się na drzwi, żeby dostać się do środka. Dzidka pierwszego dnia wskoczyła na klamkę i ogarnęła temat. Co do jedzenia, to Dzidka łaskawie wstanie, Ogryzka trzeba postawić nad miseczką, ale Tusio... Tusio wie, że mama wstaje o 4:30. I Tusio wie, że wtedy wjeżdża śniadanie. Dramat zaczyna się, gdy mama wyjeżdża, bo tatuś przed 7 się nie zwlecze. I Tusio lamentuje donośnie, a ta menda jest nieugięta i głodzi kota. Jest tylko jeden przypadek, gdy na śniadanie dla Tusia jest za wcześnie - gdy robimy wypad do Gdyni i wstajemy o 3:20, żeby się ogarnąć na pociąg o 4:44. 3:20 to jeszcze jest pora na sen. 😂
Jakiś miesiąc temu chwaliłam kota, że w końcu łaskawie zaczął szamać mokre po 1,5 roku bycia u mnie i dzisiaj przez czysty przypadek losu upewniłam się w fakcie, że ostatnie 2 tygodnie niedojedzonej saszety to faktycznie wina nowej, suchej karmy.

Przerzuciłam ją na tłoczoną na zimno Feringę i zrzuciłam fakt niedojadania kolacji przez lekko zwiększoną objętością suchej (śniadanie), którą dostaje. Dzisiaj wieczorem wpadłam dosłownie na 30 sekund do domu i rzuciłam jej na kolacje suche, bo szybciej, gdzie zazwyczaj na noc ma saszetę (mniej rzeczy ją rozprasza i jak już usiądzie, to zje). Wróciłam właśnie do pustej miski po suchym. Jeżeli ja znów mam się bawić kolejne 1,5 roku przestawiania na mokre.. trafi mnie coś. Pokręcone zwierzę.
lazuryt00, poczytaj grupę Surowe pieski i kotki.
Tam jest wiele razy opisywane jak kota przestawić, między innymi jednym z warunków jest eksmisja suchego z domu, bo koty czują że ono jest.
Perlica, tu sytuacja jest bardziej skomplikowana z racji, ze moja nie umie jeść miękkiego jedzenia. Brzmi komicznie, ale tak jest. Jedyna formą jaka akceptuje to baaardzo rozrzedzona zupa z mokrego, gdzie może zlizać mokre. To są zaraz lata prób przestawiania jej na wiele sposobów na mokre, sukcesem było jak zjadała właśnie taka 'zupe' z połowy saszetki. Nie ma możliwości, abym zrezygnowała z suchego, bo ona fizycznie nie jest wstanie zjeść takiej ilości mokrego, aby jej nie zagłodzić. To mokre i tak było 'zdrowym' dodatkiem do jej diety, nie podstawą.

Na razie będę wykorzystywać mokre do dodatkowego nawadniania jej, bo mimo ze nie 'wylizuje' ten papki, to nadal wypija cała wodę z tego. Trudno.

Ten kot z zamysłu miał być na surowym, a okazało się, że zaadoptowałam drapieżnika, który nie przepada za mięsem. Ja długi czas temu się poddałam i pilnuje jedynie, aby pila wystarczająco i szukałam zdrowszych alternatyw dla 'typowego' suchego.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
26 października 2022 18:32
Pytanie - gdybyście mieli do wyboru przewieźć kota na jeden ze sposobów poniżej, to który byście wybrali?
a) Samolot + auto. W małym transporterze przez większość czasu. Około 6-7h od drzwi do drzwi. Dużo obcych ludzi dookoła, hałas. Ale podróż krótsza i sprawniejsza.
b) autem całą drogę. Około 20-24h. Pauzy można byłoby robić dowolnie, nawet zatrzymać się w hotelu na noc, ogólnie podróż w większej swobodzie (większy transporter albo taki pół transporter z uprzężą, albo w ogóle taki duży transporter rozbudowany na cała tylna kanapę auta w którym mogłyby nawet razem być). Opcja rozprostowania łapek na smyczy której na lotnisku bym się raczej nie podjęła (aczkolwiek raczej tylko w aucie/hotelu, na stacji benzynowej/MOPie bym się bała). Największy i chyba w zasadzie jedyny minus to długość podróży (mi to wszystko jedno ile się jedzie, bardziej chodzi mi o koty i długość ekspozycji na stres)

Zastanawiam się po prostu co byłoby mniej stresujące - krótsza niewygodna podróż z restrykcjami czy dłuższą ale bardziej "dowolna", bez obcych ludzi itd. Koty znają jazdę samochodem, jedna ma to totalnie w dupie, druga trochę mniej (moje wnioski są takie że dlatego że w obecnym transporterku nie widzi nic poza tyłem fotela i nie widzi co się dzieje ani gdzie są wszyscy inni, ewentualnie choroba lokomocyjna ale to miałoby sens bo skoro nie widzi że się porusza to jej mózg też nie)

Wiadomo każdy kot jest inny niemniej jednak chciałam się dowiedzieć opinii. I jedna i druga opcja ma kluczowe plusy i minusy, każda będzie jakimś stresem i w sumie już sama nie wiem jak to hmmm "zważyć" 🙈
donkeyboy, ja bym wybrała samochód. Pracowałam na lotnisku jako koordynator na płycie i wielokrotnie miałam na rejsie zwierzaki idące do luku bagażowego - to stanowcze nie, ogromny stres, ogromny hałas, dyskomfort. Inna sprawa jeśli masz możliwość wziąć koty na pokład. Wtedy już zdecydowanie lepiej to wygląda.
Także jeśli możesz je wziąć na pokład to samolot, a jeśli miałyby iść do luku bagażowego to samochód.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
26 października 2022 19:55
Fokusowa, nie ma nawet opcji żeby szły do luku, nasłuchałam się nieciekawych historii. No i to nie jest też tania impreza, ale to już na marginesie mówiąc
Ja tez skupiła bym się na skróceniu podróży. Koty na podkład, pewnie podała bym sileo żeby wyluzowały a nie marudzili na kociokwiki.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
26 października 2022 20:49
donkeyboy, zależy jaki kot, jeśli twój koń ogarnia podróże albo chociaż jazdę autem to zdexyodwalabym się na samochód, duża klatka z kuwetą, możliwość wzięcia na ręce chociażby

No i w sumie niezależnie co wybierzesz myślę, że warto byłoby zapodać jakieś uspokajacze od lekarza weterynarii + feromonowe np obroża
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
26 października 2022 21:24
A to zależy jak na to spojrzeć. Tak po prawdzie to obie przyjechały z Polski z profesjonalnym przewoźnikiem. Gdyby któraś z nich miała jakieś rewolucje podczas podróży to zakładam że byłoby widać/czuć ale obie były zadowolone i czyste

Jedna z nich to ma jeżdżenie autem totalnie w tyłku i po prostu śpi, druga wydaje mi się ma chorobę lokomocyjna - w przeciągu 1-2h jazdy wymiotuje. Chociaż szczerze mówiąc jak ostatnio regularnie jeździła do weta to nie było problemu, nawet nie miauczała. Gadaliśmy o tym z wetem ogółem i przepisała tabletki na nudności o nazwie Cerenia (których nie mieliśmy jeszcze szansy wypróbować podczas jazdy ale mieliśmy inna nieszczęsna okazję żeby z nich skorzystać i wiemy że działa na nudności)

Myślę też że to kwestia jazdy/auta bo zwykle im bardziej kręta droga tym gorzej, tak samo mój facet jeździ tak że mi się chce rzygać. Stąd może (?) też nie było problemów w busie przewoźnika bo nie rzuca i zwykle poruszają się po głównych drogach. No i miały mega transporterki na tyle że było spanie, kuweta i miseczki, one same też były mniejsze. A te nasze to takiej sobie wielkości, nie za małe ale nie ma opcji żeby tam wcisnąć kuwetę.

A no i jak ustawiliśmy transporter tak żeby widziała nas i druga kotkę i to że się poruszamy to było lepiej (bo tak w sumie choroba lokomocyjna działa, sama mam i też muszę patrzeć na obiekty poza autem). Stąd pomysł na kupno takiego tunelu na tylne siedzenie gdybysmy się zdecydowali na auto jednak

A feromonowo mamy feliway w sprayu, czy to działa czy nie... nie mam zdania w sumie. Używaliśmy przy dokacaniu i przy stresowych sytuacjach jak np. wyjazd na wakacje. Teraz już nie używamy bo nie widzieliśmy efektu jakoś. Za to Zylkene pewnie bym zaczęła podawać przed wyjazdem bo ogólnie cały wyjazd to byłby w jedną stronę więc mega stres ze zmiana otoczenia.
Cerenia działa przeciwwymiotnie. Dobra przy chorobie lokomocyjnej ale nie wiem jak to będzie przy tylu h drogi. Moza by podawać KalmVet czy jakiś olejek cbd kilka dni przed ale czy to wystarczy… przy gwałtownym kierowcy ponad doba drogi moim zdaniem jest zbyt stresujące dla kota. Mój futrzak to luzak totalny, wsiada w auto i śpi lub mnie obserwuje. Nie mam doświadczenia w dłuższych podróżach ale mam wątpliwości czy kot będzie chciał się załatwiać w ruchu, czy będzie normalnie jadł… może warto podpytać w jakiejś zwierzaczkowej taxi? Może podpowiedzą coś sensownego.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
26 października 2022 22:14
Saklawia, wg. ulotki ma działać do 24h i u nas tak działało gdy używaliśmy jej przy nudnościach (nie lokomocyjnych). Ona się ogółem nie stresuje sama jazda, tylko w pewnym momencie zaczyna sygnalizować miauczeniem i wtedy zwykle wymiotuje. Potem nie miauczy bo już jej "lepiej" i idzie w spanko.

Co do jazdy to trasa byłaby w zasadzie też "płaska", może gdzieś by się trafiły jakieś dziury czasem ale znając drogę to raczej głównie autostrada/Eurotunnel/ekspresówka - mowa tu o trasie UK - Polska. No i jakbym się miała z moim facetem zmieniać za kierownicą (co jest nieuniknione bo nie ma opcji żebym jechała tyle h na raz) to musi jechać normalnie jakoś jak człowiek bo sama nie mam zamiaru rzygać 🤣

Tak naprawdę nie oczekuję żeby one jadły/załatwiały się normalnie. Koty w nowych stresujących sytuacjach i tak nie będą tyle jeść czy się załatwiać - wiemy to bo bywaliśmy na wystawach i wyjechaliśmy z nimi raz na weekend. Zwykle w ciągu pierwszych 12h nie miały apetytu jak zwykle (co nie oznacza że nie jadły kompletnie) i jednocześnie co z tego wynika też dużo się nie załatwiały.

Mogę pewnie podpytać przewoźnika które je przywiózł z Polski czy ma jakieś tipy poza wysłaniem tej dwójki z nim z powrotem do kraju 😅 wiem tyle że nie miały żadnych leków podawane bo by musieli nas o tym poinformować
Kąpiecie czasem swoje koty?

Mam dwa pół dachowe, pół czegoś puchatego i ostatnio jak dłużej miziałam jednego to ręką zrobiła mi się taka tłusta, nieprzyjemna. Jak dotąd kąpałam tylko futra po jakiś fakapach albo starszą kotkę, która już nie domagała z myciem się i co jakis czas trzeba było, bo zapaszek 😅 Tu zapaszku nie ma, pachnie kotkiem, myje się jak wściekła, ale się zastanawiam, czy przez to futro jest do końca w stanie. Czesane są regularnie, do tej pory było git, a ostatnio po mizianiu mam ochotę umyć ręce od razu. I kota wrzucić do prania, żeby znowu był mięciutki i kiziasty znowu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się