stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

kotbury, gdyby pan mówił po angielsku to pewnie więcej osób miałby szansę zrozumieć cokolwiek 😉

Oj tak, bo też ni w ząb nie rozumiem o czym mówi xD
Ale obrazek jest dobry - konsekwencja. Odwalasz? Dobrze, ale ja nie odpuszczę aż i tak wyjdzie na moje. Ze spokojem i cierpliwością, bez zbędnych emocji.

Zgadzam się, takie filmy powinno się właśnie pokazywać, zamiast obietnic nie wiadomo jakiej miłości z powycinanych, wyselekcjonowanych ujęć. Jeździectwo, życie z końmi to nie tylko słodycz, to też różnego rodzaju problemy, blokady, więc niezwykle istotne jest poleganie na wiedzy i obyciu z końmi - jeśli nie można na własnych, to czyichś. Warto to pokazać.

Nevermind,
A nie uważasz, że to jest związane z tym jak ów właściciel je wychowuje, a nie jak jeździ?

Konia wierzchowego wychowuje się także jeżdżąc go.
Ile jest koni które przy obsłudze są miśkami, dadzą wszystko pięknie zrobić, oazy cierpliwości a pod siodłem nagle okazuje się ile jest problemów z posłuszeństwem? I nie zawsze jest to problem zdrowotny czy niedopasowany sprzęt. Po prostu konie dobrze rozróżniają sytuację z ziemi a z siodła, doskonale wiedzą ile człowiek ma kontroli wtedy a wtedy i na ile można sobie pozwolić. Jeśli takie konie są słabo jeżdżone, przez osobę która nie ma równowagi, kontroli nad ciałem albo się boi to już gotowe pole dla problemów, szczególnie jeśli z tego powodu, świadomie lub nie, unika się wsiadania na takiego konia. One to naprawdę zauważają i wyciągają wnioski. Potem nawet jak wsiada ktoś ogarnięty to i tak pierwsze co, próbują swoje aż ileś razy nie odbiją się od ściany i zaczną współpracować. Praca to bardzo istotny element wychowania, nauki i utrwalania prawidłowych reakcji, nastawienia na człowieka, konfrontacji z własnymi emocjami.
Nevermind   Tertium non datur
04 listopada 2022 10:16
patat, Po prostu konie dobrze rozróżniają sytuację z ziemi a z siodła, doskonale wiedzą ile człowiek ma kontroli wtedy a wtedy i na ile można sobie pozwolić. O to to, o to dokładnie mi chodzi.
Quanta opisywała kiedyś różne problemy swoich koni z ziemi, które musiała konsekwentnie przepracowywać na ziemi - mimo że widać było wyraźnie, że jeździć umie.
kotbury, słyszałam tłumaczenie co do uszu i widziałam film do końca i na tej podstawie napisałam to co wyżej, ale dyskusja o stanie zdrowia koni z filmów na YT jest tak bez sensu, że nie ciagnijmy tego nawet.

Natomiast co do do samego filmu i jego racji bytu na YT. To nie jest jeździecki portal na abonament z ogólnodostępnymi zajawkami (jak TRT) tylko ogólnodostępny portal, na którym oglądać może każdy. Niestety, klimat społeczny dla jeździectwa jest ostatnio kiepski (co widać po rekomendacjach francuskiego parlamentu dla następnych IO, przesunięciu körungow w Niemczech w odpowiedzi na nowe regulacje dotyczące praw zwierząt, czy takich elementach jak Sylwia Spurek w Polsce). Dlatego treści które są wartościowe dla jeźdźców na pewnym poziomie znajomości koni i ich zachowań (bo dużo ludzi jeżdżących jako tako niezbyt zrozumie o czym facet mówi nawet dobrze znając niemiecki, albo im zabraknie wyczucia i jaj żeby to zastosować) ale mogą być zupełnie źle zrozumiane przez laika imho nie mają racji bytu na publicznym portalu takim jak YT. Jest cała obszerna seria treningowa na CMH - czemu taki film nie jest tam?
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
04 listopada 2022 15:33
karolina_, ale na tym filmie nie ma w zasadzie nic strasznego, poza jednym buntem ze wspinaniem i tyle. Coś co się zdarza. Gorsze obrazki ludzie w kinie oglądają kiedy są sceny z końmi 😉
Gość robi świetną robotę z jednym z najtrudniejszych typów koni do pracy- odrabianie po kimś 😉 Bo ktoś się wystraszył, sądząc po reakcjach na rękę, to ten koń jednocześnie boi się o pysk, co widać i pokazuje to zarówno chowaniem się, jak i podbijaniem(przy pierwszym kłusie w prawo, walczy sam ze sobą tak na prawdę), do dziobania i ciągnięcia za rękę z drugiej strony. A gość go po prostu konsekwentnie jedzie do przodu. Powinno się takie filmy pokazywać jako szkoleniowe 😉

Mnie też bawi rozbijanie wszystkiego na czynniki pierwsze. Osobny trener od tego, osobny od tamtego, osobny od wzmocnienia, osobny od lonżowania. A prawda jest taka, że trener, czy jeździec o właściwych podstawach jeździeckich, znający skalę szkoleniową, cierpliwy i konsekwentny zarazem, łączy ten cały zestaw w jednej osobie 😉
Mozii, ty to tak widzisz, ja to tak widzę, laik widzi konia, który się zatrzymuje, wspina, rzuca głową i traci rytm/podskakuje, zapewne dlatego że jest dręczony nienaturalnymi dla niego wymaganiami. Naprawdę trzeba być mega ostrożnym co się udostępnia publicznie w obecnych czasach - przy takim hejcie ja bym się ograniczyła do idealnych obrazków harmonii jednak.

Ostatnio w lokalnych gazetach tutaj był mega shitstorm po pokazie grupy kaskaderów, włączyły się jakieś fundacyjki. Konie miały wszelkie zabezpieczenia jakie powinny mieć (profesjonalny pokaz), także z tymi filmami to też nietrafione porównanie, bo i to się zaczyna mocno nie podobać sporej ilości osób.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
04 listopada 2022 16:40
karolina_, ale ten obrazek jest w sumie przyjemny dla oka. Jeździec konia nie tłucze, nie szarpie, używa subtelnych pomocy, nie używa ostrych patentów, jest spokojny i opanowany nawet przy próbach brykania i wspinaniu, pięknie w równowadze siedzi. Cóż takiego złego może zobaczyć laik? Że jeździć można ładnie i w sumie łagodnie, nawet jak koń nie współpracuje, czy wręcz się buntuje? Że nie trzeba w przypadku buntu nawalać batem i robić piły ostrym kiełznem? Imo ten filmik to akurat świetna reklama jeździectwa.

Zgadzam się z Mozii - powinno się takie filmy pokazywać jako szkoleniowe.
A na ogólnodostępnych kanałach można pooglądać pornografię jeździecką lewel master i nasłuchać się o metodach pracy z koniem od pląsania po tęczy na golasa po wiązanie konia patentami a'la baleron.

Nevermind nie zgodzę się z Tobą, że zawsze chodzi i przyczynę.Masz rację, że dobry behawiorysta zobaczy więcej niż większość jeźdźców, ale oprócz tego taki człowiek potrafi bezbłędnie rozpoznać emocje, jakie targają kopytnym i wie, jak z koniem postępować w każdej sytuacji, niezależnie od tego jaka jest przyczyna niepożądanych zachowań i towarzyszących im emocji. Ja nie zauważyłam, żeby w pracy tych ludzi z popsutymi końmi kluczowe było znalezienie przyczyny. Szukanie sposobu, jeśli zwykłe rozwiązania zawodzą - to owszem.
Przykład z życia, choć ze mnie żaden behawiorysta:
Koń mnie ugryzł, ale tak konkretnie ugryzł (nie, że przyszczypał). Momentalnie dostał w łeb tak, żeby mu więcej to do głowy nie przyszło. Niezależnie od tego, jaki byłby powód ugryzienia mnie, moja reakcja byłaby taka sama.
Co więcej, ja wiem, czemu mnie ugryzł. Koleżanka podeszła i bach podciągnęła mu popręg, tak na raz. Akurat temu koniowi tak się nie robi, bo jest to dla niego bardzo nieprzyjemne (zresztą ja żadnemu koniowi w te sposób popręgu nie podciągam). Pech chciał, że ja stałam bliżej niż winowajca i łatwiej mu było na mnie wyładować frustrację, a ja zajęta czymś inny nie zauważyłam w porę. Natomiast moja odpowiedź była natychmiastowa, bez rozkminiania co się stało i dlaczego. To jest granica, której koń przekroczyć nie ma prawa. Człowieka się nie gryzie, koniec i kropka.
Jak napisałam, ja zawsze podciągam popręg stopniowo, a temu koniowi zawsze bardzo delikatnie i po przysłowiowej dziurce. Jak go czyszczę, to też okolice brzucha staram się jak najdelikatniej, z włosem i miękką szczotką, bo wiem, że jest to dla niego nieprzyjemne. Zwracam uwagę na wyraz pyska i staram się nie przeciągać tej czynności. Ale!, gdyby znów próbował mnie ugryźć (lub ugryzł), to znów dostałby w łeb, bez pardonu. W łeb, w dupę, w żebra, gdzie by było szybciej.
karolina_, uważam wręcz że takie filmy powinny być obowiązkowe.
Ile mi było dane widzieć koni trzymanych za ryj… ile razy pod pojęciem „przejechania” trenejro rozumie przekopanie konia przez zabetonowaną rękę bo to koń ma odpuścić… ile obrzydliwych majzli… brr
Iskra de Baleron, ten facet bardzo dobrze siedzi i ręki nie ma zabetonowanej, ale nie pozwala jej koniowi wyszarpac nawet na milimetr. Tam jest dużo użyte siły, ale nie do tego żeby ciągnąć za twarz, tylko do tego żeby co by koń nie zrobił zostać w siodle ze stabilną ręką, której położenie decyduje o dopuszczalnej długość szyi. Podejrzewam że ma core muscles ze stali a to jeszcze facet, z natury mu łatwiej.

Niemniej, ja dalej uważam że to jest bardzo dobry film edukacyjny dla już kompetentych jeźdźców, natomiast żadnych końskich buntów bym na publiczny widok na YT, fb, insta, TikToka, itd. nie wystawiała. Naprawdę jeździectwo jako sport jest o krok od postrzegania jak fermy zwierząt futerkowych czy cyrk.


A nie uważasz, że to jest związane z tym jak ów właściciel je wychowuje, a nie jak jeździ?

Nevermind, Nope. Totalnie nie. Może być ale nie musi gdyż bardzo dużo bardzo dobrych jeźdźców, nawet nie rozstępowuje koni na których jeździ🙂 na co dzień.
Dostają konia wyczyszczonego, osiodłanego i rozstępowanego pod dupę na placu, gdzie zsiadają z tego, którego akurat teraz jeździli. Nie muszą nawet "rozgrzewać", bo koń jest występowany a często rozkłusowany i przeglopowany. Od razu przechodzą do pracy🙂



No wiem, szkoda, że nie ma tłumaczeń na angielski chociaż tego gościa.
Z drugiej strony- ja wiem, że to zabrzmi "odlegle" ale ja zachęcam wszystkich do nauki Niemieckiego jak jeżdżą konno. Paradoksalnie to jest język prosty jak konstrukcja cepa, jeśli ktoś chce jedynie rozumieć, a nie pisać czy się mocniej porozumiewać.
Niemiecki - jeździecki jest moim zdaniem najlepszym językiem do nauki jazdy konnej- bo ma zupełnie inne konstrukcje słów i zwrotów. Jest fenomenalnie precyzyjny.
Po niemiecku (słownictwo jeździeckie) np. wystarczy jeden wyraz zamiast po polsku/angielsku całego zdania, a i tak zdanie pozostawia więcej pola do interpretacji.
Przykład. Po szkopsku się nie mówi "zrób przejście do kłusa", tylko jest na to jeden wyraz w dosłownym tłumaczeniu "przeparaduj/paradami do kłusa".
Jest wiele takich słów/zwrotów.
Moim zdaniem także "w internetach" jest dużo więcej contentu niemieckiego, który jest bardziej wartościowy niż contentu po angielsku. Jest więcej takich "Wolfgangów Rust",którzy robią naprawdę dobre materiały.
No i nawet jak się słucha Niemców, znanych nazwisk jak czasami są video treningów to oni mówią połowę mniej po angielsku niż jak się ogląda video tego samego trenera gdy trenuje kogoś po niemiecku.
Quanta opisywała kiedyś różne problemy swoich koni z ziemi, które musiała konsekwentnie przepracowywać na ziemi - mimo że widać było wyraźnie, że jeździć umie.

Jak problem jest z ziemi, to się go przerabia z ziemi.
Jak z siodła, to z siodła.
Tymczasem X osób na problemy pod siodłem ma złotą radę "przepracuj z ziemi", albo lepiej "zadbaj najpierw o relacje z ziemi".
Są i tacy, którzy zsiadają w trakcie jazdy, przy wystąpieniu trudności, żeby "przepracować z ziemi", najwidoczniej nieświadomi że to nagroda dla konia któremu jednak czasem te dwie szare komórki się zetkną i szybko nauczy się jak unikać pracy.
Z grzbietu konia ma się większą kontrolę niż stojąc obok niego, przynajmniej tak powinno być. Nie umiesz/boisz się "przejechać" problem - daj komuś kto potrafi, zamiast kombinować.
kotbury, ja niemieckiego uczyłam się x lat, a do dziś się pocę odpisując potencjalnym kupcom, bo odmiana przez przypadki boli 😅 dla takiego beztalencia językowego jak ja prosty to ten język nie jest, rozumiem wszystko ale napisać czy powiedzieć to już inna bajka
karolina_, bo musisz pisać🙂
A ja mówię o rozumieniu słuchanego. Ja też nie sklecę listu bo nie używam od lat pisanego, ale tego gościa jak słucham to bez problemu. A najlepiej mi się słucha starych dziadów niemieckich- bo mówią piękną, taka inną niż teraz "niemczyzną", prostą i konkretną. Balkenhola np. uwielbiam słuchać, bo 100% rozumiem.

Jak ktoś zrobi kurs (opacuje) Niemiecki - jeździecki, to zarobi hajsy. Sporo by było chętnych, tych co np.do pracy chcą wyjechać.




Przede wszystkim ten gość to albo Austriak albo jest z południa Niemiec 😉
Po drugie w Niemieckim jest dużo znaczeń "pomiędzy" - wynikających z kontekstu. Nie wiem czy w takich filmach instruktażowych też tak jest, pewnie raczej nie. Jednak żeby złapać niemiecki dowcip trzeba już znać język naprawdę dobrze i to ten żywy język.
Iskra de Baleron, no Austriak (osobiście uwielbiam ich akcent), ale gada bardzo zwięźle, nie płynie i nie "żartuje".
I większość tych staroniemieckich trenerów też nie używa metafor itd. Jest do bólu precyzyjna.

Belensmann, Monika Teodorescu - są materiały z nimi jak prowadzą kliniki. Naprawdę super materiały.
Nevermind   Tertium non datur
07 listopada 2022 15:12
ElMadziarra, W zasadzie masz rację, wielokrotnie schematy działają. Tylko jeśli przyczyna jest inna niż zazwyczaj albo jest nią problem zdrowotny/psychiczny, który zignorujemy, to albo metoda się nie sprawdzi, albo nieprzepracowany problem da o sobie znać później. Dlatego dobrze znać ją od razu. A przy takich sytuacjach jak gryzienie czy kopanie bez poznania przyczyny często daleko się nie zajdzie, mimo że pierwsza reakcja zapewne wyjdzie nam automatycznie.

kotbury, Topowymi szprot horsami zazwyczaj nie zajmują się laicy, więc to poniekąd się łączy, ale wynikiem jazdy nie jest. Znam konia super ujeżdżonego, chodzącego CC, nie wiem czy w przeszłości nie wyżej, jeżdżonego przez naprawdę najlepszych, który idąc w ręku nie da się zatrzymać poza konkretnym miejscem (tuż przed stajnią/padokiem/na myjce). Który przy próbie zawinięcia nóg na padoku robi się niebezpieczny. Weterynarz nienawidzi czegokolwiek przy nim robić, jest problem z wchodzeniem do i zachowaniem w przyczepie. Bo nikt tego z nim tego wszystkiego nie przerobił.
W tej kwestii zgadzam się z patat, konie doskonale rozróżniają na co mogą sobie pozwolić pod siodłem i na ziemi. Z resztą sama coś takiego powiedziałaś kilka wypowiedzi wcześniej. Klacz,która gryzie przy prowadzeniu, a w stadzie jest dupą to klacz dominująca względem ciebie/ człowieka. Koń nie musi być "dominujący wśród stada" aby chcieć wypracować sobie nadrzędną pozycję. Jeśli przy czyszczeniu stoi i ma w tyłku cokolwiek ale gdy jest prowadzona (człowiek zarządza ruchem) gryzie, to to zarządzanie nią ją wnerwia (wykluczam inne dolegliwości zdrowotne- rozmawiamy o relacjach z końmi zdrowymi). Pod siodłem anioł bo ewidentnie człowiek jest na górze.
patat, O tak, kocham formułki na temat, że wszystko trzeba przepracować z ziemi. Pytasz jak rozwiązać problem, a milion znawców już leci z tekstem: „Musisz zdobyć wyższą pozycję na ziemi bo inaczej koń pod siodłem nie będzie cię słuchał”. Tymczasem istnieją osoby, które widzą konia po raz pierwszy na oczy, wsiadają i jadą, tak jak nigdy pod nikim nie chodził.


kotbury, Topowymi szprot horsami zazwyczaj nie zajmują się laicy, więc to poniekąd się łączy, ale wynikiem jazdy nie jest. ....

..... Tymczasem istnieją osoby, które widzą konia po raz pierwszy na oczy, wsiadają i jadą, tak jak nigdy pod nikim nie chodził.

Nevermind, tak jakby sama sobie zaprzeczasz.
Pomijając przez ciebie przytoczony przypadek to jednak jest więcej koni jeżdżonych dobrze i z poukładaną głową niż jeżdżonych źle ale za to "idealnie wychowanych"🙂.
Dobra jazda bezpośrednio przekłada się na szereg końskich zachowań. Dobra jazda to nie jest CC czy GP. Dobra jazda nie ma poziomu. Poziom ma koń w zależności od zainwestowanych lat treningu.

Nevermind tak z ciekawości - w jakiej stajni/ośrodku stacjonujesz na co dzień?
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
07 listopada 2022 16:21
Nevermind chyba piszemy tu o koniach niewychowanych, a nie chorych. Jak problemy ze zdrowiem, to się diagnozuje i leczy, bądź wysyła na łąki, gdy leczyć się nie da, bądź usypia, gdy koń nieuleczalny cierpi lub nie jest w stanie egzystować nawet jako kosiarka.

Wciąż twierdzę, że nie masz racji, bo nawet jeśli nie znamy przyczyny złych zachowań, to problem i tak trzeba ogarnąć. Znajomość przyczyny czasem ułatwia sprawę, a czasem to tylko wiedza dla wiedzy, bo czasu nie cofniemy.
Nevermind   Tertium non datur
07 listopada 2022 16:46
ElMadziarra, Nie wiem jak Ty, ale ja nie spotykam się wyłącznie z końmi z wynikami kompleksowych badań sprzed tygodnia, a wielu problemów zdrowotnych na pierwszy rzut nie widać. Bardzo często „niegrzeczne” konie to po prostu konie reagujące na ból. Dziwi mnie w jeźdźcach tendencja do wykluczania tej możliwości.

kotbury, Nie widzę co w tych dwóch cytatach sobie przeczy. Jazda a ziemia to dwie różne rzeczy i oba o tym mówią.
Chciałam zaznaczyć, że koń był dobrze ułożony, nie tylko wysokie klasy chodził ale i dobrze ułożony. Teraz lepiej?
Nie będę się z Tobą kłócić ile dobrze jeżdżonych koni jest grzecznych, a ile niegrzecznych. Ja spotkałam się z masą sportówek traktowanych jak chodzące potwory, mimo że pod siodłem znały wszystkie granice. Według mnie konie świetnie rozróżniają jazdę i pracę z ziemi i jedno nie ma wpływu na drugie. Według Ciebie nie - okej. To kwestia przekonań.

Nie wiem, po co Ci wiedza gdzie stacjonuję? Najlepszy jeździec może stać w najgorszej stajni, a najgorszy w najbardziej topowej.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
07 listopada 2022 17:41
Ja nie wykluczam takiej możliwości, tylko dyskusja jest o wychowywaniu koni, a nie o diagnozowaniu schorzeń.

Ja nie widzę tendencji do wykluczania z automatu, że koń niegrzeczny, bo coś mu dolega. Wręcz przeciwnie, wszyscy moi znajomi raczej starają się zrozumieć, czemu w ich konie wstępuje nagle diabeł i wołają wetów i/lub fizjoterapeutów. Zęby, wrzody, spięcia - to są takie pierwsze kierunki poszukiwań przy wystąpieniu niepożądanych zachowań zarówno w siodle jak z ziemi. Świadomość wśród posiadaczy koni jest coraz większa i ma tendencje wzrostową. Np. ludzie, którzy twierdzą, że ich koń łyka, bo odziedziczył nałóg po ojcu/matce to już margines, a jeszcze 10 lat temu to było powszechne twierdzenie. Tak samo z końskimi zębami. Coraz więcej osób woła dentystę choćby do kontrolnego sprawdzenia, co tam w paszczy, kiedyś - wet od szczepień przy okazji zajrzał, albo i nie - dobre jest, żre, no żre. Więc serio, jest raczej tendencja do diagnozowania wszystkiego, choćby nadprogramowego pierdnięcia, przynajmniej wśród koniarzy z mojego otoczenia.


Nie wiem, po co Ci wiedza gdzie stacjonuję? Najlepszy jeździec może stać w najgorszej stajni, a najgorszy w najbardziej topowej.

Nevermind,
Nie chodzi mi o to gdzie fizycznie stoisz ale o to w jakiej stajni z jakimi ludźmi. Nie pytam o złote klamki itd. ale o to, kogo masz w większości dookoła siebie na co dzień. Co na co dzień obserwujesz.
Bo ja po twoich wypowiedziach wnioskuję, że stoisz w niewielkiej stajni z raczej kiepskawą infrastrukturą jeździecką i masz dookoła ludzi z niewielką wiedzą.
Może się mylę ale podawane przez ciebie założenia co do tego, że najpierw się nie wyklucza problemu zdrowotnego rozmijają się z tym, co ja obserwuję.
Do stajni, w której stoję przyjeżdża regularnie kilku fizjo, na stanie mamy teraz już chyba trzy czy cztery derki magnetyczne. O infrastrukturze jeździeckiej czy do lonżowania nie piszę już tu.
Do tego mamy regularne wizyty wetów z pobliskiej kliniki. Nie ma tak, że na wizytę trzeba by czekać np. tydzień.
I to robi kolosalną różnicę w zachowaniu koni. Trafiają tu konie różne, prosto z pastwisk, co człowieka nie widziały, i już chodzące w trening, i do korekty itd. I wszystkie są traktowane tak samo - czyli normalnie. I od normalnej, rzetelnej roboty normalnieją.

Ale przede wszystkim to robi kolosalną różnice w zachowaniu właścicieli koni prywatnych, którzy obserwując poprawną pracę profesjonalistów na co dzień szybko się edukują. Jak mają problem to nie muszą oglądać tiktoków czy czytać insta wypocin influencerskich tylko zostaną pokierowani przez inne doświadczone osoby.

Wydaje mi się, że ludzie, nie mający dostępu do klasycznej wiedzy jeździeckiej mają tendencję do szukania różnych metod, szkół itd. postępowania z końmi. I to nie dziwi. Trzeba się edukować. Tylko niestety żadne posty, dwudniowe kursy, levele zdobywane nie zastąpią rzetelnej wiedzy i takiego "koniuszego" doświadczenia. Żadne dawanie smaczków i chodzenie z koniem godzinami po trawie nie nauczy konia rozbisurmanionego manier. I nie ważne jaka jest przyczyna jego rozbisurmanienia, czy to strach, czy strach właściela czy traumy bo go ktoś kiedyś tłukł.

Myślę też, że cały czas mamy inne oczekiwania co do zachowania konia obok człowieka. Mi nie przeszkadza, że mi się koń spłoszy i wyskoczy z 4 nóg w górę i chwilę będzie nafukany szedł o ile to nie jest zachowanie wymierzone we mnie czy w innych ludzi.
kotbury, - do tego, żeby to nie przeszkadzało też trzeba mieć trochę doświadczenia lub świadomości tego, że pewne cechy temperamentu, które są bardzo przydatne w szeroko rozumianym sporcie czy cięższej robocie po prostu, mają swoje konsekwencje. Często w takiej postaci.

Jak konik bryknie z radości bardziej ogarniętemu jeźdźcowi to zwykle nie zwróci większej uwagi nawet, jak niezbyt pewnemu to będą pełne gacie. To jest totalnie normalne. Też patrzyłam na swoją pierwszą trenerkę jak na wariatkę, gdy mówiła, że ona czasem lubi jak se pobrykają. Ja tam kufa o życie walczyłam na tym grzbiecie, a ktoś mówi, że to fajne, wtf 😜 Kilka lat później jak luzakowałam w pięcioboju to do lasu specjalnie brałam takiego, co sadził baranki szczęścia, tylko jechałam nim na końcu grupy... bo to takie fajne było! 😂
Także często mało doświadczona osoba będzie patrzeć na każde machnięcie uchem, a taka bardziej zaawansowana po prostu wsiądzie i pojedzie nie zwracając uwagi, dopóki faktycznie COŚ się nie dzieje. Mając więcej doświadczenia też łatwiej to wyczuć, rozróżnić. Plus jak się ma na miejscu fizjo, weta, kowala, to człowiek nie myśli czy coś koniu jest, tylko sprawdza i wie. Czy to faktycznie problem czy zwykłe muchy w nosie 😉
Bardzo często „niegrzeczne” konie to po prostu konie reagujące na ból. Dziwi mnie w jeźdźcach tendencja do wykluczania tej możliwości.

Z pierwszą częścią wypowiedzi zgodzę się, z tym że podmieniłabym "ból" na "dyskomfort", bo niektóre osobniki to księżniczki mające jego niski próg, a co za tym idzie dramatyczne i nieadekwatne reakcje.
Co do drugiej... to zależy, w jakim środowisku się obracasz, tak jak dziewczyny wspomniały. Wokół mnie też jest taka "kultura pracy", że pierwsze co wyklucza się problemy zdrowotne i z dopasowaniem sprzętu. Nie obserwuję tendencji do ignorowania tej kwestii, co nie znaczy że gdzieś taka nie istnieje, niestety nie wszystkie ośrodki/środowiska są przyjazne koniom. Ale mam nadzieję, w sumie wierzę, może naiwnie, że nie jest to regułą i częstsza jest dobra praktyka.

Według mnie konie świetnie rozróżniają jazdę i pracę z ziemi i jedno nie ma wpływu na drugie.

Tak, rozróżniają jednak regularna praca pod siodłem ma zawsze pozytywny wpływ na ich zachowanie. Taki koń siłą rzeczy nabiera ogłady, musząc codziennie mieć mnóstwo interakcji z ludźmi, zaznając konsekwencji i utrwalając pewne zachowania, ponadto wysiłek fizyczny stymuluje cały organizm włącznie z układem hormonalnym, który z kolei pod jego wpływem wydziela hormony stabilizujące nastrój, wyciszające. Praca staje się rutyną, z każdym dniem przypominającą że konkretne zachowanie jest oczekiwane, a inne niepożądane.
Zdarzają się konie jezdne a naprawdę okropne w obsłudze z różnych względów, ale uważam że to mniejszość. Już prędzej bym powiedziała, że więcej jest tych wymagających pod tym względem, szczególnie temperamentnych.

Mnie trochę rozczula jak konie brykają z radości, to całkiem urocze że niektóre tak proste czynności wywołują taką wesołość i tyle emocji.
Nevermind   Tertium non datur
08 listopada 2022 20:27
Jeśli chodzi o ból, to faktycznie pasuje tu lepiej słowo dyskomfort. Nie chodziło mi o to, że ludzie nie patrzą na dobrostan, bo ja też widzę coraz więcej fizjo, masażystów i szukania bólowej przyczyny przy niecodziennych zachowaniach. Jednak bardzo często pierwsza reakcja jeźdźca to: koń świruje, po prostu mu się nie chce, coś sobie dziś wymyślił. Koń częściej wyłamuje, bo jest złośliwy, niż dlatego że worek kartofli przy lądowaniu uderza go w plecy. Nawet w teoretycznej dyskusji większość osób wyklucza ewentualne problemy zdrowotne czy ból - a przecież zazwyczaj nie da się ich wykluczyć na 100%, po co odwoływać się do utopii? Znacznie bardziej wartościowa wydaje mi się rozmowa na temat możliwie realistycznych sytuacji.

patat, Tak, rozróżniają jednak regularna praca pod siodłem ma zawsze pozytywny wpływ na ich zachowanie. Taki koń siłą rzeczy nabiera ogłady, musząc codziennie mieć mnóstwo interakcji z ludźmi, zaznając konsekwencji i utrwalając pewne zachowania, ponadto wysiłek fizyczny stymuluje cały organizm włącznie z układem hormonalnym, który z kolei pod jego wpływem wydziela hormony stabilizujące nastrój, wyciszające. Praca staje się rutyną, z każdym dniem przypominającą że konkretne zachowanie jest oczekiwane, a inne niepożądane.Z tym się zgodzę. Natomiast z tym, że dobrze jeżdżone konie tylko dzięki jeździe „same” robią się grzeczniejsze na ziemi zgodzić się nie mogę.

kotbury, Właśnie dlatego odmówiłam podania stajni. Nie wiedząc o niej nic wyrobiłaś sobie opinię na jej temat, bazując tylko i wyłącznie na Twoim wyobrażeniu o mnie, które to wyobrażenie jak dla mnie sporo się z prawdą mija.
Nie powiem że mamy pro stajnię z samymi jeźdźcami z pojęciem, ale nie jesteśmy lichą stajenką bez krzty wiedzy. Mamy infrastrukturę, mamy zarówno ludzi z pojęciem o koniach jak i tych kreujących się na pro, mamy też w końcu ludzi bez pojęcia. Mamy całkiem fajną kadrę uje, ale skoczków niestety w większości porąbanych. Swojego czasu przyjeżdżały do nas całkiem znane nazwiska. I niezależnie co się z koniem dzieje, najpierw wołany jest wet, fizjo, kowal i wszyscy święci.

Nazwa stajni większości zapewne z Was nic nie powie, z resztą nie sądzę żeby wiele osób było z moich okolic (im więcej jeżdżę po świecie tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że tutaj nikt nie mieszka 😂 ). Szkoda, żebyście wyobrażali sobie coś na temat stajni po samej opinii o mnie.
Nevermind, bo potencjalny problem treningowy możesz ugryźć zanim wet w ogóle dojedzie albo przyjdzie Ci pomysł że to temat dla weta - u mnie, tylko proszę bez bicia, jeśli nie ma kulawizny, ucieczki typowo zębowej i innych oczywistych przyczyn wet, a moje pomysły się skończyły, to zwykle równolegle z pomysłem wsadzenia trenera pojawia się pomysł wezwania weta i idzie SMS tu i tu, z założeniem że jak wet nic nie znajdzie to może trener przejedzie. Zwykle niestety kończy się jakimś dziwnym pomysłem koni na L4. Natomiast co do fizjo, to chyba inaczej niż większość tutaj, widzę ich bardziej w profilaktyce i rehabilitacji po urazach/kontuzjach, jak coś się dzieje, to fizjo nie jest moim pierwszym pomysłem
Nevermind, bo po prostu czasem tak jest, że koń zwyczajnie ma gorszy dzień czy focha i sam tylko wie o co i dlaczego? I akurat niezbyt ma ochotę na nasze pomysły? Niektórym ludziom przyznanie tego przychodzi ciężko, ale konie mają całą listę rzeczy, które wolą robić niż słuchać naszych poleceń pod siodłem 😉
Nie znaczy to, że jest zaraz schorowany czy nas nie lubi, na jego chwilową niechęć może wpływać wiele rzeczy, nawet pora roku czy pogoda.

Jasne, że jeśli już iść w skrajności, to lepiej do każdego bryknięcia wzywać weta, niż latami ignorować drażliwość i niechęć do ruchu bo "on tak ma" czy "udaje żeby nie pracować". Tylko nie zawsze to jest potrzebne, i nie zawsze możliwe od ręki. Czasem nieposłuszeństwo konia to problem tylko w jego głowie. Jak rozróżnić? "To zależy" - taki banał. Ciężko powiedzieć, każdy przypadek jest inny. W niektórych sytuacja jest na tyle jasna/niepokojąca, że badanie to konieczność (podejrzenie kulawizny np), ale nieraz wcale nie jest to oczywiste, nie wiadomo. I naturalne jest, że w takim momencie pierwsze co, próbujemy przepracować problem na placu.
Nevermind   Tertium non datur
10 listopada 2022 11:03
karolina_, patat, Zgadzam się z Wami, widzę że wyszło mi nie do końca to co chciałam. Chodziło mi głównie o to, że nawet w dyskusji sporo razy słyszałam „zakładamy że mówimy o zdrowym koniu”. Ale dlaczego? Życie to nie bajka, nie wszystkie konie są zdrowe.


Niepotrzebnie dodałam wątek pomijania bólu na codzień, bo temat zupełnie inny temat i robi się z tego już dyskusja o wszystkim, ale zaczęłam temat to wytłumaczę o co mi chodziło. Nadal jest w nas tendencja do zwalania wszystkiego na widzi mi się konia, zamiast powiedzieć po prostu: „okej, robimy trudne dla niego ćwiczenie, stara się, nie rozumie, emocje się skumulowały i bryknął” częściej można usłyszeć, że np. kombinuje, bo robimy coś trudnego. Nie ma tu nawet dużej różnicy w reakcji, w obu przypadkach będziemy po prostu kontynuować ćwiczenie. W jednym koń dostanie upomnienie, bo dlaczego śmie się wyrywać spod kontroli, w drugim jedynie poprawimy pomoce, żeby nas lepiej zrozumiał. Albo tak jak we wspomnianym już przypadku wyłamywania, chociaż tutaj już reakcja będzie zupełnie inna. „Koniowi po prostu się nie chce” - stajemy po obu stronach przeszkody, trener wsiada i inne cuda wianki, byle koń skoczył. „Jeździec ma słabą równowagę i uderza konia w plecy” - obniżamy przeszkodę, żeby jeździec poprawił sobie równowagę, zamiast bez sensu kazać mu skakać wyżej. Z korzyścią i dla pleców konia i dla jeźdźca.
Nie chodzi o wołanie do wszystkiego weta a i nie uważam, że koń zawsze ma jakiś super istotny powód, tylko często może mu się po prostu nie chcieć. Skrajność i szukanie sensu w każdym jednym złym dniu konia też jest bezcelowa. Jednakże tendencja do pomijania ewentualnego dyskomfortu jako przyczyny nadal w nas jest.
Ktoś pytal o konia który nie stoi przy wsiadaniu



Nie ma tu nawet dużej różnicy w reakcji, w obu przypadkach będziemy po prostu kontynuować ćwiczenie. W jednym koń dostanie upomnienie, bo dlaczego śmie się wyrywać spod kontroli, w drugim jedynie poprawimy pomoce, żeby nas lepiej zrozumiał. Albo tak jak we wspomnianym już przypadku wyłamywania, chociaż tutaj już reakcja będzie zupełnie inna. „Koniowi po prostu się nie chce” - stajemy po obu stronach przeszkody, trener wsiada i inne cuda wianki, byle koń skoczył. „Jeździec ma słabą równowagę i uderza konia w plecy” - obniżamy przeszkodę, żeby jeździec poprawił sobie równowagę, zamiast bez sensu kazać mu skakać wyżej. Z korzyścią i dla pleców konia i dla jeźdźca.

Nevermind, zrobiłam założenia co do stajni, w której stpisz bo ja mam o 100% inne doświadczenia niż te, opisane przez ciebie powyżej. Stąd sobie "dorysowałam" obrazek- ludzka natura, tak robić🙂
Ja na jednym z moich pierwszych trenigów jak dostałam opierdol za wymaganie od konia gdy błąd był mój to do dziś pamiętam. I nawet nie o to chodzi, że ktoś na mnie nakrzyczał czy mi naubliżał. Nie. Sposób w jaki zostało mi powiedziane, że ego musi sobie zostać w stajni i jak się "nie umie", to się nie zakłada, że się umie i dlaczego "kopnęłam" konia, że dobrze, że mnie ten koń "tak kocha", że mi nie odda jak zsiądę zrobiły robotę FOREVER.


Co do konia z filmiku - nic szczególnego, jak zawsze. Po prostu skomunikowanie zadnich gir z mózgiem (na samym początku) a potem to już tam takie trochę pierdololo.
Koniowi, że się wierci się nie dziwę- z tak fatlanymi kopytami (platfus, ochwat?) z przodu, negative palmar z tyłu - ciężko utrzymać równowagę jak ktoś coś chce czy dupę sadza.
I jako wisienka na torcie na koniec fatalnie jadąca laska - za długie wodze, nieosadzona w strzemieniu noga (koń niedojechany łydką do wędzidła,) na za długich wodzach, a za krótkim wytoku... wiadomka, kto z nas jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień żeby nie było, każdy się uczy i jets na jakimś etapie. Ale praca nad sobą i praca nad kopytami mogłaby dać równie pozytywny efekt, bez konieczności wzywania gościa, który realnie jedynie poprzestawiał konia na lince i porobił mu trochę "wsteczno-bocznej" niewygody.

Taki nasz słynny pan Witek 😉
kotbury, Z tymi kopytami to trochę przesadzasz,że koń nie może stać przy wsiadaniu z tego powodu.
A ja uwazam ze nie przesadza. Takie kopyta maja odbicie w grzbiecie, szyji itp. Do tego jezdziec. Ja bym tez nie stała.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się