Oddanie konia po wykryciu wady

blucha, postarał się kowa którego wezwali bo oni pojechali na urlop i nich ktoś sobie sam radzi mimo ze nie zna konia. Wiec ściął je w równe okrągłe kopyto a kon normalnie miał troszke szczersze na zewnątrz od dziecka
Za ten post użytkownik otrzymał: Ostrzeżenie
Komentarz moderatora: Martynka po raz kolejny upominam o niepisanie postów pod postami, które da się edytować. Regulamin obowiązuje wszystkich i proszę się z nim zapoznać.
kotbury, wiele osób sprzedaje konie z gotowym TUV. Ważniejsze od zdjęć jest jednak badanie kliniczne, które tak czy siak się powinno zrobić "własnym wetem".
martynka11125, podpisałaś umowę, wg której nie masz prawa zwrotu konia, to nie masz prawa zwrotu i tyle. Niestety piszesz tak nieskładnie, że w sumie nie wiadomo co jest nie tak z koniem. Ma za cienką podeszwę, jest ochwacony, czy właściwie o co chodzi...
więc z powodu podejrzenia ochwatu ze zbyt zebranej podeszwy nie masz szans zwrócić , mineło jak piszesz 3 miesiace , przekuwał już twój kowal, wiec jak masz zamiar udowodnić że to poprzedni zawalił sprawę a nie twój ?
Kilka tematów- nie ważna jest w tej umowie klauzalu wykluczająca zwrot. Nie ma wad zwrotnych -to już nieaktualne. Aby zwrócić koni musi być wada trwała ograniczająca trwale użytkowanie która była przed zakupem i o której nie powiadomiono kupującego - to w dużym skrócie. Zatem trzeba mieć powód do zwrotu.
Sluchając ostatnio o zwrotach koni, aż strach sprzedawać. Prawo mocno stoi po stronie kupujących. Dobry prawnik i zwracają konia po dwóch latach. Ba, nawet odzyskując koszty utrzymania. KOSMOS.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 listopada 2022 14:49
A jak się ma do tego zapis że "kupującemu znany jest stan zdrowia zwierzęcia i nie ma do niego zastrzeżeń i go akceptuje"? Bo taki zapis powinien dosatecznie zabezpieczać sprzedającego jednak.
Zembria, ten zapis jest śmieciowy tak samo w umowie sprzedaży konia jak i choćby samochodu. Pierwszy raz w życiu sprzedawałam w zeszłym tygodniu samochód, ściągnęłam przykładową umowę i mnie to fest zdziwiło.
Wiadome jest Ci tyle, ile zostało Ci przekazane przez właściciela. Nie jest Ci znany rzeczywisty stan, tylko ten, który został Ci opisany, ewentualnie mogący się pokrywać z faktycznym. Dlatego ten zapis nic nie znaczy. Ja w umowie dopisałam wszystkie informacje, które przekazałam też ustnie i dokładnie to samo robi moja siostra z końmi, przy których pośredniczy, bo już miała taką idiotkę, co to się głupot naczytała i chciała naciągnąć właściciela na zwrot połowy kwoty za konia, mimo że została poinformowana przy świadkach, że koń tka. I mimo że przy tych samych świadkach koń PRZY NIEJ tkał. xD
Ten zapis jest nieważny bez podania dokładnych informacji. Gdyby był ważny, to nikt nigdy nie miałby żadnego prawa do roszczeń, bo ludzie to piszą w każdej umowie. Tak se ludzie obligatoryjnie piszą i tyle.
zembria, Raczej optowałbym za zapisem "Udostępniono konia do diagnozy stanu zdrowia.. - kipujący oświadcza, że miał możliwość nieograniczonej diagnozy...." oczywiście musi być rzetelna informacja o stanie zdrowiaz czasu z przed transakcji.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
16 listopada 2022 15:45
melehowicz, dobry pomysł ale nadal nie zwolni sprzedającego z odpowiedzialności za wady których nie dało się stwierdzić w dniu zakupu jeśli wada wyjdzie w danym czasookresie*

*Np. jakaś choroba ewidentnie genetyczna która wpływa na użytkowanie wskazane w umowie i się ujawniła po roku (oraz na którą nie można było przetestować konia w dniu zakupu). Można wtedy domniemywać że wada istniała w dniu zakupu ze względu na charakter choroby.

Tak samo można zareklamować przedłużacz z wadliwym kablem który się rozpłynął po roku przy normalnym użytkowaniu, jest dwa lata na wykrycie wady plus rok na uregulowanie roszczeń.

I co ważne jeśli wada wyjdzie w przeciągu roku od zakupu to domniemywa się w ogóle że wada istniała w dniu zakupu. I wtedy sprzedający musi udowodnić że jej nie było żeby taka reklamacje odrzucić jeśli dobrze pamiętam
Abstrahując od przypadku, a co jeśli sprzedający zasłania się że wada powstała podczas transportu lub po przyjeździe konia? Przyjechał do mnie źrebak z zagranicy, ze zrotowana miednica, ruchowo asymetryczny, jednakże bez kulawizny. Przed zakupem zdjecia i filmy wyraźnie wskazują na problem (ale to widac dopiero z perspektywy po tym jaki kon przyjechał, nie jest to duża rotacja). Koń nie był tani i przyszłościowo do ujeżdżenia...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
16 listopada 2022 16:11
Post został usunięty przez autora
donkeyboy, Trochę demonizujemy przepisy. Takie sprawy poza oczywistymi wymagają rozstrzygnięć sądowych. Wskazanie na różnicę między kablem a żywym zwierzęciem ma duży wpływ na orzecznictwo sądów, dodatkowo jest mnóstwo okoliczności jak dołożenie należytej staranności przez obie strony, status prawny stron, skąd koń jest kupowany itp.
Za mocno wybrana podeszwa nie jest wadą trwałą... czyli zwrotną.

Zrozumiałam z tych zdań (bez kropek i przecinków), że koń w dniu zakupu miał już taką i kupujący był o tym poinformowany.

... jak ktoś nie patrzy, że nie ma daty na RTG... no to potem ma nieaktualne RTG...
Przy kupnie była mowa ze kon jest po prostu mocno wycięty i ma mała podeszwę a moja wet podejrzewa że może to być ochwat mechaniczny ale to tylko podejrzenia po kształcie odrosty kopyta nic nie jest pewne _Gaga, _Gaga,
martynka11125, to zmień weta. Ochwat potwierdza się RTG, nie kształtem "odrostów" czy o co Ci chodzi - bo nie wiem...
martynka11125 kupiłaś konia nie robiąc, ani nie oglądając TUV? Wiedziałaś, że nie lubi czyszczenia i gryzie, wiedziałaś o cienkiej podeszwie, która miała odrastać pół roku (a mówisz, że minęly 3 miesiące), nie masz udowodnionego faktu ochwatu w momencie zakupu - i nijak nie udowodnisz. Pomijając fakt, że łykać i gryźć mógł równie dobrze zacząć u Ciebie.
Zajmij się doprowadzeniem konia do stanu używalności i weź odpowiedzialność na klatę - na zwrot raczej nie masz szans.
Hej, potrzebuje pomocy osób doświadczonych, co mogę zrobić.
W sprawie jestem sprzedająca. Sprzedałam na początku października mojego konia, którego miałam prawie trzy lata. Koń chodził u mnie rekreacyjnie ,trochę bawiliśmy się w starty 90-100 ale nieregularne. W tym roku miałam ambicje pojechać złotą odznakę i konkurs 110 cm . Na początku roku z racji małej twardej hali ,głównie jeździliśmy ujeżdżenie, od lutego zaczęliśmy znowu skoki, koń naskakany na sezon i 110 super przygotowany. Mieliśmy jechać L w kwietniu,a na kolejnych P. Koń fajnie się sprawował. Jednak sytuacja się skomplikowała bo okazało się ,że zaszłam w ciążę, z racji tego ,że starałam się o dziecko kilka lat, postanowiłam przestać jedzic całkiem , w maju na koniu jeździła moja koleżanka i mój mąż ,nie tak często jak ja wcześniej , ale koń codziennie miał ruch,jak nie lonza to jazda na płasko, pomału koń był roztrenowany. Od czerwca postanowiłam zmienić koniowi stajnie na taką gdzie jest dużo łąk i konie 3/4 dnia na tych łąkach są z całym stadem. Po przeniesieniu tam chodził bardzo sporadycznie pod siodlem, bardzo lekko ruszał go mój mąż . Moja ciąża okazała się zagrożona, nie mogłam, ani konia lonzowac ani doglądać. Koń w stadzie nie był super zaakceptowany, bardzo brakowało mu człowieka, to był bardzo społeczny koń. Podjęłam bardzo trudna decyzję we wrześniu,że chce go sprzedać, żeby mógł dalej z kimś pracować. Znalazł się kupiec, sprzedawałam konia mówiąc prawdę ,że jest roztrenowany i po zakupie ,trzeba go pomału wdrożyć do pracy,żeby sobie wszytko przypomniał. Kupiec zrobił badanie tuv na swój koszt i z weterynarzem,którego sam wybrał. Zaakceptował to co wyszło na chipie , ( trochę zwężone kręgi,chip o którym mówiłam i na jednej nodze trzeszczki 2) . Po trzech tygodniach od zakupu kupujący dzwoni ,że koń kuleje i mnie o tym informuje i będzie szukał przyczyny, po czym się nie odzywa . Dziś kupujący znowu dzwoni po 1,5 msc od zakupu i mówi ,że koń kuleje dalej i jego weterynarz na miejscu stwierdził ,że koń ma zwyrodnienie w nodze , które nie było na tuv i które wyklucza go z jazdy i nadaje się on tylko do lekkiego oprowadzania . Kupujący twierdzi , że badanie tuv zostało źle wykonane .
Mam przypuszczenia sądzić, że kulawizna może wynikać ,z zbyt intensywnej pracy ,która mu teraz założono. U mnie nie kulał. Nie chcę go przyjmować z powrotem , mimo ,że bardzo lubię tego konia , ale nie mam warunków , żeby go zabrać.
Kupujący straszy sądem i kosztami leczenia i utrzymania , co mogę zrobić ? Gdzie leży racja po której stronie ? U mnie koń nie kulał, wcześniej był super przygotowany do wyzszych konkursów, a teraz koń ma status kosiarki. Czy kupujacy ma tu prawo do rękojmi , mimo zrobionego tuv ? Proszę doradzcie
Pasjonatka, czy w umowie masz zapis do jakiego użytkowania został zakupiony koń?
Przez 3 tygodnie u nowego właściciela to się mogło wydarzyć milion rzeczy, ja bym nie przyjęła konia z powrotem w takiej sytuacji. Tym bardziej, że był zrobiony TUV, kupujący zaakceptował stan zdrowia konia.
Pasjonatka, ja bym nie przyjmowała. Nie wiadomo co on robił w tym koniem przez taki okres czasu. Robił badania, mógł skonsultować je z innym wetem.
Tomaszek   Po wieloletniej przerwie choroba o nazwie "jeździectwo" nawróciła i bardzo szybko postępuje u mnie..
20 listopada 2023 22:06
Pasjonatka, Ja bym powiedział żeby swoje pretensje skierował do weterynarza, któremu zapłacił za TUV. W końcu płacimy za badania nie dla lepszego samopoczucia tylko żeby coś zweryfikować. Nie mam nic do vetów, ogólnie trudne studia i nam przy wystawieniu rachunku wydaje się, że to dużo, ale kosztów trochę też mają. No ale jeśli ktoś się podejmuje czegoś to niech za to odpowiada. Poza tym raczej ma jakieś OC wykupione, więc miejmy nadzieję, że za bardzo nie zaboli po kieszeni 🙂

A co się działo przez ten czas jak kupił konia, no nie wiadomo. Koń mógł kopa w ścianę zapodać i sobie coś uszkodzić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się