Co mnie wkurza w jeździectwie?

Nevermind,
Naprawdę żadne z Was nie wierzy, że istnieje pewna granica? Że jest coś takiego jak „za mocne” wędzidło? Takie którego się nie powinno w ogóle używać?

Tak, jeżeli z samej swojej budowy i mechanizmu działania np. kaleczy konia, zawiera ostre elementy których nie można użyć, nie powodując zranień/silnego bólu. Ale z tego co się orientuję, na zawodach nie można wystartować z czymkolwiek w ryju? Jest określone, które kiełzna są dopuszczalne a które nie. Raczej na samoróbkach ani łańcuchach rowerowych nikt tam nie jeździ.
A używać wędzidła też trzeba umieć. To naprawdę nie działa jak hamulec w samochodzie, że naciskasz i już. Koń ma bogaty repertuar przedstawień pt. "nie pasuje mi!!! wkurza mnie!!" właśnie na takie okazje. Uwierz mi, że zwierz ma swoje granice i potrafi dobitnie pokazać co myśli o za mocnym działaniu ręki, szczególnie gorący sportowiec. Znałam taką gorącą kobyłę, na tyle wrażliwą że przy najmniejszym podszarpnięciu (na oliweczce podwójnie łamanej) robiła bunt - łeb do klaty i do przodu, próbowała uciec przed dyskomfortem, tak ją to wkurzało i całą sobą to pokazywała.

Tak się zastanawiam, co Was powstrzymuje przed założeniem kont edukacyjnych? Wielcy zawodnicy nie mają czasu, ja nawet czas mam, ale nie chciałabym wprowadzić ludzi w błąd, bo czegoś nie wiem. Ludzi trzeba edukować, a konta edukacyjne są obecnie popularnym źródłem wiedzy

Raz, że nie czuję się autorytetem w tej dziedzinie żeby ludzi pouczać.
Dwa, nie mam czasu, to bardzo czasochłonne wbrew pozorom, trzeba na to poświęcić sporo uwagi. To nie jak z postem na forum, który można szybko machnąć między jednym a drugim koniem.

Iskra,
Czego niby ich nauczy jak je koń zeszmaci?

Oj może nauczyć. Dla niektórych to soczysty plaskacz od rzeczywistości. Bo faktycznie, wszystko jest super ale:
a) w teorii 🙂
b) z grzecznym, tolerującym wiele koniem
c) z koniem lekko jakoś tam popsutym ale nie niebezpiecznym
I nie chodzi żeby od razu wsadzać mocne wędzidło... tylko może trochę autorefleksji - jednak nie wiem wszystkiego? Jednak mój dosiad pozostawia wiele do życzenia? Jednak nie zawsze dana metoda się sprawdza? Jednak nie jestem super zaklinaczem koni? Albo - jednak... boję się? I w ten sposób zyskuje się zastrzyk pokory, a to otwiera drzwi do prawdziwej nauki, prawdziwego dążenia do ideału.
Niestety nie wszyscy. Niektórzy będą iść dalej w zaparte, że nie wiem, konik potrzebuje szkolenia na kolejny level czy tam "przepracowania z ziemi".

Ja te teksty typu "wsiądź i pojedź lepiej", "nie wypowiadaj się jak tak nie jeździsz" rozumiem jako skróty myślowe odnoszące się do braku doświadczenia danych osób z podobnymi końmi. One po prostu nie wiedzą, jaka może być problematyka w takim treningu, z czym trzeba się mierzyć w przypadku niektórych koni, wreszcie - jak jest to niebezpieczne samo w sobie, z masy różnych przyczyn, od gabarytów konia i jego nieobliczalnych zachowań, po trudność techniczną parkuru i wysokość przeszkód.
Niestety często wychodzi z tego woda na młyn dla oburzonych.
Autorefleksja działa tylko u osób otwartych i myślących niestety 🙂
Beton nie ogarnie własnej winy choćby i został połamany, argumentacja dlaczego to nie wina jeźdźca zawsze się znajdzie.
Człowiek ma niezwykle zaawansowane mechanizmy do pozostania w poczuciu własnej zajebistosci 🙂
Nevermind, od kilku Twoich odpowiedzi uznałam, że dyskusja z Tobą nie sensu, bo małe masz pojęcie wg mnie, więc nie traćmy czasu.
Więc owszem Perlica, da się. Trzeba umieć pojechać to technicznie (skrócić, wydłużyć, wymierzyć moment wybicia). Używać wędzidła już niekoniecznie trzeba umieć. Swoją drogą nadal czekam na odpowiedź po co dzieciakom ostrogi na skokach 🙂

Ja nigdzie nie napisałam, że dzieciom na kucykach potrzebne są ostrogi.
Ostroga to pomoc jeżdziecka jak każda inna i używa się jej kiedy wymaga tego sytuacja lub koń, tak samo jak bat itp.
faith, Amen!

patat, podam ci przykład, młody koń ponad 170cm, wychowywany „naturalnie”: gryzie przy czyszczeniu - zero reakcji, szczurzy się i gryzie prowadzony - zero reakcji,
Trafia to cielę pod moją opiekę, okazuje się że: odwaraca się zadem gdy człowiek wchodzi do boksu, przy zadawaniu treściwego agresywny, przygniata głową rękę do ścian żłobu, wychodzi z boksu po człowieku.
Rozmowa z właścicielem daje odpowiedz: mi tak nie robi.
Konfrontacja, zachowanie konia patrz wyżej.
Dane wskazówki.
Myślisz że coś zmienił w swoim postępowaniu?
Nie
Pożegnaliśmy się.
Są ludzie totalnie głusi na argumenty, żyjący w swojej bańce i wypierający fakty.
Ja jak zawsze stanę w rozkroku. Życie nie jest czarno-białe, dlatego wbrew temu co wszyscy próbują udowodnić nie wszystkie konie skokowe chodzące 160 są wybitnie ujeżdżone. Mnie też przeraża część sprzętu, która jest wykorzystywana w skokach. Żeby nie było: tak, jeździłam takie konie i nie tylko w domu, wiem o jakim temperamencie i sile mówimy.
Jeżeli chcemy się ostać jako sportowcy i będziemy chcieli zostać na arenach musimy coś zmienić w tym jak aktualny sport wygląda. Bo jeżeli argumentem za bardzo wymyślnymi kiełznami i nachrapnikami będzie argument, że tylko tak jest bezpiecznie, niczym nie będziemy się różnić od cyrkowców co dźgają słonia żeby był bezpieczniejszy. Może będziemy musieli zmienić jak parkury są budowane ale to już w historii się przecież zmieniało.
Jako, że to rv to podkreślę: nie razi mnie użycie tandemu. Piszę, że trzeba przemyśleć pewne zestawy kiełzn z nachrapnkami/skośnikami i usunąć z dozwolonych kombinacji.
Uważam, że jeżeli mamy konia którego jesteśmy wstanie kierować do końca życia tylko za pomocą bardzo ostrych kiełzn to należy z niego zrezygnować. Co dla kogo jest ostrym kiełznem podlega oczywiście dyskusji. Inaczej wygląda dla mnie sytuacja kiedy mamy konie, które trzeba poddać korekcie i w przyszłości rokują na konie, które będą nieco bardziej współpracujące. Wtedy użycie bardziej dosłownych granic jest dla mnie uzasadnione.
Jeżeli chodzi o ujeżdżenie to marzy mi się, żeby obok idealnych obrazków w książkach były też opisane jak budowa danego konia może wpłynąć na różnicę przybranej przez niego ramy. Duża część laików myśli, że konie mają gumowe kości i można je dowolnie ustawiać tak żeby mieściły się w schematach. To samo tyczy się jeźdźców, są tacy którzy pomimo lat nauki nie będą mogli zachować idealnej linii wędzidło - nadgarstek - łokieć bo jest to dla nich anatomicznie niemożliwe.
Ktoś pisał o komentarzu speakera na bieżąco, która może publiczności tłumaczyć to co się dzieję podczas przejazdów. To dobry pomysł.
Mnie osobiście dotknęła krytyka przejazdu jednej z zawodniczek przez konia_pulpeta ( to ta instagramowa patoinfluencerka), która w prześmiewczym tonie opisywała przejazd. Było to przejazd Zawodniczki do której zawsze jadę oglądać konie jak szukam czegoś do kupna bo uwielbiam jak je pokazuje, jak one na nie reagują, że jak przyjeżdżam to jest pusta stajnia bo konie wietrzą dupska na padokach. Koń którego pokazywała był testowany przez moją młodą zawodniczkę i był bardzo miłym zwierzem. Wiem, że był późno zajeżdżany, miał przerwę i nie jest doświadczony. Jeżeli ktoś zna background to zupełnie inaczej patrzy na sprawę. Z drugiej strony - ludzie nie czytają programów wyborczych kandydatów na których głosują. Chyba nie możemy od nich wymagać żeby ogarnęli historię pary koń-jeździec. Oni oceniają tu i teraz. Już w cesarstwie rzymskim kierowano się tym czego chce lud, a chce chleba i igrzysk 😉 ale igrzysk takich które im się podobają, więc jak chcemy zostać na tych igrzyskach to musimy słuchać głosu ludu, nawet jak ich przekaz wydaje się płaski i niezrozumiały dla nas...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
18 listopada 2022 11:11
patat, "niestety z tego wychodzi woda na młyn da oburzonych"

To jest bardzo dobre podsumowanie. I sedno takiej gownoburzy. Bo taka narracja "ja to jestem kimś, a ty nikt, spróbuj być mną to zobaczysz jak to jest" śmierdzi po prostu. Co innego powiedzieć, wytłumaczyć - jak parę osób tutaj - dlaczego tak a nie inaczej, a co innego zatrzasnąć "hejterom gębę bo się czepiają". To nie prowadzi do dyskusji i wyjaśnień i pokoju tylko poróżnia te dwie "frakcje". Ja kumam że jakby tak każdy miał czas tłumaczyć każdemu dlaczego tandem/munsztuk/tak/nie tak to by dnia nie starczyło. I że za taką wiedze się placi. Ale jeśli nikt nie żąda sobie trudu choćby trochę i nie będzie otwarty chociaż trochę, i próbował być transparentnym to niestety tak będzie zawsze.

Bo co sobie może taki rekreant pomyśleć? A jak byliśmy dziećmi i słyszeliśmy od rodziców "jak będziesz dorosły to zrozumiesz" to co takie powiedzenie w nas kreowalo? "Hmmm no cusz dobra mame to ja pocekam aż bendem dorosły"? No nie. Raczej irytację.
Oczywiście, jako dorośli "zrozumieliśmy" (cokolwiek to było), tyle że w jeździeckim kontekście nie każdy z nas dojdzie do GP, nie każdy z nas skoczy 140cm, phiiiii nawet nie każdy nawet kto jest na tym poziomie MUSI wiedzieć jak konia doprowadzić do takiego poziomu bądź jak jeździć konia trudnego jeśli jedyne na czym posadzili tyłek to samojezdne bomboodporne misie kupione za X set tysięcy ojro. Nie będzie tego momentu dla większości z nas. Nawet dla tych którzy lgną wiedzy.

Fajnie by było jakby w Polsce, na takich Cavaliadach czy innych imprezach masowych byłyby bardziej popularne kliniki z prezentacjami, tak zwane demo. Może i nawet są ale nie słyszałam. Mnie o wiele bardziej interesuje jak topowy zawodnik rozkłada na części pierwsze jakiegoś konia czy parę na arenie niż jakiś pokazik jak konik biega w kółku bez ogłowia w rytmie disco polo. A byłam na takich fajnych demo w swoim życiu, np. z Hesterem czy Fry i van Olstami i to jest kopalnia takiej wiedzy z pierwszej ręki że aż ołówek się pali od pisania. Zwłaszcza pożyteczne dla publiczności niekonskiej kiedy dany demonstrator mówi w prostym i zrozumiałym języku.


kare_szczescie, Zgadzam się , z wyjątkiem ostatniego zdania. Jestem technokratą i zasób wiedzy , merytoryczny zawsze przedkładam nad głos ludu. Co nie znaczy że onego głosi nie słucham, bo może być sprzymierzeńcem.
Gillian   four letter word
18 listopada 2022 13:07
Jakby co to już jest kolejna aferka :-) teraz młody Whitaker trochę poleciał w tango z batem :-)

https://vm.tiktok.com/ZMFm9rQY8/

Czyżbyście uważały za sukces wsadzenie mocniejszego wędzidła na nieujeżdżoneho konia?
🙃

Iskra de Baleron, paradoksalnie tak trzeba zrobić (zakładamy, że jeździec umie dobrze jeździć). Takie teraz są badania i logika. Zakładamy mocniejsze kiełzno na kilka jazd, co by koń się nie nauczył, że mu wolno nieszanować ręki,ponosić, uwieszać się i co ino. Nabiera szacunku- zmieniamy na taki, na którym ze swoim brakiem równowagi może się bezpiecznie (ale z szacunkiem) oprzeć.

Dlaczego ludzie z wiedzą nie prowadzą kont w social mediach:
- bo mają wiedzę i wiedzą, że jeździectwo jest na tyle skomplikowaną dziedziną życia, że te platformy (forma przekazywnia tam treści) jest zwyczajnie nieodpowiednia. Nie da się wyjaśnić jeżdżenia na tikotowych filmikach.
- bo wiedza, że aby nauczać pacjent musi siedzieć na koniu żeby było o czym do jego poziomu nauczać,
- bo są ekonomicznie sprawni umysłowo i rozumieją zasadę funkcjonowania wolnego rynku- czyli pierwszą zasadę makroekonomii: ZA PRACĘ PŁACA.

Piszesz, że ktoś jeździ 10 lat i niczego się nie nauczył.... a co to kogo w sumie obchodzi. Dlaczego ktoś miałby poświęcić życie aby osoby, które mają słaby dostęp do dobrych szkółek i trenerów zbawiać. Każdemu co innego w życiu pisane. Tysiące ludzi pomimo tego, że jeżdżą nigdy się nie nauczy jeździć. Życie. Jeśli te osoby są inteligentne same zaczną szukać wiedzy. I któregoś dnia wchodząc do sklepu jeździeckiego po kolorowy bacik sięgną po książkę. I tak się zaczyna szukanie możliwości dokształcenia się. Followanie patobehawiorystek i innych superduper equitation w telefonach to jest papka dla mózgu. Często działająca na zasadzie "To nie ty nie umiesz, przed tobą jeszcze piękna droga, to oni nie umieją, są źli".Odwracanie kota ogonem.Zamiast motywowania do nauki, nauki dosiadu, dupogodzin- skupianie uwagi na rzekomych brakach innych (najczęściej znanych bo nieznanych nikt nie kojarzy i nie będzie się porównywał).
A i jeszcze po co dzieciom ostrogi na zawodach takich:

Ano po to, że jak się i koń i dziecko nakręci, to żeby go mogły w zakręcie prowadzić od tyłu do przodu (dojechać na wędzidło, żeby nie ciągnąć w celu skrócenia) i żeby nie ściął koń zakrętu (wyjechać łydką)- bo gdyby się nie dał skrócić i ściął zakręt to nie będzie pasowało a tam już nie ma kiedy w dojeździe domierzyć i można konia wpakować w przeszkodę.

Więc na niektóre konie młodzi zawodnicy mają ostrogi dla ich (koni) bezpieczeństwa.

Może i te kucyki to są samograje przy przeskakiwaniu, ale jednak zakręt trzeba wyjechać, linię trzeba wyjechac.

Iskra de Baleron, paradoksalnie tak trzeba zrobić (zakładamy, że jeździec umie dobrze jeździć).

kotbury,
Moja odpowiedz (żartem zresztą) była do Moon i odnosiła się do osób które niewiele potrafią.
😉

Nie muszę chyba tu pisać że dawanie „mocniejszego” wędzidła osobie która niewiele potrafi na koniu słabo ujeżdżonym to droga donikąd.

Moje stanowisko jest takie: edukować.



Moje stanowisko jest takie: edukować.

Iskra de Baleron, ale nie każdego stać żeby być matką Teresą...
kotbury, wielu zachodnich jeźdźców prowadzi rożnego rodzaju konta edukacyjne. Nie wydaje mi się by źle na tym wychodzili 😉
Sama zresztą linkowałaś fajnego Pana.

Jest coś takiego jak bariera językowa.

W tv publicznej lecą różne eventy jeździeckie - to jest miejsce w którym należy tłoczyć wiedzę. A nie mówić: oooo ten kłus mi się podobał 🤣
Iskra de Baleron, Wiedzą jest tajna, a komentarz wykastrowany by się nie narazić przypadkiem komuś.
Iskra de Baleron, ale on prowadzi youtuba a nie insta czy tiktoka i nagrywa pełne min. 30 minutowe filmy... przez które ze zrozumieniem niejeden niemieckojęzyczny słuchacz ma wyzwanie przebrnąć.
No i on na tych filmach na tych koniach siedzi OSOBIŚCIE i sam je zrobił do tego poziomu i potrafi pokazać coś nieprawidłowego i w sekundę zaraz prawidłowego bez montażu. Czyli on umie jeździć.
Polskie pato influencerki (99%) nie umieją jeździć... i tylko pierdolety natchnione wypisują.
Elaboraty o rozluźnionym wyrazie pyska itd. "Nie ma się do czego przyjebać?! Jak to nie ma, to zróbmy stopklatkę dokładnie tu i pokażmy "nieszczęśliwego konika"."

Jest multum fajnych kont,które pokazują knie, końskie życie, stajenne życie, swoje jeżdżenie, a anie pouczają- krytykują innych, nie krytykują sportu, nie szukają dramy na siłę. I mają zasięgi i wiernych fanów.
kotbury, ty chyba pobieżnie przeleciałaś wcześniejszą dyskusję.
Nie chodzi o nawrócenie pato bo to beton 😉
Nie chodzi o nawrócenie ich twardego elektoratu.
Chodzi o cała masę osób bez dostępu do dobrych trenerów które są łatwym kąskiem dla pato.
Rozumiesz?
Takich którzy widzą że czasem coś nie teges, ale nie wiedzą co i dlaczego. Oni łatwo stają się łupem pato bo de facto nie mają szansy znaleźć innych opinii.

To jest moje, najmojsze, subiektywne zdanie oparte na własnym doświadczeniu. Mi tez ktoś łaskawy tłumaczył jak krowie na rowie czemu młody koń robi tak a nie inaczej i czemu obrazek nie jest idealny itp itd.
Ja mam to szczęście że trafiłam na ludzi którzy chcą sie dzielić wiedzą.
Iskra de Baleron, ja rozumiem twoja opinię i się poniekąd z nią zgadzam.
Ale uważam, że social media ze względu na ich sposób funkcjonowania (formaty w nich funkcjonujące) nie są miejscem na nauczanie czy nawet tłumaczenie pewnych rzeczy.

Jeździectwo jest SZTUKĄ KOMPLETNĄ i procesem poznawczym kompletnym. Znaczy to, że będąc na etapie "łapania równowagi" nie można czytać/patrzeć na rzeczy o zebraniu i tegoż analizować bo żadne nawet najlepsze słowa nie zastąpią czucia ciałem. Trzeba to po prostu przyjąć i wiedzieć, że może kiedyś dostąpmy zaszczytu. Nie można sobie zrobić takiego "cherry picking", trzeba przejść wszystkie szczeble edukacji, nawet jak się wielu rzeczy jeszcze nie rozumie, to trzeba je przejść i nie dyskutować po co i dlaczego.

Te dyskusje, czy coś dobre, czy złe nie prowadzą donikąd. Jak ktoś już będzie na danym poziomie to sam z łatwością oceni obrazek - to dobre czy jednak niewłaściwe.

Ludzie sobie mogą oglądać innych jak ci jeżdżą ale nie w ramach edukacji i dyskusji publicznych itd. - bo to bez sensu. Mogą zapytać trenera i jego odpowiedź będzie wtedy dopasowana do ich poziomu percepcji. Mogą ich albo podziwiać albo nie i tyle.

Od edukacji pokornej co jest dobrym obrazkiem a co nie są KSIĄZKI.
Multum książek. Ja nie rozumiem dlaczego taki opór jest w tej materii.
kotbury, książki są martwe. Jest martwy obrazek i równie nieżywy opis który jak już sama napisałaś nic nie da póki się tego nie poczuje.
Trochę jakby czytać książki o jeździe autem a realnie jeździć.

Dużo osób oglądających zawody końskie nie jest w żaden sposób związanych z jeździectwem.
Oglądają bo leci w tv albo lubią oglądać cross mimo ze nigdy na koniu nie siedzieli.
Widzą jak ktoś brzydko skraca przed przeszkodą, albo w pasażu dłubie ostrogą aż wióry lecą.
Ślepi nie są przecież.
Skąd oni mają wiedzieć na co patrzą jeśli nikt im nie powie?

Czasy "bo tak" się skończyły i nie wrócą. Masa mówi "sprawdzam"
Ja uważam że to dobrze, wolę oglądać jezdne i ujeżdżone konie 😉

melehowicz o to to!
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
18 listopada 2022 15:59
kotbury nie rozumiem jednego. Dlaczego książki mają nauczyć "feelu" w siodle ale jakiekolwiek formaty na SM nie? I kto komu broni wziąć książkę o zebraniu i zacząć wszystko od dupy strony (a są tacy ludzie patrz ten taki Equisit który gada TYLKO o zebraniu)? Ja nie widzę żadnej różnicy jak ktoś se przeleci od razu na 200 stronę i leci ogarniać piaffy zanim jeszcze w równowadze usiądzie w ćwiczebnym co jest na 10 stronie takiej książki.

Nic nie zastąpi jazdy i to jest niezaprzeczalne, ale uważam że wyrzucanie do kosza SM jako medium gdzie można się doedukowac jest po prostu nie fair biorąc pod uwagę to że książka nie da nam wideo ani interaktywnej wizualizacji.

Głupi i totalnie nie związany przykład: ja dzięki Instagramowi i darmowemu kontentowi którzy wstawiają fryzjerzy podczas lockdownu nauczyłam sie robić cały łeb pasemek i balejaż z tymi wszystkimi bajerami typu kreatywne tonowanie/root tap i root melt i wychodzi mi to całkiem spoko. Ludzie się dziwią jak się dowiadują że robię sama że można. Bez palenia włosów i bez plam, nie gorzej niż przeciętny fryzjer. A z fryzjerstwem mam tyle wspólnego ze umiem koniu grzywę podciąć tak żeby się nie śmiali że miś kolargol

Czy nauczyłabym się tego z książki? Pewnie tak, jakby taka była co uczy ostatnich technik. Od fryzjera? Hmmm może, jakbym była na jakimś kursie? Czy obejrzenie jednego filmiku wystarczy? Nie. Czy nawet jak już się naogladam i uważam że umiem to ci wyjdzie jak jak filmiku? Też nie. Czy stoi za tym czytanie jakiejś teorii? Tak! Czy mogłaby być ona w formie infografiki/postu na SM? Oczywiście.

Przekładając na jeździectwo - zgodzę się na 10000% nikt się jeździć nie nauczy bez jazdy... Ale przynajmniej można ćwiczyć oko co jak powinno wyglądać. I masz rację to jest kompleksowa wiedza. W ogóle jeździectwo jest kompleksowe. Ale jeśli robimy takiego za przeproszeniem cockblocka na tą "wyższa" wiedzę to nie ma co się sadzić że ludzie nie rozumieją i jeszcze nie daj Panie dziela się jakimiś wnioskami z tyłka pod hasłem kont edukacyjnych.

A książkę to i może wydać jakiś jełop za przeproszeniem jak ma dużo kasy na wydanie i to nie oznacza że ktoś dał approval takiej książce pod względem merytorycznym.

PS. Mówię to jako osoba która ma biblioteczkę książek jeździeckich od RWYM do klasyka a i tak o wiele lepiej przyswajam wiedzę widząc na żywca z komentarzem kompetentnej osoby (choćby jako skryba sędzi ale też kanały kompetentnych ludzi tak jak ten Wolfgang którego wrzucałas - bardzo mi się podoba, a jeszcze bardziej gdyby mój niemiecki był lepszy xD) albo klinik.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
18 listopada 2022 19:58
A tak zmieniając i nie zmieniając tematu. Przeglądam sobie właśnie stories na insta i wyskoczyła mi właśnie kuniareczka, no tupta sobie. Ale koń kulawy w pień aż łeb lata. Zwróciło parę osób uwagę - w grzeczny sposób - hej, on jest kulawy, nie powinnaś na nim jeździć, on potrzebuje weta. Zero beki, ciśnięcia z niej, po prostu zwrócenie uwagi w neutralny sposób.

"NIE ON MA 20 LAT, ON TAK ZAWSZE BUJA GŁÓWKĄ, TO CZĘŚĆ JEGO OSOBOWOŚCI"

I oczywiście znaleźli się obrońcy (inne kuniareczki) podając milion różnych powodów dlaczego nie wolno mówić że jest kulawy, w tym "dajcie jej spokój, co dopiero zmieniła stajnie, więcej jej stresu nie trzeba" "hejtujecie dziewczynę która znalazła sobie hobby jazdy konno, dajcie jej spokój" aż do eskalacji pewnej wymiany zdań pomiędzy kilkoma użytkownikami która się zakończyła w bardzo, ale to bardzo niecenzuralny sposób (że taki mały dzieciak używa aż tak wulgarnych eufemizmów to szok, no ale może ja stara jestem xD)

No, i to mnie wkurza w jeździectwie, i tez tych social media ogółem że przyjdzie ci taka armia zielona i będzie bronić psiapsi żeby nie popłakała bo wrzuciła film z jazdy na kulawym koniu i ludzie jej zwrócili uwagę. Wszyscy tak kochają konie a taki j*bitny fakt że koń jest kulawy ich jakoś nie obchodzi.

Tu by się przydały te instagramerki od dram, na takich kontach pójść jak dzik w maliny a nie konik pol sekundy zamknął oczko czy otworzył pysk. No, ale jakoś tam ich nie ma 😀
Ahh uwielbiam „ten koń tak ma” 😂
Chociaż… po tym jak Baleron pociął sobie nogę to pewnie będę tak mówić 😅
No właśnie, a te same osoby potem wylewają pomyje na sportowców, gdzie koń krzywo stanie dwa kroki i ma weta.🙃
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 listopada 2022 20:55
I rękę sobie daję obciąć, że takie osoby nawet jakby im całą wiedzę dać za darmo to nie będą chciały skorzystać.
safie, przecież one wią 😁
Kto zna lepiej konia niż kochająca pańcia 😉

flygirl, ty jeśli dobrze pamietam to taką niesamowitą metamorfozę jeździecką zaczęłaś w Norwegii, prawda?
Iskra wtedy zaczęły mi się otwierać szerzej horyzonty, ale szczerze? Dalej myślałam stereotypowo, a sądziłam że trafiłam na rzadki wyjątek w kwestii podejścia do jazdy i koni ogólnie. Nadal nie byłam w tylu stajniach i u tylu zawodników w domu, żeby bronić cały sportowy światek, bo jak i wszędzie są patologie. Ale albo mam szczęście w trafianiu do dobrych miejsc, albo po prostu jest ich więcej niż by wynikało z gownoburz i screenów po zawodach. A i przez to, że wcześniej nie pracowałam u żadnego polskiego skoczka, to myślałam, że u nas jest zacofanie i w kwestii opieki i jazdy nie sięgamy zachodowi do pięt. Moje aktualne miejsce pracy zweryfikowało bardzo moje myślenie. A swoją droga miło, że pamiętasz, że byłam w Norwegii bo to już zaraz trzy lata mina. 😁
flygirl, czas leci… mogłaś nie mówić 😅
Jesteś takim pięknym przykładem jak wielkie ma znaczenie trafienie do odpowiednich miejsc i ludzi i posiadanie otwartej głowy
Szkoda że jestem już stara 😉😁

Edit: pisanie z telefonu mi nie służy
Nevermind   Tertium non datur
18 listopada 2022 22:52
KaNie, żałuję, bo bardzo lubiłam Twoje konto. Twój kontent faktycznie musiał zajmować w ciul czasu, bo były to jednak filmy własne z dokładnym wyjaśnieniem.


Facella, Inaczej, do konta edukacyjnego nie potrzeba aż tyle zaangażowania, bo temat jest nośny. Wystarczy działać tak jak ww. edukatorki, relacje ze skrawkiem wiedzy, prawdziwy post raz na miesiąc czy dwa. Nie rozumiem dlaczego po wszystkich moich wypowiedziach na temat tych pań uważasz, że jestem w nie zapatrzona, ale ok.
Akurat prowadzę podobne konto (nie edukacyjne, tylko takie jak mówisz, nie-prywatne) i wiem ile czasu i zaangażowania wymaga, samo wstawienie i wypromowanie każdego jednego posta zajmuje mi pół dnia. Próbowałam wybić się na wielu kontach i nie mogę się pochwalić, że mam spektakularne efekty czy jestem specem od social mediów, ale że to trudne to akurat wiem 😉 I mówię z własnego doświadczenia, że edukacja to akurat temat piekielnie nośny. Za każdym razem jak podejmę próbę edukacji ludzi na koński temat, to dana próba sama niesie się w świat. Mogę sobie stawać na rzęsach, ale mój główny kontent nigdy nie będzie miał tyle wyświetleń co wrzucone mimochodem kilka slajdów z końskimi przemyśleniami. Zajmuje to czas, planowanie, szukanie informacji, ubieranke w słowa, ba, samo wstawienie gotowego już tekstu z wybranymi wcześniej obrazkami potrafi zająć godzinę (sprawdzone). Ale to „samo” się chce robić, chce się pisać, jeśli jakiś temat Cię zapali. Dla mnie to jak najbardziej jest porównywalne z re-voltą, bo tutaj spędzam czas na czytaniu, pisaniu, czasem szukam zdjęć czy przykładów i podobnie, godzina za godziną „tak po prostu” się schodzi. A wszystko to dlatego, że jakiś temat sprawił, że chcę się wypowiedzieć.

Miło jest pomyśleć, że dzięki nam ktoś nauczył się czegoś pożytecznego i nie da się złapać na popularne bujdy. A do tego przy edukacyjnym kontencie masz masę pozytywnych sygnałów, ludzie piszą że super się tego dowiedzieć i patrzą na Ciebie jak na kogoś z niebywałą wiedzą. A jeśli do tego zrobisz quiz czy kontent typu „ćwicz swoje oko”, to już w ogóle są wniebowzięci. Jedna z moich wirtualnych koleżanek, po obejrzeniu moich „edukujących” relacji zaczęła wysyłać mi filmy z pytaniami o opinię odnośnie problemów behawiorlanych. Co jest o tyle zaskakujące, że w tych relacjach nie poruszałam żadnych zagadnień dotyczących końskiego behawioru...
Powiem szczerze, że mi tam nieraz marzy się zabranie za edukację, ale właśnie te moje małe edukacyjne próby nauczyły mnie że łatwo popełnić błąd, wprowadzając przez to w błąd innych i że trzeba naprawdę wiele wiedzieć, żeby zrobić wartościowe edukacyjne treści. Dlatego na razie się tego nie podejmę, chociaż chętka nieraz mi wraca na widok promowanych obecnie farmazonów.


patat, Tak, jeżeli z samej swojej budowy i mechanizmu działania np. kaleczy konia, zawiera ostre elementy których nie można użyć, nie powodując zranień/silnego bólu. No cóż, moim zdaniem niektóre dźwignie są na tyle mocne, że nie da się mieć wystarczająco stabilnej ręki, by nie powodowały dyskomfortu. Ale to moje zdanie. Dla niektórych to soczysty plaskacz od rzeczywistości. Bo faktycznie, wszystko jest super ale:
a) w teorii 🙂
b) z grzecznym, tolerującym wiele koniem
c) z koniem lekko jakoś tam popsutym ale nie niebezpiecznym
I nie chodzi żeby od razu wsadzać mocne wędzidło... tylko może trochę autorefleksji - jednak nie wiem wszystkiego? Jednak mój dosiad pozostawia wiele do życzenia? Jednak nie zawsze dana metoda się sprawdza? Jednak nie jestem super zaklinaczem koni? Albo - jednak... boję się? I w ten sposób zyskuje się zastrzyk pokory, a to otwiera drzwi do prawdziwej nauki, prawdziwego dążenia do ideału.
Niestety nie wszyscy. Niektórzy będą iść dalej w zaparte, że nie wiem, konik potrzebuje szkolenia na kolejny level czy tam "przepracowania z ziemi".

Ja te teksty typu "wsiądź i pojedź lepiej", "nie wypowiadaj się jak tak nie jeździsz" rozumiem jako skróty myślowe odnoszące się do braku doświadczenia danych osób z podobnymi końmi. One po prostu nie wiedzą, jaka może być problematyka w takim treningu, z czym trzeba się mierzyć w przypadku niektórych koni, wreszcie - jak jest to niebezpieczne samo w sobie, z masy różnych przyczyn, od gabarytów konia i jego nieobliczalnych zachowań, po trudność techniczną parkuru i wysokość przeszkód.
Niestety często wychodzi z tego woda na młyn dla oburzonych.
Amen.


kare_szczescie, O to to!


donkeyboy, Nic dodać nic ująć. Chyba tylko tyle, że w odniesieniu do wypowiedzi patat, każda strona ma swoje racje odnoście używania/piętnowania „nie jeździsz na poziomie GP nie gadaj”.

Dla mnie to zdanie zawiera jeszcze jedną istotną kwestię, a mianowicie to, że za słowami powinno iść potwierdzenie. A jeśli tym „potwierdzeniem” jest konik uwalony na przód nie idący nawet na kontakcie, to czy taka osoba faktycznie wie jak się jeździ GP?
Co do patologii to zależy nie tyle od kraju co od tego, kto jaka ma wizję, są stajnie od pro sportu gdzie jest wpie*dol nasz codzienny, a są stajnie, gdzie nikt ręki nie podnosi i samo się robi. W tym samym zachodnim kraju. U nas w stajni na x koni chodzących od 2* w górę to może parę chodzi na pelhamie z łącznikiem, a tak to tęcza miłość i oliwusia w pysiu 😉

Jeśli coś się rzuca w oczy to głównie różnica między zawodnikami co jeżdżą niejezdny szrot bo muszą, a zawodnikami z zapleczem, którzy jeżdżą na swoich warunkach i dobierają sobie tylko takie konie, ze i najgłupszemu trzylatkowi do łba nie przyjdzie kwestionować autorytetu człowieka. Dla mnie to był szok stulecia że są w ogóle konie, z którymi się nie negocjuje, tylko pokazujesz palcem i masz xd i to surówki albo ledwo ujezdzone właśnie.

...a co do zuego sportu to tylu kulawych koni pod siodłem to nigdzie tyle nie ma co w "naturalnych" stajniach. Tak źle i tak niedobrze 🤷
kokosnuss, te gdzie niekoniecznie pokazujesz palcem i masz w wieku 3 lat czasami oddają zainwestowany czas i obitą d*pe z nawiązką później, ale to jest sytuacja w którą trzeba się pakować świadomie - niefajna sytuacja powstaje wtedy, kiedy zawodnik dostaje takiego konia a w pakiecie presję na chodzenie młodych koni wg wieku. Ale tak czy inaczej, większość osób preferuje jednak ten typ, że pokażesz i masz. Mnie nauczenie 2.5 latka chodzenia na lonży zajęło ostatnio 15 minut. Zdjęty z łąki.
Iskra de Baleron,
Bo flygirl to po 1 ma talent, a po 2 nie boi się bardzo ciezkiej pracy i przedewszystkim pracy nad sobą. Dlatego jest tu gdzie jest i dzieciaki powinny brać z niej przykład.

Ja wpadłam na głupi pomysł working studenta w mojej pracy. Nie dlatego, że nie chcemy nikogo zatrudnic, a po to żeby dzieciaki miały szanse sie nauczyć czegoś realnie, dobrze, zeby zagarniały wiedzę i doswiadczenie którego nigdzie nie znajda w SM i w szkołkach.
Po jednej osobie mam taką odrazę, że nie wiem czy jest sens w ogole to robić. Bo wychodzi na to ze takich młodych ludzi jak flygirl się nie uświadczy już praktycznie.
Ja jestem zalamana i czuję że jestem w temacie podejścia do konia i poświecenia sie dla rozwoju, już takim elementem wymierającym. Że koń już dawno dla tych dzieci przestał byc na 1 miejscu. Teraz po treningu, pierwsze co się robi to wrzuca sie filmik albo fotke na IG, a potem jak sie przypomni to koń może jeść dostanie i sie go ogarnie.

Dlatego uważam, że jest tyle krzykaczy bo to łatwe. Ale ani jedno z tych dzieciaków nie zadalo sobie tyle trudu, żeby iść zobaczyc coś od środka, przeżyć coś, zrobić coś i faktycznie cieżko popracować żeby nauczyc sie widzieć i czuć.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się