własna przydomowa stajnia

TRATATA, ja nie uważam że to jest debilizm. Jest weterynaryjny burdel. Zawody poodwolywane z tygodniowym wyprzedzeniem, po uiszczeniu opłat (w tym za hotel) bo wścieklizna, bo herpes. I to dobrze że odwołują, bo gorsze jest zamiatanie pod dywan i potem do domu do stada zrebnych klaczy przwozisz nie wiadomo co. Ja budowałam stajnie od zera i klacze hodowlane mam odizolowane od reszty, nawet nosami przez płot się nie dotykają z innymi końmi - ale nie każdy ma takie możliwości.

Poza kwestia weterynaryjna, może w końcu będzie wiadomo kto i gdzie ma konie i w jakich warunkach - mieszkam w regionie, gdzie na wsiach bywa po 10 koni w komórce, nie widzących światła dziennego miesiącami, przywiązanych w stanowiskach. W końcu dowie się może o nich inspekcja.

Szkoda tylko, że przepisy nadal wymagają przejścia przez OZHK jeśli chodzi o konie importowane i opisane w zagranicznych związkach, dużo prościej byłoby pojsc do ARiMR z paszportem. Bo czekanie na łaskawy opis z OZHK bywa długie.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
30 listopada 2022 16:42

Starałam się czytać uważnie i nie wiem jak rozwiążą kwestię zwykłego kowalskiego, który ma sobie konia gdzieś tam w pensjonacie, który nie jest gospodarstwem. Podejrzewam, że ARiMIR zaleje fala wniosków o numer stada a tylko gospodarstwa je mogą otrzymać.

TRATATA,

Można posiadać nr stada nie posiadając gospodarstwa. Tak najprościej, osoby które mają np kozy, a nie mają gospodarstwa/nie są rolnikami bez problemu dostają nr stada. Istnieje w ARiMR też coś takiego jak mini siedziba stada i otrzymują go osoby, które np posiadają w mieszkaniach w bloku miniaturowe świnki. Taka miniaturka świnki powinna być zgłoszona do ARiMR jak duża świnka i wtedy taki nr mini jest nadawany. Oczywiście większość osób tego nie zakłada bo nie wie, że coś takiego powinno się zrobić.
Chyba wolę mieć w ARiMIR numer stada, niż się męczyć ze zgłaszaniem importowanego czy narodzonego konia do bazy OZHK... Raz że czas oczekiwania jest śmieszny, dwa witki mi opadają przy opisie a zwłaszcza przy konieczności nadania imienia...
Ja wiem że zrzędzę o tym za każdym razem... ale serio... są czipy a oni dalej imię...

Jeśli się nie mylę to w DE każdy posiadacz konia jest zarejestrowany i ma nadany "numer właściciela". Jakoś żyją i sobie radzą.

Chyba gorsza od przepisów dot stada jest zmiana rękojmi na 6 letnią 😅
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
30 listopada 2022 17:54
Mi to obojętne, zgłoszę swoje i tyle, ani nie rozmnażam ani nie handluję końmi więc nic to w moim życiu nie zmieni. Jeśli pozwoli to bardziej kontrolować dobrostan zwierząt to super.
Gillian   four letter word
30 listopada 2022 18:03
Wiem, że są tutaj nawet osoby, które zostawiają konie samopas i to działa. Natomiast ja bym się absolutnie nigdy na to nie zdecydowała. Nuh-uh. Konie są zbyt pomysłowe to jedno a drugie ludzie dookoła dużo mądrzejsi nie są. Plus latające psy jak to na wiosce standardowo bywa, nieszczęście gotowe.
Tak się zastanawiam, dużo osób z Was ma konie w innej lokalizacji niz mieszka? Bardziej mam na myśli wolny wybieg jednak biorę też pod uwagę codzienne dojazdy rano i wieczor by chować 🙂
Jak do tego podeszliście na początku? Nie stresowaliscie się by zostawić zwierzaki?

Piaffallo,
Nie obawiaj się. Zrób wolny wybieg, to nie bedziesz musiała przyjeżdżać rano i wieczorem. Siano wrzuć do paśnika, a treściwe niech podajnik podaje. Zamontuj poidło podgrzewane. Wtedy wystarczy gdy raz na 2-3 dni zajrzysz do koni.
Mam tak od 10 lat. Jestem codziennie (prawie), ale nie muszę być rano, ani wieczorem. Nie muszę wypuszczać a później zamykać. nie muszę karmić ani poić. W zimie muszę co 2-3 dni owsa dosypac do podajnika i co 12-14 dni bele siana wtoczyć do paśnika. Od początku maja do połowy listopada mają trawę na pastwisku, więc nie dostają siana i owsa.
Wiem, że są tutaj nawet osoby, które zostawiają konie samopas i to działa. Natomiast ja bym się absolutnie nigdy na to nie zdecydowała. Nuh-uh. Konie są zbyt pomysłowe to jedno a drugie ludzie dookoła dużo mądrzejsi nie są. Plus latające psy jak to na wiosce standardowo bywa, nieszczęście gotowe.
Gillian,
Nie zgodzę się. Konie kombinują i mają pomysły gdy się nudzą, gdy są zamknięte na małej powierzchni. Lub gdy im siana/trawy zabraknie. Ludzie nie przysparzają mi kłopotów. Psy ganiaja konie codziennie kilka razy, zwłaszcza gdy ja przyjeżdżam, to startują do koni. Poganiaja je i przybiegają po nagrode za dobrze wykonaną pracę. Konie mają je w nosie. Dopiero po kilku minutach obszczekiwania irytują się i troszke się ruszą. Generalnie to konie nie boją się psów. Poza tym na wsi nie ma psów biegających luzem. Poza moimi są jeszcze dwa, ale trzymaja sie od koni na dystans.

LSW, tylko się cieszyć, mi niestety się zdarza że dzikie zwierzęta niszczą ogrodzenie (łosie kładą wszystko...). Do tego nie wyobrażam sobie nie być kilka razy dziennie, bo kolka, bo kaszle, bo codzienny przegląd zrebnych klaczy, bo się pokopaly i noga spuchła itp. itd., do tego załóż derkę, zdejmij derkę, i inne takie. Ale to też nie są konie prymitywne, koniki polskie doskonale funkcjonują przecież w rezerwatach mając minimalna opiekę. Więc dużo zależy jakie ma się konie. Aczkolwiek ja bym konia w miejscu gdzie nie ma w razie czego nocnej opieki nie postawiła, ale to ja
Oczywiście, że mam sąsiadów, dodatkowo na chwilę obecną bardzo pomocnych we wszystkim 🙂 Wiem, że jakby sie cos działo to dadzą znać, ale przy wecie czy coś nie będą. Raz dziennie zjechać to żaden problem, nawet kogoś wysłać jak coś drugi raz z domowników też nie kłopot. Terenu mają dość, strumień płynie przez teren więc woda jest stale, schować się mają gdzie plus siano to wiadoma rzecz.
Ehhh cały czas biorę wszystkie za i przeciw by potem nie pluć sobie w brodę, że mogłam odpuścić.
Mam jeszcze czas więc na spokojnie staram się do tego podejśc z chłodną głową 😉
Ja przez 3 lata miałam w dzierżawie stajnie 20km od domu, na 10 koni i never again.
Raz, że to był też pensjonat, nie tylko moje. Niby blisko cywilizacji, niby zawsze ktoś się kręcił ( pracownik sąsiadującego hotelu mieszkał nad stajnia). Dwa, że tylko 20km, ale w dłuższej perspektywie te dojazdy były męczące, a czasami przyjeżdżałam w te i z powrotem kilka razy.
No i pomimo, uważam, super organizacji, spoko ludzi, przeważnie grzecznych koni, jak zostawiałam stada same na padoku, to nie czułam się swobodnie. Czułam brak kontroli jakiejkolwiek. No więc bardzo rzadko starałam się zostawiać stajnie bez nikogo (czyt. spędzałam tam większość dnia, ale to akurat moja praca)
Przez te lata szczęśliwie wszystkie grube akcje, wojny na wybiegu (włącznie z awaryjnym ratowaniem jednego konia przed drugim), ucieczki, zdarzyly się zawsze podczas mojej obecności, albo przy stajennych.

Mega mnie to zmęczyło psychicznie. Teraz mam pod domem i śpię spokojnie 😉
insza inszość, że kobiety wolą mieć swoje dzieci pod skrzydłami.
Gillian   four letter word
30 listopada 2022 23:02
LSW, Mój koń ma za kilka miesiecy 30 lat i problemy z poruszaniem się. Nie obroni się przed psami :-) to nie kwestia dzieci, tylko opieki i odpowiedzialności.
Przesadzasz z tymi psami. Nigdzie nie grasują watahy psów. A z psem, czy z dwoma, każdy koń sobie poradzi. Nawet słabo ruszający się. To nie wilki. Wystarczy, że tupnie nogą.
Jasnowata dziękuję 😉
Właśnie obawiam się najbardziej tak na prawdę sytuacji nocnych, bo w dzień i tak konie będą same jak ja bede w pracy, więc to tak jakby wychodzi podobnie.
Psów tam nie ma :P Dziwna ta wieś 😅 Chyba dopiero ja coś zwiozę hehe

Gillian   four letter word
01 grudnia 2022 08:09
Chciałabym przesadzać. U nas to realny problem, nie do rozwiązania póki co ze względu na mentalność lokalnej społeczności. Co wieczór psy są spuszczane z łańcucha i jazda się zaczyna :-) pomaga jedynie czujne oko i pistolet hukowy.
osz kurde! Jak u nas, na dzikim wschodzie, 50 lat temu.
Można mieć konie pod domem i nawet 20m i zawsze może się coś wydarzyć! Tym bardziej w nocy gdy śpimy. Nie popadajmy w paranoję, bo jeśli konie mają dużo miejsca i żarcia w pip to nie kombinują i się nie kaleczą!
Siano daleko od wody, marchew, buraki i siano do oporu. Tylko paśnik dostosowany do ilości koni, bo inaczej będą się wyganiać wiadomka.
Piaffalo 100 km od domu to nie jest aż tak daleko. Zawsze można zmontować kamery i podglądać jak konie stoją przy paśniku 85% dnia, bo reszta czasu to jest spanie i chodzenie do wody.
Mam stajnię od 14 lat, hoduję konie, wolnowybiegowo trzymam od 6 lat. Wet przyjeżdża do mnie na odrobaczanie, szczepienie i badanie kobył na źrebność. Także wiem co mówię i nie ma różnicy czy to będzie KN czy WLKP. 🙂
I uważam, że wydelikacanie koni powoduje tylko i wyłącznie człowiek 🙂
Ja rozumiem stare konie ledwo człapające. Ale zdrowe w sile wieku na prawdę nas prawie nie potrzebują 🙂
ale teraz jest modna nadopiekuńczość i szukanie problemów. I wszystkie konie sa specjalnej troski i wszystkie chore. I muszą mieć specjalne warunki, nadzór dietę. Niedługo siano zostanie wycofane z diety. Zastąpi je kilkanaście następnych rodzajów meszy.

Zauważyłęm, że wraz ze wzrostem postów w temacie " jakie pasze dajecie swoim koniom" wzrosła ilość postów w temacie "wrzody żołądka".
... nie chce mi sie więcej pisac....


Zauważyłęm, że wraz ze wzrostem postów w temacie " jakie pasze dajecie swoim koniom" wzrosła ilość postów w temacie "wrzody żołądka".

To raczej odwrotna zależność 😉 zwyczajnie zaczęto diagnozować to co kiedyś zostało by pominięte...
LSW, nokia6002, tak Was czytam i zazdroszczę…
Mój koń wpadł na genialny pomysł i położył się przy samym płocie, tarzając się zaczepił o taśmy rozdzielające padoki. Pociął się do samej kości, mięsień, tętniczka, wszystko przecięte.
Ja bym z taką lekkością nie pisała o tym ze konie są bezproblemowe i że wszystko będzie dobrze.
Może być dobrze ale wcale nie musi.
Poidło, każde może się zaciąć, uszkodzić, koń może do niego choćby nasrać. Podgrzewanie może przestać działać z powodu braku prądu i wtedy przy dużym mrozie zamarznie. Mi kabel grzejących przegryzła mysz…
Każdy sposób chowu ma plusy i minusy.
198F77CF-B703-458C-A9AF-B7C8BDC22321.jpeg 198F77CF-B703-458C-A9AF-B7C8BDC22321.jpeg
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 grudnia 2022 10:28
Też byłabym ostrożna z takimi uwagami, że jak konie mają wodę, siano i miejsce to wszystko będzie zawsze cacy. Koń koleżanki żyjący w stadzie, na hektarach, z sianem pod kokardę stwierdził, że idzie w pizdu do sadu sąsiada i poszedł .... z płotem .... w efekcie dorobił się rany bardzo podobnej do tej, którą wstawiła Iskra wyżej, też na tylnej nodze. Koleżanka wróciła z pracy i po 22 00 wzywała weta do szycia. To było może z miesiąc, półtorej tyg temu, dziś koń ma tam coś w rodzaju bliznowca bo się spaprało i nie dokracza tyłem, także ten ....

Sama też od X lat mam konie wolnowybiegowo przy domu i bym nie zostawiła samych samopas boooo mam jednego, któremu się nudzi, a siano, woda, inne konie, którym żarcie styknie i spanie nie są dla niego wystarczająco dobrym towarzystwem, więc jak nie mam go na oku, nie pracuje z nim to włącza się kombinatorstwo, a to się zwykle słabo kończy. Ktoś mi napisze "to go daj do innego stada" , no, no weź i go daj .... spokczko fajnie się pisze ....
Ja bym się też bała zostawiać taki samopas - mam konie w przydomówce. 99% czasu któreś z nas jest w domu, wiadomo, że w nocy śpimy, wyjeżdżamy czasami po zakupy itp, były okresy kiedy konie stały same, bo oboje akurat mieliśmy dzień biurowy. Zawsze to jednak powodowało u mnie stres - a mieszkamy naprawdę w spokojnym miejscu bez watach psów, wilków i złowrogich sąsiadów, a liczba zdarzeń przykrych w porównaniu do czasów, kiedy konie trzymałam w pensjonacie jest tfu tfu znacząco mniejsza. Ale przez ostatnie 3 lata zdzarzyły mi się położone niby pancerne płoty, kolka, napad strzyżaków czy źrebak który wyszedł z padoku i nie potrafił wrócić do matki, kupa w poidle, kantar zaczepiony o siatkę z sianem, koń, który postanowił że ściana wiaty to jest wspaniałe miejsce, żeby się wytarzać i utknąć i wiele innych takich niby błachych zdarzeń, ale gdyby wtedy nikogo nie było na miejscu to no mogłoby być z końmi kiepsko. I to prawda, że przez 99% czasu nic się nie dzieje i konie sennie jedzą albo śpią i paczą w dal i nawet będąc na miejscu nie da się wszystkiemu zapobiegać, ale jednak szanse odratowania delikwenta z kolką są nieporównywalnie większe przy szybkim wyłapaniu objawów. I nie mów proszę LSW, że to nadopiekuńczość - moje konie tez mają stały dostęp do siana i się non stop padokują - to po prostu odpowiedzialność i kalkulowanie na jakie ryzyko jesteśmy w stanie się zgodzić
Nawet jak się śpi, to będąc obok często się usłyszy w nocy raban czy kopytka tup tup po asfalcie zamiast po padoku. Nie raz, nie dwa wstawałam.

Co do 24h na dworze pewnego bezpieczeństwa - no cóż, opatrywałam egzemplarz, który mając wszystko postanowił sobie zrobić hop za płot i wylądować na jakimś kamieniu, w efekcie czego odłamał sobie pół kopyta i otworzył tętnice. Krew tryskała na 1,5m w górę, efekty specjalne jak w filmach, myjkę spokojnie można było wynająć do kręcenia horroru 👌 Myślę, że bez natychmiastowej reakcji i tamowania to zastanoby trupa.

Mój osobisty, co to naście lat tylko się opalał na dworze, rok temu wykopał w płot zrywający przyczepy międzykostnego. Może tu akurat czas reakcji nie był tu jakiś znaczący, ale to tak propo "tyle lat się nie działo to się nie wydarzy". Hehe, no nie 🙃
Myślę, że we wszystkim potrzebny umiar i zdrowy rozsądek. Moje dwie (kiedyś trzy) łażą po blisko pięciu hektarach stepu z krzaczorami, rowkami i innymi atrakcjami. Raczej nie robią sobie krzywdy...raczej. Nie zaglądam do nich co chwilę, kontrola jest rano i wieczorem. W międzyczasie wiele mogą wymóżdżyć. Kucynka wróciła kiedyś na trzech - diagnoza - pęknięcie kości. Jakby była sytuacja rany, krwotoku to mogłabym żywej nie zastać. Ale nie zawinę ich przecież w folię bąbelkową ani nie postawię w boksach "bo bezpieczniej". A i w boksach musiałby być monitoring i ktoś patrzący non-stop w ekran. I to ktoś blisko. Zdarzało się, że ja byłam w pracy, mąż w pracy, oboje ze 40 minut do domu mieliśmy i telefon od sąsiada, że któreś uciekło. Dobrze, że sąsiad łapał. Tylko on też nie jest tu na stałe a inni kawał przez łąkę.
Nie unikniemy wszystkiego, wypadki są i będą... dlatego wypadkami się nazywają... chociaż przy niektórych koniach już zakrawają na codzienność.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
01 grudnia 2022 14:12
SzalonaBibi, Ale nikt z nas tu nie jest wstanie przecież kontrolować koni 24h na dobę, większość jednak pracuje i śpi 😉 Jednak polecane kilka postów wyżej zaglądanie do koni raz na 2-3 dni to już jednak jest przesada.
Ja zaglądałam rano, przy okazji śniadania. Potem popołudniem - sprzątanie kup, praca z końmi itd. I wieczorem, dając kolację.
I dla mojej głowy - tak było lepiej.
TRATATA, jak coś jest rządowe i jest digitalizowane to za chwilę będzie batem na obywatela.
Trust me.
SzalonaBibi, - ale często jak coś się dzieje, to słychać, widać. Często nie tyle chodzi o uniknięcie wypadkowi (bo niektórych to na prawdę nie przewidzisz), a ogarnięcie jego konsekwencji, gdzie najważniejszy jest czas. Czy to kolka, czy rana, którą trzeba zszyć (na co jest maks kilka godzin, a czasem i minuty, po dwóch dniach to można już tylko martwe tkanki usuwać).
Nie mówię, żeby dmuchać na konia 24h, ale jednak jakieś rzucenie okiem kilka razy na dzień, czy bycie na miejscu, żeby fakap ogarnąć są istotne.

Co do częstszej diagnozy wrzodów, RAO i tym podobnych - kiedyś koń "tak miał" i se najwyżej szybciej zdechł. Kto słyszał o wrzodach 15 lat temu? Nawet 10 lat temu to był rzadko diagnozowany temat. Sama znam kilka koni, które na 99,9% były wrzodowe, ale "tak miały". Koń często kolkuje? Taki typ. Koń chudy mimo futrowania? Taki typ. To samo RAO - kiedyś koń miał astmę/alergię i w pewnym momencie się usypiało. Kto odczulał, robił inhalacje, trzymał na odpylonej ściółce, moczył siano? W zasadzie nikt. Kurka, w lubuskim to te 15 lat temu był jeden wet, co dojechał albo i nie. Częściej nie. Podawania zastrzyków i opatrywania ran nie nauczyłam się z nudów, a z konieczności. Szanowny pan czasem tak "już jechał", że zjawiał się trzy tygodnie później. Czasem wołało się wetów z ościennych województw, ale wiecie, nikt do "pierdół" nie walił 200km w jedną mańkę.
Osobiście bardzo doceniam obecny rynek pasz, supli, czy nawet to, że mogę kupić sobie gotowy mesz zrobiony w sposób, który umożliwia zalanie go zimną wodą na zawodach. To jest super wygodne. Tak samo możliwości diagnostyki, gdzie często wystarczy dobrać warunki życia do przypadku i problem mija. Nie widzę w tym nic złego.
Hej. Mam przydomową stajnię. Obecnie brak czasu na jazde. Moja klacz się nudzi. Znalazlam dziewczyne ktora chetnie pojeździ ale jest niepełnoletnia. Nie jestem trenerem i nie chce brac odpowiedzialnisci jak w razie spadnie. Czy moge sie jakoś zabezpieczyc? Jakieś oświadczenie od rodzicow czy cos?
Zawsze bierz oświadczenie od Rodziców.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się