kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
12 stycznia 2023 20:52
Perlica, we wtorek mam rezonans z kontrastem. Na szczęście powiedzieli, że badanie wykonają mimo za wysokiego TSH i przekroczonej kreatyniny, ale to może dlatego, że mówiłam, że to właśnie endokrynolog dał mi skierowanie na rezonans.
efeemeryda   no fate but what we make.
12 stycznia 2023 22:07
Perlica, tak tylko dla jasności pozwolę sobie napisać, ze Giardia ma różne genotypy; wyłącznie ludzkie, wyłącznie psie, ale także takie mogące atakować oba gatunki. Także ktoś tu coś czytał na parazytologii, ale nie do końca 😀 😀
efeemeryda, no właśnie, więc jak najbardziej można się od pieska zarazić🙊
Ty to widzisz wiesz, ale dlaczego dr gastrolog tego nie wie? Myślę,źe powinien jednak to wiedzieć .0246974398934E+34;
Perlica, we wtorek mam rezonans z kontrastem. Na szczęście powiedzieli, że badanie wykonają mimo za wysokiego TSH i przekroczonej kreatyniny, ale to może dlatego, że mówiłam, że to właśnie endokrynolog dał mi skierowanie na rezonans.
Dementek,
Z tego co wiem, to kontrast od tomografu może być problematyczny przy tarczycy, a nie kontrast od rezonansu. Ja nie fachowiec, ale mam hashi, a rezonans łba co roku od dawna (nie zawsze z rezonansem), więc to tak od strony pacjenta.
efeemeryda   no fate but what we make.
13 stycznia 2023 08:12
Perlica, No raczej, ze powinien wiedzieć, ale parazytologia u lekarzy zwykle leży i kwiczy, podobnie jak inne zoonozy. Nie słyszałaś nigdy od kogoś jak to ginekolog kazal się pozbyć kota bo TOKSOPLAZMOZA ? 😀
efeemeryda, słyszałam, że w ciąży kobieta nie powinna jeść surowego mięsa i nie powinna sprzątać kuwety ( no umyć ręce bardzo dokładnie).
efeemeryda   no fate but what we make.
13 stycznia 2023 12:16
Perlica, jeśli sprząta raz na trzy dni lub rzadziej to tak i ma młodego kota 😀 w przeciwnym wypadku zagrożenie znikome
efeemeryda, słyszałam, że w ciąży kobieta nie powinna jeść surowego mięsa i nie powinna sprzątać kuwety ( no umyć ręce bardzo dokładnie).
Perlica, jakby kobiety nie mogły jeść surowego mięsa to inuici, masajowie i trochę innych by wyginęło... a to jak na razie najzdrowsze populacje świata.
kotbury, nie pisz bzdur, bo zarazić się można. A przecież nie znaczy, że każda kobieta w ciąży , która zje surową rybę lub mięso się zarazi. Można mieć pecha i tyle.
efeemeryda   no fate but what we make.
16 stycznia 2023 21:31
Perlica, dokładnie. Surowe mięso może być bardzo niebezpieczne.
Co do Masajów - nie byłabym taka pewna czy masajskie kobiety (w ciąży czy nie) jedzą surowe mięso. Picie krwi i jedzenie surowego mięsa dotyczy raczej mężczyzn. Kobiety dostają to, co zostało, jak już. Zakładając, że kobiety i dzieci jedzą osobno, ale gotują wspólnie jedzenie dla wszystkich żon oraz dzieci, nie sądzę, żeby tam mięsa były jakieś zatrważające ilości, a jeśli są, to gotowane. Ale mogę się mylić.
U Inuitów podobnie - najpierw mężczyźni, potem reszta. Z resztą teraz pytanie w jakiej formie to surowe mięso jest jedzone tj. wydaje mi się, że takie zamrożone na kamień albo np. przekładane smalcem (ale nie wgłębiałam się za specjalnie). I teraz pytanie w jakiej temperaturze i warunkach ten pasożyt może przeżyć, u jakiego gatunku ryb, bo tego nie wiem.... No i pytanie kto to tam faktycznie zjada i czy są to kobiety w ciąży.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
17 stycznia 2023 15:43
przede wszystkim, w tych społecznościach średnia długość życia jest niższa, niż białego, środkowoeuropejskiego człowieka.
A dieta Innuitów to teraz głównie fastfood raczej, nie są odcięci od cywilizacji, u nich sytuacja taka zdrowotno-społeczna jest raczej kiepska.
Perlica, dokładnie. Surowe mięso może być bardzo niebezpieczne.
efeemeryda, to wystarczy z dobrego/bezpiecznego źródła.
Tak samo sałata może być niebezpieczna bo zmycie jaj ślimaka wcale nie jest takie łatwe.
Sankaritarina, tak jedzą kobiety i dzieci🙂
Polecam- jest pysznie.

BTW - większość życia jadłam gotowane mięso i inne rzeczy. Musiałam leczyć min. amebą i parę innych.
Teraz jem jak na tej fotce większość dań (serio). Ph moje żołądka jest takie, że jak to Pan doktor powiedział - wszystko zdechnie🙂
inuci.png inuci.png
kotbury, znowu Cię poniosło... ameba jest śmiertelnym, mega rzadkim pasożytem, wnikającym przez błonę śluzową nosa osób o obliżonej odporności podczas kąpieli w ciepłym zbiorniku słodkiej , brudnej wody. W Polsce nie odnotowano dotąd takiego zakażenia.
kotbury, Tzn mówisz, że to gotowane mięso stało za Twoimi dolegliwościami?

Okej - dzieci Inuitów jedzą surowe mięso. Nadal pytanie czy kobiety w ciąży też to mięso jedzą. Ale nadal się będę upierać, że za tym idą: ukształtowanie klimatu, w którym żyją + wielopokoleniowe przyzwyczajenie do takiego rodzaju jedzenia + rodzaj tego mięsa.
Z resztą - w Polsce też ludzie jedzą surowe mięso. Potrawa nazywa się "tatar" i ciągle jest bardzo popularna. Fakt, "za komuny" chyba bardziej, ale na imprezach i w kartach menu w niektórych restauracjach, tatary widuję.
Ale wolałabym jakoś specjalnie w temacie nie ryzykować.....
_Gaga, nie prawda, że nie odnotowano, bo kolega mojego męża na to prawie umarł w naszym kraju. Tzn. wiadomo, że zaraził się w Chinach, bo tam dużo jeździł i na szczęście tam się wyleczył.
W Polsce leżał w kilku szpitalach, między innymi Poznań i Wrocław, prawie umarł , leczenie zero efektu , wrak człowieka. Wrócił do Chin , opowiada lokalesowi o swojej historii, a on patrzy na niego z niedowierzaniem i mówi: idź na targ, kup za "30 pln" jakąś tam herbatkę i pił to tydzień. Gość wrócił po tym do życia, dla lokalesa było to tak oczywiste jak umycie zębów, a w PL sztab lekarzy nie wiedział przez ponad pół roku.
_Gaga, nie, nie poniosło mnie.
Przywiozłam z Afryki, gdzie kiedyś mieszkałam. Przywiozłam w "pakiecie", też kilka innych.
W Polsce lekarzom zajęło kilka lat, żeby to zdiagnozować...

Sankaritarina nie. Wygląda na to, że poza czynnikami czysto bakteryjno/wirusowo/pasożytowo/pierwotniakowymi największym moim problemem są rośliny.
Ostatnie 10 lat byłam na diecie wegetariańskiej (w tym przez pewien czas na wegańskiej). Ale chora byłam wcześniej, tylko objawy miałam rzadziej i w mniejszym nasileniu. Oczywiście wtedy nic mi nie zdiagnozowano i trochę nawet sugerowano wege dietę, lub ograniczenie mięsa (szczególnie czerwonego) jako "lepszą i zdrowaszą" na moje dolegliwości. I oczywiście standardowe, żeby sobie ograniczyć stres i iść do fizjoterapeuty jak kręgosłup boli.

Prawie 10 lat temu zachorowałam na zapalenie błony naczyniowej oka i sukcesywnie traciłam wzrok w jednym oku. Po którejś z kolei operacji gdy nasiliły się do tego paraliże zaczęłam wymuszać badania "dziwnych chorób wyczytanych w necie".... i tak niecałe dwa lata temu w końcu udało się zdiagnozować min. barteonellę i (min. amebę) na którą rzekomo w zasadzie nie da się tyle lat chorować, bo dawno już powinnam na nią umrzeć. Przeleczenie antybiotykami dało tylko połowiczny efekt. Nasilały mi się paraliże, puchnięcie i stany zapalne stawów.
Jak dwa lata temu dostałam takiego ataku, że przez 3 tygodnie nie można mnie już było spionizować, to mi w szpitalu stwierdzono RZS. Dostałam "leki" - piszę w cudzysłowie, bo wg. lekarzy - specjalistów z tej dziedziny to jest nieuleczalne- więc co to za leki jak nie leczą, a tylko ułatwiają funkcjonowanie.
Ćpałam ten syf i co 6 tygodni kolejny, bo jak jeden nie działa, to po półtorej miesiąca nowy i nowszy... i gówno. Raz mogłam chodzić, a za chwilę nie... i wróciły do tego rzeczy, które były wiązane z bartonellą. Odstawiłam wszystkie leki na RZS, bo nie było poprawy za to cokolwiek zjadłam to po 20 minutach ból żołądka i jelit odbierał mi możliwość funkjonowania.

Ponad pół roku temu natknęłam się na materiały związane z toksycznością roślin dla człowieka. Postanowiłam spróbować. Przeszłam na dietę wyłącznie mięsną - tzw.carnivore wersja tzw. diety lwa: czyli spożywa się tylko mięso przeżuwaczy i sól.
Dla mnie to był strzał w 10.
Dziś nie mam śladu po stanie zapalnym i "farfoclach" w stawach (RZS)- nic, nada, czysto!
Nie mam zapalenia błony naczyniowej i wchłaniają mi się krwiaki - piękna resorbcja - odzyskuję pełen zakres widzenia w każdym kierunku.
Chodzę, skaczę, biegam - nic mnie nie boli. Kondycja fizyczna 100% w górę.
Zdrowe nerki (bo poprzednio non stop ból i białko w moczu). I wiele wiele innych.

Zaczynałam od głównie mięsa gotowanego, smażonego plus tatar. Ale lekarz prowadzący mi podsunął badania,które pokazują, że mięso surowe jest przez człowieka najlepiej trawione i zapytał czy nie chcę spróbować.
No i spróbowałam i u mnie to się sprawdza.
Aktualnie jem 80% mięsa surowego. Włączyłam większą ilość gatunków mięs. Ale nadal nie jem drobiu,na tej diecie raczej nie je się ptaszorów.

Dziś na śniadanie zjadłam jakieś 400 gram surowej łopatki wieprzowej z solą.
Wczoraj "na obiad" porcję surowego boczku, a na śniadanie "steka"(kawał surowej wołowiny).
Przedwczoraj miałam chcice na podroby- wątróbka weszła też na surowo w większości, tylko podgrzana na patelni, żeby nie była zimna z lodówki.
Aktualnie mogę już (nie szkodzą mi) jeść jajka i niewielkie ilości niepasteryzowanego, tłustego nabiału. Czasem mi się chce gotowanego mięsa, czasem ewidentnie surowego.


kotbury, A to ciekawa sprawa. Ale to mięso pewnie kupujesz gdzieś u lokalnego rzeźnika? W sensie, no, musi to być sprawdzone miejsce, gdzie, nie wiem, nie myją pleśni "z wierzchu".... no i takie paczkowane z marketu to tak.... hmmm.....
edit: i to mięso pomogło na bóle kręgosłupa? Jeśli tak - przechodzę na tą samą dietę, jak bumcykcyk.

Co do przywożenia bakterii z innych krajów - każdy lokals ma swoje lokalne przypadłości, z którymi wie, jak sobie poradzić, więc ja się wcale nie dziwię, że są historie, w których szpital polski nie zorientował się, że przyczyną choroby może być bakteria z drugiego końca świata. To się tak wydaje, ale, no, nawet taki Egipt, Tunezja czy nawet Turcja to jest jednak inne środowisko bakteryjne... Że już o Indiach, Wietnamie, Meksyku nie wspomnę.
Perlica, w Polsce nie odnotowano -zakażenia-amebą, nie chorych z tego powodu. U nas nie ma tego pasożyta, bo nie ma do tego warunków, co nie znaczy, że nie można się zakazić za granicą. I źródłem zakażenia jest woda - nie wiem zatem co ma do rzeczy gotowanie mięsa...
_Gaga, no to Cię nie zrozumiałam.
Tak żródłem jest woda.

kotbury,

Co do przywożenia bakterii z innych krajów - każdy lokals ma swoje lokalne przypadłości, z którymi wie, jak sobie poradzić, więc ja się wcale nie dziwię, że są historie, w których szpital polski nie zorientował się, że przyczyną choroby może być bakteria z drugiego końca świata. To się tak wydaje, ale, no, nawet taki Egipt, Tunezja czy nawet Turcja to jest jednak inne środowisko bakteryjne... Że już o Indiach, Wietnamie, Meksyku nie wspomnę.

Sankaritarina, oczywiście, że tak. Szczególnie jak wiele z tych rzeczy ma podobne objawy.
Ja miałam listę tak długą, że moja karteczka z wynikami skończyła jako oddziałowy mem, że nie wiedziano, że jeden człowiek na raz może tyle mieć " w sobie".

Z drugiej str. ja zawsze na tych setkach wizyt mówiłam, w jakich latach gdzie mieszkałam i nigdy,ale to nigdy żaden lekarz nie podszedł do tego tematu. jeden okulisata tylko mi kazał zbadać boreliozę, toksokarozę i toksoplazmozę, ale że IgG i IgM wyszły w zakresie "przechorowana infekcja kiedyś" to trop zarzucono.
Znalezienie lekarza, któremu się chce i będzie sam z siebie drążył temat... no mi się nie udało w Polsce 🙁
kotbury, a to spotkałaś kiedykolwiek lekarza, który słucha i słyszy co mówi pacjent? 😝😜
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 stycznia 2023 22:28
kotbury, a to spotkałaś kiedykolwiek lekarza, który słucha i słyszy co mówi pacjent? 😝😜


Ja znam, ale mam nadzieję, że nigdy nie będzie mu dane z jego usług korzystać. 😉
kotbury, Nie boisz się jeść surowej wieprzowiny?
espana, bez jaj, o ile po źle przygotwanym wole można się ewentualnie p….ć, to wieprzowina prócz tego samego to dodatkowo już nie żarty, bo włosień czy tasiemiec uzbrojony….
efeemeryda   no fate but what we make.
19 stycznia 2023 10:19
Perlica, dokładnie i tu już żaden „sprawdzony rolnik” na to nie pomoże.
espana, trochę nie mam wyjścia ....

Dziki jem po obróbce termicznej🙂
Moje zaufanie do lekarzy jest bliskie zeru 😉
11 lat temu przez tydzień tułałam się po przychodniach. Po kolejnych „diagnozach” i zaleconych lekach moj stan z dnia na dzień ulegał pogorszeniu. Odsyłano mnie do szpitali gdzie po podaniu soli wypisywano mnie do domu.
Przyjęto mnie ostatecznie na odział chirurgii z ostrym bólem brzucha. Kolejny tydzień badań i „leczenia” które doprowadziło mnie do poważnych zaburzeń neurologicznych.
Ordynator oddziału całkowicie zignorował sugestię jednego z lekarzy że to może być porfiria, powiedział: 30 lat jestem lekarzem i żadnego nie widziałem - pewnie wszystkich zabił.
Tylko dzięki znajomej lekarce, która codziennie do mnie przychodziła, zawdzięczam że żyję, gdyby zrobili mi laparotomię zwiadowczą to bym gryzła piach te 11 lat temu.
Niezmiennie mnie wkurza buta i ignorancja, zadufanie i zakute niereformowalne łby.
Iskra de Baleron, z co to było ostatecznie ?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się