kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

donkeyboy, - niekoniecznie sugerowałabym się ludźmi, znam wielu, którzy jeździli i nawet skakali na podłożu, na którym mój koń odmawiał czegokolwiek poza stępem 🙃 a potem szok i niedowierzanie, jak koń podbity/co rusz kontuzja 🙄
Jeśli czujesz, że tam nie jest ok to lepiej nie jeździć. Szczególnie, jak masz alternatywę. Osobiście mam zasadę, że jakikolwiek minus, czy nawet okolice zera to wybieram halę. Z wyjątkiem ładnego, puchatego śnieżku.
Imo lepiej być ciut przewrażliwonym niż zbyt mało wrażliwym w tym temacie.
W razie watpliwosci, podskocz sobie na takiej zamarznietej ziemi, albo z calej sily tupnij, szybko przyjdzie refleksja na temat jezdzenia po czyms takim 🙂
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
18 stycznia 2023 10:27
faith, no no właśnie dokładnie tak robię - tupie, dłubie, podbiegam "z pięty" żeby samemu odczuć i zobaczyć jak i czy zapada się podłoże. I na tej podstawie decyduje własną, dość ostrożna miara co dzisiaj można robić na tym. Jak mi (ważąc ułamek tego co koń) przeszkadza to na pewno i zwierzowi przyjemnie nie będzie stąd mnie dziwiło wczoraj że ludzie sobie na luzie jeździli jak gdyby nigdy nic 🙂

keirashara, no racja, ja zdaje sobie sprawę że jestem przewrażliwiona i w sumie po to tutaj zapytałam bo znając forum dostanę zróżnicowane wypowiedzi i mogę sobie porównać czy przesadzam czy nie 🤣
A alternatywy niestety brak, w zimie bym zawsze wybrała hale ale jej nie ma więc klops 😅
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
18 stycznia 2023 10:42
donkeyboy, a nie masz jakiejś łąki obok? Jak nie zamarzniesz to ewentualnie mech w jakimś lesie 😉 my w kryzysowych sytuacjach zimą (poniżej -5 przez kilka dni) gdzie nawet łąka jest twarda jeździmy pół godziny stępem i tyle 😀 bo później mam odmrożone ręce zwykle
Chociaż w tym roku to zimy u nas nie ma...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
18 stycznia 2023 11:26
Pati2012, mamy mamy, tyle że z moimi porami jazdy to oświetlenie by się przydało, a tam go nie ma 😀

...p.s. nienawidzę zimy 🤣
donkeyboy, nie przesadzasz. Nieelastyczne podłoże to jest dramat dla końskich stawów i trzeszczek.
Jak koń kuty to efekt się potęguje.
Nikt normalny, kto kuma w konie nie jeździ bo "zbetonowanym" podłożu.

Osobiście na każdy plac, na którym jeżdżę, albo na łąkę o tej porze roku idę z koniem z buta. I dopiero jak zrobię sobie małe kółeczko na własnych nogach po placu to wiem czy mogę wsiąść lub jeśli wsiąść to ile jeździć i jak.
Jak jest twardo, a co gorsza, nie ma śniegu - nie jeżdżę. Plac mamy nierówny, bo służy za wybieg dla koni. Funkcja dwa w jednym, nad czym ubolewam.
macri,
EWA SZARSKA Konne rajdy długodystansowe Warszawa 2007 Wydawnictwo

Mam ją pożyczoną akurat u kogos, jak nie pilne moge Ci to za pare dni ogarnąć.
Nie wiem, gdzie zapytać, a tu dużo ludzi wchodzi, więc pytam tu :p

to jakiś scam i link w który nie należy wchodzić, czy o co chodzi? I czy wy też to widzicie w ogłoszeniach?
086E2D4A-B681-4A76-B09F-B83F716F8F0F.png 086E2D4A-B681-4A76-B09F-B83F716F8F0F.png
infantil, - też to widzę, ale dziwnie to trochę wygląda, bo na socialach startu ani animalii nie ma słowa o konkursie.
Za to jest na fejsbukowej grupie z ogłoszeniami z RV, więc chyba legitnie 😜
No wygląda jak te wszystkie wyskakujące komunikaty, że wygrałaś najnowszego iphona 😅
Ale na fp "ogłoszenia revolta" jest konkurs i nawet quanta polubiła :P
https://www.facebook.com/ogloszeniaRevolta
Hej, nie bardzo wiem gdzie zapytać, a do żółtodziobów w sumie pasuję 🙂 chciałabym wrócić do pasji po kilku latach przerwy. Mój problem jest taki, że nie lubię szkółek, nie lubię atmosfery "jazd na czas" (poza tym ceny jako takich jazd teraz niesamowicie straszą - wiadomo, inflacja! ale i tak boli, jak się pamięta czasy płacenia ze trzech dyszek i to jeszcze pod okiem fajnych trenerów na fajnych koniach 🙂😉, dawniej jeździłam w układach, w których siedziałam czasem w stajni od rana do nocy, a jeździło się "przy okazji", ale to znowuż już nie ten wiek, kiedy można sobie na to pozwolić. Dzierżawa - nie na studencki portfel, zresztą nie chciałabym być osobą za konia odpowiedzialną. I tak stanęłam w punkcie wyjścia, że w sumie to by się chciało, ale nie ma jak. Czy już nie ma takich możliwości, jak "zostanie ciocią" danego konia, chodzenie z nim na spacery, rozpieszczanie typu przynoszenie marchewek czy kupowanie co jakiś czas kantarów i pierdół z opcjonalnym wożeniem tyłka z raz, dwa razy w tygodniu - za jakąś znośną dla studenckiego portfela opłatą? Czy coś takiego już wyginęło i trzeba sobie po prostu twardo powiedzieć, żeby dać sobie siana i może za kolejne dziesięć lat pomyśleć ponownie? 🙂 Jestem z Poznania.
Bardzo wątpię szczerze mówiąc, ale popytać nie zaszkodzi. Dołącz sobie do jakiejś poznańskiej jeździeckiej grupy czy cos w tym stylu na fb i próbuj.
Crank, niestety utrzymanie koni też poszło bardzo w górę, więc "3 dychy" odeszły w zapomnienie, nawet przy rozpieszczaniu marchewkami. Każdy rozpieszcza - randomowi jeźdźcy również. A jeść trzeba dać i za weta / kowala zapłacić... 🙁
Crank, - możesz poszukać współdzierżawy, to chyba wyjdzie najrozsądniej, ale dalej, ceny się zmieniły i to bardzo mocno. Pensjonat teraz nie kosztuje średnio 500zł, tylko 1500zł 😜 a to zdecydowanie zmienia postać rzeczy. Tak samo mocno w górę poszedł kowal, pasze, no cudów nie ma.
Sama miałam "ciotki" do mojego konia i miłość miłością, ale jak mam fajnie ujeżdżonego zwierzaka, w którego poszła kupa pracy, to nie ukrywam, nie było to za darmo 😉
Ajć. Ale szczerze mówiąc się tego spodziewałam. Nawet oferty współdzierżaw poniżej tych pięciu stówek nie schodzą, a ja bym może wyłuskała połowę z tego. No nic, trudno się dziwić przy obecnych warunkach. Niedobrze tak się zatrzymać w czasie - człowiek się budzi i czuje, jakby na nowo się dowiedział, że nie ma Mikołaja 😉
Dzięki wam bardzo.
Myślę, że znalazłyby się stajnie z rozsądnymi końmi i instruktorami, które mogłyby rozważać różnorakie opcje nawet na studencką kieszeń. Nie wiem, czy akurat blisko Poznania, ale w dalszych odległościach
Crank ja myślę, że szkółka szkółce nierówna. KIedyś faktycznie ceny były niższe, ale i warunki były... inne. Ja szkółki pamiętam jako jazdy w zastępie na koniach, które stały w weekendy osiodłane od 9.00 do 13.00, obiad i znowu do roboty 😉
Odkąd mam swojego konia, to stałam w dwóch pensjonatach, w których także prowadzone są jazdy. Ani w pierwszej, ani w aktualnej stajni nie są to jazdy szkółkowe na wielką skalę - jazdy są indywidualne lub dwuosobowe, konie chodzą raz dziennie, są to konie fajnie zrobione, w dopasowanym sprzęcie itd.
Sama tak wracałam do jeździectwa po 8 latach przerwy. Miałam 24 lata. Nie chciałam szkółki, nie chciałam się decydować na dzierżawę po takiej przerwie. Trafiłam do stajni na indywidualne jazdy, konie potrafiły zdecydowanie więcej ode mnie i treningi te były warte wszystkich pieniędzy (wcale nie tak wielkich obiektywnie 😉 ). Tak mi się spodobało, że 2 miesiące później kupiłam konia i wstawiłam go do tamtej stajni.
Warto poszukać dobrego miejsca i nie zniechęcać się do "szkółek" - bo na przestrzeni lat można zaobserwować zmianę na plus w tym temacie.

A z perspektywy właścicielki konia, to... no nie, nie udostępniłabym swojego konia za marchewki i kantar. Gdyby mi brakowało czasu dla niego, to oddałabym go we współdzierżawę za połowę podstawowych kosztów utrzymania (i to by było na pewno więcej niż 500-600 zł...).
Rozumiem. U mnie przerwa to też coś koło tego 🙂 Lat mam 23. Wniosek z tego taki, że jeśli na cud nie trafię, to lepiej poczekać jeszcze z dekadę czy ile wyjdzie na w miarę stabilne stanięcie na nogi z finansami i może-może coś próbować wtedy.
Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o zajęcia, to ja chyba byłam nawet te lata temu nimi po prostu rozpieszczona - ostatnią osobą, do której chodziłam jeździć regularnie, był p. Jarek Poręba ze Szklar. I dużo nie płaciłam, i zastępów żadnych, i konie tip-top maszynki, i wszystko w pakiecie. Choć teraz tam pewnie też już znacznie znacznie drożej w tych warunkach ogólnokrajowych, o ile w ogóle p. Jarek jeszcze treningi prowadzi, bo nawet się nie orientuję.
Crank, gdybyś zmieniła Poznań na Wrocław poleciłabym ci tor wyścigów konnych na Partynicach. Tam zawsze można było przyjść, dogadać się z trenerem i w zamian za pracę w stajni wyścigowej pojeździć. Warunek był tylko jeden - limit wagowy jeźdźca. Nie pamiętam już jaki bo ja się nigdy do niego nie łapałam 😉 No ale to zawsze była opcja dla tych niezamożnych osób na kontakt z końmi i jazdę.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
30 stycznia 2023 07:26
Crank, Poszukaj, grupy na fb to dobra opcja. Różne są sytuacje, może ktoś akurat będzie szukał kogoś do ruszenia koni. Moja znajoma aktualnie szuka kogoś do jazdy, w zasadzie za prawie darmo, jakiś worek paszy czy coś, zależy jej żeby konie coś robiły, w stałym ruchu były, a sama nie ma czasu wsiadać. I co? I lipa, nikogo nie ma 🙃 Także ja bym nie skreślała takiej opcji, tylko dlatego że nieczęsto się trafia 😉
A ja mam właśnie na odwrót. Nie chce dawać konia w dzierżawę, bo nie chce żeby ktoś inny trenował, nie chce się umawiać idealnie po połowie. Dlatego zaczęłam szukać wśród znajomych osób, które mają czas przyjechać 1/2 razy w tyg, zeby mnie odciążyć, zająć się koniem jak mnie nie ma. Ale tutaj warunek ze szukalam kogoś kto potrafi jeździć 😉
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
30 stycznia 2023 10:34
Crank, do mnie po prostu napisała dziewczyna z okolicy (wiedząc, że mam przydomówkę) czy za pracę przy koniach i pomoc w stajni nie mogłaby pojeździć raz czy dwa w tygodniu na naszych koniach. Napisała co umie, na jakim poziomie jeździ, że miała przerwę, ale chciałaby wrócić w siodło itd. I nie byłaby to zła i głupia opcja dla mnie, ale nie bardzo mam konia by jej udostępnić, zaś ten okres teraz to bez hali to jest do dupy, a nie do roboty więc jak uruchomię konia męża to nie wykluczam, że do niej napiszę i ją zaproszę. Póki co musiałam odmówić niestety, a pomoc by mi się przydała.
Spróbuj może w ten sposób ?
Ja nawet chwilowo chciałam udostępnić do jazd mojego, tak byle się ktoś nim pozajmował jak mnie nie ma, ale takie roszczeniowe wymagania od dzieciaków, albo jakaś baba nawiedzona przyjechała, że dziękuję i niech ten koń sobie stoi xD A też taka prawda, że jak ktoś szuka kogoś do zajęcia się koniem okazjonalnie, to poprosi kogoś w stajni, a nie będzie szukał obcych ludzi. Wiadomo, że to nie reguła, ale raczej takie sytuacje obserwuję.
Fajnie, że mimo wszystko takie sytuacje się zdarzają, nawet jeśli rzadko - to napawa jakimś optymizmem. popatrzę, popytam
Ja bardzo chętnie bym nawet w stajniach posiedziała, popomagała, tak jak robiłam to kiedyś – ale przy lączeniu pracy i studiów dziennych (a na domiar złego o zgrozo będąc osobą motoryzacyjnie "wyposażoną" w busy, tramwaje i ewentualnie rower 😉) to raczej takiej dyspozycyjności do pomocy jak kiedyś nie miałabym jak zaoferować. Ze dwie, może trzy stówki bym z wypłaty znalazła, tylko widzę, że przy obecnych cenach to takie właściwie nic
A czy ja jeszcze umiem jeździć tak, by wstydu nie narobic... bardzo dobre pytanie po jakichś 6 latach. 😂 Liczę, że dobre podstawy nie powinny tak siup wyparować, ale przy najbliższej okazji będzie trzeba swój tyłek sprawdzić. Nawet ciężko mi stwierdzić, na jakim poziomie byłam wcześniej, do zdawania odznak nigdy mnie nie ciągnęło, jestem wybitnie naziemna, niesportowa, ze skokami lubię się średnio, bardziej w strony ujezdzeniowe – największą satysfakcję w jeździeckiej historii to miałam, jak uparty rekreancik mi się zrobił mięciutki pod tyłkiem jak guma i po buntach ładnie zadziszcze ruszył. 🙂
No nic, nawet jak się nic nie znajdzie, to miło powspominać. I fajnie widzieć, że na re-volcie wciąż tyle znajomych nicków!
Crank, a nie ma u was na uczelni azs sekcji jeździeckiej?
Albo już nie ma (przed pandemią była na pewno, ponoć nawet całkiem fajna), albo się z tym baaaardzo mocno ukrywają. Do sprawdzenia w zasadzie, może coś się tam jeszcze tli, dzięki za pomysł
Z moich doświadczeń - wrzucenie jakiejkolwiek ceny za użyczanie konia znacznie zmniejsza szansę, na trafienie na jakieś wynalazki. Już kiedyś leczyłam konia po chęci bycia miłą 🙃 i zdecydowanie zmieniłam podejście.
Poza tym udostępniam dobrze ujeżdżonego, bardzo pewnego konia, profesora, z całym sprzętem. Można brać, trenować i się rozwijać, konik jest na guziki i zachowuje się idealnie w razie zawodów, wyjazdów do lasu, w obsłudze. Dlaczego miałby nie zarobić choć na masażyk? 😉 Nie ukrywając, zwykle zgłaszają się osoby na niższym poziomie, dla których taki koń to też okazja na podniesienie umiejętności, za ułamek kosztów.
Myślę mocno, żeby go znowu puścić na 1/2 dni w tygodniu, ale... przeprowadziłam się i nie znam ludzi. W starej lokalizacji to się kojarzyło twarze albo choć nazwisko trenera i można po tym było ocenić kandydatkę na ciocie 😉 a teraz mam od miesiąca napisane ogłoszenie i bije się z myślami.

Sekcja AZS to moglby być niegłupi pomysł, ja opłacałam składkę żeby jechać sobie amp-y i to były jakieś śmieszne grosze.
Ja jestem w podobnym miejscu co Crank, chociaż mi sie udało sporadycznie posadzić tyłek i pojeździć bardziej konkretnie lub mniej. Przed pandemią jeździłam na prywatnych koniach pod okiem właścicielek - za pierwszym razem profesor i genialnie ucząca kobieta, za drugim razem młody, ale grzeczny i dobrze prowadzony koń i jazdy pod okiem właścicielki. Przed tym tez miałam jakiś rok przerwy, a teraz od pandemii to raz sie wyrwałam ze dwa miesiące temu na jazdę (ostatecznie teren przez zalany plac, wiec dla mnie 0 frajdy w praktyce po takiej przerwie).
Teraz pewnie zaczepie sie w jakiejś lepszej szkółce, żeby sobie przypomnieć w ogóle co i jak na koniu, a pozniej poszukam układu jazd na prywatnym koniu lub wspoldzierzawy 1-2 dni w tygodniu, bo tyle czasowo i finansowo na ten moment powinno byc dla mnie ok, moze uda sie dobić do 3 razy w tygodniu z czasem. Tylko dodam, ze o ile mi zależało na jazdach na czyimś koniu ze względu na elastyczność (mam mało obliczalna wyjazdowo prace, czasem wpada mi cos z dnia na dzien + jeszcze sie uczę), o tyle to miało tez swoje minusy, bo druga strona (właściciel) tez czuł sie mniej zmotywowany do dogadywania sie na jazdy i czasem bywało, ze wsiadalam co dwa tygodnie. 😉 ale finansowo tez wychodziło ostatecznie korzystniej, czasem nawet dogadywałam sie na wspólny dojazd samochodem z właścicielkami koni.
Wczesniej byłam na poziomie porządnego BOJ/SOJ tak mysle, zależy mi na jazdach w kierunku ujeżdżenia, skoki to dla mnie raczej fun i gimnastyka, niż wysokościowka. Z tym, ze ja w miarę możliwości bede chciała jeździć z trenerem albo co najmniej wlasnie w miarę ogarniętym właścicielem, moze z czasem cos tam samodzielnie, bo mi bardziej jazdy treningowe chodzą po głowie, niż tereny i rekreacyjne kręcenie sie po ósemce na placu. Raczej bez zawodów, ale lubie sie bawić w ambitna rekreację. 😉
Wydaje mi sie, ze żeby znaleźć „okazje” do jazdy to trzeba troche pokręcić sie w środowisku, bo jednak poczta pantoflowa to najlepsza i najpewniejsza opcja. Plus ja po prostu mam dość szkółek, nawet najlepszych pod słońcem - to u mnie raczej juz moment na własny ogon. Tylko jak w miłości, uczucia swoje, a rzeczywistosc swoje. :P

Ja oglaszalam sie na miejscowych grupach koniarzy na fejsie, spróbuj Crank. 🙂 natomiast na Twoim miejscu jednak umówiłabym sie na kilka jazd w jakiejś szkółce żeby zobaczyć jak na koniu funkcjonujesz.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się