Co mnie wkurza w jeździectwie?

Bo może mama ma fazę na konie, której nie było opcji spełnić jak była mała i po prostu ma z tego radość, natomiast córka woli koleżanki a te konie to tak na zasadzie musi to odchaczy, że pojeżdzone najważniejsze to się spotkać ze swoimi ukochanymi dziewczynami... Tego nie wiemy, cięzko oceniać, ja bym pewnie na miejscu instruktora zaproponowała mamie naukę jazdy dla dorosłych i wcale bym się nie zdziwiła, że córka da sobie spokój ze stajnią i końmi a mama zostanie 😉
moon i to jest słuszna taktyka, bo nie robisz zasięgów tym patoinfluencerom 🙂 a i spokój w głowie większy i można robić swoje bez skoków cholesterolu.
Wrócę szybko do kwestii widowni bo Was przeczytałam i ja myślałam, że chodzi o kulturalne oklaski takie jak można było zobaczyć np. podczas przejazdu Fuego na WEG. Nie spodziewałam się, że ludzie pryytają, cmokają itd. To faktycznie brak kultury.

Co do aktualnych dzieciaków, to cóż, to chyba tylko wynik wychowania. Bardzo dużo tych dzieci w stajniach jest skrajnie nieszczęśliwych, często spełniających marzenia swoich Mam. Dużo pracowałam z dziećmi/ młodzieżą, a teraz sama czekam na swojego dzIeciorka i obiecałam sobie dwie rzeczy: 1) pozwolę mu na bycie przeciętnym, 2)nie podsunę wszystkiego pod nos. Największym problemem było dla mnie jako trenera to, że rodzice uważali, że ich dzieci są wybitne i muszą wygrywać. Nie ważne, że nie mieli środków finansowych na starty na poziomie ogólnopolskim, nie ważne, że tłumaczysz, że talent to nie wszystko, że za tym musi iść stawka koni, duże nakłady pieniędzy ale też często praca w domu. Mam na myśli ćwiczenia ogólnorozwojowe, czasem praca z psychologiem, przeczytanie książki. Wiecie, że są dzieciaki w kadrze, które nie przeczytały ani jednej książki związanej z jeździectwem? Że jak pytacie co to jest trawers to nie wiedzą, bo one Nki przeskoczyły bo Nki były kucykowe, a przecież wyżej nie ma trawersu? I na pytanie czemu nie studiują jeździectwa dodatkowo same, skoro chcą jechać na IO odpowiadają, że przecież od tego mają trenera żeby ich wszystkiego nauczył. Inna sprawa, że serio, nie wszyscy będą wygrywać, mają mniej sprawne ciała, gorsze proporcje, inaczej radzą sobie ze stresem i to też nie jest tragedia, że Twoje dziecko nie zostanie mistrzem świata.
Miałam kiedyś fajnego dzieciaczka, wczesna podstawówka. Dostał konia po starszym rodzeństwie, bawiły go dosiadówki, robienie makareny, jakieś wyzwani typu młynek, wymyślanie samemu ćwiczeń rozciągających. No ale był nacisk na zawody, że jak inwestują w treningi, to muszą być zawody. Oczywiście dzieciak już nie jeździ. Bo to, że lubił się poruszać, umiał jeździć na poziomie gdzie w każdej stajni daliby mu kucyka w teren to było za mało.
Ja się nie dziwię młodzieży, że jest zblazowana, bo jak usłyszałam czy już zapisałam moje
(nienarodzone) dziecko do prywatnego przedszkola, bo tam jest kolejka i jest drogo ale są lekcje wspinaczki i włoskiego i joga to mi kopara opadła.
Te dzieci ( w większości) nie potrafią teraz się nudzić, czerpać przyjemności z małych rzeczy bo często rodzice to w nich zabijają. Ale! Trafiłam też na masę fanatstycznych dzieciaków, które zawsze mi pomogły i na które zawsze mogłam liczyć, więc nie można generalizować.
Ja ostatnio też odlubiłam jeden profil na fb po pieknym tekście że nie ma trudnych koni 😀 Są tylko jeźdźcy z problemami.. nosz kurde. Ja kumam "koniopozytwność" ale te zwierzęta też maja charakter, jakieś predyspozycje. Od roku pracuje z kobyła która jest w pizdu trudna, której styki sie gotuja. I to jest naprawdę wyzwanie żeby dotrzeć do takiego konia. Oczywiśćie, ze się da, ja widze efekty żmudnej pracy, ale no, widze na przykładzie innych koni że da sie łatwiej 😉
Moon   #kulistyzajebisty
08 lutego 2023 08:46
xxagaxx, taaa, obserwowałam też kilka takich, balansujących na granicy mojego raka oczu, więc po którymś takim tekście po prostu mi się ulało i było unfollow 🤣🙈 (chociaż nie wiem, czy w niektórych to komcie pod takimi postami nie są gorsze, hahaha)
Sonika, Jan Kowalczyk stylu pięknego nie miał, a jakoś na IO mistrzostwo zdobył.
Facella,
Hugo Simon też jeździł nienajpiękniej. A to przecież był światowej klasy jeździec. Nie mniej myślę, że litwinowi może styl jazdy przeszkadzać w dogonieniu światowej czołówki.
Sonika, a co ma jedno do drugiego? Ładnie nie znaczy skutecznie przecież.

szemrana, a Roger Yves Bost, ten to ma dopiero styl.

Dobrze, że ja nie mam doświadczonego konia teraz na Cavaliadę, bo nie wiem co byście powiedzili o moim stylu 😁zawsze był osobliwy, ale jak mówił mi każdy trener to się nie zmieni, jestem skuteczna i konie pode mna chcą, współpracują i się starają.

Wiele znam osoób jeżdżących pięknie, ale wcale nie skutecznie.
A ja zawsze byłam ciekawa, w którym momencie się stwierdza, że dosiad to styl i się go nie poprawi? Z naszego podwórka przykład to Adam Grzegorzewski, też miał swój specyficzny styl, a po zmienia trenera uważam, że się mocno poprawił. To kiedy i jak się stwierdza, że się nie da i tak będzie i tyle?
flygirl, mi przez lata też mówili, że ja mam taki styl z niską ręką przy przednim łęku, łokcie odstawione, nadgarstki wykręcone do środka - dopiero teraźniejszy trener uświadomił mnie jak przez to zamknięcie brakuje tej ręce plastyczności i małymi krokami niwelujemy "ten styl" 😀

człowiek się cały życie uczy - niestety z takim "stylem" i ogólnie z przyzwyczajeniami, które de facto robimy nieświadomie okropnie ciężko się walczy
flygirl, Dalej on ma swój specyficzny styl skoku wg mnie.

Na pewno można coś usprawnić u każdego, wiadomo że zawodowiec jak jeździ codziennie 7 koni to zrobiy to szybciej, niż taka jaka ja stara baba, co jeździ sobie jak ma czas.

Tak czy siak są dwie szkoły, jesli ktoś jedzie brzydko, ale jest luźny w tym , koń działa to mówi się żeby tego nie zmieniać, bo najgorsze co można zrobić to usztywnić kogoś.




Niezbyt się z tym zgadzam. Uważam, że ostatecznie koniowi będzie znacznie wygodniej przy stabilnym, a co za tym idzie ładniejszym dosiadzie. I wiadomo, że w procesie naprawczym człowiek się pousztywnia, bo musi na nowo się poukładać, ale potem przecież też się w tym rozluźni, jak pamięć mięśniowa zacznie działać. To takie moje luźne rozkminy, ja jestem czasami pod wrażeniem niektórych skoczków i ich koni. Zastanawiam się jednocześnie nad tym jaką siła ci ludzie wracają w siodło, a te konie tak skaczą mimo wszystko. Niepojęte.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
09 lutego 2023 08:34
No właśnie, od konia wymagamy w procesie szkoleniowym wyjścia ze swoich naturalnych skrzywień, usztywnień, poukładania się na nowo i rozluźnienia w nowej, lepszej ramie, a od siebie to już nie bardzo.
Moim zdaniem, jeśli są przeciwwskazania medyczne by czegoś nie ruszać, to nie ruszamy, ale jeśli polepszenie dosiadu wymaga tylko pracy nad tym, to powinno się to pracować tak by siedzieć lepiej, a nie tłumaczyć to specyficznym "stylem". Aczkolwiek jest to bardzo wygodne, takie tłumaczenie, a wiadomo, że człowiek siebie zawsze świetnie wytłumaczy, żeby za dużo nie wymagać czasem 😉 .
Ja się zastanawiam czy te "specyficzne style" nie wynikają czasem z tego, że jeździ się samemu.
Żaden zawodnik nie ma trenera, który stoi nad nim te siedem koni i pilnuje dobrej sylwetki.
Jeżdżąc dużo, samemu łatwo o błędy utrwalane latami. Wechta kuli ramiona przy najeździe. Ktoś z nim pracuje bo ten element poprawił ostatnio choć... i tak w trudniejszych momentach na parkurze stary nawyk wraca.
Nie zachwyca mnie styl Adama choć skuteczny z niego jeździec. Co prawda przy parkurze 150 czy 160 cm może się okazać, że ten specyficzny styl niekoniecznie pomaga. Życie pokaże.

Roger Yves Bost - wszystko mnie boli jak na niego patrzę.
Z Polaków to.... na Wasilewskiego patrzeć się nie da. Ma złote konie ale myślę, że na parkury powyżej 140 cm to on raczej nigdy nie wyjdzie.
Może wyjdzie ale skuteczności nie wróżę.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
09 lutego 2023 10:24
szemrana, Wasyl jeździł wyżej jak miał Wawantosa. Ale prawda jest taka, że koń ze złota, a i specjalnych wyników na najwyższym poziomie też nie miał. Zawsze brakowało regularności. I do tego stylu dochodziły mocne kiełzna. To samo z resztą Grzegorz Kubiak. Chociaż on nawet trenując swoich jeźdźców zaznaczał, żeby nigdy nie brać przykłądu z jego stylu. Chociaż o nim co by nie powiedział, to był to człowiek do zadań specjalnych. Nie wiem czy ktoś miał w swojej stawce taką plejadę świrów jak on
Moon   #kulistyzajebisty
09 lutego 2023 10:42
Mozii, znam jeszcze kilku takich jeźdźców, którym dasz przysłowiowe krzesło, to przejadą 120 i jeszcze wstążkę ugrają. To są lata jazdy na takich niejezdnych i niejednokrotnie niebezpiecznych łachach, więc i potem nawyki zostają i pewnie ciężko to wyplenić, nawet jak już jeździ się na lepszych i bezpieczniejszych koniach.
A Wavantos przy końcówce startów w wysokich konkursach wchodził na parkur... tyłem. Przodem się nie dało, ciekawe dlaczego...

A np takiego Jacka Zagora - kiedyś też się patrzeć nie dało, obecnie, widać że wykonał kawał roboty nad swoim dosiadem.

Ja się zastanawiam czy te "specyficzne style" nie wynikają czasem z tego, że jeździ się samemu.
Myślę że to jest clue - jeździsz dziennie 7-8 koni (albo i więcej) to nie ma siły żeby chociaż przy połowie stała "mądrzejsza głowa" i przypominała o ręce, nodze, głowie etc. Dlatego, cóż - fajnie że Opłatek wyjechał za granicę i tam się szkoli, bo bardzo ładnie wizualnie jeździ i widać że ma to flow i czucie koni, których dosiada. (Z resztą, zaczynał z kolei z Ludwiczakiem, który też bardzo ładnie stylowo siedzi) A z ostatniej Cavaliady, z tego co wypatrzyłam, to równie ładny i przyjemny obrazek widziałam u Leny Kołackiej (też podopieczna Ludwiczaka, how suprised 😉 ) i Natalii Palmowskiej.
Przychylam się do zdania dziewczyn co do „takiego stylu jazdy”, za który odpowiada jazda samemu, na koniach trudnych/wynalazkach/niestandardowych i podbiję jeszcze, że w mojej ocenie często błędy „stylu jazdy” wynikają w błędnej nauki podstaw gdzieś na etapie początkowych kroków jeździeckich, a taką naukę na późniejszym etapie jazdy ciężko wyplenić. A błędy w podstawach wynikają często z uwarunkowań psychofizycznych (np. Tendencja do zamkniętej postawy, takiej zachowawczej) lub upodobań danego trenera (np. Nauka jazdy na betonowej ręce czy zrolowanym nadgarstku, „żeby koń ustawił głowę”). Da sie to wyplenić, ale jest cieżko, moze wracać wlasnie w takich kryzysowych czy trudniejszych sytuacjach. I zdecydowanie zgadzam się z Aleks co do wypleniania błędów i pracy jeźdźców nad sobą, jeśli sami wymagają od koni, to niech nie udają, ze sami nie mogą nad sobą popracować. 😉
Są oczywiście rzeczy, których się wyplenić wcale albo do końca nie da, tudzież wymagają solidnej rehabilitacji człowieka, bo wynikają z uwarunkowań fizycznych takich jak wady postawy (np. Zła rotacja nogi - jak ktoś tak chodzi, ze ma stopy na zewnątrz, to tez tak jeździ), ale tutaj wydaje mi się, ze podchodzi to bardziej pod błędy dosiadu niż styl, chociaż tez pewnie w niektórych przypadkach wpływa. Natomiast to taka moja obserwacja i twierdzenie poparte szczątkowa wiedzą z zakresu anatomii i układu ruchu, mogę sie mylić. 😉
Dreamer113, zgadzam się z tym co napisałaś.
Ja np uczyłam się jeździć na koniach wyścigowych, więc w zasadzie jestem samoukiem, bo na torze się trenuje konie a nie ludzi. Specyficzny dosiad i specyficzne siodło sprawia, że jeżdżę bez łydki, bo mam ją z przodu częśto bardzo, a na skoku wyglądam jak jeżdziec seeplowy też bardzo często. Przez te kilka lat posiadania różnych koni moich własnych , nazwijjmy je sportowymi, na pewno dużo poprawiłam, jednak tak jak napisałaś i wyżej szemrana, też o tym wspomniała w stanie stresu natychmiast wracam do sylwetki wyścigowej, bo dla mnie jest ona naturalna po prostu i czuje się w niej bezpiecznie.
Dla mnie też ogromne znaczenie ma dopasowanie siodła, jeśli tylko leciutko wymusza dosiad fotelowy będę fotelem :-)
W dopasowanym mi łatwiej znacznie czyli moim wspaniałym Rene.
Perlica, - każdemu łatwiej w dopasowanym 😉 Siodło ma pomagać, nie przeszkadzać. Jak miałam takie z zza szerokim twistem to uciekałam na tylni łęk i jeszcze dłuuuuuugo nie potrafiłam się tego pozbyć 🤦
Wkurza mnie, że ciągle pokutuje jakiś dziwny obraz, że nawet w niedopasowanym siodle człowiek musi siedzieć idealnie, bo jak nie to jest złym jeźdźcem... a przecież to tak jakby powiedzieć biegaczowi, że w niedopasowanych butach też powinien biegać dobrze i bić rekordy, jak nie to co z niego za sportowiec. Jakby no, niekoniecznie.

Z takich nawyków przy nauce - ja na skoku na wszystko składam się jak na wagon. Głównie przez to, że mój koń zazwyczaj wszystko skakał jak wagon 😂 jest jednak masywny, woli iść do góry i to się na prawdę czuje, jest moc. Na nim nie było tego widać, bo razem się zgrywaliśmy, ale jak wsiadłam na coś normalnego to od razu. I często te błędy widać właśnie dopiero na innym typie konia.

Myślę też, że mało się mówi o fizjoterapii i ćwiczeniach w kontekście jeźdźców. Na pewno więcej niż kiedyś, ale dalej mało i focus jest na konie. Nigdy nie byłam tak świadoma swojego ciała I jazdy, jak w okresach, gdzie dodatkowo conajmniej z 2x w tygodniu ćwiczyłam dodatkowo stretching. Niestety w dorosłym życiu amatora to jest na prawdę ciężka misja, żeby poza odwiedzaniem konia dodatkowo ćwiczyć, jakby nie było doba z gumy nie jest.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
09 lutego 2023 14:51
keirashara, zgadza się. Faktem jest, że jeźdźcy bardzo mało pracują nad sobą w kontekście fizjoterapeutycznym i ogólnorozwojowym. Przy dniu wypełnionym po brzegi pracą z wymaga to ogromu samozaparcia, żeby jeszcze te kilka razy w tygodniu poświęcić po 30 min na ćwiczenia ogólnorozwojowe, pilates, czy inne.
Poza tym tak jak mówicie i co ja sama zawsze powtarzam- czym skorupka za młodu... Błędy młodości wyjdą zawsze i to najczęściej w sytuacjach stresowych. A nie ma nic gorszego do odrobienia niż błędy i przestawienie pamięci mięśniowej...
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
09 lutego 2023 15:46
Bardzo się z Wami zgodzę, że takie mocno zakorzenione nawyki są trudne do wykorzenienia i tak, nawet jeśli się ma świadomość ich posiadania, to pomimo skutecznego tego odpracowania, w sytuacjach stresowych szybko się do nich, często wraca. Podobnie z resztą jest z koniem, którego odpracowano. Najczęściej on wraca do starych schematów w sytuacjach kryzysowych. Nie zmienia to jednak faktu, że da się poprawić dosiad, są przecież zawodnicy, których wymieniłyście, którym się to udało. Moim zdaniem, gdzieś tam powinien się jednak znaleźć czas na to w sporcie zawodowym, ale też w rekreacji, a jeźdźcom jednak powinno zależeć na tym by się doskonalić.
Całe szczęście, że nie jestem odosobniona w tym, że nie na czegoś takiego jak styl, to są tylko nawyki. Z trenerem da się wszystko poprawić. No ale fakt, że jeźdźcy, którzy maja w treningu konie najczęściej skupiają się na nich, a na sobie już nie. No i też nie każdy trener zwraca tak uwagę na dosiad. Mam przykład w swojej pracy dwóch skrajnie różnych stylem jazdy i trenowania zawodników. Ja mam to szczęście, że jestem pod okiem tego czepiającego się o rękę, dosiad, łydkę i w zasadzie wszystko.😀 I niedawno też mogłabym powiedzieć, że moja latająca i odstawiona na zewnątrz lewa łydka (tak, tylko lewa), to jest mój styl i nic z tym nie zrobię. Ale milion powtórzeń ze strony zawodnika na 6-7 koniach dziennie i znacznie się poprawiła, chociaż ja tam bym jeszcze bardziej ja chętnie ustabilizowała.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
09 lutego 2023 16:32
Ja napiszę więcej, da się poprawić nawet nie jeżdżąc 6-7 koni dziennie pod okiem trenera. Wystarczy, przez jakiś czas (z autopsji, raz w miesiącu) spotykać się z takim trenerem, który pilnuje dosiadu i umiejętnie przekazuje informacje, by poprawić znacząco dosiad. Pewnie zajmie to więcej czasu niż częste treningi, ale jest możliwe. Jest coś takiego jak autokorekta przecież. Jak już ma się świadomość nawyków, ruszy się temat z pomocą z ziemi, wzrasta świadomość własnego ciała, poznaje się i zapamiętuje odczycie nowej, prawidłowej pozycji to potem już bez trenera wiadomo czego szukać i do czego dążyć, kiedy czuje się, że znowu uciekła łydka czy pojawiło się jakieś napięcie w ciele. Często nawet konie, te powiedzmy bardziej czytelne, pokazują kiedy się człowiek zepnie, a kiedy dzięki autokorekcie wrócił do lepszego ułożenia ciała czy rozluźnienia. Tym samym nawet nie dysponując dużą ilością środków finansowych, jeżdżąc w rekreacji można sporo poprawić jeśli się chce i wystarczająco na tym skupi podczas tych treningów kiedy ma kto pomóc sensownie. Z czasem, nasze ciało zapamiętuje te zmiany i pamięć mięśniowa przestaje działać przeciwko nam 😉 , a że się zdarzy czasem jakaś stara spinka, to cóż, trudno. Przynajmniej się o niej już wie bo ją czuje i samemu już koryguje.
Głównym, moim zdaniem, problemem jest chęć pracy nad sobą czy raczej jej brak u części jeźdźców.
Mnie wkurza, że mam konie, a chce mi się co raz mniej.... Czasem wcale. Wiosna za rogiem, a kompletnie nie myślę o jeździe. Normalnie już kupowałabym nowy czaprak, przeglądała kolekcje, a tu dupa... Chyba się wypaliłam 🙄
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
10 lutego 2023 08:21
tajnaa, nie martw się, mam podobnie. Ten tydzień polega na zmuszaniu się do aktywności. Jakiejkolwiek. A sezon za pasem. Ale z drugiej strony każdej zimy tak mam, na wiosnę przychodzą nowe siły, więc może i Tobie wrócą 🙂

A mnie wkurza ludzka nieodpowiedzialność i ciągły pośpiech zawodników i trenerów. I mówię tu o zawodnikach i trenerach rangi regio. Szczególnie z końmi, które wchodzą po kontuzjach. Żal mi po prostu tych koni...
U mnie tak się dzieje od listopada. Czekam na wiosnę, może chęci wrócą. :/
tajnaa naturalne od pewnego wieku, ja bym najchętniej spod koca nie wyłaziła 🙂
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
10 lutego 2023 08:34
tajnaa, ja ostatni raz jeździłam 2 września, potem non stop jak była dobra pogoda to ja chora, czekam na wiosnę żeby ruszyć, chyba znów bryczkę odkurzę jak mi się nie będzie chciało jeździć w gorsza pogodę.
Ja mam problem, zeby wstać, wyjść, posprzątać w stajni. Kiedyś sprawiało mi to przyjemność, teraz idę, bo muszę :/
tajnaa, Może potrzebujesz chwili wakacji na Seszelach albo chociaż Słoneczny Brzeg w ciepłych miesiącach 🙂😉)
ale fakt, jest coś takiego tj. dzieje się coś takiego przy własnej stajni... że w pewnym momencie jeździć się nie chce, bo calą energię poświęciłaś już na sprzątanie i karmienie. Też tak miałam.
Ale też jak coś się wiecznie nie udaje. Też mi się nie chciało jeździć jak nie dogadywałam się z moim młodym.
Natomiast teraz mi się chce jeździć i to bardzo! Czekam na wiosnę... 🙂
Też tak mam, najpierw w robocie wymarznę, później ewentualnie jazdy poprowadzę a sama wsiadam od wielkiego dzwonu. A mam 2 konie, na które nikogo nie wsadzę. I tym sposobem 3 latka zajeżdżam od czerwca i jesteśmy na etapie kłusa pod siodłem🤦 bo jak się uda, że 2 razy w tygodniu z nim coś robię to sukces, przeważnie raz na 2 tygodnie czegoś od niego wymagam.
A tak to sprzątanie, karmienie i jak łapie woda brodzenie w błocie.
I jak komuś mówię, że z obecną wiedzą konia bym nie kupiła to się dziwią, bo mam 5 i plany na źrebaki 😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się