Co mnie wkurza w jeździectwie?

Mój też nie koński, z początku z dużym dystansem, bo w dzieciństwie po nim koń przebiegł i się bał, ale teraz jest już perfekcyjnym luzakiem 😂 Jeździmy do konia razem, bo ja nie mam prawka ani opcji innego dojazdu niż autem obecnie. Czasem idzie mi pomóc konia wyczyścić i graty ponosić, czasem porobi rzeczy w stajni typu mycie powidła i żłobu, a czasem od razu zwija się do pokoju klubowego i zajmuje się swoimi rzeczami. Choć jak pogoda ładna to często idziemy stępować konia razem, na spacerze po okolicy. Potrafi jak trzeba wylonżować, nie marudzi na wydatki, jak miałam kryzys to wręcz mi do treningów dokładał, ma zawodach jest turbo wsparciem, nawet koniowóz z dwa razy prowadził 🙂 Jak pracowałam jeszcze przy koniach też zdarzyło mu się pomagać, choć o sprzątaniu karuzeli z kupy menadżerskimi rączkami słyszę do dziś w żartach 😂 ale fakt, że praca z końmi trochę kolidowała mi z życiem poza nimi, także zostałam korposzczurkiem z jednym konikiem. Nie ukrywam, że hajs też mam z tego lepszy, wsparcia od rodziny zero, więc nie było i nie jest to bez znaczenia.
Wsiadać nie wsiadał, kiedyś coś rzucił, ale do realizacji jeszcze nie doszło. Trochę przez braki sprzętowe, bo nie ma opcji, żeby wsiadł w moje siodło, ogółem jest ciut za duży na ten sport (190cm i postawny, ma taką budowę, że poniżej 90kg nie zejdzie), a trochę żadne z nas nie ma na to ciśnienia.
Taki układ mi się super sprawdza i w sumie chyba nie chciałabym takiego full jeżdżącego faceta, to trochę mój kawałek podłogi 😉 Dużo pracujemy z domu, dużo czasu spędzamy razem i lubimy to, ale rozumiem, jak on woli iść na siłownię sam, a ja nawet jak pomaga to mam ten czas już na koniu dla siebie. No i mi się nie wymądrza w sprawie treningu 😂
Czyli najbardziej chodzi o zgodność charakterów i jakieś wspólne priorytety i plany co do tu i teraz oraz przyszłości, a reszta się jakoś ułoży. No cóż zycie 🙂

Wracająć do tematy wątku, wkurza mnie w jeździectwie ograniczenie w związku z odległością lub/ i zasobem kasy.
Dzieć zachciał chodzić na lekcje jazdy konnej więc obczajam okoliczne szkółki pod kątem nauki na lonży. No i tak: fajne szkółki są daleko min 1 h jazdy w jedną stronę. Szkółki blisko są 3. Pierwsza fajna i blisko ale bardzo droga. Druga średnio droga ciut dalej ale konie zamęczone ilością jazd i to niestety po nich widać. Trzecia w znośnej odnegłości ale konie wyglądają tak se (żyją wolnowybiegowo jako jedyne) i niestety stajnia wygląda jak zrobiona ze śmieci, wszystko prowizorka robiona 10 lat temu i składowisko wszelkiego dobra do tego mocno podniesli ceny więc cenowo już atrakcyjnie nie jest. No mam dylemat, co byście wybrały, dziecko mam raczej zadowolone z tego, że gdzieś pójdzie, jemu obojętne byle by konie były. Robi się ładna pogoda myślę , że to dobry czas na pierwsze lonże.
Dobrze wiedzieć że nie jestem sama w tym dołku.
Nie pamiętam kiedy odpoczywałam ostatni raz albo się wyspałam bo z pracy do stajni i spać.
Nie mam pojęcia jak ludzie łączą pracę, konie i jeszcze posiadanie znajomych imprezy związki 😆
Muszę mieć faceta koniarza bo z niekoniarzem nie wyjdzie, nie będę miała dla niego czasu

Sonika, musisz mieć faceta niekoniarza ale z dużym worem kasy🙂

Wtedy zamiast do pracy będziesz jeździć do stajni a zamiast do stajni z nim na wycieczkę. proste....
w teorii oczywiście 🙂
kotbury, to jest właśnie pomysł !
Szkoda, że mi nie wyszło 🤣
kotbury, to jest właśnie pomysł !
Szkoda, że mi nie wyszło 🤣

Perlica, próbuj, próbuj.
Mam taką przyjaciółkę lat ponad 90 i Jadwiga zawsze mi mówiła, że "o chłopa to łatwiej niż o nową sukienkę"🙂
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
26 maja 2023 10:54
MATRIX69, podlicz sobie czy ta droga stajnia blisko ci przypadkiem nie wyjdzie na to samo co ta tańsza 1h dalej. Imho lepiej zainwestować niż dorzucać się do kiepskiego nauczania czy traktowania koni szkolkowych, nawet jeśli to oznacza że może tych jazd będzie mniej. Ale może jakość nauczania będzie lepsza i się dziecko nauczy czegoś wartościowego więc i tak wyjdziesz na plus.

Co do partnerów... Mój posadził tyłek w siodło dwa razy. Raz jako dziecko i drugi raz jako dorosły na dwugodzinnym terenie. Dobrze sobie poradził pomimo że koń definitywnie chciał odlecieć w jednym momencie jak jakieś quady zdecydowały nam pokrzyżować plany na spokojny terenik 🤣 ale nie jest jakoś zakochany w koniach. Toleruje moje hobby a ja jego. Nawet wczoraj mi obiecał że pomoże mi z kupozbieraczką na łące... może to początek do tego co dziewczyny wyżej opisują, bo luzak na zawody czy coś to by mi się przydał 😜
donkeyboy, - małymi kroczkami! Mój najpierw integrował się ze ścianą na korytarzu, ale teraz na zawodach wszystko zrobi 😁
Sonika - praca zdalna dużo ułatwia 🙂 do tego na tyle spoko stajnia, żeby czasem móc nie być. Mam teraz ten komfort, że wiem, że pójdzie na karuzelę, padoczek z super kumplem, wiadra szykuje na kilka dni, jak trzeba by było leki dać to jest kogo poprosić, no i czasem mnie nie ma. Koń nie umrze jak mnie ten dzień czy nawet dwa nie będzie, ja w tym czasie nadrabiam poza końskie tematy.
Zakupy grubsze bierzemy z dowozem do domu, wyklikam se w apce i przyjeżdżają pod drzwi, nie marnujemy już na to czasu. Mniejsze, codzienne jak chleb czy pomidor kupuję na osiedlu, ale to w 15 minut. Dużo obowiązków domowych robię w trakcie pracy, jak wstawianie prania czy nawet jakieś sprzątanie ze słuchawkami w uszach jak mam spotkania o niczym, na których tylko słucham 😜 no i mam znajomych, którzy są świadomi mojego posiadania konia, sami mają pasje, więc też inaczej patrzą na spotkania, nie musimy się widzieć co tydzień. Gotuje raz na dwa dni. Dużo takich myków pomaga ogarnąć czas.
Wcześniej w balansowaniu żyćka bardzo mi pomagała współdzierżawa, miałam super ciocie do konika, on zaopiekowany, ja z czasem na coś poza nim 😁 po nastu latach i tak już nie mam ciśnienia, żeby wsiadać 7x w tygodniu.
Aaaa, no i na jedną z pierwszych randek poszłam prosto ze stajni, także chłop miał jasny sygnał 😆

Aaaa, no i na jedną z pierwszych randek poszłam prosto ze stajni, także chłop miał jasny sygnał 😆

keirashara, oj wygrałaś medal za odwagę w stosunkach damsko- męskich przy piąteczku!!

Ja "prosto ze stajni" to wyglądam jak klasyczne memy "expectation vs. reality". ... wolę nie myśleć "jak pachnę".
Współczuję osobom stojacym obok mnie w sklepach🙂
Ja kiedyś chłopa do stajni zabrałam konia pokazać, bardzo ładny ośrodek, czyściutki, białe płotki itp. Jak mieliśmy wracać to mi rozłożył koc na siedzeniu, bo się nie przebrałam po stajni (byłam naprawdę czysta!) 😂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
26 maja 2023 13:46
Ej, ale to chyba wszyscy na początku tacy wrażliwi są. Mój jak sobie konia kupił, to początowo chodził ręce myć jak go głaskał wcześniej. Teraz zdarza mu się gołą ręką jakiegoś zagubionego bobka do taczki wrzucić przy sprzątaniu padoku 🤣
BUCK   buttermilk buckskin
26 maja 2023 13:48
u mnie pierwsze randki to były spacery w trójkę po Puszczy Kampinoskiej, dopiero po kilkunastu latach zaczęły się zarzuty wobec posiadania konia
'no cóż życie' jak powiedziała MATRIX69
Ja to miałam jednego takiego nietrafionego nabytka co dostawał drgawek jak tylko miał gdzieś poza centrum miasta wybyc no więc jak się kiedyś zdobył na odwagę żeby ze mną do stajni pojechać to wsiadł do samochodu spowrotem szybciej niż z niego wysiadł i przesiedział tam oglądając mnie i konia zza szyby bo na wsi są, uwaga uwaga, MUCHY! 😜
Ja do dzisiaj widzę cierpienie w oczach jak chlop ma dac mi swój samochód. Wie ze się nie przebieram jak wracam do stajni 🤣
Jak mi kiedyś 2 worki paszy wiózł w bagażniku to mu tydzień śmierdziało xD
E to mój już tak przywykł, że jak trzeba to i swoim merolem wozi mi końskie żarcie i praniowe smrody i nawet nie kwęknie :P Kiedyś chwilę go uczyłam jeździć, ale jak przyszło zmienić konia z wygodnej grubej kanapy na deko wybijającą kombinatorkę, to już mu się przestało podobać jak zakłusował xD Ale i czyści mi tego konia nawet, kiedyś to i grudę mu co któryś dzień mył i smarował po robocie, jak ja pracowałam do 22.
Moon   #kulistyzajebisty
26 maja 2023 15:06
xxagaxx, co ty za paszę masz, jak mój P. Woził mi Hippolyta Krautera to sam mówił ze mu w aucie ładnie pachnie 😁😅
kotbury, - bo mi nie zależało 😂 mi było wtedy tak zajebiście samej, że nie w smak mi były jakiekolwiek związki i głębsze relacje.
Była zima, stajnia z tych kulturalnych, więc bez dramatu po zmianie ciuchów, ale konia było czuć na pewno. Warkocza też nawet nie poprawiłam, nie było czasu.


Wcześniejsze nabytki to albo się upierdliwie do tej stajni pchały nieproszone, gotowe przynosić szczotki w zębach, albo było zdziwko, że ten koń to tak codziennie i nie rzucę go dla nich, białej kiecki i domku z płotkiem. No nie wiem co gorsze i co mnie bardziej wkurzało 😂 Obecne podejście na zasadzie "pomogę jak trzeba, ale nie zabieram ci twojej przestrzeni" jest dla mnie idealne.
To ja mam obecnie cud miód faceta, nie koński ale z duszą sportowca więc oczywiście ciekawość go od początku zżarała co to, jak to, jak się jeździ, dlaczego tak...... Parę razy wsiadał ale obecnie jest na etapie frustracji, że czemu on nie może jeszcze ogarnąć anglezowania tak jak by chciał, ale jak jest ciepło to będę go wsadzać oczywiście 😝 No i zarezerwował już sobie niedziele jako dzień konia, i obowiązkowo jedzie ze mną, swoim autem (pierwotnie dlatego żeby je przedmuchać ale tak już zostało), jak jeżdżę to on albo coś sobie czyta, robi przy samochodzie lub obdzwania całą rodzinę. A i konia mi już elegancko szykuje do jazdy i ogarnia po jeździe. Chociaż czasami się rozproszy i zacznie słuchać bulgotów w brzuchu czy drapać po uszku 🙃 No i nie jest problemem jechanie po pracy o 24 czy w świątek piątek bo konika brzuszek boli 😍 on zabierze termos z herbatą i ze mną pojedzie. Chciałabym go w teren zabrać ale póki co chyba on ze mną na rowerze będzie jeździł po lesie w tym tempie nauki 🤣
Moon, mebio build up xD No takiego chlopa mam xD
xxagaxx, mój niekonski kolega z pracy jak mi te pasze wiózł ze sklepu to biedny w worek na śmieci zapakował worek z paszą i tez stekal ze śmierdzi xD
martrix, hahaha, pasza śmierdzi laikowi? to mój malzon naprawdę jednak ewoluował, wychodzi na oględziny łożyska (to jest jednak kawał mięcha) ale poza tym dzielnie asystuje przy prawidłowych porodach. Jak się trafia wydobyciny to patrzy na kamerach czy jeszcze daje radę ciągnąć, jak widzi że mi pot leci po twarzy to przychodzi i pyta czy pomoc. Jedynie przy młodych koniach jest zawsze "po co, weź kogoś", itd, nie kumając że czy ja siedzę czy pomagam z ziemi to jest podobnie niebezpieczna zabawa, o ile osoba na ziemi podchodzi poważnie do tematu. Jakoś trzylatki wyłączają mu mózg.
Gillian   four letter word
27 maja 2023 07:35
Mój mąż się koni nie tyka ale paradoks - umie zrobić wszystko łącznie z wyrzuceniem gnoju i nie ma z tym problemu. Cukierki da do paszczy ale z dystansem. Czyli raczej obsługa naziemna 😉 ale jak trzeba było to ładował ze mną konia do przyczepy, stępował w ręku no i najważniejsze - jest najlepszym coachem psychologiem za free 😉 natomiast nadal ma problemy ze zrozumieniem faktu, że koń zawsze będzie ważniejszy w tej rodzinie i świat się kręci wokół ogona 😜
Post został usunięty przez autora
xxagaxx, przecież Build Up przepięknie pachnie!

Hehe, ja mojemu chłopu zrobiłam niespodziankę życia, bo jak zaczynaliśmy być razem, to nie byłam koniarą 😅 Tzn. jeździłam za dzieciaka, ale byłam w trakcie wieloletniej przerwy i nie planowałam powrotu. Aż tu nagle, spontanicznie, wróciłam do jazdy, a dwa miesiące później kupiłam konia 😜 Biedny, u nas nie ma „widziały gały co brały”.

Ale tak jak pisałam, nie ma nic przeciwko. Interesuje się, dopytuje, luzakuje na zawodach. Czasem pojedzie ze mną do stajni nawet bez okazji.
Jak byłam na wyjeździe, a akurat Dżons dostawał syropek, to jeździł do stajni, meszyk robił, syropek podawał i nawet na trawę brał śmierdziela.
A jak jesteśmy na zawodach albo w sklepie jeździeckim, to zawsze pyta, czy może darmozjadowi kupić cukierki 😋
Nie jestem pewna, w którym wątku to napisać, więc napiszę tu, wstrzelając się w temat:
Wkurza mnie, że konie potrafią tak świetnie oszukiwać i ukrywać swój faktyczny stan zdrowia. A przynajmniej jeden mój agent, który przez najprawdopodobniej ponad rok(!) żył z dziurawą otrzewną. 🙉
Rok temu miał operację ratującą życie w związku z nagłym krwawieniem do jamy otrzewnej, przyczyny krwawienia wówczas nie znaleziono. Po roku jego stan zaczął się gwałtownie pogarszać i zdecydowaliśmy się go wysłać na drugą operację (nie była to łatwa decyzja), żeby albo mu pomogli, albo żeby po prostu zasnął, a weterynarze znaleźli przyczynę jego stanu. I po 5h znaleźli, krzywo zrośniętą bliznę na otrzewnej, cały czas dziurawą... 🙈
Także, tak, łatwiej by było jakby konie mówiły co je boli, albo w którym miejscu.
Wkurzyła mnie wczorajsza akcja w terenie, jechałam sama.
Jadę sobie kulturalnie przy szklarni, często tamtędy jeździmy, właściciele nam pozwalają.
Nagle słyszę jak ktoś się do mnie drze w obcym języku, patrze, jakiś typ leci z dzieciakiem, ciągnąc go za sobą. Jadę dalej, bo nie wiem co mu odwaliło, a ten ciągle krzyczy, z kontekstu wnioskuje, że kazał mi się zatrzymać, żeby dzieciak konika zobaczył. Ja nie będę komuś, kto się w taki sposób zachowuje konika pokazywać, więc jechałam aktywnym stępem dalej, a oni zaczęli biec nam za zadem pare metrów i się wydzierać, ze mam stać. Odwróciłam się, powiedziałam, ze koń się boi i mają nie podchodzić, na co oni dalej swoje. No to mówię, że zaraz będzie kopał, to ten do mnie, łaskawie w języku innym niż ukraiński czy jakie to był - że przecież grzeczny jest.
No i kij mu w oko, że grzeczny, typ był agresywny, a ja nie mam zamiaru takim osobom pozwalać podejść do mojego konia. Zero myślenia, że za koniem się nie biega, bo można dostać strzała nawet od grzecznej sztuki.
Co najśmieszniejsze - 300 metrów dalej jest inna stajnia, więc może bachora wziąć i mu koniki przez płot pokazać, a nie mnie gonić i straszyć konia.
😤
Fokusowa No standard… Ludzie nie mają za grosz zdrowego rozsądku - ja kiedyś stępowałam w lesie ze znajomą, konie sobie grzecznie szły obok siebie ścieżką. Nagle wbiegła w nas biegaczka 😉 Od tyłu, MIĘDZY dwa konie. Nie krzyknęła nawet „uwaga”, nic. Konie się przestraszyły i na jej szczęście odskoczyły do boku…
infantil, miałam identyczną sytuację! Aczkolwiek nie żaden biegacz, tylko rowerzysta!
Ja z rowerzystą też tak miałam. I to z kopiącym młodzikiem. Rowerzysta powinien grać w Lotto , bo koń nie zdążył ogarnąć 😉
Na mnie kiedyś na wyjeździe z lasu czekała ekipa tak z 10 osób (a w sumie to 1 dorosła osoba + jakieś 5-7 dzieci.... no może max 8 ich była, ale w moich oczach wyglądali jak batalion...). Musieli widzieć, że wyjeżdżam, to zaczaili się na powrót 😉 no to z konia zsiadłam, choć koń super-grzeczny
y.... i sobie z panią pogadałam... nawet dość miło... Zniosłam to dobrze tylko dlatego, że koń bomboodporny.

Natomiast nalot ukraińskich dzieci to zaliczyłam ostatnio na ujeżdżalni i chwała wszystkim, że mamy płot i zamkniętą bramę (stajnia bez rekreacji, no niepowołani raczej nie wejdą). Nie dość, że te dzieciaki z krzykiem biegły do tej ujeżdżalni, zawisły na tym płocie, to jeszcze potem krzyczały do swoich matek, że czeeeemu ten koń nie podjeżdża bliżej... No foch, że ale dlaczego ten koń do nas nie podjedzie -.-'
Słowa rozumiałam, ale podjeżdżać nie chciałam, bo koń z tych elektrycznych, ale dzielnie wszystko zniósł...
Niemniej jednak - jezusmaria, no czy te dzieciory się naprawdę musiały tak drzeć.... Matki z resztą też mówiły bardzo głośno. Nie wiem, taki styl chyba...
To jest porażające, że tak ogromny procent populacji jest tak głupi.

Z innej strony - ostatnio mijał nas chłopak na motorze crossowym, zwolnił, przejechał praktycznie na luzie, żeby hałasu nie robić i przyspieszył dopiero spory kawałek dalej. Albo para z dzieckiem w wózku i kotem luzem 😅 też na skrzyżowaniu się spotkaliśmy i się zatrzymali i cichutko czekali w bezpiecznej odległości aż przejedziemy. I ja zawsze takim ludziom dziękuje jeśli się da.

Ale tych wszystkich co trąbią samochodem mijając jeźdźców na koniach, dodają gazu czy właśnie drą japska, żeby konika pogłaskać, bo IM SIĘ NALEŻY…. to bym najchętniej zutylizowała, bo i tak nie ma dla nich nadziei, a jeszcze się mogą rozmnożyć i powielać głupotę.

Sankaritarina ale z jakiej racji Ty w ogóle miałaś podjeżdżać? Jak chcą dotknąć konika to niech sobie wykupią jazdy w szkółce albo uprzejmie poproszą, a nie drą ryja. Ja tego nie toleruje.

Dwa razy miałam sytuacje, że rodzice z dziećmi przechodzili na spacerze obok stajni, z daleka pokazywali koniki dzieciom, ja akurat swojego konia przy bramie ogarniałam. Ani słówkiem nie pisnęli, ze „idź dotknąć konika” czy coś takiego tylko po cichu sobie konie oglądali nikomu nie przeszkadzając. Wtedy mogę zapytać czy dziecko chce pogłaskać konia, ale jak ktoś mi się drze, że mam podejść z koniem, bo on chce go pogłaskać to się mogę co najwyżej popukać w czoło.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się