Kącik WEGE :-)

Przepraszam sanna, wlasciwie moja litania nie powinna sie byla znalezc w kaciku WEGE  😡
A roslinki tez lubie 🙂 Ale jeden dzien niejedzenia miesa mi wystarcza, nastepnego juz robak mnie gryzie 😉


Hiacynta, take it easy 😉 każdy ma swoje potrzeby 🙂
Zaglądaj do nas, a może pewnego dnia też rozsmakujesz się w bezmięsnej diecie  😎
nie żebym namawiała Ciebie teraz do porzucenia mięska, ale  😉 🤣
Lotnaa   I'm lovin it! :)
07 sierpnia 2009 20:15
Hihi, kiełbaska z ogniska i wszelkie grille bywają dla mnie wciąż zachęcające. Tzn chyba bardziej sam zapach niż perspektywa wgryzienia się w taką kibasę. Jednak 20 i kilka lat wcinania mięcha w krwi zostaje, nie oszukujmy się  😉

Hiacynta, z Twojej listy tylko da kiełbaska właśnie mnie ruszyła. Wszelkich dziwnych obślizgłości nie spożywałam nigdy (hm, bo krewetki nie są obślizgłe 😉 ). Lasagne w sosie bolońskim - nie ma problemu 🙂  Kurczaka w sałatce doskonale zastępują mi zamienniki (ciekawe jak będzie po powrocie do Polski, jest tam Quorn???  🙄 ).

Często drażni mnie tylko brak wyboru.
Idziesz do znajomych na grilla i musisz taszczyć swoje kotleciki.
Wpadasz do sklepu po szybką kanapkę i z rzeczy wege tylko 'egg and mayo'.
Idziesz do cioci na imieniny i już ci ładują udko/kotleta na talerz. Gdy w próbach protestu mruczysz: "ja nie jem mięsa", nagle czujesz na sobie 20 par zatroskanych oczu i wysłuchujesz 20 mów dlaczego mięso jest człowiekowi do życia koniecznie potrzebne.

Ale trzeba być twardym, fajnie jest  😉  😀
[quote author=Lotnaa link=topic=739.msg313015#msg313015 date=1249672554]
. Gdy w próbach protestu mruczysz: "ja nie jem mięsa", nagle czujesz na sobie 20 par zatroskanych oczu i wysłuchujesz 20 mów dlaczego mięso jest człowiekowi do życia koniecznie potrzebne.
/quote]

dokładnie tak  🤣 zastanawiające, dlaczego inne nasze "dziwactwa" nie spotykają się z taką troską i niedowierzaniem, że jeszcze pozostajemy przy życiu  🤣
Lotnaa   I'm lovin it! :)
07 sierpnia 2009 21:06
Właśnie, palisz, pijesz, ok, ale NIE JESZ MIĘSA???!!! Toż to zginiesz śmiercią marną  🤣
🤔wirek:
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
07 sierpnia 2009 22:05
Lotna: ja też głównie jem mrożone czy chłodzone gotowce. Mój obiad to frytki, jakiś kotlet/quiche/pie i surówka. No, teraz latem to więcej jem świeżych warzyw i owoców, czasem zrobię jakieś leczo czy wielką michę sałaty. Niestety, dobrze wiesz, jakie tu są świeże warzywa, sprowadzane z różnych dalekich krajów. Mało co lokalnego i smacznego. Ale powiem Ci, że te gotowe dania muszą być nieźle zbilansowane, bo nawet w ciąży nie miałam żadnych niedoborów czy anemii, a nawet nie łykałam witamin bo mdliło mnie po nich.
Znalazłam dobry film- "Meet your Meat" http://video.google.com/videoplay?docid=-513747926833909134

mniam  🤔
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 sierpnia 2009 10:50
To był jeden z filmików który pomógł mi w mojej decyzji  🙁
Ja nie jestem w stanie przebrnąć przez ten film  🙁
Może powinien on być obowiązkowy w szkole ? I serwowany dorosłym, powiedzmy raz do roku, w pracy, w ramach przypomnienia, potrząśnięcia sumieniem.. (o ile je w ogóle mają 🙁 )
Może skończyły by się te brednie o humanitarnym traktowaniu zwierząt przeznaczonych na rzeź....
No, ja też nie przebrnęłam- nie będę ukrywac.

Zeby było milej, to skaczę z radości, bo udało mi się kupic pierwszą w tym roku dynię i zrobię ZUPKĘ !!! 😀  😅
A ja sie nie moge odkleic od miesa  😕 jem dalej kurczaki i ryby... chce kurczaki wyeliminowac, ale to chyba bedzie najtrudniejsze, szczegolnie wedzony kurczak, ojej... i wedzona rybka, albo taka pasta rybna np Abba, albo krewetki... no nie moge, chyba w najlepszym wypadku bede jaroszem... a za kazdym razem jak biore do ust kurczaka mysle o tych biednych kurach, to sa takie sympatyczne i mile zwierzaki, tak sie ciesza, jak zniosa jajko i tak sobie gdacza do siebie  🙁 🙁
na szczescie moj facet jest wege i zelazna reka odpycha kanapki z wedlina, jak bedziemy razem mieszkac to na pewno bedzie mi latwiej, bo on kury nie tknie.
cieciorka   kocioł bałkański
03 września 2009 10:17
jarosz= wegetarianin  😀iabeł:
nie je zwierzatek  🍴

Freddie- moim zdaniem nie ma się co zmuszać. jestem weganka, ale skoro masz miec wyrzuty ze jesz mieso lub zalowac ze go nie jesz to juz lepiej pozbyc sie wyrzutow ze je jesz.
A ja zdecydowanie ograniczyłam mleko i chyba mi się cera jakaś ładniejsza zrobiła.. możliwe to ??
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 września 2009 10:30
sanna, możliwe. Ponoć bardzo wiele ludzi tak naprawdę nie trawi krowiego mleka, może jesteś jedną z takich osób.
cieciorka   kocioł bałkański
03 września 2009 10:47
no "oryginalnie" to człowiek nie pił innego mleka niż ludzkie. krowie jest dość ciężko strawne, ale przez tysiące lat organizm się przystosował. ja przede wszystkich odkąd nie piję mleka nie mam problemów alergicznych (jestem alergiczka i astmatyczka), oczywiscie widze i poprawe zdrowotna i cery, ale tego bym az tak z weganizmem nie wiazała, mysle ze w duzej mierze wyrosłam 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 września 2009 10:56
Ja uwielbiam sojowe, mniami  🙂
coś jest na rzeczy z tym mlekiem.. ja mleko "kochałam"całe życie  i dodawałam do wszystkiego oprócz herbaty. Teraz po przeszło miesiącu, może nie mlecznej abstynencji, ale tylko picia tylko bardzo niewielkiej ilości do kawy, zaczynam widzieć zasadnicza różnicę w cerze..  oprócz odstawienia mleka nic innego się w mojej diecie  nie zmieniło, więc chyba to nieszczęsne mleko mi nie służyło, a efektem tego była taka wiecznie podrażniona skóra twarzy.. wychodzi na to, że to co jemy, to czy jemy zgodnie z potrzebami naszego organizmu, nie tylko kierując się walorami sensorycznymi, ma większy niż wyobrażamy sobie wpływ na nasze ciało, a pewnie i samopoczucie.. eh, lepiej odkryć takie prawdy późno niż wcale  🤣 aż mam ochotę mocniej zabrać się za siebie  😉
Sojowe ? muszę się mu przyjrzeć  😎 do tej pory mijałam mleko sojowe obojętnie.. czy nadaje się ono do kawy ?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 września 2009 11:17
Sojowe nadaje się do kawy, przy czym troszkę inaczej smakuje. I trzeba je wlać najpierw do kubka, dopiero na nie gorącą wodę. Ja uwielbiam czerwone firmy Alpro, mniam.
Ja do kawy używam coffee mate, dodaję dwie łyżeczki proszku i smakuje super.
Ja w mleku nigdy za bardzo nie gustowałam (chociaż z płatkami uwielbiam), ale za do niedawna pochłaniałam tony jogurtów, byłam wręcz uzależniona. I odkąd je poważnie ograniczyłam, mam wrażenie, że mój przewód pokarmowy czuje się o wiele lepiej. A teraz nawet mnie do nich nie ciągnie.

aż mam ochotę mocniej zabrać się za siebie  😉


Ja też  😉 Jeszcze tylko kilka tygodni, odkleję się w końcu od komputera i zaczynam nowe, zdrowe życie  😉
muszę poszukać tego mleka..
Lotnaa, jak już wystartujesz z tym zdrowym życiem, to relacjonuj nam co i jak, nic tak nie mobilizuje jak żywy przykład, że komuś się to udaje  😎 ja troszkę już zabrałam się za siebie, efekty bardziej do kącika "w zdrowm ciele" , ale marzy mi się jakaś konkretniejsza zmiana nawyków - na wszystkich nieomalże poletkch ; ), a nie tylko tak z doskoku jak mnie najdzie..
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 września 2009 11:45
Hihi, za dużych rewelacji się po mnie nie spodziewaj. Ale będę się starać.
BTW, bardzo się martwię, jak będzie wyglądać moja wegetariańska dieta po powrocie do Polski. Tutaj pyszne rzeczy wege można dostać w każdym sklepie, a w PL? Mam nadzieję, że jest już nieco lepiej i wybór nie ogranicza się do kotletów sojowych  🙁
cieciorka   kocioł bałkański
03 września 2009 11:59
ja kawy nie cierpie, ale wszyskim ktorym robie mleko daje na wierzch, jak normalne. zreszta nigdy nie zauwazylam roznic jesli chodzi o dodawanie do potraw substytutow mleka.
z tym, nalezy wziac na poprawke ze sa rozne rodzaje "mleka": sojowe, owsiane, migdałowe, ryzowe, z czego najlepsze jest chyba migdalowo ryzowe 😉
jedyna róznica to taka ze nie robi sie na nim korzuch  😅
wada jest to, ze jest drogie. na szczescie jest to jedyny półprodukt po ktory regularnie siegam, nie jem gotowych rzeczy, wiec poki co na ten wydatek moge sobie pozwolic.

ostantimi czasy chorowałam mało- dawniej było to dwa razy do roku, a kazde przeziebienie konczylo sie lezeniem w łózku. niemniej biorąc antybiotyk pilam kwaśny jogurt w celu ochronnym. to był skrajny przypadek, rzadko do niego dochodzi.

edit. Lotnaa- jest mało i drogo jesli chcesz jesc fast foodowe gotowce hermetycznie pakowane w plastik. a jesli rzeczywiscie chcesz zdrowo i twoja uwaga niekoncentruje sie na słodyczach to bedziesz miała raj- bazarki ze swierzymi owocami... rowniez drozsze niz w hipermarkecie, ale o ile smaczniejsze! a słodycze tez sie znajda- wystarczy czytac sklad i wiedziec co jest czym. ja daje rade i jestem zadowolona 🙂
Jeśli chodzi o grilla i wakacje 😀 to polecam kiełbaski lub parówki sojowe. Można grillować i zjeść z musztardą na przykład. Pycha 😜
A ja jadłam ostatnio, kaszankę sojową !!  PYCHAAAAAAAAAA 😜 😜 😜



Też jestem wega, od kilku dobrych lat😉)


Ja polecam wszystkim przepis na SAMOSY takie jak z GREEN WAYA 😉))


SAMOSY  CIASTO
1/2 kostki masła
3 łyżki jogurtu
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 szkl. mąki
olej do smażenia
ewentualnie 2 łyżki śmietany
Miękkie masło wymieszaj w misce z jogurtem, solą i proszkiem do pieczenia. Stopniowo dosypując mąki, zagnieć ciasto. Powinno być dość tłuste, ale nie lepić się do rąk. Jeżeli się lepi, wgnieć w nie jeszcze odrobinę mąki.
Z ciasta utocz wałek o średnicy 5 cm. Podziel go nożem na 7 krążków. Każdy z krążków spłaszcz pomiędzy dłońmi.
Krążki rozwałkuj na okrągłe placki, nie grubsze niż 0,5 cm. Przekrój je nożem na pół. Każdą połówkę złóż na pół i zlep, tak aby powstało coś na kształt lejka, oczywiście bez dziurki na dole.
W rożki nakładaj po dużej łyżce farszu i dokładnie je zalep (jeżeli potrafisz, robiąc ozdobny wzorek).
Tradycyjnie samosy smaży się w głębokim oleju z obu stron na złotobrązowo, czyli około 4 minut z każdej strony.
Ja wolę samosy w wersji pieczonej, są dużo zdrowsze, a równie smaczne. Samosy poukładaj na dużej blasze do pieczenia w równych rządkach. Po wierzchu posmaruj je pędzelkiem umoczonym w śmietanie (ładnie się przyrumienią). Piec trzeba w piekarniku nagrzanym do 180 st. C ok. 20-25 minut, aż zrumienią się całe na złoto.
Samosy można podawać do zup, jako przekąskę na przyjęciach, z surówką na lunch. Są również ciekawą alternatywą dla kanapek na drugie śniadanie. Wtedy najlepiej zrobić je dwa razy większe.


FARSZ
1 duży ziemniak
kawałek kalafiora wielkości pięści
1/2 szkl. mrożonego zielonego groszku
1 łyżka kwaśnej śmietany
1 pomidor
1/3 łyżeczki sproszkowanego chili
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka curry
1 łyżeczka masła
1 szkl. oleju do smażenia
Ziemniak obierz i pokrój w drobniutką kostkę (0,5 cm).
Kalafior podziel na malutkie różyczki, niewiele większe od ziemniaczanych kostek.
Groszek zalej 1 szklanką wody i zagotuj, odcedź.
Pomidor sparz, obierz i drobno posiekaj.
Olej rozgrzej w małym rondelku i usmaż w nim partiami ziemniaczane kostki i kalafiorowe różyczki do złotego koloru. Odsącz na papierowych ręcznikach.
Na patelni rozgrzej łyżkę masła, dodaj przyprawy, zamieszaj, wrzuć posiekany pomidor i smaż przez 2 minuty. Następnie wsyp usmażone warzywa, dodaj 1/2 łyżeczki soli i śmietanę. Wymieszaj i gotuj, aż farsz będzie gęsty. Odstaw z ognia, a gdy ostygnie, napełnij nim rożki.



cieciorka   kocioł bałkański
03 września 2009 19:37
ja dzis postanowilam otworzyc cukiernie na starosc. taka romantyczna z kawiarnia. uwielbiam robic weganskie desery, chetnie bym sie podzieliła przepisami ale za duzo mam tego w glowie 🙂
Seksta   brumby drover !
03 września 2009 20:07
ja uwielbiam wszystko co sojowe chociaż mleka jeszcze nie spróbowałam 🙂 a i.....nie 'podchodzi' mi tofu sniadaniowe.  🤔 bez smaku!
cieciorka   kocioł bałkański
03 września 2009 20:14
ee... bo tofu samo w sobie smakuje jak wata 😉
ja dodaje do 70% potraw, czy to obiadowych, czy na słodko i jest to jedyna rzecz sojowa, ktora tak czesto jem, bo oglnie jej nie lubie.
ok, to drugi ale ostatni półprodukt 🙂
cieciorka, gdzie kupujesz mleko migdałowe?
cieciorka   kocioł bałkański
03 września 2009 20:57
w green planet, kosztuje koło 9zł.... ;/
ale do bezpośredniego spożycia jest lepsze. widziałam tez proszkowe, ale nie probowałam
Ja sojowego mleka nie trawię niestety🙁 próbowałam juz z różnych firm i po prostu wywala mi wątrobę na kilometr, chociaz bardzo lubię. Ryżowe też dosc ciężko trawiłam. Migdałowe przyznam,ze tylko w jakims zestawieniu z innym piłam. Generalnie u mnie nie ma problemu z lubieniem,czy nie, lecz ze strawnością.

Dodam,ze zwykłe mleko tez odchorowuję. O jogurtach owocowych nie wspomnę. Poniewaz głównie gotuję hindusko-po mojemu 😉 zdarza się jogurt,czy mleko w potrawie i taki mi wchodzi jako tako.

Uwielbiam za to tofu. Niestety w niemczech, to towar deficytowy i kiedy jezdze do domu, do Pl zwożę zapasy (mam blisko do Czech i sklepu ze zdrową żywnością).

Ostatnio żyję właściwie nawet witariańsko ( w 80%) póki sezon na prawdziwe owoce i warzywa. Różnica ogrrromna w samopoczuciu i ogólnie. Tylko ja to robię bardziej ze względu na wzmożoną praktykę jogi- szef się smieje ze mnie,ze niedługo tylko glony i wodę będę spożywac 😉))

Cieciorka- ślinka mi poleciała na słuch o deserkach!! Dawaj!!


To ja tez dam mój ulubiony!!

SKŁADNIKI:

jabłko/-ka (dla siebie robię 2), łyżeczka miodu, 1/2 ł kakao prawdziwego lub karobu, ciut cynamonu, garśc włoskich orzechów, 2-3 ł rodzynek.

Przygotowanie:
jabłka zetrzec na tarce z duzymi dziurami, dodac resztę składników i jeśc, az się uszy trzęsą 😉)

dempsey   fiat voluntas Tua
04 września 2009 10:31
w lidlu maja rzucic mleczko kokosowe od 10 wrzesnia
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się